Wczoraj wróciłem po 6 dniowym pobycie we Francji. Na te 6 przez dni 5 dni świeciło niemal wiosenne słońce, mimo, że doliny tonęły w chmurach.
Ostatniego dnia zaczęło już nieco prószyć temperatura spadła do -12 -18, ale i tak dało się nieźle pojeździć, ale trzeba było osłonić twarz.
Z pewnością mieliśmy sporo szczęścia, bo pogoda, zwłaszcza jak na grudzień była idealna.
Ceny zdecydowanie niższe niż poza sezonem - karnet 175 E, zakwaterowanie z taksą klimatyczną niewiele ponad
90 E od osoby. Polecam zabierać swoją pościel, bo tutejsza, której koszt był wliczony w cenę, składa się z samych prześcieradeł, my natomiast zdecydowanie przyzwyczajeni jesteśmy do powłoczek :))
Mimo, że wiele tras (ok. 1/3) nie było jeszcze otwartych, to i tak było gdzie poszusować. Odniosłem wrażenie, że Francuzi są dość oszczędni w stosowaniu armatek (mimo ich obecności na trasach w dużej ilości) i z opóźnieniem reagowali na pojawienie się przetarć pokrywy śnieżnej (bardzo nielicznych na szczęście). Pod tym względem Włosi są jednak chyba lepsi.Generalnie trasy przygotowane dobrze, pozwalają na szybką i bezpieczną jazdę.
Narciarze jeżdżą szybko ale uważnie, nie zaobserwowałem przypadków podjeżdżania, nagłego zatrzymywania się, czy nieprzewidywalnego zmieniania toru jazdy.
Cieszę się, że w końcu miałem okazję zapoznać się z tym pięknym rejonem Alp, nie oznacza to, że już tylko tam będę się wybierał na narty, nadal moja ulubiona Val di Fassa będzie dla mnie kuszącą alternatywą, głównie ze względu na bardziej pewną pogodę no i o ponad 400 km bliższy dojazd (mieszkam w Łodzi).
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim Grupowiczom podobnie udanych wypraw.

Wojtek