Tomasz Terlikowski oburza się, że przy okazji Euro prowadzona jest kampania informacyjna o AIDS. Zdradza przy tym zadziwiająco słabą wiarę w moralny kręgosłup Narodu

Nigdy nie zrozumiem zawziętości, z którą cześć księży i prawicowych publicystów walczy z prezerwatywami.

To jedna rzecz sądzić, ze ich używanie jest niemoralne. Uważam to za bez sensu, ale religie często narzucają wierzącym różne dziwaczne ograniczenia: to prywatna sprawa pomiędzy ludźmi i Bogiem, w którego wierzą.


Czym innym jest jednak pisanie, że prezerwatywy są szkodliwe dla zdrowia. Tu katolicki publicysta wychodzi już z bezpiecznej sfery zakazów oraz nakazów i wkracza w sferę faktów, które da się sprawdzić, a więc na pole grząskie. Dziwi mnie też, jak wielu katolikom nie wystarczy zakaz religijny. Chyba powinien? Bo nie wiedzieć czemu, próbują go podeprzeć twierdzeniem - o faktach - że prezerwatywy szkodzą. Np. nie chronią przed zakażeniem HIV.

Nie mam więc problemu z tym, że Tomaszowi Terlikowskiemu przeszkadza kampania, która przed Euro prowadzi Krajowe Centrum do Spraw AIDS.

Szkoda, ze przy okazji wypisuje szkodliwe głupstwa. Nie polecam nikomu korzystania z płatnych usług seksualnych - ale ten biznes ewidentnie w naszym kraju kwitnie (w odróżnieniu chociażby od biznesu, w którym obaj z Terlikowskim pracujemy). Trzeba to przyjąć do wiadomości. Jeżeli o coś mam pretensje do Krajowego Centrum Ds AIDS, to o tylko o to, że przyjmuje ten fakt do wiadomości rzadko - za rzadko, bo przy okazji Euro. Jak gdyby usługi seksualne kupowali w Polsce tylko przyjezdni kibice, a Naród Polski zawsze żył po Bożemu!

Terlikowski jednak, zamiast rytualnie się oburzyć i mieć sprawę z głowy, powtarza największe bzdury, które od lat odnajduję w katolickich publikacjach. Pisze: "Nie jest fair oszukiwanie ludzi i zapewnianie ich, że prezerwatywy zapobiegają AIDS. Prawda jest bowiem taka, że - choć zmniejszają one ryzyko zakażenia HIV - to nie eliminują go całkowicie. Gumka zawsze może się zsunąć, pęknąć, może mieć wady fabryczne, a dodatkowo pory w niej zawarte są większe niż wielkość wirusa HIV."

Otóż gdyby red. Terlikowski czytał materiały edukacyjne, wiedziałby, że pisze się w nich tyle, że prezerwatywy - używane prawidłowo - chronią przed HIV, nie wspominając o wielu innych chorobach przenoszonych drogą płciową. Założone na palec czy na głowę nie działają jak trzeba i trzeba być chyba prawicowym publicystą, żeby uznać to za odkrycie. Nic nie chroni w 100 proc. Poza abstynencją, ryzyko zawsze istnieje, ale jest dużo, dużo, dużo mniejsze wtedy, kiedy się prezerwatywy używa.

A powtarzane głupstwo o "porach, które przepuszczają wirusa"?

Napisałem kiedyś książkę - reportaż o epidemii AIDS w Afryce. W Malawi spotkałem brytyjską lekarkę, Jane z Bristolu, która opowiedziała mi, jak chciała przekonać miejscowych księży, pastorów i imamów do prezerwatyw. Zaprosiła ich na spotkanie, nalała wody do prezerwatywy i zapytała: "skoro wody nie przepuszcza, to jak ma spermę przepuszczać?". Na to odezwał się jeden z księży: "ale to jest brytyjska prezerwatywa. nasze malawijskie przepuszczają".

Żeby nie było wątpliwości - Oczywiście w Malawi prezerwatywy są takie same, jak wszędzie. Przypomniała mi się ta historia, kiedy myślałem, jak zafiksowani ideologicznie ludzie potrafią być odporni na argumenty.

