Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Gułagi partii ryżego kibola

Gułagi partii ryżego kibola

Data: 2011-06-06 00:02:12
Autor: Inc
Gułagi partii ryżego kibola


Szare stadiony bez kolorowych sektorówek, w tym tych patriotycznych czy krytykujących korupcję. Bez podświetlających je rac. Bez obywatelskiego ruchu kibicowskiego. Za to z pijanymi nastolatkami, bo właściciele klubów w zamian za niszczenie ruchu kibicowskiego będą mogli zarabiać na handlu alkoholem i hazardzie. Oto skutki, jakie przynieść ma rządowy projekt zmiany ustawy o imprezach masowych.

„Kibice są najlepsi w polskiej piłce. To jedyny towar eksportowy, który mamy. Bo piłka jest dziadowska. Stadiony i działacze też” – tak socjog dr Jerzy Dudała opisuje sytuację na polskich stadionach w najnowszym numerze miesięcznika „Nowego Państwo”. To, że działacze wielkiej Barcelony czy najbogatszego Manchesteru City pytali w ostatnich latach polskich odpowiedników, skąd wzięli tych niesamowitych kibiców, pokazywało, że na polskich trybunach dzieje się coś przerastającego poziomem o epokę nędzny polski futbol. Temu, co piękne, towarzyszyła zaskakująca poprawa bezpieczeństwa, według Komendy Głównej Policji sięgająca 60 proc.

PO to partia silnie związana z lobby działaczy sportowych. Byli nimi nie tylko Grzegorz Schetyna i Mirosław Drzewiecki. Dziesiątki działaczy i sponsorów PO to ludzie PZPN czy Ekstraklasy S.A. – środowisk odpowiedzialnych za to co w polskim sporcie najbrzydsze, przeżarte korupcją, konserwujące układy z minionej epoki, degenerujące młodych sportowców. Nowy projekt ustawy o imprezach masowych autorstwa rządu Tuska to próba sprowadzenia kibiców do poziomu reszty zdegenerowanej stadionowej rzeczywistości.

Gułag z zakazem opuszczania pryczy

Bubel wysmażony przez rząd liczy 22 strony. Jego filozofia to traktowanie WSZYSTKICH kibiców jak potencjalnych zbrodniarzy zasługujących na umieszczenie w gułagu, w którym nie wolno im nawet opuszczać własnych prycz.

Służy temu zmiana art. 54, zgodnie z którą karane grzywną nie niższą niż 2 tysiące złotych mają być osoby, które „przebywają w sektorze innym niż wskazany na bilecie”. Oznacza to, że kiedy dwaj sąsiedzi wraz rodzinami wejdą na stadion w małym miasteczku wypełniony np. w jednej trzeciej nie mają prawa usiąść koło siebie, gdyż zostaną przestępcami. Podobnie, jeśli przez inny sektor udadzą się do ubikacji.

Przestępstwo to zrównane zostało z... wtargnięciem na boisko. Czy ktoś upadł na głowę? Wprowadzeniem tego przepisu w czasie konferencji prasowej chwalił się sam Donald Tusk. Po co wymyślony został taki paragraf? Bo rząd wkurzyła treść krytykujących go stadionowych opraw. - Ma on uniemożliwić organizowanie meczowych opraw, w tym rozkładanie sektorówek czy organizowanie kartoniady – mówi Wojciech Wiśniewski z Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców. Przypomnijmy, że za pomocą sektorówki „Szechter, przeproś za ojca i brata” atakowano nie dawno Adama Michnika, a za pomocą kartoniady „gówno prawda”, jego redakcję.

Wiadomo, że właśnie ci najzagorzalsi kibice, których zazdrości nam pół Europy, lubią dopingować przez cały mecz stojąc i w zajmowanych przez nich sektorach nikt nie przejmuje się numeracją krzesełek.

Walka z kibicami jak rasizm

Planowana selekcja osób, które mogą wejść na mecz, przypomina przepisy dyskryminacyjne rodem z państw totalitarnych. Nowy zapis umożliwia odmowę sprzedania biletu „osobie, co do której zachodzi uzasadnione podejrzenie, że w czasie trwania imprezy masowej może stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa”.

