Data: 2011-10-17 11:33:18 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 | |
Zapraszam na spojrzenie na tą znaną imprezę oczami debiutanta. Warunki
na trasie mocno dały w kość, co widać choćby po wynikach najlepszych: http://wilk.bikestats.pl/ A jako, że na tej trasie zupełnie mi padły klocki w tylnym hamulcu, a w przednim już niewiele im życia pozostało - proszę o jakieś typy w tej mierze. Hamulce Shimano M445, a zależy mi na długim życiu klocka i sensownym hamowaniu na mokro, najlepiej bez piszczenia. Czy np. KoolStopy D620 to propozycja warta swojej ceny? -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-17 21:07:06 | |
Autor: Dominik Mirowski | |
Harpagan 42 | |
Wilk wyklepał(a) :
Zapraszam na spojrzenie na tą znaną imprezę oczami debiutanta. Warunki Hyhy, ja po 70km z buta stwierdziłem, że już mam dosyć i na rower nie wsiadłem ;). -- Dominik Mirowski www.light-test.info |
|
Data: 2011-10-18 03:54:21 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 | |
On 17 Paź, 21:07, "Dominik Mirowski" <spam.t...@ipv4.pl> wrote:
Hyhy, ja po 70km z buta stwierdziłem, że już mam dosyć i na rower nie Piesza i mieszana trasa miała jeszcze gorzej - bo wyruszali jeszcze nocą, gdy całkiem sporo padało. W dzień wszędzie w terenie było błoto, ale przynajmniej deszczu niewiele -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-17 22:04:48 | |
Autor: ...::QRT::... | |
Harpagan 42 | |
Dnia Mon, 17 Oct 2011 11:33:18 -0700 (PDT), Wilk napisał(a):
Hamulce Shimano M445, a zależy mi na długim życiu klocka i Nie powiem ci o konkretnych typach ale IMO nalepsze i najtrwalsze klocki to klocki metaliczne. Zadne tam zywiczne, organiczne, pólmetalowe i inne takie. żeby było śmieszniej producenci zamienników dość często nie chwalą sie tym wprost typem klocków tylko coś motają o zastosowaniach, sile ect. |
|
Data: 2011-10-17 22:07:20 | |
Autor: ...::QRT::... | |
Harpagan 42 | |
Dnia Mon, 17 Oct 2011 22:04:48 +0200, ...::QRT::... napisał(a):
Dnia Mon, 17 Oct 2011 11:33:18 -0700 (PDT), Wilk napisał(a): A jeszcze jedno - klocki metaliczne shimano sa IMO bardzo dobre - ty na pewno w komplecie z rowerem/ nowymi hamulcami miałeś zywiczne. Zywiczne jak jest sucho to zasadniczo dają rade, ale przy mokrej pogodzie znikają błyskawicznie. |
|
Data: 2011-10-18 03:56:35 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 | |
On 17 Paź, 22:07, "...::QRT::..." <ni...@m.mejla> wrote:
A jeszcze jedno - klocki metaliczne shimano sa IMO bardzo dobre - ty na Tak - to były klocki żywiczne, teraz zainstaluję jakieś metaliczne (bo jak widzę mają dużo lepsze opinie) - i zobaczę jak sie będą sprawowały. Ale pewnie na jakieś cuda nie ma co liczyć, przy pewnym rodzaju pogody wszystko leci dużo szybciej niż normalnie ;) -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-18 13:51:13 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
Harpagan 42 | |
Wilk napisał:
Ale pewnie na jakieś cuda nie ma co liczyć, przy pewnym rodzaju pogody wszystko leci dużo szybciej niż normalnie ;) Cuda nie cuda ale żywiczne (czy też półmetaliczne) zjechałem w górach już w połowei pierwszego mokrego dnia. Po przesiadce na metaliczne, kilka dni w górach ich nie uszczknęły, musiałbym zajrzeć do hamulców ale jeżdżą do dziś i chyba jest ich wciąż całkiem sporo. Jeśli interesuje Cię konkretny model to też muszę sprawdzić, ale zdaje się że Ashimy i coś jeszcze. Niestety w wodzie piszczą. Używam ich w hamulcach XT z tarczami Ashimy i ważę pewnie ze 30 kg więcej od Ciebie więc z ich trwałości powinieneś być zadowolony. Pzdr A. |
|
Data: 2011-10-18 15:06:12 | |
Autor: MadMan | |
Harpagan 42 | |
Dnia Tue, 18 Oct 2011 13:51:13 +0200, Alfer_z_pracy napisał(a):
Jeśli interesuje Cię konkretny model to też muszę sprawdzić, ale zdaje się że Ashimy Prawdopodobnie Accent to Ashima. Przynajmniej w klockach do V-brake tak jest. -- Pozdrawiam, Damian Karwot damian.karwot (at) gmail kropa com JabberID: damian.karwot (at) jabster kropa pl Tlen: madman1985, GG: 2283138 |
|
Data: 2011-10-18 11:53:50 | |
Autor: Ryszard Mikke | |
Harpagan 42 | |
Wilk <m-wolff@wp.pl> napisał(a):
Zapraszam na spojrzenie na t=B1 znan=B1 imprez=EA oczami debiutanta. Warunk= Na kazda pogode, to najlepiej mi sie sprawdzila chinszczyzna pod marka "stop'n'go". Trzykolorowe, wszystkie kolory szarobure. Wyglada dosc oblesnie, ale hamuje dobrze. Czerwone koolstopy hamuja tak samo, ale ani mi, ani serwisowi nie udalo sie ich ustawic tak, zeby nie piszczaly straszliwie. Trzykolorowe klocki na kazda pogode od bodajze Accenta (a w kazdym razie cos z grupy Velo) hamuja slabiej od obu i piszcza mniej od koolstopow, za to najlatwiej je dostac w Warszawie - mam je w tej chwili. -- rmikke -- |
|
Data: 2011-10-18 11:55:56 | |
Autor: Ryszard Mikke | |
Harpagan 42 | |
Ryszard Mikke <rmikke@WYTNIJ.gazeta.pl> napisał(a):
Wilk <m-wolff@wp.pl> napisał(a): > Zapraszam na spojrzenie na t=B1 znan=B1 imprez=EA oczami debiutanta. Warunk= A przepraszam, Wy zdaje sie o tarczowkach, a ja o V-brake... -- rmikke -- |
|
Data: 2011-10-21 19:31:40 | |
Autor: Krzysztof Olszak | |
Harpagan 42 | |
W dniu 2011-10-18 13:55, Ryszard Mikke pisze:
A przepraszam, Wy zdaje sie o tarczowkach, a ja o V-brake... Nic nie szkodzi. Tak informacja też się przyda. Jeszcze nie wszyscy jeżdżą z tarczowymi. Krzysztof |
|
Data: 2011-10-18 22:42:41 | |
Autor: Wojtek Paszkowski | |
Harpagan 42 | |
"Wilk" <m-wolff@wp.pl> wrote in message news:8acddcaa-89ee-4671-8652-0e3a9e8f3c16v15g2000vbm.googlegroups.com... Hamulce Shimano M445, a zależy mi na długim życiu klocka i kulstop założony przed samym Harpem wyglądał wczoraj tak: https://picasaweb.google.com/lh/photo/lILe4eA0AaCVhwVtYd3VNA?feat=directlink Podejrzewam lepkie błoto przy PK9 jako głównego winowajcę. Dolna goleń amortyzatora też nieźle wytarta. Gdyby takiego g..na było więcej, to pewnie amor czy ramę można byłoby sobie skasować. Co do klocków - po parudziesięciu zużytych egzemplarzach nie widzę za bardzo różnicy, czy są żywiczne, czy metaliczne. I jedne i drugie będą chodziły do u.ś. w normalnych warunkach, a jak trafi się syf jak na Harpie czy deszcz w górach - to posypią się w jeden dzień (albo i szybciej). Moim zdaniem, jesienią nie ma sensu inwestować w drogie klocki - lepiej zaopatrzyć się w większą ilość tanich - byle takich, coby jako-tako hamowały. Wycia tarczówek na mokro raczej ciężko uniknąć przy skuteczniejszych okładzinach. pozdr |
|
Data: 2011-10-19 03:11:39 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 | |
On 18 Paź, 22:42, "Wojtek Paszkowski" <wo...@pocztanawirtualnej.pl>
wrote: Podejrzewam lepkie błoto przy PK9 jako głównego winowajcę. Dolna goleń No właśnie - też mi się wydaje, że są takie warunki (przede wszystkim takie błota), gdzie każde klocki padną błyskawicznie; niemniej generalnie jak widzę z opinii klocki metaliczne żyją przeciętnie sporo dłużej. Natomiast jestem ciekaw czy używał ktoś tarcz dedykowanych tylko do klocków żywicznych (takie mam) z klockami metalicznymi? Czy to tylko wybieg Shimano, by wydawać więcej na mniej żywotne klocki, czy też rzeczywiście nie powinno się tego ze sobą mieszać? -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-19 14:13:54 | |
Autor: ...::QRT::... | |
Harpagan 42 | |
Dnia Wed, 19 Oct 2011 03:11:39 -0700 (PDT), Wilk napisał(a):
On 18 Paź, 22:42, "Wojtek Paszkowski" <wo...@pocztanawirtualnej.pl> ponoć tarcza do zywicznych jest bardziej miękka wtedy faktycznie może się szybciej zużywać; ktoś kiedyś tutaj pisał ze widać na krawędziach jakieś farfocle metalu. Swego czasu miałem tarcze do klocków metalicznych ale jak mi sie pogieła (gruby kij sie w nią wkręcił - na szczescie z tyłu:) to zastąpiłem najtańszą shimanowską. Jedziałem tak troche i jakoś nie widze by w na dystansie powiedzmy 5-10tyś km były jakieś niepokojące objawy zużycia. |
|
Data: 2011-10-19 09:56:30 | |
Autor: ...::QRT::... | |
Harpagan 42 | |
Dnia Tue, 18 Oct 2011 22:42:41 +0200, Wojtek Paszkowski napisał(a):
Co do klocków - po parudziesięciu zużytych egzemplarzach nie widzę za bardzo różnicy, czy są żywiczne, czy metaliczne. I jedne i drugie będą chodziły do u.ś. w normalnych warunkach, a jak trafi się syf jak na Harpie czy deszcz w górach - to posypią się w jeden dzień (albo i szybciej). moim zdaniem różnica jest zasadnicza. Owszem jak jest syf to wszystkie dość szybko sie zużywają ale w syfie metaliki i tak IMHO ciagną kilka razy dłużej niż żywiczne. |
|
Data: 2011-10-20 00:47:39 | |
Autor: Wojtek Paszkowski | |
Harpagan 42 | |
"...::QRT::..." <nie.m@m.mejla> wrote in message
news:1t9olzq1fc999$.x08zt7u4h1y1.dlg40tude.net... moim zdaniem różnica jest zasadnicza. Owszem jak jest syf to wszystkie "kilka razy" to zdecydowana przesada (osobiście najszybciej zdarzyło mi się załatwić właśnie okładziny metaliczne). Przecież tak czy inaczej opiłki są zatopione w "żywicy". Myślę, że różnicę bardziej można odczuć w sile hamowania na mokrym niż żywotności. Ale aby to dokładnie stwierdzić, pozostaje tylko eksperyment - czyli wziąć koło z dynamopiastą, podłączyć źródło prądu, zacisnąć gumką klamkę hamulca, polewać wodą z odpowiednią mieszanką mineralną symulującą żuławskie błoto - i sprawdzać, kiedy się skończą okładziny ;) pzodr |
|
Data: 2011-10-20 15:52:31 | |
Autor: ...::QRT::... | |
Harpagan 42 | |
Dnia Thu, 20 Oct 2011 00:47:39 +0200, Wojtek Paszkowski napisaĹ(a):
"...::QRT::..." <nie.m@m.mejla> wrote in message Nie wiem o jakich klockach mĂłwimy ale uĹźywaĹem szimano. I zasadniczo byĹo to tak iĹź swego czasu jeĹşdziĹem do pracy przez âgĂłry i lasyâ, na okrÄ gĹao przez caĹy rok a trwaĹo to jakieĹ 5 lat. WĂłwczas to poczyniĹem swoje najcenniejsze obserwacje dotyczÄ ce trwaĹoĹci sprzÄtu i jakoĹci jego pracy w trudnych warunkach :) I tak na jesieni w ziemie i wiosnÄ kiedy syf jest najwiekszy klocki Ĺźywiczne koĹczyĹy mi sie gdzieĹ tak po tygodniu (jakiejs 100km). Metaliki ciÄ gnÄĹy naprawdÄ duĹźo dĹuĹźej - zmieniaĹem je mniej wiÄcej tak 2x na rok. PrzecieĹź tak czy inaczej opiĹki sÄ Nie jestem przekonany - poczas wypalania klockĂłw w ogniu (gdy sie zasyfiĹy olejem czy innÄ tĹustÄ substancjÄ ) klocki Ĺźywiczne poprostu zaczynajÄ okrutnie ĹmierdzieÄ, a z matalikami nic takiego sie nie dzieje. NagrzewajÄ sie bardzo mocno - ale Ĺźadnej podejrzanej woni nie wydzielajÄ . |
|
Data: 2011-10-19 16:34:35 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Widzę, że coraz głębiej (dosłownie i w przenośni) wchodzisz w teren - brawo! .... rozumiem, że dla szosowca - błoto - rzecz normalna dla turysty, musi wzbudzić tyle emocji. :-) Przeczytałem relację i muszę przyznać, że dawno się tak nie uśmiałem. Szczególnie rozwaliły mnie następujące cytaty: "Nad mapą wiele nie myślałem - szybko ruszam na trasę kierując się na migające przede mną światełka." [->>> dobry sposób nawigacji] "(...) dogania mnie grupka Dareckiego, na czym dobrze wyszedłem, bo by dobrze na punkt trafić trzeba było po prostu znać te rejony, w bok odchodziło tyle ścieżek, że mapa była bezużyteczna." [->>> jak się nie umie korzystać z mapy to rzeczywiście jest bezużyteczna] "Niewątpliwie bardzo wiele zależy tutaj od szczęścia, czy uda się załapać do mocnej grupki z osobą dobrze znającą teren imprezy (miejscowi mają niewątpliwie duże fory). Ja uczciwie przyznaję, że sporo na tym zyskałem, gdybym musiał nawigować tylko samodzielnie - byłoby znacznie gorzej." "Bo właśnie IMO na osobistej znajomości terenu, przebiegu szlaków i bocznych dróg zyskuje się najwięcej, nie na umiejętności posługiwania się mapami. Bo te są marnej jakości, zupełnie niewystarczające do tak precyzyjnej nawigacji, za wielu dróg i ścieżek na nich brakuje. Trochę to taka sztuka dla sztuki - nawigowanie za pomocą kiepściutkich i niedokładnych map, ale w końcu to przecież impreza na orientację i to ją odróżnia od zwykłych zawodów rowerowych; tu nie liczą się tylko mocne płuca, ale i głowy trzeba dużo używać, procentuje także doświadczenie w tego typu imprezach. Choć niewątpliwie dużo bardziej wymierne byłyby wyniki takiej imprezy, gdzie każdy musiałby nawigować samodzielnie." [->>> naprawdę myślisz, że lepsi co Ci co znają każdą ścieżkę w lesie, a nie po prostu umieją korzystać z mapy i kompasu ?!?] Przy okazji przypomniałem sobie Twoje wywody nt. bezsensowności używania map, oraz kształtowania umiejętności klasycznej nawigacji w terenie. Określanie przy tej okazji mojej skromnej osoby mianem "harcerza" - pominę bo to raczej traktuję jako słowa uznania. Dziwię się, że nie użyłeś, tak zachwalanego przez Ciebie, niezawodnego i dającego ogromne możliwości GPS'a. .... jak widać w terenie wychodzi szydło z worka :-) PABLO |
|
Data: 2011-10-19 08:14:09 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 19 Paź, 16:34, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote:
[->>> naprawdę myślisz, że lepsi co Ci co znają każdą ścieżkę w lesie, a ... jak widać w terenie wychodzi szydło z worka :-) Jak widać - to kolega PABLO nie ma pojęcia czym jest Harpagan. Odnoszenie się do moich wypowiedzi odnośnie zastosowania tradycyjnej nawigacji w turystyce w kontekście Harpagana - sensu nie ma. Harpagan nie jest jazdą turystyczna - tylko zawodami NA ORIENTACJĘ, nie nawiguje się na nim dlatego, że taka jest potrzeba - tylko dlatego że takie sa reguły zawodów na orientację Bo Harpagan to nie jest turystyczna jazda z wykorzystaniem umiejętności orientacyjnych - tylko to są trudne zawody rowerowe, gdzie ludzie jadą na maksa swoich możliwości. Innymi słowy - liczy się CZAS, dlatego osobista znajomość terenu jest tu sprawą kluczową i daje sporą przewagę. Kiepskie i przestarzałe mapy wojskowe 1:100tys (jakie mają wszyscy uczestnicy trasy rowerowej) nie nadają się do tak precyzyjnej nawigacji, są niedokładne i nieaktualne, rozróżnienie jakości dróg niewystarczające, za wielu ścieżek na nich brakuje. A dlaczego nie używałem GPS? Tylko i wyłącznie z jednego powodu - jest to ZAKAZANE, wolno go używać tylko do rejestracji śladu. Ten punkt regulaminu właśnie dosadnie pokazuje jak wielką przewagę nad klasyczną mapą i kompasikiem daje GPS. Nie jesteś na czasie z tą technologią, to pewnie nie wiesz, że do nowszych odbiorników można wgrać większość map rastrowych. Dlatego na GPS mamy nie tylko tą samą mapę - ale z dokładnością do kilku metrów wiemy w którym miejscu się na niej znajdujemy, co bije na głowę tradycyjną nawigację. Liderami grupek na Harpaganie - są przede wszystkim ludzie z terenów w którym odbywają się zawody, właśnie dlatego że świetnie znają te tereny. Oczywiście, że umiejętność nawigacji jest tu istotna, ale bez odpowiedniej "siły rowerowej" nie ma mowy o dobrym miejscu. By się liczyć w tych zawodach postoje trzeba ograniczać do minimum, trzeba także wybrać odpowiednią taktykę (zwycięzca np. odpuścił daleko położone punkty i wygrał dzięki temu, że najmocniejsi utkwili na długo w błocie na dalekim punkcie nr 9). Umiejętność nawigacji - przy tak niedokładnych mapach i przy takiej ilości uczestników nie jest aż tak ważna; z reguły zawsze ktoś jest koło punktu i można się do niego podczepić czy spytać; czy tez pracuje się nad nawigacją zespołowo (a w takim zespole oczywiście decydujące zdanie ma człowiek znający dany rejon) -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-19 18:50:18 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Michale, W dniu 2011-10-19 17:14, Wilk pisze: > > Jak widać - to kolega PABLO nie ma pojęcia czym jest Harpagan. Gdzie mnie do Ciebie - Krynicy Wszelkiej Mądrości!
i > A dlaczego nie używałem GPS? Tylko i wyłącznie z jednego powodu - jest > to ZAKAZANE No to jaka nawigacja ma zastosowanie, bo z tego co piszesz to ani tradycyjna (mapa i kompas), ani nowoczesna (GPS)? Z Twoich wcześniejszych wypowiedzi pozostaje mi domyślać się, że zastosowanie ma wyłącznie: - jazda za migającymi światełkami "Nad mapą wiele nie myślałem - szybko ruszam na trasę kierując się na migające przede mną światełka." - podłączanie się po ludzi miejscowych znających teren "(...) dogania mnie grupka Dareckiego, na czym dobrze wyszedłem, bo by dobrze na punkt trafić trzeba było po prostu znać te rejony, w bok odchodziło tyle ścieżek, że mapa była bezużyteczna." "Niewątpliwie bardzo wiele zależy tutaj od szczęścia, czy uda się załapać do mocnej grupki z osobą dobrze znającą teren imprezy (miejscowi mają niewątpliwie duże fory). Ja uczciwie przyznaję, że sporo na tym zyskałem, gdybym musiał nawigować tylko samodzielnie - byłoby znacznie gorzej." - "z reguły zawsze ktoś jest koło punktu i można się do niego podczepić czy spytać; czy tez pracuje się nad nawigacją zespołowo (a w takim zespole oczywiście decydujące zdanie ma człowiek znający dany rejon)" Kiepskie i przestarzałe mapy wojskowe 1:100tys (jakie Bzdura. Tak może twierdzić tylko ktoś, kto nie ma żadnego pojęcia o nawigacji w terenie. Nie sztuką jest nawigować na mapie, na której są zaznaczone wszystkie dróżki i ścieżki ... i pewnie dlatego właśnie takie mapy nie są używane na Harpaganie - jak sam stwierdziłeś: "Bo Harpagan to nie jest turystyczna jazda z wykorzystaniem umiejętności orientacyjnych - tylko to są trudne zawody rowerowe" oraz "Harpagan nie jest jazdą turystyczna - tylko zawodami NA ORIENTACJĘ, nie nawiguje się na nim dlatego, że taka jest potrzeba - tylko dlatego że takie sa reguły zawodów na orientację"
i > Umiejętność nawigacji - przy tak niedokładnych mapach i przy takiej > ilości uczestników nie jest aż tak ważna; z reguły zawsze ktoś jest > koło punktu i można się do niego podczepić czy spytać; czy tez pracuje > się nad nawigacją zespołowo (a w takim zespole oczywiście decydujące > zdanie ma człowiek znający dany rejon) Jak wynika z Twojej relacji, wystarczy podłączyć się pod innych uczestników i umiejętność nawigacji nie jest potrzebna w tych zawodach na orientację. To trochę obniża rangę zawodów lub ... uczciwość i honorowość co poniektórych uczestników, idących w ten sposób na łatwiznę.
Naprawdę tak myślisz? :-)))))))))) Graba! PABLO |
|
Data: 2011-10-19 11:16:59 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 19 Paź, 18:50, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote:
> Jak widać - to kolega PABLO nie ma pojęcia czym jest Harpagan. Startowałeś w tej imprezie? No to jaka nawigacja ma zastosowanie, bo z tego co piszesz to ani Na Harpaganie ma oczywiście zastosowanie nawigacja tradycyjna - ale wynika to ze sztucznych ograniczeń regulaminowych. W realnym świecie - nie ma z nawigacją GPS najmniejszych szans, nie bez powodu jest obowiązkowym wyposażeniem statków, samolotów, turystów podróżujących w ekstremalne rejony - mimo, że kiedyś też nawigowali tradycyjnie, ratuje się w ten sposób wiele ludzkich istnień (poczytaj sobie o tych setkach katastrof morskich, które wynikały z błędów nawigacyjnych.. Świat idzie do przodu, mało kto kaloryfer zamieni na kurną chatę. A ludzi takich jak Ty wkurza, że dzięki GPS nawet największy dyletant w nawigacji da sobie radę tak samo dobrze jak ktoś co nawigował przez pół życia.
Wyciągasz zdania z kontekstu; oczywiście że wtedy gdy jechałem sam (głównie końcówka trasy) - nawigowałem samodzielnie z mapą, gdy jechałem z ludźmi znającymi lepiej teren - co oczywiste zdawałem się na ich osąd sytuacji, jazda drużynowa to element tych zawodów. Tak jak napisałem w tym wyścigu współpraca z innymi zawodnikami jest istotną sprawą, raz jedni pomogą tobie - innym razem ty innym. A nawigowanie po nieznanym terenie jest to czynność czasochłonna. I wbrew pozorom wcale nie wymaga wielkiego doświadczenia, z tak kiepskimi mapami - jest to w wielu przypadkach kwestia szczęścia, w paru wypadkach nawet doświadczeni w tej imprezie zawodnicy z którymi jechałem robili błędy, gdy ja dobrze jechałem Bzdura. Tak może twierdzić tylko ktoś, kto nie ma żadnego pojęcia o To pojedź na kolejną imprezę - to się zmierzymy i zobaczymy jak nasze umiejętności wyglądają w praktyce. Bo mnie Twoje bajeczki o konieczności posiadania ogromnego doświadczenia w tej kwestii za grosz nie przekonują. Gadać o swoim doświadczeniu to każdy potrafi - ale dopiero na takiej imprezie, gdzie swoje umiejętności można porównać w realnym świecie z innymi widać co kto naprawdę w tej mierze potrafi. Przyjmujesz wyzwanie czy poszukasz wykrętów? -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-19 21:47:26 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-19 20:16, Wilk pisze:
Wreszcie napisałeś jakiś konkret - brawo!
.... nie mierz innych swoją miarą - to, że Ciebie wkurzają Ci którzy myślą inaczej niż Ty, nie oznacza, że inni mają takie same "objawy". Dla Twojej wiedzy: mnie to po prostu śmieszy, a używanie tego typu zabawek w turystyce uważam za przejaw gadżeciarstwa.
Poza tymi zdaniami niewiele zostało już tego - jak to nazywasz - kontekstu. jazda drużynowa to element tych zawodów. Tak jak Czy klasyfikacja też jest drużynowa/zespołowa? A nawigowanie po nieznanym terenie jest to czynność czasochłonna. "złej baletnicy..." Wydawało mi się, że na zawodach na orientację, umiejętność szybkiej i bezbłędnej nawigacji w nieznanym terenie jest jednym z dominujących kryteriów przy klasyfikacji zawodników. Po co brałeś udział w zawodach, kiedy podważasz sens zapisów regulaminowych? I Rozumiem, że to efekt szczęścia - o którym piszesz wyżej, a nie umiejętności, których wraz z zakazem używania GPS nie mogłeś użyć?
Michał - znam swoją wartość i nie muszę co chwila sprawdzać się w różnego rodzaju zawodach, maratonach, długich dystansach, itp., po to tylko aby potwierdzać swoją ocenę własnych umiejętności. Gdybym lubił sport - zapewne startowałbym w zawodach. Rozumiem i podziwiam ludzi, którzy lubią rywalizację, ale tacy ludzie - wg mojej oceny - nie podważają regulaminu zawodów w których dobrowolnie biorą udział, starają się też samodzielnie sprostać wymaganiom - a nie podłączając się na innych usprawiedliwiając się "działaniami zespołowymi" :-) Bo mnie Twoje bajeczki o Michał - a jaka to różnica, przecież dla Ciebie i tak nie ma najmniejszego znaczenia jaka jest prawda. Gadać o swoim doświadczeniu to każdy potrafi Rzeczywiście. Jesteś tego najlepszym przykładem. - ale A co to jest "realny świat" - taki w którym Ty masz rację? Michał - uwielbiam z Tobą "dyskutować". Dla samej dyskusji oczywiście bo jeżeli chodzi o meritum to jesteś świetnym przykładem kogoś kogo nie da się przekonać że "białe to białe, a czarne to czarne". Jak widać po ostatnich dyskusjach na Preclu - granica absurdu nie istnieje. Pozdrawiam, PABLO |
|
Data: 2011-10-19 14:14:09 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 19 Paź, 21:47, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote:
> Na Harpaganie ma oczywiście zastosowanie nawigacja tradycyjna Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - startowałeś w tej imprezie? Czy też znowu jak w przypadku dyskusji o strojach rowerowych zabierasz autorytatywnie głos ich w ogóle nie używając? Dla Twojej wiedzy: mnie to po prostu śmieszy, a używanie tego typu Pewnie... Strasznie to śmieszne, że ludzie chcą po prostu trafiać bezbłędnie do celu. Zapomniałeś, że celem nawigacji nie jest nawigacja sama w sobie - celem jest trafianie do celu. I jak wspomniałem GPS stosuje się obecnie niemal we wszystkich dziedzinach życia w których jest potrzebna nawigacja, szczególnie w tych, gdzie od trafności nawigacji zależy ludzkie życie. GPS po prostu eliminuje większość ludzkich błędów, na które podatni są nawet i bardzo doświadczeni ludzie. A ludzie tacy jak Ty - przypominają mi mojego nauczyciela z liceum na szkolnej wycieczce w górach, też zapalonego miłośnika takiej nawigacji. Zła pogoda, szliśmy po szlaku, ale on się uparł, żeby nawigować na azymut wg mapy po górach. W skrócie była to czysta strata czasu, pobłądziliśmy parę razy zamiast trzymać się jak normalni ludzie szlaku. Po co brałeś udział w zawodach, kiedy podważasz sens zapisów regulaminowych? Nie podważam ich sensu, tylko uważam to za sztukę dla sztuki, bez specjalnego przełożenia na realne potrzeby nawigacyjne. Na podobnej zasadzie funkcjonują np. rowery torowe w których nie wolno używać przerzutek, choć wiadomo, że gdyby na to zezwolono wszyscy by je na torze stosowali, ale decyduje tu tradycja. Bo sama kategoria "zawodów na orientację" nie musi przecież oznaczać nawigacji za pomocą map tradycyjnych; problem w tym, że wszyscy wiedzą, że z GPS-em byłyby to po prostu zawody za proste, jechałoby się jak sznurku, dlatego jest zakaz jego stosowania. Stąd by podnieść skalę trudności - daje się kiepskie mapy o dużej skali, dla wszystkich jednakowe. Ale to prowadzi do tego, że sporą rolę zaczyna odgrywać łut szczęścia.. Rozumiem, że to efekt szczęścia - o którym piszesz wyżej, a nie Tak - sporo zalezy od szczęścia, nie uważam, że do nawigacji potrzeba wieloletnich doświadczeń, nie jest to czarna magia. Człowiek jako tako inteligentny i trochę obeznany z mapami topograficznymi da sobie z tym radę, nie zapominaj, że ja na rowerze jeżdżę od wielu lat, a GPS używam dopiero od połowy 2008, wcześniej musiałem nawigować ze zwykłymi mapami; nieraz przejeżdżałem ogromne miasta z mapami o skali 1:300tys, a w 2009 całą Grecję (której mapy nie miałem na GPS) pokonałem "z pamięci" i z mapą 1:4mln; nieraz musiałem sobie samodzielnie radzić z nawigacją, bo nie miałem pieniędzy na serie dokładnych map rejonów przez które jechałem; nieraz jeździłem ze zwykłymi mapami topo w podwarszawskim terenie, mam jeszcze z tych czasów całkiem pokaźną kolekcję wojskowych setek i dwusetek. Tak więc nie jestem w te klocki totalnym amatorem. I dalej twierdzę, że szczęście odgrywa tu sporą rolę, bo z tak niedokładnymi mapami nie da się super-precyzjnie nawigować. Zresztą najlepiej będzie sięgnąć po prostu po obrazowy przykład.. Tutaj jest mapa którą dysponowali startujący: http://www.harpagan.pl/arch_mapy/h42/h42_tr_200dpi.jpg Obejrzyj sobie punkt numer 20 - Święty Kamień. Na mapie nie prowadzi do niego żadna droga poza torami kolejowymi, na południe od punktu z mapy widać ostre wzgórze. I co można tu zrobić? Zaryzykować albo jazdę torami, albo jazdę drogą prowadzącą po wzgórzu i próbę forsowania wzgórza w dół na azymut. W jaki sposób ta mapa pozwoli ocenić która droga będzie dogodniejsza? Otóż - w żaden, ryzyk-fizyk. Ludzie nieznający osobiście terenu - naszarpali się oczywiście torami, a ci którzy wiedzieli co i jak - pojechali górą, bo wiedzieli, że jest tam sensowny zjazd, który zaoszczędzi wiele czasu. I taka to jest właśnie nawigacja, nie mając wcześniej tej wiedzy - na podstawie mapy nie można było zakładać, że będzie tam droga, równie dobrze mogło być zejście obrośnięte gęstymi krzakami, nie do przejścia; lub ostry klif - i trzeba byłoby wracać długi odcinek terenem z powrotem. I właśnie tak wyglądają realia niektórych punktów, potrzeba pewnego szczęścia, oczywiście w miarę precyzyjną nawigacją można sobie sporo dopomóc, ale pełnego sukcesu to nam nie zagwarantuje. Michał - znam swoją wartość i nie muszę co chwila sprawdzać się w Byłem pewien, że się wykręcisz. To, że Ty znasz swoją wartość - nie wątpię, tylko problem w tym, że nie jesteś w tej mierze wiarygodnym sędzią. To, że Ty twierdzisz, że z niedokładną mapą dasz sobie radę bez najmniejszego problemu - mało kogo przekona, widziałem na tych zawodach błądzących ludzi bardziej doświadczonych od Ciebie. Łatwo sobie wygłaszać takie teksty zza biurka, zupełnie inaczej to wygląda na trasie, szczególnie przy takich warunkach atmosferycznych jakie panowały na ostatnim Harpaganie. Takie zawody właśnie weryfikują rzeczywiste umiejętności, jeśli naprawdę byłbyś w stanie jechać bez żadnych kłopotów nawigacyjnych - bez problemu byłbyś w czołówce. Tylko problem w tym, że w realnym życiu to wygląda trochę mniej różowo niż przed komputerem. > Gadać o swoim doświadczeniu to każdy potrafi Ja w przeciwieństwie do Ciebie - nie jestem przykładem pewnego rodzaju "oszołomstwa". Chętnie próbuję wielu rzeczy, jak to się mówi jadałem chleb z niejednego pieca - jeździłem na rowerze w ciuchach cywilnych, jeździłem w rowerowych; jeździłem z ogromnym bagażem i zapasami jedzenia na parę dni; jeździłem i z 10kg bez sakw. Kocham jazdę po szosie, a mimo to kupiłem rower górski i próbuję swoich sił również w terenie, mimo że szosę wolę bardziej. Jeżdżę na co dzień z GPS, uważam go za świetną formę nawigacji - a mimo to to właśnie ja (nie Ty) podjąłem wyzwanie startu na męczącej imprezie, która wymaga tradycyjnej nawigacji, która zmusiła mnie do zrezygnowania z jakże wygodnego GPS. I tym się różnię od Ciebie - że nie mam klapek na oczach, zbieram doświadczenia ze wszystkich stron, Twoje natomiast są bardziej jednostronne. Asfalt omijasz z daleka, nie byłeś na wspaniałych trasach szosowych w Alpach czy Norwegii - a z góry wiesz, że to się z terenem równać nie może; nie używasz w ogóle ciuchów rowerowych - a z góry wiesz, że na wyprawach lepiej sprawdzają się cywilne, nie używasz GPS - a z góry wiesz że nawigacja tradycyjna jest skuteczniejsza. I taka to z Tobą dyskusja. Jesteś po prostu klasycznym przykładem ginącego już gatunku turysty starego typu, przywiązanego do pewnych (z reguły starszych) rozwiązań jak do niepodległości. Pewnymi cechami imponujesz, innymi z kolei rozmieszasz (jak próbą udowodnienia, że z mapą się łatwiej nawiguje niż ze współczesnym GPS). A co to jest "realny świat" - taki w którym Ty masz rację? W przypadku umiejętności nawigacyjnych - realnym światem, gdzie można potwierdzić swoje umiejętności są właśnie takie zawody jak Harpagan. I nie jest to miejsce, gdzie "ja mam rację" - jest to miejsce, które weryfikuje (w jedną lub drugą stronę) pewne teorie i sprawdza umiejętności w praktyce. Kolejny raz powtarzam - bardzo łatwo wygłaszać teorie jak to prosto się nawiguje z dziadowską mapą jeśli się tylko ma doświadczenie; "nieco" trudniej wykazać się tym w praktyce -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 00:49:15 | |
Autor: Wojtek Paszkowski | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
"Wilk" <m-wolff@wp.pl> wrote in message news:934b2ebf-3f07-4b81-8dd0-6c15d7862741c1g2000vbw.googlegroups.com...
Bo sama kategoria "zawodówna orientację" nie musi przecież oznaczać nawigacji za pomocą map jazda z GPS z wgraną dobrą mapą byłaby po prostu czymś zbliżonym do jazdy ze wspomaganiem silnikiem. Nie o to chodzi w tej zabawie - podobnie zresztą jak i w turystyce (np. czemu by nie uprawiać turystyki rowerowej pedelecem czy rowerem z silnikiem spalinowym?). Swoją drogą, nie sądzę, aby na tej akurat edycji mi osobiście GPS dał mi więcej niż te 30min przewagi nad klasyczną nawigacją. A to nie oznaczałoby możliwości poprawienia wyniku nawet o 1 PK. Dużo przydatniejszy byłby choćby na pagórkowatych terenach z kolonijną zabudową (typu Kaszub czy Suwalszczyzny). Tak - sporo zalezy od szczęścia, nie uważam, że do nawigacji potrzeba (...) Zresztą najlepiej będzie sięgnąć po prostu po obrazowy przykład. wybrałeś kiepski przykład - przecież ten punkt akurat był banalny. Może jednak trzeba jakichś doświadczeń z jazdą na mapach 1:100k, aby po prostu dobrze się odmierzyć, dojechać precyzyjnie na wysokość punktu i skręcić w pierwszą lepszą drogę leśną prowadzącą we właściwym kierunku? Albo po prostu startu w kilku imprezach. Już ciekawszym byl PK15 - ale tam też wystarczyło dobrze przyjrzeć się mapie (nawet przy tak ubogich poziomicach jakąś rzeźbę terenu dało się odczytać) i odrobinę pomyśleć. I taka to jest właśnie na mapie akurat był widoczny wyraźny jar na wysokości punktu. Można było z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że został on wykorzystany do poprowadzenia drogi gospodarczej - i tak było w rzeczywistości. pozdr |
|
Data: 2011-10-19 17:29:51 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 00:49, "Wojtek Paszkowski" <wo...@pocztanawirtualnej.pl>
wrote: jazda z GPS z wgraną dobrą mapą byłaby po prostu czymś zbliżonym do jazdy ze Wiem, że nie o to chodzi - ale próba udowodnienia, że GPS jest zbędnym gadżetem jaką podjął Paweł - jest skazana na niepowodzenie wybrałeś kiepski przykład - przecież ten punkt akurat był banalny. Może A skąd założenie, że tam będzie jakakolwiek droga, skoro na mapie nic nie ma? Równie dobrze może być nieprzejezdny las czy krzaki (a takie trafiały się nawet na drogach które na owej mapie były), jak na czerwonym szlaku przed punktem 9 - i trzeba będzie daleko zawracać -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 09:17:29 | |
Autor: Raist | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Użytkownik "Wilk" <m-wolff@wp.pl> napisał w wiadomości news:b82476db-7146-4d7f-afd6-73fa6347c776h5g2000vbf.googlegroups.com...
A skąd założenie, że tam będzie jakakolwiek droga, skoro na mapie nic nie ma? bo jak pewnie wiesz, na "setkach" nie da się zaznaczyć każdej ścieżki :) Raist |
|
Data: 2011-10-20 11:21:50 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 02:29, Wilk pisze:
.... z _doświadczenia_ ... które tak bagatelizujesz. PABLO |
|
Data: 2011-10-20 11:44:04 | |
Autor: Jaroslaw Jakubowski | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 11:21, Paweł Pontek pisze:
W dniu 2011-10-20 02:29, Wilk pisze: Wrozenie z fusow. Co by nie mowic, to Wilk ma troche racji, nawigowanie na podstawie dostarczonej na Harpaganie mapy 1:100 000 to w duzej mierze kwestia szczescia, doswiadczenie pomaga, ale jednak za duzo w tym wszystkim przypadku i to nie jest orientacja a rzut moneta. Tej drogi rownie dobrze moglo nie byc, jak paru innych. IMHO nawigacja rowerem polega wlasnie na tym, ze na punkt prowadzi droga ktora jest na mapie, a nie ze "jakos sie da" brodzac po kolana w blocie, ciagnac na azymut, zostawmy to biegaczom. Tak samo znajomosc terenu, sory, ale dla lokalesa Bazantarnia zapewne byla banalna, trzeba bylo tylko wiedziec z ktorej strony wjechac, dla mnie, osoby ktora tam byla pierwszy raz, z mapa gdzie sa 3 drogi na krzyz, a teren to system wzniesien, calkiem sporym wyzwaniem, ktory kosztowal 30 miejsc. Takie fakty. |
|
Data: 2011-10-20 02:52:40 | |
Autor: mt | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Wilk pisze:
Dla Twojej wiedzy: mnie to po prostu śmieszy, a używanie tego typu I tak i nie. Pamiętaj Michał, że to może też działać w drugą stronę, a mianowicie błędne założenia na początku i nie kontrolowanie urządzenia w trakcie pracy może dość szybko potęgować błąd. Poza tym odbiornik satelitarny to tylko urządzenie, większość zależy od oprogramowania i danych na jakich operujemy. Wgranie skalibrowanej mapy, jaką dysponowali uczestnicy tegorocznej imprezy, do odbiornika aż tak wiele by nie zmieniło, gdyż i tak zaznaczone były strefy o średnicy niemalże kilometra, w których znajdował się punkt kontrolny a nie dokładne lokalizacje samych punktów. Poza tym Harpagan pod względem nawigacyjnym jest stosunkowo łatwą imprezą, za to bardzo wymagającą pod względem fizycznym, co skutkuje również tym, że i z upływem czasu i zmęczeniem nawigacja staje się trudniejsza :) Nie jestem jakimś zwolennikiem tylko jednego rozwiązania, czy to w postaci map papierowych czy odbiornika satelitarnego. Oba rozwiązania mają swoje zalety jak i wady. Wiadomo że mapa papierowa nie wymaga zasilania, daje lepszy przegląd szerszego otoczenia i ogólnie "ogarnięcia" terenu. GPSa też używam i nie chodzi nawet o łatwość trafienia do celu, ale w jednym pliku mam całą Polskę w wektorze, przydatne do jazdy po drogach, a i map rastrowych na karcie pamięci mieści się całkiem sporo i są szybko dostępne. Oba typy nawigowania wymagają również pewnej wiedzy i doświadczenia aby przebiegały sprawnie, faktem jest, że niektórzy przy GPSie się rozleniwiają i myślą, że urządzenie wszystko za nich wykona, a potem się kończy wjechaniem do jeziora, jak to czasami można usłyszeć :) Także podsumowując, GPS potrafi być mocno przydatnym urządzeniem, ale nie zwalnia z myślenia i posiadania podstaw wiedzy z zakresu klasycznej nawigacji czy kartografii. -- marcin |
|
Data: 2011-10-19 18:33:22 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 02:52, mt <telep...@interia.pl> wrote:
I tak i nie. Pamiętaj Michał, że to może też działać w drugą stronę, a Oczywiście, że tak - GPS z myślenia nie zwalnia, ale jest dużym ułatwieniem Wgranie skalibrowanej mapy, jaką dysponowali Ja uważam, że by zmieniło sporo. GPS ma nad mapą tą wielką przewagę - że dokładnie pokazuje w którym jesteś miejscu, czy zbliżasz się do środka takiej sfery czy jednak trochę oddalasz. Z tego powodu nie jest dopuszczalne używanie GPS tylko z oficjalną mapą zawodów. Nie jestem jakimś zwolennikiem tylko jednego rozwiązania, czy to w Zgadzam się z tym. Osobiście najczęściej jeżdżę i z mapą i z GPS. Mapy są wyraźnie wygodniejsze przy planowaniu trasy danego dnia, przeliczaniu odległości itd. Na użytek wyjazdów po Polsce zeskanowałem sobie nawet atlas całego kraju i gdy ruszam gdzieś w trasę - drukuję sobie potrzebne arkusze by nie targać całej księgi. Natomiast negowanie użyteczności GPS w turystyce (jak to robi Paweł Pontek) - jest po prostu brakiem wiedzy i doświadczenia z tym urządzeniem. W GPS mamy dokładną mapę całego kraju, nie trzeba wozić 50 różnych map, w razie konieczności - mozna wgrać do niego bardzo dokładne mapy rastrowe (coraz więcej nowych map jest już dostepnych zarówno w wersji cyfrowej jak i papierowej). W nieznanych miastach z gęstą zabudową i siecią dróg - GPS jest o niebo wygodniejszy od papierowych map. Do tego dochodzą punkty POI, bardzo przydatne w turystyce - np lokalizacje dworców, sklepów, bankomatów itd. Ułatwia to turystykę w sposób zauważalny, negowanie tego faktu sensu nie ma. Oczywiście znajdą się zawsze cudacy, którzy powiedzą, że szukanie dworca czy bankomatu metodą "koniec języka za przewodnika" to nieodłączny element podróży, ale po paru zabłądzeniach po takich wskazówkach miejscowych (a pewnie każdy to przerabiał) - niewielu zostanie takich co nie docenią użyteczności GPS. Ponadto GPS to nie tylko nawigacja - ale i ślad umożliwiający nam szczegółowe przeglądanie przejechanej trasy, jej prezentację graficzną w relacji, tworzenie np. profilów pokonanych podjazdów itd. I z tych wszystkich wymienionych powodów - GPS powoli staje się wyposażeniem coraz bardziej znaczącej grupy turystów, mniej zaawansowane wersje są już w telefonach. I jest oczywistym, że mimo utyskiwań nielicznych ludzi w stylu Pawła uważających się za tych "jedynych prawdziwych turystów" - że owa grupa będzie z roku na rok rosnąć, bo urządzenia te tanieją i powszechnieją, a kuszą coraz większymi możliwościami. A w zastosowaniach profesjonalnych typu nawigacja morska, lotnicza czy wojskowa - jest to już od dawna podstawowe wyposażenie -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 10:27:19 | |
Autor: Michał Pysz | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Nie podważam ich sensu, tylko uważam to za sztukę dla sztuki, bez Ależ bzdury!!!!!!!!! |
|
Data: 2011-10-20 04:10:06 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 10:27, Michał Pysz <pysz.mic...@wp.pl> wrote:
Ależ bzdury!!!!!!!!! Nie ma to jak rzeczowy komentarz... Jak chcesz, żeby ktokolwiek brał na poważnie Twoje wypowiedzi - to warto zaprezentować jakieś argumenty. Rozumiem, że ktoś może nie podzielać mojego zdania - ale komentarze jakie tu prezentujesz niczego poza osobistymi atakami nie wznoszą. Dlatego dużo bardziej sobie cenię wypowiedzi np. Pawła Pontka z którym w wielu sprawach się nie zgadzam.. Na drugi raz choć prze chwilkę pomyśl zanim naskrobiesz kolejną tego typu inteligentną wypowiedź. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 13:45:42 | |
Autor: Michał Pysz | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Nie ma to jak rzeczowy komentarz...Michał, szkoda czasu na komentowanie takich bzdur! m. |
|
Data: 2011-10-20 04:53:58 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 13:45, Michał Pysz <pysz.mic...@wp.pl> wrote:
Michał, szkoda czasu na komentowanie takich bzdur! Szkoda czasu to na rozmowę z Tobą, nic nie zrozumiałeś z mojej wypowiedzi. Z podwórka już wyrosłem i samo przerzucanie się obelgami mnie średnio bawi; a Ty nic w temacie do powiedzenia nie masz - więc pozostaje Cię jedynie zignorować. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 16:40:35 | |
Autor: Michał Pysz | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
No cóż zdania Mistrza MTBO i MTB nie będę podważał.Michał, szkoda czasu na komentowanie takich bzdur! mp. |
|
Data: 2011-10-20 18:26:54 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <j7ok72$4k5$2@srv.cyf-kr.edu.pl>,
Michał Pysz <pysz.michal@wp.pl> wrote: > Nie podważam ich sensu, tylko uważam to za sztukę dla sztuki, bez Michale Pyszu, czy moglbys stosowac sie do panujacych w usenecie zasad i konwencji? Dziekuje. TA |
|
Data: 2011-10-20 18:35:54 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <Titus_Atomicus-DBD717.18265420102011@newsfeed.onet.pl>,
Titus_Atomicus@somewhere.in.the.world wrote: In article <j7ok72$4k5$2@srv.cyf-kr.edu.pl>, > > Ależ bzdury!!!!!!!!!PS. Oczywiscie, ze zgadzam sie z twoja opinia, ze to co pisze Wilk to sa zwykle bzdury, i ze mogles sie zdenenerwowac. Ale przywoluje cie do porzadku. :-) TA |
|
Data: 2011-10-20 11:33:56 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-19 23:14, Wilk pisze:
Co w tej mapie jest dziwnego? .... normalna mapa, używam takich do nawigacji na swoich wycieczkach i nie zauważam żadnych problemów. W dniu 2011-10-19 23:14, Wilk pisze: nie mam klapek na Za to stwierdzenie proponuję aby użytkownicy Precla przyznali Ci "złotą płytę" - kto jest za ? PABLO P.S. Tym razem znowu potwierdziłeś, że piszesz o czymś o czym nie masz zielonego pojęcia: Twoje natomiast są |
|
Data: 2011-10-20 04:46:13 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 11:33, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote:
Tym razem znowu potwierdziłeś, że piszesz o czymś o czym nie masz Wypowiedział się facet, który nigdy nie używał strojów rowerowych - ale wie że sa do niczego, nie startował w Harpaganie, ale wie, że dałby sobie bez problemu radę z nawigacją. Teoretyzować - to jest bardzo łatwo, potwierdzić swoje teorie w realu - już nieco trudniej.... Dlatego znacznie bardziej przekonują mnie opinie ludzi dużo bardziej doświadczonych w te klocki od Ciebie - czy to bardziej krytyczne (jak Wojtka Paszkowskiego), czy też bardziej zbliżone do mojego punktu widzenia (jak Jarosława Jakubowskiego) Tam startowało wielu doświadczonych w te klocki ludzi - i bynajmniej nie wszystkim ta nawigacja tak bez problemów się udawała. Sama mapa nam wszystkiego nie powie, bo jest zdecydowanie za mało dokładna, za wiele zależy od łutu szczęścia. Zakładać, że będzie droga na azymut do owego Świętego Kamienia można tylko z pewnym prawdopodobieństwem, dalekim od 100%; jak napisałem - były tam nawet zaznaczone drogi, które nie były przejezdne, więc nie można sobie z pewnością domniemywać, że tam gdzie owa droga zaznaczona nie jest - akurat będzie. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 13:57:08 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 13:46, Wilk pisze:
On 20 Paź, 11:33, Paweł Pontek<ppon...@poczta.onet.pl> wrote: [...]
Nie zrozumiałeś. Miałem na myśli, że napisałeś charakterystykę mojej osoby nie znając mnie wogóle i - jak zwykle - minąłeś się z prawdą. Rozumiem, że dla Ciebie może to nie mieć żadnej różnicy i że liczy się tylko obraz, jaki stworzyłeś sobie we własnej wyobraźni. PABLO |
|
Data: 2011-10-20 05:32:44 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 13:57, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote:
Rozumiem, że dla Ciebie może to nie mieć żadnej różnicy i że liczy się A Ty w stosunku do mnie to nie? Taki już urok dysput w internecie z nieznanymi nam ludźmi, pewne przerysowania są ich nieodłącznym elementem. A Ty sam swoimi opiniami prowokujesz do takich ocen. Twierdzenie, że GPS jest tylko zbędnym gadżetem - po prostu skłania do takich ocen; od dawna kontestujesz wszelkie nowości, lekkie rowery są złe, ogniska są tak samo wygodne jak kuchenki, ciuchy rowerowe do niczego itd. A tymczasem świat idzie naprzód, nie można zakladać, że wszystko co było kiedyś jest lepsze od tego co jest obecnie - nawet tego nie próbując -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 15:24:10 | |
Autor: Coaster | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 10/20/11 1:57 PM, Paweł Pontek wrote:
W dniu 2011-10-20 13:46, Wilk pisze: IMHO, to bardzo trafne podsummowanie sposobu myslenia kol. Michala. -- PoZdR ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ "Brown's Law Of Tire Sizing: If two tires are marked with sizes that are mathematically equal, but one is expressed as a decimal and the other as a fraction, these two tires will not be interchangeable." Sheldon Brown: 1944 - 2008 ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ |
|
Data: 2011-10-20 06:49:36 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 15:24, Coaster <manyp...@mac.com> wrote:
IMHO, to bardzo trafne podsummowanie sposobu myslenia kol. Michala. I jeszcze trafniejsze podsumowanie fobii kolegi Coastera w moim kierunku. Każda wypowiedź - to tylko osobisty atak. Nie masz nic do powiedzenia na temat Harpagana - to się nie udzielaj, Twoje zdanie na mój temat każdy już zna (i vice versa panie teoretyk powtarzający do znudzenia teksty Rudobrodego), jak je powtórzysz setny raz - nic to nie zmieni, powie nam tylko o Twoim wysokim poziomie nienawiści. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 17:17:13 | |
Autor: Coaster | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 10/20/11 3:49 PM, Wilk wrote:
On 20 Paź, 15:24, Coaster<manyp...@mac.com> wrote: Pozwol, ze na poczatek - zeby zrobilo sie jeszcze bardziej kulturalnie, milo i przyjemnie - uzyje slow 'klasyka', nie moich, cytujac Go doslownie: "Widzę, że dzisiaj jeszcze kupy nie zrobiłeś, bo ciągle Cie zatwardzenie męczy..." ;-) <http://groups.google.com/group/pl.rec.rowery/msg/a6654a254f3c61e2?> Kolego Michale - zrozum prosze, ze wcale nie pisalem do Ciebie a do kolegi Pawla! Wlasciwie, to nie wiem w jakim celu sie wlaczasz? W 'realu' tez musisz koniecznie wziac udzial w jakiejkolwiek rozmowie, ktora Ciebie dotyczy? P.S. Kwestia nienawisci. Naprawde musisz sobie wciaz az tak pochlebiac? Naprawde - nie budzisz we mnie specjalnych emocji. Jezeli juz mowimy o nienawisci, to chyba z Twojej strony. Nienawisc do jakiejkolwiek krytyki i to nawet nie tyle Twojej osoby, ile Twoich bledow. Sterotypowe podejscie do wielu spraw to nietety czesty Twoj problem. Ale przeciez kazdy moze popelniac bledy, to nic takiego - my ludzie uczymy sie na bledach. Nie jest ujma - a wrecz przeciwnie - przyznanie sie do nich. Ty praktycznie poza nielicznymi wyjatkami, zawsze idziesz 'w zaparte' (przynajmniej tutaj - 'w swiecie pretzla'). Moge Cie zapewnic, ze ja do _nikogo_ nie czuje nienawisci. Kwestia Twoich 'porownan'. Nigdy nie obdarzalem Ciebie zadnymi watpliwej urody epitetami. Ty nie masz zadnych oporow - co jakis czas bez zenady obrzucasz nimi szczodrze wszystkich dookola - wlacznie ze mna. Piszesz o tym, ze ja nic nie mam do powiedzenia w temacie watku? A co poradzisz temu delikwentowi - czy napisal cos w temacie mojego watku?: <http://groups.google.com/group/pl.rec.rowery/msg/b520bb2d2e697064?> Byc moze to Twoj specyficzny sposob wyrazania uprzejmosci, tylko dziwne, ze jak ktos inny Ci te uprzejmosci w ten sam sposob wyraza nie jestes z tego zadowolony. :-P Mowiac kolokwialnie 'to mi wisi' ale tez napelnia zdumieniem, jak mozna byc tak bardzo nieobiektywnym wobec siebie i byc tak przewrazliwinym na swoim punkcie. Najczesciej krytyka dotyczy zachowania, podejscia do tematu a Ty juz uwazasz, ze ktos ma do Ciebie jakies osobiste pretensje, ze neguje Twoje niewatpliwe osiagniecia. Nie jestes zmeczony - tu znow zacytuje klasyka ciaglym "pluciem jadem"? Gdzie tu klasa, poziom dyskusji? Po co wciaz tak tracic glowe w kolejnej malo waznej czwarto-, piato-, szescio-rzednej dyskusji internetowej? Nie potrafisz byc milym dla innych, niekoniecznie podzielajacych Twoj punkt widzenia? Moze (tu cytat z 'klasyka' - Twoje wlasne slowa): ""masz na to zdecydowanie za duzo brudu za uszami"? ;-) P.S.P.S. Wiem, pewnie nie jestes w stanie sie zmienic, ale zawsze mozna miec nadzieje, i trzeba probowac prawda? ;-) P.S.P.S.P.S. "Diabel tkwi w szczegolach". -- PoZdR ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ "Brown's Law Of Tire Sizing: If two tires are marked with sizes that are mathematically equal, but one is expressed as a decimal and the other as a fraction, these two tires will not be interchangeable." Sheldon Brown: 1944 - 2008 ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ |
|
Data: 2011-10-20 09:14:17 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 17:17, Coaster <manyp...@mac.com> wrote:
Pozwol, ze na poczatek Znowu jednego słowa w temacie, tylko osobiste aluzje i wycieczki, jednym słowem cały post do całkowitego zignorowania. Osiągasz powoli szczyt bezczelności pouczając mnie jak się mam zachowywać - poprzez psucie kolejnego wątku bez jednego słowa w jego temacie. Tak więc zastanów się kto tu robi burdel swoim zachowaniem? Więcej odpowiedzi na Twoją działalność w tym wątku już nie będzie, jedyna metoda na takich gości - to całkowita olewka. Wątek dotyczy kwestii związanych z Harpaganem. Tego jak widać nie jesteś w stanie pojąć - pozostaje więc Cię tylko olać i na przyszłość życzyć Ci trochę mniej nienawiści, a więc merytorycznych wypowiedzi związanych z tematem grupy. Bo pisaniem tej długości epopei na temat, że tak naprawdę wcale mnie nie nienawidzisz - to wybacz, ale odnosisz dokładnie przeciwny skutek. ;)) -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 18:17:48 | |
Autor: Coaster | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 10/20/11 6:14 PM, Wilk wrote:
On 20 Paź, 17:17, Coaster<manyp...@mac.com> wrote: Czyli jest tak, jak myslalem. Wszystkiego najlepszego w Twoim malym swiatku! -- PoZdR ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ "Brown's Law Of Tire Sizing: If two tires are marked with sizes that are mathematically equal, but one is expressed as a decimal and the other as a fraction, these two tires will not be interchangeable." Sheldon Brown: 1944 - 2008 ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ |
|
Data: 2011-10-20 18:37:59 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <f6a9e2f9-2cec-4a62-999e-3fe79f7c6135@x7g2000yqn.googlegroups.com>,
Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote: On 20 Paź, 17:17, Coaster <manyp...@mac.com> wrote:Wilku, zapomniales dopisac, ze kol. Coaster znowu na ciebie 'pluje jadem nienawisci'. Bardzo lubie ten twoj obrazowy jezyk. TA |
|
Data: 2011-10-20 10:23:37 | |
Autor: Marcin Kuthan | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Zastanawiam się czy GPS faktycznie może pomagać w maratonach na
orientację. Jest to co najmniej wątpliwe: * Mały ekran. Jest niezmiernie istotne aby widzieć jak największy fragment mapy, najchętniej całą. Pozwala to na ciągłe planowanie kolejnych wartiantów, zmienjsza prawdopodobieństwo że zapomnimy o jednym z PK (zdarzyło mi się tak niefortunnie zagiąć mapę że "przeoczyłem" jeden PK). Nie wyobrażam sobie nawigacji z mapą wielkości ekranu GPS. * GPS może się przydać w momencie gdy nie wiem gdzie jestem. Tylko że zawodnicy czołówki pucharu polski raczej wiedzą gdzie sie znajdują przez cały czas trwania rajdu. Niedokładne mapy papierowe nic w tym względzie nie zmieniają. Zmienia się wtedy tylko sposób pracy z mapą i licznikiem. * Największy problem ze znalezieniem punktu jest gdy organizator postawi punkt nie tam gdzie jest w/g mapy. W trudnym terenie przesunięcie rzędu 100m (1mm na mapie 1:100tys) może już powodować trudności. Nie bardzo widzę gdzie GPS może pomóc. * Naistotniejsza jest dokładność mapy w okolicach trudnych PK, czyli najczęściej w mocno niedostępnym terenie. Mapy GPS dla takich ostępów są raczej kiepskie. Harpagan jest rzeczywiście specyficzny ze względu na dużą ilość startujących. Drugą połowę trasy robi się po śladach osób jadących przeciwny wartiant :-) Dla osób z okolic Warszawy polecam maraton DyMNO (http://dymno.prv.pl/). Tam nawigacja liczy się znacznie bardziej niż na harpaganie, a na dokładność mapy nie można narzekać (wycinki w okolicach punktów na mapie w skali 1:10tys). A i tak 100km robi się w 10h. BTW. Niezły mam ubaw czytając te długaśne dyskusje, trzymajcie tak dalej ;-) Pozdrawiam, Marcin |
|
Data: 2011-10-20 10:38:12 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 19:23, Marcin Kuthan <marcin.kut...@gmail.com> wrote:
Zastanawiam się czy GPS faktycznie może pomagać w maratonach na Odpowiedź jest banalnie prosta - jeśli nie byłby przydatny to jego używania by nie zakazano :)) * Największy problem ze znalezieniem punktu jest gdy organizator GPS pokazuje z dokładnością do 2-3 metrów gdzie jesteś,a to ogromne ułatwienie przy nawigacji * Naistotniejsza jest dokładność mapy w okolicach trudnych PK, czyli Pisałem już przecież, że nowe odbiorniki obsługują mapy rastrowe, innymi słowy możesz do nich wgrać nawet bardzo dokładną mapę topo. Ale nie o to chodzi. Nawet GPS z cyfrową mapą, identyczną z tą papierową - dałby tu duże fory. Jeśli popełnisz błąd - orientujesz się niemal natychmiast, natomiast przy klasycznej mapie o poważniejsze pomyłki dużo łatwiej Harpagan jest rzeczywiście specyficzny ze względu na dużą ilość To jest fakt, o tym wspominałem. IMO klasyczne zawody na orientację powinny być indywidualne; ale w przypadku Harpagana i tej liczby startujących to chyba niewykonalne. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 10:49:15 | |
Autor: Marcin Kuthan | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 19:38, Wilk <m-wo...@wp.pl> wrote:
On 20 Paź, 19:23, Marcin Kuthan <marcin.kut...@gmail.com> wrote: Bywają zawody gdzie nie ma zakazu. Zastanów się dokładnie nad wskazanymi powyżej ograniczeniami jeszcze raz.
Co z tego że GPS jest dokładny, jak punktu nie ma tam gdzie jest na mapie? Przecież nie masz współrzędnych PK. Napisałem też wyraźnie że zawodnicy czołówki doskonale wiedzą gdzie się znajdują względem punktu zaznaczonego na mapie. Jak potrafię pokazać dokładnie na mapie gdzie jestem co po co mi GPS?
Jeżeli mapy topo są tak dokładne to fajnie. Tylko że niedokładność mapy (albo brak zaznaczonych elementów liniowych) wcale nie uniemożliwia trafienia na punkt. Zakładając że na mapie jest jedna przecinka na 1000m, a terenie przecinka jest co 250m czy 500m to w dalszym ciągu spokojnie można trafić na tą gdzie jest PK :-) Nawet gdyby była najbardziej zarośnięta ;-)
|
|
Data: 2011-10-20 19:53:53 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 19:49, Marcin Kuthan pisze:
Napisałem też wyraźnie że[...] Marcinie, ... nieważne co napisałeś. Michał i tak wie swoje. W tej konkurencji liczy się ten, kto wzniesie się na wyższy poziom absurdu. :-) PABLO |
|
Data: 2011-10-20 11:03:12 | |
Autor: Marcin Kuthan | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 19:53, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote:
W dniu 2011-10-20 19:49, Marcin Kuthan pisze:> Napisałem też wyraźnie że Spoko, ja też wiem swoje :-) W tej konkurencji liczy się ten, kto wzniesie się na wyższy poziom absurdu. Hehe, ale taka mała merytoryczna wrzuta nie zaszkodzi ...
|
|
Data: 2011-10-20 11:30:14 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 19:53, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote:
Marcinie, ... nieważne co napisałeś. Michał i tak wie swoje. Powiedz Pawle uczciwie - jak można z Tobą poważnie na ten temat rozmawiać, skoro nie masz żadnych doświadczeń w tej mierze i nigdy nie używałeś GPS? To jak rozmowa ze ślepym o kolorach. Przeczytaj sobie co napisał o używaniu na Harpaganie GPS Wojtek Paszkowski, który startował tam wielokrotnie i zna się na nawigacji dużo lepiej ode mnie czy nawet Ciebie. Zniżając się do osobistych ataków, bez jakiejkolwiek rzeczowej uwagi - nikogo na pewno nie przekonasz. Czy Ci się to podoba czy nie - w obecnym świecie GPS jest podstawowym narzędziem nawigacyjnym i jego rola będzie rosła coraz bardziej. Montuje się go w samochodach, montuje na statkach, w samolotach, a nawet wiele aparatów fotograficznych zawiera moduły GPS. Kontestacją nowości - tego trendu nie zmienisz. A teraz wybacz - ale muszę Ci zadać potężny cios. Nawet harcerze przesiadają się na GPS! http://wiadomosci.ox.pl/wiadomosc,13766,harcerze-gps-zamiast-morsea.html Co mówi harcmistrz Monika Czarnecka? "Uważam że harcerstwo powinno przygotowywać młodych ludzi do dorosłego życia. Kiedyś harcerze korzystali z alfabetu Morse'a, dziś jest GPS." Tak więc od dzisiaj nie mogę Cię już nazywać harcerzykiem - bo nawet oni szybciej idą z duchem czasu :)) -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 21:03:53 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 20:30, Wilk pisze:
Michale, już kiedyś Ci pisałem, że nie muszę spróbować wszystkiego, aby wiedzieć, że to nie dla mnie, że mnie to nie interesuje, itp. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego czym jest GPS, jakie daje możliwości i jakie wprowadza ograniczenia. I na tej podstawie dokonuję wyboru. Zrozum wreszcie, że mnie nie interesuje używanie tego przyrządu bo nie mam w tym żadnego celu. Nie dlatego, że nie wiem, właśnie dlatego, że wiem.
I co z tego? Czy to, że większość ludzi czegoś używa jest wystarczającym argumentem aby robić to co oni? Dla mnie przede wszystkim musi istnieć potrzeba użycia czegoś, abym po to sięgnął. Argument, że wszyscy korzystają dla mnie jest niewystarczający. Są spece, którzy wymyślą produkt i sprawią abyś myślał, że jest Ci niezbędny. Ba - będziesz się nawet dziwił, jak dotąd mogłeś się bez tego produktu obyć!
I co z tego, że ta pani tak powiedziała? Od kiedy to środowiska harcerskie są dla Ciebie autorytetem?
No nareszcie zdjąłeś ze mnie te ciężar. Nigdy nie byłem harcerzem i trochę mi to ciążyło - jestem raczej typem indywidualisty. Mam całkowicie inną filozofię życiową. Generalnie trzymam się z dala od wszelkiego rodzaju mundurów - w tym także tych obcisłych, rowerowych :-) - bo nawet Owczy pęd. Droga na skróty. Każdy ma prawo do własnego wyboru. PABLO |
|
Data: 2011-10-20 13:18:52 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 21:03, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote:
I na tej podstawie dokonuję wyboru. Zrozum To, że Ty masz takie zdanie - to już wszyscy wiemy. Ale popełniasz w takich dyskusjach niedopuszczalną generalizację, wstawiając teksty typu: "Dla Twojej wiedzy: mnie to po prostu śmieszy, a używanie tego typu zabawek w turystyce uważam za przejaw gadżeciarstwa. " To, że Ciebie osobiście bawi tradycyjna mapa i kompasik - Twoje święte prawo, ale nie można zamykać oczu na to, że GPS jest obecnie PODSTAWOWYM wyposażeniem każdej poważnej wyprawy eksploracyjnej, a nie żadnym gadżeciarstwem; są rejony gdzie jest niezastąpiony. Czytałem o zimowym trawersie Grenlandii, gdzie po prostu przez setki kilometrów nie ma jakichkolwiek punktów orientacyjnych, do tego słońce odbija się od śniegu, znacznie utrudniając poruszanie się. Tam GPS to jest po prostu kluczowa sprawa, podróżnicy szczegółowo wyliczali ile będzie im potrzebne baterii do GPS na okres wędrówki, bo gdyby zostali bez niego - byliby w poważnych kłopotach. Gdyby Scott wracający z bieguna południowego posiadał GPS - prawdopodobnie by nie zginął, bo dotarłby bez błędów nawigacyjnych do składów żywnościowych, które wcześniej zostawił. Są spece, którzy wymyślą produkt i sprawią abyś myślał, że jest Ci Na tej zasadzie to można wszystko sprowadzić do marketingu. Też mogę się zdziwić - jak Ty możesz podróżować z mapami, skoro wielcy podróżnicy jak Kolumb ruszali w nieznane. I co z tego, że ta pani tak powiedziała? Od kiedy to środowiska Nie zapędzaj się tak, to na drugi raz odróżnisz rzeczywistość od żartu ;)) No nareszcie zdjąłeś ze mnie te ciężar. Nigdy nie byłem harcerzem i No jak to Pawle? A map wojskowych to jednak używasz, w panterkach chodzisz ;)) Owczy pęd. Droga na skróty. To samo mówili ludzie w Twoim stylu 100 lat temu o pociągach i samochodach, one nawet dosłownie skracają tą drogę. A jednak niemal na każdym ze swoich wyjazdów jednak idziesz na te skróty i wsiadasz w te piekielne machiny, z "prawdziwą turystyką" nie mające nic wspólnego, mimo że da się bez nich dać spokojnie obejść. Mieszkasz w domu z centralnym ogrzewaniem w milionowym mieście, a nie w chatce ogrzewanej drewnem gdzieś w Bieszczadach. Dlatego nie baw się tu w kaznodzieję, bo kiepsko wypadasz z tekstami o "owczym pędzie". Z takimi sentencjami to będzie wiarygodny tylko kameduła siedzący w swojej celi; on może naprawdę powiedzieć, że nie ulega żadnym owczym pędom i drogom na skróty. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 22:52:12 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 22:18, Wilk pisze:
PODSTAWOWYM wyposażeniem każdej poważnej wyprawy eksploracyjnej, a nie No właśnie tam GPS ma uzasadnienie. Na wycieczkach takich jak moje - nie ma i dlatego nie używam. Co w tym dziwnego? No nareszcie zdjąłeś ze mnie te ciężar. Nigdy nie byłem harcerzem i A co to ma do munduru? w panterkach chodzisz ;)) Nie chodzę.
Znowu nie trafiłeś. Uwielbiam jeżdżenie pociągami - jestem mikolem-amatorem, zbieram rozkłady jazdy, uwielbiam planowanie podróży oraz zawiłości kolejowych taryf. Optymalizacja przejazdu, przejazdy nietypowymi wariantami, itp. - to dla mnie wielka przygoda. Piszę całkowicie poważnie. Przejazdy komunikacją publiczną są dla mnie nieodłączną częścią wycieczki. Kiedy tylko mogę, staram się nie jechać samochodem - bo jest to dla mnie super nudne. Mieszkasz w domu z Nie mieszajmy myślowo wyjazdów i dnia codziennego. Ja - w przeciwieństwie do Ciebie - nie walczę ze światem i ze wszystkimi (być może Twoja wyobraźnia widzi mnie jak szalonego "ekologa" walczącego z postępem - ale jak już Ci pisałem masz mylny ogląd) - po prostu staram się wolny czas spędzać tam gdzie lubię i tak jak lubię. W tym celu nie zmieniam świata wokół siebie, tylko jeżdżę w miejsca, gdzie ten świat jeszcze się nie zmienił na taki sam jak niemal "wszędzie".
Są rzeczy ważne i ważniejsze. W tych drugich nigdy nie idę na łatwiznę. PABLO |
|
Data: 2011-10-21 10:21:46 | |
Autor: Korban | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Dnia Thu, 20 Oct 2011 13:18:52 -0700 (PDT), Wilk napisał(a):
To, że Ciebie osobiście bawi tradycyjna mapa i kompasik - Twoje święteTaki OT U Scotta nawaliła cała logistyka (kuce, zamiast psów, bawełniane i wełniane wdzianka, zamiast foczych futer i skór oraz fatalna decyzja o wzięciu na wyprawę dodatkowego członka, dla którego nie było nart). W efekcie w stanie skrajnego wyczerpania dotarli miesiąc po Amundsenie, który postawił na sprawdzone rozwiązania ludzi żyjących na co dzień za kołem polarnym (Inuici). Nawigacja nie miała tu większego wpływu. Poczytaj sobie za to, o Shackeltonie i jego nieudanej wyprawie na biegun południowy. Tam tradycyjna nawigacja (innej wtedy nie było) uratowała jego ekipie życie. GPS to dobre rozwiązanie, sam chętnie z niego korzystam, ale zwalnia z myślenia i w razie awarii (a taka może się zdarzyć), człowiek nadmiernie polegający na tym urządzeniu jest w "ciemnej dupie". Na poważnych wyprawach w odludne zakątki Ziemi, dobrze jest mieć ze sobą sekstans, chronometr, mapę i umiejętność posługiwania się nimi. Baterie w GPS mogą się po prostu wyczerpać, zdechnąć z innych powodów i wtedy jest kłopot. A tradycjne urządzenia nawigacyjne nie potrzebują baterii. Mirek |
|
Data: 2011-10-21 12:48:54 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <6e4b327a-39df-49fa-be47-ba9c876321a8@fk25g2000vbb.googlegroups.com>,
Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote: Tam GPS to jest po No wlasnie. IMHO to bardzo nieodpowiedzialne zachowanie. TA |
|
Data: 2011-10-21 12:38:56 | |
Autor: JK | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
Titus_Atomicus@somewhere.in.the.world napisał(a):
No wlasnie. Równie nieodpowiedzialne jak zachowanie niejakiego Krzysztofa Kolumba. Ale to on dotarł pierwszy (pierwszy w sensie udokumentowania) do Ameryki a nie ja czy Ty, drogi Tytusie. -- |
|
Data: 2011-10-22 16:28:30 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <j7rp50$1vo$1@inews.gazeta.pl>,
" JK" <jedyny-jk@WYTNIJ.gazeta.pl> wrote: Titus_Atomicus@somewhere.in.the.world napisał(a): > No wlasnie. IMHO porownanie do dupy. Kolumb to inna kategoria, inna epoka, inna filozofia wyjazdu. TA |
|
Data: 2011-10-21 12:47:27 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <c30d37ec-6ad5-4eb6-9200-7817566fb42f@m4g2000yqm.googlegroups.com>,
Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote: Co mówi harcmistrz Monika Czarnecka? Ciekawe stwierdzenie. Czy ona na pewno wie do czego jest ten GPS? TA |
|
Data: 2011-10-20 23:54:25 | |
Autor: Coaster | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Paweł Pontek wrote:
W dniu 2011-10-20 19:49, Marcin Kuthan pisze: http://www.youtube.com/watch?v=anwy2MPT5RE&feature=player_embedded ;-) -- PoZdR ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ "A properly shaped leather saddle is an excellent choice for the high-mileage rider who doesn't mind the fact that it is a bit heavier than a plastic saddle." Sheldon Brown: 1944 - 2008 ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ |
|
Data: 2011-10-21 08:48:43 | |
Autor: Michał Pysz | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Bywają zawody gdzie nie ma zakazu. Zastanów się dokładnie nad Problem jest taki, że on się nie zastanawia tylko on Wie. Myślę, że nie miałby najmniejszych szans gdyby jechał na GPSie a jego konkurent potrafiący dobrze nawigować na mapie. Tylko, że on tego nie pojmie bo nie jarzy o co chodzi w planowaniu trasy na takich imprezach. Był na jednej i już wszystkie rozumy pozjadał. Ale ten typ tak map. mp. |
|
Data: 2011-10-21 08:53:29 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 21 Paź, 08:48, Michał Pysz <pysz.mic...@wp.pl> wrote:
Myślę, że nie miałby najmniejszych szans gdyby jechał na GPSie a jego Widzę, że jednak za grzeczny byłem; zapomniałem , że żeby zrozumieć delikatne aluzje, którymi dotychczas zbywałem Twoje chamstwo potrzeba trochę inteligencji by one dotarły, więc ludzie gruboskurni są na to całkowicie impregnowani; do takich jak Ty to dużo prościej dociera waląc otwartym tekstem jak młotkiem w łeb. Więc jedziemy z tym koksem! Za myślenie to Ty się nie bierz, bo to trochę za trudne dla Ciebie, za to w pluciu na odległość sprawdzasz się doskonale. Chociaż Cię szlag trafia - wypadłem w tej imprezie całkiem przyzwoicie, wygrywając z wieloma którzy potrafią dobrze nawigować; a wiem że z GPS wypadłbym lepiej. Kwestię GPS oceniam Z WŁASNEGO PUNKTU widzenia (i jak widzisz tutaj już paru uczestników Harpagana ma podobne zdanie na temat jego przewagi, więc Twoje chamskie obelgi odnoszą się tak samo do nich), nie każdy musi z nią zgadzać. Ty natomiast nie dyskutujesz - Ty n-ty raz na mnie plujesz bez słowa rzeczowej wypowiedzi. Był na jednej i już wszystkie rozumy pozjadał. Rzeczownik - pyszałek Synonimy - bubek, buc, bufon, chwalipięta, fanfaron, megaloman, mitoman, narcyz, samochwała, ważniak, zadufek, zarozumialec, dupek, PYSZ Tylko, że on tego nie pojmie bo nie jarzy o co chodzi w planowaniu trasy Jarzyłem na tyle by zająć 26 miejsce na 361 startujących osób, Podzielisz się z nami pyszałkowaty Pyszu Twoimi osiągnięciami w tej mierze? -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-22 20:49:49 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <4e772f17-8801-4724-b75b-443bc50aaf5a@u2g2000yqi.googlegroups.com>,
Wilk <m-wolff@wp.pl> wrote: [ciach obszerna wypowiedz podkreslajaca wrodzona delikatnosc Wolffa]
Ojej, twoja charakterystyka, Wilku. Nic dodac nic ujac. TA |
|
Data: 2011-10-21 12:23:55 | |
Autor: Raist | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Użytkownik "Marcin Kuthan" <marcin.kuthan@gmail.com> napisał w wiadomości news:82849a18-f6a5-493a-a9f4-a3b90d96a971c25g2000yqn.googlegroups.com...
Co z tego że GPS jest dokładny, jak punktu nie ma tam gdzie jest na przyznam, ze gdybym np na harpaganie mial GPS z wgraną mapą topo oraz mapę na mapniku, to byłoby to duze ułatwienie przy wchodzeniu na punkt Napisałem też wyraźnie że zawodnicy czołówki doskonale wiedzą gdzie jest też cos takiego jak czynnik ludzki, i moze sie zdarzyc ze wejdziesz w przecinkę za wczesnie, albo nie wyczujesz odleglosci i ryjesz za wczesnie szukając punktu nawet najlepsi się mylą :) Raist |
|
Data: 2011-10-20 19:48:27 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 19:38, Wilk pisze:
On 20 Paź, 19:23, Marcin Kuthan<marcin.kut...@gmail.com> wrote: [...]
Tak wygląda kopanie się z koniem. PABLO |
|
Data: 2011-10-20 10:41:50 | |
Autor: Marcin Kuthan | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Co do problemu "zespołowości" w maratonach na orientację:
* Ostatni harpagan był specyficzny, specyfika ta powodowała że było stosunkowo mało wartiantów jazdy. Przy lepiej rozrzuconych punktach, na starcie można zaobserwować, że zawodnicy po starcie rozjeżdżają się we wszystkich kierunkach :-) Więcej wartiantów - mniejsza szansa na wspólną jazdę. * Harpagan to największa impreza gdzie naturalnie tworzą się grupy, gdy startuje ok. 50 zawodników to spotkania na trasie są znacznie rzadsze. * Większość zawodników to pasjonaci ortientacji, nawigacja stanowi istotę tego sportu, a nie jazda "na przyczepkę". Nie zauważyłem też żeby jazda "w grupie" powodowała jakieś protesty innych zawodników. * Oczywiście że zawodnicy przy zbliżonym poziomie i jednakowym wariancie przejazdu, w sposób naturalny jadą wspólnie. Niewielkie różnice są eliminowane przez fakt że osoba która dojeżdża jako druga (spóźniona) na PK ma łatwiej widząc pierwszego zawodnika. W sposób naturalny ją dogania. Nie patrzcie na maratony na orientację jedynie przez pryzmat harpagana. Harpagan jest specyficzny. A i jeszcze jedna uwaga, znajomość terenu oczywiście pomaga, ale nie jest niezbędna do wygrania zawodów. Pozdrawiam, Marcin |
|
Data: 2011-10-21 10:24:14 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 19:23, Marcin Kuthan pisze:
* Największy problem ze znalezieniem punktu jest gdy organizator Tak sobie myślę, że ciekawym rozwiązaniem, znacznie podnoszącym poprzeczkę w tego typu zawodach, byłoby oznaczania punktów tylko na mapie, bez oznaczenia w terenie. Aktualnie, przy pomocy mapy znajdujesz punkt i masz ułatwienie w postaci fizycznego istnienia samego punktu (w bezpośrednim sąsiedztwie punktu szukasz go w terenie dopóki nie znajdziesz). Znacznie trudniejsza byłaby konkurencja polegająca na konieczności dotarcia do punktu zaznaczonego tylko na mapie i np. samodzielnego oznaczenia tego punktu (fizycznie lub wirtualnie - np. poprzez zdjęcie współrzędnych). To zawodnik musiałby podjąć _decyzję_ o tym, że jest dokładnie "w punkcie" wyznaczonym na mapie. masz jedną próbę - jak w rosyjskiej ruletce :-) Z tego typu sytuacjami/trudnymi_wyborami spotykamy się w codziennej nawigacji w terenie, np. kiedy musimy podjąć decyzję o zmianie kierunku marszu/jazdy, tak, aby np. dokładnie wstrzelić się w odchodzący kilkaset metrów (a więc w danym miejscu nie zauważalny) niżej "grzbiecik". Tym bardziej kiedy ma to miejsce nocy, w gęstym lesie, w gęstej mgle, w całkowicie nieznanym terenie, na totalnym bezdrożu; gdzie niewielka pomyłka skutkuje paroma stówkami metrów ponownego podejścia - bo o tym, że poszło się troszkę nie tu gdzie by się chciało, można przekonać się dopiero po pokonaniu tych samych "paru stówek" w dół ..., albo "korektą" w postaci przedzierania się przez gęsty krzal w trudnym do wędrówki terenie (np. głębokie i mocno wyrzeźbione, zakrzalone i błotniste jary). :-) Pozdrawiam, PABLO |
|
Data: 2011-10-21 10:52:53 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Coaster napisał:
kazdy moze popelniac bledy, to nic takiego - my ludzie uczymy sie na bledach. Nie jest ujma - a wrecz przeciwnie - przyznanie sie do nich. Ty praktycznie poza nielicznymi wyjatkami, zawsze idziesz 'w zaparte' Ty nie masz zadnych oporow - co jakis czas bez zenady obrzucasz nimi szczodrze wszystkich dookola krytyka dotyczy zachowania, podejscia do tematu a Ty juz uwazasz, ze ktos ma do Ciebie jakies osobiste pretensje, ze neguje Twoje niewatpliwe osiagniecia. Nie jestes zmeczony ciaglym "pluciem jadem"? Gdzie tu klasa, poziom dyskusji? Po co wciaz tak tracic glowe w kolejnej malo waznej czwarto-, piato-, szescio-rzednej dyskusji internetowej? Nie potrafisz byc milym dla innych, niekoniecznie podzielajacych Twoj punkt widzenia? Wyciąłem z postu Coastera meritum, z którym się w 100% zgadzam. Krok po kroczku może kolega Wolff weźmie to sobie do serca. Choćby nawet to publicznie zanegował. Choćby się wściekł lub choćby to zbagatelizował. Zawsze warto próbować, nawet jeśli ma się tarzać po podłodze ze śmiechu :) A nie piszę tego dlatego, że Coaster jest moim "kolegą" (w sensie, że mnie popiera na preclu) - bo niejeden raz i mnie ganił ale oczywiście na zasadzie fajnej i kulturalnej dyskusji. Zwyczajnie to co powyżej napisał jest IMO sensowne i mądre. Po drugie co do sedna wątku, to jako uczestnik Harpagana, w kilku miejscach rację kol. Wolffowi przyznaję. Konkretnie: A) Rzeczywiście znajomość terenu może być dużym, a czasem bardzo dużym plusem. B) Rzeczywiście zakładanie że gdzieś-tam będzie przejezdna droga jest zgadywanką (łatwo tak napisać po wszystkim z ciepłego pokoju, ale podczas zawodów to się może przełożyć na długie minuty bezsensownego wysiłku więc decyzja jazdy w dane miejsce nie jest aż tak banalna). C) Rzeczywiście czasem jedzie się z / za innymi zawodnikami, czasem dlatego że wiedzą lepiej, czasem bo w peletonie łatwiej a czasem po prostu bo trasy zawodników muszą się pokrywać. I nie uważam tego za jakieś niehonorowe, ot specyfika zawodów. Pzdr A. |
|
Data: 2011-10-20 12:19:50 | |
Autor: cytawa | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Wilk pisze:
nie jestem w te klocki totalnym amatorem. I dalej twierdzę, że MZ mapa jest bardzo dobra. Lepsza niz kiedys byly na Harpaganach, bo wyrazna i kolorowa. Skala rowniez optymalna ze wzgledu na wielkosc obszaru i potrzebne szczegoly. Co do punktu 20 to mysle, ze to jest jakas spora atrakcja turystyczna w okolicy wiec z pewnoscia jakas sciezka do niej powinna logiczna prowadzic. Trzeba myslec i miec doswiadczenie turystyczne. Jan Cytawa |
|
Data: 2011-10-20 10:53:07 | |
Autor: JK | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
cytawa <cytawa@hektor.umcs.lublin.pl> napisał(a):
Co do punktu 20 to mysle, ze to jest jakas spora atrakcja turystyczna w okolicy wiec z pewnoscia jakas sciezka do niej powinna logiczna prowadzic. Trzeba myslec i miec doswiadczenie turystyczne. A w mojej okolicy jest sporo atrakcji turystycznych sporego kalibru i nie prowadzą do nich żadne ścieżki. Więc metoda dedukcji często zawodzi i nie ma nic wspólnego z doświadczeniem turystycznym, które może "działać" w pewnych sytuacjach a w innych zawieść. Tak miałem ostatnio chociażby w penetracji wąwozów arkozowych w okolicach Kwaczały czy też przy lokalizacji Jaskini Gorenickiej. Atrakcja duża a konkretnych ścieżek brak. Przeważnie winowajca jest wtórne zdziczenie terenów. Tak więc logika i dedukcja "doświadczenia turystycznego" nie działają z automatu. Żadna wiedza kartograficzno- nawigacyjna nie może się równać ze znajomością terenu. W takich zawodach jak Harpagan, przy wyrównanym przygotowaniu fizycznym, to to przedeptanie terenu ma decydujące znaczenie. -- |
|
Data: 2011-10-20 13:21:02 | |
Autor: Zachu | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
MZ mapa jest bardzo dobra. Lepsza niz kiedys byly na Harpaganach, boJest i czerwony szlak ;) http://mapa.ump.waw.pl/ump-www/?zoom=16&lat=54.33942&lon=19.57724&layers=B00000TTF&mlat=54.34050&mlon=19.57780 -- Zachu |
|
Data: 2011-10-20 05:09:36 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 13:21, Zachu <z@.zz.pl> wrote:
> MZ mapa jest bardzo dobra. Lepsza niz kiedys byly na Harpaganach, bo To, że czerwony szlak jest - to przecież widać na mapie. Tylko problem w tym, że ów szlak jest spory kawałek od samego punktu (ten jest nad samym morzem) i jak widac z mapy - przebiega sporo nad poziomem morza. Więc nie można zakładać ze 100% pewnością, że będzie tam droga; jednym słowem - zalezy tu wiele od szczęścia, wystarczą gęste krzaki by przejście uniemożliwić -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 10:24:20 | |
Autor: Michał Pysz | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
PAAAAAABLO please odpuść temat bo włos się jeży na głowie jak się czyta co Wilk wypisuje.
mp. W dniu 2011-10-19 21:47, Paweł Pontek pisze: W dniu 2011-10-19 20:16, Wilk pisze: |
|
Data: 2011-10-20 12:57:51 | |
Autor: kawoN | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 11-10-19 21:47, Paweł Pontek pisze:
... mnie to po prostu śmieszy, a używanie tego typu Oj Pawle - a to akurat objaw starzenia się :) Wiem coś o tym bo ja też wolę "klasykę" w różnych dziedzinach ale zdaję sobie sprawę, że dla "młodych" nowinki to standard - taki sam jakim dla mnie były nowinki wymyślane w czasach mojej młodości (chociaż nie było ich wtedy tyle co teraz). Inna sprawa to kwestia czerpania przyjemności z tego co i jak się robi. Ale gadżeciarstwem bym nie nazywał wykorzystywanie zdobyczy techniki, o ile jest to oczywiście używane a nie noszone niczym narty po Krupówkach. -- kawoN - dziennik rowerowy www.bike4win.pl |
|
Data: 2011-10-20 13:30:59 | |
Autor: cytawa | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Paweł Pontek pisze:
ludzi takich jak Ty wkurza, że dzięki GPS nawet największy dyletant w Dla Twojej wiedzy: mnie to po prostu śmieszy, a używanie tego typu Mysle, ze przesadzasz z tym gadzeciarstwem. Przechodzilem z kompasem i mapa wiekszosc swojego zycia. Nawet w skrajnie trudnych warunkach tatrzanskich we mgle. I odkad mam GPS widze, ze dal mi dodatkowe wielkie mozliwosci. Nie rozstaje sie z kompasem i papierowa mapa ale dzieki GPS moge sobie wybierac ciekawsze drogi, ktore kiedys sie omijalo z powodu trudnosci ich odnalezienia. Nie mowiac juz o tym, pod reka mam wszelkie potrzebne przewodniki a nawet przyzwoity atlas roslin. A wszystko to zamkniete w malym 3.5 calowym ekraniku. Dzieki temu uwazam, ze poziom mojej turystyki wzrosl. Jan Cytawa |
|
Data: 2011-10-20 18:32:44 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <j7p0p2$c3r$1@news.lublin.pl>,
cytawa <cytawa@hektor.umcs.lublin.pl> wrote: Paweł Pontek pisze: OK, ja to rozumiem. Ale wydaje mi sie ze w zawodach w rodzaju Harpagana jednym z kluczowych elementow zabawy powinna byc wlasnie 'tradycyjna nawigacja'. TA |
|
Data: 2011-10-20 19:45:04 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-20 13:30, cytawa pisze:
Może rzeczywiście trochę przesadzam. odkad mam GPS widze, ze dal mi dodatkowe wielkie mozliwosci. Ja to wiem. Nie używam GPS nie dlatego - jak twierdzi Michał: W dniu 2011-10-19 23:14, Wilk pisze: > > - jestem przykładem pewnego rodzaju "oszołomstwa", > - nie mam klapek na oczach, > - Jesteś po prostu klasycznym > przykładem ginącego już gatunku turysty starego typu, przywiązanego do > pewnych (z reguły starszych) rozwiązań jak do niepodległości. .... ale dlatego, że po prostu uważam (świadomie) ten przyrząd za dla mnie zbędny. Pewnie stąd określenie go przeze mnie mianem gadżetu. Na wycieczki jeżdżę dla przyjemności. Przyjemność ta nie ogranicza się dla mnie do zliczania kolejnych zaliczonych kilometrów drogi. Na tę przyjemność składają się różnorakie przeżycia, dym z ogniska, nocleg na łonie natury, radzenie sobie z różnorakimi sytuacjami, które przytrafiają się podczas wędrówki, samodzielne organizowanie całości, itp. W tym jest także właśnie klasyczna nawigacja - z mapą i kompasem. Ogromną satysfakcję daje mi samodzielne poradzenie sobie w jak najtrudniejszym terenie i warunkach. Parafrazując pewne znane powiedzenie o króliczku - nie chodzi mi tylko o to aby jak najłatwiej trafić do celu, ale o to aby być w drodze do tego celu. Już nie raz padało na tej grupie stwierdzenie, że celem jest droga - to bardzo proste ale jednocześnie pojemne określenie. Podobnie np. nie używam podczas wycieczek telefonu (Michale możesz w tym miejscu mnie wyśmiać jako harcerza albo leśnego dziadka) - bo bycie on-line z bieżącymi, codziennymi sprawami, zabierałoby mi uwagę, którą chciałbym poświęcić na przeżywanie wycieczki. Nie nocuję "pod dachem" - dlatego, że nocleg na łonie natury daje tak wiele przeżyć, których nigdy nie da się poczuć zamykając się w czterech ścianach przy elektrycznym świetle. Gotuję na ogniu, bo ani gaz, ani benzyna nie dają tak dobrego kontaktu z miejscem, w które się wybrałem (nie palę ognia tylko po to aby się najeść). Mógłbym tak dalej wymieniać, ale nie o to chodzi ... chciałem tylko na tych przykładach pokazać, że sposób wędrowania zależy od tego co się lubi, jaką filozofią się kieruje, itp. A to skolei rzutuje na przyjęte rozwiązania, ekwipunek, charakter odwiedzanych miejsc, ba - nawet grono przyjaciół z którymi się jeździ. Tylko ktoś bardzo ograniczony może myśleć, że GPSa nie używam bo nie wiem na czym polega jego działanie i jakie on daje "korzyści" (napisałem w cudzysłowiu, bo coś co dla jednych jest korzyścią, dla innych jak widać jest czymś przeciwnym). PABLO |
|
Data: 2011-10-21 06:03:04 | |
Autor: JK | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Paweł Pontek <ppontek@poczta.onet.pl> napisał(a):
Na wycieczki jeżdżę dla przyjemności. Przyjemność ta nie ogranicza się dla mnie do zliczania kolejnych zaliczonych kilometrów drogi. Na tę przyjemność składają się różnorakie przeżycia, dym z ogniska, nocleg na łonie natury................... nie chodzi mi tylko o to aby jak najłatwiej trafić do celu, ale o to aby być w drodze do tego celu. Tylko na jakiej podstawie zakładasz, że osoba nie paląca ogniska, nie śpiąca na łonie natury, pokonująca dłuższe dystanse nie jest "w drodze" i nie przeżywa swojej podroży równie jak Ty w sposób mistyczny? Ktoś, kto był o wiele większym "podróżnikiem" niż Ty i ja powiedział, że życie jest bogate w formy i treści. Czyż tak nie jest ? Pozwól więc innym przeżywać swoje "podróże" na ich sposób i nie twórz jedynie słusznych archetypów podróżniczej doli. Zdolność do przeżywania w mistyczny sposób rzeczywistości nie jest uwarunkowana obecnością ognia i dymu z ogniska, tylko zależy od wielu innych czynników. Każda epoka wypracowuje swoje "mistyczne" formy przeżywania świata. Dla Ciebie "mistyką" jest dym z ogniska, ogień, jazda polnymi drogami. Dla Kerouaca była to jazda samochodem, towarowym pociągiem, dla bohaterów Easy Rider jazda motocyklem. Celebrując drogę na swój sposób, nie pomniejszajmy form wypracowanych przez innych i nie odbierajmy im "głębi". Pablo! Miłego dnia. -- |
|
Data: 2011-10-21 10:06:50 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-21 08:03, JK pisze:
Chyba nadinterpretujesz moje wypowiedzi. Ja piszę tylko o sobie i tylko w swoim imieniu. Np. to, że napisałem, że ja przeżywam wyjazd w taki a nie inny sposób NIE OZNACZA, że to jedyny słuszny sposób. No chyba, że Ty to w ten sposób odczytujesz - ale to już jest Twój, a nie mój "problem". To, że coś dla mnie jest tylko gadżetem nie deprecjonuje tej rzeczy. Dla kogoś innego może być nawet fetyszem czy amuletem zapewniającym wszelką pomyślność podczas wyprawy. I każdy ma do tego prawo. [...]
Miłego dnia JK! PABLO |
|
Data: 2011-10-21 12:33:40 | |
Autor: JK | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Paweł Pontek <ppontek@poczta.onet.pl> napisał(a):
Np. to, że napisałem, że ja przeżywam wyjazd w taki a nie inny sposób NIE OZNACZA, że to jedyny słuszny sposób. No chyba, że Ty to w ten sposób odczytujesz - ale to już jest Twój, a nie mój "problem". Problem jest w sumie tak błahy, że nie warto się o niego spierać. Dobrej pogody w weekend. Dużo polnych dróg, ciepłego ognia i rozgwieżdżonego nieba nad głową. -- |
|
Data: 2011-10-22 16:36:10 | |
Autor: Titus Atomicus | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w tere n II | |
In article <j7r1un$pr5$1@inews.gazeta.pl>,
" JK" <jedyny-jk.WYTNIJ@gazeta.pl> wrote: Paweł Pontek <ppontek@poczta.onet.pl> napisał(a): > Na wycieczki jeżdżę dla przyjemności. Przyjemność ta nie ogranicza się > dla mnie do zliczania kolejnych zaliczonych kilometrów drogi. Na tę > przyjemność składają się różnorakie przeżycia, dym z ogniska, nocleg na > łonie natury................... nie chodzi mi tylko o > to aby jak najłatwiej trafić do celu, ale o to aby być w drodze do tego > celu. Ale w takim razie zabraniasz przezywanie mistycznym przezyc zawodnikom TdF/TdP? Nie mowiac o torowcach? A kurierzy rowerowi i listonosze? A babcie jadace do GSu po bulki? Czy gdzies w ogole jest granica? Ktoś, kto był o wiele większym "podróżnikiem" niż Ty i ja powiedział, że życie jest bogate w formy i treści. Czyż tak nie jest ? Pozwól więc innym przeżywać swoje "podróże" na ich sposób i nie twórz jedynie słusznych archetypów podróżniczej doli. Zdolność do przeżywania w mistyczny sposób rzeczywistości nie jest uwarunkowana obecnością ognia i dymu z ogniska, tylko zależy od wielu innych czynników. Każda epoka wypracowuje swoje "mistyczne" formy przeżywania świata.Znam takich, ktorzy uznaja tylko rower stacjonarny. Czy odmawiamy im mistycznych przezyc? Czy nie? BTW swoja droga ciekawe czy gdyby taki mistrz rowerowy (teoretyzuje, rzecz jasna, bo nie wiem nawet czy istnieja), przejezdzajacy dziennie spory dystans zaczal sie tu wymadrzac, to czy Dyrektor Precla Michal Wolff zw Wilkiem uznalby ze ma do tego prawo? TA |
|
Data: 2011-10-21 08:53:23 | |
Autor: cytawa | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Paweł Pontek pisze:
Może rzeczywiście trochę przesadzam. BTW. Jak to milo dyskutowac na argumenty :) Ja tez jezdze dla przyjemnosci i doskonale te nasze przezycia rozumiem. Klasyczna nawigacja ma swoja specyfike i jest mi calkowicie nieobca. Jestem do niej zawsze przygotowany bo elektronika to tylko elektronika i potrafi zawiesc w najmniej oczekiwanym momencie. Praktycznie zawsze w turystyce kompas mam przy sobie. Ja tylko staram sie niesmialo powiedziec, ze GPS + wgrane do niego aplikacje poszerzyly znacznie mozliwosci i daly satysfakcje na innym poziomie. Spalismy kiedys na Litwie nad jeziorkiem, byla bezchmurna rozgwiezdzona noc a mapa nieba, ktora mialem w GPS pozwolila nam bawic sie w znajomosc mapy nieba. Kto normalnie zabiera ze soba mape nieba? ALbo czy ktos wozi ze soba wielka encyklopedie? A ja tak. I przydaje sie w turystyce bardzo. Zupelnie dodatkowym, ale jakze przydatnym gadzetem, jest posiadanie dokladnego sladu wlasnej trasy. Konfrontuje go potem ze zdjeciami i dopisuje programem GeoSetter wspolrzedne, gdzie dane zdjecie bylo robione. Wspaniale sie potem oglada te zdjecia z mala mapa Googli w rogu ekranu. Jesli mowiac GPS masz na mysli tylko mape i ewentualnie glos mowiacy, "skrec w prawo" to calkowicie rozumiem twoje stanowisko. Ja uzywam w turystyce tylko map rastrowych, dokladnie takich samych jak papierowe i wyzszosc mojego GPS jest taka, ze mam pod reka wszelkie potrzebne mapy plus wiele innych przydatnych rzeczy. Jan Cytawa |
|
Data: 2011-10-21 10:11:27 | |
Autor: Paweł Pontek | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-21 08:53, cytawa pisze:
Zupelnie dodatkowym, ale jakze przydatnym gadzetem, [...] No właśnie gadżetem. Tylko to miałem na myśli - jest to gadżet. Ja uzywam w Spoko. Ja skolei po prostu podczas wycieczek staram się nie używać elektroniki. Pomijając względy praktyczne (zawodność, konieczność zasilania, itp. - tak więc i tak trzeba mieć przy sobie rozwiązania alternatywne - sprzęt + umiejętności), tyle tej elektroniki mam na co dzień, że jak jadę odpocząć, to chcę pobyć w innym świecie. Ot i cała moja prosta "filozofia". Pozdrawiam, PABLO |
|
Data: 2011-10-21 12:39:33 | |
Autor: mt | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Paweł Pontek pisze:
W dniu 2011-10-21 08:53, cytawa pisze: Wydaje mi się, że jednak jest to nieco uproszczenie sprawy. Daleki jestem od zdania, że GPS bywa niezbędny bo oczywiście tak nie jest. Niezbędne to są woda, pokarm i izolacja termiczna organizmu :) Uważam też, że GPS (czy też może bardziej ogólnie, elektronika wyświetlająca dane kartograficzne) bywa po prostu przydatnym urządzeniem, ale to już zależy od konkretnych potrzeb. Jeżeli traktować GPS jako panaceum na nieumiejętność posługiwania się tradycyjnymi technikami czy też odnalezienia się w terenie, to jak najbardziej takie urządzenie może bardziej przeszkadzać niż pomagać i wtedy nawet ciężko mówić o tym jako gadżecie. Sam sporą część mojej, nazwijmy to, aktywności hobbystyczno-zawodowej spędziłem przy tworzeniu i korzystaniu z analogowych map i technik, jednak z czasem deska kreślarska, rapidografy, krzywiki i kalki zostały odstawione a zastąpiły je systemy typu GIS a potem po części urządzenia mobilne, i nie, nie uważam się za gadżeciarza :) Czasami na wypadach korzystam nie tylko z mapy topo ale i z map hydrologicznych, sozologicznych czy też mapy geologicznej i tutaj ogólnie mówiąc elektronika jest sporym ułatwieniem (jednak rozumianym nie w sensie zastępowania wiedzy czy umiejętności). Mógłbym oczywiście przygotowane przez siebie dane po prostu wydrukować i mieć w formie papierowej, ale dla mnie lepiej jest to mieć w jednym oknie aplikacji na telefonie z możliwością przełączania warstw, nakładania jednych danych na drugie itd. Oczywiście jakąś podstawową mapę topo w formie papierowej też mam do sakwy wrzuconą jako zabezpieczenie w razie jakiegoś "kataklizmu" :) chociaż jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby podstawowe urządzenie mi padło, gdyż kwestia zasilania na rowerze nie jest problemem, a awaria póki co mnie nie dopadła, co nie znaczy, że nie może się zdarzyć. Może moje zastosowania nie są najbardziej typowe i nie używam urządzenia jako "poprowadź mnie do celu", często nawet nie włączam samego GPS a telefon traktuję tylko jako przeglądarkę map, ale daleki jestem od stwierdzenia, że to tylko gadżet. -- pozdrawiam marcin |
|
Data: 2011-10-21 19:25:46 | |
Autor: solar | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
W dniu 2011-10-19 18:50, Paweł Pontek pisze:
Jak wynika z Twojej relacji, wystarczy podłączyć się pod innych Na Harpaganie nigdy nie byłem, ale na podobnej, co do zasad, byłej Transcarpatii i obecnej MTBV to bardzo często stosowany manewr. I jakoś nigdy ani ja, gdy ktoś się do mnie dopiął, ani ktoś, do kogo ja się dopiąłem, nie miał za złe wspólnej jazdy. Jeśli tylko trafiło się na ludzi, którzy jadą w takim samym tempie, jeździliśmy razem całe dnie, korzystając z wzajemnej znajomości odcinków. Jest radocha z jazdy i pomoc innym, a nie gadanie o uczciwości i honorowości. No i nie wiesz, czy na pewno wyjdzie to zawsze na plus - prowadzący może się pomylić i wtedy tracisz razem z nim. Znajomość terenów zdecydowanie pomaga - nie tracisz czasu na orientowanie się na mapie i szukanie punktów charakterystycznych. Znasz skróty nie zaznaczone na mapie i podłoże, które np. na krótszej drodze wymusi prowadzenie roweru. Wydaje mi się, że na Harpaganie znajomość ma nawet większe znaczenie niż na TC, bo to jedna kilkunastogodzinna trasa, a nie parę dni, i nie ma kiedy nadrobić. -- Solar www.solar.blurp.org GG 1834424 "Najmniej Boga jest w Kościele." J. Arangurena |
|
Data: 2011-10-24 12:52:19 | |
Autor: Raist | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Użytkownik "solar" <solar91@opBEZTEGO.pl> napisał w wiadomości news:j7s9ug$cl4$1news.onet.pl...
Znajomość terenów zdecydowanie pomaga - nie tracisz czasu na orientowanie się na mapie i szukanie punktów charakterystycznych. Znasz skróty nie zaznaczone na mapie i podłoże, które np. na krótszej drodze wymusi prowadzenie roweru. Wydaje mi się, że na Harpaganie znajomość ma nawet większe znaczenie niż na TC, bo to jedna kilkunastogodzinna trasa, a nie parę dni, i nie ma kiedy nadrobić. tyle, że na Harpaganie rowerowym jest scorelauf, czyli zaliczasz punkty w dowolnej kolejności co dla jednych jest ułatwieniem, a dla innych utrapieniem, żeby zaliczyć trasę wg optymalnego wariantu z tego też powodu wielu podłącza się do grupy bo nawet nie chodzi o orientację, ile o pomysł na dobrze ułożoną trasę wg punktów wagowych ciężko mi też porównać Harpagana do Transcarpatii jeśli chodzi o poziom wymaganej orientacji, to dwie różne bajki :) Raist |
|
Data: 2011-10-24 17:45:44 | |
Autor: solar | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wje�d�a w teren II | |
W dniu 2011-10-24 12:52, Raist pisze:
tyle, Âże na Harpaganie rowerowym jest scorelauf, czyli zaliczasz punkty w Nie chodziĹo mi o tak gĹÄbokie porĂłwnanie. Po prostu, jak widaÄ, i tu, i tu tworzÄ siÄ grupy, wspĂłlnie nawigujÄ co-orientujÄ ce. Bo tak jest szybciej*. ZarĂłwno ze wzglÄdu na umysĹ zĹoĹźony, jak i doping pozostaĹych. * ChociaĹź i tu, i tu moĹźesz siÄ podĹÄ czyÄ do grupy, ktĂłra ma zĹy pomysĹ na trasÄ. :) -- Solar www.solar.blurp.org GG 1834424 "JeĹli kobieta zmÄczy siÄ, czy nawet umrze, to nie ma znaczenia. PozwĂłlmy im umieraÄ przy porodzie." (wczesny) Marcin Luter |
|
Data: 2011-10-26 14:19:25 | |
Autor: MichaĹ Pysz | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wje�d�a w teren II | |
Nie chodziĹo mi o tak gĹÄbokie porĂłwnanie. Po prostu, jak widaÄ, i tu, i Na Transcarpatii pomysĹ na trasÄ nie byĹ potrzebny, punkty kontrolne same organizowaĹy trasÄ. PozostawaĹa tylko decyzja jak dany punkt zdobyÄ a nie kiedy i czy go zdobyÄ. To jest uproszczenie rzÄdu 70-80%. mp. |
|
Data: 2011-10-20 00:22:59 | |
Autor: Wojtek Paszkowski | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
"Wilk" <m-wolff@wp.pl> wrote in message news:fdf6ba5c-af4d-47a7-9abc-176694134b7ej20g2000vby.googlegroups.com... On 19 Paź, 16:34, Paweł Pontek <ppon...@poczta.onet.pl> wrote: Kiepskie i przestarzałe mapy wojskowe 1:100tys (jakie WZKart to akurat mapy bardzo dokładne. Do WIGówek im niestety trochę brakuje - ale nazywanie ich kiepskimi jest też nie na miejscu. A że są nie do końca aktualne - no cóż, akurat aktualniejszej _dokładnej_ mapy 1:100k tych terenów (poza utajnionymi wojskowymi) po prostu nie ma - jest nieco aktualniejsze turystyczne Eko-Kapio, ale to akurat mapy właśnie _niedokładne_ i nie sądzę, aby ludzie z Harpagana map tego wydawnictwa kiedykolwiek używali. Co do tego, że wielu ścieżek brakuje - to już specyfika skali 1:100k. Na mapie geodezyjnej tych terenów dróg jest jeszcze mniej. Powinieneś wziąć pod uwagę, że okolice Elbląga (moim skromnym zdaniem) to zdecydowanie najtrudniejszy teren do takiej imprezy - bo na charakterystyczne dla "ziem odzyskanych" zdziczenie i zanik dróg polnych i wiejskich w ciągu ostatnich kilkunastu lat nakłada się niesamowicie urozmaicona rzeźba Wysoczyzny z niewiarygodnie antyrowerową nawierzchnią dróg leśnych. Plus bliskość rozwijającej się aglomeracji. Ale nawet mimo tego, po zawodach nie odnoszę wrażenia, że decydująca była znajomość terenu - choć przed miałem takie przeświadczenie. Choć szczęście miało tu duże znaczenie. Liderami grupek na Harpaganie - są przede wszystkim ludzie z terenów w jak zatem wytłumaczyć fakt, że od wielu lat w Harpach dominują zawodnicy zdecydowanie spoza 3miasta i okolic? A na tej edycji murowany faworyt - tubylec Mikołaj - wcale nie wypadł najlepiej? Oczywiście, że umiejętność nawigacji jest tu istotna, ale bez to akurat prawda trzeba także wybrać odpowiednią taktykę (zwycięzca np. odpuścił daleko a tu już niekoniecznie. Gdyby było minimalnie bardziej sucho albo padał deszcz - i nawierzchnia na tym marnym kilometrze pod PK9 nie była tak klejąca - wynik czołówki pewnie byłby inny - tu akurat zaważył przypadek. Umiejętność nawigacji - przy tak niedokładnych mapach i przy takiej myślę, że zmieniłbyś zdanie gdybyś zobaczył, jak jeżdżą dobrzy nawigatorzy. "Praca zespołowa" rzeczywiście, zwłaszcza w przypadku trudnych punktów, może popsuć każdą zabawę, ale tego się nie wyeliminuje bez dyscypliny samych zawodników. Pytanie się innych "jak trafić" jest po prostu nie fair. pozdr |
|
Data: 2011-10-19 18:05:48 | |
Autor: Wilk | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
On 20 Paź, 00:22, "Wojtek Paszkowski" <wo...@pocztanawirtualnej.pl>
wrote: jak zatem wytłumaczyć fakt, że od wielu lat w Harpach dominują zawodnicy Tylko, że na pierwszych 4 zawodników na mecie - 3 jest z Elbląga. Nie stawiałbym tego wyłącznie na karb przypadku ;) a tu już niekoniecznie. Gdyby było minimalnie bardziej sucho albo padał Oczywiście, że tak, dlatego pisałem o sporym wpływie szczęścia. Ale szczęściu można dopomóc lub przeszkodzić. Decydując się na zaliczanie bardzo odległych punktów w takich warunkach jakie były - podnosimy ryzyko, że na którymś będą problemy, które zmuszą nas potem do ominięcia innych. Świadomie decydując się na nieco krótszą trasę jak zrobił zwycięzca jest jasnym zagraniem taktycznym, postawił na punkty pewniejsze, mniej ryzykował - i w tych trudnych warunkach na tym wygrał. Pewności czy dana strategia przyniesie sukces, czy nie - oczywiście nigdy nie ma, ale w tym wypadku opłaciło się. myślę, że zmieniłbyś zdanie gdybyś zobaczył, jak jeżdżą dobrzy nawigatorzy. Może i tak, ale tak jak napisałem w relacji - to miałoby znacznie większe znaczenie gdyby była tylko jazda solo. W przypadku jazdy grupowej - nie odgrywa to aż takiego znaczenia. Widziałem ludzi z czołówki nastawionych tylko na taką jazdę, nawet bez mapnika na rowerze. "Praca zespołowa" rzeczywiście, zwłaszcza w przypadku trudnych punktów, może Skoro regulamin to dopuszcza - to ja nie widzę tu żadnego "nie fair". Pomoc innych zawodników jest po prostu dopuszczalna. Jazda tylko solo, a jazda grupowa w takich zawodach - to dwie różne sprawy. Organizatorzy świadomie decydują się na takie rozwiązanie, zdając sobie sprawę z plusów i minusów takiego postawienia sprawy. Te zawody nie są konkurencją solo, wybrane przez organizatorów rozwiązanie przypomina tu delikatnie typowe zawody kolarskie na szosie - czyli klasyfikacja indywidualna, ale często w sukcesie indywidualnym ma udział parę osób. Taktykę wybieramy sami - czy jedziemy samotnie nawigując, czy pracujemy drużynowo, czy wreszcie tylko "sępimy się".. Na tych dwóch ostatnich rozwiązaniach także można się zdrowo przejechać. Swoją drogą ciekaw jestem jak to wygląda na trasie pieszej, gdzie przecież obowiązuje określona kolejność zdobywania punktów, co w teorii znacznie zwiększa szanse tworzenia się peletoników osób o podobnych możliwościach fizycznych i pracy zespołowej na trasie. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2011-10-20 03:08:39 | |
Autor: mt | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Wojtek Paszkowski pisze:
Ee, te "utajnione wojskowe" wcale nie są ani dokładniejsze ani bardziej aktualne, często to starocie z dodatkowo fałszowaną treścią. A co do Eko-Kapio, to one (przynajmniej te, które posiadam czyli Kaszubski oraz Wdzydzki Park Krajobrazowy) mają mocno uproszczoną treść topograficzną, przez co faktycznie średnio się nadają do tego typu nawigacji. Co do tego, że wielu ścieżek brakuje - to już specyfika skali 1:100k. Na mapie geodezyjnej tych terenów dróg jest jeszcze mniej. Tutaj zgoda, aczkolwiek nie wiem o jakich mapach geodezyjnych mówisz :) -- marcin |
|
Data: 2011-10-19 15:14:03 | |
Autor: Ryszard Mikke | |
Harpagan 42 - czyli Wilk wjeżdża w teren II | |
Paweł Pontek <ppontek@poczta.onet.pl> napisał(a):
Dziwię się, że nie użyłeś, tak zachwalanego przez Ciebie, niezawodnego i dającego ogromne możliwości GPS'a. Ale czemu sie dziwisz? Zdaje sie, ze regulamin zabrania... -- rmikke -- |