Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Grozi nam ciche bankructwo

Grozi nam ciche bankructwo

Data: 2014-02-24 23:44:23
Autor: Mark Woydak
Grozi nam ciche bankructwo


Grozi nam ciche bankructwo polskich miast – czemu rząd nic w tej sprawie
nie robi? " Samorządy najczęściej ukrywają długi, wypychając je do własnych
spółek"

Choć nie usłyszymy o tym w największych mediach pełnych propagandy sukcesu,
przypominającej coraz bardziej schyłek dekady Gierka, zegar odmierzający
wielkość naszego zadłużenia tyka coraz szybciej. A o ile czasem jeszcze
przemknie gdzieś wzmianka o bilionie krajowego długu publicznego, o tyle
całkowicie umyka uwagi inny problem, który także powinien uruchomić sygnał
alarmowy: niebezpiecznie rosnące zadłużenie samorządów. Wynosi ono obecnie
70 mld zł, co oznacza, że przeciętna rodzina została przez władze swego
miasta czy gminy zadłużona na 8 tys. zł. A wszelkie pożyczki mają to do
siebie, że kiedyś trzeba je będzie spłacić. Z odsetkami…

Przy każdej decyzji samorządu o zaciągnięciu nowego kredytu walczą ze sobą
dwie racje. Z jednej strony rozsądek mówi, że najlepiej mieć zrównoważony
budżet, nieobciążony koniecznością spłacania długów. Ale z drugiej
mieszkańcy, którzy raz na 4 lata stają się też wyborcami, chętnie widzą
przecież nowe wodociągi, drogi, mosty, linie tramwajowe, szpitale, teatry i
przedszkola. A także, niestety, nie zawsze sensowne inwestycje, jak
aquaparki i stadiony. Bo sedno sprawy tkwi wszak nie w tym, czy inwestować,
ale jak to robić rozsądnie i efektywnie.

Warto o tym pomyśleć teraz, gdy jesteśmy u progu nowej perspektywy
finansowej UE, w ramach której samorządy mają otrzymać 107 mld zł. Aby
jednak wykorzystać te środki, ich wkład własny musiałby wynieść 60 mld.
Natomiast wkład budżetu centralnego to tylko 11 mld. Oznacza to, że
samorządy będą musiały nadal w szybkim tempie się zadłużać. Tymczasem rząd
nie ma recepty na inne - niż dalsze zaciąganie pożyczek - sposoby
sfinansowania ich wkładu własnego do projektów z UE.

Ministrowie, z Elżbietą Bieńkowską odpowiedzialną za rozwój regionalny na
czele, przekonują oczywiście, że nie ma się czym martwić, bo samorządy są w
dobrej kondycji finansowej, ale czy to prawda? Wystarczy przespacerować się
po starych chodnikach lub przejechać po pełnych dziur ulicach, czy
przypomnieć problemy z finansowaniem szkół i przedszkoli w dowolnym polskim
mieście, by zobaczyć jaki jest stan faktyczny.

Poważne problemy z finansami samorządów zaczęły się, gdy w 2008 r. rząd
Platformy obciążył je m.in. z tytułu ulg prorodzinnych. Ich budżety zostały
wtedy wybite ze stanu równowagi finansowej i popsuto system, który całkiem
dobrze funkcjonował. Następnie doszły kolejne obciążenia np. w oświacie, za
którymi nie poszły w ślad dotacje z budżetu państwa. W rezultacie obecnie
sytuacja wielu samorządów budzi obawy co do ich zdolności do wytworzenia
nadwyżki budżetowej i spłaty długów. A aż 150 z nich przekroczyło już
oficjalnie dopuszczalny wskaźnik zadłużenia, czyli 60 proc. długu do
dochodu rocznego.

W dodatku, podobnie jak zadłużenie państwa, także w przypadku samorządów
jest ono w rzeczywistości znacznie większe, gdyż duża jego część jest
ukryta. Samorządy najczęściej ukrywają długi, wypychając je do własnych
spółek. Już w 2011 Instytut Kościuszki alarmował, że podawane do publicznej
wiadomości dane finansowe miast nie odzwierciedlają w pełni ich kondycji
finansowej, gdyż aż połowa miast wojewódzkich faktycznie przekraczała już
wtedy 60-proc. wskaźnik zadłużenia. W Szczecinie, Poznaniu, Łodzi,
Wrocławiu i Krakowie wynosił on nawet ponad 80 proc., a w Warszawie,
Rzeszowie i Lublinie przekraczał 60 proc. A przecież od tamtej pory
zadłużenie spółek komunalnych także wzrosło...

Najlepiej zobaczyć można, do czego prowadzi polityka zaciągania kredytów
bez opamiętania na konkretnym przykładzie. W Lublinie na początku 2007 r.,
gdy PiS oddawał władzę w mieście, zadłużenie wynosiło 190 mln zł. W ciągu
siedmiu lat, kiedy rządzi PO, wzrosło aż o 800 mln! Na koniec 2014 roku ma
osiągnąć 1,2 mld zł. Oznacza to, że aby spłacić obecny dług każdy
lublinianin, od niemowlaka do emeryta, musiałby zapłacić ponad 3 tys. zł,
czyli czteroosobowa rodzina – ponad 12 tys.

Najgorsze, że znaczna część pożyczonych środków przeznaczona została na
inwestycje, które nie tylko są niepotrzebne, ale będą bardzo kosztowne w
utrzymaniu. Najlepszym przykładem jest tu stadion, który będzie kosztował
ponad 200 mln zł. W mieście, które nie ma drużyny ani w ekstraklasie, ani w
pierwszej lidze, budowany jest stadion którego utrzymanie roczne liczone
bez amortyzacji to co najmniej 25 mln zł.

Istnieje obawa, że podobnie jak inne zadłużone miasta Lublin będzie musiał
zacząć wyprzedawać majątek miasta, w pierwszym rzędzie spółki komunalne.
Mieszkańcy najbardziej obawiają się prywatyzacji elektrociepłowni, co
mogłoby skutkować podwyżką kosztów ogrzewania.Jeśli taka nieodpowiedzialna
polityka, która ma miejsce nie tylko w Lublinie, ale i w setkach innych
samorządów, będzie kontynuowana, to wiele miast czeka ciche bankructwo.
Rząd, zamiast pustej propagandy, powinien zacząć działać. Mógłby np.
inaczej rozłożyć ciężar wkładu do projektów unijnych pomiędzy sektorem
centralnym i samorządowym. Niestety, na razie samorządy są pozostawione
same sobie.

Data: 2014-02-25 16:01:21
Autor: stevep
Grozi nam ciche bankructwo
W dniu .02.2014 o 06:44 Mark Woydak <mark.woydak@forst.gm.de> pisze:


Do budy kundlu.


--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Grozi nam ciche bankructwo

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona