Data: 2011-05-03 01:54:31 | |
Autor: HaMMeR | |
Gronkowalec w moim miescie | |
'Jej Wysokość Hanna
(UważamRze, 17.04.2011r.,) Chaos rządów obecnej prezydent nie przeszkadza warszawiakom. Osoba mająca poparcie PiS już tak. Łukasz Warzecha Część wyborców Platformy określa się złośliwie lemingami. Lemingi charakteryzują się, jak wiadomo, tym, że całkiem bezrefleksyjnie ciągną ku przepaści, a następnie efektownie się w nią rzucają.. Jeżeli faktycznie pomiędzy tym lemingowym odruchem a automatyzmem, z jakim znaczna część wyborców PO reaguje na podawane im sygnały, istnieje jakiś związek, to najbardziej widoczny jest on w Warszawie. W żadnym bowiem innym mieście zamieszkanym przez wyborców świadomych i myślących, nie byłoby możliwe, aby Hanna Gronkiewicz-Waltz została prezydentem na drugą kadencję. W dodatku wybranym w pierwszej turze. W Platformie istnieje od dawna podział ról. Jego zasadą jest, że postaci pierwszoplanowe, przede wszystkim Donald Tusk, stronią od gwałtownych i agresywnych wypowiedzi lub deklaracji. Od tego są inni - kiedyś Janusz Palikot, dziś Stefan Niesiołowski. Hanna Gronkiewicz- Waltz także zdobyła specjalizację: choć sama nie wypowiada się zbyt często, stała się jednym z najbardziej bezwzględnych platformerskich pretorianów. Jej polityczne poczynania w stolicy charakteryzuje brak jakiejkolwiek finezji i zrozumienia racji drugiej strony, a przy tym toporność i brutalność. Zarazem jest być może najgorszym prezydentem, jakiego Warszawa miała po roku 1989. To nie korek, to %u201Espowolnienie ruchu%u201D Platforma na wielu płaszczyznach próbuje stworzyć przed naszymi oczami wirtualną rzeczywistość. Z wypowiedzi premiera, prezydenta i wielu polityków rządzącej partii wyłania się Polska spokojna, dostatnia, funkcjonująca w przyjaznym i korzystnym międzynarodowym otoczeniu. To samo, na mniejszą skalę, dzieje się w stolicy. Symboliczne pod tym względem jest pamiętne zdarzenie, gdy swego czasu z powodu gigantycznych korków pani prezydent spóźniła się do Radia TOK FM. Prezenter w oczekiwaniu na gościa żartował, że oto zatrzymały ją korki, których przecież podobno w Warszawie nie ma. Gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz wreszcie do radia dotarła, bardzo zirytowana stwierdziła, że opowiadanie o korkach to bzdura, a jej znajomi z innych miast twierdzą, że po stolicy %u201Ebardzo fajnie się jeździ %u201D. Urzędnicy ratusza zostali potem poinstruowani, aby nie używali słowa %u201Ekorek%u201D, a jedynie mówili o %u201Eczasowych spowolnieniach ruchu%u201D. %u201ECzasowe spowolnienie ruchu%u201D powinno stać się symbolem rządów HGW w stolicy. Żaden z poprzednich prezydentów nie spowodował w mieście remontowego chaosu, powodującego takie utrudnienia - i to mimo pokazowego stanowiska koordynatora remontów. Najnowszy przykład to zamknięcie dla ruchu jednej jezdni alei Niepodległości - jednej z kluczowych arterii miasta - z powodu remontu torowiska. Tak jakby nie można było tej pracy wykonać w wakacje. Prawdziwy dramat jednak warszawiaków dopiero czeka, kiedy z powodu budowy drugiej linii metra zamkniętych zostanie na ponad rok kilka najważniejszych ulic w ścisłym centrum (druga linia nie będzie zresztą, wbrew obietnicom, gotowa na Euro 2012). Ratusz twierdzi oczywiście, że inaczej nie dało się budowy zorganizować. Ale to stałe tłumaczenie: zdaniem warszawskiego ratusza, wszystkie fatalnie zorganizowane, oznaczone i nieskoordynowane remonty, wszystkie zamknięcia ulic są absolutnie niezbędne. W rzeczywistości to świadectwo niekompetencji i lekceważenia mieszkańców. Skoro zaś wspominamy o Euro 2012 - jest niemal pewne, że stolica nie będzie do niego przygotowana. Zabraknie drugiej linii metra i obwodnicy, ale nie to jest najgorsze. W gazetach od czasu do czasu pojawiają się zdjęcia odrażającego sąsiedztwa Stadionu Narodowego, które tonie w brudzie. Goście nie będą zresztą musieli jechać aż na drugą stronę Wisły, żeby zetknąć się z ogniskami obrzydliwości. Znajdą ich mnóstwo w ścisłym centrum. Umieszczone tu i ówdzie plakaciki z informacją, że Warszawa jest %u201Estolicą czystości%u201D, wyglądają jak jawna kpina. Warszawa stara się za to być ogromnie modna. Dzieje się to kosztem - jak zwykle - mieszkańców. Tak jest z biegami ulicznymi, które po kilka razy w roku odcinają całkowicie dla ruchu samochodowego i autobusowego ścisłe centrum miasta. Owszem, w wielu miastach świata takie biegi się odbywają. Tyle że np. w Berlinie policja odwiedza z wyprzedzeniem mieszkańców i pyta, kto w czasie trwania biegu będzie musiał skorzystać z samochodu. Wydawane są specjalne przepustki, wyznaczane objazdy. W rządzonej przez Hannę Gronkiewicz-Waltz Warszawie nikt się o takie rzeczy nie troszczy. Ulice zostają po prostu zamknięte i koniec. Ważne, żeby %u201EGazeta Stołeczna%u201D następnego dnia opublikowała entuzjastyczny tekst o tym, jakim to europejskim miastem jesteśmy. Ci źli kierowcy Agresywna polityka wobec kierowców to kolejna cecha rządów pani prezydent. Ratusz nieustannie argumentuje, że tak jest nowocześnie, a największe metropolie stawiają na transport zbiorowy. Tyle że w wykonaniu HGW warszawska polityka transportowa to zwulgaryzowana, bezmyślnie kopiowana polityka innych miast w wersji dla ubogich. Nie ma w niej żadnej koordynacji ani strategii. Stosowana jest najprostsza, najbrutalniejsza zasada: tak uprzykrzyć życie właścicielom aut, żeby zmusić ich do przesiadania się do brudnych, niebezpiecznych środków transportu publicznego, które zresztą nie tworzą żadnego spójnego systemu. Sztandarowy wymysł tej polityki - całodobowy buspas na Trasie Łazienkowskiej - okazał się spektakularną porażką, a jego wpływ na migrację z aut do autobusów jest niemal zerowy. Obowiązywanie buspasa przez całą dobę zakrawa zaś na czystą złośliwość wobec kierowców, bo jaki jest jego sens poza godzinami szczytu? Ale tak jest najprościej: namalować buspas na istniejącej jezdni. W światowych metropoliach polityka transportowa to kwestia planowania na wiele lat do przodu. Robi się studia opłacalności, w których liczy się także koszt benzyny spalonej przez stojące w korkach auta i emitowane przez nie z tego powodu zanieczyszczenia. Przede wszystkim zaś najpierw doprowadza się transport publiczny do takiej postaci, żeby kierowcy sami chcieli z niego korzystać. To wszystko jednak przekracza intelektualne możliwości urzędników pani prezydent. %u201EZniechęcanie%u201D kierowców do wjazdu do centrum ma swoje odbicie w polityce parkingowej. Mimo składanych w pierwszej kampanii wyborczej obietnic dotąd nie powstał żaden podziemny parking w centrum stolicy. Za to przy okazji remontów likwidowane są drogocenne miejsca parkingowe na powierzchni. Symbolem stała się ulica Emilii Plater. W bezpośrednim sąsiedztwie Dworca Centralnego - a więc tam, gdzie miasto w porozumieniu z koleją powinno zapewnić mieszkańcom i pasażerom co najmniej kilkaset publicznych miejsc parkingowych - zlikwidowano przy okazji remontu wszystkie takie miejsca. Przychodząca regularnie w sukurs Hannie Gronkiewicz-Waltz %u201EGazeta Stołeczna%u201D rozkręciła swego czasu kampanię przeciwko parkującym byle gdzie kierowcom, ale ta okazała się klapą. Zdecydowana większość komentarzy na forum i listów do redakcji wskazywała, że pretensje o nieprawidłowe parkowanie można by mieć, gdyby władze miasta zapewniły możliwość pozostawienia auta w cywilizowanych warunkach. Do tego dorzućmy klęskę systemu kierowania ruchem. Kupiony za grube miliony wywarł duży wpływ na ruch na stołecznych ulicach: znacząco zwiększył korki. Podobno działa na zbyt małym obszarze. Powstaje zatem oczywiste pytanie: po co w ogóle był kupowany? Prymitywne metody działania ratusza pod rządami Platformy doskonale ilustruje także metoda wydawania zezwoleń na zapełnianie wolnych przestrzeni biurowcami. To za rządów HGW Służew stał się biurowym zagłębiem. Stworzono tam w nowych budynkach dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Zarazem jednak ratusz nie tknął nawet ulicznej infrastruktury, która wygląda jak 15 lat temu, nie mówiąc już o zapewnieniu lub wymuszeniu na inwestorach odpowiedniej liczby miejsc parkingowych. Za to warszawska straż miejska traktuje chodniki, z konieczności pozastawiane w tamtym rejonie samochodami, jako żyłę złota. Lecz poza byciem prezydentem stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz jest również wiceprzewodniczącą PO i swojej partyjnej lojalności dowodzi na każdym kroku. Szczególnie intensywnie czyni to w ciągu ostatniego roku. Byle nie z PiS Sprzeciw wobec jakiejkolwiek