Nawiasem mówiąc, pierwsze doniesienia z frontu walki o moralność publiczną wskazują, ze przed euro seksbiznes przeinwestował - podaż jest tak duża, że ceny spadają. Niech więc red. Terlikowski się rozchmurzy. Naród na razie nie chodzi do burdeli częściej niż zwykle.

I jeszcze jedno: mam często wrażenie, że upór, z jakim pisze się o rzekomej szkodliwości prezerwatyw i antykoncepcji, ma swoje źródło w tym, że wielu katolików nie potrafi wyobrazić sobie pozamałżeńskiego seksu, który nie ma ponurych konsekwencji. Sama idea wydaje im się tak niemoralna, że nie mieści się w ich konstrukcji świata. To po prostu niemożliwe, żeby tak grzeszyć bezkarnie! W tej logice Grzeszników musi więc spotkać kara, i to jeszcze tu, na ziemi. Inaczej wiara w sprawiedliwy porządek rzeczy zostałaby podważona.


Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,11882481,Walczacy_z_kondomami.html#ixzz1x30TAWF8



Przemek

--

"Istnieje przedsiębiorstwo produkujące kłamstwa - PiS jako partia i "Gazeta Polska", media o. Rydzyka jako narzędzie propagandy.
 I nie chodzi tu tylko o kłamstwo smoleńskie, ale o kłamstwa dotyczące wielu innych spraw:  domniemanego obecnego rozbioru Polski, mitycznego dorobku politycznego Lecha Kaczyńskiego,
krzywdy ludzkiej, która jest wszechobecna i celowo implementowana."

Czym innym jest jednak pisanie, że prezerwatywy są szkodliwe dla zdrowia.

Oczywiscie za sa szkodliwe. Sprobuj zjesc 200 prezerwatyw.
Zobaczymy, czy ci wyjdzie na zdrowie.


--
pozdrawiam
P.L.U.T.O.N.: Positronic Lifeform Used for Troubleshooting and Online
Nullification

Przemysław W napisał:

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,11882481,Walczacy_z_kondomami.html#ixzz1x30TAWF8



Przemek

Jeszcze trochę i Tomasz "tłuścioch z camelbakiem" Terlikowski zacznie
udzielać porad odnośnie zdrowego stylu życia, trzymania formy i właściwego
odżywiania się.




--
"Przez ostatnich 20 lat media zajmują się głównie produkcją masowej
głupoty" "Teraz mamy odbiorców wychowanych na tej głupocie"

Dnia Wed, 6 Jun 2012 22:38:08 +0200, Przemysław W napisał(a):

Tomasz Terlikowski oburza się, że przy okazji Euro prowadzona jest kampania informacyjna o AIDS. Zdradza przy tym zadziwiająco słabą wiarę w moralny kręgosłup Narodu

Nigdy nie zrozumiem zawziętości, z którą cześć księży i prawicowych publicystów walczy z prezerwatywami.

To jedna rzecz sądzić, ze ich używanie jest niemoralne. Uważam to za bez sensu, ale religie często narzucają wierzącym różne dziwaczne ograniczenia: to prywatna sprawa pomiędzy ludźmi i Bogiem, w którego wierzą.


Czym innym jest jednak pisanie, że prezerwatywy są szkodliwe dla zdrowia. Tu katolicki publicysta wychodzi już z bezpiecznej sfery zakazów oraz nakazów i wkracza w sferę faktów, które da się sprawdzić, a więc na pole grząskie. Dziwi mnie też, jak wielu katolikom nie wystarczy zakaz religijny. Chyba powinien? Bo nie wiedzieć czemu, próbują go podeprzeć twierdzeniem - o faktach - że prezerwatywy szkodzą. Np. nie chronią przed zakażeniem HIV.

Nie mam więc problemu z tym, że Tomaszowi Terlikowskiemu przeszkadza kampania, która przed Euro prowadzi Krajowe Centrum do Spraw AIDS.

Szkoda, ze przy okazji wypisuje szkodliwe głupstwa. Nie polecam nikomu korzystania z płatnych usług seksualnych - ale ten biznes ewidentnie w naszym kraju kwitnie (w odróżnieniu chociażby od biznesu, w którym obaj z Terlikowskim pracujemy). Trzeba to przyjąć do wiadomości. Jeżeli o coś mam pretensje do Krajowego Centrum Ds AIDS, to o tylko o to, że przyjmuje ten fakt do wiadomości rzadko - za rzadko, bo przy okazji Euro. Jak gdyby usługi seksualne kupowali w Polsce tylko przyjezdni kibice, a Naród Polski zawsze żył po Bożemu!

Terlikowski jednak, zamiast rytualnie się oburzyć i mieć sprawę z głowy, powtarza największe bzdury, które od lat odnajduję w katolickich publikacjach. Pisze: "Nie jest fair oszukiwanie ludzi i zapewnianie ich, że prezerwatywy zapobiegają AIDS. Prawda jest bowiem taka, że - choć zmniejszają one ryzyko zakażenia HIV - to nie eliminują go całkowicie. Gumka zawsze może się zsunąć, pęknąć, może mieć wady fabryczne, a dodatkowo pory w niej zawarte są większe niż wielkość wirusa HIV."

Otóż gdyby red. Terlikowski czytał materiały edukacyjne, wiedziałby, że pisze się w nich tyle, że prezerwatywy - używane prawidłowo - chronią przed HIV, nie wspominając o wielu innych chorobach przenoszonych drogą płciową. Założone na palec czy na głowę nie działają jak trzeba i trzeba być chyba prawicowym publicystą, żeby uznać to za odkrycie. Nic nie chroni w 100 proc. Poza abstynencją, ryzyko zawsze istnieje, ale jest dużo, dużo, dużo mniejsze wtedy, kiedy się prezerwatywy używa.

A powtarzane głupstwo o "porach, które przepuszczają wirusa"?

Napisałem kiedyś książkę - reportaż o epidemii AIDS w Afryce. W Malawi spotkałem brytyjską lekarkę, Jane z Bristolu, która opowiedziała mi, jak chciała przekonać miejscowych księży, pastorów i imamów do prezerwatyw. Zaprosiła ich na spotkanie, nalała wody do prezerwatywy i zapytała: "skoro wody nie przepuszcza, to jak ma spermę przepuszczać?". Na to odezwał się jeden z księży: "ale to jest brytyjska prezerwatywa. nasze malawijskie przepuszczają".

Żeby nie było wątpliwości - Oczywiście w Malawi prezerwatywy są takie same, jak wszędzie. Przypomniała mi się ta historia, kiedy myślałem, jak zafiksowani ideologicznie ludzie potrafią być odporni na argumenty.

Nawiasem mówiąc, pierwsze doniesienia z frontu walki o moralność publiczną wskazują, ze przed euro seksbiznes przeinwestował - podaż jest tak duża, że ceny spadają. Niech więc red. Terlikowski się rozchmurzy. Naród na razie nie chodzi do burdeli częściej niż zwykle.

I jeszcze jedno: mam często wrażenie, że upór, z jakim pisze się o rzekomej szkodliwości prezerwatyw i antykoncepcji, ma swoje źródło w tym, że wielu katolików nie potrafi wyobrazić sobie pozamałżeńskiego seksu, który nie ma ponurych konsekwencji. Sama idea wydaje im się tak niemoralna, że nie mieści się w ich konstrukcji świata. To po prostu niemożliwe, żeby tak grzeszyć bezkarnie! W tej logice Grzeszników musi więc spotkać kara, i to jeszcze tu, na ziemi. Inaczej wiara w sprawiedliwy porządek rzeczy zostałaby podważona.


Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,11882481,Walczacy_z_kondomami.html#ixzz1x30TAWF8



Przemek

Chłopie, czy ty nie masz innych problemów jak naciąganie prezerwatywy na
swego flaka? Próbuj, próbuj może ci się uda! Hyhyhyhhhh!