Przyznam, Ĺźe nieco rozbawiła mnie ta wiadomość. Oto węgierscy deputowani z neoficką gorliwością uchwalili zmodyfikowany zakaz publicznego prezentowania symboli reĹźimĂłw totalitarnych, w tym zwłaszcza czerwonej gwiazdy. To juĹź drugie podejście do rozwiązania owego palącego problemu. Po raz pierwszy usiłowano to zrobić za czasĂłw pierwszej kadencji Orbana (1998-2002), ale Trybunał Konstytucyjny anulował  tę nowelizację, uznając ją za niezgodną z ustawą zasadniczą.

Teraz wreszcie się udało, choć nie wiadomo na jak długo. Bo zakładam, że jak nadejdzie za jakiś czas deorbanizacja (a pewnie nadejdzie), to i czerwona gwiazda przestanie być problemem. Bo teraz to zdaje się chodzi głownie o igrzyska, tym bardziej że chleba Węgrom nieco skąpi.

Istotny jest tu kolor. Bo dajmy na to gwiazda niebieska juĹź raczej zakazana nie jest i będzie się moĹźna z nią do woli obnosić.  Podobnie będzie z zieloną, albo żółtą. Poza tym jeśli pominiemy kolor tej gwiazdy, to ogĂłlna obserwacja jest taka, Ĺźe dziwni jacyś ci Węgrzy są  i zdaje się pełni kompleksĂłw.

Bo prawda jest niestety taka, Ĺźe Wegrzy, obok CzechĂłw i wschodnich NiemcĂłw, byli najgorliwszymi  (w Europie) piewcami i wyznawcami totalitarnego systemu zwanego komunistycznym. U nich owa czerwona gwiazda wisiała na kaĹźdym zakładzie pracy, nad kaĹźdą bramą i na kaĹźdym moĹźliwym urzędzie. Modlono się wręcz do niej i czczono z niezwykłym wprost pietyzmem. Zaś donosicielstwo i kablowanie nawet na najbliĹźszych, nie miały  sobie rĂłwnych. W Polsce było to wtedy nie do pomyślenia. Węgrzy więc niech nie udają teraz takich bohaterĂłw i niechaj nie będą świętsi od papieĹźa. I niechaj nie prĂłbują teraz odwracać kota ogonem, bo byli wĂłwczas wyjątkowymi skurwysynami.  I Ĺźadna gwiazda na indeksie tego nie zmieni. Piszę jak jest Ĺźeby nie było to tamto.

http://tiny.pl/h8p7f

--
Donald Tusk - "wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną".

W dniu 2013-04-25 09:56, Bogdan Idzikowski pisze:

Przyznam, że nieco rozbawiła mnie ta wiadomość. Oto węgierscy deputowani
z neoficką gorliwością uchwalili zmodyfikowany zakaz publicznego
prezentowania symboli reżimów totalitarnych, w tym zwłaszcza czerwonej
gwiazdy. To już drugie podejście do rozwiązania owego palącego problemu.
Po raz pierwszy usiłowano to zrobić za czasów pierwszej kadencji Orbana
(1998-2002), ale Trybunał Konstytucyjny anulował  tę nowelizację,
uznając ją za niezgodną z ustawą zasadniczą.

Teraz wreszcie się udało, choć nie wiadomo na jak długo. Bo zakładam, że
jak nadejdzie za jakiś czas deorbanizacja (a pewnie nadejdzie), to i
czerwona gwiazda przestanie być problemem. Bo teraz to zdaje się chodzi
głownie o igrzyska, tym bardziej że chleba Węgrom nieco skąpi.

Istotny jest tu kolor. Bo dajmy na to gwiazda niebieska juĹź raczej
zakazana nie jest i będzie się moĹźna z nią do woli obnosić.  Podobnie
będzie z zieloną, albo żółtą. Poza tym jeśli pominiemy kolor tej
gwiazdy, to ogĂłlna obserwacja jest taka, Ĺźe dziwni jacyś ci Węgrzy są  i
zdaje się pełni kompleksów.

Bo prawda jest niestety taka, Ĺźe Wegrzy, obok CzechĂłw i wschodnich
NiemcĂłw, byli najgorliwszymi  (w Europie) piewcami i wyznawcami
totalitarnego systemu zwanego komunistycznym. U nich owa czerwona
gwiazda wisiała na każdym zakładzie pracy, nad każdą bramą i na każdym
możliwym urzędzie. Modlono się wręcz do niej i czczono z niezwykłym
wprost pietyzmem. Zaś donosicielstwo i kablowanie nawet na najbliższych,
nie miały  sobie rĂłwnych. W Polsce było to wtedy nie do pomyślenia.
Węgrzy więc niech nie udają teraz takich bohaterów i niechaj nie będą
świętsi od papieża. I niechaj nie próbują teraz odwracać kota ogonem, bo
byli wĂłwczas wyjątkowymi skurwysynami.  I Ĺźadna gwiazda na indeksie tego
nie zmieni. Piszę jak jest żeby nie było to tamto.

http://tiny.pl/h8p7f

Dzisiaj to dopiero mamy totalitarny system.