formy upamiętnienia ofiar katastrofy, sprzątanie niedopalonych zniczy, wreszcie szarpanina straży miejskiej z przedstawicielami %u201ESolidarnych 2010%u201D - wszystko to uzasadniane jest przez urzędników ratusza w obłudny sposób. Nie można postawić pomnika na Krakowskim Przedmieściu podobno dlatego, że to %u201Eostatecznie uformowany zespół architektoniczny%u201D - wyjaśnia stołeczna konserwator zabytków. Ta sama, która nie była w stanie powstrzymać choćby bezprawnej rozbiórki zabytkowej parowozowni na Pradze. I ta sama, która wydała zgodę na kompletną przebudowę nieodległego skweru Hoovera. Niedopalone znicze trzeba sprzątać natychmiast, ale miasto nie jest w stanie poradzić sobie z zaśmiecającymi je setkami tysięcy ulotek agencji towarzyskich, wkładanych za wycieraczki samochodów. Namiot %u201ESolidarnych 2010%u201D trzeba było sprzątnąć, bo %u201Enielegalnie zajmował pas drogi%u201D. W pasie drogi stoi w Warszawie kilka tysięcy nielegalnych tablic reklamowych, ale z nimi ratusz nie walczy w ogóle. W ostatnich wyborach naprzeciw Hannie Gronkiewicz-Waltz stanął konkurent, wydawałoby się, wymarzony z punktu widzenia warszawskiego wyborcy: Czesław Bielecki. Jego elokwencja i erudycja były tym bardziej widoczne na tle bełkotliwych i niezrozumiałych wypowiedzi pani prezydent. Prywatny przedsiębiorca, architekt i urbanista, mający jasną koncepcję rozwoju miasta, znający doskonale zachodnie doświadczenia w tej dziedzinie i celnie wytykający błędy wiceprzewodniczącej PO. Miał jednak jedną wadę: choć był bezpartyjny, wspierał go PiS. A tego warszawski leming nie mógł strawić. Może on spalać hektolitry benzyny w korkach; może parkować auto byle gdzie, żeby potem znajdować je z blokadą straży miejskiej na kole; może być bity i okradany w autobusie; może mieszkać na fatalnie skomunikowanej z centrum Białołęce i pamiętać obietnice HGW, że most Północny powstanie lada chwila; może kląć, na czym świat stoi, brnąc przez brudy i śmieci - to wszystko może, ale nigdy nie zagłosuje na kandydata wspartego przez PiS. I nic go nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne.' H |
|
Data: 2011-05-03 12:18:31 | |
Autor: pluton | |
Gronkowalec w moim miescie | |
Chaos rządów obecnej prezydent nie przeszkadza warszawiakom. Osoba Mysle, ze trzeba rozstrzelac te czesc spoleczenstwa, ktora nie popiera pis. -- pozdrawiam P.L.U.T.O.N.: Positronic Lifeform Used for Troubleshooting and Online Nullification |
|
Data: 2011-05-03 03:49:00 | |
Autor: Hans Kloss | |
Gronkowalec w moim miescie | |
On 3 Maj, 12:18, "pluton" <zielonadu...@gazeta.pl> wrote:
Mysle,Kłamiesz. Są na to liczne dowody w postaci twoich postów na psp. J-23 |
|
Data: 2011-05-03 13:04:18 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
Gronkowalec w moim miescie | |
Hans Kloss napisał:
On 3 Maj, 12:18, "pluton" <zielonadu...@gazeta.pl> wrote: Gdzieś tu już coś podobnego czytałem odnośnie mnie. Rzeczywiście chyba nie "kłamią" tylko "prawdziwi polacy". Pytanie - jak zdefiniować tego "prawdziwego" ? Czy po prostu chodzi o tych z picu? |
|
Data: 2011-05-03 13:13:00 | |
Autor: pluton | |
Gronkowalec w moim miescie | |
Rzeczywiście chyba nie "kłamią" tylko "prawdziwi polacy". Przeciez juz podawalem miernik prawdziwego Polaka: prawdziwosc mierzy sie glebokoscia wsadzania jezora w odbytnice wariata. Najprawdziwsi wsadzaja po same migdalki (swoje). -- pozdrawiam P.L.U.T.O.N.: Positronic Lifeform Used for Troubleshooting and Online Nullification |
|
Data: 2011-05-03 13:07:22 | |
Autor: pluton | |
Gronkowalec w moim miescie | |
Mysle,Kłamiesz. Są na to liczne dowody w postaci twoich postów na psp. J-23 Poniewaz nie jestem prawdziwym Polakiem, to klamie z definicji. Zadnych dowodow na to nie potrzeba. -- pozdrawiam P.L.U.T.O.N.: Positronic Lifeform Used for Troubleshooting and Online Nullification |
|
Data: 2011-05-04 17:06:33 | |
Autor: heÂŽsk | |
Gronkowalec w moim miescie | |
On Tue, 3 May 2011 13:07:22 +0200, "pluton" <zielonadupax@gazeta.pl>
wrote: > Mysle, swietojebliwy hans sadzi, ze jego posty na psp sa skasowane? moge mu podrzucic link do archiwum ;o))) -- "Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją i terytorium darmowego opluwania innych." * My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP) |
|