Obecna ustawa zawiera już cały katalog osób, których na mecz się nie wpuszcza. Mających zakaz stadionowy, który wymierzany jest za zabronione zachowania. Oprócz tego niewpuszczane są osoby pijane, zachowujące się agresywnie, „prowokująco” lub niezgodnie z regulaminem.

Tymczasem przepis Tuska pozwala nie wpuścić na mecz osoby, która ani nigdy nic niewłaściwego nie zrobiła, ani nie zachowuje się w sposób nieodpowiedni w chwili wchodzenia na imprezę. A tylko stwarza niezdefiniowane „podejrzenie”, że w równie nieokreślony sposób „może” stwarzać zagrożenie.

Po co ten przepis Tuskowi? Jak można przypuszczać po to, by na stadion nie wpuścić niepokornego blogera albo organizatora manifestacji, w czasie której Tuska nazwano „matołem”. - To przepis, który ma być używany przeciwko zorganizowanemu ruchowi kibicowskiemu. Jesteś niewygodny, bo krytykujesz rząd czy PZPN, to na mecz nie wejdziesz – mówi Wiśniewski.

Przepis sprzeczny jest zarówno z kodeksem wykroczeń jak i kodeksem cywilnym. W myśl kodeksu cywilnego ogłoszenie sprzedaży biletów stanowi obowiązującą „ofertę”, która jest deklaracją „woli zawarcia umowy” sprzedaży biletu. Z kolei art. 138. kodeksu wykroczeń stwierdza, że „kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług (...) umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny”. Na podstawie tego paragrafu sąd w Poznaniu skazał na grzywnę tysiąca złotych ochroniarzy z restauracji, którzy nie wpuścili do niej Romów. Czym różni się od tego odmowa sprzedania biletu na mecz bez podania konkretnej przyczyny?

Rośnie liczba strażników obozu

Rząd postanowił też usankcjonować możliwość przerwania meczu np. gdy kibice wznoszą niewłaściwe okrzyki pod jego adresem. Ponieważ nie jest on pewny lojalności własnych
urzędników i tego, czy zechcą świecić oczami przed lokalną wspólnotą, zwiększono ilość strażników w obozie. - Przepisy wprowadzić mają absurdalną sytuację, kiedy istnieje aż siedem podmiotów mogących przerwać mecz. Łatwo wyobrazić sobie scenki wzajemnego wyrywania tego „guzika” – mówi Wiśniewski.

W wielu miastach prezydenci związali swój wizerunek ze wspieraniem klubu. Ale województwem może rządzić urzędnik, który jest z innej partii i wspiera konkurencyjnego kandydata. Dlatego może on przerwać mecz, by zarzucić włodarzowi miasta wspieranie stadionowych bandytów. Trudno wyobrazić sobie większe „upolitycznienie” stadionów. Tusk mija się z prawdą, czyli browarowe „lub czasopisma”

Zdaniem Tuska o ile bezpieczeństwu szkodzą race, których nie chce zalegalizować, to nie zaszkodzi temu... sprzedaż alkoholu na stadionach. Stowarzyszenia kibicowskie są temu przeciwne. Dlatego, że wiedzą, jak trudno opanować nietrzeźwych nastolatków. Osoby zataczające się na meczu nie zorganizują porządnego dopingu, nie nadają się też do trzymania flag przypominających powstania, Żołnierzy Wyklętych czy ofiary Smoleńska.

Picie piwa pod stadionem jest kibicowską tradycją. Stowarzyszenia wspierają prawo kibiców do wypicia dwóch piw przed meczem, egzekwują jednak twardo, by nie wiązało się to z przedmeczowym upijaniem się i popierają niewpuszczanie osób zataczających się na mecz. Tymczasem sprzedaż piwa na meczu uniemożliwia taką kontrolę.

Czy Tuskowi chodzi w tej sprawie tylko o zaoferowanie kibicom, oprócz kija, marchewki? Podczas konferencji z 31 maja premier zapowiedział, że – podajemy za TVN24.pl - będzie dążyć do wdrożenia rozwiązań pozwalających na spożywanie na stadionie lekkiego piwa (do 3,5 proc.).

Tusk minął się z prawdą: zapis w projekcie ustawy mówi o napojach „zawierających nie więcej niż 4,5 proc. alkoholu”. Dlaczego? Na polskim rynku nie są znane piwa mające 3,5 proc. alkoholu, więc wymagałoby to kosztownego wyprodukowania nowych gatunków piwa przez browary. Tymczasem piwa spełniające wymogi nowelizowanej ustawy istnieją – przykładowo Pilsner Urquell produkowany przez Kompanię Piwowarską Jana Kulczyka ma 4,4 proc. alkoholu.

O co naprawdę chodzi, pokazuje fakt, że ustawa przewiduje jednocześnie 2 tysiące złotych kary za wniesienie na mecz własnego piwa. Co więcej, w ostatnich tygodniach nasiliło się wypisywanie mandatów osobom pijącym piwo pod stadionem. Chodzi więc o wymuszenie przez Tuska zysków dla biznesu powiązanego z PO, połączone z dyskryminacją kibiców biedniejszych.

Piwo i hazard zamiast kibicowskich stowarzyszeń

Według naszych rozmówców operacja „piwo” połączona jest z operacją „hazard”. Chodzi o to, że właściciele klubów, mimo, że często związani politycznie z PO, wcale nie chcą iść na wojnę z kibicami, jeśli grozi to finansowymi stratami. Bliższa ciału koszula.

Stowarzyszenia potrafią przez akcje bojkotu meczów, happeningi itp. narazić właściciela na finansowe straty. Nawet Mariusz Walter po trzech latach wojny z kibicami Legii wolał rozejm z kibolami, niż pochwały „GW”.

Według naszych rozmówców, rząd chce wymóc na klubach porzucenie układów z kibicami, oferując jako rekompensatę możliwość dodatkowych zarobków na piwie i reklamach od zakładów bukmacherskich.

Przypomnijmy, że po aferze hazardowej rząd wprowadził przepisy, delegalizujące m.in. możliwość reklamowania się w Polsce firm bukmacherskich, w których można obstawiać wyniki rozgrywek. Sponsorów straciło przez to wiele klubów. Tymczasem niedawna nowelizacja ustawy hazardowej przywróciła im prawo do reklamowania się na koszulkach. Pozorna walka z chuligaństwem

Nie tylko sprawa piwa pokazuje, że rzekoma walka z chuligaństwem za pomocą projektu PO jest fikcją. Tusk chwalił się, że karanie chuliganów usprawni fakt, że będą mogli oni otrzymywać na miejscu mandaty na kilka tysięcy złotych. Tylko, że taki tryb zastosowany wobec osób świadomych wcale nie skraca procedury karania. Dotychczas policja kierowała wniosek o ukaranie takiej osoby do sądu. Tym razem karze na miejscu, ale odmowa przyjęcia mandatu skutkuje i tak rozpoczęciem procesu (...).

W artykule 13 ustawy rząd proponuje zapis: „Obiekty wykorzystywane do organizacji meczów piłki nożnej wyposaża się w kompatybilne między sobą elektroniczne systemy identyfikacji osób”. – To nic nie znacząca nowomowa – komentuje Wiśniewski. – Kibice od lat postulują wprowadzenie ogólnopolskiej karty kibica. Kibic mógłby dzięki jej włożeniu do czytnika na dowolnym stadionie w Polsce sprawnie wejść na mecz. Na każdym stadionie system wskazałby też osoby mające zakaz stadionowy.

W czym więc problem? – Taki system pozwalałby skutecznie walczyć z chuligaństwem, ale jednocześnie uniemożliwiłby działaczom zarabianie pieniędzy na boku – zaniżanie liczby widzów i odkładanie ich części do własnej kieszeni czy tzw. „lewej kasy”. Jakoś spokojny byłem, że Tusk tego nie zaproponuje – mówi Wiśniewski.

PIOTR LISIEWICZ

Data: 2011-06-06 08:46:08
Autor: Leprechaun
Gu?agi partii ryżego kibola

Uytkownik "Inc" <gfhf@lljl.pl> napisa w wiadomoci news:ishn0k$qr9$1dont-email.me...
PIOTR LISIEWICZ

Co to za mato?

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9731249,Jak_oceniaja_ludzi_w_biurze_poslanki_Kempy__Co_za.html

BomBel

Gułagi partii ryżego kibola

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona