Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   Hacking...

Hacking...

Data: 2013-02-16 21:30:14
Autor: Michoo
Hacking...
On 16.02.2013 14:18, Mr. Misio wrote:
Tak sobie czytam:

"W internecie opublikowano bazę danych serwerowni MintsHost.pl,
zawierającą dane klientów. Atakujący po znalezieniu luk, próbował
sprzedać informację na ich temat właścicielowi serwerownii, ale ten nie
podjął współpracy — baza danych klientów została opublikowana w
internecie."

i więcej:
http://niebezpiecznik.pl/post/uwaga-klienci-mintshost-pl-wykradziono-wasze-dane-i-opublikowano-je-w-internecie/


I jak rozumiem, taki haker ma teraz problemy... z prawem, bo:
- złamał zabezpieczenia (jakieby nie były)

Albo i nie złamał. Karalne jest "przełamanie lub ominięcie zabezpieczenia".

Są tak głupie serwery, że mają panel admina bez hasła, albo jakiś getfile.php, czy inny sql injection - technicznie rzecz biorąc żadnych zabezpieczeń wtedy nie łamiesz a tylko grzecznie prosisz o coś serwer co on podaje - BRAK zabezpieczenia przed dostępem.

Nadal zostaje paragraf 2 - uzyskanie dostępu - ale to zależy czy ten dostęp został faktycznie uzyskany, z opisu wynika, że tak.

- szantażował właściciela (albo zapłacicie, albo ...)

Nie wiesz tego.

Kiedyś było "w normie" wysłanie zapytania w stylu "hejka, macie lukę. Może jesteście zainteresowanie pomocą w załataniu?". Nikt nie mówi tu o szantażu - ja wiem, że masz lukę, zapłacisz to pomogę załatać, nie zapłacisz to szukaj sobie sam (widać twój czas nie ma dla ciebie wartości) albo czekaj aż ktoś mniej miły ją znajdzie.

- upublicznił dane osobowe (kolejna ustawa)

Zgadza się, chociaż tutaj też ustawa dla hostingowca nie jest zbyt łaskawa - co najmniej niewłaściwe zabezpieczenie a w przypadku sql injecta publikacja w sieci...


Czyli ogólnie powinna zająć się tym prokuratura - jak i każdym podobnym
działaniem innych hakerów.

Po nowelizacji ustawy tak. Po nowelizacji ustawy posiadanie komputera jest zabronione (Kuriozalny Art. 269b).


Ciekaw jestem opinii, bo haker sie tutaj wybiela ("głupi adminie, masz
luki w serwerze") a oczerniany jest (amatorski? w sensie technicznym)
hosting.

Z tego co rozumiem hacker współpracował z adminem a ten jak pomyślał, ze już naprawione to postanowił go zrobić w jajo.

Zachował się jak dzieciak z tą publikacją bazy (no i raczej popełnił przestępstwo) - ja bym napisał do klientów jaka była sytuacja:
- skuteczniej odstraszy od hostingu
- nie będzie działaniem na szkodę użytkowników
- i tak trafi do "mediów" info o któregoś z zatroskanych klientów, że dostał takiego maila, więc i efekt rozgłosu uzyskany bez krzywdzenia niewinnych
- jeden czyn zabroniony mniej


Bo dla mnie, to sytuacja jak z włamywaczem-szantarzystą, który znalazł
sposób na otwarcie zamka w mieszkaniu, poszperał, znalazł nagie fotki
włąściciela i napisał mu liścik - albo zaplacisz mi za zmianę zamka i
nieupublicznianie Twoich nagich fotek, i Ĺźe nie bede do ciebie wiecej
sie zakradał albo...

Wg opisu do którego linkowałeś:
A: stary,twój system alarmowy reaguje na hasło serwisowe, akurat się na tym znam - może ci pomóc...za opłatą?
B: ok, to pomóż mi to na prawić...
A zaczyna naprawiać, B stwierdza, że teraz już sobie sam poradzi
B: a teraz spier*
A: a moja kasa?
B: spier*

A publikuje fotki _domownikĂłw_ B.

Nadal moralnie naganne(imo nawet bardziej) i nielegalne ale sytuacja Ĺşdziebko inna.


Myle się?

Tak, nie, nie wiem. Brak danych.

--
Pozdrawiam
Michoo

Data: 2013-02-16 21:36:51
Autor: orcus
Hacking...
On 2013-02-16, Michoo <michoo_news@vp.pl> wrote:
On 16.02.2013 14:18, Mr. Misio wrote:
I jak rozumiem, taki haker ma teraz problemy... z prawem, bo:
- złamał zabezpieczenia (jakieby nie były)

Albo i nie złamał. Karalne jest "przełamanie lub ominięcie zabezpieczenia".

Są tak głupie serwery, że mają panel admina bez hasła, albo jakiś getfile.php, czy inny sql injection - technicznie rzecz biorąc żadnych zabezpieczeń wtedy nie łamiesz a tylko grzecznie prosisz o coś serwer co on podaje - BRAK zabezpieczenia przed dostępem.

Tak interpretując to żadne zabezpieczenia nie istnieją. W końcu każdy
request wysłany za pomocą dowolnego protokołu to prośba o coś co serwer
podaje. Dlaczego według Ciebie błąd administratora polegający na
pozostawieniu danego pliku po instalacji czy błąd programisty który
zostawił sql incjection chcesz traktować surowiej niż pozostawienie
jakiejś innej podatności wymagającej więcej wiedzy przy "przełamywaniu"
czy "omijaniu"?

Czy jak zostawię otwarty samochód z kluczykiem w środku i ktoś nim
odjedzie to nie będzie już kradzież? A jak nie przypnę roweru którym
przyjechałem do pracy? Oczywiście w obu przypadkach sam sobie jestem winien. Raczej nie mam prawa narzekać na to jacy to źli złodzieje. Mam natomiast prawo
nazwać ich złodziejami.

--
Pozdrawiam
orcus

Data: 2013-02-16 23:32:20
Autor: Michoo
Hacking...
On 16.02.2013 22:36, orcus@pwr.wroc.pl wrote:
On 2013-02-16, Michoo<michoo_news@vp.pl>  wrote:
On 16.02.2013 14:18, Mr. Misio wrote:
I jak rozumiem, taki haker ma teraz problemy... z prawem, bo:
- złamał zabezpieczenia (jakieby nie były)

Albo i nie złamał. Karalne jest "przełamanie lub ominięcie zabezpieczenia".

Są tak głupie serwery, że mają panel admina bez hasła, albo jakiś
getfile.php, czy inny sql injection - technicznie rzecz biorąc żadnych
zabezpieczeń wtedy nie łamiesz a tylko grzecznie prosisz o coś serwer co
on podaje - BRAK zabezpieczenia przed dostępem.

Tak interpretując to żadne zabezpieczenia nie istnieją.

Nie do końca - masz np zrobioną sieć osiedlową. Dostęp do panelu administracyjnego z zewnątrz wymaga podania hasła a następnie robi redirect. I teraz:
- odpalasz jakiegoś brute-force czy nawet słownik i okazuje się, że hasło to było dupa.8 - zostało przełamane zabezpieczenie
- wpinasz się kablem do drugiego "po drodze" swicha w piwnicy i logujesz bez hasła, bo z klasy wewnętrznej - zostało ominięte zabezpieczenie
- robisz injecta qwe' or '1'=='1 - zostało ominięte zabezpieczenie
- wchodzisz bezpośrednio na stronę admin.php, która nie wymaga hasła ciężko tu mówić, żeby ta strona była zabezpieczona

W końcu każdy
request wysłany za pomocą dowolnego protokołu to prośba o coś co serwer
podaje.

Dlaczego według Ciebie błąd administratora polegający na
pozostawieniu danego pliku po instalacji czy błąd programisty który
zostawił sql incjection chcesz traktować surowiej niż pozostawienie
jakiejś innej podatności wymagającej więcej wiedzy przy "przełamywaniu"
czy "omijaniu"?

Nie - łagodniej. Ktoś kto się mieni programistą czy administratorem nie powinien popełniać takich błędów - to jest poziom porównywalny z właścicielem, który zapomina wieczorem zamknąć sklep więc ciężko mówić o _przełamaniu_ czegokolwiek [1]



Czy jak zostawię otwarty samochód z kluczykiem w środku i ktoś nim
odjedzie to nie będzie już kradzież?

ZaleĹźy co z nim dalej zrobi, ale:
- nie będzie to kradzież _z włamaniem_
- może to być też Art. 289
- w przypadku 289 i odstawienia samochodu na miejsce, bez uszkodzeń, ubytku paliwa, i w sytuacji gdy nie uniemożliwiło ci to skorzystania z niego może zachodzić Art. 1. § 2. - czyn był zabroniony, ale przestępstwa brak


A jak nie przypnę roweru którym
przyjechałem do pracy? Oczywiście w obu przypadkach sam sobie jestem winien.
Raczej nie mam prawa narzekać na to jacy to źli złodzieje. Mam natomiast prawo
nazwać ich złodziejami.

Weź tylko pod uwagę, że informację ciężko jest "ukraść", chyba, ze razem z jedynym nośnikiem.

To, że ktoś uzyska dostęp do Twoich danych jest może i frustrujące, ale nie jest kradzieżą per se. Do tego kradzież do 250pln to wykroczenie a nie przestępstwo.

W przypadku większości "hackerskich wybryków" o ile nie kończy się to krzywdą(publikacja wrażliwych danych)/zniszczeniami(usunięcie czegoś)/etc(DOS)[2] powinien mieć zastosowanie Art. 1. § 2 - gdyż nie ma szkodliwości społecznej - jest co więcej społecznie korzystne, że osobnik, który dostał się na serwer doprowadził do wykrycia luki zanim dostanie się tam ktoś kto np. postanowi skorzystać z tych numerów kart... Można by tu nawet (gdy sprawca od razu poinformuje administratora a nie uzyska dostęp tylko dla "szpanu") zastanowić się nad Art. 26.


[1] A jak wyświetlanie błędów jest włączone to w ogóle zostawia drzwi szeroko otwarte - ['] leży tak blisko [RETURN], że naprawdę wiele sql injectów znalazłem przypadkiem wklejając adres i dostając:
"you have an error in your sql syntax near ... treść ' zapytania"
toĹź to się aĹź prosi o  and 1==0 union select ...
[2] W kk jest "zapis _istotnej_ informacji" ale "do danych informatycznych"(jakichkolwiek) więc podpada pod to dowolna modyfikacja. Imo mały deface (np w formie newsa) nie upośledzający w inny sposób działania serwisu powinien być legalny - bo się łapie pod Art 1 §2 czy Art. 26.

--
Pozdrawiam
Michoo

Data: 2013-02-16 23:57:20
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Michoo napisał:

Nie - łagodniej. Ktoś kto się mieni programistą czy administratorem nie
powinien popełniać takich błędów - to jest poziom porównywalny z
właścicielem, który zapomina wieczorem zamknąć sklep więc ciężko mówić o
_przełamaniu_ czegokolwiek [1]

Ale czy to oznacza, ze jesli mozesz wejsc to mozesz sobie wyniesc telewizor? Będzie kradzież, choć bez włamania.

W przypadku większości "hackerskich wybryków" o ile nie kończy się to
krzywdą(publikacja wrażliwych danych)/zniszczeniami(usunięcie
czegoś)/etc(DOS)[2] powinien mieć zastosowanie Art. 1. § 2 - gdyż nie ma
szkodliwości społecznej - jest co więcej społecznie korzystne, że
osobnik, który dostał się na serwer doprowadził do wykrycia luki zanim
dostanie się tam ktoś kto np. postanowi skorzystać z tych numerów
kart... MoĹźna by tu nawet (gdy sprawca od razu poinformuje
administratora a nie uzyska dostęp tylko dla "szpanu") zastanowić się
nad Art. 26.

Publikujac w sieci dane kart, zeby inni mogli skorzystac - niska szkodliwosc? Czy jednak wysoka?

Data: 2013-02-17 02:07:01
Autor: Michoo
Hacking...
On 16.02.2013 23:57, Mr. Misio wrote:
Użytkownik Michoo napisał:

Nie - łagodniej. Ktoś kto się mieni programistą czy administratorem nie
powinien popełniać takich błędów - to jest poziom porównywalny z
właścicielem, który zapomina wieczorem zamknąć sklep więc ciężko mówić o
_przełamaniu_ czegokolwiek [1]

Ale czy to oznacza, ze jesli mozesz wejsc to mozesz sobie wyniesc
telewizor? Będzie kradzież, choć bez włamania.

Będzie. Tylko danych się NIE wynosi. To, że ktoś zrobi ich kopię nie sprawia, że ty je przestajesz mieć. Wiec analogia taka sobie - może lepiej:
  Ktoś wszedł i zrobił zdjęcie twojego świadectwa?
  Ktoś wszedł, odczytał jaki masz model telewizora i kupił sobie taki sam?


W przypadku większości "hackerskich wybryków" o ile nie kończy się to
krzywdą(publikacja wrażliwych danych)/zniszczeniami(usunięcie
czegoś)/etc(DOS)[2] powinien mieć zastosowanie Art. 1. § 2 - gdyż nie ma
szkodliwości społecznej - jest co więcej społecznie korzystne, że
osobnik, który dostał się na serwer doprowadził do wykrycia luki zanim
dostanie się tam ktoś kto np. postanowi skorzystać z tych numerów
kart... MoĹźna by tu nawet (gdy sprawca od razu poinformuje
administratora a nie uzyska dostęp tylko dla "szpanu") zastanowić się
nad Art. 26.

Publikujac w sieci dane kart, zeby inni mogli skorzystac - niska
szkodliwosc? Czy jednak wysoka?

Wysoka. [1] "Ładnie" się to robi tak, że stawiasz stronkę na darmowym serwerze, która ma zapisane:
sha1(imie+nazwisko),numer_karty.substr(numer_karty.lenght-5)
+ formularz - pozwala sprawdzić, że karta pana Jana kowalskiego była w zbiorze jednocześnie nie narażając go na problemy.

[1]  Ktoś naprawdę zły je po cichu sprzeda. Opublikować moĹźe najwyĹźej ktoś głupi, nie zdający sobie sprawy z tego co robi albo ktoś nie liczący się z innymi w rodzaju anonymous, czy wiki leaks.

--
Pozdrawiam
Michoo

Data: 2013-02-17 02:18:23
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Michoo napisał:
On 16.02.2013 23:57, Mr. Misio wrote:
Użytkownik Michoo napisał:

Nie - łagodniej. Ktoś kto się mieni programistą czy administratorem nie
powinien popełniać takich błędów - to jest poziom porównywalny z
właścicielem, który zapomina wieczorem zamknąć sklep więc ciężko mówić o
_przełamaniu_ czegokolwiek [1]

Ale czy to oznacza, ze jesli mozesz wejsc to mozesz sobie wyniesc
telewizor? Będzie kradzież, choć bez włamania.

Będzie. Tylko danych się NIE wynosi. To, że ktoś zrobi ich kopię nie
sprawia, że ty je przestajesz mieć. Wiec analogia taka sobie - może lepiej:
  Ktoś wszedł i zrobił zdjęcie twojego świadectwa?
  Ktoś wszedł, odczytał jaki masz model telewizora i kupił sobie taki sam?

W powyższych opisanych przypadkach nie będzie kradzieży.

Natomiast skopiowanie danych cyfrowych to cos innego niz utrwalenie obrazu aparatem.

To, że fizycznie mi rzeczy nie zabierasz, to jednak wchodzisz w posiadanie czegoś, do czego nie masz uprawnień. Bo:
- jeśli to coś sprzedaje, to nie kupiłeś
- jeśli nie jest publicznie dostępne, to nie miałeś uprawnień aby skopiować (nie mowie o technicznych mozliwosciach powstalech na skutek wlamu czy czegokolwiek).

Nie można zrobić "zdjęcia" danych cyfrowych nie wchodząc w posiadanie danych cyfrowych (identycznej kopii).

Reasumując: jeśli mi nie zniknie baza kart kredytowych moich klientów, to nie oznacza, ze masz prawo ją sobie skopiować i "zabrać".

Data: 2013-02-17 10:14:33
Autor: ein
Hacking...
-- -- -BEGIN PGP SIGNED MESSAGE-- -- -
Hash: SHA1

Michoo wrote:
On 16.02.2013 23:57, Mr. Misio wrote:
Użytkownik Michoo napisał:

Nie - łagodniej. Ktoś kto się mieni programistą czy administratorem nie powinien popełniać takich błędów - to jest poziom porównywalny z właścicielem, który zapomina wieczorem zamknąć sklep więc ciężko mówić o _przełamaniu_ czegokolwiek [1]

Ale czy to oznacza, ze jesli mozesz wejsc to mozesz sobie wyniesc
telewizor? Będzie kradzież, choć bez włamania.

Będzie. Tylko danych się NIE wynosi. To, że ktoś zrobi ich kopię nie sprawia, że ty je przestajesz mieć. Wiec analogia taka sobie - może lepiej: Ktoś wszedł i zrobił zdjęcie twojego świadectwa? Ktoś wszedł, odczytał jaki masz model telewizora i kupił sobie taki sam?

Wiem, ze nic nie wniose do watku, ale nie przesadzasz? (jest jeszcze
moralna strona).
-- -- -BEGIN PGP SIGNATURE-- -- -
Version: GnuPG v1.4.12 (GNU/Linux)
Comment: Using GnuPG with Thunderbird - http://www.enigmail.net/

iEYEARECAAYFAlEgn3kACgkQbhT/MDrqNUHZagCghpd79eyJszxEZ7h2OjsDkRHA
NvsAoJ4xy30rbPxxHuUmCt0Tqs71sEvB
=B/Bj
-- -- -END PGP SIGNATURE-- -- -

Data: 2013-02-18 21:52:20
Autor: John Kołalsky
Hacking...

UĹźytkownik "ein" <ein@no.spam>

-- -- -BEGIN PGP SIGNED MESSAGE-- -- -

Use MIME

Data: 2013-02-16 21:47:27
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 16.02.2013 21:30, Michoo pisze:

Po nowelizacji ustawy tak. Po nowelizacji ustawy posiadanie komputera
jest zabronione (Kuriozalny Art. 269b).

Chyba ździebko nadinterpretujesz - zakazane są programy oraz urządzenia komputerowe _przystosowane_ do popełnienia pewnych określonych przestępstw. Przystosowane czyli specjalnie (celowo i z zamysłem) przygotowane do tych celów.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-16 22:31:35
Autor: Michoo
Hacking...
On 16.02.2013 21:47, Andrzej Lawa wrote:
W dniu 16.02.2013 21:30, Michoo pisze:

Po nowelizacji ustawy tak. Po nowelizacji ustawy posiadanie komputera
jest zabronione (Kuriozalny Art. 269b).

Chyba ździebko nadinterpretujesz - zakazane są programy oraz urządzenia
komputerowe _przystosowane_ do popełnienia pewnych określonych
przestępstw.

Karty sieciowe mają wbudowany tryb "promiscous" w celu podsłuchiwania przychodzącego ruchu (używa się w diagnostyce).

LOIC - używany przez "anonimowych" do DDoSów to narzędzie do testów wytrzymałościowych.

John the ripper służy do odzyskiwania zagubionych haseł.

sqltest służy do testowania czy nie popełniono dość standardowych błędów w tworzeniu witryny.

....

W każdym z tych przypadków _podstawowa_ funkcja programu służy też do popełnienia przestępstwa. Tak jak podstawowym zadaniem wytrychów jest otwieranie zamków a nie włamywanie się - wytrychy są zakazane, chyba, że spełniasz odpowiednie warunki. Tutaj posiadanie jest zakazane bez wyjątków.

Przystosowane czyli specjalnie (celowo i z zamysłem)
przygotowane do tych celów.

Problem jest taki, że większość "ataków" to normalne korzystanie z komputera i standardowych narzędzi w trochę niestandardowy sposób. A także to, że żeby testować bezpieczeństwo własnego systemu przed atakami trzeba mieć narzędzia _służące_ do tych ataków.

--
Pozdrawiam
Michoo

Data: 2013-02-16 23:11:54
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Michoo napisał:

Karty sieciowe mają wbudowany tryb "promiscous" w celu podsłuchiwania
przychodzącego ruchu (używa się w diagnostyce).

LOIC - używany przez "anonimowych" do DDoSów to narzędzie do testów
wytrzymałościowych.

John the ripper służy do odzyskiwania zagubionych haseł.

sqltest służy do testowania czy nie popełniono dość standardowych błędów
w tworzeniu witryny.

Nóż, służy do smarowania kanapek masłem. Czy jeśli zadźgam kogoś nożem to bede niewinny?

IMHO to jednak liczą się intencje. Intencją hakera było dostanie się do systemu (tak długo grzebał przy zamku, aż drzwi otworzył, nieważne, czy podniosł drutem haczyk na jaki drzwi były zamknięte - włamanie.

Data: 2013-02-16 23:44:36
Autor: Michoo
Hacking...
On 16.02.2013 23:11, Mr. Misio wrote:
Użytkownik Michoo napisał:

Karty sieciowe mają wbudowany tryb "promiscous" w celu podsłuchiwania
przychodzącego ruchu (używa się w diagnostyce).

LOIC - używany przez "anonimowych" do DDoSów to narzędzie do testów
wytrzymałościowych.

John the ripper służy do odzyskiwania zagubionych haseł.

sqltest służy do testowania czy nie popełniono dość standardowych błędów
w tworzeniu witryny.

Nóż, służy do smarowania kanapek masłem. Czy jeśli zadźgam kogoś nożem
to bede niewinny?

Nie o tym tu mówimy.

Wyobraź sobie, ze ustawa zakazuje właśnie posiadania noży, bo ludzie nie tylko nimi smarują kanapki ale też zabijają - a niektóre noże mają spiczasty czubek, więc ewidentnie są przystosowane do wbijania. Tak wygląda art 269b.


IMHO to jednak liczą się intencje. Intencją hakera było dostanie się do
systemu (tak długo grzebał przy zamku, aż drzwi otworzył, nieważne, czy
podniosł drutem haczyk na jaki drzwi były zamknięte - włamanie.

A jak napisał tylko:
foobar -- dowload-db http://example.org/art.php?id=
i w efekcie dostał bazę to się włamał, czy tylko pobrał coś co było publicznie dostępne?

A jak wpisał w google
"passwords.txt" intitle:Index of
a następnie się po prostu zalogował za pomocą publicznie dostępnego hasła?

Dostęp do systemu informatycznego != kradzież i != włamanie. Nie mówię, że każdy przypadek powinien być bezkarny. Ale wydaje mi się, ze często zapomina się o odpowiedzialności administratora. Brakuje mi tytułów w rodzaju:
"za pomocą sql injection pobrali bazę 10k klientów - leniwemu administratorowi grozi 5 lat więzienia"

--
Pozdrawiam
Michoo

Data: 2013-02-16 23:52:55
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Michoo napisał:
On 16.02.2013 23:11, Mr. Misio wrote:
Użytkownik Michoo napisał:

Karty sieciowe mają wbudowany tryb "promiscous" w celu podsłuchiwania
przychodzącego ruchu (używa się w diagnostyce).

LOIC - używany przez "anonimowych" do DDoSów to narzędzie do testów
wytrzymałościowych.

John the ripper służy do odzyskiwania zagubionych haseł.

sqltest służy do testowania czy nie popełniono dość standardowych błędów
w tworzeniu witryny.

Nóż, służy do smarowania kanapek masłem. Czy jeśli zadźgam kogoś nożem
to bede niewinny?

Nie o tym tu mówimy.

Dokładnie o tym! (n o prawie ;)

Wyobraź sobie, ze ustawa zakazuje właśnie posiadania noży,

Wlasciwie z tego co pamietam zabrania noszenia (na ulicy) nozy dluzszych niz 15 cm.

bo ludzie nie
tylko nimi smarują kanapki ale też zabijają - a niektóre noże mają
spiczasty czubek, więc ewidentnie są przystosowane do wbijania. Tak
wygląda art 269b.

Mysze sie wczytac, zapewne masz racje :)

IMHO to jednak liczą się intencje. Intencją hakera było dostanie się do
systemu (tak długo grzebał przy zamku, aż drzwi otworzył, nieważne, czy
podniosł drutem haczyk na jaki drzwi były zamknięte - włamanie.

A jak napisał tylko:
foobar -- dowload-db http://example.org/art.php?id=
i w efekcie dostał bazę to się włamał, czy tylko pobrał coś co było
publicznie dostępne?

No i gdyby tylko pobrał to wlasciwie nie byłoby o czym dyskutować.

Niestety - poinformował i... upublicznił. Cos jak ze sciaganiem filmow z sieci. Sciagnac sobie mozna. Ale upubliczniac nie.

A jak wpisał w google
"passwords.txt" intitle:Index of
a następnie się po prostu zalogował za pomocą publicznie dostępnego hasła?

To uzyskał dostęp bez bycia uprawnionym.

Dostęp do systemu informatycznego != kradzież i != włamanie.

Inaczej

Dostęp do systemu informatycznego to nie zawsze kradzież lub włamanie.

Nie mówię,
że każdy przypadek powinien być bezkarny. Ale wydaje mi się, ze często
zapomina się o odpowiedzialności administratora. Brakuje mi tytułów w
rodzaju:
"za pomocą sql injection pobrali bazę 10k klientów - leniwemu
administratorowi grozi 5 lat więzienia"

"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce, wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

O to chodzi?

O karanie ofiar?

Data: 2013-02-17 01:35:39
Autor: Michoo
Hacking...
On 16.02.2013 23:52, Mr. Misio wrote:

Wlasciwie z tego co pamietam zabrania noszenia (na ulicy) nozy dluzszych
niz 15 cm.

Mit ;) Możesz i z mieczem samurajskim chodzić tak długo jak długo nie będziesz stwarzał zagrożenia dla otoczenia. (Nie dotyczy sądów, imprez masowych, i czegoś tam jeszcze.)


IMHO to jednak liczą się intencje. Intencją hakera było dostanie się do
systemu (tak długo grzebał przy zamku, aż drzwi otworzył, nieważne, czy
podniosł drutem haczyk na jaki drzwi były zamknięte - włamanie.

A jak napisał tylko:
foobar -- dowload-db http://example.org/art.php?id=
i w efekcie dostał bazę to się włamał, czy tylko pobrał coś co było
publicznie dostępne?

No i gdyby tylko pobrał to wlasciwie nie byłoby o czym dyskutować.

Zostańmy w prostym przypadku - wpisuję i dostaję bazę:
- czy powinno to być przestępstwo z art za uzyskanie nieuprawnionego dostępu
- czy powinno to być przestępstwo z art za udostępnianie nieuprawnionym

no bo chyba nie 2 na raz?


Niestety - poinformował i... upublicznił.

W tym przypadku - tak. Ale co w ogólnym?

A jak wpisał w google
"passwords.txt" intitle:Index of
a następnie się po prostu zalogował za pomocą publicznie dostępnego
hasła?

To uzyskał dostęp bez bycia uprawnionym.

No i znowu problem - uzyskał dostęp i co dalej? Czemu mamy karać za samo "uzyskanie dostępu" - a gdzie jest szkoda?


Dostęp do systemu informatycznego != kradzież i != włamanie.

Inaczej

Dostęp do systemu informatycznego to nie zawsze kradzież lub włamanie.

Dostęp do systemu info to nigdy nie jest kradzież (co by RIAA nie mówiła danych się nie da ukraść inaczej niż z jedynym nośnikiem), włamanie zresztą też nie - inne realia, inne skutki, inne paragrafy.


Nie mówię,
że każdy przypadek powinien być bezkarny. Ale wydaje mi się, ze często
zapomina się o odpowiedzialności administratora. Brakuje mi tytułów w
rodzaju:
"za pomocą sql injection pobrali bazę 10k klientów - leniwemu
administratorowi grozi 5 lat więzienia"

"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce,
wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

Jakby to były dane tego admina to nie ma problemu. Tylko że to są zazwyczaj dane użytkowników - oni są ofiarami jego niedbalstwa.

Poza tym jak tym samochodem rozbije się jakiś dzieciak to tak, możesz odpowiadać za jego niewłaściwe zabezpieczenie.


O to chodzi?

O karanie ofiar?


Wyobraź sobie, że zapomniano zmienić domyślne hasło sejfu z depozytami i je ukradziono. Bank niewinny, nie można go karać, bo to on jest ofiarą? Chrzanić klientów, którzy stracili depozyty, biedny bank straci renomę...


--
Pozdrawiam
Michoo

Data: 2013-02-17 02:07:50
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Michoo napisał:
On 16.02.2013 23:52, Mr. Misio wrote:

Wlasciwie z tego co pamietam zabrania noszenia (na ulicy) nozy dluzszych
niz 15 cm.

Mit ;) Możesz i z mieczem samurajskim chodzić tak długo jak długo nie
będziesz stwarzał zagrożenia dla otoczenia. (Nie dotyczy sądów, imprez
masowych, i czegoś tam jeszcze.)

No ja tam pamiętam w TV było, że kogoś capneli za replike armaty na podwórku :) Bo "broń palna". Co do tych nozy to nie mam pewnosci, ale miecz samurajski to miecz, a nie nóż :) Tu z kolei przypomina mi sie USA i tam jak dobrze pamietam sa stany gdzie mozna miec dowolna broń długą, bylebyła na widoku, a na noszenie krótkiej trza mieć specjaniejsze pozwolenie (inne po prostu). Tak mi to jakos znajomy relacjonował, ale to było na piwie to moglem zle spamietac ;)

No i gdyby tylko pobrał to wlasciwie nie byłoby o czym dyskutować.

Zostańmy w prostym przypadku - wpisuję i dostaję bazę:

Był temat. Zależy co i jak wpisujesz. Jeśli wpisujesz "bruteforce" to intencją było odgadniecie, czyli nawet taka metoda to nieuprawniony dostęp. To tak jakbyś stał przy sklepie i sprawdzał kolejno 10 tysiecy kluczy, a nóż któryś otworzy. Czyli wchodzisz przez przypadek, czy jednak włamanie?

- czy powinno to być przestępstwo z art za uzyskanie nieuprawnionego
dostępu
- czy powinno to być przestępstwo z art za udostępnianie nieuprawnionym

no bo chyba nie 2 na raz?

JAk uzyska a potem udostepni - to czemu nie dwa w jednym? :)


Niestety - poinformował i... upublicznił.

W tym przypadku - tak. Ale co w ogólnym?

Nie ma ogólnych przypadków :)

KAżdy jest szczególny. Dlatego są sądy a nie bramki zerojedynkowe "uciąć rękę, nie uciąć" ;)

A jak wpisał w google
"passwords.txt" intitle:Index of
a następnie się po prostu zalogował za pomocą publicznie dostępnego
hasła?

To uzyskał dostęp bez bycia uprawnionym.

No i znowu problem - uzyskał dostęp i co dalej? Czemu mamy karać za samo
"uzyskanie dostępu" - a gdzie jest szkoda?

W upublicznieniu czegoś, do upubliczniania czego nie ma sie uprawnien a dodatkowo upublicznienie naraza osoby, ktorych dane zostały upublicznione na np. niekorzystne zarzadzanie mieniem (gdy nuemry kart zostana upublicznione wraz z kodami cvv) :)



Dostęp do systemu informatycznego != kradzież i != włamanie.

Inaczej

Dostęp do systemu informatycznego to nie zawsze kradzież lub włamanie.

Dostęp

doprecyzujmy - bo mówimy o dostępie nieupowaznionym

do systemu info to nigdy nie jest kradzież (co by RIAA nie mówiła
danych się nie da ukraść inaczej niż z jedynym nośnikiem), włamanie
zresztą też nie - inne realia, inne skutki, inne paragrafy.

"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce,
wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

Jakby to były dane tego admina to nie ma problemu. Tylko że to są
zazwyczaj dane użytkowników - oni są ofiarami jego niedbalstwa.

I mogą go za to pozwać.

I giodo moze go ukarać.

I niekoniecznie niedbalstwa. Brak wiedzy z pewnego zakresu to nie niedbalstwo. Ewentualnie brak kompetencji. Ale tez niekoniecznie admina, ale osoby ktora go zatrudniła. Bo labo nie ustalono wymagań, albo zignorowano wymagania by zatrudnic (kogos z rodziny posła).

Poza tym jak tym samochodem rozbije się jakiś dzieciak to tak, możesz
odpowiadać za jego niewłaściwe zabezpieczenie.

To tak jak na drodze z drogówką "panią karzemy za spowodowanie wypadku, a pana mandatem za przekroczenie szybkosci".

Złodziej samochodu odpowiada za kradzież.

A czasem nie odpowiada ;) Jak ukradnę samochód bo potrzebuję akurat zawieźć napadnięta osobe do szpitala - to dostanę w nagrodę pochwałę, mandat za szybką jazde z fotoradaru, zrozumienie bądź nie właściciela. Ale żaden sad mnie nie skaże za kradzież, gdy zaszła wyższa koniecznośc ratowania życia.

O to chodzi?

O karanie ofiar?


Wyobraź sobie, że zapomniano zmienić domyślne hasło sejfu z depozytami i
je ukradziono. Bank niewinny, nie można go karać, bo to on jest ofiarą?

Bank ma ubezpieczenie lub nie ma. Ponosi karę bo musi oddać to co obiecał przechować lub równowartość. Nie ma za co karać banku (karnie).

Chrzanić klientów, którzy stracili depozyty, biedny bank straci renomę...

Banki to nie złote sztabki ;) Gwarancje bankowe itakie tam rzeczy pospisywane w umowach okreslaja kto komu co ma oddac jak bank zostanie obrabowany. Do tego otworem stoi droga cywilna. Ale karna?

Karna dotyczy złodzieja/włamywacza/oszusta.

Data: 2013-02-17 08:43:10
Autor: qwerty
Hacking...
Użytkownik "Mr. Misio"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:kfp2k0$l4s$1@node1.news.atman.pl...
"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce, wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

O to chodzi?

O karanie ofiar?

Zostawiając kluczyki w stacyjce złamał prawo.

Data: 2013-02-17 10:59:05
Autor: spp
Hacking...
W dniu 2013-02-17 08:43, qwerty pisze:
....
"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce,
wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

O to chodzi?

O karanie ofiar?

Zostawiając kluczyki w stacyjce złamał prawo.


??

--
spp

Data: 2013-02-17 12:09:28
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik qwerty napisał:
Użytkownik "Mr. Misio"  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:kfp2k0$l4s$1@node1.news.atman.pl...
"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce,
wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

O to chodzi?

O karanie ofiar?

Zostawiając kluczyki w stacyjce złamał prawo.

Data: 2013-02-17 12:09:56
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik qwerty napisał:
Użytkownik "Mr. Misio"  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:kfp2k0$l4s$1@node1.news.atman.pl...
"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce,
wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

O to chodzi?

O karanie ofiar?

Zostawiając kluczyki w stacyjce złamał prawo.

I to uniewinnia złodzieja?

Data: 2013-02-17 12:47:04
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 12:09, Mr. Misio pisze:
Użytkownik qwerty napisał:
Użytkownik "Mr. Misio"  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:kfp2k0$l4s$1@node1.news.atman.pl...
"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce,
wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

O to chodzi?

O karanie ofiar?

Zostawiając kluczyki w stacyjce złamał prawo.

I to uniewinnia złodzieja?


Cóż, w niektórych miejscach są np. rowery na które można sobie wsiąść i pojeździć po okolicy - dlaczego nie może być samochodów, które są zostawiane do dyspozycji potrzebujących?

Dlaczego zatem złodziej? Nie przełamał zabezpieczeń tylko wsiadł do udostępnionego dla wszystkich samochodu. Zgodnie z przepisami właściciel powinien uniemożliwić osobom niepożądanym skorzystanie z jego pojazdu. Więc jeśli nie zabezpieczył...

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 13:15:36
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 12:09, Mr. Misio pisze:
Użytkownik qwerty napisał:
Użytkownik "Mr. Misio"  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:kfp2k0$l4s$1@node1.news.atman.pl...
"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce,
wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

O to chodzi?

O karanie ofiar?

Zostawiając kluczyki w stacyjce złamał prawo.

I to uniewinnia złodzieja?


Cóż, w niektórych miejscach są np. rowery na które można sobie wsiąść i
pojeździć po okolicy - dlaczego nie może być samochodów, które są
zostawiane do dyspozycji potrzebujących?

Dlatego, ze takie rowery sa oznaczone :)

No chyba, ze mowimy o Amsterdamie ;)

Dlaczego zatem złodziej? Nie przełamał zabezpieczeń tylko wsiadł do
udostępnionego dla wszystkich samochodu. Zgodnie z przepisami właściciel
powinien uniemożliwić osobom niepożądanym skorzystanie z jego pojazdu.
Więc jeśli nie zabezpieczył...

To jedynie nie było włamania. Jest kradzież.

http://prawoity.pl/wiadomosci/kradziez-przestepstwo-z-art-278-kodeksu-karnego

Co jest istotą kradzieży?
Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby. Czyn ten dokonany jest z chwilą, gdy cudza rzecz znajdzie się we władztwie sprawcy. Może on tą rzeczą swobodnie zawiadywać.

....

Inaczej jest z rzeczami zgubionymi. Nie przyjmuje się wtedy z reguły art. 278 kk., ale od razu trzeba zaznaczyć, że nie jest rzeczą zagubioną pozostawienie tej rzeczy w miejscu, gdzie może być bez problemu odzyskana przez daną osobę. Jeżeli ktoś daną rzecz pozostawił np. w osiedlowym sklepie, to zabór takiej rzeczy to jest kradzież.

Zachowanie sprawcy musi mieć charakter kierunkowy czyli musi on działać w ściśle określonym celu. Nie jest potrzebne, aby sprawca tą rzecz chciał zatrzymać dla siebie.

Data: 2013-02-17 14:10:38
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 13:15, Mr. Misio pisze:

Dlaczego zatem złodziej? Nie przełamał zabezpieczeń tylko wsiadł do
udostępnionego dla wszystkich samochodu. Zgodnie z przepisami właściciel
powinien uniemożliwić osobom niepożądanym skorzystanie z jego pojazdu.
Więc jeśli nie zabezpieczył...

To jedynie nie było włamania. Jest kradzież.

http://prawoity.pl/wiadomosci/kradziez-przestepstwo-z-art-278-kodeksu-karnego


Co jest istotą kradzieży?
Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby. Czyn
ten dokonany jest z chwilą, gdy cudza rzecz znajdzie się we władztwie
sprawcy. Może on tą rzeczą swobodnie zawiadywać.

Czyli jeśli idę sobie przez park i usiądę na parkowej ławce, nie będącej moją własnością, i w ten sposób ją zajmę - to jestem złodziejem?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 14:35:41
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 13:15, Mr. Misio pisze:

Dlaczego zatem złodziej? Nie przełamał zabezpieczeń tylko wsiadł do
udostępnionego dla wszystkich samochodu. Zgodnie z przepisami właściciel
powinien uniemożliwić osobom niepożądanym skorzystanie z jego pojazdu.
Więc jeśli nie zabezpieczył...

To jedynie nie było włamania. Jest kradzież.

http://prawoity.pl/wiadomosci/kradziez-przestepstwo-z-art-278-kodeksu-karnego



Co jest istotą kradzieży?
Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby. Czyn
ten dokonany jest z chwilą, gdy cudza rzecz znajdzie się we władztwie
sprawcy. Może on tą rzeczą swobodnie zawiadywać.

Czyli jeśli idę sobie przez park i usiądę na parkowej ławce, nie będącej
moją własnością, i w ten sposób ją zajmę - to jestem złodziejem?

Nie. Bo łąwka jest dostępna publicznie i jej celem jest pozwolenie na siadanie obywatelom świata.

Ale jeśli weźmiesz tą łąwkę i zaniesiesz do swojego ogródka to bedzie kradzież.

"Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby."

Łąwką w parku nie możesz swobodnie zarządzać jak swoją. Możesz usiąść. Nie możesz sprzedać łąwki. Zabrać jej do siebie.

PRzenieść też nie możesz (w inne miejsce parku) choć to nie będzie kradzież, ale w zależności co zrobiłęś: wybryk chuligański, wandalizm, niszczenie mienia, lub niska szkodliwośc społeczna a nawet brak szkodliwości jeśli łąwka nie uszkodzona a przestawiłęś ją do słońca (ale powinieneś potem ją odstawić tak jak stała).

Data: 2013-02-17 14:58:23
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 14:35, Mr. Misio pisze:

Czyli jeśli idę sobie przez park i usiądę na parkowej ławce, nie będącej
moją własnością, i w ten sposób ją zajmę - to jestem złodziejem?

Nie. Bo łąwka jest dostępna publicznie i jej celem jest pozwolenie na
siadanie obywatelom świata.

A gdzie jest tak napisane, hmmm?

Ale jeśli weźmiesz tą łąwkę i zaniesiesz do swojego ogródka to bedzie
kradzież.

Ale póki co to tamten przejechał samochodem z A do B, nie schował u siebie w garażu, prawda? ;)

"Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby."

Łąwką w parku nie możesz swobodnie zarządzać jak swoją. Możesz usiąść.
Nie możesz sprzedać łąwki. Zabrać jej do siebie.

A czy ten ktoś ów samochód sprzedał? Schował u siebie w garażu?

PRzenieść też nie możesz (w inne miejsce parku) choć to nie będzie
kradzież, ale w zależności co zrobiłęś: wybryk chuligański, wandalizm,

A kto powiedział, że to ławka na stałe przymocowana?

niszczenie mienia, lub niska szkodliwośc społeczna a nawet brak
szkodliwości jeśli łąwka nie uszkodzona a przestawiłęś ją do słońca (ale
powinieneś potem ją odstawić tak jak stała).

Czyli jak idę do restauracji i ustawię sobie krzesło, to potem muszę je ustawić dokładnie tak jak było, bo inaczej to kradzież albo wandalizm?

Pamiętaj: w  przypadku samochodu istnieje ustawowy obowiązek zabezpieczenia przed użyciem przez osoby niepowołane. Czyli jeśli samochód nie jest zabezpieczony to ktoś leje na prawo albo go udostępnia dla wszystkich.

Swoja szosą skoro jesteśmy w sumie w wątku około-komputerowym, to tu masz ładną analogię: WiFi. Są miejsca, gdzie jest darmowo i publiczne dostępne, są miejsca gdzie jakiś lamer nie ustawił hasła. Jak je odróżnić i dlaczego chciałbyś karać kogoś, kto skorzystał z sieci udostępnionej omyłkowo?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 15:12:57
Autor: Kamil Jońca
Hacking...
Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> writes:

[...]

Swoja szosą skoro jesteśmy w sumie w wątku około-komputerowym, to tu
masz ładną analogię: WiFi. Są miejsca, gdzie jest darmowo i publiczne
dostępne, są miejsca gdzie jakiś lamer nie ustawił hasła. Jak je
odróżnić i dlaczego chciałbyś karać kogoś, kto skorzystał z sieci
udostępnionej omyłkowo?

Zwłaszcza jeeśli masz urządzenie łączące się automatycznie.

KJ

--
http://blogdebart.pl/2012/06/24/hiena/
If you want to see card tricks, you have to expect to take cards.
-- Harry Blackstone

Data: 2013-02-17 15:20:01
Autor: qwerty
Hacking...
Użytkownik "Kamil "Jońca""  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:87sj4vxc46.fsf@alfa.kjonca...
Zwłaszcza jeeśli masz urządzenie łączące się automatycznie.

Nie spotkałem się z urządzeniem, które samo łączyłoby się z niezabezpieczoną siecią wifi.

Data: 2013-02-17 18:00:50
Autor: W.P.
Hacking...
Użytkownik qwerty napisał:
Użytkownik "Kamil "Jońca""  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:87sj4vxc46.fsf@alfa.kjonca...
Zwłaszcza jeeśli masz urządzenie łączące się automatycznie.

Nie spotkałem się z urządzeniem, które samo łączyłoby się z
niezabezpieczoną siecią wifi.

Zaraz, a Winda nie ma czasem "właśnie" TAK?

W.P.

Data: 2013-02-17 22:11:11
Autor: qwerty
Hacking...
Użytkownik "W.P."  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:51210d3f$0$1220$65785112@news.neostrada.pl...
Zaraz, a Winda nie ma czasem "właśnie" TAK?

Nie. Musisz sam wskazać z która siecią ma się połączyć.

Data: 2013-02-17 23:18:11
Autor: W.P.
Hacking...
Użytkownik qwerty napisał:
Użytkownik "W.P."  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:51210d3f$0$1220$65785112@news.neostrada.pl...
Zaraz, a Winda nie ma czasem "właśnie" TAK?

Nie. Musisz sam wskazać z która siecią ma się połączyć.

Nie do końca.
Mi (u kogoś) uparcie łączyła się do OTWARTEJ sieci przy braku sygnału z "naszej" szyfrowanej...
[i to jeszcze na XP]

W.P.

Data: 2013-02-18 20:13:25
Autor: qwerty
Hacking...
Użytkownik "W.P."  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5121579f$0$26710$65785112@news.neostrada.pl...
Nie do końca.
Mi (u kogoś) uparcie łączyła się do OTWARTEJ sieci przy braku sygnału z "naszej" szyfrowanej...
[i to jeszcze na XP]

Pewnie kiedyś ktoś próbował połączyć się do tej sieci i dodało do "ulubionych".
Jednak sam nigdy sam nie łączy się do niezabezpieczonych.

Data: 2013-02-18 22:52:36
Autor: m
Hacking...
W dniu 18.02.2013 20:13, qwerty pisze:
Użytkownik "W.P."  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:5121579f$0$26710$65785112@news.neostrada.pl...
Nie do końca.
Mi (u kogoś) uparcie łączyła się do OTWARTEJ sieci przy braku sygnału
z "naszej" szyfrowanej...
[i to jeszcze na XP]

Pewnie kiedyś ktoś próbował połączyć się do tej sieci i dodało do
"ulubionych".
Jednak sam nigdy sam nie łączy się do niezabezpieczonych.

Wczoraj instalowałem Linux Mint 14 (wersja z MATE) i po instalacji, próbował wbić się na niezabezpieczoną sieć w okolicy, bez pytania.

p. m.

Data: 2013-02-18 22:55:44
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik m napisał:

Wczoraj instalowałem Linux Mint 14 (wersja z MATE) i po instalacji,
próbował wbić się na niezabezpieczoną sieć w okolicy, bez pytania.

Przeczysz sam sobie.

Albo _się wbił_ w niezabezpieczoną sieć.

Albo _próbował się wbić_ (znaczy zapytał, a ty się zgodziłeś lub nie).

Więc jak było?

Wbił się bez pytania (i zauważyłęś jak się połączył), czy jednak się nie wbił (zauważyłeś, ze pyta, czy się może połączyć)?

Data: 2013-02-19 00:23:23
Autor: m
Hacking...
W dniu 18.02.2013 22:55, Mr. Misio pisze:
Użytkownik m napisał:

Wczoraj instalowałem Linux Mint 14 (wersja z MATE) i po instalacji,
próbował wbić się na niezabezpieczoną sieć w okolicy, bez pytania.

Przeczysz sam sobie.

Albo _się wbił_ w niezabezpieczoną sieć.

Albo _próbował się wbić_ (znaczy zapytał, a ty się zgodziłeś lub nie).

Więc jak było?

Bramka nr #3 - próbował się wbić bez pytania, ale mu się nie udało, nie dostał adresu IP (prawdopodobnie sieć ma filtrowanie po MAC (ok, nie jest tak do końca niezabezpieczona)).

Jakby się udało, tj. sieć by pozwoliła - połączyłby się i mógłbym tego w ogóle nie zauważyć.

p. m.

Data: 2013-02-21 16:28:39
Autor: John Kołalsky
Hacking...

Użytkownik "W.P." <laurentp@wp.pl>

Zaraz, a Winda nie ma czasem "właśnie" TAK?

Nie. Musisz sam wskazać z która siecią ma się połączyć.

Nie do końca.
Mi (u kogoś) uparcie łączyła się do OTWARTEJ sieci przy braku sygnału z "naszej" szyfrowanej...
[i to jeszcze na XP]

Mogła mieć automatyczne logowanie do sieci o jakiejś powszechnej nazwie np default . Wtedy z braku innego ograniczenia np mac punktu dostępowego łączyła się tak, jakby ze znanym sobie. Generalnie jaka by nie była to ustawiona na automatyczne logowanie będzie się próbowała łączyć, ale szanse mniejsze, że trafi na coś, co istnieje do czego uda się przyłączyć inaczej niż z nieszyfrowaną siecią o nazwie default.

Data: 2013-02-17 18:16:07
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 15:20, qwerty pisze:
Użytkownik "Kamil "Jońca""  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:87sj4vxc46.fsf@alfa.kjonca...
Zwłaszcza jeeśli masz urządzenie łączące się automatycznie.

Nie spotkałem się z urządzeniem, które samo łączyłoby się z
niezabezpieczoną siecią wifi.

A ja jeszcze nie spotkałem dziobaka. Znaczy się nie istnieją?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 22:24:39
Autor: Kamil Jońca
Hacking...
"qwerty" <qwerty01@poczta.fm> writes:

Użytkownik "Kamil "Jońca""  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:87sj4vxc46.fsf@alfa.kjonca...
Zwłaszcza jeeśli masz urządzenie łączące się automatycznie.

Nie spotkałem się z urządzeniem, które samo łączyłoby się z
niezabezpieczoną siecią wifi.

Mam wrażenie, że któryś ze smartfonów które miałem w rękach tak właśnie
się zachowywał. Ale może mi się tylko tak wydaje. Nie wiem też czy przypadkiem kindle tak nie robi. KJ

--
http://blogdebart.pl/2010/03/17/dalsze-przygody-swinki-w-new-jersey/
Trying to be happy is like trying to build a machine for which the only
specification is that it should run noiselessly.

Data: 2013-02-17 22:40:24
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Kamil Jońca napisał:
"qwerty" <qwerty01@poczta.fm> writes:

Użytkownik "Kamil "Jońca""  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:87sj4vxc46.fsf@alfa.kjonca...
Zwłaszcza jeeśli masz urządzenie łączące się automatycznie.

Nie spotkałem się z urządzeniem, które samo łączyłoby się z
niezabezpieczoną siecią wifi.


Mam wrażenie, że któryś ze smartfonów które miałem w rękach tak właśnie
się zachowywał.
Ale może mi się tylko tak wydaje.

Ogolnie to lap/smat/tablet maja tak, ze jak sie zalogujsze do jakiejs sieci z haslem to pyta "czy laczyc pozniej automatycznie". Nie wiem, moze bez hasla tez jest "czy laczyc pozniej automatycznie".

Niemniej jednak na zadnym urzadzeniu czy systemie nie stwierdzilem dotychczas autolaczenia z nieznanym wifi jako default.

Data: 2013-02-17 23:15:56
Autor: W.P.
Hacking...
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Użytkownik Kamil Jońca napisał:
"qwerty" <qwerty01@poczta.fm> writes:

Użytkownik "Kamil "Jońca""  napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:87sj4vxc46.fsf@alfa.kjonca...
Zwłaszcza jeeśli masz urządzenie łączące się automatycznie.

Nie spotkałem się z urządzeniem, które samo łączyłoby się z
niezabezpieczoną siecią wifi.


Mam wrażenie, że któryś ze smartfonów które miałem w rękach tak właśnie
się zachowywał.
Ale może mi się tylko tak wydaje.

Ogolnie to lap/smat/tablet maja tak, ze jak sie zalogujsze do jakiejs
sieci z haslem to pyta "czy laczyc pozniej automatycznie". Nie wiem,
moze bez hasla tez jest "czy laczyc pozniej automatycznie".

Niemniej jednak na zadnym urzadzeniu czy systemie nie stwierdzilem
dotychczas autolaczenia z nieznanym wifi jako default.

Nie na pewno, ale miałem takie podejrzenie z drukarką Brothera (mały laser z WiFi i Eth), jak nie mogłem się do niego dobrać poprzez LAN.
Jak sąsiad wyłączył (otwarty AP) WiFi, poszło gładko.
[zbridgowane WiFi z LANem? + STP?]
Skończyło się na wyłączeniu WiFi i zostawieniu kabla...

W.P.

Data: 2013-02-17 23:30:51
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik W.P. napisał:

Nie na pewno, ale miałem takie podejrzenie z drukarką Brothera (mały
laser z WiFi i Eth), jak nie mogłem się do niego dobrać poprzez LAN.
Jak sąsiad wyłączył (otwarty AP) WiFi, poszło gładko.
[zbridgowane WiFi z LANem? + STP?]
Skończyło się na wyłączeniu WiFi i zostawieniu kabla...

No dobra, nawet jeśli to drukarką ciężko zhackować bank :)

Data: 2013-02-18 00:46:39
Autor: W.P.
Hacking...
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Użytkownik W.P. napisał:MA

Nie na pewno, ale miałem takie podejrzenie z drukarką Brothera (mały
laser z WiFi i Eth), jak nie mogłem się do niego dobrać poprzez LAN.
Jak sąsiad wyłączył (otwarty AP) WiFi, poszło gładko.
[zbridgowane WiFi z LANem? + STP?]
Skończyło się na wyłączeniu WiFi i zostawieniu kabla...

No dobra, nawet jeśli to drukarką ciężko zhackować bank :)


MAC cloning i jesteśmy "drukarką"...?

Pomyśl:
anonimowy hot-spot, linux "LiveCD"... MAC clone...
trzeba więcej?
Kto będzie oskarżonym? HP? Brother? :)

Głupio, że (polskie?) prawo chce karać "script-kiddies" - bo TYLKO ich mogą "złapać"... a "prawdziwi" "h[c]ackerzy" (robiący pieniądze) pozostają bezkarni (bo wiedzą, jak SIEBIE zabezpieczyć..)

W.P.

Data: 2013-02-18 00:55:30
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik W.P. napisał:
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Użytkownik W.P. napisał:MA

Nie na pewno, ale miałem takie podejrzenie z drukarką Brothera (mały
laser z WiFi i Eth), jak nie mogłem się do niego dobrać poprzez LAN.
Jak sąsiad wyłączył (otwarty AP) WiFi, poszło gładko.
[zbridgowane WiFi z LANem? + STP?]
Skończyło się na wyłączeniu WiFi i zostawieniu kabla...

No dobra, nawet jeśli to drukarką ciężko zhackować bank :)


MAC cloning i jesteśmy "drukarką"...?

Ale po co? Skoro drukarka sie sama zalogowala, to ty mozsz sie zalogowac bez cudów :)


Pomyśl:
anonimowy hot-spot, linux "LiveCD"... MAC clone...
trzeba więcej?
Kto będzie oskarżonym? HP? Brother? :)

Głupio, że (polskie?) prawo chce karać "script-kiddies" - bo TYLKO ich
mogą "złapać"... a "prawdziwi" "h[c]ackerzy" (robiący pieniądze)
pozostają bezkarni (bo wiedzą, jak SIEBIE zabezpieczyć..)

Ale to standard - jak łapanie "pijanych rowerzystów", rowerzystów jezdzacych po chodniku jak i psy a raczej wlascicieli psow robiacych kupki na chodniku. Łatwy cel, łątwa kasa.

:)

Data: 2013-02-18 01:05:35
Autor: W.P.
Hacking...
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Użytkownik W.P. napisał:
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Użytkownik W.P. napisał:MA

Nie na pewno, ale miałem takie podejrzenie z drukarką Brothera (mały
laser z WiFi i Eth), jak nie mogłem się do niego dobrać poprzez LAN.
Jak sąsiad wyłączył (otwarty AP) WiFi, poszło gładko.
[zbridgowane WiFi z LANem? + STP?]
Skończyło się na wyłączeniu WiFi i zostawieniu kabla...

No dobra, nawet jeśli to drukarką ciężko zhackować bank :)


MAC cloning i jesteśmy "drukarką"...?

Ale po co? Skoro drukarka sie sama zalogowala, to ty mozsz sie zalogowac
bez cudów :)


Pomyśl:
anonimowy hot-spot, linux "LiveCD"... MAC clone...
trzeba więcej?
Kto będzie oskarżonym? HP? Brother? :)

Głupio, że (polskie?) prawo chce karać "script-kiddies" - bo TYLKO ich
mogą "złapać"... a "prawdziwi" "h[c]ackerzy" (robiący pieniądze)
pozostają bezkarni (bo wiedzą, jak SIEBIE zabezpieczyć..)

Ale to standard - jak łapanie "pijanych rowerzystów", rowerzystów
jezdzacych po chodniku jak i psy a raczej wlascicieli psow robiacych
kupki na chodniku. Łatwy cel, łątwa kasa.

:)
Jak kiedyś się wymsknęło mojej koleżance: "spermozjady ze Straży Wiejskiej..."....

Wiesz, ale "kiddie" postawiony przed sądem... (nawet jak mu nic nie "wlepią") już NIGDY nie zrobi nic dla innych... i to jest smutne...

Będzie jak już dawno złodzieje: "złapali Cię za rękę?" "niech udowodnią, że to Twoja"....

JA jestem w dobrej sytuacji, bo wiem, komu z sąsiadów ufać i w jakim zakresie...
ale "zwykły ludź" :(, szczególnie z dużego miasta :(

W.P.

Data: 2013-02-18 20:45:30
Autor: qwerty
Hacking...
Użytkownik "Mr. Misio"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:kfrlmq$96f$1@node1.news.atman.pl...
No dobra, nawet jeśli to drukarką ciężko zhackować bank :)

W pracy często korzystam z TOR. Nie potrzeba szukać niezabezpieczonego wifi.

Data: 2013-02-17 19:42:05
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 14:35, Mr. Misio pisze:

Czyli jeśli idę sobie przez park i usiądę na parkowej ławce, nie będącej
moją własnością, i w ten sposób ją zajmę - to jestem złodziejem?

Nie. Bo łąwka jest dostępna publicznie i jej celem jest pozwolenie na
siadanie obywatelom świata.

A gdzie jest tak napisane, hmmm?

Nigdzie. Spisane są rzeczy zabronione.


Ale jeśli weźmiesz tą łąwkę i zaniesiesz do swojego ogródka to bedzie
kradzież.

Ale póki co to tamten przejechał samochodem z A do B, nie schował u
siebie w garażu, prawda? ;)

"Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby."


"Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby."

Łąwką w parku nie możesz swobodnie zarządzać jak swoją. Możesz usiąść.
Nie możesz sprzedać łąwki. Zabrać jej do siebie.

A czy ten ktoś ów samochód sprzedał? Schował u siebie w garażu?

"Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby."


PRzenieść też nie możesz (w inne miejsce parku) choć to nie będzie
kradzież, ale w zależności co zrobiłęś: wybryk chuligański, wandalizm,

A kto powiedział, że to ławka na stałe przymocowana?

Nikt.


niszczenie mienia, lub niska szkodliwośc społeczna a nawet brak
szkodliwości jeśli łąwka nie uszkodzona a przestawiłęś ją do słońca (ale
powinieneś potem ją odstawić tak jak stała).

Czyli jak idę do restauracji i ustawię sobie krzesło, to potem muszę je
ustawić dokładnie tak jak było, bo inaczej to kradzież albo wandalizm?

Nie.


Pamiętaj: w  przypadku samochodu istnieje ustawowy obowiązek
zabezpieczenia przed użyciem przez osoby niepowołane. Czyli jeśli
samochód nie jest zabezpieczony to ktoś leje na prawo albo go udostępnia
dla wszystkich.

Nic to nie zmienia.

Swoja szosą skoro jesteśmy w sumie w wątku około-komputerowym, to tu
masz ładną analogię: WiFi. Są miejsca, gdzie jest darmowo i publiczne
dostępne, są miejsca gdzie jakiś lamer nie ustawił hasła. Jak je
odróżnić i dlaczego chciałbyś karać kogoś, kto skorzystał z sieci
udostępnionej omyłkowo?

Nie chciałbym. Za to karanie tych co uzyja takiego wifi w czynie zabronionym - owszem.

Czytaj co pisze :)

Data: 2013-02-17 19:54:17
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 19:42, Mr. Misio pisze:

Nie. Bo łąwka jest dostępna publicznie i jej celem jest pozwolenie na
siadanie obywatelom świata.

A gdzie jest tak napisane, hmmm?

Nigdzie. Spisane są rzeczy zabronione.

Ano właśnie.

Gdzie jest zabronione skorzystanie z udostępnionego publicznie pojazdu?

Ale jeśli weźmiesz tą łąwkę i zaniesiesz do swojego ogródka to bedzie
kradzież.

Ale póki co to tamten przejechał samochodem z A do B, nie schował u
siebie w garażu, prawda? ;)

"Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby."

No to ja jestem złodziejem, bo rutynowo wyjmuję spod władztwa różnych osób takie kolorowe, papierowe rzeczy ruchome. Nazywają się "ulotki reklamowe" czy jakoś tak...

"Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby."

Łąwką w parku nie możesz swobodnie zarządzać jak swoją. Możesz usiąść.
Nie możesz sprzedać łąwki. Zabrać jej do siebie.

A czy ten ktoś ów samochód sprzedał? Schował u siebie w garażu?

"Chodzi o wyjęcie cudzej rzeczy ruchomej spod władztwa danej osoby."

Ale on nie wyjął. Właściciel udostępnił. Skorzystał zgodnie z (odczytaną) intencją.

PRzenieść też nie możesz (w inne miejsce parku) choć to nie będzie
kradzież, ale w zależności co zrobiłęś: wybryk chuligański, wandalizm,

A kto powiedział, że to ławka na stałe przymocowana?

Nikt.

To co sobie dopowiadasz, hmm?


niszczenie mienia, lub niska szkodliwośc społeczna a nawet brak
szkodliwości jeśli łąwka nie uszkodzona a przestawiłęś ją do słońca (ale
powinieneś potem ją odstawić tak jak stała).

Czyli jak idę do restauracji i ustawię sobie krzesło, to potem muszę je
ustawić dokładnie tak jak było, bo inaczej to kradzież albo wandalizm?

Nie.

Dlaczego?

Czym się różni krzesło w restauracji od ławki w parku? Podlega pod inne przepisy?

Pamiętaj: w  przypadku samochodu istnieje ustawowy obowiązek
zabezpieczenia przed użyciem przez osoby niepowołane. Czyli jeśli
samochód nie jest zabezpieczony to ktoś leje na prawo albo go udostępnia
dla wszystkich.

Nic to nie zmienia.

To twoja teza.

Swoja szosą skoro jesteśmy w sumie w wątku około-komputerowym, to tu
masz ładną analogię: WiFi. Są miejsca, gdzie jest darmowo i publiczne
dostępne, są miejsca gdzie jakiś lamer nie ustawił hasła. Jak je
odróżnić i dlaczego chciałbyś karać kogoś, kto skorzystał z sieci
udostępnionej omyłkowo?

Nie chciałbym. Za to karanie tych co uzyja takiego wifi w czynie
zabronionym - owszem.

Ale ty chcesz karać za samo użycie.

Czytaj co pisze :)

Przeczytaj co napisałeś.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 20:01:36
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Gdzie jest zabronione skorzystanie z udostępnionego publicznie pojazdu?

To zaczyna robić się nudne z Twojej strony. Kodeks Karny. Sąd ocenia.

No to ja jestem złodziejem, bo rutynowo wyjmuję spod władztwa różnych
osób takie kolorowe, papierowe rzeczy ruchome. Nazywają się "ulotki
reklamowe" czy jakoś tak...

ROTFL :)

Ale on nie wyjął. Właściciel udostępnił. Skorzystał zgodnie z
(odczytaną) intencją.

ROTFL :)

PRzenieść też nie możesz (w inne miejsce parku) choć to nie będzie
kradzież, ale w zależności co zrobiłęś: wybryk chuligański, wandalizm,

A kto powiedział, że to ławka na stałe przymocowana?

Nikt.

To co sobie dopowiadasz, hmm?

Nikt nie powiedział też, że nie jest przymocowana. I?


Nie.

Dlaczego?

Czym się różni krzesło w restauracji od ławki w parku? Podlega pod inne
przepisy?

Zgaduj :)

Pamiętaj: w  przypadku samochodu istnieje ustawowy obowiązek
zabezpieczenia przed użyciem przez osoby niepowołane. Czyli jeśli
samochód nie jest zabezpieczony to ktoś leje na prawo albo go udostępnia
dla wszystkich.

Nic to nie zmienia.

To twoja teza.

Wlasciciel odpowiada za jedno. Złodziej za drugie.


Nie chciałbym. Za to karanie tych co uzyja takiego wifi w czynie
zabronionym - owszem.

Ale ty chcesz karać za samo użycie.

Ja? Zacytujesz?

Czy strtzelisz "skoro chcesz karac za AAAA to chcesz karac za BBBB i CCCC" - i jakos nie docieraja do Ciebie, ze to trzy rozne rzeczy/dzialania :)

Szukasz jednego równania/przepisu opisującego wszystkie przypadki?

Data: 2013-02-17 20:11:50
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 20:01, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Gdzie jest zabronione skorzystanie z udostępnionego publicznie pojazdu?

To zaczyna robić się nudne z Twojej strony.

Misio biedny traci argumenty...

Kodeks Karny.

Gdzie konkretnie? Skorzystanie z czegoś udostępnionego nie jest wyjęciem spod władztwa.

Sąd ocenia.

No i ocenił w tym wątku - ukarał udostępniającego ;->

No to ja jestem złodziejem, bo rutynowo wyjmuję spod władztwa różnych
osób takie kolorowe, papierowe rzeczy ruchome. Nazywają się "ulotki
reklamowe" czy jakoś tak...

ROTFL :)

Spełnia dosłowne warunki definicji na którą się powołujesz.

Ale on nie wyjął. Właściciel udostępnił. Skorzystał zgodnie z
(odczytaną) intencją.

ROTFL :)

No i co się rechoczesz jak głupi do sera?

PRzenieść też nie możesz (w inne miejsce parku) choć to nie będzie
kradzież, ale w zależności co zrobiłęś: wybryk chuligański, wandalizm,

A kto powiedział, że to ławka na stałe przymocowana?

Nikt.

To co sobie dopowiadasz, hmm?

Nikt nie powiedział też, że nie jest przymocowana. I?

To był mój przykład więc chyba ja wiem jaka była ta przykładowa ławka.

Nie.

Dlaczego?

Czym się różni krzesło w restauracji od ławki w parku? Podlega pod inne
przepisy?

Zgaduj :)

Migasz się od odpowiedzi.

Pamiętaj: w  przypadku samochodu istnieje ustawowy obowiązek
zabezpieczenia przed użyciem przez osoby niepowołane. Czyli jeśli
samochód nie jest zabezpieczony to ktoś leje na prawo albo go
udostępnia
dla wszystkich.

Nic to nie zmienia.

To twoja teza.

Wlasciciel odpowiada za jedno. Złodziej za drugie.

Ale najpierw udowodnij że to złodziej. Jakby sprzedał, schował albo się włamał - sprawa jasna. Ale tutaj skorzystał z pojazdu udostępnionego przez właściciela. Bo jakby nie chciał udostępnić to zgodnie z prawem powinien zabezpieczyć.

Nie chciałbym. Za to karanie tych co uzyja takiego wifi w czynie
zabronionym - owszem.

Ale ty chcesz karać za samo użycie.

Ja? Zacytujesz?

Chciałeś ukarać kogoś, kto skorzystał z udostępnionego pojazdu.

Zgoda, że nie jest to ogólnie przyjęty w Polsce zwyczaj, ale zwyczaj nie jest prawem - i w przypadku kradzieży musisz udowodnić zamiar.


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 20:27:32
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Gdzie konkretnie? Skorzystanie z czegoś udostępnionego nie jest wyjęciem
spod władztwa.

A teraz argumentuj, tak, zeby przekoac sad, ze ten samochod był udostępniony do uzytku publicznego dla każdego. Wtedy wygrasz

No to ja jestem złodziejem, bo rutynowo wyjmuję spod władztwa różnych
osób takie kolorowe, papierowe rzeczy ruchome. Nazywają się "ulotki
reklamowe" czy jakoś tak...

ROTFL :)

Spełnia dosłowne warunki definicji na którą się powołujesz.

A nie jest tak, ze oni ci te ulotki dają?

To następnym razem sprobuj wyjąc komuś te ulotki z samochodu. Bwez jego pozwolenia.

A kto powiedział, że to ławka na stałe przymocowana?

Nikt.

To co sobie dopowiadasz, hmm?

Nikt nie powiedział też, że nie jest przymocowana. I?

To był mój przykład więc chyba ja wiem jaka była ta przykładowa ławka.

Ale nie napisales. Wiec to ja wiem jaka była to ławka.

Zgaduj :)

Migasz się od odpowiedzi.

Nie. Wierze w Twój intelekt i bystrość umysłu :)


Ale najpierw udowodnij że to złodziej. Jakby sprzedał, schował albo się
włamał - sprawa jasna. Ale tutaj skorzystał z pojazdu udostępnionego
przez właściciela. Bo jakby nie chciał udostępnić to zgodnie z prawem
powinien zabezpieczyć.

Mylisz intencje. Zaniedbanie != zezwolenie.

Ja? Zacytujesz?

Chciałeś ukarać kogoś, kto skorzystał z udostępnionego pojazdu.

Zgoda, że nie jest to ogólnie przyjęty w Polsce zwyczaj, ale zwyczaj nie
jest prawem - i w przypadku kradzieży musisz udowodnić zamiar.

Miałem samochód. Nie mam samochodu. Samochodem jezdzi ALawa. Złodziej.

Data: 2013-02-17 20:38:39
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 20:27, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Gdzie konkretnie? Skorzystanie z czegoś udostępnionego nie jest wyjęciem
spod władztwa.

A teraz argumentuj, tak, zeby przekoac sad, ze ten samochod był
udostępniony do uzytku publicznego dla każdego. Wtedy wygrasz

Mam swój, więc nie potrzebuję korzystać z publicznych pojazdów.

No to ja jestem złodziejem, bo rutynowo wyjmuję spod władztwa różnych
osób takie kolorowe, papierowe rzeczy ruchome. Nazywają się "ulotki
reklamowe" czy jakoś tak...

ROTFL :)

Spełnia dosłowne warunki definicji na którą się powołujesz.

A nie jest tak, ze oni ci te ulotki dają?

Nie. Stoją sobie w stojaczkach nie pilnowane i dostępne.

To następnym razem sprobuj wyjąc komuś te ulotki z samochodu. Bwez jego
pozwolenia.

Wyjmuję ze stojaków. Bez pytania o pozwolenie. Wg ciebie kradnę.

A kto powiedział, że to ławka na stałe przymocowana?

Nikt.

To co sobie dopowiadasz, hmm?

Nikt nie powiedział też, że nie jest przymocowana. I?

To był mój przykład więc chyba ja wiem jaka była ta przykładowa ławka.

Ale nie napisales. Wiec to ja wiem jaka była to ławka.

Misiu, miała być rzecz ruchoma. Za trudne?

Zgaduj :)

Migasz się od odpowiedzi.

Nie. Wierze w Twój intelekt i bystrość umysłu :)

Migasz się czyli oddajesz dyskusję walkowerem.

Ale najpierw udowodnij że to złodziej. Jakby sprzedał, schował albo się
włamał - sprawa jasna. Ale tutaj skorzystał z pojazdu udostępnionego
przez właściciela. Bo jakby nie chciał udostępnić to zgodnie z prawem
powinien zabezpieczyć.

Mylisz intencje. Zaniedbanie != zezwolenie.

A jak odróżnisz zaniedbanie od zezwolenia?

Wchodzę przez otwartą bramę - ktoś zapomniał zamknąć, czy też pozwolił na wejście? Jak odróżnisz?

Ja? Zacytujesz?

Chciałeś ukarać kogoś, kto skorzystał z udostępnionego pojazdu.

Zgoda, że nie jest to ogólnie przyjęty w Polsce zwyczaj, ale zwyczaj nie
jest prawem - i w przypadku kradzieży musisz udowodnić zamiar.

Miałem samochód. Nie mam samochodu. Samochodem jezdzi ALawa. Złodziej.

Miałem ławkę. Ktoś na niej usiadł. Nie mam ławki. Póki nie wstanie.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 20:52:26
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Spełnia dosłowne warunki definicji na którą się powołujesz.

A nie jest tak, ze oni ci te ulotki dają?

Nie. Stoją sobie w stojaczkach nie pilnowane i dostępne.

Czyli ktoś je tam wystawił w celu "zabierajcie" :)

Ale nie napisales. Wiec to ja wiem jaka była to ławka.

Misiu, miała być rzecz ruchoma. Za trudne?

Za trudne to dla Ciebie sprawdzić definicję prawną nieruchomości.

Zgaduj :)

Migasz się od odpowiedzi.

Nie. Wierze w Twój intelekt i bystrość umysłu :)

Migasz się czyli oddajesz dyskusję walkowerem.

Oczywiście, wygrałeś :) Jest to taki poziom do którego nie potrafię Ci dorównać :)

Mylisz intencje. Zaniedbanie != zezwolenie.

A jak odróżnisz zaniedbanie od zezwolenia?

Normalnie. Mózgiem :)

Wchodzę przez otwartą bramę - ktoś zapomniał zamknąć, czy też pozwolił
na wejście? Jak odróżnisz?


Jeśli nie odrózniasz to masz problem. Problem polega na tym, że mozesz mieć problem z naruszeniem np. miru domowego. Mozesz kulturalnie przeprosic za swoją pomyłkę lub rozsiąść sie wygodnie i poczekać aż włąściciel wezwie policję, która cię wyprowadzi.

Miałem samochód. Nie mam samochodu. Samochodem jezdzi ALawa. Złodziej.

Miałem ławkę. Ktoś na niej usiadł. Nie mam ławki. Póki nie wstanie.

Blad. Lawka dalej istnieje. Moze przyjsc wlasciciel, poprosic o zejscie z niej i ją ... zaczac malować :)

Data: 2013-02-17 21:06:06
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 20:52, Mr. Misio pisze:

Spełnia dosłowne warunki definicji na którą się powołujesz.

A nie jest tak, ze oni ci te ulotki dają?

Nie. Stoją sobie w stojaczkach nie pilnowane i dostępne.

Czyli ktoś je tam wystawił w celu "zabierajcie" :)

Tak podejrzewam, ale żadnych obiektywnych informacji w tym zakresie nie było. Był tylko brak zakazu/udostępnienie.

Ale nie napisales. Wiec to ja wiem jaka była to ławka.

Misiu, miała być rzecz ruchoma. Za trudne?

Za trudne to dla Ciebie sprawdzić definicję prawną nieruchomości.

Dla mnie? To ty nie odróżniasz mebla ogrodowego od konstrukcji wmurowanej w grunt.

Zgaduj :)

Migasz się od odpowiedzi.

Nie. Wierze w Twój intelekt i bystrość umysłu :)

Migasz się czyli oddajesz dyskusję walkowerem.

Oczywiście, wygrałeś :) Jest to taki poziom do którego nie potrafię Ci
dorównać :)

Mhm. Z gramatyką też masz problem.

Mylisz intencje. Zaniedbanie != zezwolenie.

A jak odróżnisz zaniedbanie od zezwolenia?

Normalnie. Mózgiem :)

A konkretnie? Omawianych przypadkach?

Wchodzę przez otwartą bramę - ktoś zapomniał zamknąć, czy też pozwolił
na wejście? Jak odróżnisz?

Jeśli nie odrózniasz to masz problem. Problem polega na tym, że mozesz
mieć problem z naruszeniem np. miru domowego. Mozesz kulturalnie

Bredzisz. Naruszenie miru domowego wymaga przełamania zabezpieczeń (włamanie) lub zignorowanie wezwań osoby posiadającej tytuł prawny do opuszczeni ogrodzonego terenu.

Póki co jest mowa o wejściu na jakiś teren za otwartą bramą.

przeprosic za swoją pomyłkę lub rozsiąść sie wygodnie i poczekać aż
włąściciel wezwie policję, która cię wyprowadzi.

Chwila, a skąd ty nagle tam jakiegoś właściciela wynalazłeś?

Jeśli ktoś jest, to od razu wiadomo czy sobie życzy gości czy nie. podobnie jak ty jesteś w otwartym swoim samochodzie z kluczykami w stacyjce będzie jasne, czy życzysz sobie by ktoś wsiadł czy nie (chyba że straciłeś przytomność ;) )

Miałem samochód. Nie mam samochodu. Samochodem jezdzi ALawa. Złodziej.

Miałem ławkę. Ktoś na niej usiadł. Nie mam ławki. Póki nie wstanie.

Blad. Lawka dalej istnieje.

Samochód też.

Moze przyjsc wlasciciel, poprosic o zejscie
z niej i ją ... zaczac malować :)

W przypadku samochodu też może pojawić się właściciel. Więc co za różnica?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:13:18
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Bredzisz. Naruszenie miru domowego wymaga przełamania zabezpieczeń

nie wymaga.

(włamanie) lub zignorowanie wezwań osoby posiadającej tytuł prawny do
opuszczeni ogrodzonego terenu.

Art. 193 K.K.: Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza

Póki co jest mowa o wejściu na jakiś teren za otwartą bramą.

Nieopuszczanie obiektu ma miejsce także wtedy, gdy sprawca znalazł się w danym miejscu legalnie, ale następnie stał się osobą niepożądaną i mimo żądania osoby uprawnionej nie opuszcza mieszkania lub innego miejsca.

Naruszenie miru domowego popełnione może być jedynie w formie winy umyślnej, także i w postaci zamiaru ewentualnego (np. sprawca nie jest pewien czy gospodarz istotnie nie życzy sobie jego wizyty, niemniej godzi się z taką ewentualnością).

http://prawo-karne.blogspot.com/2009/07/naruszenie-miru-domowego.html


przeprosic za swoją pomyłkę lub rozsiąść sie wygodnie i poczekać aż
włąściciel wezwie policję, która cię wyprowadzi.

Chwila, a skąd ty nagle tam jakiegoś właściciela wynalazłeś?

Obecnie kazda nieruchomośc ma właściciela. Miasto. Gmina. Firma. Osoba prywatna.

Jeśli ktoś jest, to od razu wiadomo czy sobie życzy gości czy nie.

Skąd?

Miałem ławkę. Ktoś na niej usiadł. Nie mam ławki. Póki nie wstanie.

Blad. Lawka dalej istnieje.

Samochód też.

Ale nie moge go używać. A ławkę - owszem.


Moze przyjsc wlasciciel, poprosic o zejscie
z niej i ją ... zaczac malować :)

W przypadku samochodu też może pojawić się właściciel. Więc co za różnica?


Istotna.

Data: 2013-02-17 21:25:02
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:13, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Bredzisz. Naruszenie miru domowego wymaga przełamania zabezpieczeń

nie wymaga.

Wymaga. Obecność legalnego posiadacza i wyrażenie przez niego sprzeciwu to też rodzaj zabezpieczenia.

(włamanie) lub zignorowanie wezwań osoby posiadającej tytuł prawny do
opuszczeni ogrodzonego terenu.

Art. 193 K.K.: Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu,
pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby
uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza

Na razie nie było mowy o czyimkolwiek żądaniu. Tylko o samym wejściu.

Póki co jest mowa o wejściu na jakiś teren za otwartą bramą.

Nieopuszczanie obiektu ma miejsce także wtedy, gdy sprawca znalazł się w
danym miejscu legalnie, ale następnie stał się osobą niepożądaną i mimo
żądania osoby uprawnionej nie opuszcza mieszkania lub innego miejsca.

Skup się - mowa była o samym wejściu. Żadnych wezwaniach.

[ciach]

Chwila, a skąd ty nagle tam jakiegoś właściciela wynalazłeś?

Obecnie kazda nieruchomośc ma właściciela. Miasto. Gmina. Firma. Osoba
prywatna.

Skup się! Właściciela na miejscu.

Jeśli ktoś jest, to od razu wiadomo czy sobie życzy gości czy nie.

Skąd?

Bo jakoś zareaguje, np. "wejdź przyjacielu!" albo "a ty tu czego szukasz?|

Miałem ławkę. Ktoś na niej usiadł. Nie mam ławki. Póki nie wstanie.

Blad. Lawka dalej istnieje.

Samochód też.

Ale nie moge go używać. A ławkę - owszem.

Jak?? Na kolanach mi usiądziesz? W mordę dostaniesz i tyle z tego będziesz miał.

Moze przyjsc wlasciciel, poprosic o zejscie
z niej i ją ... zaczac malować :)

W przypadku samochodu też może pojawić się właściciel. Więc co za
różnica?


Istotna.

Gdzie?


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:28:21
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:13, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Bredzisz. Naruszenie miru domowego wymaga przełamania zabezpieczeń

nie wymaga.

Wymaga. Obecność legalnego posiadacza i wyrażenie przez niego sprzeciwu
to też rodzaj zabezpieczenia.

Poki co to ja podaje definicje prawne z kodeksów, a ty się z nimi nie zgadzasz. Pokaż siłę swojego intelektu i po prostu zacytuj konkretny przepis (nie, ty sam, wbrew swojemu przekonaniu, nie jestes przepisem ani wyrocznią)

Art. 193 K.K.: Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu,
pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby
uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza

Na razie nie było mowy o czyimkolwiek żądaniu. Tylko o samym wejściu.

"teren prywatny, nie wchodzic".

nie zauwazyles tabliczki? idz do okulisty.

Obecnie kazda nieruchomośc ma właściciela. Miasto. Gmina. Firma. Osoba
prywatna.

Skup się! Właściciela na miejscu.

lub osoby upoważnionej.

Bo jakoś zareaguje, np. "wejdź przyjacielu!" albo "a ty tu czego szukasz?|

Albo naciska pod stolem czerwony guzik.

Miałem ławkę. Ktoś na niej usiadł. Nie mam ławki. Póki nie wstanie.

Blad. Lawka dalej istnieje.

Samochód też.

Ale nie moge go używać. A ławkę - owszem.

Jak?? Na kolanach mi usiądziesz? W mordę dostaniesz i tyle z tego
będziesz miał.

Wtedy ty bedziesz mial sprawe o napaośc z pobiciem. A ławka dalej będzie moja.

Data: 2013-02-17 21:34:55
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:28, Mr. Misio pisze:

Wymaga. Obecność legalnego posiadacza i wyrażenie przez niego sprzeciwu
to też rodzaj zabezpieczenia.

Poki co to ja podaje definicje prawne z kodeksów, a ty się z nimi nie
zgadzasz.

Brawo, opanowałeś "kopiuj i wklej". Teraz naucz się czytać: ja pisałem o samym WEJŚCIU przez otwartą bramę.

Nie mamy żadnej osoby uprawnionej, która by miała jakieś pretensje - pusty, ogrodzony plac z otwartą bramą.

Wg ciebie to naruszenie miru, bo "przecież to czyjeś". A ja wszedłem do publicznego parku...

[ciach]

Art. 193 K.K.: Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu,
pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby
uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza

Na razie nie było mowy o czyimkolwiek żądaniu. Tylko o samym wejściu.

"teren prywatny, nie wchodzic".

nie zauwazyles tabliczki? idz do okulisty.

Jakieś tabliczki? Masz otwartą bramę. Żadnych tabliczek.

Obecnie kazda nieruchomośc ma właściciela. Miasto. Gmina. Firma. Osoba
prywatna.

Skup się! Właściciela na miejscu.

lub osoby upoważnionej.

Właściciel z reguły jest osoba upoważnioną.

Bo jakoś zareaguje, np. "wejdź przyjacielu!" albo "a ty tu czego
szukasz?|

Albo naciska pod stolem czerwony guzik.

??

Miałem ławkę. Ktoś na niej usiadł. Nie mam ławki. Póki nie wstanie.

Blad. Lawka dalej istnieje.

Samochód też.

Ale nie moge go używać. A ławkę - owszem.

Jak?? Na kolanach mi usiądziesz? W mordę dostaniesz i tyle z tego
będziesz miał.

Wtedy ty bedziesz mial sprawe o napaośc z pobiciem. A ławka dalej będzie
moja.

Nie, ty będziesz miał sprawę o molestowanie, zboczeńcu.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:39:10
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Brawo, opanowałeś "kopiuj i wklej". Teraz naucz się czytać: ja pisałem o
samym WEJŚCIU przez otwartą bramę.

Nie mamy żadnej osoby uprawnionej, która by miała jakieś pretensje -
pusty, ogrodzony plac z otwartą bramą.

A ja pisze - ze jest taka osoba, a ty sie stawiasz.

Dlaczego Teojsze ma być Twojsze niż Mojsze?

Wg ciebie to naruszenie miru, bo "przecież to czyjeś". A ja wszedłem do
publicznego parku...

Teraz do parku? Znow kraść ławki? :D

"teren prywatny, nie wchodzic".

nie zauwazyles tabliczki? idz do okulisty.

Jakieś tabliczki? Masz otwartą bramę. Żadnych tabliczek.

Czyli nie zauważyłeś...


Obecnie kazda nieruchomośc ma właściciela. Miasto. Gmina. Firma. Osoba
prywatna.

Skup się! Właściciela na miejscu.

lub osoby upoważnionej.

Właściciel z reguły jest osoba upoważnioną.

Osoba upoważniona zaś nie musi być właścicielem.


Bo jakoś zareaguje, np. "wejdź przyjacielu!" albo "a ty tu czego
szukasz?|

Albo naciska pod stolem czerwony guzik.

??

I przyjezdza Justus :)


Wtedy ty bedziesz mial sprawe o napaośc z pobiciem. A ławka dalej będzie
moja.

Nie, ty będziesz miał sprawę o molestowanie, zboczeńcu.


Możliwe. Ale ty dalej o pobicie. A ławka dalej moja.

Moja linia obrony - zasłabłem i niechcący wylądowałem ci na kolanach. Prosząc o udostępnienie miejsca, po prostu nogi się pode mną ugięły.
A ty mnie pobiłeś...

Data: 2013-02-17 21:43:55
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:39, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Brawo, opanowałeś "kopiuj i wklej". Teraz naucz się czytać: ja pisałem o
samym WEJŚCIU przez otwartą bramę.

Nie mamy żadnej osoby uprawnionej, która by miała jakieś pretensje -
pusty, ogrodzony plac z otwartą bramą.

A ja pisze - ze jest taka osoba, a ty sie stawiasz.

Dlaczego Teojsze ma być Twojsze niż Mojsze?

Wg ciebie to naruszenie miru, bo "przecież to czyjeś". A ja wszedłem do
publicznego parku...

Teraz do parku? Znow kraść ławki? :D

"teren prywatny, nie wchodzic".

nie zauwazyles tabliczki? idz do okulisty.

Jakieś tabliczki? Masz otwartą bramę. Żadnych tabliczek.

Czyli nie zauważyłeś...

Jak ją złośliwie gdzieś w krzakach ukryłeś...


Obecnie kazda nieruchomośc ma właściciela. Miasto. Gmina. Firma. Osoba
prywatna.

Skup się! Właściciela na miejscu.

lub osoby upoważnionej.

Właściciel z reguły jest osoba upoważnioną.

Osoba upoważniona zaś nie musi być właścicielem.


Bo jakoś zareaguje, np. "wejdź przyjacielu!" albo "a ty tu czego
szukasz?|

Albo naciska pod stolem czerwony guzik.

??

I przyjezdza Justus :)

I płacisz za wezwanie patrolu.

A ja wychodzę zdziwiony "Po kiego grzyba ten matoł zostawia otwartą bramę i zamiast jak człowiek powiedzieć, że sobie gości nie życzy, wzywa jakichś goryli? Nudzi mu się?".

Na szczęście takich jak ty jest mało - większość ludzi jak sobie nie życzy gości to albo zamyka bramę, albo po ludzku prosi o opuszczenie terenu.

Wtedy ty bedziesz mial sprawe o napaośc z pobiciem. A ławka dalej będzie
moja.

Nie, ty będziesz miał sprawę o molestowanie, zboczeńcu.


Możliwe. Ale ty dalej o pobicie. A ławka dalej moja.

Moja linia obrony - zasłabłem i niechcący wylądowałem ci na kolanach.
Prosząc o udostępnienie miejsca, po prostu nogi się pode mną ugięły.
A ty mnie pobiłeś...

Mam świadków twierdzących inaczej, zboczku.


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 22:01:42
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
Czyli nie zauważyłeś...

Jak ją złośliwie gdzieś w krzakach ukryłeś...

Mogł jeż strącić. Pozwij jeża (cywilnie). Natomiast spadnięcie tabliczki nie ma znaczenia w kontekście własności nieruchomości :)

Albo naciska pod stolem czerwony guzik.

??

I przyjezdza Justus :)

I płacisz za wezwanie patrolu.

Zalezy jaka mam umowe. Bo i tak place za ochronę. Ale to Cię najmniej interesuje, bo nie jesteś stroną umowy.

A ja wychodzę zdziwiony "Po kiego grzyba ten matoł zostawia otwartą
bramę i zamiast jak człowiek powiedzieć, że sobie gości nie życzy, wzywa
jakichś goryli? Nudzi mu się?".

"Czlowiek se otwera bramę, bo ma wlasnie dostawa przyjechać, a tu zaraz zza krzaka jakiś menel się wpieprza..."

Na szczęście takich jak ty jest mało - większość ludzi jak sobie nie
życzy gości to albo zamyka bramę, albo po ludzku prosi o opuszczenie
terenu.

Albo wzywa upoważnionych służących, zeby wyprosili...

Nie, ty będziesz miał sprawę o molestowanie, zboczeńcu.


Możliwe. Ale ty dalej o pobicie. A ławka dalej moja.

Moja linia obrony - zasłabłem i niechcący wylądowałem ci na kolanach.
Prosząc o udostępnienie miejsca, po prostu nogi się pode mną ugięły.
A ty mnie pobiłeś...

Mam świadków twierdzących inaczej, zboczku.

Współwinnych :) Nie próbowali Cię powstrzymać przed pobiciem. Do zatrzymania obywatelskiego nie jest potrzebne pobicie. Zwlaszcza, gdy dany człowiek nie zachowuje się agresywnie.

Czy molestowanie przez dotknięcie kolan jest agresywne? Raczej nie. Do tego mam papiery na moje zboczenie. Wiec pobiłęś chorego człowieka na oczach innych ludzi (i na nagraniu z monitoringu).

Data: 2013-02-17 22:08:14
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 22:01, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
Czyli nie zauważyłeś...

Jak ją złośliwie gdzieś w krzakach ukryłeś...

Mogł jeż strącić. Pozwij jeża (cywilnie). Natomiast spadnięcie tabliczki
nie ma znaczenia w kontekście własności nieruchomości :)

Własności - nie. Naruszenia miru - tak.

[ciach]

A ja wychodzę zdziwiony "Po kiego grzyba ten matoł zostawia otwartą
bramę i zamiast jak człowiek powiedzieć, że sobie gości nie życzy, wzywa
jakichś goryli? Nudzi mu się?".

"Czlowiek se otwera bramę, bo ma wlasnie dostawa przyjechać, a tu zaraz

I zamiast powiedzieć jak człowiek wołasz patrol??

zza krzaka jakiś menel się wpieprza..."

Meneli to szukaj w swojej rodzinie.

Na szczęście takich jak ty jest mało - większość ludzi jak sobie nie
życzy gości to albo zamyka bramę, albo po ludzku prosi o opuszczenie
terenu.

Albo wzywa upoważnionych służących, zeby wyprosili...

Jak są pod ręką...

Nie, ty będziesz miał sprawę o molestowanie, zboczeńcu.


Możliwe. Ale ty dalej o pobicie. A ławka dalej moja.

Moja linia obrony - zasłabłem i niechcący wylądowałem ci na kolanach.
Prosząc o udostępnienie miejsca, po prostu nogi się pode mną ugięły.
A ty mnie pobiłeś...

Mam świadków twierdzących inaczej, zboczku.

Współwinnych :) Nie próbowali Cię powstrzymać przed pobiciem. Do
zatrzymania obywatelskiego nie jest potrzebne pobicie.

Do zatrzymania nie, ale jak mi jakiś zboczek siada na kolanach to się bronię.

Zwlaszcza, gdy
dany człowiek nie zachowuje się agresywnie.

Czy molestowanie przez dotknięcie kolan jest agresywne? Raczej nie. Do
tego mam papiery na moje zboczenie. Wiec pobiłęś chorego człowieka na
oczach innych ludzi (i na nagraniu z monitoringu).

Mhm, tak się pedofile tłumaczą...

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 22:24:28
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

"Czlowiek se otwera bramę, bo ma wlasnie dostawa przyjechać, a tu zaraz

I zamiast powiedzieć jak człowiek wołasz patrol??

Akurat czekam na dostawe sztabek złota. Ciesz sie, ze nie strzelam bez ostrzezenia.

zza krzaka jakiś menel się wpieprza..."

Meneli to szukaj w swojej rodzinie.

Szukam, szukam, ale ciagle nie znajduje :)

Albo wzywa upoważnionych służących, zeby wyprosili...

Jak są pod ręką...

Jak mi się chce. Pozwolisz, ze bede uzywal tego za co place?

Mam świadków twierdzących inaczej, zboczku.

Współwinnych :) Nie próbowali Cię powstrzymać przed pobiciem. Do
zatrzymania obywatelskiego nie jest potrzebne pobicie.

Do zatrzymania nie, ale jak mi jakiś zboczek siada na kolanach to się
bronię.

Nadużycie w zakresie obrony własnej. Nie byłem agresywny. Zareagowałeś nieproporcjonalnie do zagrożenia.

BTW:

"W tym czasie obok nich przechodziło dwóch mężczyzn. Prawdopodobnie jeden z nich potknął się o nogę dziewczyny. Wrócił, uderzył ją otwartą dłonią w twarz i odszedł. 20-latek pobiegł za napastnikiem. Ten wyciągnął nóż i dziewięć razy ugodził chłopaka. Siedem z tych ran było śmiertelnych."

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/lodz/zarzut-zabojstwa-20-latka-dla-jego-rowiesnika-rafa,1,5423101,region-wiadomosc.html




Zwlaszcza, gdy
dany człowiek nie zachowuje się agresywnie.

Czy molestowanie przez dotknięcie kolan jest agresywne? Raczej nie. Do
tego mam papiery na moje zboczenie. Wiec pobiłęś chorego człowieka na
oczach innych ludzi (i na nagraniu z monitoringu).

Mhm, tak się pedofile tłumaczą...


Jeśli jesteś dzieckiem...

....to przepraszam ;)

Data: 2013-02-17 22:45:24
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 22:24, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

"Czlowiek se otwera bramę, bo ma wlasnie dostawa przyjechać, a tu zaraz

I zamiast powiedzieć jak człowiek wołasz patrol??

Akurat czekam na dostawe sztabek złota. Ciesz sie, ze nie strzelam bez
ostrzezenia.

W takiej sytuacji miałbym pełne prawo odpowiedzieć ogniem i zabić cię jak każdego innego bandziora, który urządza zasadzki na niewinnych ludzi.

zza krzaka jakiś menel się wpieprza..."

Meneli to szukaj w swojej rodzinie.

Szukam, szukam, ale ciagle nie znajduje :)

Pewnie masz słabe okulary.

Albo wzywa upoważnionych służących, zeby wyprosili...

Jak są pod ręką...

Jak mi się chce. Pozwolisz, ze bede uzywal tego za co place?

Póki będziesz to robił legalnie.

Mam świadków twierdzących inaczej, zboczku.

Współwinnych :) Nie próbowali Cię powstrzymać przed pobiciem. Do
zatrzymania obywatelskiego nie jest potrzebne pobicie.

Do zatrzymania nie, ale jak mi jakiś zboczek siada na kolanach to się
bronię.

Nadużycie w zakresie obrony własnej. Nie byłem agresywny. Zareagowałeś
nieproporcjonalnie do zagrożenia.

Byłeś. Siadanie komuś siła na kolanach to przemoc.

BTW:

"W tym czasie obok nich przechodziło dwóch mężczyzn. Prawdopodobnie
jeden z nich potknął się o nogę dziewczyny. Wrócił, uderzył ją otwartą
dłonią w twarz i odszedł. 20-latek pobiegł za napastnikiem. Ten
wyciągnął nóż i dziewięć razy ugodził chłopaka. Siedem z tych ran było
śmiertelnych."

I?

Ach, pewnie to była jego ławka więc miał prawo zabić?

[ciach]

Czy molestowanie przez dotknięcie kolan jest agresywne? Raczej nie. Do
tego mam papiery na moje zboczenie. Wiec pobiłęś chorego człowieka na
oczach innych ludzi (i na nagraniu z monitoringu).

Mhm, tak się pedofile tłumaczą...


Jeśli jesteś dzieckiem...

...to przepraszam ;)

Z co za różnica? Siłowe narzucanie się seksualne jest karalne niezależnie od wieku.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 23:09:54
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

W takiej sytuacji miałbym pełne prawo odpowiedzieć ogniem i zabić cię
jak każdego innego bandziora, który urządza zasadzki na niewinnych ludzi.

Dlatego nie strzelalem. Wezwalem jedynie ochronę.

Jak mi się chce. Pozwolisz, ze bede uzywal tego za co place?

Póki będziesz to robił legalnie.

A wezwanie ochrony było nielegalne?

Nadużycie w zakresie obrony własnej. Nie byłem agresywny. Zareagowałeś
nieproporcjonalnie do zagrożenia.

Byłeś. Siadanie komuś siła na kolanach to przemoc.

A ty pobiłeś - i mam uszczerbek na zdrowiu.


BTW:

"W tym czasie obok nich przechodziło dwóch mężczyzn. Prawdopodobnie
jeden z nich potknął się o nogę dziewczyny. Wrócił, uderzył ją otwartą
dłonią w twarz i odszedł. 20-latek pobiegł za napastnikiem. Ten
wyciągnął nóż i dziewięć razy ugodził chłopaka. Siedem z tych ran było
śmiertelnych."

I?

Ach, pewnie to była jego ławka więc miał prawo zabić?

Musisz przeczytac jeszcze raz - kto siedział, kto zabił.

Mhm, tak się pedofile tłumaczą...


Jeśli jesteś dzieckiem...

...to przepraszam ;)

Z co za różnica? Siłowe narzucanie się seksualne jest karalne
niezależnie od wieku.

NApisałeś "pedofile".

Data: 2013-02-18 08:18:52
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 23:09, Mr. Misio pisze:

W takiej sytuacji miałbym pełne prawo odpowiedzieć ogniem i zabić cię
jak każdego innego bandziora, który urządza zasadzki na niewinnych ludzi.

Dlatego nie strzelalem. Wezwalem jedynie ochronę.

Oj, jak Stalin: "a mógł zabić!"

Jak mi się chce. Pozwolisz, ze bede uzywal tego za co place?

Póki będziesz to robił legalnie.

A wezwanie ochrony było nielegalne?

Regularnie powtarzane przy zostawionej otwartej bramie może wyczerpywać
znamiona art. 107 KW - wprowadzasz w błąd zostawiając otwartą bramę (co
jest uniwersalnym sygnałem zapraszającym).

Nadużycie w zakresie obrony własnej. Nie byłem agresywny. Zareagowałeś
nieproporcjonalnie do zagrożenia.

Byłeś. Siadanie komuś siła na kolanach to przemoc.

A ty pobiłeś - i mam uszczerbek na zdrowiu.

Masz tak kruche kości, że spoliczkowanie powoduje uszczerbek na zdrowiu,
i siadasz ludziom na siłę na kolanach? Co najmniej dziwne. Żeby nie
powiedzieć: szalone.


BTW:

"W tym czasie obok nich przechodziło dwóch mężczyzn. Prawdopodobnie
jeden z nich potknął się o nogę dziewczyny. Wrócił, uderzył ją otwartą
dłonią w twarz i odszedł. 20-latek pobiegł za napastnikiem. Ten
wyciągnął nóż i dziewięć razy ugodził chłopaka. Siedem z tych ran było
śmiertelnych."

I?

Ach, pewnie to była jego ławka więc miał prawo zabić?

Musisz przeczytac jeszcze raz - kto siedział, kto zabił.

Siedziała sobie para, przechodził jakiś "pan okolicy", najpierw się
fizycznie narzucił kobiecie, a potem zabił faceta, który próbował go od
tej kobiety odpędzić. Zupełnie jak ty byś najwyraźniej chciał postępować
z tym czajeniem się z bronią na wchodzących przez otwartą bramę.

Mhm, tak się pedofile tłumaczą...


Jeśli jesteś dzieckiem...

...to przepraszam ;)

Z co za różnica? Siłowe narzucanie się seksualne jest karalne
niezależnie od wieku.

NApisałeś "pedofile".

No i?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 10:34:14
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Jak mi się chce. Pozwolisz, ze bede uzywal tego za co place?

Póki będziesz to robił legalnie.

A wezwanie ochrony było nielegalne?

Regularnie powtarzane przy zostawionej otwartej bramie może wyczerpywać
znamiona art. 107 KW - wprowadzasz w błąd zostawiając otwartą bramę (co
jest uniwersalnym sygnałem zapraszającym).

A wezwanie ochrony było nielegalne?

Mhm, tak się pedofile tłumaczą...


Jeśli jesteś dzieckiem...

...to przepraszam ;)

Z co za różnica? Siłowe narzucanie się seksualne jest karalne
niezależnie od wieku.

NApisałeś "pedofile".

No i?


http://pl.wikipedia.org/wiki/Pedofilia

Data: 2013-02-18 10:35:55
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 10:34, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Jak mi się chce. Pozwolisz, ze bede uzywal tego za co place?

Póki będziesz to robił legalnie.

A wezwanie ochrony było nielegalne?

Regularnie powtarzane przy zostawionej otwartej bramie może wyczerpywać
znamiona art. 107 KW - wprowadzasz w błąd zostawiając otwartą bramę (co
jest uniwersalnym sygnałem zapraszającym).

A wezwanie ochrony było nielegalne?

A wejście przez otwartą bramę było nielegalne?

Mhm, tak się pedofile tłumaczą...


Jeśli jesteś dzieckiem...

...to przepraszam ;)

Z co za różnica? Siłowe narzucanie się seksualne jest karalne
niezależnie od wieku.

NApisałeś "pedofile".

No i?


http://pl.wikipedia.org/wiki/Pedofilia


Tak, wiem, kopiuj-i-wklej masz opanowane. Teraz zacznij MYŚLEĆ.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 10:38:23
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 10:34, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Jak mi się chce. Pozwolisz, ze bede uzywal tego za co place?

Póki będziesz to robił legalnie.

A wezwanie ochrony było nielegalne?

Regularnie powtarzane przy zostawionej otwartej bramie może wyczerpywać
znamiona art. 107 KW - wprowadzasz w błąd zostawiając otwartą bramę (co
jest uniwersalnym sygnałem zapraszającym).

A wezwanie ochrony było nielegalne?

A wejście przez otwartą bramę było nielegalne?

Wezwalem ochrone, aby jako uprawniona poinformowala cie, ze nie chcemy cie widziec na naszym terenie.

A ty dalej migasz sie w odpowiedzi.


Mhm, tak się pedofile tłumaczą...


Jeśli jesteś dzieckiem...

...to przepraszam ;)

Z co za różnica? Siłowe narzucanie się seksualne jest karalne
niezależnie od wieku.

NApisałeś "pedofile".

No i?


http://pl.wikipedia.org/wiki/Pedofilia


Tak, wiem, kopiuj-i-wklej masz opanowane. Teraz zacznij MYŚLEĆ.


Nie. To ty mysl jakich slow uzywasz. Bo skoro nie jestes dzieckiem a rzucasz tym kontekscie hasło o pedofilach to znaczy ze nie wiesz o czym mowisz, bo uzywasz niewlasciwych slow.

Data: 2013-02-18 11:35:17
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 10:38, Mr. Misio pisze:

Regularnie powtarzane przy zostawionej otwartej bramie może wyczerpywać
znamiona art. 107 KW - wprowadzasz w błąd zostawiając otwartą bramę (co
jest uniwersalnym sygnałem zapraszającym).

A wezwanie ochrony było nielegalne?

A wejście przez otwartą bramę było nielegalne?

Wezwalem ochrone, aby jako uprawniona poinformowala cie, ze nie chcemy
cie widziec na naszym terenie.

A ty dalej migasz sie w odpowiedzi.

Jak tak to ty najpierw odpowiedz na wszystkie pytania, na które unikałeś
odpowiedzi.


Mhm, tak się pedofile tłumaczą...


Jeśli jesteś dzieckiem...

...to przepraszam ;)

Z co za różnica? Siłowe narzucanie się seksualne jest karalne
niezależnie od wieku.

NApisałeś "pedofile".

No i?


http://pl.wikipedia.org/wiki/Pedofilia


Tak, wiem, kopiuj-i-wklej masz opanowane. Teraz zacznij MYŚLEĆ.


Nie. To ty mysl jakich slow uzywasz. Bo skoro nie jestes dzieckiem a
rzucasz tym kontekscie hasło o pedofilach to znaczy ze nie wiesz o czym
mowisz, bo uzywasz niewlasciwych slow.

http://sjp.pwn.pl/szukaj/przyk%C5%82ad


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 11:40:37
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 10:38, Mr. Misio pisze:

Regularnie powtarzane przy zostawionej otwartej bramie może wyczerpywać
znamiona art. 107 KW - wprowadzasz w błąd zostawiając otwartą bramę (co
jest uniwersalnym sygnałem zapraszającym).

A wezwanie ochrony było nielegalne?

A wejście przez otwartą bramę było nielegalne?

Wezwalem ochrone, aby jako uprawniona poinformowala cie, ze nie chcemy
cie widziec na naszym terenie.

A ty dalej migasz sie w odpowiedzi.

Jak tak to ty najpierw odpowiedz na wszystkie pytania, na które unikałeś
odpowiedzi.

Wszystko zrobiliśmy legalnie :)

Mhm, tak się pedofile tłumaczą...

http://sjp.pwn.pl/szukaj/przyk%C5%82ad

No to inaczej - dajesz przykład z d... wziety - bo nijak ma sie do kontekstu :)

Zaraz dołożysz kosmitów i coś jeszcze i połyniemy w kierunku australii ;)

Data: 2013-02-18 11:02:15
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Sytuacja więc wygląda tak - byłem w parku i tam mnie AL pobił. Ponieważ uważał mnie za pedofila, który się do niego dobiera. Dlaczego uważa mnie za pedofila, skoro on sam jest osobą dorosłą to nie wiem, ale jeśli głosi to publicznie to dodatkowo ma u mnie na pieńku cywilnie za pomówienie. Czyli mamy pobicie i pomówienie.

Wiec nie układa sie miedzy nami miło. Interweniowała Policja, i AL będzie miał kłopoty. Zabezpieczony monitoring z parku pokazuje, jak AL zachowuje sie agresywnie, a jego towarzysze biernie przyglądają sie gdy mnie bije.

Poniosłem uszczerbek na zdrowiu. Zasłąniając się otrzymałem ciosy w głowę i w rękę. Tak się składa, że w wyniku zajscia złamano mi rękę i wybito ząb. Wylądowałem na izbie przyjęć po tym zajsciu.

Kilka dni poźniej AL wpada na teren posesji, gdzie jestem. Raz mnie już pobił, więc podejrzewam, że teraz mnie odnalazł i chce mi zrobić większą krzywdę za to, że ma teraz kłopoty z prawem karnym. Wiem, że ze złamaną ręką się nie obronię. AL jest w mojej ocenie impulsywny i nieobliczalny. A także agresywny. Wiem, że nie mogę wezwać policji, bo jeszcze niz nie zrobił.

Wzywam ochronę. Są uprawnieni do wyproszenia kogokolwiek z terenu posesji. A jednocześnie - gdyby zaszła potrzeba - mogą interweniować i obezwładnić agresora i wtedy przekazać policji.

AL coś dyskutuje z ochroną machając rękami. Justusy go uspokajaja i stanowczo wypraszają, bez uzycia siły. W koncu AL odwraca sie i wychodzi, jednak odwraca sie i pokazuje obrazliwe gesty. Wszystko nagrywa monitoring.

Po zajsciu postanawiam zgłosić incydent na Policji. Tylko dlatego, ze to był człowiek, który mnie pobił. Obawiam się o swoje zdrowie i zycie oraz niepokoi mnie fakt ze wie, gdzie jestem. Niech pozostanie po tym notatka. Nie wiadomo, czy AL nie bedzie chciał mnie znow kiedyś gdzieś odwiedzić.

Data: 2013-02-18 11:37:27
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 11:02, Mr. Misio pisze:
Sytuacja więc wygląda tak - byłem w parku i tam mnie AL pobił. Ponieważ
uważał mnie za pedofila, który się do niego dobiera. Dlaczego uważa mnie
za pedofila, skoro on sam jest osobą dorosłą to nie wiem, ale jeśli
głosi to publicznie to dodatkowo ma u mnie na pieńku cywilnie za
pomówienie. Czyli mamy pobicie i pomówienie.

[ciach]

I na takie dictum lepiej szybko napisz, że to twoja konfabulacja, bo
inaczej i ciebie rzucę w czułe objęcia prokuratora.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 11:44:43
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 11:02, Mr. Misio pisze:
Sytuacja więc wygląda tak - byłem w parku i tam mnie AL pobił. Ponieważ
uważał mnie za pedofila, który się do niego dobiera. Dlaczego uważa mnie
za pedofila, skoro on sam jest osobą dorosłą to nie wiem, ale jeśli
głosi to publicznie to dodatkowo ma u mnie na pieńku cywilnie za
pomówienie. Czyli mamy pobicie i pomówienie.

[ciach]

I na takie dictum lepiej szybko napisz, że to twoja konfabulacja, bo
inaczej i ciebie rzucę w czułe objęcia prokuratora.

No ale masz prawo mieć swoją wersję:

"Siedzimy se z kumplami na ławce, w parku, walimy browara, jest miło. Dupy paradują przed nami i sie usmiechają. No i wtedy pojawia się ten pedofil, mysle se ja, no dobiera mi sie do wacka staruch jeden, costam mamrocze, pewnie naćpany, to ja mu z piąchy w ten pedofilski łeb i raz i raz i skomle to z buta i jeszcze poprawiam. Takie te pedofile, trza ich łomotać aż krew pocieknie. JA tak już mam panie władzo, jak widze takiego to jakbm noz mial to bym mu jajca jeszcze obciał"

;)

Data: 2013-02-18 12:47:55
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 11:02, Mr. Misio pisze:
Sytuacja więc wygląda tak - byłem w parku i tam mnie AL pobił. Ponieważ
uważał mnie za pedofila, który się do niego dobiera. Dlaczego uważa mnie
za pedofila, skoro on sam jest osobą dorosłą to nie wiem, ale jeśli
głosi to publicznie to dodatkowo ma u mnie na pieńku cywilnie za
pomówienie. Czyli mamy pobicie i pomówienie.

[ciach]

I na takie dictum lepiej szybko napisz, że to twoja konfabulacja, bo
inaczej i ciebie rzucę w czułe objęcia prokuratora.

No ale masz prawo mieć swoją wersję:

"Siedzimy se z kumplami na ławce, w parku, walimy browara, jest miło.
Dupy paradują przed nami i sie usmiechają. No i wtedy pojawia się ten
pedofil, mysle se ja, no dobiera mi sie do wacka staruch jeden, costam
mamrocze, pewnie naćpany, to ja mu z piąchy w ten pedofilski łeb i raz i
raz i skomle to z buta i jeszcze poprawiam. Takie te pedofile, trza ich
łomotać aż krew pocieknie. JA tak już mam panie władzo, jak widze
takiego to jakbm noz mial to bym mu jajca jeszcze obciał"

;)


niniejszym oswiadczam, ze cała dyskusja ma charakter hipotetyczny, nie zaistniały opisywane wydarzenia, dyskusja ma charakter edukacyjny, a ja sam nie nosze urazy, iz zostałem w opisywanych wydarzeniach przyrównany do pedofila (którym nie jestem), i ze nie zostałem pobity przez zadnego z dyskutantów (i mam nadzieje, ze nie zostane pobity takze w przyszłości).

Data: 2013-02-18 11:45:48
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

[ciach]

A do zarzutów możesz oczywiście się nie ustosunkowywać (tfu, stosunkowanie takie pedofilskie jest w brzmieniu)

;)

Data: 2013-02-18 11:59:59
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 11:45, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

[ciach]

A do zarzutów możesz oczywiście się nie ustosunkowywać (tfu,
stosunkowanie takie pedofilskie jest w brzmieniu)

;)


Ostatnie ostrzeżenie: albo oficjalnie zapiszesz pod swoją konfabulacją
standardowy powieściowy "disclaimer", albo jutro składam na ciebie
skargę z art. 212 par. 2 KK. A ponieważ jesteś anonimowy - będzie to
objęte z urzędu przez prokuratora.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 12:45:31
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 11:45, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

[ciach]

A do zarzutów możesz oczywiście się nie ustosunkowywać (tfu,
stosunkowanie takie pedofilskie jest w brzmieniu)

;)


Ostatnie ostrzeżenie: albo oficjalnie zapiszesz pod swoją konfabulacją
standardowy powieściowy "disclaimer", albo jutro składam na ciebie
skargę z art. 212 par. 2 KK. A ponieważ jesteś anonimowy - będzie to
objęte z urzędu przez prokuratora.


O rany :) Przeciez to grupa dyskusyjna i dotyczy hipotetycznej sytuacji i rozwazan jej towarzyszacych. Ale dobrze - niniejszym oswiadczam, ze cała dyskusja ma charakter hipotetyczny, nie zaistniały opisywane wydarzenia, dyskusja ma charakter edukacyjny, a ja sam nie nosze urazy, iz zostałem w opisywanych wydarzeniach przyrównany do pedofila (którym nie jestem), i ze nie zostałem pobity przez zadnego z dyskutantów (i mam nadzieje, ze nie zostane pobity takze w przyszłości).

Data: 2013-02-18 12:49:05
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 12:45, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 11:45, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

[ciach]

A do zarzutów możesz oczywiście się nie ustosunkowywać (tfu,
stosunkowanie takie pedofilskie jest w brzmieniu)

;)


Ostatnie ostrzeżenie: albo oficjalnie zapiszesz pod swoją konfabulacją
standardowy powieściowy "disclaimer", albo jutro składam na ciebie
skargę z art. 212 par. 2 KK. A ponieważ jesteś anonimowy - będzie to
objęte z urzędu przez prokuratora.


O rany :) Przeciez to grupa dyskusyjna i dotyczy hipotetycznej sytuacji
i rozwazan jej towarzyszacych. Ale dobrze - niniejszym oswiadczam, ze
cała dyskusja ma charakter hipotetyczny, nie zaistniały opisywane
wydarzenia, dyskusja ma charakter edukacyjny, a ja sam nie nosze urazy,
iz zostałem w opisywanych wydarzeniach przyrównany do pedofila (którym

Ze swojej strony mogę oświadczyć, że to nie było przyrównanie osoby ale
argumentacji i to w hipotetycznej sytuacji ;)

nie jestem), i ze nie zostałem pobity przez zadnego z dyskutantów (i mam
nadzieje, ze nie zostane pobity takze w przyszłości).

Dziękuję. Serio.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 13:08:25
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Dziękuję. Serio.

A to o czym mozemy podyskutować, zebyś mnie nie pozwał? ;)

Pomijam już to, że w internecie nie ma pewności kto jest kim. Jeśli zamiast Mr Misio wpisze Jan Kowalski to przestanę być anonimowy? I nie, nie będę sie podszywał. To mój pseudonim, tak jak pseudonim pisarza czy wokalisty.

Wracamy do ogólnie przyjętych norm w społeczeństwie. Gdzieś tam piszesz (Gotfrydowi), że są społeczeństwa wspólnie używające samochodów. Niewątpliwie byłby to argument za złagodzeniem sprawy. Jednak nieznajomość prawa jak i obyczajów szkodzi. To taki wyświechtany trochę slogan, ale ma w sobie dawkę prawdy.

Więc: jakie to społeczeństwo zabiera z ulicy samochody i zaczyna ich używanie przez daną osobe na własne potrzeby?

Przypominam: u nas, w PL, oprocz kluczyków trza mieć a) prawko b) papiery samochodu. Wsiadając więc do takiego samochodu nie zastanawiasz się nad konsekwencjami wynikajacymi z tego? Prawwko masz. Ale papiery samochodu? A czy nawet jeśli są w schowku to mozesz korzystac z takiego samochodu?

Inna sprawa - uznajesz auto za "porzucone" i troskliwie odprowadzasz na parking. Dlaczego jak ja widze porzucony samochód (zdarzyło się) to zadzwoniłem na policję zgłośić ten fakt a nie wsiadłem i nie pojechałem w siną dal? Może dlatego, żeby oszczedzic sobie ewentualnych kłopotów prawnych i konsekwencji, a moze tez dlatego, zeby oszczedzić roztargnionemu właścicielowi stresu.

Są kraje, gdzie zostawienie otwartego samochodu z kluczykami w srodku jest normą społeczną. Taki samochód sobie stoi. Ale nikt nie uznaje go za porzucony ani za "dostępny do użytku dla każdego kto chce".

Data: 2013-02-18 13:43:14
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 13:08, Mr. Misio pisze:

Więc: jakie to społeczeństwo zabiera z ulicy samochody i zaczyna ich
używanie przez daną osobe na własne potrzeby?

Samochody jeszcze nie. Ale rowery już gdzieniegdzie tak.

Przypominam: u nas, w PL, oprocz kluczyków trza mieć a) prawko b)
papiery samochodu. Wsiadając więc do takiego samochodu nie zastanawiasz
się nad konsekwencjami wynikajacymi z tego? Prawwko masz. Ale papiery
samochodu? A czy nawet jeśli są w schowku to mozesz korzystac z takiego
samochodu?

Można to odczytać jako pewne zaproszenie - jak otwartą bramę.

Z poprawką, że zwyczaj na wchodzenie przez otwarte drzwi jest, a na
odjeżdżanie pozostawionym samochodem w celach nieprzestępczych
zasadniczo nie. Ale do niedawna nie istniały jeszcze punkty darmowego
dostępu do internetu, tylko trzeba było zań słono płacić.

Inna sprawa - uznajesz auto za "porzucone" i troskliwie odprowadzasz na
parking. Dlaczego jak ja widze porzucony samochód (zdarzyło się) to
zadzwoniłem na policję zgłośić ten fakt a nie wsiadłem i nie pojechałem
w siną dal? Może dlatego, żeby oszczedzic sobie ewentualnych kłopotów
prawnych i konsekwencji, a moze tez dlatego, zeby oszczedzić
roztargnionemu właścicielowi stresu.

Ale z podobnego powodu nie będziesz się szwendał w podejrzanej okolicy
samotnie nocą ;) Na wszelki wypadek. A chyba nie powiesz mi, że to
nielegalne? (dla ustalenia uwagi - bez włamywania)

Są kraje, gdzie zostawienie otwartego samochodu z kluczykami w srodku
jest normą społeczną. Taki samochód sobie stoi. Ale nikt nie uznaje go
za porzucony ani za "dostępny do użytku dla każdego kto chce".

Ale są też kraje, gdzie nie masz prawa zamykać bram - musisz dać
przejście dla ewentualnych zbłąkanych turystów. I to nie kwestia
zwyczajowa ale spisanego prawa.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 14:36:41
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 13:08, Mr. Misio pisze:

Więc: jakie to społeczeństwo zabiera z ulicy samochody i zaczyna ich
używanie przez daną osobe na własne potrzeby?

Samochody jeszcze nie. Ale rowery już gdzieniegdzie tak.

Więc: nie samochody, a rowery. I do tego "gdzieniegdzie".

Przypominam: u nas, w PL, oprocz kluczyków trza mieć a) prawko b)
papiery samochodu. Wsiadając więc do takiego samochodu nie zastanawiasz
się nad konsekwencjami wynikajacymi z tego? Prawwko masz. Ale papiery
samochodu? A czy nawet jeśli są w schowku to mozesz korzystac z takiego
samochodu?

Można to odczytać jako pewne zaproszenie - jak otwartą bramę.

Nie jestem pewien, czy można to tak odczytać -> wolałbym nie porównywać w ramach analogii nieruchomości, która może mieć na dodatek wyraźnie określony cel istnienia (miejsce publiczne - park dostępny dla wszystkich) a ruchomości, gdzie nie jest przyjęta dostępność publiczna i domyślna zgoda na użytkowanie.

Z poprawką, że zwyczaj na wchodzenie przez otwarte drzwi jest, a na
odjeżdżanie pozostawionym samochodem w celach nieprzestępczych
zasadniczo nie. Ale do niedawna nie istniały jeszcze punkty darmowego
dostępu do internetu, tylko trzeba było zań słono płacić.

Także wolałbym nie porównywać samochodu (rzeczy materialnej) i korzystania z tego do dostępu do Wifi. Bo o darmowym wifi w miescie jest głośno - są publicznie dostepne informacje w mediach, wiec uzytkownicy moga zakładać, że mogą skorzystać. Do tego są tabliczki/informacje "tutaj skorzystasz...". W niektórych lokalach mozna tez skorzystac pytajac "czy moze macie tu dostęp..." "alez oczywiscie, oto hasło... albo prosze sie polaczyc z siecia XXXCCCVVV

Inna sprawa - uznajesz auto za "porzucone" i troskliwie odprowadzasz na
parking. Dlaczego jak ja widze porzucony samochód (zdarzyło się) to
zadzwoniłem na policję zgłośić ten fakt a nie wsiadłem i nie pojechałem
w siną dal? Może dlatego, żeby oszczedzic sobie ewentualnych kłopotów
prawnych i konsekwencji, a moze tez dlatego, zeby oszczedzić
roztargnionemu właścicielowi stresu.

Ale z podobnego powodu nie będziesz się szwendał w podejrzanej okolicy
samotnie nocą ;) Na wszelki wypadek. A chyba nie powiesz mi, że to
nielegalne? (dla ustalenia uwagi - bez włamywania)

W podejrzanej okolicy oddale się biegusiem powiadamiając służby o porzuconym samochodzie. :) Ale w normalnej sytuacji (bez potencjalnego zagrozenia) mogę poczekac.

Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie" nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)

Są kraje, gdzie zostawienie otwartego samochodu z kluczykami w srodku
jest normą społeczną. Taki samochód sobie stoi. Ale nikt nie uznaje go
za porzucony ani za "dostępny do użytku dla każdego kto chce".

Ale są też kraje, gdzie nie masz prawa zamykać bram - musisz dać
przejście dla ewentualnych zbłąkanych turystów. I to nie kwestia
zwyczajowa ale spisanego prawa.

U nas tez takie prawo jest spisane :) Służebnośc się nazywa. Więc nie trzeba szukać po innych krajach.

Ale są też kraje, gdzie wchodząc przez otwarte drzwi narażasz się na to, że właściciel może Cię zastrzelić. Czasem poniesie za to konsekwencje, czasem nie. Jedno natomiast jest nieodwaracalne - jesli Cie zastrzeli, to bez wzgledu czy ostatecznie sad go uniewinni czy skaże, ty nie żyjesz. Przykłądowo "Ty" - bo to dotyczy oczywiście sytuacji w ktorej ktoś gdzieś u kogoś przez otwartą bramę/drzwi.

Data: 2013-02-18 15:00:35
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 14:36, Mr. Misio pisze:

Więc: jakie to społeczeństwo zabiera z ulicy samochody i zaczyna ich
używanie przez daną osobe na własne potrzeby?

Samochody jeszcze nie. Ale rowery już gdzieniegdzie tak.

Więc: nie samochody, a rowery. I do tego "gdzieniegdzie".

Ale swego czasu nie było takiego zwyczaju nigdzie w Polsce nawet z rowerami.

Obyczaje się zmieniają - nie są sztywne.

[ciach]

Można to odczytać jako pewne zaproszenie - jak otwartą bramę.

Nie jestem pewien, czy można to tak odczytać -> wolałbym nie porównywać
w ramach analogii nieruchomości, która może mieć na dodatek wyraźnie
określony cel istnienia (miejsce publiczne - park dostępny dla
wszystkich) a ruchomości, gdzie nie jest przyjęta dostępność publiczna i
domyślna zgoda na użytkowanie.

Zgoda, ale ponownie: to tylko kwestia zwyczaju, więc mocno ocenna.
Trzeba udowodnić złe intencje, zwłaszcza że jest obowiązek
zabezpieczania przez NIEPOWOŁANYMI.

Z poprawką, że zwyczaj na wchodzenie przez otwarte drzwi jest, a na
odjeżdżanie pozostawionym samochodem w celach nieprzestępczych
zasadniczo nie. Ale do niedawna nie istniały jeszcze punkty darmowego
dostępu do internetu, tylko trzeba było zań słono płacić.

Także wolałbym nie porównywać samochodu (rzeczy materialnej) i
korzystania z tego do dostępu do Wifi. Bo o darmowym wifi w miescie jest
głośno - są publicznie dostepne informacje w mediach, wiec uzytkownicy
moga zakładać, że mogą skorzystać. Do tego są tabliczki/informacje
"tutaj skorzystasz...". W niektórych lokalach mozna tez skorzystac
pytajac "czy moze macie tu dostęp..." "alez oczywiscie, oto hasło...
albo prosze sie polaczyc z siecia XXXCCCVVV

Ostrożnie, bo wchodzisz na grząski grunt prowadzący do "tylko to, co
jest szczególnie dozwolone jest legalne".
[ciach]

Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie"
nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)

Ale ponownie - to nie jest kwestia legalności tylko asekuranctwa.
Prywatnie się przyznam, że sam bym takiego pojazdu nie ruszył (może bomba?)

Podobnie (po własnych doświadczeniach) nie odnosiłbym znalezionej na
chodniku amunicji na komisariat. Skończyło się na akcie oskarżenia za
nielegalne posiadanie - sąd mało ze śmiechu nie padł umarzając za brak
szkodliwości społecznej, zaznaczając przy okazji w sentencji, że
szkodliwe byłoby karanie w takiej sytuacji. Ale formalnie prokurator
miała rację... Posiadałem? Posiadałem. Bez wymaganego zezwolenia? Bez. A
że z zamiarem zabezpieczenia i oddania w ręce policji... Cóż, to ocenił
sąd ;)

Są kraje, gdzie zostawienie otwartego samochodu z kluczykami w srodku
jest normą społeczną. Taki samochód sobie stoi. Ale nikt nie uznaje go
za porzucony ani za "dostępny do użytku dla każdego kto chce".

Ale są też kraje, gdzie nie masz prawa zamykać bram - musisz dać
przejście dla ewentualnych zbłąkanych turystów. I to nie kwestia
zwyczajowa ale spisanego prawa.

U nas tez takie prawo jest spisane :) Służebnośc się nazywa. Więc nie
trzeba szukać po innych krajach.

Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
przez "wsie i opłotki".

Ale są też kraje, gdzie wchodząc przez otwarte drzwi narażasz się na to,
że właściciel może Cię zastrzelić. Czasem poniesie za to konsekwencje,
czasem nie. Jedno natomiast jest nieodwaracalne - jesli Cie zastrzeli,
to bez wzgledu czy ostatecznie sad go uniewinni czy skaże, ty nie
żyjesz. Przykłądowo "Ty" - bo to dotyczy oczywiście sytuacji w ktorej
ktoś gdzieś u kogoś przez otwartą bramę/drzwi.

Ale znowu - to nie jest kwestia nielegalności wejścia tylko ostrożności
przed wariatami z bronią czy niedopilnowanymi psami. Chociaż, jak
praktyka wykazuje, nawet przechodzenie obok ogrodzonego terenu po
publicznym chodniku może być niebezpieczne jak pies się zerwie.

Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się nielegalne, hmm?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 16:26:56
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Ale swego czasu nie było takiego zwyczaju nigdzie w Polsce nawet z rowerami.
Obyczaje się zmieniają - nie są sztywne.
Aczkolwiek wraz ze zmianami idzie "kampania informacyjna". "Miasto takie i takie wprowadza darmowe rowery.... sa dostepne przy tak a tak oznakowanych parkingach rowerowych"


Także wolałbym nie porównywać samochodu (rzeczy materialnej) i
korzystania z tego do dostępu do Wifi. Bo o darmowym wifi w miescie jest
głośno - są publicznie dostepne informacje w mediach, wiec uzytkownicy
moga zakładać, że mogą skorzystać. Do tego są tabliczki/informacje
"tutaj skorzystasz...". W niektórych lokalach mozna tez skorzystac
pytajac "czy moze macie tu dostęp..." "alez oczywiscie, oto hasło...
albo prosze sie polaczyc z siecia XXXCCCVVV

Ostrożnie, bo wchodzisz na grząski grunt prowadzący do "tylko to, co
jest szczególnie dozwolone jest legalne".

Nie wchodzę. :) Bo...

Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie"
nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)

Ale ponownie - to nie jest kwestia legalności tylko asekuranctwa.

Poniekąd. Ale też "mam prawko, mam kluczyki, ale nie mam papierów samochodu - wiec bedzie wykroczenie, jak pojadę". Do tego - obecnym zwyczajem w PL nie jest wsiadanie do cudzych samochodow bez zgody wlasciciela i jezdzenie nimi.

Podobnie (po własnych doświadczeniach) nie odnosiłbym znalezionej na
chodniku amunicji na komisariat. Skończyło się na akcie oskarżenia za
nielegalne posiadanie - sąd mało ze śmiechu nie padł umarzając za brak
szkodliwości społecznej, zaznaczając przy okazji w sentencji, że
szkodliwe byłoby karanie w takiej sytuacji. Ale formalnie prokurator
miała rację... Posiadałem? Posiadałem. Bez wymaganego zezwolenia? Bez. A
że z zamiarem zabezpieczenia i oddania w ręce policji... Cóż, to ocenił
sąd ;)

No wlasnie. Dlatego sąd jest waznym elementem :) Bo jeden przepis w zaleznosci od kontekstu bedzie inne konsekwencje generował.


Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
przez "wsie i opłotki".

Ale taki turysta ma alternatywną drogę! Tak jak pieszy w mieście gdy trafia na osiedle zamknięte. Może obejść! To, że wygodniej byłoby przejśc przez środek to tylko wygoda.

Ale znowu - to nie jest kwestia nielegalności wejścia tylko ostrożności
przed wariatami z bronią czy niedopilnowanymi psami.

Raczej swiadomosc zwyczajów oraz uprawnień osób "broniących" swojej własności. Skoro przepisy im nie zabraniają zastrzelić kogoś, kto - podejrzewają - nielegalnie wszedł - to zdecydowanie mniej jest osób wchodzących legalnie czy nie.

Chociaż, jak
praktyka wykazuje, nawet przechodzenie obok ogrodzonego terenu po
publicznym chodniku może być niebezpieczne jak pies się zerwie.

Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się nielegalne, hmm?

Nie. Ale to wlasciciel psa dostaje potem po dupie z litery prawa.

Data: 2013-02-18 20:03:34
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 16:26, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Ale swego czasu nie było takiego zwyczaju nigdzie w Polsce nawet z
rowerami.
Obyczaje się zmieniają - nie są sztywne.
Aczkolwiek wraz ze zmianami idzie "kampania informacyjna". "Miasto takie
i takie wprowadza darmowe rowery.... sa dostepne przy tak a tak
oznakowanych parkingach rowerowych"

Nie jest to obowiązkowe.


Ostrożnie, bo wchodzisz na grząski grunt prowadzący do "tylko to, co
jest szczególnie dozwolone jest legalne".

Nie wchodzę. :) Bo...

Wchodzisz, wchodzisz - brama otwarta :-P

Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie"
nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)

Ale ponownie - to nie jest kwestia legalności tylko asekuranctwa.

Poniekąd. Ale też "mam prawko, mam kluczyki, ale nie mam papierów
samochodu - wiec bedzie wykroczenie, jak pojadę". Do tego - obecnym

Też. Ale jak są kluczyki to pewnie i papiery są ;)

zwyczajem w PL nie jest wsiadanie do cudzych samochodow bez zgody
wlasciciela i jezdzenie nimi.

Ale to tylko zwyczaj lub jego brak. Dawniej był zwyczaj zdejmowania czapki podczas mijania przydrożnych kapliczek.

Była jakaś kampania celowa zmiany tego zwyczaju? Nie przypominam sobie. To co, oskarżać każdego kto nie czapkuje o obrazę uczuć? ;->

[ciach]


No wlasnie. Dlatego sąd jest waznym elementem :) Bo jeden przepis w
zaleznosci od kontekstu bedzie inne konsekwencje generował.

I o to od początku mi chodziło!

W przypadku włamania lub rabunku (bez wyższej konieczności) - sprawa intencji jest dość oczywista.

W przypadku skorzystania z czegoś udostępnionego - wiele zależy od adwokata ;)

Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
przez "wsie i opłotki".

Ale taki turysta ma alternatywną drogę! Tak jak pieszy w mieście gdy

Pewnie, że ma. Ale tak czy inaczej nie wolno mu tam (w tamtym kraju - ciekawe czy zgadniesz jaki mam na myśli) bronić przejścia.

trafia na osiedle zamknięte. Może obejść! To, że wygodniej byłoby
przejśc przez środek to tylko wygoda.

Co ciekawe miast ten przepis tam nie dotyczy.

Ale znowu - to nie jest kwestia nielegalności wejścia tylko ostrożności
przed wariatami z bronią czy niedopilnowanymi psami.

Raczej swiadomosc zwyczajów oraz uprawnień osób "broniących" swojej
własności. Skoro przepisy im nie zabraniają zastrzelić kogoś, kto -
podejrzewają - nielegalnie wszedł - to zdecydowanie mniej jest osób
wchodzących legalnie czy nie.

Ależ zabraniają! Jak się wyda, że się zaczaił i zamiast wezwać do opuszczenia od razu zasadzkę zrobił - ma przesrane.

Chociaż, jak
praktyka wykazuje, nawet przechodzenie obok ogrodzonego terenu po
publicznym chodniku może być niebezpieczne jak pies się zerwie.

Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się
nielegalne, hmm?

Nie. Ale to wlasciciel psa dostaje potem po dupie z litery prawa.

Ano. W Polsce także jak wejdziesz na źle zabezpieczone podwórko ze źle zabezpieczonym ;) psem.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 20:11:48
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 16:26, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Ale swego czasu nie było takiego zwyczaju nigdzie w Polsce nawet z
rowerami.
Obyczaje się zmieniają - nie są sztywne.
Aczkolwiek wraz ze zmianami idzie "kampania informacyjna". "Miasto takie
i takie wprowadza darmowe rowery.... sa dostepne przy tak a tak
oznakowanych parkingach rowerowych"

Nie jest to obowiązkowe.

Oczywiscie nie jest. Ale jak nie oznakujesz "rower do darmowego wypozyczenia" to zwyczajowo mało kto go użyje. Wieksza szansa, że złodzieje wezmą, bo uznają to za "słotą szansę".

Ogólnie na chwilę obecną - nieprzypięty rower nie oznacza "brać i jechać". I ni emuszę za szybę saochodu wstawiać informacji "jak nie zamknę samochodu i będą kluczyki to zabraniam odjeżdzać".


Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie"
nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)

Ale ponownie - to nie jest kwestia legalności tylko asekuranctwa.

Poniekąd. Ale też "mam prawko, mam kluczyki, ale nie mam papierów
samochodu - wiec bedzie wykroczenie, jak pojadę". Do tego - obecnym

Też. Ale jak są kluczyki to pewnie i papiery są ;)

Ale nie ma...

zwyczajem w PL nie jest wsiadanie do cudzych samochodow bez zgody
wlasciciela i jezdzenie nimi.

Ale to tylko zwyczaj lub jego brak. Dawniej był zwyczaj zdejmowania
czapki podczas mijania przydrożnych kapliczek.

A były jakieś konsekwencje prawne za niezdjęcie lub zdjęcie? :)

Była jakaś kampania celowa zmiany tego zwyczaju? Nie przypominam sobie.
To co, oskarżać każdego kto nie czapkuje o obrazę uczuć? ;->

Oczywiście można!

No wlasnie. Dlatego sąd jest waznym elementem :) Bo jeden przepis w
zaleznosci od kontekstu bedzie inne konsekwencje generował.

I o to od początku mi chodziło!

W przypadku włamania lub rabunku (bez wyższej konieczności) - sprawa
intencji jest dość oczywista.

W przypadku skorzystania z czegoś udostępnionego - wiele zależy od
adwokata ;)

Będziesz musiał wykazać, że coś było udostępnione (skoro ogólnie, zwyczajowo NIE JEST).

No i wystarczy właściciel zgłaszający zabór mienia.

Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
przez "wsie i opłotki".

Ale taki turysta ma alternatywną drogę! Tak jak pieszy w mieście gdy

Pewnie, że ma. Ale tak czy inaczej nie wolno mu tam (w tamtym kraju -
ciekawe czy zgadniesz jaki mam na myśli) bronić przejścia.

Czyli jest przepis o służebności. Tylko inny niż u nas. Wiec nie ma co dyskutowac - to nie ze zwyczajów i dobroci ale z przepisów wynika.

Raczej swiadomosc zwyczajów oraz uprawnień osób "broniących" swojej
własności. Skoro przepisy im nie zabraniają zastrzelić kogoś, kto -
podejrzewają - nielegalnie wszedł - to zdecydowanie mniej jest osób
wchodzących legalnie czy nie.

Ależ zabraniają! Jak się wyda, że się zaczaił i zamiast wezwać do
opuszczenia od razu zasadzkę zrobił - ma przesrane.

Zasadzka to nie obrona przed włamywaczem. Tak samo jak 5 strzałó do kochanki to nie obrona posiadłości (pistorius, ciekawe jakie dragi wziął)


Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się
nielegalne, hmm?

Nie. Ale to wlasciciel psa dostaje potem po dupie z litery prawa.

Ano. W Polsce także jak wejdziesz na źle zabezpieczone podwórko ze źle
zabezpieczonym ;) psem.

No ale coś w tym dziwnego? Najwyższą wartością jest życie i zdrowie człowieka.

Data: 2013-02-19 08:28:49
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 20:11, Mr. Misio pisze:

Nie jest to obowiązkowe.

Oczywiscie nie jest. Ale jak nie oznakujesz "rower do darmowego
wypozyczenia" to zwyczajowo mało kto go użyje. Wieksza szansa, że
złodzieje wezmą, bo uznają to za "słotą szansę".

Ja tam wolę czyste i jasne sytuacje - dlatego mam zapięcie, które
prawdzie można małymi kombinerkami rozwalić, ale jak trafię na kogoś z
Holandii czy innego miejsca, gdzie są publiczne rowery, to nie będę miał
konfliktu międzynarodowego ;)

Ogólnie na chwilę obecną - nieprzypięty rower nie oznacza "brać i
jechać". I ni emuszę za szybę saochodu wstawiać informacji "jak nie
zamknę samochodu i będą kluczyki to zabraniam odjeżdzać".

Dla uniknięcia nieporozumień lepiej po protu zamknij samochód jak
przepisy nakazują ;)

[ciach]

Poniekąd. Ale też "mam prawko, mam kluczyki, ale nie mam papierów
samochodu - wiec bedzie wykroczenie, jak pojadę". Do tego - obecnym

Też. Ale jak są kluczyki to pewnie i papiery są ;)

Ale nie ma...

Załóżmy, że w tym ćwiczeniu są.

zwyczajem w PL nie jest wsiadanie do cudzych samochodow bez zgody
wlasciciela i jezdzenie nimi.

Ale to tylko zwyczaj lub jego brak. Dawniej był zwyczaj zdejmowania
czapki podczas mijania przydrożnych kapliczek.

A były jakieś konsekwencje prawne za niezdjęcie lub zdjęcie? :)

Głowy nie dam, bo "za komuny" trochę ten klerykalizm utemperowano (na
potrzeby religii z Moskwy), a wcieleń sprzed wojny nie pamiętam ;)

Była jakaś kampania celowa zmiany tego zwyczaju? Nie przypominam sobie.
To co, oskarżać każdego kto nie czapkuje o obrazę uczuć? ;->

Oczywiście można!

Wiesz, można też za krzywe spojrzenie oskarżać za groźby (rzucał urok,
nie? ;) ) ale może jednak aż tak nie przesadzajmy ;)

No wlasnie. Dlatego sąd jest waznym elementem :) Bo jeden przepis w
zaleznosci od kontekstu bedzie inne konsekwencje generował.

I o to od początku mi chodziło!

W przypadku włamania lub rabunku (bez wyższej konieczności) - sprawa
intencji jest dość oczywista.

W przypadku skorzystania z czegoś udostępnionego - wiele zależy od
adwokata ;)

Będziesz musiał wykazać, że coś było udostępnione (skoro ogólnie,
zwyczajowo NIE JEST).

Nie. Będę musiał tylko wykazać, że mogłem tak przypuszczać. Pamiętaj że
kradzież jest przestępstwem umyślnym! Nie można jej popełnić omyłkowo.

Ot, prosty przykład: masz identyczny samochód jak ten z historii z tego
wątku... Wracasz - "o, cholera, zostawiłem kluczyki...". Wsiadasz i
odjeżdżasz. Twój (identyczny z wyglądu) samochód zostaje rząd dalej na
parkingu (pomyliłeś miejsca). Uważasz, że to kradzież? ;)

No i wystarczy właściciel zgłaszający zabór mienia.

Patrz wyżej.

Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
przez "wsie i opłotki".

Ale taki turysta ma alternatywną drogę! Tak jak pieszy w mieście gdy

Pewnie, że ma. Ale tak czy inaczej nie wolno mu tam (w tamtym kraju -
ciekawe czy zgadniesz jaki mam na myśli) bronić przejścia.

Czyli jest przepis o służebności. Tylko inny niż u nas. Wiec nie ma co
dyskutowac - to nie ze zwyczajów i dobroci ale z przepisów wynika.

Krańcowo inny, bo służebność nie dotyczy każdego losowego turysty z
innego kraju ;)

Raczej swiadomosc zwyczajów oraz uprawnień osób "broniących" swojej
własności. Skoro przepisy im nie zabraniają zastrzelić kogoś, kto -
podejrzewają - nielegalnie wszedł - to zdecydowanie mniej jest osób
wchodzących legalnie czy nie.

Ależ zabraniają! Jak się wyda, że się zaczaił i zamiast wezwać do
opuszczenia od razu zasadzkę zrobił - ma przesrane.

Zasadzka to nie obrona przed włamywaczem. Tak samo jak 5 strzałó do

Ahem - chyba już ustaliliśmy, że o włamaniu nie może być mowy jak się
nie przełamuje zabezpieczeń, prawda? ;)

kochanki to nie obrona posiadłości (pistorius, ciekawe jakie dragi wziął)

Może miał przepisane na "weltschmerz" ;-/

Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się
nielegalne, hmm?

Nie. Ale to wlasciciel psa dostaje potem po dupie z litery prawa.

Ano. W Polsce także jak wejdziesz na źle zabezpieczone podwórko ze źle
zabezpieczonym ;) psem.

No ale coś w tym dziwnego? Najwyższą wartością jest życie i zdrowie
człowieka.

Potem mamy jego wolność, a dopiero potem posiadanie i wreszcie własność.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-19 09:39:03
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Ogólnie na chwilę obecną - nieprzypięty rower nie oznacza "brać i
jechać". I ni emuszę za szybę saochodu wstawiać informacji "jak nie
zamknę samochodu i będą kluczyki to zabraniam odjeżdzać".

Dla uniknięcia nieporozumień lepiej po protu zamknij samochód jak
przepisy nakazują ;)

[ciach]

Ogólnie racja. Ale są sytuacje wyższego rzedu, kiedy nie bede zamykal samochodu bo o tym nie pomyslę. Np. zatrzymam sie udzielić pomocy. A w tym czasie jak mi jakis "znajacy zwyczaje inaczej" wskoczy i odjedzie to... wezwe justusa, policję i armie czerwonych mrówek ;)




Poniekąd. Ale też "mam prawko, mam kluczyki, ale nie mam papierów
samochodu - wiec bedzie wykroczenie, jak pojadę". Do tego - obecnym

Też. Ale jak są kluczyki to pewnie i papiery są ;)

Ale nie ma...

Załóżmy, że w tym ćwiczeniu są.

Eeee, to od razu załóżmy, że jest zgoda właściciela ;) Który mowi "bierz to auto, ja ide skoczyc z mostu i tak mi nie potrzebne" ;)


Była jakaś kampania celowa zmiany tego zwyczaju? Nie przypominam sobie.
To co, oskarżać każdego kto nie czapkuje o obrazę uczuć? ;->

Oczywiście można!

Wiesz, można też za krzywe spojrzenie oskarżać za groźby (rzucał urok,
nie? ;) ) ale może jednak aż tak nie przesadzajmy ;)

Dlaczego? :) Ty IMHO czasem przesadzasz :) A swego czasu oskarżenia o rzucanie uroku brano bardzo serio ;)


Będziesz musiał wykazać, że coś było udostępnione (skoro ogólnie,
zwyczajowo NIE JEST).

Nie. Będę musiał tylko wykazać, że mogłem tak przypuszczać. Pamiętaj że
kradzież jest przestępstwem umyślnym! Nie można jej popełnić omyłkowo.

Ale jak piszemy sobie tutaj, to jesteś całkowicie świadomy, że nie wolno wsiadać i odjeżdzać cudzym samochodem :)

Ot, prosty przykład: masz identyczny samochód jak ten z historii z tego
wątku... Wracasz - "o, cholera, zostawiłem kluczyki...". Wsiadasz i
odjeżdżasz. Twój (identyczny z wyglądu) samochód zostaje rząd dalej na
parkingu (pomyliłeś miejsca). Uważasz, że to kradzież? ;)

To już całkiem inny przypadek!

Ale opowim Ci story. Dawno temu kumpel powiedział mi, żebym coś przyniosł z jego malucha, powiedział co, powiedział gdzie, dał kluczyki, poszedłem, otwieram, szukam, ni ma...

Kumpel wyglada przez okno cos macha krzyczy... Potem biegnie z przerazeniem w oczach, pytam o co kaman?

Okazało się, ze otworzyłęm nie jego samochod :D

Normalnie zamki w maluchach sie wyrabiały z czasem, a ja wsiadłem do pierwszego co mi sie rzucił w oczy... Otworzyłem ;) No potem zamknalem :D

Nic nie ukradłem. Hmmmm.... Czy sie włąmałem? Otworzyłem (innym) kluczem. No i nieumyślnie.

NAtomiast to co ty piszesz, to tez przez roztargnienie. Ale sytuacja inna. "TO moje auto, moje kluczyki". A nie "to jakies auto z kluczykami jadę".

No i wystarczy właściciel zgłaszający zabór mienia.

Patrz wyżej.

j.w. ;)

W sensie - to nie zabrania włąścicielowi zgłosić kradzieży, zaboru mienia. Zgłąsza, patrol Cię wyczaja gdzieś, pierwsze co - masz problemy. Bo tlumaczysz sie pomylka, ale jedziesz na komisariat i tam bedziesz si tlumaczył jak to sie stało, że się tak stało.

Fakty:

włąściciel zgłosił kradzież

złapano na goracym uczynku złodzieja, który tłumaczy się, ze wsiadł i pojechał przez przypadek :)

sprawa się komplikuje ;) Dla Ciebie, znaczy osoby co przez nieuwagę odjechała cudzym samochodem.


Klasyfikacja: kradzież (ze względu na zabór mienia).

Może się zmienić.


Czyli jest przepis o służebności. Tylko inny niż u nas. Wiec nie ma co
dyskutowac - to nie ze zwyczajów i dobroci ale z przepisów wynika.

Krańcowo inny, bo służebność nie dotyczy każdego losowego turysty z
innego kraju ;)

Jak inny by nie był to ma jedno to samo co nasz przepis - jest formalny, spisany, stanowi prawo.

Data: 2013-02-19 10:41:16
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Tue, 19 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Ale opowim Ci story. Dawno temu kumpel powiedział mi, żebym coś przyniosł
z jego malucha, powiedział co, powiedział gdzie, dał kluczyki, poszedłem, otwieram, szukam, ni ma...

Kumpel wyglada przez okno cos macha krzyczy... Potem biegnie z przerazeniem w oczach, pytam o co kaman?

Okazało się, ze otworzyłęm nie jego samochod :D

Normalnie zamki w maluchach sie wyrabiały z czasem, a ja wsiadłem do pierwszego co mi sie rzucił w oczy... Otworzyłem ;) No potem zamknalem :D

Nic nie ukradłem. Hmmmm.... Czy sie włąmałem?

  IMO tak. Oczywiście.
  Streszczenie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kradzie%C5%BC_z_w%C5%82amaniem
(nie czytać części "kradzieżowej").
  Pic w tym, że samoistne włamanie nie jest przestępstwem, ba,
nie jest wykroczeniem - w sumie trzeba postawić jakiś inny
zarzut, np. spowodowanie bezużyteczności jakiejś rzeczy
(zamka, do którego dorobiono klucz na przykład).
  Tu tego nie widzę.

Otworzyłem (innym) kluczem. No i nieumyślnie.

  Na mój gust, niekaralne.
  I to nie "z braku szkodliwości".

NAtomiast to co ty piszesz, to tez przez roztargnienie. Ale sytuacja inna. "TO moje auto, moje kluczyki". A nie "to jakies auto z kluczykami jadę".

  Z zastrzeżeniem, że podstowowym problemem "jadę" nie jest fakt
korzystania z czyjejś własności, lecz zniknięcie pojazdu stąd
i teraz, znaczy owo "odebranie władztwa".

No i wystarczy właściciel zgłaszający zabór mienia.

Patrz wyżej.

j.w. ;)

  Nie było zaboru.
  Przecież nie odjechałeś tym pojazdem.

W sensie - to nie zabrania włąścicielowi zgłosić kradzieży, zaboru mienia.

  Co nie zabrania, fakt, że samochód stoi tam gdzie stał i wiadomo że
nie był zabrany w inne miejsce?

Fakty:

włąściciel zgłosił kradzież

złapano na goracym uczynku złodzieja, który tłumaczy się, ze wsiadł
i pojechał przez przypadek :)

  Wyżej NIE było mowy o odjechaniu, a pisałeś "j.w." :>
  Mało, tam NIE było mowy o zabraniu czegoś z tego auta, skoro
poszukiwanej rzeczy nie znalazłeś (i nie dziwota, skoro to
było inne auto) :D

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 12:47:14
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Sytuacja więc wygląda tak - byłem w parku i tam mnie AL pobił. Ponieważ
uważał mnie za pedofila, który się do niego dobiera. Dlaczego uważa mnie
za pedofila, skoro on sam jest osobą dorosłą to nie wiem, ale jeśli
głosi to publicznie to dodatkowo ma u mnie na pieńku cywilnie za
pomówienie. Czyli mamy pobicie i pomówienie.

Wiec nie układa sie miedzy nami miło. Interweniowała Policja, i AL
będzie miał kłopoty. Zabezpieczony monitoring z parku pokazuje, jak AL
zachowuje sie agresywnie, a jego towarzysze biernie przyglądają sie gdy
mnie bije.

Poniosłem uszczerbek na zdrowiu. Zasłąniając się otrzymałem ciosy w
głowę i w rękę. Tak się składa, że w wyniku zajscia złamano mi rękę i
wybito ząb. Wylądowałem na izbie przyjęć po tym zajsciu.

Kilka dni poźniej AL wpada na teren posesji, gdzie jestem. Raz mnie już
pobił, więc podejrzewam, że teraz mnie odnalazł i chce mi zrobić większą
krzywdę za to, że ma teraz kłopoty z prawem karnym. Wiem, że ze złamaną
ręką się nie obronię. AL jest w mojej ocenie impulsywny i nieobliczalny.
A także agresywny. Wiem, że nie mogę wezwać policji, bo jeszcze niz nie
zrobił.

Wzywam ochronę. Są uprawnieni do wyproszenia kogokolwiek z terenu
posesji. A jednocześnie - gdyby zaszła potrzeba - mogą interweniować i
obezwładnić agresora i wtedy przekazać policji.

AL coś dyskutuje z ochroną machając rękami. Justusy go uspokajaja i
stanowczo wypraszają, bez uzycia siły. W koncu AL odwraca sie i
wychodzi, jednak odwraca sie i pokazuje obrazliwe gesty. Wszystko
nagrywa monitoring.

Po zajsciu postanawiam zgłosić incydent na Policji. Tylko dlatego, ze to
był człowiek, który mnie pobił. Obawiam się o swoje zdrowie i zycie oraz
niepokoi mnie fakt ze wie, gdzie jestem. Niech pozostanie po tym
notatka. Nie wiadomo, czy AL nie bedzie chciał mnie znow kiedyś gdzieś
odwiedzić.

niniejszym oswiadczam, ze cała dyskusja ma charakter hipotetyczny, nie zaistniały opisywane wydarzenia, dyskusja ma charakter edukacyjny, a ja sam nie nosze urazy, iz zostałem w opisywanych wydarzeniach przyrównany do pedofila (którym nie jestem), i ze nie zostałem pobity przez zadnego z dyskutantów (i mam nadzieje, ze nie zostane pobity takze w przyszłości).

Data: 2013-02-18 12:56:32
Autor: Bydlę
Hacking...
On 2013-02-17 21:28:21 +0100, "Mr. Misio" <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl> said:

"teren prywatny, nie wchodzic".

nie zauwazyles tabliczki? idz do okulisty.

Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
(tak, oni już byli)



--
Bydlę

Data: 2013-02-18 13:10:07
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Bydlę napisał:
On 2013-02-17 21:28:21 +0100, "Mr. Misio" <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl>
said:

"teren prywatny, nie wchodzic".

nie zauwazyles tabliczki? idz do okulisty.

Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz
pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
(tak, oni już byli)

strzał ostrzegawczy w powietrze? ;)

Data: 2013-02-18 13:35:15
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 12:56, Bydlę pisze:
On 2013-02-17 21:28:21 +0100, "Mr. Misio" <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl>
said:

"teren prywatny, nie wchodzic".

nie zauwazyles tabliczki? idz do okulisty.

Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz
pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
(tak, oni już byli)

Dodaj jeszcze obcokrajowców oraz osób w nocy bez noktowizora czy latarki ;)

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 14:37:22
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 12:56, Bydlę pisze:
On 2013-02-17 21:28:21 +0100, "Mr. Misio" <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl>
said:

"teren prywatny, nie wchodzic".

nie zauwazyles tabliczki? idz do okulisty.

Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz
pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
(tak, oni już byli)

Dodaj jeszcze obcokrajowców oraz osób w nocy bez noktowizora czy latarki ;)


I analfabetów :)

Data: 2013-02-18 15:01:04
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 14:37, Mr. Misio pisze:

Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz
pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
(tak, oni już byli)

Dodaj jeszcze obcokrajowców oraz osób w nocy bez noktowizora czy
latarki ;)


I analfabetów :)

Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 16:27:20
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 14:37, Mr. Misio pisze:

Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz
pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
(tak, oni już byli)

Dodaj jeszcze obcokrajowców oraz osób w nocy bez noktowizora czy
latarki ;)


I analfabetów :)

Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->

Hmmmm, a obowiązek edukacji? :)

Data: 2013-02-18 19:54:16
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 16:27, Mr. Misio pisze:

Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->

Hmmmm, a obowiązek edukacji? :)

To jest, ale poszukaj obowiązku skuteczności :-P

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 21:47:22
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Mon, 18 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 14:37, Mr. Misio pisze:

Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale co z niewidomymi - tfu! to teraz
pewnie obraźliwe jest - co ze sprawnymi optycznie inaczej?
(tak, oni już byli)

Dodaj jeszcze obcokrajowców oraz osób w nocy bez noktowizora czy
latarki ;)

I analfabetów :)

Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->

Hmmmm, a obowiązek edukacji? :)

  Jest jakiś wyrok, chyba nawet SN, że czynności edukacyjne nie kwalifikują
się do umów "dziełowych", znaczy nie można odmówić uczącemu zapłaty
dlatego że uczeni się nie nauczyli, ergo, obowiązek edukacyjny nie
implikuje skutecznego nauczenia :D

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 21:51:01
Autor: Gotfryd Smolik news
Edukacja, czytanie, bylo: Hacking...
On Mon, 18 Feb 2013, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 18.02.2013 14:37, Mr. Misio pisze:

I analfabetów :)

Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->

  Gdzieś - chyba na .samochody - padło pytanie, czy aby zdobyć PJ
trzeba umieć czytać.
  Umie ktoś wkazać PRZEPIS który stawia taki warunek?
  Aplikujemy wersję hardcore, czyli wobec komputeryzacji i stawiania
w .pl nieznanych publicznie pytań na ekranie kompa przy egzaminie,
zakładamy gościa który przedstawia np. białoruskie PJ (albo
meksykańskie) i wnosi o uznanie.

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-19 15:32:59
Autor: Bydlę
Edukacja, czytanie, bylo: Hacking...
On 2013-02-18 21:51:01 +0100, Gotfryd Smolik news <smolik@stanpol.com.pl> said:

On Mon, 18 Feb 2013, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 18.02.2013 14:37, Mr. Misio pisze:

I analfabetów :)

Słuszna uwaga - obowiązku umiejętności czytania nie ma ;->

  Gdzieś - chyba na .samochody - padło pytanie, czy aby zdobyć PJ
trzeba umieć czytać.
  Umie ktoś wkazać PRZEPIS który stawia taki warunek?

Byłże w PRL zapis o żądanym wykształceniu?
Coś łazi mi po głowie w tej materii...

--
Bydlę

Data: 2013-02-18 10:48:24
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Sun, 17 Feb 2013, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 17.02.2013 19:42, Mr. Misio pisze:

niszczenie mienia, lub niska szkodliwośc społeczna a nawet brak
szkodliwości jeśli łąwka nie uszkodzona a przestawiłęś ją do słońca (ale
powinieneś potem ją odstawić tak jak stała).

Czyli jak idę do restauracji i ustawię sobie krzesło, to potem muszę je
ustawić dokładnie tak jak było, bo inaczej to kradzież albo wandalizm?

Nie.

Dlaczego?

Czym się różni krzesło w restauracji od ławki w parku? Podlega pod inne przepisy?

  Ani jedno ani drugie.
  Clou zawarte jest w słowie "dokładnie" którego użyłeś, a którego
NIE użył Mr Misio.
  Drugi jest w ODJECHANIU tym samochodem.

  Wracając do ławki:

http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,4,9,9,204,,,ustawa-z-dnia-23041964-r-kodeks-cywilny1.html
+++
Art. 56.
  Czynnoœć prawna wywołuje nie tylko skutki w niej wyrażone, lecz
  również te, które wynikajš z ustawy, z zasad współżycia społecznego
  i z ustalonych zwyczajów.
[...]
Art. 712.
§ 1. Jeżeli umowa nie okreœla sposobu używania rzeczy, bioršcy
  może rzeczy używać w sposób odpowiadajšcy jej właœciwoœciom
  i przeznaczeniu. -- -

  PRZEZNACZENIE ławki i krzesła są takie, jak wyraził to ich właściciel
lub zarządca, i nikt nie pisał o odstawianiu "dokładnie tak" - CHYBA,
że ze sposobu postawienia (element konstrukcyjny w postaci betonowej
wylewki) wynika "dokładność" potrzebnego odstawienia z powrotem.
  JEŚLI z "przyjętych zwyczajów" wynika, że siadanie na dostępnej
ławce jest stosowane, to powinna zostać odstawiona mniej więcej
stosownie do sposobu w jaki stała i tyle.

  Teraz jeszcze wywiedź, że branie komuś samochodu jest primo
"przyjętym zwyczajem" a secundo że daje TAKIE SAMO władztwo
właścicielowi (lub zarządcy), co siadanie na jego ławce,
i już będziesz górą.
  Tylko nie zapomnij o szczególe - ów właściciel może w każdej
chwili podejść do ławki, o której WIE GDZIE ONA JEST i powiedzieć
że zabiera, bo jej potrzebuje!
"Tu i teraz" on to władztwo ZACHOWUJE.

  Jak chodzi o samochód, najwyraźniej pomyliłeś skorzystanie
z tego samochodu w celu powiedzmy wypoczynkowym (bądź przeciwnie :P)
ale bez jego przestawiania, z ODJECHANIEM tym samochodem w siną
dal.
  Nawet abstrahując od sprawy "przyjęcia zwyczaju" korzystania
z czyjegoś auta bez pytania.

Pamiętaj: w  przypadku samochodu istnieje ustawowy obowiązek
zabezpieczenia przed użyciem przez osoby niepowołane. Czyli jeśli
samochód nie jest zabezpieczony to ktoś leje na prawo albo go udostępnia
dla wszystkich.

Nic to nie zmienia.

To twoja teza.

  Nie tylko.
  Też tak uważam.
  Wymieniony obowiązek powoduje DODATKOWĄ odpowiedzialność właściciela,
ale nie zmienia faktu iż zabrania pojazdu nijak nie da się porównać
ze skorzystaniem (na miejscu!) z ławki czy krzesła

Swoja szosą skoro jesteśmy w sumie w wątku około-komputerowym, to tu
masz ładną analogię: WiFi. Są miejsca, gdzie jest darmowo i publiczne
dostępne, są miejsca gdzie jakiś lamer nie ustawił hasła. Jak je
odróżnić i dlaczego chciałbyś karać kogoś, kto skorzystał z sieci
udostępnionej omyłkowo?

Nie chciałbym. Za to karanie tych co uzyja takiego wifi w czynie
zabronionym - owszem.

Ale ty chcesz karać za samo użycie.

  No i tu jestem w stanie zgodzić się z Tobą.
  Korzystający przecież tej sieci nigdzie nie wynosi, nigdzie nią(!)
nie wyjeżdża, nie "wyjmuje z władztwa".

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 11:07:55
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

  Nawet abstrahując od sprawy "przyjęcia zwyczaju" korzystania
z czyjegoś auta bez pytania.

Pomijając że inne przepisy, które określają, iż do jeżdżenia pojazdem nie wystarczy prawo jazdy i kluczyki.

Wiec jesli "pozyczajacy" nie posiada odpowiednich dokuemntow samochodu, to nawet gdyby pozyczył samochod za zgodą lub ze wzgledu na zwyczaje - popelnia wykroczenie.

Do siadanie na ławce nie są potrzeben zadne dodatkowe papiery ;)


Ale ty chcesz karać za samo użycie.

  No i tu jestem w stanie zgodzić się z Tobą.
  Korzystający przecież tej sieci nigdzie nie wynosi, nigdzie nią(!)
nie wyjeżdża, nie "wyjmuje z władztwa".

....chyba że, ustawi hasło blokujące właściciela :)

Data: 2013-02-18 15:30:20
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Mon, 18 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Wiec jesli "pozyczajacy" nie posiada odpowiednich dokuemntow samochodu, to
nawet gdyby pozyczył samochod za zgodą lub ze wzgledu na zwyczaje - popelnia
wykroczenie.

  Gdzieś juś o tym wspomniałem, ale ku pamięci, z naciskiem: to
wykroczenie *nie* ma się nijak do faktu popełnienia innego
wykroczenia przez siebie lub przez drugą stronę.
  Może implikować ewentualnie inną, kolejną odpowiedzialność,
tak wykroczeniową/karną jak i cywilną.
  Klasyka to wypadek samochodowy, przy którym obie strony
złamały jakieś przepisy - ale to od relacji tych przepisów
do siebie będzie zależało, czy i która strona w bonusie
zostanie uznana winną spowodowania wypadku (w szczególności,
wykroczenia drugiej strony, w rodzaju braku gaśnicy, mogą
być bez znaczenia dla spowodowania wypadku :))

Do siadanie na ławce nie są potrzeben zadne dodatkowe papiery ;)

  Prawda :)
  Ale nawet jakby były, nijak miałoby się to do sprawy
"zawłaszczenia" dobra materialnego.

Ale ty chcesz karać za samo użycie.

  No i tu jestem w stanie zgodzić się z Tobą.
  Korzystający przecież tej sieci nigdzie nie wynosi, nigdzie nią(!)
nie wyjeżdża, nie "wyjmuje z władztwa".

...chyba że, ustawi hasło blokujące właściciela :)

  Oczywiście, to byłaby "inegencja we władztwo", nawet jakby
go nie zablokował, a "tylko" utrudnił rekonfigurację :)

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 11:57:14
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 10:48, Gotfryd Smolik news pisze:

Czym się różni krzesło w restauracji od ławki w parku? Podlega pod
inne przepisy?

 Ani jedno ani drugie.
 Clou zawarte jest w słowie "dokładnie" którego użyłeś, a którego
NIE użył Mr Misio.

A kiedy ostawienie "nie koniecznie dokładnie" w to samo miejsce
przestanie być odstawieniem w to samo miejsce? ;->

 Drugi jest w ODJECHANIU tym samochodem.

 Wracając do ławki:

http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,4,9,9,204,,,ustawa-z-dnia-23041964-r-kodeks-cywilny1.html

+++
Art. 56.
 Czynność prawna wywołuje nie tylko skutki w niej wyrażone, lecz
 również te, które wynikajš z ustawy, z zasad współżycia społecznego
 i z ustalonych zwyczajów.

Zwracam uwagę, że zasady współżycia i zwyczaje się zmieniają.

W szczególności jeśli sprawca przebywał w społeczności wspólnie
używającej pojazdów.

Istnieją też przypadki analogiczne - rowery, łódki, WiFi...

[...]
Art. 712.
§ 1. Jeżeli umowa nie określa sposobu używania rzeczy, biorący
 może rzeczy używać w sposób odpowiadający jej właściwościom
 i przeznaczeniu. -- -

Właściwością i przeznaczeniem samochodu jest jeżdżenie nim, czyż nie?

 PRZEZNACZENIE ławki i krzesła są takie, jak wyraził to ich właściciel
lub zarządca, i nikt nie pisał o odstawianiu "dokładnie tak" - CHYBA,

Wyraził? Jak żyję nie widziałem żadnego wyrażenia w parkach względem
ławek poza ewentualnie czasami zakazem wandalizmu oraz "świeżo malowane".

że ze sposobu postawienia (element konstrukcyjny w postaci betonowej
wylewki) wynika "dokładność" potrzebnego odstawienia z powrotem.

Ahem - przypominam że chodziło o rzecz ruchomą.

 JEŚLI z "przyjętych zwyczajów" wynika, że siadanie na dostępnej
ławce jest stosowane, to powinna zostać odstawiona mniej więcej
stosownie do sposobu w jaki stała i tyle.

Tylko że jest to bardziej zwyczajowe jak formalno-prawne. Podobnie jak
np. podsuwanie krzesła siadającym kobietom... chociaż z drugiej strony
może to być odczytane jako seksizm ;)

 Teraz jeszcze wywiedź, że branie komuś samochodu jest primo
"przyjętym zwyczajem" a secundo że daje TAKIE SAMO władztwo
właścicielowi (lub zarządcy), co siadanie na jego ławce,
i już będziesz górą.

 Tylko nie zapomnij o szczególe - ów właściciel może w każdej
chwili podejść do ławki, o której WIE GDZIE ONA JEST i powiedzieć
że zabiera, bo jej potrzebuje!
"Tu i teraz" on to władztwo ZACHOWUJE.

OK, ławka jest mniej-więcej stacjonarna, chociaż krzesła już mniej.

A wózki w centrach handlowych? Dla ustalenia uwagi: bez blokad "na monety".

 Jak chodzi o samochód, najwyraźniej pomyliłeś skorzystanie
z tego samochodu w celu powiedzmy wypoczynkowym (bądź przeciwnie :P)
ale bez jego przestawiania, z ODJECHANIEM tym samochodem w siną
dal.

A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

Albo odstawił na policyjny parking strzeżony jako zabezpieczone mienie
porzucone?

Ja się tylko domagam, żeby jednoznacznie udowodnić ZAMIAR.

Przy siłowym (włamanie/rozbój) zabraniu czegoś sprawa jest czysta i
oczywista (poza ewentualną kwestią dowodową ;) ). Ale bierzesz coś
porzuconego na ulicy...

 Nawet abstrahując od sprawy "przyjęcia zwyczaju" korzystania
z czyjegoś auta bez pytania.

Z kolei gdzieniegdzie istniał lub istnieje zwyczaj osobnych ławek dla
różnych nacji... Czy obecnie w Polsce ktoś mógłby się oprzeć na tym
zwyczaju, hmm? ;->

Pamiętaj: w  przypadku samochodu istnieje ustawowy obowiązek
zabezpieczenia przed użyciem przez osoby niepowołane. Czyli jeśli
samochód nie jest zabezpieczony to ktoś leje na prawo albo go
udostępnia
dla wszystkich.

Nic to nie zmienia.

To twoja teza.

 Nie tylko.
 Też tak uważam.
 Wymieniony obowiązek powoduje DODATKOWĄ odpowiedzialność właściciela,
ale nie zmienia faktu iż zabrania pojazdu nijak nie da się porównać
ze skorzystaniem (na miejscu!) z ławki czy krzesła

A z wózka sklepowego czy parkowej łódki?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 16:09:01
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Mon, 18 Feb 2013, Andrzej Lawa wrote:

A kiedy ostawienie "nie koniecznie dokładnie" w to samo miejsce
przestanie być odstawieniem w to samo miejsce? ;->

"W sposób zwyczajowo przyjęty" :>
  Nic nie poradzę, że tu nie ma kryterium wyrażonego miarą.
  Taki sam przypadek jak "bez zwłoki" :|

Zwracam uwagę, że zasady współżycia i zwyczaje się zmieniają.

  Prawda.
  Odniosłem się do zwyczajów tu i teraz.

W szczególności jeśli sprawca przebywał w społeczności wspólnie używającej pojazdów.

  Ale on ma się dostosować do "przeciętnej społecznej",
*CHYBA*, że wie, iż w danej konkretnej społeczności
lub dany konkretny pojazd (jakoś dający się wyróżnić
przez przeciętnego człowieka) JEST przeznaczony do
celu samoobługowego wypożyczenia.

Istnieją też przypadki analogiczne - rowery, łódki, WiFi...

  Istnieją.
  I stosuje się "odpowiednie" zasady - już pomijając, że
nie wiem jak tam wygląda z rozpowszechnieniem darmowego,
nierejestrowanego wypożyczania rowerów (znaczy bez
żadnych biletów, kwitów itede), takie rowery są "oznaczone".
  Na zasadzie "wszyscy wiedzą" iż do tego służą.
  Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.

  Jeszcze raz: to jest INNY przypadek, niż WiFi czy ławka!
  Te drugie nadal są na swoim miejscu, nie są "wyjęte
spod władztwa", i jak właścicielowi nie pasuje to
może interweniować - "to moja ławka!" - "ale postawił
pan ją na publicznej drodze, niech ją pan zabiera" :P

[...KC, użyczenie...]
Właściwością i przeznaczeniem samochodu jest jeżdżenie nim, czyż nie?

  Oczywiście.
  Ale nie w sposób powodujący "wyjęcie spod władztwa".
  Nie można się domagać, aby istniała tylko jedna
klasa "przeznaczenia".
  Jak o mnie chodzi, jestem skłonny akceptować prawo
do rozsądnego użycie w sposób, który tego władztwa
*praktycznie* nie ogranicza.
  Znaczy zgadzam się, iż wtedy wypada uznać takie
pozostawienie rzeczy za "udostępnienie publiczne".
  Ale fakt, że właściciel wyłazi bo ma na 12:00 być
w urzędzie a tu samochodu nie ma i nie wiadomo gdzie
jest tę zasadę DRASTCZNIE łamie.
  Czyli wsiąść sobie można, pojechać nie.
  CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
pojechać dokąd mu pasuje.

 PRZEZNACZENIE ławki i krzesła są takie, jak wyraził to ich właściciel lub zarządca, i nikt nie pisał o odstawianiu "dokładnie tak" - CHYBA,

Wyraził?

  Patrz wyżej - pierwszym krokiem jest takie ustawienie (i akceptuję
interpretację "udostępnienia publicznego").

Jak żyję nie widziałem żadnego wyrażenia w parkach względem
ławek

  Było czytać regulamin ;)

poza ewentualnie czasami zakazem wandalizmu

  Starczy.
  A contrario - jeśliby użytkowanie nie było intencją ustanawiającego
regulamin, nie miałby powodu ograniczać się wyłącznie do wandalizmu.

oraz "świeżo malowane".

  A to jest szczególna postać zakazu użytkowania :D

że ze sposobu postawienia (element konstrukcyjny w postaci betonowej wylewki) wynika "dokładność" potrzebnego odstawienia z powrotem.

Ahem - przypominam że chodziło o rzecz ruchomą.

  No ja właśnie o tym.
  O ławce, która na tym stała.
  Pytałeś o tolerancję - więc piszę, że IMO "zwyczajnie" mniej
więcej w to samo miejsce, chyba, że jakieś inne powody wskazują
iż "zwyczajnie" określa konkretną tolerancję, potrzebną do
ustawienia które można uznać za "tak jak było".

 JEŚLI z "przyjętych zwyczajów" wynika, że siadanie na dostępnej
ławce jest stosowane, to powinna zostać odstawiona mniej więcej
stosownie do sposobu w jaki stała i tyle.

Tylko że jest to bardziej zwyczajowe jak formalno-prawne.

  Ale w tym zakresie właśnie prawo honoruje zwyczaj.
  W tę stronę - domyślnie prawa ma właściciel (z dokładnością do ograniczeń
wynikłych z ustaw), ale skoro *zwyczaj* pozwala na konkretne
korzystanie, to należy przyjąć, że stawiając na dostępnym publicznie
terenie nieoogrodzoną ławkę *również* udostępnił ją publicznie.

Podobnie jak
np. podsuwanie krzesła siadającym kobietom... chociaż z drugiej strony
może to być odczytane jako seksizm ;)

  Oczywiście!!! ;)

A wózki w centrach handlowych? Dla ustalenia uwagi: bez blokad "na
monety".

  Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
  Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

 Jak chodzi o samochód, najwyraźniej pomyliłeś skorzystanie z tego samochodu w celu powiedzmy wypoczynkowym (bądź przeciwnie :P) ale bez jego przestawiania, z ODJECHANIEM tym samochodem w siną dal.

A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

  Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
władzy nad mieniem.

Albo odstawił na policyjny parking strzeżony jako zabezpieczone mienie
porzucone?

  To jest trudniejsze - IMO (popierając się dodatkowo wersją,
że "mógł zabrać ktoś bez PJ") miałby szanse na ochronę
taką samą, jak każdy, kto w celu ochrony wyższego dobra
popełnia czyn niedozwolony, czyż nie? :)

Ja się tylko domagam, żeby jednoznacznie udowodnić ZAMIAR.

  IMO niestety zdroworosządkowo.
  Chętny do darmowego skorzystania powinien oszacować, czy
primo dobrze odczytał zamiar właściciela, a secundo, jakby
właściciel się burzył, czyją rację uzna sąd.

Przy siłowym (włamanie/rozbój) zabraniu czegoś sprawa jest czysta
i oczywista (poza ewentualną kwestią dowodową ;) ).
Ale bierzesz coś porzuconego na ulicy...

  No więc właśnie "wzięcie i wyniesienie" pozbawia władztwa.
  Czyli nie wolno tego robić, dopóki nie ma PODSTAW do
uznania, że TAKA RZECZ właśnie do tego służy.

  I to ma zastosowanie - książka leżąca sobie luzem w tramwaju
raczej jest zgubą.
  Ale ta sama książka opisana "Akcja Uwolnij Książkę" chyba
dość wyraźnie określa intencję tego, kto książkę zostawił.

Z kolei gdzieniegdzie istniał lub istnieje zwyczaj osobnych ławek dla
różnych nacji... Czy obecnie w Polsce ktoś mógłby się oprzeć na tym
zwyczaju, hmm? ;->

  O ile mnie pamięć nie myli, Konstytucja jest nadrzędna nad ustawami,
tylko nie pisz że nie wiesz gdzie ją znaleźć ;)

 Wymieniony obowiązek powoduje DODATKOWĄ odpowiedzialność właściciela,
ale nie zmienia faktu iż zabrania pojazdu nijak nie da się porównać
ze skorzystaniem (na miejscu!) z ławki czy krzesła

A z wózka sklepowego czy parkowej łódki?

  Już prędzej.
  I intencja udostępniającego wózek musi być OCZYWISTA, nie
wystarczy fakt, że stoi sobie bez zamknięcia.

  IMO wydedukowanie, że taki wózek stoi sobie luzem przy budynku
handlowym z przeznaczeniem dla klientów nie jest proste,
to prawda :P
  Ale jak tych wózków stoi 750 (niezapiętych) - to pytanie
po co i dla kogo są powinno mieścić się w skali "przyjętego
zwyczaju".

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 20:25:50
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 16:09, Gotfryd Smolik news pisze:

A kiedy ostawienie "nie koniecznie dokładnie" w to samo miejsce
przestanie być odstawieniem w to samo miejsce? ;->

"W sposób zwyczajowo przyjęty" :>
  Nic nie poradzę, że tu nie ma kryterium wyrażonego miarą.

Ja też ;)

  Taki sam przypadek jak "bez zwłoki" :|

Za to przynajmniej "bez zwłok" to już dość jasne ;)

Zwracam uwagę, że zasady współżycia i zwyczaje się zmieniają.

  Prawda.
  Odniosłem się do zwyczajów tu i teraz.

Zauważ, że obecnie całkiem sporo jest w trakcie zmiany.

W sumie wolałbym doprecyzowanie prawa i likwidację uznaniowości, ale zdaję sobie sprawę, że to właściwie mało możliwe.

W szczególności jeśli sprawca przebywał w społeczności wspólnie
używającej pojazdów.

  Ale on ma się dostosować do "przeciętnej społecznej",
*CHYBA*, że wie, iż w danej konkretnej społeczności
lub dany konkretny pojazd (jakoś dający się wyróżnić
przez przeciętnego człowieka) JEST przeznaczony do
celu samoobługowego wypożyczenia.

Jesteś w stanie to jakoś uzasadnić?

Przepisy są oficjalnie publikowane. A zwyczaje nie.

[ciach]

  Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.

Zamknięcia kosztują grosze. Wystarczyłoby jakieś symboliczne.

[ciach]

  Ale fakt, że właściciel wyłazi bo ma na 12:00 być
w urzędzie a tu samochodu nie ma i nie wiadomo gdzie
jest tę zasadę DRASTCZNIE łamie.
  Czyli wsiąść sobie można, pojechać nie.

To wsiądzie do innego ;)

  CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
pojechać dokąd mu pasuje.

Masz jakąś podstawę prawną do tego oznaczenia? I czemu uważasz, że nie wystarczy ustawowo obowiązkowe oznaczenie w postaci zabrania kluczyków?

 PRZEZNACZENIE ławki i krzesła są takie, jak wyraził to ich
właściciel lub zarządca, i nikt nie pisał o odstawianiu "dokładnie
tak" - CHYBA,

Wyraził?

  Patrz wyżej - pierwszym krokiem jest takie ustawienie (i akceptuję
interpretację "udostępnienia publicznego").

No to ktoś w publicznym miejscu ustawił otwarty samochód z dokumentami w kieszonce i kluczykami w stacyjce.

Jak żyję nie widziałem żadnego wyrażenia w parkach względem
ławek

  Było czytać regulamin ;)

Stary jestem - ma chodzić do parku w okularach do czytania? ;->
(OK, to za paaaaaaaaaaaaaaaarę lat ;)

[ciach]

Tylko że jest to bardziej zwyczajowe jak formalno-prawne.

  Ale w tym zakresie właśnie prawo honoruje zwyczaj.

Który jest nieustalony, niesprecyzowany i zasadniczo niedostępny dla osób z poza danej okolicy.

  W tę stronę - domyślnie prawa ma właściciel (z dokładnością do ograniczeń
wynikłych z ustaw), ale skoro *zwyczaj* pozwala na konkretne
korzystanie, to należy przyjąć, że stawiając na dostępnym publicznie
terenie nieoogrodzoną ławkę *również* udostępnił ją publicznie.

Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.

Podobnie jak
np. podsuwanie krzesła siadającym kobietom... chociaż z drugiej strony
może to być odczytane jako seksizm ;)

  Oczywiście!!! ;)

A wózki w centrach handlowych? Dla ustalenia uwagi: bez blokad "na
monety".

  Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
  Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie pytał? ;->

 Jak chodzi o samochód, najwyraźniej pomyliłeś skorzystanie z tego
samochodu w celu powiedzmy wypoczynkowym (bądź przeciwnie :P) ale bez
jego przestawiania, z ODJECHANIEM tym samochodem w siną dal.

A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

  Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
władzy nad mieniem.

Tak samo jak w przypadku zajęcia parkowej ławki czy krzesła.

Albo odstawił na policyjny parking strzeżony jako zabezpieczone mienie
porzucone?

  To jest trudniejsze - IMO (popierając się dodatkowo wersją,
że "mógł zabrać ktoś bez PJ") miałby szanse na ochronę
taką samą, jak każdy, kto w celu ochrony wyższego dobra
popełnia czyn niedozwolony, czyż nie? :)

A że przy okazji przemieścił się bliżej domu... ;)

Ja się tylko domagam, żeby jednoznacznie udowodnić ZAMIAR.

  IMO niestety zdroworosządkowo.

Tak, wiem ;)

  Chętny do darmowego skorzystania powinien oszacować, czy
primo dobrze odczytał zamiar właściciela, a secundo, jakby
właściciel się burzył, czyją rację uzna sąd.

Tylko że w przypadku błędnego oszacowania nie powinien być karany jak za celowe działanie w złym (nielegalnym) zamiarze.

Nie uważasz?

Przy siłowym (włamanie/rozbój) zabraniu czegoś sprawa jest czysta
i oczywista (poza ewentualną kwestią dowodową ;) ).
Ale bierzesz coś porzuconego na ulicy...

  No więc właśnie "wzięcie i wyniesienie" pozbawia władztwa.
  Czyli nie wolno tego robić, dopóki nie ma PODSTAW do
uznania, że TAKA RZECZ właśnie do tego służy.

Normalnie (zwyczajowo) pojazdy, których właściciel nie życzy sobie udostępniać, są zabezpieczane przed użyciem przez innych. Zresztą dodatkowo wymaga tego prawo.

  I to ma zastosowanie - książka leżąca sobie luzem w tramwaju
raczej jest zgubą.

Albo czymś porzuconym.

  Ale ta sama książka opisana "Akcja Uwolnij Książkę" chyba
dość wyraźnie określa intencję tego, kto książkę zostawił.

Ponownie: czy prawo wymaga wyraźnego dopuszczenia czegoś, żeby przestało być zakazane? Czy wystarczy brak zakazu?

Z kolei gdzieniegdzie istniał lub istnieje zwyczaj osobnych ławek dla
różnych nacji... Czy obecnie w Polsce ktoś mógłby się oprzeć na tym
zwyczaju, hmm? ;->

  O ile mnie pamięć nie myli, Konstytucja jest nadrzędna nad ustawami,
tylko nie pisz że nie wiesz gdzie ją znaleźć ;)

Ale ktoś nie chce namawiać do nienawiści czy dyskryminacji - po prostu nie życzy sobie, żeby ktoś określonym kolorze skóry siadał na jego parkowej ławce ;->

A'propos: pamiętasz ten przypadek z "babskim barem" gdzie lokalna klika adwokatem nie wpuszczała mężczyzn lub domagała się od nich zakładania upokarzających peruk?

 Wymieniony obowiązek powoduje DODATKOWĄ odpowiedzialność właściciela,
ale nie zmienia faktu iż zabrania pojazdu nijak nie da się porównać
ze skorzystaniem (na miejscu!) z ławki czy krzesła

A z wózka sklepowego czy parkowej łódki?

  Już prędzej.
  I intencja udostępniającego wózek musi być OCZYWISTA, nie
wystarczy fakt, że stoi sobie bez zamknięcia.

Dlaczego?

Jest sobie fontanna z wodą pitną w parku. Korzystając z niej niewątpliwie pozbawiam jej właściciela części wody.

Fontanna nie jest oznaczona inaczej jak "woda spożywcza".

  IMO wydedukowanie, że taki wózek stoi sobie luzem przy budynku
handlowym z przeznaczeniem dla klientów nie jest proste,
to prawda :P

Może to czyjaś kolekcja, skąd mam wiedzieć ;->

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 21:57:51
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

  Ale on ma się dostosować do "przeciętnej społecznej",
*CHYBA*, że wie, iż w danej konkretnej społeczności
lub dany konkretny pojazd (jakoś dający się wyróżnić
przez przeciętnego człowieka) JEST przeznaczony do
celu samoobługowego wypożyczenia.

Jesteś w stanie to jakoś uzasadnić?

Przepisy są oficjalnie publikowane. A zwyczaje nie.

"Jeśli wchodzisz między wrony, masz krakać jak one" - staroindiańskie powiedzenie :)


  Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.

Zamknięcia kosztują grosze. Wystarczyłoby jakieś symboliczne.

Mimo braku symbolicznego zabezpieczenia dalej nie mozesz wziąć roweru, bo uznajesz, ze skoro niezabezpieczony to mozesz.

  CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
pojechać dokąd mu pasuje.

Masz jakąś podstawę prawną do tego oznaczenia? I czemu uważasz, że nie
wystarczy ustawowo obowiązkowe oznaczenie w postaci zabrania kluczyków?

Bo mozna (przez roztargnienie) zapomniec o kluczykach. Co nie jest jednoznaczne z przyzwoleniem na uzytkowanie samochodu przez osoby trzecie.

No to ktoś w publicznym miejscu ustawił otwarty samochód z dokumentami w
kieszonce i kluczykami w stacyjce.

No i to znaczy tylko, ze ktoś zostawił w publicznym miejscu otwarty samochód z dokumentami w kieszonce i kluczykami w stacyjce.

Tylko tyle.


  Było czytać regulamin ;)

Stary jestem - ma chodzić do parku w okularach do czytania? ;->

Nie, nie musisz. Nie zwalnia cię to z obowiązku przestrzegania regulaminu :)

Który jest nieustalony, niesprecyzowany i zasadniczo niedostępny dla
osób z poza danej okolicy.

Ale to jedynie problem tych osób. Jak do Polski przyjedzie kanibal i swoim zwyczajem zje dziecko, to raczej nie poklepią go "oj kochany kanibalu, zrobiles jak u siebie, rozumiemy, szanujemy twoje zwyczaje".

Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.

Nie, to nie jest zwyczaj. To jest prawo :)

  Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
  Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie
pytał? ;->

A po co przez lata pytać o to samo?

Czy za każdym razem pytasz, czy można sikać do pisuar? Czy wystarczyło jak będąc dzieckiem zapytałeś taty do czego jest pisuar? :)

A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

  Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
władzy nad mieniem.

Tak samo jak w przypadku zajęcia parkowej ławki czy krzesła.

NIE! Do diaska! Jak odjeżdzasz czyimś samochodem, bez jego zgody (bo nie ma zgody domyślnie) TO NIE JEST JAK Z siadnięciem na ŁAWCE!

Przestań porównywać nieporównywalne i dopasowywać do tego samego przepisu.


A że przy okazji przemieścił się bliżej domu... ;)

Otwartej bramy, za którą czekam tylko aby wezwać Justusy ;)

  Chętny do darmowego skorzystania powinien oszacować, czy
primo dobrze odczytał zamiar właściciela, a secundo, jakby
właściciel się burzył, czyją rację uzna sąd.

Tylko że w przypadku błędnego oszacowania nie powinien być karany jak za
celowe działanie w złym (nielegalnym) zamiarze.

Nie uważasz?

UWażam, że może to być łagodzące. Niemniej jednak "ach przepraszam, niecelowo zabiłem pana kota, u nas się tak robi, przykro mi".

Nie możesz "niecelowo" "pożyczyć" sobie czyjś samochód, tak "przypadkiem".

Wyjmujesz samochód spod władztwa właściciela. ZAWSZE! Nawet w wypożyczalni samochodów. Tylko tam jest zgoda na wyjęcie spod władztwa (okraszona umową użyczenia, kaucją i te pe).

Więc zakłądaj, że jeśli wyjmujesz coś spod czyjegoś władztwa, a nie masz na to jasno wyrażonej zdody - to dokonujesz czynu zabronionego.

NAwet jeśli tam gdzi emieszkasz zwyczajowo jest tak, że każdy może wziąć każdemu cokolwiek ;)




Przy siłowym (włamanie/rozbój) zabraniu czegoś sprawa jest czysta
i oczywista (poza ewentualną kwestią dowodową ;) ).
Ale bierzesz coś porzuconego na ulicy...

  No więc właśnie "wzięcie i wyniesienie" pozbawia władztwa.
  Czyli nie wolno tego robić, dopóki nie ma PODSTAW do
uznania, że TAKA RZECZ właśnie do tego służy.

Normalnie (zwyczajowo) pojazdy, których właściciel nie życzy sobie
udostępniać, są zabezpieczane przed użyciem przez innych. Zresztą
dodatkowo wymaga tego prawo.

  I to ma zastosowanie - książka leżąca sobie luzem w tramwaju
raczej jest zgubą.

Albo czymś porzuconym.

  Ale ta sama książka opisana "Akcja Uwolnij Książkę" chyba
dość wyraźnie określa intencję tego, kto książkę zostawił.

Ponownie: czy prawo wymaga wyraźnego dopuszczenia czegoś, żeby przestało
być zakazane? Czy wystarczy brak zakazu?

Z kolei gdzieniegdzie istniał lub istnieje zwyczaj osobnych ławek dla
różnych nacji... Czy obecnie w Polsce ktoś mógłby się oprzeć na tym
zwyczaju, hmm? ;->

  O ile mnie pamięć nie myli, Konstytucja jest nadrzędna nad ustawami,
tylko nie pisz że nie wiesz gdzie ją znaleźć ;)

Ale ktoś nie chce namawiać do nienawiści czy dyskryminacji - po prostu
nie życzy sobie, żeby ktoś określonym kolorze skóry siadał na jego
parkowej ławce ;->

A'propos: pamiętasz ten przypadek z "babskim barem" gdzie lokalna klika
adwokatem nie wpuszczała mężczyzn lub domagała się od nich zakładania
upokarzających peruk?

 Wymieniony obowiązek powoduje DODATKOWĄ odpowiedzialność właściciela,
ale nie zmienia faktu iż zabrania pojazdu nijak nie da się porównać
ze skorzystaniem (na miejscu!) z ławki czy krzesła

A z wózka sklepowego czy parkowej łódki?

  Już prędzej.
  I intencja udostępniającego wózek musi być OCZYWISTA, nie
wystarczy fakt, że stoi sobie bez zamknięcia.

Dlaczego?

Jest sobie fontanna z wodą pitną w parku. Korzystając z niej
niewątpliwie pozbawiam jej właściciela części wody.

Fontanna nie jest oznaczona inaczej jak "woda spożywcza".

  IMO wydedukowanie, że taki wózek stoi sobie luzem przy budynku
handlowym z przeznaczeniem dla klientów nie jest proste,
to prawda :P

Może to czyjaś kolekcja, skąd mam wiedzieć ;->


Data: 2013-02-19 08:54:05
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 21:57, Mr. Misio pisze:

Jesteś w stanie to jakoś uzasadnić?

Przepisy są oficjalnie publikowane. A zwyczaje nie.

"Jeśli wchodzisz między wrony, masz krakać jak one" - staroindiańskie
powiedzenie :)

Znaczy się co, w kraju niby przeważnie katolickim nie mogę używać
"gumek"? ;->

  Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.

Zamknięcia kosztują grosze. Wystarczyłoby jakieś symboliczne.

Mimo braku symbolicznego zabezpieczenia dalej nie mozesz wziąć roweru,
bo uznajesz, ze skoro niezabezpieczony to mozesz.

Mogę, ale mi nie wolno jeśli nie życzy sobie tego właściciel. Ale
jeszcze muszę wiedzieć, że sobie tego nie życzy - powiedzmy że od
dziecka mieszkałem w miejscowości, gdzie rowery były komunalne i nigdy
nawet nie słyszałem o czymś takim dziwnym jak "własny rower".

  CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
pojechać dokąd mu pasuje.

Masz jakąś podstawę prawną do tego oznaczenia? I czemu uważasz, że nie
wystarczy ustawowo obowiązkowe oznaczenie w postaci zabrania kluczyków?

Bo mozna (przez roztargnienie) zapomniec o kluczykach. Co nie jest
jednoznaczne z przyzwoleniem na uzytkowanie samochodu przez osoby trzecie.

Ponownie - to już zależy tylko od zwyczaju. I wprawdzie pochodzenie z
miejsca, gdzie obyczaj jest odmienny, nie daje prawa do korzystania
wbrew woli to jednak zdejmuje odpowiedzialność karną (art. 29 i 30 KK).
Najwyżej możesz cywilnie pozywać o ewentualne straty.

No to ktoś w publicznym miejscu ustawił otwarty samochód z dokumentami w
kieszonce i kluczykami w stacyjce.

No i to znaczy tylko, ze ktoś zostawił w publicznym miejscu otwarty
samochód z dokumentami w kieszonce i kluczykami w stacyjce.

Tylko tyle.

Podobnie jak wózek druciany stojący przed centrum handlowym to tylko
wózek sklepowy stojący przed centrum handlowym - nie mam pisemnego
pozwolenia na użycie ;)

  Było czytać regulamin ;)

Stary jestem - ma chodzić do parku w okularach do czytania? ;->

Nie, nie musisz. Nie zwalnia cię to z obowiązku przestrzegania
regulaminu :)

Tylko jeśli regulamin ma umocowanie w ustawie. Jeśli nie ma - jest to
tylko lista uprzejmych (lub nie ;) ) próśb.

Który jest nieustalony, niesprecyzowany i zasadniczo niedostępny dla
osób z poza danej okolicy.

Ale to jedynie problem tych osób. Jak do Polski przyjedzie kanibal i
swoim zwyczajem zje dziecko, to raczej nie poklepią go "oj kochany
kanibalu, zrobiles jak u siebie, rozumiemy, szanujemy twoje zwyczaje".

Przecież w Polsce są całe stada kanibali - publicznie się przyznają, że
jedzą czyjeś ciało i piją jego krew ;->

A poważniej: zauważ, że "kanibal" oznacza tylko kogoś zjadającego mięso
z własnego gatunku. Ustal zatem, czy miałeś na myśli "upolował, zabił i
zjadł" (co już będzie nagięciem prowadzącym do złamania analogii ;) )
czy też kogoś, kto znalazł zwłoki i chcąc uhonorować się posilił.

Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.

Nie, to nie jest zwyczaj. To jest prawo :)

Podobnie jak i zwyczaj w społeczeństwie aspirującym do bycia
praworządnym. Podejście odwrotne jednoznacznie kojarzy się z totalitaryzmem.

  Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
  Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie
pytał? ;->

A po co przez lata pytać o to samo?

Ja się nigdy nie pytałem... Więc tak na prawdę nie wiem ;->

Poza tym - przez lata korzystasz z nich tylko w jednym miejscu? ;)

Czy za każdym razem pytasz, czy można sikać do pisuar? Czy wystarczyło
jak będąc dzieckiem zapytałeś taty do czego jest pisuar? :)

Ale skąd mogę wiedzieć, czy właściciel sobie tego życzy?

A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

  Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
władzy nad mieniem.

Tak samo jak w przypadku zajęcia parkowej ławki czy krzesła.

NIE! Do diaska! Jak odjeżdzasz czyimś samochodem, bez jego zgody (bo nie
ma zgody domyślnie) TO NIE JEST JAK Z siadnięciem na ŁAWCE!

Staje się niedostępne.

Przestań porównywać nieporównywalne i dopasowywać do tego samego przepisu.

Whatever.

A że przy okazji przemieścił się bliżej domu... ;)

Otwartej bramy, za którą czekam tylko aby wezwać Justusy ;)

Czyli odprowadził ci do domu, a ty jeszcze awanturę robisz? A fuuuj ;->

Miałem na myśli oczywiście dom tego, co odjechał - pojechał odstawić pod
komisariat bliski swojego miejsca zamieszkania.

  Chętny do darmowego skorzystania powinien oszacować, czy
primo dobrze odczytał zamiar właściciela, a secundo, jakby
właściciel się burzył, czyją rację uzna sąd.

Tylko że w przypadku błędnego oszacowania nie powinien być karany jak za
celowe działanie w złym (nielegalnym) zamiarze.

Nie uważasz?

UWażam, że może to być łagodzące. Niemniej jednak "ach przepraszam,
niecelowo zabiłem pana kota, u nas się tak robi, przykro mi".

No, tu już mamy pewne użycie przemocy, więc przykład mało pasujący.

[ciach]

Więc zakłądaj, że jeśli wyjmujesz coś spod czyjegoś władztwa, a nie masz
na to jasno wyrażonej zdody - to dokonujesz czynu zabronionego.

Cholera, ja nigdy nie dostałem zgody na korzystanie z wózków
sklepowych... ale ze mnie straszny złodziej ;->

NAwet jeśli tam gdzi emieszkasz zwyczajowo jest tak, że każdy może wziąć
każdemu cokolwiek ;)

Art. 29 i 30 KK.

[ciach przegapiona reszta]

;>


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-19 09:59:01
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 18.02.2013 21:57, Mr. Misio pisze:

Jesteś w stanie to jakoś uzasadnić?

Przepisy są oficjalnie publikowane. A zwyczaje nie.

"Jeśli wchodzisz między wrony, masz krakać jak one" - staroindiańskie
powiedzenie :)

Znaczy się co, w kraju niby przeważnie katolickim nie mogę używać
"gumek"? ;->

A uważasz, że Polacy nie używają? :)


   Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.

Zamknięcia kosztują grosze. Wystarczyłoby jakieś symboliczne.

Mimo braku symbolicznego zabezpieczenia dalej nie mozesz wziąć roweru,
bo uznajesz, ze skoro niezabezpieczony to mozesz.

Mogę, ale mi nie wolno jeśli nie życzy sobie tego właściciel.

Znaczy "możesz" w sensie "masz fizyczną możliwość". A moje "możesz" ("nie możesz") w sensie prawnym.

Ale
jeszcze muszę wiedzieć, że sobie tego nie życzy - powiedzmy że od

NIE! Musisz wiedzieć, że sobie ŻYCZY abyś UZYWAŁ jego własność!

dziecka mieszkałem w miejscowości, gdzie rowery były komunalne i nigdy
nawet nie słyszałem o czymś takim dziwnym jak "własny rower".

Alr to twój problem, że nie znasz innych zwyczajów i innego prawa obowiązującego w miejscu gdzie się znalazłeś. A jak wiesz... nieznajomość prawa szkodzi...


Bo mozna (przez roztargnienie) zapomniec o kluczykach. Co nie jest
jednoznaczne z przyzwoleniem na uzytkowanie samochodu przez osoby trzecie.

Ponownie - to już zależy tylko od zwyczaju.

NIE! Nie tylko od zwyczaju. Jeśli zatrzymam samochod i zacznę udzielać komuś pomocy, zostawiając otwarty samochod z kluczykami, to nie ma tu nic ze zwyczajami.

I wprawdzie pochodzenie z
miejsca, gdzie obyczaj jest odmienny, nie daje prawa do korzystania
wbrew woli to jednak zdejmuje odpowiedzialność karną (art. 29 i 30 KK).

Ale to dopiero po procesie :)

Najwyżej możesz cywilnie pozywać o ewentualne straty.

Wiec jak "wygrasz" karny, to pozwę "cywilnie". Powiem tak, nawet jak "wygram" karny, to moge dodatkowo pozwac cywilnie.



No to ktoś w publicznym miejscu ustawił otwarty samochód z dokumentami w
kieszonce i kluczykami w stacyjce.

No i to znaczy tylko, ze ktoś zostawił w publicznym miejscu otwarty
samochód z dokumentami w kieszonce i kluczykami w stacyjce.

Tylko tyle.

Podobnie jak wózek druciany stojący przed centrum handlowym to tylko
wózek sklepowy stojący przed centrum handlowym - nie mam pisemnego
pozwolenia na użycie ;)

Zwyczaj. Przeznaczenie. I tabliczka "darmowe wózki dla naszych klientów".

Pamietasz co pisałekm o pisuarze? :)


Nie, nie musisz. Nie zwalnia cię to z obowiązku przestrzegania
regulaminu :)

Tylko jeśli regulamin ma umocowanie w ustawie. Jeśli nie ma - jest to
tylko lista uprzejmych (lub nie ;) ) próśb.

Załózmy, że ma :) Inaczej nie byłoby regulaminu przy każdym parku.


Ale to jedynie problem tych osób. Jak do Polski przyjedzie kanibal i
swoim zwyczajem zje dziecko, to raczej nie poklepią go "oj kochany
kanibalu, zrobiles jak u siebie, rozumiemy, szanujemy twoje zwyczaje".

Przecież w Polsce są całe stada kanibali - publicznie się przyznają, że
jedzą czyjeś ciało i piją jego krew ;->

To oszusci - jedza ciastko i piją wino. A opowiadają bzdury.


A poważniej: zauważ, że "kanibal" oznacza tylko kogoś zjadającego mięso
z własnego gatunku. Ustal zatem, czy miałeś na myśli "upolował,

uprowadzenie

zabił i

zabójstwo...

zjadł"

....ze szczególnym okrucieństwem ;)

(co już będzie nagięciem prowadzącym do złamania analogii ;) )
czy też kogoś, kto znalazł zwłoki i chcąc uhonorować się posilił.

zbeszczeszczenie zwłok ;)

   Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
   Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie
pytał? ;->

A po co przez lata pytać o to samo?

Ja się nigdy nie pytałem... Więc tak na prawdę nie wiem ;->

Poza tym - przez lata korzystasz z nich tylko w jednym miejscu? ;)

w okreslonym typie miejsc :)

to tak jak prawko kategorii B - nie dotyczy tylko Twojego samochodu ale wszystkich danego typu :)


Czy za każdym razem pytasz, czy można sikać do pisuar? Czy wystarczyło
jak będąc dzieckiem zapytałeś taty do czego jest pisuar? :)

Ale skąd mogę wiedzieć, czy właściciel sobie tego życzy?

Jeśli masz dylematy i watpliwości - zapytaj!


A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

   Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
władzy nad mieniem.

Tak samo jak w przypadku zajęcia parkowej ławki czy krzesła.

NIE! Do diaska! Jak odjeżdzasz czyimś samochodem, bez jego zgody (bo nie
ma zgody domyślnie) TO NIE JEST JAK Z siadnięciem na ŁAWCE!

Staje się niedostępne.

Ale mogę podejść (z Justusem) i powiedzieć "panowie, my teraz naszą ławkę bierzemy"


A że przy okazji przemieścił się bliżej domu... ;)

Otwartej bramy, za którą czekam tylko aby wezwać Justusy ;)

Czyli odprowadził ci do domu, a ty jeszcze awanturę robisz? A fuuuj ;->

No bo zderzak odpadł i znikneło pół baku paliwa :]

Miałem na myśli oczywiście dom tego, co odjechał - pojechał odstawić pod
komisariat bliski swojego miejsca zamieszkania.

;)

UWażam, że może to być łagodzące. Niemniej jednak "ach przepraszam,
niecelowo zabiłem pana kota, u nas się tak robi, przykro mi".

No, tu już mamy pewne użycie przemocy, więc przykład mało pasujący.

[ciach]

Ale co ma przemoc do celowości? Uważasz, że krzywdę można zrobić tylko celowo?


NAwet jeśli tam gdzi emieszkasz zwyczajowo jest tak, że każdy może wziąć
każdemu cokolwiek ;)

Art. 29 i 30 KK.

Art. 29. Nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu, że zachodzi okoliczność wyłączająca bezprawność albo winę; jeżeli błąd sprawcy jest nieusprawiedliwiony, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.


USPRAWIEDLIWIONYM błędnym przekonaniu. Sąd rozstrzygnie, czy to ze "pozyczyles" samochod z kluczykami jest usprawiedliwione, czy tylko błedne. A nawet jesli usprawiedliwione to sąd MOZE ale nie MUSI.



Art. 30. Nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionej nieświadomości jego bezprawności; jeżeli błąd sprawcy jest nieusprawiedliwiony, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.


i znów j.w.


Innymi słowy.

Samochód z kluczykami. Nie Twój. Wsiadasz, odjeżdżasz. Właściciel zgłasza kradzież. Policja Cię łapie. Doprowadza przed sąd. Z jednej strony zgłoszenie kradzieży i zeznania właściciela. Z drugiej strony Twoje zeznania. Zostajesz ukarany bądź nie. ;)

Data: 2013-02-19 10:47:22
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Tue, 19 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Znaczy "możesz" w sensie "masz fizyczną możliwość". A moje "możesz" ("nie możesz") w sensie prawnym.

  W sprawie formalnej - w sensie prawnym "powinieneś" lub "nie powinieneś".
  I kara jest za niedochowanie powinności.
  A w przypadku zakazu niekiedy wręcz sam zakaz jest nieujawniony,
zaś "w sensie prawnym" jest tylko kara za czyn karalny.
  To nie znaczy że "nie może" - jakby nie mógł, nie byłaby
potrzebna kara!

jeszcze muszę wiedzieć, że sobie tego nie życzy - powiedzmy że od

NIE! Musisz wiedzieć, że sobie ŻYCZY abyś UZYWAŁ jego własność!

  Ototo.
  Wprost z konstytucji :)

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 22:28:31
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Mon, 18 Feb 2013, Andrzej Lawa wrote:

W sumie wolałbym doprecyzowanie prawa i likwidację uznaniowości, ale zdaję
sobie sprawę, że to właściwie mało możliwe.

  No i to jest sedno omawianej sprawy.

W szczególności jeśli sprawca przebywał w społeczności wspólnie
używającej pojazdów.

  Ale on ma się dostosować do "przeciętnej społecznej",
*CHYBA*, że wie, iż w danej konkretnej społeczności
lub dany konkretny pojazd (jakoś dający się wyróżnić
przez przeciętnego człowieka) JEST przeznaczony do
celu samoobługowego wypożyczenia.

Jesteś w stanie to jakoś uzasadnić?

Przepisy są oficjalnie publikowane. A zwyczaje nie.

  Wraca punkt u góry - mniej więcej wygląda tak, że jak
sąd będzie znał zwyczaj, to znaczy jest on znany :>

  Sprawa jest może i kontrowersyjna - bo o ile ktoś ma
wątpliwości, może się po prostu upewnić u właściciela
(lub innego legalnego dzierżyciela).

[ciach]

  Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.

Zamknięcia kosztują grosze. Wystarczyłoby jakieś symboliczne.

  Coś, sam jestem przeciw narzucaniu warunki/obowiązku/
konieczności zamykania aby dobro nie wzięło i się
nie ulotniło (zaznaczam, że to nie jest tożsame
z niekorzystaniem).

  Ale fakt, że właściciel wyłazi bo ma na 12:00 być w urzędzie a tu samochodu nie ma i nie wiadomo gdzie jest tę zasadę DRASTCZNIE łamie.
  Czyli wsiąść sobie można, pojechać nie.

To wsiądzie do innego ;)

  Szczęściem przepis nie konwertuje przedmiotu na nieoznaczony
co do tożsamości ;)

  CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
pojechać dokąd mu pasuje.

Masz jakąś podstawę prawną do tego oznaczenia?

  Nie.
  To jest moja osobista wykładnia "zwyczaju" :D

I czemu uważasz, że nie wystarczy ustawowo obowiązkowe
oznaczenie w postaci zabrania kluczyków?

  Temu, że to odwracałoby do góry nogami zasadę "utraty
władztwa", prowadząc do stanu w którym owa utrata mogłaby
się by default odbywać wbrew woli właściciela, to na niego
nakładając obowiązki.
  Streszczając - wersja "nie twoje *nie zabieraj*" wydaje
mi się właściwe (to nie to samo, co "nie ruszaj").
  Formalnie ujmując - można by default użyć, nie można
by default zostać dzierżycielem.

  Patrz wyżej - pierwszym krokiem jest takie ustawienie (i akceptuję
interpretację "udostępnienia publicznego").

No to ktoś w publicznym miejscu ustawił otwarty samochód z dokumentami
w kieszonce i kluczykami w stacyjce.

  To sobie wsiądź.
  Ale tak, aby właściciel mógł w każdej chwili kazać ci się
wynieść i natychmiast egzekwować "władanie".
  Aby go w najmniejszym stopniu nie utracił.

Stary jestem - ma chodzić do parku w okularach do czytania? ;->

  Mogą być dwuogniskowe. Nie mylić z cylindrycznymi.
  Zmiennoogniskowe są bajerem, ale IMVHO użyteczność taka sobie.

(OK, to za paaaaaaaaaaaaaaaarę lat ;)

  Młodzieńcze ;)

  Ale w tym zakresie właśnie prawo honoruje zwyczaj.

Który jest nieustalony, niesprecyzowany i zasadniczo niedostępny
dla osób z poza danej okolicy.

  Zgadza się.
  Ale oni o tym wiedzą (że nie wiedzą).

Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.

  Nie.
  To jest bardzo ścisły przepis.
  Art.31 Konstytucji.
  Ale art.64 tejże Konstytucji stanowi lex specialis, implikujący, że
o ile ustawa nie stanowi inaczej (w tym w ten sposób, że strony
zawarły umowę uregulowaną w ustawie), w razie sporu właściciela
z niewłaścicielem to właściciel jest "w prawie".

  Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
  Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie pytał? ;->

  A po co pytać, skoro oświadczenie może być składane niewerbalnie ;)
  W tym leży IMO sedno zwyczaju - jest to dla wszystkich TAK OCZYWISTE,
że nawet nie warto języka strzępić.
  No dobra, możemy wylistować kilkadziesiąt klas osób którzy nie
zmieszczą się we "wszystkich", razem promil z populacji albo
znacznie mniej. Niech będzie "prawie wszystkich".

A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

  Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
władzy nad mieniem.

Tak samo jak w przypadku zajęcia parkowej ławki czy krzesła.

  Nie.
  Bo w przypadku ławki właściciel mógł *potencjalnie* zażądać
oddania ławki również w tym okresie, w którym się nie pokazał.
"Władztwo" nie oznacza tylko momentów fizycznego jego
wykonywania, ale potencjalną możliwość.

Albo odstawił na policyjny parking strzeżony jako zabezpieczone mienie porzucone?

  To jest trudniejsze - IMO (popierając się dodatkowo wersją, że "mógł zabrać ktoś bez PJ") miałby szanse na ochronę taką samą, jak każdy, kto w celu ochrony wyższego dobra popełnia czyn niedozwolony, czyż nie? :)

A że przy okazji przemieścił się bliżej domu... ;)

  Ba :D

Ja się tylko domagam, żeby jednoznacznie udowodnić ZAMIAR.

  IMO niestety zdroworosządkowo.

Tak, wiem ;)

  Cóż poradzić :D

  Chętny do darmowego skorzystania powinien oszacować, czy
primo dobrze odczytał zamiar właściciela, a secundo, jakby
właściciel się burzył, czyją rację uzna sąd.

Tylko że w przypadku błędnego oszacowania nie powinien być karany jak za celowe działanie w złym (nielegalnym) zamiarze.

Nie uważasz?

  Uważam, tyle, że pozostawiono to uważaniu sądu.
  Nie mam pojęcia jaka jest "średnia uważania".

  No więc właśnie "wzięcie i wyniesienie" pozbawia władztwa.
  Czyli nie wolno tego robić, dopóki nie ma PODSTAW do
uznania, że TAKA RZECZ właśnie do tego służy.

Normalnie (zwyczajowo) pojazdy, których właściciel nie życzy sobie udostępniać, są zabezpieczane przed użyciem przez innych.

  J.w., jestem przeciw nakładaniu dodatkowych obowiazków na właściciela.

  Przecież Ty chcesz działać tak jak ZUS - niech właściciel w zębach
przyniesie dowód, że deklarację złożył, to obejrzymy :P

Zresztą dodatkowo wymaga tego prawo.

  Ta "dodatkowość" rodzi *odrębną* odpowiedzialność.
  Jestem przeciw łączeniu jednego z drugim co już opisywałem.

  I to ma zastosowanie - książka leżąca sobie luzem w tramwaju
raczej jest zgubą.

Albo czymś porzuconym.

  IMO wersja słabo nadająca się do obrony.

  Ale ta sama książka opisana "Akcja Uwolnij Książkę" chyba
dość wyraźnie określa intencję tego, kto książkę zostawił.

Ponownie: czy prawo wymaga wyraźnego dopuszczenia czegoś, żeby przestało być
zakazane? Czy wystarczy brak zakazu?

  A jaki jest ZWYCZAJ?

Z kolei gdzieniegdzie istniał lub istnieje zwyczaj osobnych ławek dla
różnych nacji... Czy obecnie w Polsce ktoś mógłby się oprzeć na tym
zwyczaju, hmm? ;->

  O ile mnie pamięć nie myli, Konstytucja jest nadrzędna nad ustawami,
tylko nie pisz że nie wiesz gdzie ją znaleźć ;)

Ale ktoś nie chce namawiać do nienawiści czy dyskryminacji - po prostu nie życzy sobie, żeby ktoś określonym kolorze skóry siadał na jego parkowej ławce ;->

  Jakiś mały medal za oryginalność chyba chcesz dostać ;)

A'propos: pamiętasz ten przypadek z "babskim barem" gdzie lokalna klika adwokatem nie wpuszczała mężczyzn lub domagała się od nich zakładania upokarzających peruk?

  Nie pamiętam :(

A z wózka sklepowego czy parkowej łódki?

  Już prędzej.
  I intencja udostępniającego wózek musi być OCZYWISTA, nie
wystarczy fakt, że stoi sobie bez zamknięcia.

Dlaczego?

  Dlatego.
  Bo to własność jest chroniona wg Konstytucji, więc "przejęcie"
praw (jakichkolwiek) musi z czegoś wynikać, i wola właściciela
jest bardzo dobrym wyznacznikiem.
  Tu uwaga: uprzejmie proszę nie wywodzić z tego praw WTÓRNYCH,
właściciel może zgodzić się żeby wejść (lub nie), zabrać (lub
nie), ale nie implikuje to dalszych praw do żądania
niepatrzenia, niefotografowania itede - bo te czynności nie
wynikają z rozporządzania przedmiotem, ale własną osobą
tudzież innym własnym sprzętem.

Jest sobie fontanna z wodą pitną w parku. Korzystając z niej niewątpliwie pozbawiam jej właściciela części wody.

Fontanna nie jest oznaczona inaczej jak "woda spożywcza".

  IMO wystarczy.
  Swoją drogą, dobre, dzięki za przykład.
  Chciałem szpilę skarbówce wetknąć, ale się zorientowałem, że
zapodałeś DOSKONAŁY przykład na RZADKI przypadek "freeware
materialnego", kiedy to nie sposób podatku nałożyć na
korzystającego :>

  IMO wydedukowanie, że taki wózek stoi sobie luzem przy budynku
handlowym z przeznaczeniem dla klientów nie jest proste,
to prawda :P

Może to czyjaś kolekcja, skąd mam wiedzieć ;->

  TO SIĘ SPYTAJ!

  Przecie tłumaczę, że to jest kryterium dla wszystkich wątpliwości :)
  "Zwyczaj" stanowi wyjątek dla przypadku, kiedy tych wątpliwości
nie ma.

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-19 13:12:27
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 18.02.2013 22:28, Gotfryd Smolik news pisze:

W sumie wolałbym doprecyzowanie prawa i likwidację uznaniowości, ale
zdaję
sobie sprawę, że to właściwie mało możliwe.

 No i to jest sedno omawianej sprawy.

Tylko w omawianej sprawie likwidacja uznaniowości jest trywialna - jak w
przypadku naruszenia miru. Włamał się? Nielegalnie. Nie włamał się? Cóż...

[ciach]

Przepisy są oficjalnie publikowane. A zwyczaje nie.

 Wraca punkt u góry - mniej więcej wygląda tak, że jak
sąd będzie znał zwyczaj, to znaczy jest on znany :>

Czyli jak sąd jest np. Masonem to i ja powinien znać masońskie obyczaje? ;->

 Sprawa jest może i kontrowersyjna - bo o ile ktoś ma
wątpliwości, może się po prostu upewnić u właściciela
(lub innego legalnego dzierżyciela).

....który jakby był w okolicy, to by nie było problemu.

[ciach]

  Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.

Zamknięcia kosztują grosze. Wystarczyłoby jakieś symboliczne.

 Coś, sam jestem przeciw narzucaniu warunki/obowiązku/
konieczności zamykania aby dobro nie wzięło i się
nie ulotniło (zaznaczam, że to nie jest tożsame
z niekorzystaniem).

Nie lubisz jasnych i prostych oznaczeń oraz zasady "co nie jest
zabronione jest dozwolone"? ;)

[ciach]

  CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
pojechać dokąd mu pasuje.

Masz jakąś podstawę prawną do tego oznaczenia?

 Nie.
 To jest moja osobista wykładnia "zwyczaju" :D

Ja mam, powiedzmy, inną, więc wszystko się sprowadzi do tego, kto ma
adwokata, który lepiej przekona sąd ;)

I czemu uważasz, że nie wystarczy ustawowo obowiązkowe
oznaczenie w postaci zabrania kluczyków?

 Temu, że to odwracałoby do góry nogami zasadę "utraty
władztwa", prowadząc do stanu w którym owa utrata mogłaby
się by default odbywać wbrew woli właściciela, to na niego
nakładając obowiązki.

Ale tu obowiązek JEST nałożony.

 Streszczając - wersja "nie twoje *nie zabieraj*" wydaje
mi się właściwe (to nie to samo, co "nie ruszaj").
 Formalnie ujmując - można by default użyć, nie można
by default zostać dzierżycielem.

O ile mogę polemizować w przypadku mienia co do którego nie ma obowiązku
zabezpieczenia (rower) to w przypadku samochodu obowiązek takowy już
istnieje. Czy ja za dużo wymagam prosząc o trochę konsekwencji w prawie? ;)

[ciach]

  Ale w tym zakresie właśnie prawo honoruje zwyczaj.

Który jest nieustalony, niesprecyzowany i zasadniczo niedostępny
dla osób z poza danej okolicy.

 Zgadza się.
 Ale oni o tym wiedzą (że nie wiedzą).

A skąd wiesz? To że twoim obyczajem jest próbować zapoznać się z
obyczajami "tubylców" nie oznacza, że to obyczaj uniwersalny.

Patrz: USAmany ;->

Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.

 Nie.
 To jest bardzo ścisły przepis.
 Art.31 Konstytucji.
 Ale art.64 tejże Konstytucji stanowi lex specialis, implikujący, że
o ile ustawa nie stanowi inaczej (w tym w ten sposób, że strony
zawarły umowę uregulowaną w ustawie), w razie sporu właściciela
z niewłaścicielem to właściciel jest "w prawie".

Moment mówimy o sporze cywilnym (bo tutaj zgadzam się, że cywilnie może
się domagać naprawienia wymiernych szkód, nawet wynikłych z niewinnego
błędu) czy o sprawie karnej ściganej zasadniczo z urzędu?

  Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
  Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie
pytał? ;->

 A po co pytać, skoro oświadczenie może być składane niewerbalnie ;)

Takiego też nie widziałem. Poza pozostawieniem ich luzem.

 W tym leży IMO sedno zwyczaju - jest to dla wszystkich TAK OCZYWISTE,
że nawet nie warto języka strzępić.
 No dobra, możemy wylistować kilkadziesiąt klas osób którzy nie
zmieszczą się we "wszystkich", razem promil z populacji albo
znacznie mniej. Niech będzie "prawie wszystkich".

OK, idziesz do sklepu, gdzie gdzieś małymi literkami było napisane, że
za użycie wózka trzeba zapłacić np. 50zł. Nie zauważyłeś, sprzeczne z
powszechnym obyczajem - złodziej?

A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?

  Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
władzy nad mieniem.

Tak samo jak w przypadku zajęcia parkowej ławki czy krzesła.

 Nie.
 Bo w przypadku ławki właściciel mógł *potencjalnie* zażądać
oddania ławki również w tym okresie, w którym się nie pokazał.
"Władztwo" nie oznacza tylko momentów fizycznego jego
wykonywania, ale potencjalną możliwość.

Dobra, będę teraz naciągał: niech samochód posiada łączność radiową z
właścicielem i ten może przez nią spytać "gdzie jest mój samochód, który
omyłkowo zostawiłem udostępniony?" i zażądać jego powrotu.

Jak wtedy byś interpretował? (tak, wiem, mało realne... ale technicznie
możliwe, więc poproszę o ustosunkowanie się do tego akademickiego
zagadnienia ;) )

[ciach]

Tylko że w przypadku błędnego oszacowania nie powinien być karany jak
za celowe działanie w złym (nielegalnym) zamiarze.

Nie uważasz?

 Uważam, tyle, że pozostawiono to uważaniu sądu.
 Nie mam pojęcia jaka jest "średnia uważania".

A po co istnieją art. 29 i 30 KK?

  No więc właśnie "wzięcie i wyniesienie" pozbawia władztwa.
  Czyli nie wolno tego robić, dopóki nie ma PODSTAW do
uznania, że TAKA RZECZ właśnie do tego służy.

Normalnie (zwyczajowo) pojazdy, których właściciel nie życzy sobie
udostępniać, są zabezpieczane przed użyciem przez innych.

 J.w., jestem przeciw nakładaniu dodatkowych obowiazków na właściciela.

Ale ten obowiązek JUŻ JEST.

[ciach]

  I to ma zastosowanie - książka leżąca sobie luzem w tramwaju
raczej jest zgubą.

Albo czymś porzuconym.

 IMO wersja słabo nadająca się do obrony.

Wiesz, już parę razy wyrzucając papier widziałem w pojemniku smuto
leżące książki...

  Ale ta sama książka opisana "Akcja Uwolnij Książkę" chyba
dość wyraźnie określa intencję tego, kto książkę zostawił.

Ponownie: czy prawo wymaga wyraźnego dopuszczenia czegoś, żeby
przestało być
zakazane? Czy wystarczy brak zakazu?

 A jaki jest ZWYCZAJ?

Zmienny.

Z kolei gdzieniegdzie istniał lub istnieje zwyczaj osobnych ławek dla
różnych nacji... Czy obecnie w Polsce ktoś mógłby się oprzeć na tym
zwyczaju, hmm? ;->

  O ile mnie pamięć nie myli, Konstytucja jest nadrzędna nad ustawami,
tylko nie pisz że nie wiesz gdzie ją znaleźć ;)

Ale ktoś nie chce namawiać do nienawiści czy dyskryminacji - po prostu
nie życzy sobie, żeby ktoś określonym kolorze skóry siadał na jego
parkowej ławce ;->

 Jakiś mały medal za oryginalność chyba chcesz dostać ;)

:D

A'propos: pamiętasz ten przypadek z "babskim barem" gdzie lokalna
klika adwokatem nie wpuszczała mężczyzn lub domagała się od nich
zakładania upokarzających peruk?

 Nie pamiętam :(

Skarżący się facet przegrał w pierwszej instancji, a jak się szykował do
apelacji... to zrobili mu nalot i "materiały pedofilskie" znaleźli.

A z wózka sklepowego czy parkowej łódki?

  Już prędzej.
  I intencja udostępniającego wózek musi być OCZYWISTA, nie
wystarczy fakt, że stoi sobie bez zamknięcia.

Dlaczego?

 Dlatego.
 Bo to własność jest chroniona wg Konstytucji, więc "przejęcie"
praw (jakichkolwiek) musi z czegoś wynikać, i wola właściciela
jest bardzo dobrym wyznacznikiem.
 Tu uwaga: uprzejmie proszę nie wywodzić z tego praw WTÓRNYCH,
właściciel może zgodzić się żeby wejść (lub nie), zabrać (lub
nie), ale nie implikuje to dalszych praw do żądania
niepatrzenia, niefotografowania itede - bo te czynności nie
wynikają z rozporządzania przedmiotem, ale własną osobą
tudzież innym własnym sprzętem.

Jest sobie fontanna z wodą pitną w parku. Korzystając z niej
niewątpliwie pozbawiam jej właściciela części wody.

Fontanna nie jest oznaczona inaczej jak "woda spożywcza".

 IMO wystarczy.
 Swoją drogą, dobre, dzięki za przykład.
 Chciałem szpilę skarbówce wetknąć, ale się zorientowałem, że
zapodałeś DOSKONAŁY przykład na RZADKI przypadek "freeware
materialnego", kiedy to nie sposób podatku nałożyć na
korzystającego :>

  IMO wydedukowanie, że taki wózek stoi sobie luzem przy budynku
handlowym z przeznaczeniem dla klientów nie jest proste,
to prawda :P

Może to czyjaś kolekcja, skąd mam wiedzieć ;->

 TO SIĘ SPYTAJ!

Przypuszczam, że przeważającą reakcją byłoby spojrzenie jak na wariata i
szybkie oddalenie się ;)

 Przecie tłumaczę, że to jest kryterium dla wszystkich wątpliwości :)
 "Zwyczaj" stanowi wyjątek dla przypadku, kiedy tych wątpliwości
nie ma.

Tak czy inaczej jeśli coś zostawię niezamknięte, co normalnie powinno
być zamknięte, i ktoś skorzysta bez straty dla mnie, to jeśli
udostępnienie wyniknie z mojego gapiostwa nie będę awantury robił.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-19 14:28:54
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

  Sprawa jest może i kontrowersyjna - bo o ile ktoś ma
wątpliwości, może się po prostu upewnić u właściciela
(lub innego legalnego dzierżyciela).

...który jakby był w okolicy, to by nie było problemu.

Ale go nie ma w okolicy. wiec to TWOJ problem a nie JEGO. To ty sie masz upewnic, a jesli sie nie upewnisz i zrobisz zle, to.... TWOJ problem :) Nie jego. ;)

Nie lubisz jasnych i prostych oznaczeń oraz zasady "co nie jest
zabronione jest dozwolone"? ;)

Ale jest jasne oznaczenie. Prywatna własność. Nie ruszaj, poki ci ktoś nie pozwoli.

Blokady i zabezpieczenia nie byłyby konieczne. Są potrzebne, bo niektorzy uwazaja, ze moga sobie zabrac czyjs samochod, mimo, ze nie powinni. Blokada, zamek to tylko srodek zaradczy. Ale nie zmienia on w zaden sposob praw włąsności.


  Temu, że to odwracałoby do góry nogami zasadę "utraty
władztwa", prowadząc do stanu w którym owa utrata mogłaby
się by default odbywać wbrew woli właściciela, to na niego
nakładając obowiązki.

Ale tu obowiązek JEST nałożony.

No nie zrozumiałeś czy idziesz w zaparte? :) Gotfryd juz pisal - odpowiedzialnosc za jedno (wlasciciela) nie oznacza automatycznej kasacji kary za drugie (złodzieja).

O ile mogę polemizować w przypadku mienia co do którego nie ma obowiązku
zabezpieczenia (rower) to w przypadku samochodu obowiązek takowy już
istnieje. Czy ja za dużo wymagam prosząc o trochę konsekwencji w prawie? ;)

Tak ;)

Ale j.w. wykroczenie przez wlasciciela nie kasuje przywłąszczenia (zaboru mienia) przez złodzieja.

Jedynie właściciel zostanie w jakis sposob ukarany za brak zabezpieczenia. A złodziej - za kradzież.

  Ale oni o tym wiedzą (że nie wiedzą).

A skąd wiesz? To że twoim obyczajem jest próbować zapoznać się z
obyczajami "tubylców" nie oznacza, że to obyczaj uniwersalny.

Ale czyj to problem, gdy dojdzie do czynu zabronionego? Tego co sie nie w "wywiedział".

Jak nie ma wzwyczaju się "wywiadywać" to cóż, no risk, no fun, pojdzie siedzieć ;)

Nauka kosztuje. Raz odsiedzi, moze sie nauczy ;)

Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.

  Nie.
  To jest bardzo ścisły przepis.
  Art.31 Konstytucji.
  Ale art.64 tejże Konstytucji stanowi lex specialis, implikujący, że
o ile ustawa nie stanowi inaczej (w tym w ten sposób, że strony
zawarły umowę uregulowaną w ustawie), w razie sporu właściciela
z niewłaścicielem to właściciel jest "w prawie".

Moment mówimy o sporze cywilnym

Nie! Nie nazwałbym KK sporem cywilnym!

OK, idziesz do sklepu, gdzie gdzieś małymi literkami było napisane, że
za użycie wózka trzeba zapłacić np. 50zł. Nie zauważyłeś, sprzeczne z
powszechnym obyczajem - złodziej?

Nie. Po prostu masz zapłacić 50 zł. To, że nie zauważyłeś - twój problem. To, że niezgodne z przyjętymi obyczajami nie zwalnia cię z płacenia.

Oczywiście durny przykład, bo wózki w sklepach udostępniane są dla wygody klientów i sklep na tym zarabia (na sprzedaży pełnych wózków towarów). A pierwszy sklep, który wprowadzi takie opłaty zamknie się sam w pare tygodni.

  Nie.
  Bo w przypadku ławki właściciel mógł *potencjalnie* zażądać
oddania ławki również w tym okresie, w którym się nie pokazał.
"Władztwo" nie oznacza tylko momentów fizycznego jego
wykonywania, ale potencjalną możliwość.

Dobra, będę teraz naciągał: niech samochód posiada łączność radiową z
właścicielem i ten może przez nią spytać "gdzie jest mój samochód, który
omyłkowo zostawiłem udostępniony?" i zażądać jego powrotu.

Jak wtedy byś interpretował? (tak, wiem, mało realne... ale technicznie
możliwe, więc poproszę o ustosunkowanie się do tego akademickiego
zagadnienia ;) )

Nie mogę w danej chwili, kiedy chce, skorzystać z auta, znaczy zabór mienia nastąpił, znaczy kradzież.

Jak mam radio w samochodzie to nie dzwonie do złodzieja, tylko na policję, podając namiar na samochod i żeby zatrzymali bo złodziej jest w środku.

Wystarczajaco akademickie? :>


A po co istnieją art. 29 i 30 KK?

Nie po to, by wsiadać i odjeżdzać każdym niezabezpieczonym autem.

  J.w., jestem przeciw nakładaniu dodatkowych obowiazków na właściciela.

Ale ten obowiązek JUŻ JEST.

....i dalej z niego nie wynika, że niestosując się do tego obowiązku właściciel COKOLWIEK UDOSTĘPNIA.

Albo czymś porzuconym.

  IMO wersja słabo nadająca się do obrony.

Wiesz, już parę razy wyrzucając papier widziałem w pojemniku smuto
leżące książki...

Myślę, że jak zobaczysz na wysypisku wraków smutno leżący samochód to będzie prawie analogia...

   IMO wydedukowanie, że taki wózek stoi sobie luzem przy budynku
handlowym z przeznaczeniem dla klientów nie jest proste,
to prawda :P

Może to czyjaś kolekcja, skąd mam wiedzieć ;->

  TO SIĘ SPYTAJ!

Przypuszczam, że przeważającą reakcją byłoby spojrzenie jak na wariata i
szybkie oddalenie się ;)

Nie ufasz ludziom :)

  Przecie tłumaczę, że to jest kryterium dla wszystkich wątpliwości :)
  "Zwyczaj" stanowi wyjątek dla przypadku, kiedy tych wątpliwości
nie ma.

Tak czy inaczej jeśli coś zostawię niezamknięte, co normalnie powinno
być zamknięte, i ktoś skorzysta bez straty dla mnie, to jeśli
udostępnienie wyniknie z mojego gapiostwa nie będę awantury robił.

Tylko dlatego, że nie zauważysz :) JAk zauważysz to już nie bądź taki 100% pewny swojej reakcji.

W koncu jak "pozycze" twój niezabezpieczony samochod i wyjezdze Ci paliwa za kilka stówek, to nie bedziesz sie do mnie usmiechal "nic sie nie stalo, lubie tak czasem doplacic, zeby ktos sie pobujał moim wózkiem".

A za tydzien dostaniesz fotke z fotoradaru.

Oraz wezwanie na komende w sprawie wyjaśnień, dlaczego uczestniczyles w kradziezy paliwa na stacji (kamery zarejestrowały twój samochod oraz człowieka z postury podobnego do Ciebie) oraz napadu na bank (kamery zarejestrowały Twój samochód oraz człowieka zamaskowanego, ale postury podobnej niż twoja).

A twój samochód stoi na podjeździe. Kradziezy nie zgłąszałeś ;)

Data: 2013-02-19 15:14:45
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Tue, 19 Feb 2013, Andrzej Lawa wrote:

Tylko w omawianej sprawie likwidacja uznaniowości jest trywialna - jak
w przypadku naruszenia miru.

  Przecież ona jest taka sama.
  Różnica wynika tylko z faktu, że przedmiotu do którego przypisany jest
ów mir nie da się miru "wynieść".

Włamał się? Nielegalnie. Nie włamał się? Cóż...

  W 100% zgoda.
  Pod warunkiem, że *nie* powoduje to wyjęcia przedmiotu zainteresowania
spod władztwa legalnego dzierżyciela.
  I tak właśnie to działa przy "mirze".

 Wraca punkt u góry - mniej więcej wygląda tak, że jak
sąd będzie znał zwyczaj, to znaczy jest on znany :>

Czyli jak sąd jest np. Masonem to i ja powinien znać masońskie obyczaje? ;->

  Przecież w zakresie tego o czym dyskusja od niestosowania się do masońskiego
zwyczaju nie jesteś w stanie podpaść pod sąd - bo nie możesz zrobić z pełnym
przekonaniem o "słuszności z tytułu zwyczaju" czegoś o czym NIE WIESZ.
  Jeszcze raz i powoli: musisz ZNAĆ zwyczaj, aby wiedzieć, że pozwala Ci
on PRZEKRACZAĆ zakres czynności na które pozwala Ci "prawo literalne"
wyrażone przepisami.

się po prostu upewnić u właściciela (lub innego legalnego dzierżyciela).

...który jakby był w okolicy, to by nie było problemu.

  Jak go nie ma to również nie ma problemu - przecież nie przysługują
Ci żadne roszczenia z tego tytułu.

 Coś, sam jestem przeciw narzucaniu warunki/obowiązku/
konieczności zamykania aby dobro nie wzięło i się
nie ulotniło (zaznaczam, że to nie jest tożsame
z niekorzystaniem).

Nie lubisz jasnych i prostych oznaczeń oraz zasady "co nie jest
zabronione jest dozwolone"? ;)

  Nie lubię jak ktoś usiłuje to PRAWO (w polskich warunkach to
nie jest "zasada prawna", to jest LITERALNY PRZEPIS co już
zaznaczałem!) postawić nad zasadą (prawną) "Lex specialis
derogat legi generali".
  A Ty próbujesz.
"Prawo do własności" jest przepisem bardziej szczegółowym
(zapisanym później w akcie ogólnym - konstytucji - ORAZ zapisanym
w akcie szczególnym, czyli KC) od przepisu na "niezabronienie"
i tyle.
  Jeśli te dwa prawa wchodzą w konflikt a nie można znaleźć
innego, jeszcze bardziej szczegółowego przepisu który wskazuje
inaczej, "wygrywa" prawo do wyłącznej ochrony własności.
  Poza literalnie wymienionymi ograniczeniami ustawowymi,
to właściciel sam sobie swoje prawo ogranicza, poprzez zawarcie
umowy, złożenie oświadczenia itede. Wolno mu :>
  Ale nie można tego domniemywać.

 Nie.
 To jest moja osobista wykładnia "zwyczaju" :D

Ja mam, powiedzmy, inną, więc wszystko się sprowadzi do tego, kto ma
adwokata, który lepiej przekona sąd ;)

  Ototo :)

 Temu, że to odwracałoby do góry nogami zasadę "utraty
władztwa", prowadząc do stanu w którym owa utrata mogłaby
się by default odbywać wbrew woli właściciela, to na niego
nakładając obowiązki.

Ale tu obowiązek JEST nałożony.

  W zupełnie innym celu. Zakładając iż biorący ma uprawnienia,
nie ma naruszenia obowiązku.
  Było, chyba w innej dyskusji.

 Streszczając - wersja "nie twoje *nie zabieraj*" wydaje
mi się właściwe (to nie to samo, co "nie ruszaj").
 Formalnie ujmując - można by default użyć, nie można
by default zostać dzierżycielem.

O ile mogę polemizować w przypadku mienia co do którego nie ma obowiązku
zabezpieczenia (rower) to w przypadku samochodu obowiązek takowy już
istnieje. Czy ja za dużo wymagam prosząc o trochę konsekwencji w prawie? ;)

  Zdecydowanie.
  Najwyraźniej sterujesz w stronę rozumowania "skoro jazdu po pijaku
jest zabroniona, to w razie kolizji pijany jest sprawcą".
  Jasne że tak nie jest.
  To jest zupełnie odrębna sprawa.

 Zgadza się.
 Ale oni o tym wiedzą (że nie wiedzą).

A skąd wiesz? To że twoim obyczajem jest próbować zapoznać się
z obyczajami "tubylców" nie oznacza, że to obyczaj uniwersalny.

  To nie jest obyczaj, to jest zwyczaj :P

Patrz: USAmany ;->

  Dobrze prawisz.
  Wiesz o co najbardziej dbają?
  Aby międzynarodowa umowa o stacjonowaniu armii USA zawierała
wyraźny zapis, że stacjonujący żołnierze podlegają pod prawo
USA.
  Jak dane państwo się godzi, to znaczy godzi się (o ile lokalny
przepis zawiera stosowną treść, tak jak nasz KC) *również* na
amerykańskie "zwyczaje".

  Polski parlament równie dobrze może zamiast ratyfikowania takiej
umowy przegłosować ustawę, że oprócz 'przyjętych zwyczajów'
(by default polskich) obowiązują w .pl również nieprzyjęte
dotąd zwyczaje pochodzące z Tobago, Dominikany oraz Filipin.
  Parlamentowi wolno, a co zabronisz? :>

Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.

 Nie.
 To jest bardzo ścisły przepis.
 Art.31 Konstytucji.
 Ale art.64 tejże Konstytucji stanowi lex specialis, implikujący, że
o ile ustawa nie stanowi inaczej (w tym w ten sposób, że strony
zawarły umowę uregulowaną w ustawie), w razie sporu właściciela
z niewłaścicielem to właściciel jest "w prawie".

Moment mówimy o sporze cywilnym (bo tutaj zgadzam się, że cywilnie może
się domagać naprawienia wymiernych szkód, nawet wynikłych z niewinnego
błędu) czy o sprawie karnej ściganej zasadniczo z urzędu?

  O KAŻDEJ sprawie, która kończy się interwencją państwa.
  Regulacja "co nie jest zabronione..." działa w zakresie cywilnoprawnym
tylko i wyłacznie dlatego, że ewentualny spór podlega rozstrzygnięciu
sądowemu, czyli interwencji państwa, które już musi tej zasady
przestrzegać.
  Ale w tym zakresie działa. I tylko w tym.
  Sąd (państwo) nie może więc wywodzić żadnego ograniczenia wolności
ustanowionej konstytucją a nie ograniczonej ustawą z faktu
"braku zakazu dla innych osób".

  Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
  Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)

O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie
pytał? ;->

 A po co pytać, skoro oświadczenie może być składane niewerbalnie ;)

Takiego też nie widziałem. Poza pozostawieniem ich luzem.

  No. I teraz Misio i ja mamy Ci wytłumaczyć na czym polega
ZWYCZAJ traktowania tak pozostawionych wózków, jako pozwolenie
na jeżdżenie *po terenie marketu*.

  Ja wiem, że wzorem zabierania czyjegoś samochodu zaraz zechcesz
spróbować tym wózkiem zawieźć sobie zakupy do domu, kawałek,
góra 4km, i będziesz miał pretensje, że przecież tak samo
używasz jak inni klienci :P

  Widzisz problem?
  To jest właśnie ZWYCZAJ.
  Być może niespisany, ale w miarę jasny dla 99%++ populacji.

 No dobra, możemy wylistować kilkadziesiąt klas osób którzy nie
zmieszczą się we "wszystkich", razem promil z populacji albo
znacznie mniej. Niech będzie "prawie wszystkich".

OK, idziesz do sklepu, gdzie gdzieś małymi literkami było napisane, że
za użycie wózka trzeba zapłacić np. 50zł. Nie zauważyłeś, sprzeczne
z powszechnym obyczajem - złodziej?

  Sprzeczne z powszechnym zwyczajem jest ustanawianie opłaty (jak
najbardziej dozwolone) w sposób ukryty :>
  Właśnie dlatego, że zwyczaj jest inny.

"Władztwo" nie oznacza tylko momentów fizycznego jego
wykonywania, ale potencjalną możliwość.

Dobra, będę teraz naciągał: niech samochód posiada łączność radiową
z właścicielem i ten może przez nią spytać "gdzie jest mój samochód,

  Zwyczajowe byłoby zapytanie właściciela przez to radio przed
zabraniem. Z prostego powodu - przez czas czekania (z bliżej
nieznanej odległości) traci możliwość rozporządzania.
  Ja rozumiem, że Ty masz wizję z innej planety, ale coś
przeoczyłeś - dołożenie tego radia działa obosiecznie,
bo dodatkowo ułatwia chętnemu na skorzystanie czy się
czasem nie myli.

Jak wtedy byś interpretował? (tak, wiem, mało realne... ale technicznie
możliwe, więc poproszę o ustosunkowanie się do tego akademickiego
zagadnienia ;) )

  Jak wyżej.
  Wzięcie bez pytanie tylko po części upraszcza odzyskanie
"władztwa", ale nadal to czyni, a jednocześnie znacznie wyraźniej
stawia pytanie o brak pytania do właściciela :>

[ciach]

Tylko że w przypadku błędnego oszacowania nie powinien być karany jak
za celowe działanie w złym (nielegalnym) zamiarze.

Nie uważasz?

 Uważam, tyle, że pozostawiono to uważaniu sądu.
 Nie mam pojęcia jaka jest "średnia uważania".

A po co istnieją art. 29 i 30 KK?

  Po to, żeby sąd *mógł* odstąpić od wymierzenia kary jeśli
*uzna* że działanie było *usprawiedliwione*.

  Może inaczej - grupowicze, kto z obecnych jest skłonny się
zgodzić, że ZABRANIE z miejsca w którym znajduje się mienie
ruchome jest USPRAWIEDLIWIONE zwyczajem?

Normalnie (zwyczajowo) pojazdy, których właściciel nie życzy sobie
udostępniać, są zabezpieczane przed użyciem przez innych.

 J.w., jestem przeciw nakładaniu dodatkowych obowiazków na właściciela.

Ale ten obowiązek JUŻ JEST.

  Ale on dotyczy INNEGO KONTEKSTU.
  Nie ma nic do cywilnego prawa rozporządzania rzeczą.

Albo czymś porzuconym.

 IMO wersja słabo nadająca się do obrony.

Wiesz, już parę razy wyrzucając papier widziałem w pojemniku smuto
leżące książki...

  A widzisz, miejsce leżenia JEST jakimś wyznacznikiem "woli posiadacza".
  Nie pisz że tego nie rozumiesz.
  Tak, napisałem "posiadacza" :P

Ponownie: czy prawo wymaga wyraźnego dopuszczenia czegoś, żeby
przestało być
zakazane? Czy wystarczy brak zakazu?

 A jaki jest ZWYCZAJ?

Zmienny.

  Nie, to Ty sobie wymyśliłeś kolejny, NIE PRZYJĘTY zwyczaj, jako
tezę do dyskusji.
  Nie ma takiego zwyczaju.

Ale ktoś nie chce namawiać do nienawiści czy dyskryminacji - po prostu
nie życzy sobie, żeby ktoś określonym kolorze skóry siadał na jego
parkowej ławce ;->

 Jakiś mały medal za oryginalność chyba chcesz dostać ;)

:D

  No co, tak skutecznie usiłujesz sprowadzić każdy przypadek do
JEDNEGO kontekstu, że już tracę cierpliwość do Twojego
powtarzania "ale on ma obowiązek".
  Jedno do drugiego nie ma NIC.
  Tak samo zakaz "tylko dla kolorowych" wynika z zakazu dyskryminacji,
zapisanego w konstytucji, i nie ma NIC do "woli właściciela".
  To jest odrębna sprawa, i w razie wystąpienia właściciel będzie
karany nie za to że udostępnił lub nie udostępnił, a za to,
że wprowadził podział rasowy.

A'propos: pamiętasz ten przypadek z "babskim barem" gdzie lokalna
klika adwokatem nie wpuszczała mężczyzn lub domagała się od nich
zakładania upokarzających peruk?

 Nie pamiętam :(

Skarżący się facet przegrał w pierwszej instancji, a jak się szykował do
apelacji... to zrobili mu nalot i "materiały pedofilskie" znaleźli.

  Taa... przypadkiem i niechcący.
  Ja wiem, że teoretycznie meteorem można oberwać, reszta
grupowiczów też (acz jedyny stwierdzony w Europie przypadek
trafienia w obiekt żywy to AFAIR krowa zabita w Hiszpani ładnych
parę lat temu, chyba jeszcze w zeszłym tysiącleciu).
  No coż, objawy wyglądają na zwyczajne bezprawie.
  Widać rzeczywiście art.2 konstytucji jest fałszywy i DLATEGO
jest potrzebny immunitet.
  Ale to OT dla dyskusji opartej na prawie :>

Może to czyjaś kolekcja, skąd mam wiedzieć ;->

 TO SIĘ SPYTAJ!

Przypuszczam, że przeważającą reakcją byłoby spojrzenie jak na wariata
i szybkie oddalenie się ;)

  To jest całkiem dobra definicja działania zwyczaju ;)

 Przecie tłumaczę, że to jest kryterium dla wszystkich wątpliwości :)
 "Zwyczaj" stanowi wyjątek dla przypadku, kiedy tych wątpliwości
nie ma.

Tak czy inaczej jeśli coś zostawię niezamknięte, co normalnie powinno
być zamknięte, i ktoś skorzysta bez straty dla mnie, to jeśli
udostępnienie wyniknie z mojego gapiostwa nie będę awantury robił.

  Z grubsza się zgodzę.
  Byleby złodziej roweru od którego na moment się odwróciłeś
nie bronił się później "krótkotrwałym użyciem".

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-19 15:35:17
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

Włamał się? Nielegalnie. Nie włamał się? Cóż...

  W 100% zgoda.

Nie :) Bo oprócz "nie włamał się" musi być "wyszedł, gdy go wyproszono". JAk się nie włamie, ale nie opuści na wezwanie to narusza mir.

  Jak go nie ma to również nie ma problemu - przecież nie przysługują
Ci żadne roszczenia z tego tytułu.

Chyba to samo napisalem :)



 Nie.
 To jest moja osobista wykładnia "zwyczaju" :D

Ja mam, powiedzmy, inną, więc wszystko się sprowadzi do tego, kto ma
adwokata, który lepiej przekona sąd ;)

  Ototo :)

Ale są też nie da się przekonać argumentami sprzecznymi z prawem. Piszę w sensie - sa kolejne instancje, i nawet jak jedna łyknie, to druga już niekoniecznie.

  No. I teraz Misio i ja mamy Ci wytłumaczyć na czym polega
ZWYCZAJ traktowania tak pozostawionych wózków, jako pozwolenie
na jeżdżenie *po terenie marketu*.

Nie da rady. Próbowałem przez analogię z pisuarem, ale nie utrwaliło się ;)

  Może inaczej - grupowicze, kto z obecnych jest skłonny się
zgodzić, że ZABRANIE z miejsca w którym znajduje się mienie
ruchome jest USPRAWIEDLIWIONE zwyczajem?

ja nie :) uwazam za zwyczajowo i prawnie nieusprawiedliwione.



Może to czyjaś kolekcja, skąd mam wiedzieć ;->

 TO SIĘ SPYTAJ!

Przypuszczam, że przeważającą reakcją byłoby spojrzenie jak na wariata
i szybkie oddalenie się ;)

  To jest całkiem dobra definicja działania zwyczaju ;)


:D

Data: 2013-02-19 16:27:48
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 19.02.2013 15:14, Gotfryd Smolik news pisze:

 Jeszcze raz i powoli: musisz ZNAĆ zwyczaj, aby wiedzieć, że pozwala Ci
on PRZEKRACZAĆ zakres czynności na które pozwala Ci "prawo literalne"
wyrażone przepisami.

OK, to kuriozalnie na drugą stronę: na środku chodnika leży rozdeptana
puszka po napoju czy wręcz rozbita butelka. Formalnie, ponieważ nie wiem
czyje to jest i wiem, że nie jest moje, nie nie wolno mi tego samowolnie
sprzątnąć i wyrzucić do kosza (pomijam wyższą konieczność bo np. ktoś
może się skaleczyć).

Chroni mnie tylko powszechny obyczaj (w sumie złe nieco słowo, ale
rozumiesz o co mi chodzi ;) ) że obiekty w takim stanie i w takim
miejscu są "porzucone z zamiarem wyzbycia".

Do tego dążysz?

OK, jeśli w ten sposób na to popatrzeć to zgoda.

Ale będę się upierał, że tak w przypadku samochodu jak i rozdeptanej
puszki może zadziałać ta sama obrona - kwestia przekonania sędziego do
"bycia w błędzie" i złego zrozumienia przesłanki. Czy się uda czy nie -
zależy, jaki adwokat ;)

Dochodzimy do konsensusu?

 [ciach]

 Z grubsza się zgodzę.
 Byleby złodziej roweru od którego na moment się odwróciłeś
nie bronił się później "krótkotrwałym użyciem".

Spinam tanią linką ;)

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-19 21:37:39
Autor: Krzysztof Halasa
Hacking...
Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> writes:

OK, to kuriozalnie na drugą stronę: na środku chodnika leży rozdeptana
puszka po napoju czy wręcz rozbita butelka. Formalnie, ponieważ nie wiem
czyje to jest i wiem, Ĺźe nie jest moje, nie nie wolno mi tego samowolnie
sprzątnąć i wyrzucić do kosza (pomijam wyższą konieczność bo np. ktoś
może się skaleczyć).

Chroni mnie tylko powszechny obyczaj (w sumie złe nieco słowo, ale
rozumiesz o co mi chodzi ;) ) Ĺźe obiekty w takim stanie i w takim
miejscu są "porzucone z zamiarem wyzbycia".

Przeciwnie, pozbycie się własności przez jej porzucenie jest opisane
w prawie.
--
Krzysztof Halasa

Data: 2013-02-19 21:57:17
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 19.02.2013 21:37, Krzysztof Halasa pisze:

Chroni mnie tylko powszechny obyczaj (w sumie złe nieco słowo, ale
rozumiesz o co mi chodzi ;) ) że obiekty w takim stanie i w takim
miejscu są "porzucone z zamiarem wyzbycia".

Przeciwnie, pozbycie się własności przez jej porzucenie jest opisane
w prawie.

No i wracamy do mojego poprzedniego pytania: jak odróżnić? Porzucone? Zgubione? Udostępnione?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-19 22:05:43
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 19.02.2013 21:37, Krzysztof Halasa pisze:

Chroni mnie tylko powszechny obyczaj (w sumie złe nieco słowo, ale
rozumiesz o co mi chodzi ;) ) że obiekty w takim stanie i w takim
miejscu są "porzucone z zamiarem wyzbycia".

Przeciwnie, pozbycie się własności przez jej porzucenie jest opisane
w prawie.

No i wracamy do mojego poprzedniego pytania: jak odróżnić? Porzucone?
Zgubione? Udostępnione?


Ale konkretnie co?

W parku stoi samotna ławka:
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

Na śmietniku leży lampa:
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

Na chodniku leży mała damska torebka:
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

Na parkingu w upalny dzień, przy burger-barze stoi stara otwarta skoda, radio gra, kluczyki w stacyjce, a więc Skoda:
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

W ciemnej uliczce stoi uszminkowana kobieta w czerwonych szpilkach, kabaretkach, w blond peruczce, z miniówą do pół dup... y ;)
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

Data: 2013-02-20 09:39:16
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 19.02.2013 22:05, Mr. Misio pisze:

Przeciwnie, pozbycie się własności przez jej porzucenie jest opisane
w prawie.

No i wracamy do mojego poprzedniego pytania: jak odróżnić? Porzucone?
Zgubione? Udostępnione?


Ale konkretnie co?

Wszystko jedno. Jak pisałem - na poziomie "podstawowym" jeśli wezmę
cokolwiek, co nie jest moją własnością, bez wyrażonej przez właściciela
zgody - formalnie kradnę. Nawet jeśli jest to zdeptana puszka na chodniku.

Zgadza się?

W rzeczywistości nie zostanie to uznane za kradzież z uwagi na to, że
łatwo mogę się wytłumaczyć posiadaniem uzasadnionego przekonania, że
jest to mienie porzucone przez właściciela. Nawet jeśli w tym konkretnym
przypadku jest to pamiątkowa rozdeptana puszka, którą właściciel
umieścił tam celowo w porozumieniu z właścicielem chodnika i nie życzył
sobie jej usuwania ;)

Czyli wszystko sprowadza się do tego, czy uczciwie mogłem mieć
przekonanie, że jest to mienie porzucone/udostępnione żeby nie mieć
postawionych zarzutów. Nawet jeśli to była rozdeptana puszka.

Mamy porozumienie?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-20 11:07:42
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 19.02.2013 22:05, Mr. Misio pisze:

Przeciwnie, pozbycie się własności przez jej porzucenie jest opisane
w prawie.

No i wracamy do mojego poprzedniego pytania: jak odróżnić? Porzucone?
Zgubione? Udostępnione?


Ale konkretnie co?

Wszystko jedno. Jak pisałem - na poziomie "podstawowym" jeśli wezmę
cokolwiek, co nie jest moją własnością, bez wyrażonej przez właściciela
zgody - formalnie kradnę. Nawet jeśli jest to zdeptana puszka na chodniku.

Zgadza się?

W rzeczywistości nie zostanie to uznane za kradzież z uwagi na to, że
łatwo mogę się wytłumaczyć posiadaniem uzasadnionego przekonania, że
jest to mienie porzucone przez właściciela. Nawet jeśli w tym konkretnym
przypadku jest to pamiątkowa rozdeptana puszka, którą właściciel
umieścił tam celowo w porozumieniu z właścicielem chodnika i nie życzył
sobie jej usuwania ;)

Czyli wszystko sprowadza się do tego, czy uczciwie mogłem mieć
przekonanie, że jest to mienie porzucone/udostępnione żeby nie mieć
postawionych zarzutów. Nawet jeśli to była rozdeptana puszka.

Mamy porozumienie?


Data: 2013-02-20 11:13:20
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Wlasciwie za kazdym razem robie FUT pl.soc.prawo jak to robisz, ze dalej krosujesz?

Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 19.02.2013 22:05, Mr. Misio pisze:

Przeciwnie, pozbycie się własności przez jej porzucenie jest opisane
w prawie.

No i wracamy do mojego poprzedniego pytania: jak odróżnić? Porzucone?
Zgubione? Udostępnione?


Ale konkretnie co?

Wszystko jedno.

No wlasnie nie wszystko jedno ;)

Jak pisałem - na poziomie "podstawowym" jeśli wezmę
cokolwiek, co nie jest moją własnością, bez wyrażonej przez właściciela
zgody - formalnie kradnę.

Zdefiniuj "cokolwiek" :)

Nawet jeśli jest to zdeptana puszka na chodniku.

Zgadza się?

Nie ;P


W rzeczywistości nie zostanie to uznane za kradzież z uwagi na to, że
łatwo mogę się wytłumaczyć posiadaniem uzasadnionego przekonania, że

to czy łatwo to zależy :)

Bo ostatecznie nie twoje przekonanie się będzie liczyć tylko przekonanie sądu.

jest to mienie porzucone przez właściciela.

to może być twoje błedne przekonanie, nie zakłądasz włąsnej pomyłki?

Nawet jeśli w tym konkretnym
przypadku jest to pamiątkowa rozdeptana puszka, którą właściciel
umieścił tam celowo w porozumieniu z właścicielem chodnika i nie życzył
sobie jej usuwania ;)

Czyli wszystko sprowadza się do tego, czy uczciwie mogłem mieć
przekonanie, że jest to mienie porzucone/udostępnione żeby nie mieć
postawionych zarzutów. Nawet jeśli to była rozdeptana puszka.

Mamy porozumienie?

Nie :)

a) rozdeptana pyszka na srodku chodnika - najwieksze prawdopodobienstwo, ze to smiec

b) portfel pełny kasy - albo ktoś zgubił (A nie porzucił, choć mógł porzucić ale tutaj znow - najwieksze prawdopodobienstwo - usciakjacy złodziej pozbywajacy sie hot stuff, albo bedziesz w ukrytej kamerze)

itd.




Data: 2013-02-20 11:13:57
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Wlasciwie za kazdym razem robie FUT pl.soc.prawo jak to robisz, ze dalej
krosujesz?

Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 19.02.2013 22:05, Mr. Misio pisze:

Przeciwnie, pozbycie się własności przez jej porzucenie jest opisane
w prawie.

No i wracamy do mojego poprzedniego pytania: jak odróżnić? Porzucone?
Zgubione? Udostępnione?


Ale konkretnie co?

Wszystko jedno.

No wlasnie nie wszystko jedno ;)

Jak pisałem - na poziomie "podstawowym" jeśli wezmę
cokolwiek, co nie jest moją własnością, bez wyrażonej przez właściciela
zgody - formalnie kradnę.

Zdefiniuj "cokolwiek" :)

Nawet jeśli jest to zdeptana puszka na chodniku.

Zgadza się?

Nie ;P


W rzeczywistości nie zostanie to uznane za kradzież z uwagi na to, że
łatwo mogę się wytłumaczyć posiadaniem uzasadnionego przekonania, że

to czy łatwo to zależy :)

Bo ostatecznie nie twoje przekonanie się będzie liczyć tylko przekonanie
sądu.

jest to mienie porzucone przez właściciela.

to może być twoje błedne przekonanie, nie zakłądasz włąsnej pomyłki?

Nawet jeśli w tym konkretnym
przypadku jest to pamiątkowa rozdeptana puszka, którą właściciel
umieścił tam celowo w porozumieniu z właścicielem chodnika i nie życzył
sobie jej usuwania ;)

Czyli wszystko sprowadza się do tego, czy uczciwie mogłem mieć
przekonanie, że jest to mienie porzucone/udostępnione żeby nie mieć
postawionych zarzutów. Nawet jeśli to była rozdeptana puszka.

Mamy porozumienie?

Nie :)

a) rozdeptana pyszka na srodku chodnika - najwieksze prawdopodobienstwo,
ze to smiec

b) portfel pełny kasy - albo ktoś zgubił (A nie porzucił, choć mógł
porzucić ale tutaj znow - najwieksze prawdopodobienstwo - usciakjacy
złodziej pozbywajacy sie hot stuff, albo bedziesz w ukrytej kamerze)

itd.

W parku stoi samotna ławka:
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

Na śmietniku leży lampa:
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

Na chodniku leży mała damska torebka:
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

Na parkingu w upalny dzień, przy burger-barze stoi stara otwarta skoda, radio gra, kluczyki w stacyjce, a więc Skoda:
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

W ciemnej uliczce stoi uszminkowana kobieta w czerwonych szpilkach, kabaretkach, w blond peruczce, z miniówą do pół dup... y
a) porzucona?
b) zgubiona?
c) udostępniona?

Data: 2013-02-20 11:54:01
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 20.02.2013 11:13, Mr. Misio pisze:
Wlasciwie za kazdym razem robie FUT pl.soc.prawo jak to robisz, ze dalej
krosujesz?

Chyba odpowiadałem komuś, kto puszczał i tu i tu.

[ciach]

Ale konkretnie co?

Wszystko jedno.

No wlasnie nie wszystko jedno ;)

Z punktu widzenia KK? Jak najbardziej wszystko jedno - jest "rzecz
ruchoma" bez sprecyzowania, co to jest.

Jak pisałem - na poziomie "podstawowym" jeśli wezmę
cokolwiek, co nie jest moją własnością, bez wyrażonej przez właściciela
zgody - formalnie kradnę.

Zdefiniuj "cokolwiek" :)

Dowolna rzecz ruchoma.

Nawet jeśli jest to zdeptana puszka na chodniku.

Zgadza się?

Nie ;P

Bo?

W rzeczywistości nie zostanie to uznane za kradzież z uwagi na to, że
łatwo mogę się wytłumaczyć posiadaniem uzasadnionego przekonania, że

to czy łatwo to zależy :)

Bo ostatecznie nie twoje przekonanie się będzie liczyć tylko przekonanie
sądu.

Tak, o tym właśnie piszę. Ale w przypadku rozdeptanej puszki uważam, że
łatwo. Nie uważasz? ;)

jest to mienie porzucone przez właściciela.

to może być twoje błedne przekonanie, nie zakłądasz włąsnej pomyłki?

Wiesz, teoretycznie cała rzeczywistość może być iluzją ;-P

Nawet jeśli w tym konkretnym
przypadku jest to pamiątkowa rozdeptana puszka, którą właściciel
umieścił tam celowo w porozumieniu z właścicielem chodnika i nie życzył
sobie jej usuwania ;)

Czyli wszystko sprowadza się do tego, czy uczciwie mogłem mieć
przekonanie, że jest to mienie porzucone/udostępnione żeby nie mieć
postawionych zarzutów. Nawet jeśli to była rozdeptana puszka.

Mamy porozumienie?

Nie :)

Dlaczego?

a) rozdeptana pyszka na srodku chodnika - najwieksze prawdopodobienstwo,
ze to smiec

b) portfel pełny kasy - albo ktoś zgubił (A nie porzucił, choć mógł
porzucić ale tutaj znow - najwieksze prawdopodobienstwo - usciakjacy
złodziej pozbywajacy sie hot stuff, albo bedziesz w ukrytej kamerze)


Czytaj uważniej - w tym momencie zapominamy na chwilę o zwyczajach i
zakładamy, że nic nie wiemy na ich temat. Znamy tylko przepisy.

Jest puszka. Rozdeptana. Czyjaś. Nie wiemy nic na temat obyczaju - znamy
wyłącznie obowiązujące prawo.

Teraz warunki zadania jasne?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-20 13:23:13
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Ale konkretnie co?

Wszystko jedno.

No wlasnie nie wszystko jedno ;)

Z punktu widzenia KK? Jak najbardziej wszystko jedno - jest "rzecz
ruchoma" bez sprecyzowania, co to jest.

Wszystko jwednow  sensie "możesz zgłosić kradzież swojej pogiętej puszki, którą położyłeś na chodniku" oraz "możesz się bronić, ze wziałęś i pojechałęś samochodem, który wydawał _CI_ się na porzucony / udostępniony do użytku"

Reszta - są rozstrzygnie :)

Jak pisałem - na poziomie "podstawowym" jeśli wezmę
cokolwiek, co nie jest moją własnością, bez wyrażonej przez właściciela
zgody - formalnie kradnę.

Zdefiniuj "cokolwiek" :)

Dowolna rzecz ruchoma.

To zła definicja.


W rzeczywistości nie zostanie to uznane za kradzież z uwagi na to, że
łatwo mogę się wytłumaczyć posiadaniem uzasadnionego przekonania, że

to czy łatwo to zależy :)

Bo ostatecznie nie twoje przekonanie się będzie liczyć tylko przekonanie
sądu.

Tak, o tym właśnie piszę. Ale w przypadku rozdeptanej puszki uważam, że
łatwo. Nie uważasz? ;)

Ale w przypadku zaboru mercedesa może być trudniej ;)


jest to mienie porzucone przez właściciela.

to może być twoje błedne przekonanie, nie zakłądasz włąsnej pomyłki?

Wiesz, teoretycznie cała rzeczywistość może być iluzją ;-P

Taki matrix? :) Obserwuj koty ;)


a) rozdeptana pyszka na srodku chodnika - najwieksze prawdopodobienstwo,
ze to smiec

b) portfel pełny kasy - albo ktoś zgubił (A nie porzucił, choć mógł
porzucić ale tutaj znow - najwieksze prawdopodobienstwo - usciakjacy
złodziej pozbywajacy sie hot stuff, albo bedziesz w ukrytej kamerze)


Czytaj uważniej - w tym momencie zapominamy na chwilę o zwyczajach i
zakładamy, że nic nie wiemy na ich temat. Znamy tylko przepisy.

Jest puszka. Rozdeptana. Czyjaś. Nie wiemy nic na temat obyczaju - znamy
wyłącznie obowiązujące prawo.

Teraz warunki zadania jasne?

Oczywiście ;) JEśli to nie twój chodnik to omijasz puszkę, bo jest czyjaś, na czyimś chodniku :)

Data: 2013-02-20 22:14:47
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 20.02.2013 13:23, Mr. Misio pisze:

Z punktu widzenia KK? Jak najbardziej wszystko jedno - jest "rzecz
ruchoma" bez sprecyzowania, co to jest.

Wszystko jwednow  sensie "możesz zgłosić kradzież swojej pogiętej
puszki, którą położyłeś na chodniku" oraz "możesz się bronić, ze wziałęś
i pojechałęś samochodem, który wydawał _CI_ się na porzucony /
udostępniony do użytku"

Reszta - są rozstrzygnie :)

I to na podstawie tego, co skarżący/oskarżony (w ocenie sądu) myślał (tj. jaka była jego intencja - wzięcie porzuconego czy kradzież) a nie na podstawie tego, co sąd by myślał o tym przedmiocie.

Ale absolutnie się zgadzam, że człowiekowi wychowanemu w Polsce w ostatnich paru dekadach ciężko będzie uwierzyć jeśli będzie się tłumaczył, że autentycznie myślał, że samochód był celowo porzucony (o ile nie był to kompletnie rozwalony grat - chociaż ktoś tu przytaczał przykład idioty z bronią w ręku odpędzającego kogoś, kto tylko oglądał jego wrak wyglądający na porzucony ;) ).

Jak pisałem - na poziomie "podstawowym" jeśli wezmę
cokolwiek, co nie jest moją własnością, bez wyrażonej przez właściciela
zgody - formalnie kradnę.

Zdefiniuj "cokolwiek" :)

Dowolna rzecz ruchoma.

To zła definicja.

Dlaczego? Od początku mówiliśmy o "rzeczach ruchomych".

W rzeczywistości nie zostanie to uznane za kradzież z uwagi na to, że
łatwo mogę się wytłumaczyć posiadaniem uzasadnionego przekonania, że

to czy łatwo to zależy :)

Bo ostatecznie nie twoje przekonanie się będzie liczyć tylko przekonanie
sądu.

Tak, o tym właśnie piszę. Ale w przypadku rozdeptanej puszki uważam, że
łatwo. Nie uważasz? ;)

Ale w przypadku zaboru mercedesa może być trudniej ;)

Pewnie. Chyba że to był bardzo zdezelowany Mercedes i stał tam od dłuższego czasu ;)

jest to mienie porzucone przez właściciela.

to może być twoje błedne przekonanie, nie zakłądasz włąsnej pomyłki?

Wiesz, teoretycznie cała rzeczywistość może być iluzją ;-P

Taki matrix? :) Obserwuj koty ;)

Obserwuję sześć - połowa na kocu, a połowa leżąca na kocu ;) (ciekawe kto się kotów doliczy ;) )

[ciach]

Czytaj uważniej - w tym momencie zapominamy na chwilę o zwyczajach i
zakładamy, że nic nie wiemy na ich temat. Znamy tylko przepisy.

Jest puszka. Rozdeptana. Czyjaś. Nie wiemy nic na temat obyczaju - znamy
wyłącznie obowiązujące prawo.

Teraz warunki zadania jasne?

Oczywiście ;) JEśli to nie twój chodnik to omijasz puszkę, bo jest
czyjaś, na czyimś chodniku :)

Albo ją biorę zakładając, że przeciętny sąd powinien mi uwierzyć, że byłem przekonany o jej porzuceniu jako śmieć ;)

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-20 23:45:43
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Zdefiniuj "cokolwiek" :)

Dowolna rzecz ruchoma.

To zła definicja.

Dlaczego? Od początku mówiliśmy o "rzeczach ruchomych".

Dlatego, że rzacz ruchoma to zarówo batonik Mars jak i Limuzyna ;)


Ale w przypadku zaboru mercedesa może być trudniej ;)

Pewnie. Chyba że to był bardzo zdezelowany Mercedes i stał tam od
dłuższego czasu ;)

JEśli będzie miał wartość pow 2000 to będzie inaczej, niż jakby był tańszy. ;)

Oczywiście ;) JEśli to nie twój chodnik to omijasz puszkę, bo jest
czyjaś, na czyimś chodniku :)

Albo ją biorę zakładając, że przeciętny sąd powinien mi uwierzyć, że
byłem przekonany o jej porzuceniu jako śmieć ;)

Ale to dalej tylko Twoje założenie :)

A ty jesteś najmniej obiektywną osobą. Co nie jest zadnym zarzutem. Poprostu sami siebie zawsze inaczej oceniamy niz osoba postronna. JEszcze inaczej ocenia osoba (sędzia), który ciągle ocenia, przez pryzmat prawa. Inaczej ocenia sąsiad. Inaczej kochanka. Inaczej zdradzana żona. Inaczej dziecko ;)

Data: 2013-02-17 17:25:21
Autor: Robert Tomasik
Hacking...
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał w wiadomości news:5120d6ce$1news.home.net.pl...


Czyli jeśli idę sobie przez park i usiądę na parkowej ławce, nie będącej moją własnością, i w ten sposób ją zajmę - to jestem złodziejem?

Nie, ale jak ją zabierzesz ze sobą, to już tak. Bo właściciel udostępnił ją do siadania wszystkim, a nie tylko Tobie. Natomiast co to ma wspólnego z omawianym przez Was tematem, to już nie wiem.

Data: 2013-02-17 18:18:20
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 17:25, Robert Tomasik pisze:
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał
w wiadomości news:5120d6ce$1news.home.net.pl...


Czyli jeśli idę sobie przez park i usiądę na parkowej ławce, nie
będącej moją własnością, i w ten sposób ją zajmę - to jestem złodziejem?

Nie, ale jak ją zabierzesz ze sobą, to już tak. Bo właściciel udostępnił
ją do siadania wszystkim, a nie tylko Tobie.

Ale jak ja na niej siedzę (OK, ja z kilkoma znajomymi) to już nikt inny nie usiądzie póki nie wstaniemy. Jesteśmy złodziejami?

Natomiast co to ma
wspólnego z omawianym przez Was tematem, to już nie wiem.

Ktoś zostawił samochód udostępniony dla wszystkich. OK, przez gapiostwo, ale skąd wiesz, że nie celowo?

Ktoś wsiadł i pojechał - i zostawił gdzie indziej dla następnego do użycia.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 19:43:15
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 17:25, Robert Tomasik pisze:
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał
w wiadomości news:5120d6ce$1news.home.net.pl...


Czyli jeśli idę sobie przez park i usiądę na parkowej ławce, nie
będącej moją własnością, i w ten sposób ją zajmę - to jestem złodziejem?

Nie, ale jak ją zabierzesz ze sobą, to już tak. Bo właściciel udostępnił
ją do siadania wszystkim, a nie tylko Tobie.

Ale jak ja na niej siedzę (OK, ja z kilkoma znajomymi) to już nikt inny
nie usiądzie póki nie wstaniemy. Jesteśmy złodziejami?

Głuptakami raczej ;)

Data: 2013-02-17 19:55:01
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 19:43, Mr. Misio pisze:

Nie, ale jak ją zabierzesz ze sobą, to już tak. Bo właściciel udostępnił
ją do siadania wszystkim, a nie tylko Tobie.

Ale jak ja na niej siedzę (OK, ja z kilkoma znajomymi) to już nikt inny
nie usiądzie póki nie wstaniemy. Jesteśmy złodziejami?

Głuptakami raczej ;)

Siadający na ławkach w parku to głuptaki?

Masz może jakieś uzasadnienie swojej niecodziennej teorii?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 20:02:39
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 19:43, Mr. Misio pisze:

Nie, ale jak ją zabierzesz ze sobą, to już tak. Bo właściciel
udostępnił
ją do siadania wszystkim, a nie tylko Tobie.

Ale jak ja na niej siedzę (OK, ja z kilkoma znajomymi) to już nikt inny
nie usiądzie póki nie wstaniemy. Jesteśmy złodziejami?

Głuptakami raczej ;)

Siadający na ławkach w parku to głuptaki?

W wiekszości nie :) Ale tacy co wysuwają hipotezy jakoby siadanie było kradzieżą - już tak :)


Masz może jakieś uzasadnienie swojej niecodziennej teorii?


j.w. :)

Zabawny jestes, wiesz :) Z linuksa czy z prawa piszesz? :)

Data: 2013-02-17 20:05:34
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 20:02, Mr. Misio pisze:

Głuptakami raczej ;)

Siadający na ławkach w parku to głuptaki?

W wiekszości nie :) Ale tacy co wysuwają hipotezy jakoby siadanie było
kradzieżą - już tak :)

Ale dochodzi do wyjęcia rzeczy ruchomej spod władztwa właściciela w takim samym zakresie jak tymczasowe skorzystanie z pozostawionego niezabezpieczonego pojazdu.

Masz może jakieś uzasadnienie swojej niecodziennej teorii?


j.w. :)

Zabawny jestes, wiesz :)

A ty żałosny.

Z linuksa czy z prawa piszesz? :)

Z obu.


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 20:09:54
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 20:02, Mr. Misio pisze:

Głuptakami raczej ;)

Siadający na ławkach w parku to głuptaki?

W wiekszości nie :) Ale tacy co wysuwają hipotezy jakoby siadanie było
kradzieżą - już tak :)

Ale dochodzi do wyjęcia rzeczy ruchomej spod władztwa właściciela w

Nie dochodzi.

takim samym zakresie jak tymczasowe skorzystanie z pozostawionego
niezabezpieczonego pojazdu.

Nie w takim samym.

Z linuksa czy z prawa piszesz? :)

Z obu.


Aaa czyli wszechstronny specjalista :)

Omnibus :)

Data: 2013-02-17 20:13:03
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 20:09, Mr. Misio pisze:

W wiekszości nie :) Ale tacy co wysuwają hipotezy jakoby siadanie było
kradzieżą - już tak :)

Ale dochodzi do wyjęcia rzeczy ruchomej spod władztwa właściciela w

Nie dochodzi.

W takim samym zakresie, jak skorzystanie z udostępnionego pojazdu.

takim samym zakresie jak tymczasowe skorzystanie z pozostawionego
niezabezpieczonego pojazdu.

Nie w takim samym.

Wykaż różnicę.

Z linuksa czy z prawa piszesz? :)

Z obu.


Aaa czyli wszechstronny specjalista :)

Omnibus :)

Zazdrościsz?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 20:28:41
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Omnibus :)

Zazdrościsz?

Oczywiście. Jednak ciesze sie, ze sam nie jestem onibusem. Zycie mam prostsze.

Data: 2013-02-17 20:39:15
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 20:28, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Omnibus :)

Zazdrościsz?

Oczywiście. Jednak ciesze sie, ze sam nie jestem onibusem. Zycie mam
prostsze.

Duma z własnej ignorancji i prostactwa...  fascynujące.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 20:53:16
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 20:28, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Omnibus :)

Zazdrościsz?

Oczywiście. Jednak ciesze sie, ze sam nie jestem onibusem. Zycie mam
prostsze.

Duma z własnej ignorancji i prostactwa...  fascynujące.

Lepsze moim zdaniem niz duma z bycia bufonem :)

Data: 2013-02-17 21:07:06
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 20:53, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 20:28, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Omnibus :)

Zazdrościsz?

Oczywiście. Jednak ciesze sie, ze sam nie jestem onibusem. Zycie mam
prostsze.

Duma z własnej ignorancji i prostactwa...  fascynujące.

Lepsze moim zdaniem niz duma z bycia bufonem :)

Dlaczego zatem robisz jedno i drugie, omibusie w zakresie ignorancji i bufonady?


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:15:05
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
Dlaczego zatem robisz jedno i drugie, omibusie w zakresie ignorancji i
bufonady?

Bo widzisz, ja to jetem ten prostak i głupek, a tacy sie wlasnie tak zachowują.

Natomist inteligentni ludzie potrafią takich jak ja w sprytny sposób ośmieszyć nie uciekając się do epitetów :)

Data: 2013-02-17 21:20:16
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:15, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
Dlaczego zatem robisz jedno i drugie, omibusie w zakresie ignorancji i
bufonady?

Bo widzisz, ja to jetem ten prostak i głupek, a tacy sie wlasnie tak
zachowują.

Natomist inteligentni ludzie potrafią takich jak ja w sprytny sposób
ośmieszyć nie uciekając się do epitetów :)

Ale wiesz, Misiu, staram się używać języka, który będzie dla ciebie zrozumiały...


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:22:36
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:15, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
Dlaczego zatem robisz jedno i drugie, omibusie w zakresie ignorancji i
bufonady?

Bo widzisz, ja to jetem ten prostak i głupek, a tacy sie wlasnie tak
zachowują.

Natomist inteligentni ludzie potrafią takich jak ja w sprytny sposób
ośmieszyć nie uciekając się do epitetów :)

Ale wiesz, Misiu, staram się używać języka, który będzie dla ciebie
zrozumiały...


Czyli jednak nie jestes inteligentny ani bystry... :(

<szloch!>

Data: 2013-02-17 21:29:37
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:22, Mr. Misio pisze:

Ale wiesz, Misiu, staram się używać języka, który będzie dla ciebie
zrozumiały...


Czyli jednak nie jestes inteligentny ani bystry... :(

Nie tobie to oceniać.... To tak jakby osioł Alberta Einsteina usiłował ocenić...


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:30:41
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:22, Mr. Misio pisze:

Ale wiesz, Misiu, staram się używać języka, który będzie dla ciebie
zrozumiały...


Czyli jednak nie jestes inteligentny ani bystry... :(

Nie tobie to oceniać.... To tak jakby osioł Alberta Einsteina usiłował
ocenić...


Ocena inteligencji dyskutanta nie jest zabroniona :D

Data: 2013-02-17 21:35:24
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:30, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:22, Mr. Misio pisze:

Ale wiesz, Misiu, staram się używać języka, który będzie dla ciebie
zrozumiały...


Czyli jednak nie jestes inteligentny ani bystry... :(

Nie tobie to oceniać.... To tak jakby osioł Alberta Einsteina usiłował
ocenić...


Ocena inteligencji dyskutanta nie jest zabroniona :D



Pewnie że nie. Tylko twoje będzie nierzetelna - zbyt głupi jesteś.


--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:39:37
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:30, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:22, Mr. Misio pisze:

Ale wiesz, Misiu, staram się używać języka, który będzie dla ciebie
zrozumiały...


Czyli jednak nie jestes inteligentny ani bystry... :(

Nie tobie to oceniać.... To tak jakby osioł Alberta Einsteina usiłował
ocenić...


Ocena inteligencji dyskutanta nie jest zabroniona :D



Pewnie że nie. Tylko twoje będzie nierzetelna - zbyt głupi jesteś.


Widzisz, ja ci nie odbieram prawa do błednej oceny.

Data: 2013-02-17 21:01:13
Autor: Mr. Misio
Hacking...
ALe nie smuć się, mam dla Ciebier kejsa... zły człowiek, przestępca, zabierał ludziom przedmioty (torebki kobietom) po czym je porzucał, nic z nich nie kradnąc...

"W niniejszej sprawie sprawca postępował z torebkami zabieranymi kobietom tak, jak właściciel tego mienia. Fakt, że te torebki oraz ich zawartość następnie porzucał, a nie zatrzymywał dla siebie, nie zmienia istoty, to jest tego, iż działał on „w celu przywłaszczenia mienia”."

http://www.zielona-gora.po.gov.pl/index.php?id=27&idk=9&idp=408


Fut prawo.

Data: 2013-02-17 21:13:01
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:01, Mr. Misio pisze:
ALe nie smuć się, mam dla Ciebier kejsa... zły człowiek, przestępca,
zabierał ludziom przedmioty (torebki kobietom) po czym je porzucał, nic
z nich nie kradnąc...

Tylko, drogi manipulancie, ów człowiek robił to GROŻĄC UŻYCIEM NOŻA.

Nie zbierał porzuconych torebek tylko POPEŁNIAŁ ROZBÓJ grożąc użyciem przemocy w celu odebrania mienia.

Może łaskawie zajmij się swoją wąską specjalizacją (co to jest? kopanie rowów?) bo skoro nie umiesz odróżnić wzięcia w chwilowe posiadanie rzeczy porzuconej od rozboju z bronią w ręku to o prawie się może lepiej nie wypowiadaj.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:16:56
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:01, Mr. Misio pisze:
ALe nie smuć się, mam dla Ciebier kejsa... zły człowiek, przestępca,
zabierał ludziom przedmioty (torebki kobietom) po czym je porzucał, nic
z nich nie kradnąc...

Tylko, drogi manipulancie, ów człowiek robił to GROŻĄC UŻYCIEM NOŻA.

Napad.


Nie zbierał porzuconych torebek tylko POPEŁNIAŁ ROZBÓJ grożąc użyciem
przemocy w celu odebrania mienia.

PRzeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem omnibusie:

"W niniejszej sprawie sprawca postępował z torebkami zabieranymi kobietom tak, jak właściciel tego mienia. Fakt, że te torebki oraz ich zawartość następnie porzucał, a nie zatrzymywał dla siebie, nie zmienia istoty, to jest tego, iż działał on „w celu przywłaszczenia mienia”."

Może łaskawie zajmij się swoją wąską specjalizacją (co to jest? kopanie
rowów?) bo skoro nie umiesz odróżnić wzięcia w chwilowe posiadanie
rzeczy porzuconej od rozboju z bronią w ręku to o prawie się może lepiej
nie wypowiadaj.

j.w.

Data: 2013-02-17 21:19:58
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Dodam:

RozbĂłj - art. 280 Kodeksu karnego

§ 1. „Kto kradnie, używając przemocy wobec osoby lub grożąc natychmiastowym jej użyciem albo doprowadzając człowieka do stanu nieprzytomności lub bezbronności, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.”



przeczytaj ze zrozumieniem drugie słowo, to zaraz po "Kto". W kontekscie zabierał i porzucał - dodatkowo sam napisałeś, rozbój, czyli kradzież (bonusowo z przemoca).

Data: 2013-02-17 21:21:32
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:16, Mr. Misio pisze:
Tylko, drogi manipulancie, ów człowiek robił to GROŻĄC UŻYCIEM NOŻA.

Napad.

Napady to może ty masz... A to był rozbój.

Nie zbierał porzuconych torebek tylko POPEŁNIAŁ ROZBÓJ grożąc użyciem
przemocy w celu odebrania mienia.

PRzeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem omnibusie:

"W niniejszej sprawie sprawca postępował z torebkami zabieranymi
kobietom tak, jak właściciel tego mienia. Fakt, że te torebki oraz ich
zawartość następnie porzucał, a nie zatrzymywał dla siebie, nie zmienia
istoty, to jest tego, iż działał on „w celu przywłaszczenia mienia”."

Bo odbierał je siłą.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:25:04
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

"W niniejszej sprawie sprawca postępował z torebkami zabieranymi
kobietom tak, jak właściciel tego mienia. Fakt, że te torebki oraz ich
zawartość następnie porzucał, a nie zatrzymywał dla siebie, nie zmienia
istoty, to jest tego, iż działał on „w celu przywłaszczenia mienia”."

Bo odbierał je siłą.


A gdyby nie odbierał siłą to byłaby kradzież, nie rozbój.

Czyli gdy bez uzycia siły przygarniesz i porzucisz samochod...

Data: 2013-02-17 21:28:21
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:25, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

"W niniejszej sprawie sprawca postępował z torebkami zabieranymi
kobietom tak, jak właściciel tego mienia. Fakt, że te torebki oraz ich
zawartość następnie porzucał, a nie zatrzymywał dla siebie, nie zmienia
istoty, to jest tego, iż działał on „w celu przywłaszczenia mienia”."

Bo odbierał je siłą.


A gdyby nie odbierał siłą to byłaby kradzież, nie rozbój.

Czyli gdy bez uzycia siły przygarniesz i porzucisz samochod...


....to kompletnie zmieniasz kontekst.

Nie możesz "wypożyczyć" z użyciem przemocy. I skoro musisz użyć przemocy, to nie jest to coś udostępnionego dobrowolnie.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:29:00
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Nie możesz "wypożyczyć" z użyciem przemocy.

Ale mogę bez (kradzież).

Data: 2013-02-17 21:31:01
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:29, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Nie możesz "wypożyczyć" z użyciem przemocy.

Ale mogę bez (kradzież).

Tylko bez musisz udowodnić zamiar.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:33:11
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:29, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Nie możesz "wypożyczyć" z użyciem przemocy.

Ale mogę bez (kradzież).

Tylko bez musisz udowodnić zamiar.

Zamiar czego? Kradzieży?

Jeszcze raz - jak pokazje precedens i czesc dotyczaca zabrania i porzucenia - dostało to kategorię rabunek, bo była to KRADZIEŻ z przemocą.

Gdyby są uznał, że była przemoc ale nie było kradzieży to by to napisał inaczej :)

Data: 2013-02-17 21:36:29
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:33, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:29, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Nie możesz "wypożyczyć" z użyciem przemocy.

Ale mogę bez (kradzież).

Tylko bez musisz udowodnić zamiar.

Zamiar czego? Kradzieży?

Jeszcze raz - jak pokazje precedens i czesc dotyczaca zabrania i

Primo: precedensy w Polsce nie działają.
Secundo: odbierał z użyciem przemocy. Samo to wskazuje na nielegalny zamiar.

Pokaż mi wyrok dla kogoś kto brał porzucone i przenosił gdzie indziej.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 21:40:41
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:33, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
W dniu 17.02.2013 21:29, Mr. Misio pisze:
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Nie możesz "wypożyczyć" z użyciem przemocy.

Ale mogę bez (kradzież).

Tylko bez musisz udowodnić zamiar.

Zamiar czego? Kradzieży?

Jeszcze raz - jak pokazje precedens i czesc dotyczaca zabrania i

Primo: precedensy w Polsce nie działają.

Co znaczy że ten precedens nie istnieje...

Secundo: odbierał z użyciem przemocy. Samo to wskazuje na nielegalny
zamiar.

Mógł z użyciem przemocy odbierać coś swojego.

Data: 2013-02-17 21:47:28
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 21:40, Mr. Misio pisze:

Secundo: odbierał z użyciem przemocy. Samo to wskazuje na nielegalny
zamiar.

Mógł z użyciem przemocy odbierać coś swojego.

To już trzeba wykazać.

Poza tym generalnie nie wolno. Patrz: ochrona posiadania.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-18 10:30:21
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Sun, 17 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Użytkownik qwerty napisał:
Użytkownik "Mr. Misio"  napisał
"Odjechali samochodem wlasciciela, ktory zostawil kluczyki w stacyjce,
wlascicielowi grozi 5 lat wiezienia"

O to chodzi?

O karanie ofiar?

Zostawiając kluczyki w stacyjce złamał prawo.

I to uniewinnia złodzieja?

  Tego nikt nie napisał.
  Wtykam się, bo dyskusja w tym miejscu wygląda jakby miała przyjąć
wersję "może być tylko jeden winny", a to nieprawda.
  Winę można przypisać obu stronom, za RÓŻNE czyny, i wcale nie jest
tak że jeden musi wynikać z drugiego - bo *jeśli* wynika, to sprawca
tego "przyczynowego" może jeszcze oberwać przyczynieniem się do
szkody spowodowanej przez drugi czyn (o ile szkoda była).
  I jak rozumiem właśnie o tym mowa na początku wątku.

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-17 08:41:20
Autor: qwerty
Hacking...
Użytkownik "Michoo"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:kfp2je$4oi$1@mx1.internetia.pl...
Dostęp do systemu informatycznego != kradzież i != włamanie.

Ale nawet jeżeli złamał zabezpieczenia to nie ukradł bazy danych!

Data: 2013-02-17 18:46:38
Autor: John Kołalsky
Hacking...

Użytkownik "Michoo" <michoo_news@vp.pl>


Dostęp do systemu informatycznego != kradzież i != włamanie. Nie mówię, że każdy przypadek powinien być bezkarny. Ale wydaje mi się, ze często zapomina się o odpowiedzialności administratora. Brakuje mi tytułów w rodzaju:
"za pomocą sql injection pobrali bazę 10k klientów - leniwemu administratorowi grozi 5 lat więzienia"

Przecież sql injection w ogóle nie wynika z działań administratora tylko web developera

Data: 2013-02-16 23:46:53
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 16.02.2013 22:31, Michoo pisze:

Chyba ździebko nadinterpretujesz - zakazane są programy oraz urządzenia
komputerowe _przystosowane_ do popełnienia pewnych określonych
przestępstw.

Karty sieciowe mają wbudowany tryb "promiscous" w celu podsłuchiwania
przychodzącego ruchu (używa się w diagnostyce).

Czyli jest to narzędzi diagnostyczne. Używanie do nielegalnego podsłuchiwana jest niezgodne z przeznaczeniem narzędzia.

LOIC - używany przez "anonimowych" do DDoSów to narzędzie do testów
wytrzymałościowych.

Jak wyżej.

John the ripper służy do odzyskiwania zagubionych haseł.

Takoż.

sqltest służy do testowania czy nie popełniono dość standardowych błędów
w tworzeniu witryny.

Ditto.

W każdym z tych przypadków _podstawowa_ funkcja programu służy też do
popełnienia przestępstwa. Tak jak podstawowym zadaniem wytrychów jest

Tak samo jak podstawowa funkcja siekiery może posłużyć do zabicia człowieka.

Ale siekiera do rąbania drewna nie jest narzędziem specjalnie przystosowanym do zabijania ludzi.

otwieranie zamków a nie włamywanie się - wytrychy są zakazane, chyba, że
spełniasz odpowiednie warunki. Tutaj posiadanie jest zakazane bez wyjątków.

Nadal nadinterpretujesz.

Przystosowane czyli specjalnie (celowo i z zamysłem)
przygotowane do tych celów.

Problem jest taki, że większość "ataków" to normalne korzystanie z
komputera i standardowych narzędzi w trochę niestandardowy sposób. A

I posiadanie tych narzędzi nie jest nielegalne. Chyba że je specjalnie przystosujesz do tego konkretnego nielegalnego celu.

także to, że żeby testować bezpieczeństwo własnego systemu przed atakami
trzeba mieć narzędzia _służące_ do tych ataków.

Ale nie specjalnie stworzone lub dostosowane do tych ataków.

Bezdyskusyjnie nielegalne będą tylko te programy lub urządzenia, które mogą służyć wyłącznie do popełniania przestępstw lub jest to ich podstawowa funkcja.

Czyli generalnie musiałbyś wykazać kryminalny CEL stworzenia/przerobienia programu/urządzenia.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-17 01:53:49
Autor: Michoo
Hacking...
On 16.02.2013 23:46, Andrzej Lawa wrote:
W dniu 16.02.2013 22:31, Michoo pisze:

Chyba ździebko nadinterpretujesz - zakazane są programy oraz urządzenia
komputerowe _przystosowane_ do popełnienia pewnych określonych
przestępstw.

Karty sieciowe mają wbudowany tryb "promiscous" w celu podsłuchiwania
przychodzącego ruchu (używa się w diagnostyce).

Czyli jest to narzędzi diagnostyczne. Używanie do nielegalnego
podsłuchiwana jest niezgodne z przeznaczeniem narzędzia.

Co poza _intencją_ w takim razie rozróżnia legalność od nielegalności? Bo urządzenie nie rozróżnia - działanie jest jedno, różni się tylko CEL działania.


LOIC - używany przez "anonimowych" do DDoSów to narzędzie do testów
wytrzymałościowych.

Jak wyżej.

Jakby podliczyć użytkowników to wandale pewnie przekraczają tych działających zgodnie z przeznaczeniem o kilka rzędów wielkości ;)



W każdym z tych przypadków _podstawowa_ funkcja programu służy też do
popełnienia przestępstwa. Tak jak podstawowym zadaniem wytrychów jest

Tak samo jak podstawowa funkcja siekiery może posłużyć do zabicia
człowieka.

Ale siekiera do rąbania drewna nie jest narzędziem specjalnie
przystosowanym do zabijania ludzi.

Ale tu mówimy o siekierze do zabijania ludzi, którą normalnie specjaliści używają do testów wytrzymałości hełmów. Ona została całkowicie opracowana na podstawie siekier używanych do tej pory do zabijania ludzi i musi się do tego świetnie nadawać, bo inaczej test będzie kiepski - to nie może być zwykła siekier do drewna tylko raczej taka wzorowana na produktach największych bandytów. Różnica jest tylko w co uderzasz a nie czym i jak - w hełmie masz arbuza a nie głowę.


otwieranie zamków a nie włamywanie się - wytrychy są zakazane, chyba, że
spełniasz odpowiednie warunki. Tutaj posiadanie jest zakazane bez
wyjątków.

Nadal nadinterpretujesz.

Jesteś w stanie podać podstawę prawną? Bo jakiś czas temu chciałem kupić wytrychy - żeby zbadać na ile typowe zamki są bezpieczne, wcale nie w celu włamywania się gdziekolwiek. I okazało się, że zakupienie ich legalnie jest cokolwiek trudne.


Przystosowane czyli specjalnie (celowo i z zamysłem)
przygotowane do tych celów.

Problem jest taki, że większość "ataków" to normalne korzystanie z
komputera i standardowych narzędzi w trochę niestandardowy sposób. A

I posiadanie tych narzędzi nie jest nielegalne. Chyba że je specjalnie
przystosujesz do tego konkretnego nielegalnego celu.

Jeszcze raz, czym jest wg ciebie przystosowanie?

foobar mój.host/aaa.php - test mojego softu
foobar twój.host/aaa.php - uzyskanie nieuprawnionego dostępu


Ale nie specjalnie stworzone lub dostosowane do tych ataków.

Dokładnie w tym celu są tworzone - przeprowadzają typowe ataki w kontrolowanych warunkach.


Bezdyskusyjnie nielegalne będą tylko te programy lub urządzenia, które
mogą służyć wyłącznie do popełniania przestępstw lub jest to ich
podstawowa funkcja.

Czyli generalnie musiałbyś wykazać kryminalny CEL
stworzenia/przerobienia programu/urządzenia.

Ok, czyli dostajemy zbiór pusty:
- konie trojańskie są do monitoringu
- "narzędzia hackerskie" - do pentestów
a przynajmniej tak jest napisane w instrukcji ;)

--
Pozdrawiam
Michoo

Data: 2013-02-17 02:13:22
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Michoo napisał:
On 16.02.2013 23:46, Andrzej Lawa wrote:
W dniu 16.02.2013 22:31, Michoo pisze:

Chyba ździebko nadinterpretujesz - zakazane są programy oraz urządzenia
komputerowe _przystosowane_ do popełnienia pewnych określonych
przestępstw.

Karty sieciowe mają wbudowany tryb "promiscous" w celu podsłuchiwania
przychodzącego ruchu (używa się w diagnostyce).

Czyli jest to narzędzi diagnostyczne. Używanie do nielegalnego
podsłuchiwana jest niezgodne z przeznaczeniem narzędzia.

Co poza _intencją_ w takim razie rozróżnia legalność od nielegalności?
Bo urządzenie nie rozróżnia - działanie jest jedno, różni się tylko CEL
działania.

To powiem tak - kolś ze słuchawką z TPSA, co diagnozuje połaczenia - legalne. Ten sam koleś po godzinach, podłuchujący erotyczną telelinię sąsiadki z jej kochankiem - nielegalne. Intencja zatem.


Ok, czyli dostajemy zbiór pusty:
- konie trojańskie są do monitoringu

Ja dobrze pamiętam, że SONY taki manewr zastosowało? Rootkit jakiś na płytach Audio?

- "narzędzia hackerskie" - do pentestów


harcerskie! ;) Finka do otwierania konserwy! ;)

Albo Szwedka... nigdy nie wiem ;)

Data: 2013-02-17 13:02:18
Autor: Andrzej Lawa
Hacking...
W dniu 17.02.2013 01:53, Michoo pisze:

Czyli jest to narzędzi diagnostyczne. Używanie do nielegalnego
podsłuchiwana jest niezgodne z przeznaczeniem narzędzia.

Co poza _intencją_ w takim razie rozróżnia legalność od nielegalności?

A czego ty byś chciał? Żeby kupowanie siekiery było nielegalne bo ktoś może jej użyć do zabicia kogoś?

Bo urządzenie nie rozróżnia - działanie jest jedno, różni się tylko CEL
działania.

Patrz wyżej.

LOIC - używany przez "anonimowych" do DDoSów to narzędzie do testów
wytrzymałościowych.

Jak wyżej.

Jakby podliczyć użytkowników to wandale pewnie przekraczają tych
działających zgodnie z przeznaczeniem o kilka rzędów wielkości ;)

To tylko twoja konfabulacja.

[ciach]

Ale siekiera do rąbania drewna nie jest narzędziem specjalnie
przystosowanym do zabijania ludzi.

Ale tu mówimy o siekierze do zabijania ludzi, którą normalnie
specjaliści używają do testów wytrzymałości hełmów. Ona została
całkowicie opracowana na podstawie siekier używanych do tej pory do
zabijania ludzi i musi się do tego świetnie nadawać, bo inaczej test

Analogia idiotyczna. Do testów wytrzymałościowych kasków używa się urządzeń kompletnie nienadających się do zabijania ludzi (no chyba że najpierw kogoś wepchniesz w miejsce testowania.

[ciach]

Nadal nadinterpretujesz.

Jesteś w stanie podać podstawę prawną? Bo jakiś czas temu chciałem kupić

Podany przez ciebie przepis.

wytrychy - żeby zbadać na ile typowe zamki są bezpieczne, wcale nie w
celu włamywania się gdziekolwiek. I okazało się, że zakupienie ich
legalnie jest cokolwiek trudne.

Wytrychy służą wyłącznie do przełamywania zabezpieczeń. To jest ich przeznaczenie i cel.

Natomiast narzędzia dentystyczne, którymi też można się posłużyć, można kupować bez problemu.

[ciach]

I posiadanie tych narzędzi nie jest nielegalne. Chyba że je specjalnie
przystosujesz do tego konkretnego nielegalnego celu.

Jeszcze raz, czym jest wg ciebie przystosowanie?

Specjalne przygotowanie.

foobar mój.host/aaa.php - test mojego softu
foobar twój.host/aaa.php - uzyskanie nieuprawnionego dostępu

Czyli jest to narzędzie uniwersalne. Raz walisz siekierą w pieniek, raz w czyjąś głowę. Siekiera - legalna.

Ale nie specjalnie stworzone lub dostosowane do tych ataków.

Dokładnie w tym celu są tworzone - przeprowadzają typowe ataki w
kontrolowanych warunkach.

Nie, są tworzone w celu przetestowania własnego systemu.

Bezdyskusyjnie nielegalne będą tylko te programy lub urządzenia, które
mogą służyć wyłącznie do popełniania przestępstw lub jest to ich
podstawowa funkcja.

Czyli generalnie musiałbyś wykazać kryminalny CEL
stworzenia/przerobienia programu/urządzenia.

Ok, czyli dostajemy zbiór pusty:
- konie trojańskie są do monitoringu

Nie, bo legalny monitoring realizuje się innym narzędziami.

- "narzędzia hackerskie" - do pentestów

A konkretnie?

a przynajmniej tak jest napisane w instrukcji ;)

Cóż, winę to trzeba udowodnić. Wolałbyś odwrotnie, jak za Stalina?

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Data: 2013-02-16 23:27:13
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Michoo napisał:

- szantażował właściciela (albo zapłacicie, albo ...)

Nie wiesz tego.

Smiem podejrzewac ze tak. Dlaczego? Tylko poszlaki. Wykrycie luk w systemie i zgloszenie ich oraz oferta naprawy OK. Ale tutaj wyszlo "nie chcial pomocy, to upublicznilem to i owo".

Podmiana strony głównej to juz jest (karalna) modyfikacja systemu teleinformatycznego.

Znalazłęm ciekawy dokument z którego cytuję:

Zgodnie z art. 268 § 1 kk kto, nie będąc do tego uprawnionym, (…) zmienia zapis istotnej informacji podlega karze wolności do lat dwóch, przy czym jeśli dotyczy to zapisu na informatycznym nośniku danych, sprawca podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 (tak art. 268 § 2 kk). Można by wskazać również art. 269 § 1 kk, zgodnie z którym zmiana danych informatycznych o szczególnym znaczeniu polega karze pozbawienia wolności do lat 8.

http://www.pdblegal.pl/dokumenty/odpowiedzialnosc_prawna_hakerow_prawo_karne.pdf

TakĹź etam w podsumowaniu co jest karalne

4. Dostęp do całości lub części systemu informatycznego bez uprawnienia

6. „Kradzież informacji” czyli uzyskanie dostępu do informacji bez uprawnienia

7. Uszkodzenie, usuwanie, niszczenie, zmiana zapisu istotnej informacji

Czy website to "istotna informacja"? Mozna polemizować. Jeśli to główna czesc dzialajacej firmy, czyli kwintesencja pozyskiwania klientów to taka podmiana to "sabotaż" jak i usuwanie istotnej informacji.

Kiedyś było "w normie" wysłanie zapytania w stylu "hejka, macie lukę.
Może jesteście zainteresowanie pomocą w załataniu?". Nikt nie mówi tu o
szantażu - ja wiem, że masz lukę, zapłacisz to pomogę załatać, nie
zapłacisz to szukaj sobie sam
-- -- -- -- -- -- ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

a nie "podmienie ci strone, upublicznie baze danych klientĂłw, i zaoferuje przywrocenie backupy strony za drobna oplata"


- upublicznił dane osobowe (kolejna ustawa)

Zgadza się, chociaż tutaj też ustawa dla hostingowca nie jest zbyt
łaskawa - co najmniej niewłaściwe zabezpieczenie a w przypadku sql
injecta publikacja w sieci...

To juz bedzie musial sad rozstrzygmnąć, czy zabezpieczenia byly niewlasciwe. Baza nie byla dostepna publicznie a zostala udostępniona po uzyskaniu przez hakera nieautoryzowanego dostępu.


Ciekaw jestem opinii, bo haker sie tutaj wybiela ("głupi adminie, masz
luki w serwerze") a oczerniany jest (amatorski? w sensie technicznym)
hosting.

Z tego co rozumiem hacker współpracował z adminem a ten jak pomyślał, ze
już naprawione to postanowił go zrobić w jajo.

Nawet jeśli to haker pozywa admina, za niedotrzymanie warunków umowy (cywilnie). A nie robi co zrobił.

Zachował się jak dzieciak z tą publikacją bazy (no i raczej popełnił
przestępstwo) - ja bym napisał do klientów jaka była sytuacja:

uzywajac danych z bazy? :) Brawo - pierwsze co bym zrobil to zglosil adminowi, ze ma sprawe do prawnikow zglaszac, bo albo ma nieuczciwa konkurencje (karalne ) albo ktos mu sie wlamal (karalne).

- skuteczniej odstraszy od hostingu
- nie będzie działaniem na szkodę użytkowników
- i tak trafi do "mediów" info o któregoś z zatroskanych klientów, że
dostał takiego maila, więc i efekt rozgłosu uzyskany bez krzywdzenia
niewinnych
- jeden czyn zabroniony mniej

;)

Bo dla mnie, to sytuacja jak z włamywaczem-szantarzystą, który znalazł
sposób na otwarcie zamka w mieszkaniu, poszperał, znalazł nagie fotki
włąściciela i napisał mu liścik - albo zaplacisz mi za zmianę zamka i
nieupublicznianie Twoich nagich fotek, i Ĺźe nie bede do ciebie wiecej
sie zakradał albo...

Wg opisu do którego linkowałeś:
A: stary,twój system alarmowy reaguje na hasło serwisowe, akurat się na
tym znam - może ci pomóc...za opłatą?
B: ok, to pomóż mi to na prawić...
A zaczyna naprawiać, B stwierdza, że teraz już sobie sam poradzi
B: a teraz spier*
A: a moja kasa?
B: spier*

A publikuje fotki _domownikĂłw_ B.

i to jest blad, bo jak pisalem - moze zgodnie z prawem pozwac, a tak - bedzie pozwanym.

Nadal moralnie naganne(imo nawet bardziej) i nielegalne ale sytuacja
Ĺşdziebko inna.

Uwazasz, ze ogień ogniem? :) Oko za oko? :)

Myle się?

Tak, nie, nie wiem. Brak danych.


Dlatego rzucilem temat, dla roznych wersji i pomyslow do dyskusji :)

Data: 2013-02-17 00:49:25
Autor: Michoo
Hacking...
On 16.02.2013 23:27, Mr. Misio wrote:
Użytkownik Michoo napisał:

- szantażował właściciela (albo zapłacicie, albo ...)

Nie wiesz tego.

Smiem podejrzewac ze tak. Dlaczego? Tylko poszlaki. Wykrycie luk w
systemie i zgloszenie ich oraz oferta naprawy OK. Ale tutaj wyszlo "nie
chcial pomocy, to upublicznilem to i owo".

Podmiana strony głównej to juz jest (karalna) modyfikacja systemu
teleinformatycznego.

Tak, ale czy stanowi przestępstwo to jeszcze kilka innych okoliczności się liczy.


Znalazłęm ciekawy dokument z którego cytuję:

Znam ;) Od czasów nowelizacji to wprowadzającej skończyłem zabawę w wyszukiwanie luk i powiadamianie administracji. A mam na koncie m.i. 2 banki ;) ale teraz to robiąc popełniał bym czyn zabroniony i mimo, że chyba bym się gdyby co wybronił (ochrona większej wartości) to i tak bym nie zaryzykował zgłoszenia - nawet wygrany proces do przyjemnych by nie należał. Czujesz się bezpieczniej dzięki temu?


Kiedyś było "w normie" wysłanie zapytania w stylu "hejka, macie lukę.
Może jesteście zainteresowanie pomocą w załataniu?". Nikt nie mówi tu o
szantażu - ja wiem, że masz lukę, zapłacisz to pomogę załatać, nie
zapłacisz to szukaj sobie sam
-- -- -- -- -- -- ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

a nie "podmienie ci strone, upublicznie baze danych klientĂłw, i
zaoferuje przywrocenie backupy strony za drobna oplata"

Zgadza się. Wg mnie to conajmniej szczeniactwo.

Inna sprawa, ze publikacja fragmentu (anonimizowanego) bazy/wysłanie masowego mailingu klientom/etc to czasami jedyny sposób na zmuszenie leniwego admina do działania i ma na celu _ochronę_ klientów. Nie wiem jak ty, ale ja tam wolę, żeby w razie fack-upu mój nr karty kredytowej był możliwie krótko dostępny w sieci.



- upublicznił dane osobowe (kolejna ustawa)

Zgadza się, chociaż tutaj też ustawa dla hostingowca nie jest zbyt
łaskawa - co najmniej niewłaściwe zabezpieczenie a w przypadku sql
injecta publikacja w sieci...

To juz bedzie musial sad rozstrzygmnąć, czy zabezpieczenia byly
niewlasciwe.

Tylko do sprawy przeciw adminiowi raczej nie dojdzie - to przecież "ofiara włamania".

Baza nie byla dostepna publicznie a zostala udostępniona po
uzyskaniu przez hakera nieautoryzowanego dostępu.

My wcale danych kredytobiorców nie udostępniliśmy, były wprawdzie w magazynie pod miastem z napisem DANE KREDYTOWE, ale drzwi były zamknięte na SKOBEL. Tylko najwyższej klasy włamywacze mogli sobie z czymś takim poradzić.




Ciekaw jestem opinii, bo haker sie tutaj wybiela ("głupi adminie, masz
luki w serwerze") a oczerniany jest (amatorski? w sensie technicznym)
hosting.

Z tego co rozumiem hacker współpracował z adminem a ten jak pomyślał, ze
już naprawione to postanowił go zrobić w jajo.

Nawet jeśli to haker pozywa admina, za niedotrzymanie warunków umowy
(cywilnie). A nie robi co zrobił.

Tak. I ktoś inteligentny by tak zrobił. Tu trafiło na głupka.


Zachował się jak dzieciak z tą publikacją bazy (no i raczej popełnił
przestępstwo) - ja bym napisał do klientów jaka była sytuacja:

uzywajac danych z bazy?

Oczywiście. A jak inaczej to zrobić?

W dniu xxx administrator serwisu XXX został poinformowany o krytycznej luce pozywającej na przeglądanie dowolnych danych klientów. Ponieważ do dnia yyy nie została ona naprawiona czuję się w obowiązku poinformować, że do czasu naprawy państwa dane są dostępne dla wszystkich w sieci. Zalecam zmianę wszelkich haseł dostępowych i rozejrzenie się za bardziej bezpiecznym hostingiem.

tutaj trochę niekrytycznych danych z bazy weryfikujących


Jest też wersja wredniejsza - "administrator XXX zaoferował mi zakup państwa danych - gdy zorientowałem się że są one bez państwa zgody zrezygnowałem, ale czuję się w obowiązku poinformować o braku uczciwości..." )


:) Brawo - pierwsze co bym zrobil to zglosil
adminowi, ze ma sprawe do prawnikow zglaszac, bo albo ma nieuczciwa
konkurencje (karalne ) albo ktos mu sie wlamal (karalne).

I nie miałbyś nic przeciwko temu, że on miał w dupie to, ze twoje dane są publicznie dostępne? Od dawna wiadomo, że najlepiej zastrzelić posłańca ale bez przesady
- albo twoje dane powinny być chronione - czepiaj się tego co je wystawił w świat
- albo nie powinny - co się czepiasz, że ktoś wziął co było dostępne


Pamiętaj, ze jakiś "haxior" który się "włamie" i dostanie dane i będzie o tym trąbić to mały problem - problem jest jak ktoś te dane uzyska po cichu i zrobi z nich użytek - phishing, wyłudzenie, oszustwo, etc.



Bo dla mnie, to sytuacja jak z włamywaczem-szantarzystą, który znalazł
sposób na otwarcie zamka w mieszkaniu, poszperał, znalazł nagie fotki
włąściciela i napisał mu liścik - albo zaplacisz mi za zmianę zamka i
nieupublicznianie Twoich nagich fotek, i Ĺźe nie bede do ciebie wiecej
sie zakradał albo...

Wg opisu do którego linkowałeś:
A: stary,twój system alarmowy reaguje na hasło serwisowe, akurat się na
tym znam - może ci pomóc...za opłatą?
B: ok, to pomóż mi to na prawić...
A zaczyna naprawiać, B stwierdza, że teraz już sobie sam poradzi
B: a teraz spier*
A: a moja kasa?
B: spier*

A publikuje fotki _domownikĂłw_ B.

i to jest blad, bo jak pisalem - moze zgodnie z prawem pozwac, a tak -
bedzie pozwanym.

Ja to wiem i ty to wiesz. Większość "hackerów" to niestety tylko script kiddies bez elementarnych podstaw bezpieczeństwa. Własnego również - co dobrze obrazuje sprawa anonymous w stanach.


Nadal moralnie naganne(imo nawet bardziej) i nielegalne ale sytuacja
Ĺşdziebko inna.

Uwazasz, ze ogień ogniem? :) Oko za oko? :)

Czasami tak - "dla dobra ogółu".

--
Pozdrawiam
Michoo

Data: 2013-02-17 01:51:19
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Michoo napisał:
Podmiana strony głównej to juz jest (karalna) modyfikacja systemu
teleinformatycznego.

Tak, ale czy stanowi przestępstwo to jeszcze kilka innych okoliczności
się liczy.

Oczywiscie. Ale zalozmy, ze nie jest to przestepstwo. A haker z adminem wspopracowali na jakims etapie. Taka "akcja" hakera nadaje sie wtedy chocby na pozew cywilny o odszkodowanie. Wygranym jest admin (bo haker jest pozwany, a w cywilnych nie ma domniemania niewinnosci tylko trzeba udowodnic, ze sie nie jest osłem).

Znalazłęm ciekawy dokument z którego cytuję:

Znam ;) Od czasów nowelizacji to wprowadzającej skończyłem zabawę w
wyszukiwanie luk i powiadamianie administracji. A mam na koncie m.i. 2
banki ;) ale teraz to robiąc popełniał bym czyn zabroniony i mimo, że
chyba bym się gdyby co wybronił (ochrona większej wartości) to i tak bym
nie zaryzykował zgłoszenia - nawet wygrany proces do przyjemnych by nie
należał. Czujesz się bezpieczniej dzięki temu?

Nie. :) Bo ty piszesz z sensem w takim sensie, ze raczej nawet jakby prawo było po staremu, to nie wywalilbys do netu bazy klientow firmy admina. Niestety wielu hakerow uwaza, ze jest to FUN.

Kiedyś było "w normie" wysłanie zapytania w stylu "hejka, macie lukę.
Może jesteście zainteresowanie pomocą w załataniu?". Nikt nie mówi tu o
szantażu - ja wiem, że masz lukę, zapłacisz to pomogę załatać, nie
zapłacisz to szukaj sobie sam
-- -- -- -- -- -- ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

a nie "podmienie ci strone, upublicznie baze danych klientĂłw, i
zaoferuje przywrocenie backupy strony za drobna oplata"

Zgadza się. Wg mnie to conajmniej szczeniactwo.

Szczeniactwo to jest podlozyc pinezke na stolek. NAzywajmy dzialanie tego typu zgodnie z przesłankami - świadome łamanie prawa i działanie na szkodę innego człowieka/firmy.

Inna sprawa, ze publikacja fragmentu (anonimizowanego) bazy/wysłanie
masowego mailingu klientom/etc to czasami jedyny sposĂłb na zmuszenie
leniwego admina do działania i ma na celu _ochronę_ klientów.

A nie wystarczyłoby zgłoszenie do GIODO? Firma taka i taka nie zapewnia bezpieczenstwa?

Bez robienia wiochy i narazania sie na konsekwencje prawne? Bo nikt cię nie pozwie za donos do giodo. Za pozyskanie nieautoryzowane danych i ich wykorzystanie ze szkoda dla firmy - juz mozna zostac pozwanym.

Nie wiem
jak ty, ale ja tam wolę, żeby w razie fack-upu mój nr karty kredytowej
był możliwie krótko dostępny w sieci.

Ja założyłem, że co wprowadzam do netu moze zostac upublicznione. Patrz co sie wydarzyło Sony i innym gigantom, a ile rzeczy (w bankach) zostało wyciszone i nikt nie wie.

Lepiej założyć - Twoja karta jest upubliczniona wiec patrz co sie na niej dzieje i miej mądre limity ;)

Natomiast gdyby mo jakis koles AAAA, ktorego nie znam, napisal, ze moja karta taka a taka... to mialbym go na celowniku - bo on jej miec nie powinien. A skoro wie, ze costam gdzies wyciekło, to znaczy ze ma moja karte.

To juz bedzie musial sad rozstrzygmnąć, czy zabezpieczenia byly
niewlasciwe.

Tylko do sprawy przeciw adminiowi raczej nie dojdzie - to przecieĹź
"ofiara włamania".

W zwiazku z włamaniem nie. Ale np. GIODO moze sie przycepic, ze baza nie zgloszona... ;)

Baza nie byla dostepna publicznie a zostala udostępniona po
uzyskaniu przez hakera nieautoryzowanego dostępu.

My wcale danych kredytobiorców nie udostępniliśmy, były wprawdzie w
magazynie pod miastem z napisem DANE KREDYTOWE, ale drzwi były zamknięte
na SKOBEL. Tylko najwyższej klasy włamywacze mogli sobie z czymś takim
poradzić.

Były wystarczająco zabezpieczone, aby osoba postronna ich nie mogła obejrzeć bez podjęcia odpowiednich działań :)

Nawet jeśli to haker pozywa admina, za niedotrzymanie warunków umowy
(cywilnie). A nie robi co zrobił.

Tak. I ktoś inteligentny by tak zrobił. Tu trafiło na głupka.

Albo dwĂłch :)


Zachował się jak dzieciak z tą publikacją bazy (no i raczej popełnił
przestępstwo) - ja bym napisał do klientów jaka była sytuacja:

uzywajac danych z bazy?

Oczywiście. A jak inaczej to zrobić?

NIE ROBIĆ! :) Nie przetwarzać danych do których nie ma się uprawnien bo... choćby przykład z GIODO - jako admin zgłaszam, że zbior danych osobowych przetwarza osoba, która nie zglosila tego. Nic nie wspominam, ze to moja baza. Dowody na to, ze haker przetwarzał są w mailach 800 klientów. Giodo bierze hakera, i haker placi kare :) W trakcie okazuje sie, ze to tak na prawde nie jego tylko on ja wzial jakiejs firmie. GIODO pyta admina, admin potwierdza, tak to nasza baza, ale osoba hakera nieuprawniona, wiec byl wlam, zgloszenie do prokuratury. :)

W dniu xxx administrator serwisu XXX został poinformowany o krytycznej
luce pozywającej na przeglądanie dowolnych danych klientów. Ponieważ do
dnia yyy nie została ona naprawiona czuję się w obowiązku poinformować,
że do czasu naprawy państwa dane są dostępne dla wszystkich w sieci.
Zalecam zmianę wszelkich haseł dostępowych i rozejrzenie się za bardziej
bezpiecznym hostingiem.

tutaj trochę niekrytycznych danych z bazy weryfikujących


Jest też wersja wredniejsza - "administrator XXX zaoferował mi zakup
państwa danych - gdy zorientowałem się że są one bez państwa zgody
zrezygnowałem, ale czuję się w obowiązku poinformować o braku
uczciwości..." )

;)

Ja jestem za tym, zeby tak nie robić. Dla swojego dobra. Jakos swoje dobro cenie bardziej, niz dobro setki klientów marnego admina.


:) Brawo - pierwsze co bym zrobil to zglosil
adminowi, ze ma sprawe do prawnikow zglaszac, bo albo ma nieuczciwa
konkurencje (karalne ) albo ktos mu sie wlamal (karalne).

I nie miałbyś nic przeciwko temu, że on miał w dupie to, ze twoje dane
są publicznie dostępne?

Mialbym, to haker je upublicznia :)

Pamiętaj, ze jakiś "haxior" który się "włamie" i dostanie dane i będzie
o tym trąbić to mały problem - problem jest jak ktoś te dane uzyska po
cichu i zrobi z nich użytek - phishing, wyłudzenie, oszustwo, etc.

Kto wie, czy haker nie zaczyl trabic o tym jak juz wykorzystal dane? W koncu mial do tego dostep jakis czas.

Pomijajac, ze jego historyjka moze byc po prostu zmyslona. W sensie "jaki od dobry haker, znalazl dziure i chcial pomoc za grosze".

Moze wcale nie chcial pomoc? Moze zostal nakryty i postanowił, poki mogl odwrocic kota ogonem?

A może został wynajęty by medialnie narobić smrodu? :)

Albo został wylany z firmy ale zdazyl zostawic backdoora i tak sie odgrywa na pracodawcy.

JEdno dla mnie jest pewne - nie wierze w dobre intencje kogos, kto robi takie rzeczy w taki sposob.

i to jest blad, bo jak pisalem - moze zgodnie z prawem pozwac, a tak -
bedzie pozwanym.

Ja to wiem i ty to wiesz. Większość "hackerów" to niestety tylko script
kiddies bez elementarnych podstaw bezpieczeństwa. Własnego również - co
dobrze obrazuje sprawa anonymous w stanach.

Znaczy nie wiem co ze sprawa anonymous w stanach, daj linka :)

Uwazasz, ze ogień ogniem? :) Oko za oko? :)

Czasami tak - "dla dobra ogółu".


Jednak lepije nie robic "dla ogółu". To coś jak "odpowiedzialnosc zbiorowa".

Niedawno pokazywali w TV, ze w 10 mieszkaniowej kamienicy odcieto media wszystkim, bo 2 najemcow zalegało z oplatami.

Gfybym był na miejscu kogos z tych 8 pozostałych to zebrałbym tych pozostałych do kupy, do prawnika, i albo "zerwanie umowy najmu" albo pozew zbiorowy za naruszenie warunków/umowy najmu. Rachunki opłącone - a mediow brak.

Data: 2013-02-17 18:23:42
Autor: W.P.
Hacking...
Użytkownik Mr. Misio napisał:
Użytkownik Michoo napisał:
Podmiana strony głównej to juz jest (karalna) modyfikacja systemu
teleinformatycznego.

Tak, ale czy stanowi przestępstwo to jeszcze kilka innych okoliczności
się liczy.

Oczywiscie. Ale zalozmy, ze nie jest to przestepstwo. A haker z adminem
wspopracowali na jakims etapie. Taka "akcja" hakera nadaje sie wtedy
chocby na pozew cywilny o odszkodowanie. Wygranym jest admin (bo haker
jest pozwany, a w cywilnych nie ma domniemania niewinnosci tylko trzeba
udowodnic, ze sie nie jest osłem).

Znalazłęm ciekawy dokument z którego cytuję:

Znam ;) Od czasów nowelizacji to wprowadzającej skończyłem zabawę w
wyszukiwanie luk i powiadamianie administracji. A mam na koncie m.i. 2
banki ;) ale teraz to robiąc popełniał bym czyn zabroniony i mimo, że
chyba bym się gdyby co wybronił (ochrona większej wartości) to i tak bym
nie zaryzykował zgłoszenia - nawet wygrany proces do przyjemnych by nie
należał. Czujesz się bezpieczniej dzięki temu?

Nie. :) Bo ty piszesz z sensem w takim sensie, ze raczej nawet jakby
prawo było po staremu, to nie wywalilbys do netu bazy klientow firmy
admina. Niestety wielu hakerow uwaza, ze jest to FUN.

Kiedyś było "w normie" wysłanie zapytania w stylu "hejka, macie lukę.
Może jesteście zainteresowanie pomocą w załataniu?". Nikt nie mówi tu o
szantażu - ja wiem, że masz lukę, zapłacisz to pomogę załatać, nie
zapłacisz to szukaj sobie sam
-- -- -- -- -- -- ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

a nie "podmienie ci strone, upublicznie baze danych klientĂłw, i
zaoferuje przywrocenie backupy strony za drobna oplata"

Zgadza się. Wg mnie to conajmniej szczeniactwo.

Szczeniactwo to jest podlozyc pinezke na stolek. NAzywajmy dzialanie
tego typu zgodnie z przesłankami - świadome łamanie prawa i działanie na
szkodę innego człowieka/firmy.

Inna sprawa, ze publikacja fragmentu (anonimizowanego) bazy/wysłanie
masowego mailingu klientom/etc to czasami jedyny sposĂłb na zmuszenie
leniwego admina do działania i ma na celu _ochronę_ klientów.

A nie wystarczyłoby zgłoszenie do GIODO? Firma taka i taka nie zapewnia
bezpieczenstwa?

Bez robienia wiochy i narazania sie na konsekwencje prawne? Bo nikt cię
nie pozwie za donos do giodo. Za pozyskanie nieautoryzowane danych i ich
wykorzystanie ze szkoda dla firmy - juz mozna zostac pozwanym.

Nie wiem
jak ty, ale ja tam wolę, żeby w razie fack-upu mój nr karty kredytowej
był możliwie krótko dostępny w sieci.

Ja założyłem, że co wprowadzam do netu moze zostac upublicznione. Patrz
co sie wydarzyło Sony i innym gigantom, a ile rzeczy (w bankach) zostało
wyciszone i nikt nie wie.

Lepiej założyć - Twoja karta jest upubliczniona wiec patrz co sie na
niej dzieje i miej mądre limity ;)

Natomiast gdyby mo jakis koles AAAA, ktorego nie znam, napisal, ze moja
karta taka a taka... to mialbym go na celowniku - bo on jej miec nie
powinien. A skoro wie, ze costam gdzies wyciekło, to znaczy ze ma moja
karte.

To juz bedzie musial sad rozstrzygmnąć, czy zabezpieczenia byly
niewlasciwe.

Tylko do sprawy przeciw adminiowi raczej nie dojdzie - to przecieĹź
"ofiara włamania".

W zwiazku z włamaniem nie. Ale np. GIODO moze sie przycepic, ze baza nie
zgloszona... ;)

Baza nie byla dostepna publicznie a zostala udostępniona po
uzyskaniu przez hakera nieautoryzowanego dostępu.

My wcale danych kredytobiorców nie udostępniliśmy, były wprawdzie w
magazynie pod miastem z napisem DANE KREDYTOWE, ale drzwi były zamknięte
na SKOBEL. Tylko najwyższej klasy włamywacze mogli sobie z czymś takim
poradzić.

Były wystarczająco zabezpieczone, aby osoba postronna ich nie mogła
obejrzeć bez podjęcia odpowiednich działań :)

Nawet jeśli to haker pozywa admina, za niedotrzymanie warunków umowy
(cywilnie). A nie robi co zrobił.

Tak. I ktoś inteligentny by tak zrobił. Tu trafiło na głupka.

Albo dwĂłch :)


Zachował się jak dzieciak z tą publikacją bazy (no i raczej popełnił
przestępstwo) - ja bym napisał do klientów jaka była sytuacja:

uzywajac danych z bazy?

Oczywiście. A jak inaczej to zrobić?

NIE ROBIĆ! :) Nie przetwarzać danych do których nie ma się uprawnien
bo... choćby przykład z GIODO - jako admin zgłaszam, że zbior danych
osobowych przetwarza osoba, ktĂłra nie zglosila tego. Nic nie wspominam,
ze to moja baza. Dowody na to, ze haker przetwarzał są w mailach 800
klientĂłw. Giodo bierze hakera, i haker placi kare :) W trakcie okazuje
sie, ze to tak na prawde nie jego tylko on ja wzial jakiejs firmie.
GIODO pyta admina, admin potwierdza, tak to nasza baza, ale osoba hakera
nieuprawniona, wiec byl wlam, zgloszenie do prokuratury. :)

W dniu xxx administrator serwisu XXX został poinformowany o krytycznej
luce pozywającej na przeglądanie dowolnych danych klientów. Ponieważ do
dnia yyy nie została ona naprawiona czuję się w obowiązku poinformować,
że do czasu naprawy państwa dane są dostępne dla wszystkich w sieci.
Zalecam zmianę wszelkich haseł dostępowych i rozejrzenie się za bardziej
bezpiecznym hostingiem.

tutaj trochę niekrytycznych danych z bazy weryfikujących


Jest też wersja wredniejsza - "administrator XXX zaoferował mi zakup
państwa danych - gdy zorientowałem się że są one bez państwa zgody
zrezygnowałem, ale czuję się w obowiązku poinformować o braku
uczciwości..." )

;)

Ja jestem za tym, zeby tak nie robić. Dla swojego dobra. Jakos swoje
dobro cenie bardziej, niz dobro setki klientĂłw marnego admina.


:) Brawo - pierwsze co bym zrobil to zglosil
adminowi, ze ma sprawe do prawnikow zglaszac, bo albo ma nieuczciwa
konkurencje (karalne ) albo ktos mu sie wlamal (karalne).

I nie miałbyś nic przeciwko temu, że on miał w dupie to, ze twoje dane
są publicznie dostępne?

Mialbym, to haker je upublicznia :)

Pamiętaj, ze jakiś "haxior" który się "włamie" i dostanie dane i będzie
o tym trąbić to mały problem - problem jest jak ktoś te dane uzyska po
cichu i zrobi z nich użytek - phishing, wyłudzenie, oszustwo, etc.

Kto wie, czy haker nie zaczyl trabic o tym jak juz wykorzystal dane? W
koncu mial do tego dostep jakis czas.

Pomijajac, ze jego historyjka moze byc po prostu zmyslona. W sensie
"jaki od dobry haker, znalazl dziure i chcial pomoc za grosze".

Moze wcale nie chcial pomoc? Moze zostal nakryty i postanowił, poki mogl
odwrocic kota ogonem?

A może został wynajęty by medialnie narobić smrodu? :)

Albo został wylany z firmy ale zdazyl zostawic backdoora i tak sie
odgrywa na pracodawcy.

JEdno dla mnie jest pewne - nie wierze w dobre intencje kogos, kto robi
takie rzeczy w taki sposob.

i to jest blad, bo jak pisalem - moze zgodnie z prawem pozwac, a tak -
bedzie pozwanym.

Ja to wiem i ty to wiesz. Większość "hackerów" to niestety tylko script
kiddies bez elementarnych podstaw bezpieczeństwa. Własnego również - co
dobrze obrazuje sprawa anonymous w stanach.

Znaczy nie wiem co ze sprawa anonymous w stanach, daj linka :)

Uwazasz, ze ogień ogniem? :) Oko za oko? :)

Czasami tak - "dla dobra ogółu".


Jednak lepije nie robic "dla ogółu". To coś jak "odpowiedzialnosc
zbiorowa".

Niedawno pokazywali w TV, ze w 10 mieszkaniowej kamienicy odcieto media
wszystkim, bo 2 najemcow zalegało z oplatami.

Gfybym był na miejscu kogos z tych 8 pozostałych to zebrałbym tych
pozostałych do kupy, do prawnika, i albo "zerwanie umowy najmu" albo
pozew zbiorowy za naruszenie warunków/umowy najmu. Rachunki opłącone - a
mediow brak.



Znając polskie realia...
1). zbankrutowałbyś na prawników,
2). wygrałbyś, za 2-3-5 lat,
   2a). lub przegrał, w sądzie "racja" jest duĹźo mniej warta od umiejętności prawnika...
3). dostał "bonifikatę" za niedostarczone media...

Ale przez ten czas byłbyś na 99% BEZ nich...

W.P.

Data: 2013-02-17 19:44:38
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik W.P. napisał:

Tnij cytacaty!

;)

Znając polskie realia...

No niestety :)

1). zbankrutowałbyś na prawników,
2). wygrałbyś, za 2-3-5 lat,
   2a). lub przegrał, w sądzie "racja" jest duĹźo mniej warta od
umiejętności prawnika...
3). dostał "bonifikatę" za niedostarczone media...

Ale przez ten czas byłbyś na 99% BEZ nich...

Nie. Wyprowadziłbym się.

Data: 2013-02-17 21:37:21
Autor: John Kołalsky
Hacking...

UĹźytkownik "Mr. Misio" <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl>


Nie wiem
jak ty, ale ja tam wolę, żeby w razie fack-upu mój nr karty kredytowej
był możliwie krótko dostępny w sieci.

Ja założyłem, że co wprowadzam do netu moze zostac upublicznione. Patrz co sie wydarzyło Sony i innym gigantom, a ile rzeczy (w bankach) zostało wyciszone i nikt nie wie.

Ale jak jesteś podłączony do internetu to istnieje ryzyko, że dane na twoim komputerze są udostępnione, czyli nic nie rozwiązuje że Ty nie wysłałeś tego.

Data: 2013-02-17 21:41:54
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik John Kołalsky napisał:

UĹźytkownik "Mr. Misio" <mrmisiodegrizzly@gazeta.pl>


Nie wiem
jak ty, ale ja tam wolę, żeby w razie fack-upu mój nr karty kredytowej
był możliwie krótko dostępny w sieci.

Ja założyłem, że co wprowadzam do netu moze zostac upublicznione.
Patrz co sie wydarzyło Sony i innym gigantom, a ile rzeczy (w bankach)
zostało wyciszone i nikt nie wie.

Ale jak jesteś podłączony do internetu to istnieje ryzyko, że dane na
twoim komputerze są udostępnione, czyli nic nie rozwiązuje że Ty nie
wysłałeś tego.

To kolejna rzecz - rozszerzajaca - jestes podpięty - traktuj, że wszystko udostępniasz :)

Data: 2013-02-18 10:58:34
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Sun, 17 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Niedawno pokazywali w TV, ze w 10 mieszkaniowej kamienicy odcieto media wszystkim, bo 2 najemcow zalegało z oplatami.

Gfybym był na miejscu kogos z tych 8 pozostałych to

  Powoli.
  Bo ja zebrałbym najpierw dokładniejsze dane.

zebrałbym tych pozostałych do kupy, do prawnika, i albo "zerwanie umowy najmu"

  A to możliwe.
  Ale zacząć trzeba od ustalenia:
- kto ma umowy na dostarczanie mediów
- i *Z KIM*

  Wcale nie jest oczywiste, że został wynajęty "lokal z mediami".
  Całkiem sensowna wersja, to wynajęty lokal, w ktorym najemca zawarł
sobie umowę z dostawcą.
  Z góry zapowiadam, że oczywiście kłóci się to z "odpowiedzialnością
zbiorową", ale tylko sygnalizuję, że nie jest oczywiste określenie
winnego.

zbiorowy za naruszenie warunków/umowy najmu. Rachunki opłącone - a mediow
brak.

  No a skąd pewność, że umowa na media jest z wynajmującym? :D

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 11:11:22
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:
On Sun, 17 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Niedawno pokazywali w TV, ze w 10 mieszkaniowej kamienicy odcieto
media wszystkim, bo 2 najemcow zalegało z oplatami.

Gfybym był na miejscu kogos z tych 8 pozostałych to

  Powoli.
  Bo ja zebrałbym najpierw dokładniejsze dane.

Oczywiscie :) Ale w ten sposob dyskusja moze poleciec w kierunku jak z ławką i AL, coraz to nowe fakty wynikaja. Dyskusja ma sens, gdy ustalamy (na potrzeby dyskusji) ze mamy zebrane wszystkie fakty. Mniej lub wiecej - ale na tym sie opieramy :)

zebrałbym tych pozostałych do kupy, do prawnika, i albo "zerwanie
umowy najmu"

  A to możliwe.
  Ale zacząć trzeba od ustalenia:
- kto ma umowy na dostarczanie mediów
- i *Z KIM*

  Wcale nie jest oczywiste, że został wynajęty "lokal z mediami".
  Całkiem sensowna wersja, to wynajęty lokal, w ktorym najemca zawarł
sobie umowę z dostawcą.
  Z góry zapowiadam, że oczywiście kłóci się to z "odpowiedzialnością
zbiorową", ale tylko sygnalizuję, że nie jest oczywiste określenie
winnego.

zbiorowy za naruszenie warunków/umowy najmu. Rachunki opłącone - a mediow
brak.

  No a skąd pewność, że umowa na media jest z wynajmującym? :D

Brak. Ale j.w. trza cos ustalic, zeby dyskutować.

Ustalenia A -> jakis model działania

Ustalenia B -> inny model działania :)

Data: 2013-02-18 16:11:57
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Mon, 18 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Oczywiscie :) Ale w ten sposob dyskusja moze poleciec w kierunku jak z ławką
i AL, coraz to nowe fakty wynikaja.

  Prawda.

Dyskusja ma sens, gdy ustalamy (na
potrzeby dyskusji) ze mamy zebrane wszystkie fakty.

  Wtedy mój udział w dyskusji wygląda tak: "mało danych".

  No a skąd pewność, że umowa na media jest z wynajmującym? :D

Brak. Ale j.w. trza cos ustalic, zeby dyskutować.

Ustalenia A -> jakis model działania

Ustalenia B -> inny model działania :)

  No to wracamy do p. wyjścia - to nie ja domagam się, żeby dyskusja
nie rozłaziła się na 387 wersji ;)

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 17:01:46
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

  No to wracamy do p. wyjścia - to nie ja domagam się, żeby dyskusja
nie rozłaziła się na 387 wersji ;)

a mnie to ogolnie nie ławki interesują tylko hacking :)

Data: 2013-02-18 22:29:45
Autor: Gotfryd Smolik news
Hacking...
On Mon, 18 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

  No to wracamy do p. wyjścia - to nie ja domagam się, żeby dyskusja
nie rozłaziła się na 387 wersji ;)

a mnie to ogolnie nie ławki interesują tylko hacking :)

  Zaraz, ale tu doszliśmy już do wody!
  Dyskusja mocno POPŁYNĘŁA... :>

pzdr, Gotfryd

Data: 2013-02-18 22:47:04
Autor: Mr. Misio
Hacking...
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:
On Mon, 18 Feb 2013, Mr. Misio wrote:

Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

  No to wracamy do p. wyjścia - to nie ja domagam się, żeby dyskusja
nie rozłaziła się na 387 wersji ;)

a mnie to ogolnie nie ławki interesują tylko hacking :)

  Zaraz, ale tu doszliśmy już do wody!
  Dyskusja mocno POPŁYNĘŁA... :>

To niewątpliwie - porwał ją bystry nurt. Ale jak dołaczymy jeszcze prąd do wody to nas pokopie :D

Hacking...

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona