Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.film   »   Her 2013

Her 2013

Data: 2014-01-26 23:15:16
Autor: Skylla
Her 2013
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

Data: 2014-01-26 23:22:11
Autor: mr misio
Her 2013
Użytkownik Skylla napisał:
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

zachacasz ;D


--
Sims, know it. But what the f%!k is Katy Perry?
http://s1.bild.me/bilder/260513/6329006katy.jpg

# pl.rec.gry.komputerowe - thank you very much!
# http://www.youtube.com/watch?v=i1Cs5fPagno ;)

Data: 2014-01-26 23:25:50
Autor: Skylla
Her 2013
W dniu 2014-01-26 23:22, mr misio pisze:
Użytkownik Skylla napisał:
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

zachacasz ;D


Owszem. Na pewno daje do myślenia. Aż nie do wiary, ale 8/10.

Data: 2014-01-27 17:06:28
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-01-26 23:25, obywatel Skylla uprzejmie donosi:
W dniu 2014-01-26 23:22, mr misio pisze:
Użytkownik Skylla napisał:
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

zachacasz ;D


Owszem. Na pewno daje do myślenia. Aż nie do wiary, ale 8/10.

Trzymam za słowo.

Q

Data: 2014-01-27 17:29:45
Autor: mr misio
Her 2013
Użytkownik Qrczak napisał:
Dnia 2014-01-26 23:25, obywatel Skylla uprzejmie donosi:
W dniu 2014-01-26 23:22, mr misio pisze:
Użytkownik Skylla napisał:
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

zachacasz ;D


Owszem. Na pewno daje do myślenia. Aż nie do wiary, ale 8/10.

Trzymam za słowo.

Daje rade :D





--
Sims, know it. But what the f%!k is Katy Perry?
http://s1.bild.me/bilder/260513/6329006katy.jpg

# pl.rec.gry.komputerowe - thank you very much!
# http://www.youtube.com/watch?v=i1Cs5fPagno ;)

Data: 2014-02-02 20:55:54
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-01-26 23:15, obywatel Skylla uprzejmie donosi:
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

Ssssstraszliwie ssssmutny.

Q, wgłębokimdole

Data: 2014-02-02 21:09:39
Autor: mr misio
Her 2013
Użytkownik Qrczak napisał:
Dnia 2014-01-26 23:15, obywatel Skylla uprzejmie donosi:
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

Ssssstraszliwie ssssmutny.

Q, wgłębokimdole

fakt, refleksyjny o samotnosci

i wlasciwie niezwykle na czasie

jedyne co jest inne odnosnie wspolczesnosci - to u nas jeszcze brak AI.


--
Sims, know it. But what the f%!k is Katy Perry?
http://s1.bild.me/bilder/260513/6329006katy.jpg

# pl.rec.gry.komputerowe - thank you very much!
# http://www.youtube.com/watch?v=i1Cs5fPagno ;)

Data: 2014-02-02 21:15:38
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-02 21:09, obywatel mr misio uprzejmie donosi:
Użytkownik Qrczak napisał:
Dnia 2014-01-26 23:15, obywatel Skylla uprzejmie donosi:
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

Ssssstraszliwie ssssmutny.

Q, wgłębokimdole

fakt, refleksyjny o samotnosci

Samantha samotna nie była... hłe hłe

i wlasciwie niezwykle na czasie

jedyne co jest inne odnosnie wspolczesnosci - to u nas jeszcze brak AI.

Ale jest wszystko inne, co udaje związki.

Q

Data: 2014-02-02 21:29:16
Autor: mr misio
Her 2013
Użytkownik Qrczak napisał:
Dnia 2014-02-02 21:09, obywatel mr misio uprzejmie donosi:
Użytkownik Qrczak napisał:
Dnia 2014-01-26 23:15, obywatel Skylla uprzejmie donosi:
Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji. Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.
S.

Ssssstraszliwie ssssmutny.

Q, wgłębokimdole

fakt, refleksyjny o samotnosci

Samantha samotna nie była... hłe hłe

ona byla AI z dostepem do internetu


i wlasciwie niezwykle na czasie

jedyne co jest inne odnosnie wspolczesnosci - to u nas jeszcze brak AI.

Ale jest wszystko inne, co udaje związki.

Czy udaje? Rzecz dyskusyjna. Cytujac parafrazujac z misia ;D "to sa zwiazki na miare naszych czasow"



--
Sims, know it. But what the f%!k is Katy Perry?
http://s1.bild.me/bilder/260513/6329006katy.jpg

# pl.rec.gry.komputerowe - thank you very much!
# http://www.youtube.com/watch?v=i1Cs5fPagno ;)

Data: 2014-02-15 21:04:08
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 26.01.2014, o godzinie 23.15.16, na pl.rec.film, Skylla napisał(a):

Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej inteligencji.

Początkowo nawet zachęcał, potem zrobił się na poziomie gimnazjalisty... no
licealisty powiedzmy, albo nawiedzonego studenta psychologii.

Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.

Czy warto? Rzeczywiście jest dobrze zagrany, nieźle nakręcony... miałem
wrażenie, że momentami oglądam Seks w wielkim mieście, te wszystkie
wynurzenia. Sorry, stary facet jestem, jak najbardziej rozumiem zauroczenie
psychiką drugiego... znaczy drugiej istoty, rozumiem, że można się
zakochać, bo to proste, bo ta druga osoba... istota znaczy... zdaje się
rozumie zakochanego najlepiej, jednak taka "miłość" jest bez sensu.
Człowiek to istota społeczna, istota cielesna i nawet prawdziwa miłość na
odległość daje mu zawsze świadomość, że po drugiej stronie KTOŚ jest, że
może kiedyś będzie okazja z tym KIMŚ się spotkać na żywo. A taka "miłość"
do AI tego nie ma, a więc jest totalnie bez sensu, no chyba, że ktoś coś z
głową ma.
W pewnym momencie stało się oczywiste, że Samantha (po 10 min słuchania
Scarlett miałem ochotę krzyknąć "Odchrząknij!") się tak rozwinie, że on
jeden jej nie wystarczy. Aż byłem zdziwiony, że tyle czasu jej to zajęło.

O wiele lepsze uchwycenie tematu było w Black Mirror - Be Right Back
(pierwszy odcinek drugiej serii). W Her za dużo bezsensownego
pseudopsycholigizowania. Przynajmniej 40 min za długie. 5/10. --
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 00:08:29
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-15 21:04, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 26.01.2014, o godzinie 23.15.16, na pl.rec.film, Skylla napisał(a):

Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji.

Początkowo nawet zachęcał, potem zrobił się na poziomie gimnazjalisty... no
licealisty powiedzmy, albo nawiedzonego studenta psychologii.

Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.

Czy warto? Rzeczywiście jest dobrze zagrany, nieźle nakręcony... miałem
wrażenie, że momentami oglądam Seks w wielkim mieście, te wszystkie
wynurzenia. Sorry, stary facet jestem, jak najbardziej rozumiem zauroczenie
psychiką drugiego... znaczy drugiej istoty, rozumiem, że można się
zakochać, bo to proste, bo ta druga osoba... istota znaczy... zdaje się
rozumie zakochanego najlepiej, jednak taka "miłość" jest bez sensu.
Człowiek to istota społeczna, istota cielesna i nawet prawdziwa miłość na
odległość daje mu zawsze świadomość, że po drugiej stronie KTOŚ jest, że
może kiedyś będzie okazja z tym KIMŚ się spotkać na żywo. A taka "miłość"
do AI tego nie ma, a więc jest totalnie bez sensu, no chyba, że ktoś coś z
głową ma.
W pewnym momencie stało się oczywiste, że Samantha (po 10 min słuchania
Scarlett miałem ochotę krzyknąć "Odchrząknij!") się tak rozwinie, że on
jeden jej nie wystarczy. Aż byłem zdziwiony, że tyle czasu jej to zajęło.

O wiele lepsze uchwycenie tematu było w Black Mirror - Be Right Back
(pierwszy odcinek drugiej serii). W Her za dużo bezsensownego
pseudopsycholigizowania. Przynajmniej 40 min za długie.

5/10.

i to jest qintesencja tego, co rzekł być niejaki gray: mężczyźni są z marsa kobiety są z wenus.

q

Data: 2014-02-16 00:28:15
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 16.02.2014, o godzinie 00.08.29, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Dnia 2014-02-15 21:04, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 26.01.2014, o godzinie 23.15.16, na pl.rec.film, Skylla napisał(a):

Ciekawy film na temat wirtualnej rzeczywistości i sztucznej
inteligencji.

Początkowo nawet zachęcał, potem zrobił się na poziomie gimnazjalisty... no
licealisty powiedzmy, albo nawiedzonego studenta psychologii.

Psychologiczny, więc nie nastawiać się na akcję. Nie
dzieje się nic, a jednak warto zobaczyć.

Czy warto? Rzeczywiście jest dobrze zagrany, nieźle nakręcony... miałem
wrażenie, że momentami oglądam Seks w wielkim mieście, te wszystkie
wynurzenia. Sorry, stary facet jestem, jak najbardziej rozumiem zauroczenie
psychiką drugiego... znaczy drugiej istoty, rozumiem, że można się
zakochać, bo to proste, bo ta druga osoba... istota znaczy... zdaje się
rozumie zakochanego najlepiej, jednak taka "miłość" jest bez sensu.
Człowiek to istota społeczna, istota cielesna i nawet prawdziwa miłość na
odległość daje mu zawsze świadomość, że po drugiej stronie KTOŚ jest, że
może kiedyś będzie okazja z tym KIMŚ się spotkać na żywo. A taka "miłość"
do AI tego nie ma, a więc jest totalnie bez sensu, no chyba, że ktoś coś z
głową ma.
W pewnym momencie stało się oczywiste, że Samantha (po 10 min słuchania
Scarlett miałem ochotę krzyknąć "Odchrząknij!") się tak rozwinie, że on
jeden jej nie wystarczy. Aż byłem zdziwiony, że tyle czasu jej to zajęło.

O wiele lepsze uchwycenie tematu było w Black Mirror - Be Right Back
(pierwszy odcinek drugiej serii). W Her za dużo bezsensownego
pseudopsycholigizowania. Przynajmniej 40 min za długie.

5/10.

i to jest qintesencja tego, co rzekł być niejaki gray: mężczyźni są z marsa kobiety są z wenus.

Rozkład głosów jest taki, że faceci dawali więcej:
http://www.imdb.com/title/tt1798709/ratings
Ogólnie widać, że z wiekiem głosujących ilość punktów spada. Widać, że
target to nastolatki...

Myślałem, że może jakaś kobieta maczała coś w scenariuszu, ale po
sprawdzeniu wygląda na to, że nie...

Dla tych z Wenus:
https://dl.dropboxusercontent.com/s/t711fe3u47rgkr1/HER%20%282013%29%20Spilke%20Jonze%20-Final-.pdf

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 09:24:23
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-16 00:28, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 16.02.2014, o godzinie 00.08.29, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):
Dnia 2014-02-15 21:04, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 26.01.2014, o godzinie 23.15.16, na pl.rec.film, Skylla napisał(a):

Czy warto? Rzeczywiście jest dobrze zagrany, nieźle nakręcony... miałem
wrażenie, że momentami oglądam Seks w wielkim mieście, te wszystkie
wynurzenia. Sorry, stary facet jestem, jak najbardziej rozumiem zauroczenie
psychiką drugiego... znaczy drugiej istoty, rozumiem, że można się
zakochać, bo to proste, bo ta druga osoba... istota znaczy... zdaje się
rozumie zakochanego najlepiej, jednak taka "miłość" jest bez sensu.
Człowiek to istota społeczna, istota cielesna i nawet prawdziwa miłość na
odległość daje mu zawsze świadomość, że po drugiej stronie KTOŚ jest, że
może kiedyś będzie okazja z tym KIMŚ się spotkać na żywo. A taka "miłość"
do AI tego nie ma, a więc jest totalnie bez sensu, no chyba, że ktoś coś z
głową ma.

Jeden drobny a może dużo wyjaśniający szczególik: to był pisarz.

W pewnym momencie stało się oczywiste, że Samantha (po 10 min słuchania
Scarlett miałem ochotę krzyknąć "Odchrząknij!") się tak rozwinie, że on
jeden jej nie wystarczy. Aż byłem zdziwiony, że tyle czasu jej to zajęło.

A mnie to się wydaje, iż ona od początku była współdzielona. Tyle że wydało się to, kiedy zniknęła na jakiś czas.

O wiele lepsze uchwycenie tematu było w Black Mirror - Be Right Back
(pierwszy odcinek drugiej serii). W Her za dużo bezsensownego
pseudopsycholigizowania. Przynajmniej 40 min za długie.

5/10.

i to jest qintesencja tego, co rzekł być niejaki gray: mężczyźni są z
marsa kobiety są z wenus.

Rozkład głosów jest taki, że faceci dawali więcej:
http://www.imdb.com/title/tt1798709/ratings
Ogólnie widać, że z wiekiem głosujących ilość punktów spada. Widać, że
target to nastolatki...

IMDB - tak, owszem.
Starzy ludzie nie bawią się w oceny.

Myślałem, że może jakaś kobieta maczała coś w scenariuszu, ale po
sprawdzeniu wygląda na to, że nie...

Widać Spike jest bardzo dżender.

Q
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.

Data: 2014-02-16 10:57:20
Autor: Skylla
Her 2013


Rozkład głosów jest taki, że faceci dawali więcej:
http://www.imdb.com/title/tt1798709/ratings
Ogólnie widać, że z wiekiem głosujących ilość punktów spada. Widać, że
target to nastolatki...

IMDB - tak, owszem.
Starzy ludzie nie bawią się w oceny.

Ja młodzieniaszkiem nie jestem, a film mi się podobał. To jest w końcu spektakl, a nie dokument. A w spektaklu liczy się też umiejętność zbudowania dramaturgii, nastroju, postaci, itd...
Mam pełną świadomość tego co napisano powyżej, ale film potrafił mnie uwieść, bo jest po protu dobrze zrobiony i zagrany, a przy tym jeszcze oryginalny.

Data: 2014-02-16 11:29:19
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-16 10:57, obywatel Skylla uprzejmie donosi:

Rozkład głosów jest taki, że faceci dawali więcej:
http://www.imdb.com/title/tt1798709/ratings
Ogólnie widać, że z wiekiem głosujących ilość punktów spada. Widać, że
target to nastolatki...

IMDB - tak, owszem.
Starzy ludzie nie bawią się w oceny.

Ja młodzieniaszkiem nie jestem, a film mi się podobał. To jest w końcu
spektakl, a nie dokument. A w spektaklu liczy się też umiejętność
zbudowania dramaturgii, nastroju, postaci, itd...

Hm... piłam do czegoś innego.
Patrząc już po pierwszej dziesiątce rankingu imdb (http://www.imdb.com/chart/top?ref_=chtbtm_ql_2) zauważyć można regularny spadek oceny w kategorii 45+. Więc ten "problem" nie dotyczy tylko "Her" produkcji niby że dla nastolatów.
IMO nastolaty (i te wiekowe, i te mentalne) każde doświadczenie życiowe odbierają bardziej entuzjastycznie ("o! łał!!"), zaś staruchy raczej na zasadzie "ale to już byyyyłooooo".

Mam pełną świadomość tego co napisano powyżej, ale film potrafił mnie
uwieść, bo jest po protu dobrze zrobiony i zagrany, a przy tym jeszcze
oryginalny.

Dla mnie dobry (powtarzam: dla mnie) produkt to taki, który na dłużej zatrzymuję w pamięci. A wiadomo, z wiekiem, pamięć bywa coraz bardziej wymagająca.

Q
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.

Data: 2014-02-16 17:06:21
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-16 11:29, Qrczak pisze:
Dnia 2014-02-16 10:57, obywatel Skylla uprzejmie donosi:

Rozkład głosów jest taki, że faceci dawali więcej:
http://www.imdb.com/title/tt1798709/ratings
Ogólnie widać, że z wiekiem głosujących ilość punktów spada. Widać, że
target to nastolatki...

IMDB - tak, owszem.
Starzy ludzie nie bawią się w oceny.

Ja młodzieniaszkiem nie jestem, a film mi się podobał. To jest w końcu
spektakl, a nie dokument. A w spektaklu liczy się też umiejętność
zbudowania dramaturgii, nastroju, postaci, itd...

Hm... piłam do czegoś innego.
Patrząc już po pierwszej dziesiątce rankingu imdb (http://www.imdb.com/chart/top?ref_=chtbtm_ql_2) zauważyć można regularny spadek oceny w kategorii 45+. Więc ten "problem" nie dotyczy tylko "Her" produkcji niby że dla nastolatów.
IMO nastolaty (i te wiekowe, i te mentalne) każde doświadczenie życiowe odbierają bardziej entuzjastycznie ("o! łał!!"), zaś staruchy raczej na zasadzie "ale to już byyyyłooooo".

Mam pełną świadomość tego co napisano powyżej, ale film potrafił mnie
uwieść, bo jest po protu dobrze zrobiony i zagrany, a przy tym jeszcze
oryginalny.

Dla mnie dobry (powtarzam: dla mnie) produkt to taki, który na dłużej zatrzymuję w pamięci. A wiadomo, z wiekiem, pamięć bywa coraz bardziej wymagająca.

Mnie się film podobał, choć przyznam, że momentami był nużący. Mąż w końcówce przysnął, więc nie miałam z kim przedyskutować zakończenia i mam lekki kłopot interpretacyjny. ;)
Jedno osobiste spostrzeżenie - momentami świeżego oddechu były dla mnie te chwile, kiedy w filmie pojawiały się jakieś dodatkowe realne osoby poza głównym bohaterem. To daje mi asumpt do myślenia, że jestem jeszcze całkiem zdrowa. ;)

Ewa

Data: 2014-02-16 18:29:19
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-16 17:06, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
W dniu 2014-02-16 11:29, Qrczak pisze:
Dnia 2014-02-16 10:57, obywatel Skylla uprzejmie donosi:

Mam pełną świadomość tego co napisano powyżej, ale film potrafił mnie
uwieść, bo jest po protu dobrze zrobiony i zagrany, a przy tym jeszcze
oryginalny.

Dla mnie dobry (powtarzam: dla mnie) produkt to taki, który na dłużej
zatrzymuję w pamięci. A wiadomo, z wiekiem, pamięć bywa coraz bardziej
wymagająca.

Mnie się film podobał, choć przyznam, że momentami był nużący. Mąż w
końcówce przysnął,

Mężowie tak miewają, oczywiście poza tym jednym idealnym wzorcem.

Jedno osobiste spostrzeżenie - momentami świeżego oddechu były dla mnie
te chwile, kiedy w filmie pojawiały się jakieś dodatkowe realne osoby
poza głównym bohaterem. To daje mi asumpt do myślenia, że jestem jeszcze
całkiem zdrowa. ;)

Klasycy greccy wiedzieli, co się najlepiej ogląda. Niezmiennie.

Q

Data: 2014-02-16 19:12:05
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 16.02.2014, o godzinie 18.29.19, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Mam pełną świadomość tego co napisano powyżej, ale film potrafił mnie
uwieść, bo jest po protu dobrze zrobiony i zagrany, a przy tym jeszcze
oryginalny.
Dla mnie dobry (powtarzam: dla mnie) produkt to taki, który na dłużej
zatrzymuję w pamięci. A wiadomo, z wiekiem, pamięć bywa coraz bardziej
wymagająca.
Mnie się film podobał, choć przyznam, że momentami był nużący. Mąż w
końcówce przysnął,
Mężowie tak miewają, oczywiście poza tym jednym idealnym wzorcem.

Ferdek?

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 14:27:10
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 16.02.2014, o godzinie 10.57.20, na pl.rec.film, Skylla napisał(a):

Rozkład głosów jest taki, że faceci dawali więcej:
http://www.imdb.com/title/tt1798709/ratings
Ogólnie widać, że z wiekiem głosujących ilość punktów spada. Widać, że
target to nastolatki...

IMDB - tak, owszem.
Starzy ludzie nie bawią się w oceny.

Ja młodzieniaszkiem nie jestem, a film mi się podobał. To jest w końcu spektakl, a nie dokument. A w spektaklu liczy się też umiejętność zbudowania dramaturgii, nastroju, postaci, itd...
Mam pełną świadomość tego co napisano powyżej, ale film potrafił mnie uwieść, bo jest po protu dobrze zrobiony i zagrany, a przy tym jeszcze oryginalny.

A fakt - jest.
Ale AA mnie znowu wkurzała. Takie to to nijakie... Błe...

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 14:26:34
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 16.02.2014, o godzinie 09.24.23, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Czy warto? Rzeczywiście jest dobrze zagrany, nieźle nakręcony... miałem
wrażenie, że momentami oglądam Seks w wielkim mieście, te wszystkie
wynurzenia. Sorry, stary facet jestem, jak najbardziej rozumiem zauroczenie
psychiką drugiego... znaczy drugiej istoty, rozumiem, że można się
zakochać, bo to proste, bo ta druga osoba... istota znaczy... zdaje się
rozumie zakochanego najlepiej, jednak taka "miłość" jest bez sensu.
Człowiek to istota społeczna, istota cielesna i nawet prawdziwa miłość na
odległość daje mu zawsze świadomość, że po drugiej stronie KTOŚ jest, że
może kiedyś będzie okazja z tym KIMŚ się spotkać na żywo. A taka "miłość"
do AI tego nie ma, a więc jest totalnie bez sensu, no chyba, że ktoś coś z
głową ma.
Jeden drobny a może dużo wyjaśniający szczególik: to był pisarz.

Taki jak większość z nas na grupach. Facet od listów, wyrobnik,
rzemieślnik, z nutką talentu.

W pewnym momencie stało się oczywiste, że Samantha (po 10 min słuchania
Scarlett miałem ochotę krzyknąć "Odchrząknij!") się tak rozwinie, że on
jeden jej nie wystarczy. Aż byłem zdziwiony, że tyle czasu jej to zajęło.
A mnie to się wydaje, iż ona od początku była współdzielona.

Mi się wydawało, że każdy ma tego OSa dla siebie. I te OSy sobie zbierają
dane w sieci.

Tyle że wydało się to, kiedy zniknęła na jakiś czas.

No wtedy chyba zaczęła się współdzielić.

O wiele lepsze uchwycenie tematu było w Black Mirror - Be Right Back
(pierwszy odcinek drugiej serii). W Her za dużo bezsensownego
pseudopsycholigizowania. Przynajmniej 40 min za długie.

5/10.

i to jest qintesencja tego, co rzekł być niejaki gray: mężczyźni są z
marsa kobiety są z wenus.

Rozkład głosów jest taki, że faceci dawali więcej:
http://www.imdb.com/title/tt1798709/ratings
Ogólnie widać, że z wiekiem głosujących ilość punktów spada. Widać, że
target to nastolatki...

IMDB - tak, owszem.
Starzy ludzie nie bawią się w oceny.

I są bardziej krytyczni. Już pisałem o tym, że młodzież na IMDB to albo
maksy albo minimy daje.

Myślałem, że może jakaś kobieta maczała coś w scenariuszu, ale po
sprawdzeniu wygląda na to, że nie...
Widać Spike jest bardzo dżender.

Dżender? Producent Jackassów?! Sprytny gość, który kroi kasę na idiotach a
robi filmy ambitne (lub "ambitne"), które sobie wymarzył. :) --
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 16:52:18
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-16 14:26, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 16.02.2014, o godzinie 09.24.23, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Czy warto? Rzeczywiście jest dobrze zagrany, nieźle nakręcony... miałem
wrażenie, że momentami oglądam Seks w wielkim mieście, te wszystkie
wynurzenia. Sorry, stary facet jestem, jak najbardziej rozumiem zauroczenie
psychiką drugiego... znaczy drugiej istoty, rozumiem, że można się
zakochać, bo to proste, bo ta druga osoba... istota znaczy... zdaje się
rozumie zakochanego najlepiej, jednak taka "miłość" jest bez sensu.
Człowiek to istota społeczna, istota cielesna i nawet prawdziwa miłość na
odległość daje mu zawsze świadomość, że po drugiej stronie KTOŚ jest, że
może kiedyś będzie okazja z tym KIMŚ się spotkać na żywo. A taka "miłość"
do AI tego nie ma, a więc jest totalnie bez sensu, no chyba, że ktoś coś z
głową ma.
Jeden drobny a może dużo wyjaśniający szczególik: to był pisarz.

Taki jak większość z nas na grupach. Facet od listów, wyrobnik,
rzemieślnik, z nutką talentu.

Teraz to nie wiem, czy nie obrażasz.

Myślałem, że może jakaś kobieta maczała coś w scenariuszu, ale po
sprawdzeniu wygląda na to, że nie...
Widać Spike jest bardzo dżender.

Dżender? Producent Jackassów?! Sprytny gość, który kroi kasę na idiotach a
robi filmy ambitne (lub "ambitne"), które sobie wymarzył. :)

Tym większy szacun.
Marzenia warto realizować, zwłaszcza kosztem idiotów.

Q
--
po prostu Q

Data: 2014-02-16 17:53:57
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 16.02.2014, o godzinie 16.52.18, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Jeden drobny a może dużo wyjaśniający szczególik: to był pisarz.
Taki jak większość z nas na grupach. Facet od listów, wyrobnik,
rzemieślnik, z nutką talentu.
Teraz to nie wiem, czy nie obrażasz.

Jeden drobny szczególik: to był pisarz. :)

Myślałem, że może jakaś kobieta maczała coś w scenariuszu, ale po
sprawdzeniu wygląda na to, że nie...
Widać Spike jest bardzo dżender.
Dżender? Producent Jackassów?! Sprytny gość, który kroi kasę na idiotach a
robi filmy ambitne (lub "ambitne"), które sobie wymarzył. :)
Tym większy szacun.

Jasne! :)

Marzenia warto realizować, zwłaszcza kosztem idiotów.

On może mieć identyczne podejście do widowni Jackassów i widowni jego
ambitnych projektów. :)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 20:15:43
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-16 17:53, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 16.02.2014, o godzinie 16.52.18, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Jeden drobny a może dużo wyjaśniający szczególik: to był pisarz.
Taki jak większość z nas na grupach. Facet od listów, wyrobnik,
rzemieślnik, z nutką talentu.
Teraz to nie wiem, czy nie obrażasz.

Jeden drobny szczególik: to był pisarz. :)

Tak, wyrobnik, rzemieślnik, z nutką talentu.

Myślałem, że może jakaś kobieta maczała coś w scenariuszu, ale po
sprawdzeniu wygląda na to, że nie...
Widać Spike jest bardzo dżender.
Dżender? Producent Jackassów?! Sprytny gość, który kroi kasę na idiotach a
robi filmy ambitne (lub "ambitne"), które sobie wymarzył. :)
Tym większy szacun.

Jasne! :)

Marzenia warto realizować, zwłaszcza kosztem idiotów.

On może mieć identyczne podejście do widowni Jackassów i widowni jego
ambitnych projektów. :)

A to źle? Idiotów, nawet jeśli się na nich żeruje, a nawet zwłaszcza dlatego, można szanować. Tak samo jak nafumfionych fanów wielkich dzieł można zlewać.
Wszystko jest kwestią konwencji.

Q

Data: 2014-02-17 23:14:52
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 16.02.2014, o godzinie 20.15.43, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Jeden drobny a może dużo wyjaśniający szczególik: to był pisarz.
Taki jak większość z nas na grupach. Facet od listów, wyrobnik,
rzemieślnik, z nutką talentu.
Teraz to nie wiem, czy nie obrażasz.

Jeden drobny szczególik: to był pisarz. :)

Tak, wyrobnik, rzemieślnik, z nutką talentu.

Myślałem, że może jakaś kobieta maczała coś w scenariuszu, ale po
sprawdzeniu wygląda na to, że nie...
Widać Spike jest bardzo dżender.
Dżender? Producent Jackassów?! Sprytny gość, który kroi kasę na idiotach a
robi filmy ambitne (lub "ambitne"), które sobie wymarzył. :)
Tym większy szacun.

Jasne! :)

Marzenia warto realizować, zwłaszcza kosztem idiotów.

On może mieć identyczne podejście do widowni Jackassów i widowni jego
ambitnych projektów. :)

A to źle? Idiotów, nawet jeśli się na nich żeruje, a nawet zwłaszcza dlatego, można szanować. Tak samo jak nafumfionych fanów wielkich dzieł można zlewać.
Wszystko jest kwestią konwencji.

To nowoczesne myślenie - "wszystko jest kwestią konwencji"! :P

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 17:14:00
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-16 14:26, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 16.02.2014, o godzinie 09.24.23, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Czy warto? Rzeczywiście jest dobrze zagrany, nieźle nakręcony... miałem
wrażenie, że momentami oglądam Seks w wielkim mieście, te wszystkie
wynurzenia. Sorry, stary facet jestem, jak najbardziej rozumiem zauroczenie
psychiką drugiego... znaczy drugiej istoty, rozumiem, że można się
zakochać, bo to proste, bo ta druga osoba... istota znaczy... zdaje się
rozumie zakochanego najlepiej, jednak taka "miłość" jest bez sensu.
Człowiek to istota społeczna, istota cielesna i nawet prawdziwa miłość na
odległość daje mu zawsze świadomość, że po drugiej stronie KTOŚ jest, że
może kiedyś będzie okazja z tym KIMŚ się spotkać na żywo. A taka "miłość"
do AI tego nie ma, a więc jest totalnie bez sensu, no chyba, że ktoś coś z
głową ma.
Jeden drobny a może dużo wyjaśniający szczególik: to był pisarz.
Taki jak większość z nas na grupach. Facet od listów, wyrobnik,
rzemieślnik, z nutką talentu.

W pewnym momencie stało się oczywiste, że Samantha (po 10 min słuchania
Scarlett miałem ochotę krzyknąć "Odchrząknij!") się tak rozwinie, że on
jeden jej nie wystarczy. Aż byłem zdziwiony, że tyle czasu jej to zajęło.
A mnie to się wydaje, iż ona od początku była współdzielona.
Mi się wydawało, że każdy ma tego OSa dla siebie. I te OSy sobie zbierają
dane w sieci.

Biorąc jednakowoż pod uwagę fakt, że wszyscy użytkownicy mieli po trochu wpływ na OS, to przesłanie filmu nie jest wcale takie smutne. Wszystko jest bowiem kwestią ~błędów komunikacji. Tak jak Samantha powiedziała w swoim pożegnaniu - najważniejsze są te przerwy między słowami.
Nie wiem, czy dobrze zinterpretowałam.

Ewa

Data: 2014-02-17 16:35:00
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-16 14:26, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 16.02.2014, o godzinie 09.24.23, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

W pewnym momencie stało się oczywiste, że Samantha (po 10 min słuchania
Scarlett miałem ochotę krzyknąć "Odchrząknij!") się tak rozwinie, że on
jeden jej nie wystarczy. Aż byłem zdziwiony, że tyle czasu jej to zajęło.
A mnie to się wydaje, iż ona od początku była współdzielona.
Mi się wydawało, że każdy ma tego OSa dla siebie. I te OSy sobie zbierają
dane w sieci.

Tyle że
wydało się to, kiedy zniknęła na jakiś czas.
No wtedy chyba zaczęła się współdzielić.

Wcześniej. Wiadome to było (można się było domyślić) przynajmniej od momentu, kiedy "przyprowadziła" Theowi dziewczynę.

Ewa

Data: 2014-02-16 19:03:08
Autor: Atlantis
Her 2013
Obejrzałem dzisiaj i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Całkiem
świeże i niebanalne spojrzenie na kwestie transhumanizmu i osobliwości
technologicznej (chociaż w filmie te nazwy nie padają ani razu).
Podchodziłem do tego filmu bez wielkich oczekiwań. Spodziewałem się
banalnej, rzewnej historyjki o miłości niemożliwej do spełnienia, która
zakończy się denerwującą puentą, powtarzając po raz kolejny popularną
bzdurę o technice oddalającej ludzi od siebie.

Okazało się jednak, że pod względem formy (i klimatu) film przypomina
bardziej "Zakochanego bez pamięci" a samej tematyce bliżej raczej do
"A.I.", serialu "Odyssey 5" albo powieści "Accelerando" Charlesa
Strossa. Autorzy snują rozważania na temat tego, jaki wpływ na nasze
społeczeństwo będzie miało pojawienie się inteligentnych maszyn. Nie
mamy tutaj animowanych robotĂłw, armii terminatorĂłw albo innych
apokaliptycznych wizji. Mamy za to opowieść o budowaniu relacji pomiędzy
samotnym mężczyzną, a sztuczną inteligencją, która powoli się rozwija,
tworząc coraz bardziej ludzką osobowość.

Data: 2014-02-16 19:13:36
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 16.02.2014, o godzinie 19.03.08, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Obejrzałem dzisiaj i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Całkiem
świeże i niebanalne spojrzenie na kwestie transhumanizmu i osobliwości
technologicznej (chociaż w filmie te nazwy nie padają ani razu).
Podchodziłem do tego filmu bez wielkich oczekiwań. Spodziewałem się
banalnej, rzewnej historyjki o miłości niemożliwej do spełnienia, która
zakończy się denerwującą puentą, powtarzając po raz kolejny popularną
bzdurę o technice oddalającej ludzi od siebie.

Okazało się jednak, że pod względem formy (i klimatu) film przypomina
bardziej "Zakochanego bez pamięci" a samej tematyce bliżej raczej do
"A.I.", serialu "Odyssey 5" albo powieści "Accelerando" Charlesa
Strossa. Autorzy snują rozważania na temat tego, jaki wpływ na nasze
społeczeństwo będzie miało pojawienie się inteligentnych maszyn. Nie
mamy tutaj animowanych robotów, armii terminatorów albo innych
apokaliptycznych wizji. Mamy za to opowieść o budowaniu relacji pomiędzy
samotnym mężczyzną, a sztuczną inteligencją, która powoli się rozwija,
tworząc coraz bardziej ludzką osobowość.

Brzmi zachęcająco...
Tylko brak ludzi, którzy by na związki z wirtualnymi patrzyli jak na
dziwolągi był nierzeczywisty, wręcz niepokojący.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 19:48:20
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-16 19:13, Habeck Colibretto pisze:

Brzmi zachęcająco...
Tylko brak ludzi, którzy by na związki z wirtualnymi patrzyli jak na
dziwolągi był nierzeczywisty, wręcz niepokojący.

Podejrzewam, że nie widziałeś filmu. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale
nie było do końca tak jak mówisz. Po prostu "Her" jest bardzo kameralnym
filmem. Wszystko widzimy z perspektywy głównego bohatera, który jest
samotnikiem. Ma mnóstwo kontaktów w telefonie i zaledwie jedną
przyjaciółkę i kilku znajomych. Właściwie tylko oni wiedzą, że kobieta z
którą się spotyka od jakiegoś czasu jest AI. Podchodzą do tego ze
zrozumienie. Zwłaszcza, że nie on jeden jest w takiej sytuacji - związki
ze sztuczną inteligencją powoli stają się społecznym fenomenem, o którym
się mówi i pisze. W filmie jednak pojawiła się jedna scena, w której
bohater został potraktowany z tego powodu jak życiowy nieudacznik.

Data: 2014-02-17 22:19:10
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 16.02.2014, o godzinie 19.48.20, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Brzmi zachęcająco...
Tylko brak ludzi, którzy by na związki z wirtualnymi patrzyli jak na
dziwolągi był nierzeczywisty, wręcz niepokojący.
Podejrzewam, że nie widziałeś filmu.

Błąd! :)

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale
nie było do końca tak jak mówisz.

Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem - jak
gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu odważnie.
A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.
Po prostu "Her" jest bardzo kameralnym
filmem.

Ja wiem? Aż taki kameralny nie jest.

Wszystko widzimy z perspektywy głównego bohatera, który jest
samotnikiem. Ma mnóstwo kontaktów w telefonie i zaledwie jedną
przyjaciółkę i kilku znajomych. Właściwie tylko oni wiedzą, że kobieta z
którą się spotyka od jakiegoś czasu jest AI. Podchodzą do tego ze
zrozumienie.

Właśnie. Nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że to do niczego nie
prowadzi... No przepraszam - żona, która wyszła tym samym na zwykłą
zazdrośnicę.

Zwłaszcza, że nie on jeden jest w takiej sytuacji - związki
ze sztuczną inteligencją powoli stają się społecznym fenomenem, o którym
się mówi i pisze. W filmie jednak pojawiła się jedna scena, w której
bohater został potraktowany z tego powodu jak życiowy nieudacznik.

Tak - żona. I to ona miała rację. Oczywiście są ludzie, którzy zamiast
zwykłych kontaktów wolą siedzieć np. na grupach dyskusyjnych, czatach, albo
kupować gumowe lalki. Ale jeżeli lokuje się w czymś sztucznym uczucia, to
już nie jest normalne. --
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-17 22:55:13
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-17 22:19, Habeck Colibretto pisze:
Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem - jak gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu odważnie. A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.

A tych wszystkich było tyle, że ho ho!
Chyba że masz na myśli ten tłum wciąż zajęty rozmowami z...?

Właśnie. Nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że to do niczego nie
prowadzi... No przepraszam - żona, która wyszła tym samym na zwykłą
zazdrośnicę.

Zwłaszcza, że nie on jeden jest w takiej sytuacji - związki
ze sztuczną inteligencją powoli stają się społecznym fenomenem, o którym
się mówi i pisze. W filmie jednak pojawiła się jedna scena, w której
bohater został potraktowany z tego powodu jak życiowy nieudacznik.
Tak - żona. I to ona miała rację.

To miała rację, czy wyszła na zazdrośnicę?

Ewa

Data: 2014-02-17 23:07:35
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 17.02.2014, o godzinie 22.55.13, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem - jak gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu odważnie. A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.
A tych wszystkich było tyle, że ho ho!

Wszyscy dookoła bohatera.

Chyba że masz na myśli ten tłum wciąż zajęty rozmowami z...?

Ten tłum to był tłum. Tło.

Właśnie. Nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że to do niczego nie
prowadzi... No przepraszam - żona, która wyszła tym samym na zwykłą
zazdrośnicę.

Zwłaszcza, że nie on jeden jest w takiej sytuacji - związki
ze sztuczną inteligencją powoli stają się społecznym fenomenem, o którym
się mówi i pisze. W filmie jednak pojawiła się jedna scena, w której
bohater został potraktowany z tego powodu jak życiowy nieudacznik.
Tak - żona. I to ona miała rację.
To miała rację, czy wyszła na zazdrośnicę?

To się nie wyklucza.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-17 23:17:32
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-17 23:07, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 17.02.2014, o godzinie 22.55.13, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem
- jak gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu
odważnie. A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.
A tych wszystkich było tyle, że ho ho!
Wszyscy dookoła bohatera.

Czyli raptem 2 pary, z czego jedna osoba z tych czworga podobnie "samotna".

Chyba że masz na myśli ten tłum wciąż zajęty rozmowami z...?
Ten tłum to był tłum. Tło.

Właśnie. Nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że to do niczego nie
prowadzi... No przepraszam - żona, która wyszła tym samym na zwykłą
zazdrośnicę.

Zwłaszcza, że nie on jeden jest w takiej sytuacji - związki
ze sztuczną inteligencją powoli stają się społecznym fenomenem, o którym
się mówi i pisze. W filmie jednak pojawiła się jedna scena, w której
bohater został potraktowany z tego powodu jak życiowy nieudacznik.
Tak - żona. I to ona miała rację.
To miała rację, czy wyszła na zazdrośnicę?
To się nie wyklucza.

No nie wyklucza, fakt. Nie wyklucza to także tego, że sama żona nie bardzo potrafi realne związki budować.

Ewa

Data: 2014-02-18 06:57:23
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 17.02.2014, o godzinie 23.17.32, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem
- jak gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu
odważnie. A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.
A tych wszystkich było tyle, że ho ho!
Wszyscy dookoła bohatera.
Czyli raptem 2 pary, z czego jedna osoba z tych czworga podobnie "samotna".

I nikt nic a nic... żadnego "Facet! Odbiło?". Tak jakby na to było
szczególne, odgórne społeczne przyzwolenie.

Chyba że masz na myśli ten tłum wciąż zajęty rozmowami z...?
Ten tłum to był tłum. Tło.

Właśnie. Nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że to do niczego nie
prowadzi... No przepraszam - żona, która wyszła tym samym na zwykłą
zazdrośnicę.

Zwłaszcza, że nie on jeden jest w takiej sytuacji - związki
ze sztuczną inteligencją powoli stają się społecznym fenomenem, o którym
się mówi i pisze. W filmie jednak pojawiła się jedna scena, w której
bohater został potraktowany z tego powodu jak życiowy nieudacznik.
Tak - żona. I to ona miała rację.
To miała rację, czy wyszła na zazdrośnicę?
To się nie wyklucza.
No nie wyklucza, fakt. Nie wyklucza to także tego, że sama żona nie bardzo potrafi realne związki budować.

Ale przynajmniej nie angażowała się w zastępcze z "gumową lalką". Chociaż
przy dzisiejszych filmowych twistach by się okazało, że w domu miałaby
kilka takich OSów.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-18 17:40:23
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-18 06:57, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 17.02.2014, o godzinie 23.17.32, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem
- jak gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu
odważnie. A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.
A tych wszystkich było tyle, że ho ho!
Wszyscy dookoła bohatera.
Czyli raptem 2 pary, z czego jedna osoba z tych czworga podobnie "samotna".
I nikt nic a nic... żadnego "Facet! Odbiło?". Tak jakby na to było
szczególne, odgórne społeczne przyzwolenie.

Ale - moim skromnym zdaniem - o tym właśnie jest ten film. O postępującej degradacji więzi międzyludzkich. To trochę tak jakbyś dziwił się, że w "Gravity" kosmos pokazują (chyba pokazują?) ;)

Ewa

Data: 2014-02-20 14:52:34
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013

Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem
- jak gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu
odważnie. A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.
A tych wszystkich było tyle, że ho ho!
Wszyscy dookoła bohatera.
Czyli raptem 2 pary, z czego jedna osoba z tych czworga podobnie "samotna".
I nikt nic a nic... żadnego "Facet! Odbiło?". Tak jakby na to było
szczególne, odgórne społeczne przyzwolenie.

Ale - moim skromnym zdaniem - o tym właśnie jest ten film. O postępującej degradacji więzi międzyludzkich.

To jakaś wyssana z palca powtarzana na okrągło bzdura. :)

To trochę tak jakbyś dziwił się, że w "Gravity" kosmos pokazują (chyba pokazują?) ;)

To nie kosmos - to efekty specjalne! :P

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-20 18:03:13
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-20 14:52, Habeck Colibretto pisze:
Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem
- jak gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu
odważnie. A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.
A tych wszystkich było tyle, że ho ho!
Wszyscy dookoła bohatera.
Czyli raptem 2 pary, z czego jedna osoba z tych czworga podobnie "samotna".
I nikt nic a nic... żadnego "Facet! Odbiło?". Tak jakby na to było
szczególne, odgórne społeczne przyzwolenie.
Ale - moim skromnym zdaniem - o tym właśnie jest ten film. O
postępującej degradacji więzi międzyludzkich.
To jakaś wyssana z palca powtarzana na okrągło bzdura. :)

Nawet jeśli się nie zgadasz, że tak jest w naszej rzeczywistości, to w tym filmie taka ta rzeczywistość właśnie była. O czym świadczy nie tylko OS, ale też to "biuro pisarzy listów", w którym pracuje bohater. Przecież on tworzy relacje między ludźmi, za których te listy pisze. Czy te ich relacje są prawdziwe, hm...

Ewa

Data: 2014-02-20 20:12:32
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 20.02.2014, o godzinie 18.03.13, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Wszyscy dookoła bohatera.
Czyli raptem 2 pary, z czego jedna osoba z tych czworga podobnie "samotna".
I nikt nic a nic... żadnego "Facet! Odbiło?". Tak jakby na to było
szczególne, odgórne społeczne przyzwolenie.
Ale - moim skromnym zdaniem - o tym właśnie jest ten film. O
postępującej degradacji więzi międzyludzkich.
To jakaś wyssana z palca powtarzana na okrągło bzdura. :)
Nawet jeśli się nie zgadasz, że tak jest w naszej rzeczywistości, to w tym filmie taka ta rzeczywistość właśnie była.

Nie była.
O czym świadczy nie tylko OS, ale też to "biuro pisarzy listów", w którym pracuje bohater.

OSy o niczym nie świadczą. Syntezatory mowy są coraz lepsze, programy coraz
"inteligentniejsze", więc może kiedyś rzeczywiście uda się AI stworzyć...
tyle tylko, że to wcale ludzi nie oddali. Kiedyś czytanie gazet oddalało
ludzi... albo książek. Potem telewizja. Potem gry... a ludzie nadal są ze
sobą, spotykają się, tworzą rodziny itd.
Przecież on tworzy relacje między ludźmi, za których te listy pisze. Czy te ich relacje są prawdziwe, hm...

Och... mi też się zdarzyło napisać coś za kogoś. Wielkie mi co... :)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-20 22:35:47
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-20 20:12, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 20.02.2014, o godzinie 18.03.13, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Wszyscy dookoła bohatera.
Czyli raptem 2 pary, z czego jedna osoba z tych czworga podobnie "samotna".
I nikt nic a nic... żadnego "Facet! Odbiło?". Tak jakby na to było
szczególne, odgórne społeczne przyzwolenie.
Ale - moim skromnym zdaniem - o tym właśnie jest ten film. O
postępującej degradacji więzi międzyludzkich.
To jakaś wyssana z palca powtarzana na okrągło bzdura. :)
Nawet jeśli się nie zgadasz, że tak jest w naszej rzeczywistości, to w
tym filmie taka ta rzeczywistość właśnie była.
Nie była.

Golono strzyżono. IMO była i było to dość mocno zaznaczone. Właśnie dlatego ten film był w dużej części nużący - w większości scen tylko jedna osoba (bohater) ze swoim monologiem wewnętrznym (tworzącym SO), jakaś przejmująca cisza na planie, nawet w tym biurze, a w tłumie nie widać było (ja nie zauważyłam) nigdy choćby jednej rozmawiającej pary osób - wszyscy zatopieni w rozmowach ze swoimi komputerkami w słuchawkach.


OSy o niczym nie świadczą. Syntezatory mowy są coraz lepsze, programy coraz
"inteligentniejsze", więc może kiedyś rzeczywiście uda się AI stworzyć...
tyle tylko, że to wcale ludzi nie oddali. Kiedyś czytanie gazet oddalało
ludzi... albo książek. Potem telewizja. Potem gry... a ludzie nadal są ze
sobą, spotykają się, tworzą rodziny itd.

Oczszszywiście...

Och... mi też się zdarzyło napisać coś za kogoś. Wielkie mi co... :)

Zdarzyło mi się! A zdarzyło Ci się robić to przez dłuższy czas regularnie, wymyślając śliczny paluszek u stópki (czy coś w ten deseń)?

Ewa

Data: 2014-02-20 22:52:50
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 20.02.2014, o godzinie 22.35.47, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Nie była.
Golono strzyżono. IMO była i było to dość mocno zaznaczone. Właśnie dlatego ten film był w dużej części nużący - w większości scen tylko jedna osoba (bohater) ze swoim monologiem wewnętrznym (tworzącym SO), jakaś przejmująca cisza na planie, nawet w tym biurze, a w tłumie nie widać było (ja nie zauważyłam) nigdy choćby jednej rozmawiającej pary osób - wszyscy zatopieni w rozmowach ze swoimi komputerkami w słuchawkach.

Gadanie... Zajaweczkę obejrzyj - http://www.youtube.com/watch?v=WzV6mXIOVl4
A potem koryguj to co napisałaś. :)

OSy o niczym nie świadczą. Syntezatory mowy są coraz lepsze, programy coraz
"inteligentniejsze", więc może kiedyś rzeczywiście uda się AI stworzyć...
tyle tylko, że to wcale ludzi nie oddali. Kiedyś czytanie gazet oddalało
ludzi... albo książek. Potem telewizja. Potem gry... a ludzie nadal są ze
sobą, spotykają się, tworzą rodziny itd.
Oczszszywiście...

No!

Och... mi też się zdarzyło napisać coś za kogoś. Wielkie mi co... :)
Zdarzyło mi się! A zdarzyło Ci się robić to przez dłuższy czas regularnie, wymyślając śliczny paluszek u stópki (czy coś w ten deseń)?

Regularnie nie, ale potrafię sobie to wyobrazić i nie widzę w tym nic
złego. Za to widzę coś złego w tym, że on z tych listów opublikował
książkę. To nie było piękne - jak to w filmie zostało pokazane. To było jak
zdrada - złe, małe, podłe. I to AI go do tego namówiła. Ta AI to chyba
diabła symbolizowała!!!

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-20 23:23:27
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-20 22:52, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 20.02.2014, o godzinie 22.35.47, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Nie była.
Golono strzyżono. IMO była i było to dość mocno zaznaczone. Właśnie
dlatego ten film był w dużej części nużący - w większości scen tylko
jedna osoba (bohater) ze swoim monologiem wewnętrznym (tworzącym SO),
jakaś przejmująca cisza na planie, nawet w tym biurze, a w tłumie nie
widać było (ja nie zauważyłam) nigdy choćby jednej rozmawiającej pary
osób - wszyscy zatopieni w rozmowach ze swoimi komputerkami w słuchawkach.
Gadanie... Zajaweczkę obejrzyj - http://www.youtube.com/watch?v=WzV6mXIOVl4
A potem koryguj to co napisałaś. :)

Na zajawkach dali, żeby skusić człowieka. ;)
A serio - no faktycznie coś tam w tłumie było widać, ale dużo było ujęć gadających samotników. Te bardziej mi utkwiły, może już się nastawiłam na taki odbiór.



OSy o niczym nie świadczą. Syntezatory mowy są coraz lepsze, programy coraz
"inteligentniejsze", więc może kiedyś rzeczywiście uda się AI stworzyć...
tyle tylko, że to wcale ludzi nie oddali. Kiedyś czytanie gazet oddalało
ludzi... albo książek. Potem telewizja. Potem gry... a ludzie nadal są ze
sobą, spotykają się, tworzą rodziny itd.
Oczszszywiście...

Ale najwięcej rodzi się w krajach zacofanych technologicznie i cywilizacyjnie.


Regularnie nie, ale potrafię sobie to wyobrazić i nie widzę w tym nic
złego.

A ja widzę. Jaki w tym sens na dłuższą metę?

Za to widzę coś złego w tym, że on z tych listów opublikował
książkę. To nie było piękne - jak to w filmie zostało pokazane.

Nie takie rzeczy osobiste publikują. I nawet są z tego dumni...

  To było jak
zdrada - złe, małe, podłe. I to AI go do tego namówiła. Ta AI to chyba
diabła symbolizowała!!!

....a jeśli to głos szatana podszeptuje takie rzeczy, to... ;)

Ewa

Data: 2014-02-21 00:03:43
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 20.02.2014, o godzinie 23.23.27, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Nie była.
Golono strzyżono. IMO była i było to dość mocno zaznaczone. Właśnie
dlatego ten film był w dużej części nużący - w większości scen tylko
jedna osoba (bohater) ze swoim monologiem wewnętrznym (tworzącym SO),
jakaś przejmująca cisza na planie, nawet w tym biurze, a w tłumie nie
widać było (ja nie zauważyłam) nigdy choćby jednej rozmawiającej pary
osób - wszyscy zatopieni w rozmowach ze swoimi komputerkami w słuchawkach.
Gadanie... Zajaweczkę obejrzyj - http://www.youtube.com/watch?v=WzV6mXIOVl4
A potem koryguj to co napisałaś. :)
Na zajawkach dali, żeby skusić człowieka. ;)
A serio - no faktycznie coś tam w tłumie było widać, ale dużo było ujęć gadających samotników. Te bardziej mi utkwiły, może już się nastawiłam na taki odbiór.

Przeproś i... NO! :)

OSy o niczym nie świadczą. Syntezatory mowy są coraz lepsze, programy coraz
"inteligentniejsze", więc może kiedyś rzeczywiście uda się AI stworzyć...
tyle tylko, że to wcale ludzi nie oddali. Kiedyś czytanie gazet oddalało
ludzi... albo książek. Potem telewizja. Potem gry... a ludzie nadal są ze
sobą, spotykają się, tworzą rodziny itd.
Oczszszywiście...
Ale najwięcej rodzi się w krajach zacofanych technologicznie i cywilizacyjnie.

Jak widzisz ma to związek z dostępem do informacji a nie z książkami,
grami, itd.

Regularnie nie, ale potrafię sobie to wyobrazić i nie widzę w tym nic
złego.
A ja widzę. Jaki w tym sens na dłuższą metę?

W czym konkretnie?

Za to widzę coś złego w tym, że on z tych listów opublikował
książkę. To nie było piękne - jak to w filmie zostało pokazane.
Nie takie rzeczy osobiste publikują. I nawet są z tego dumni...

De facto to nie były jego rzeczy - w tym rzecz.
 
  To było jak
zdrada - złe, małe, podłe. I to AI go do tego namówiła. Ta AI to chyba
diabła symbolizowała!!!
...a jeśli to głos szatana podszeptuje takie rzeczy, to... ;)

To to właśnie to!

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-23 22:55:23
Autor: Smok Eustachy
Her 2013
W dniu 20.02.2014 18:03, FEniks pisze:
W dniu 2014-02-20 14:52, Habeck Colibretto pisze:
/.../
Nawet jeśli się nie zgadasz, że tak jest w naszej rzeczywistości, to w
tym filmie taka ta rzeczywistość właśnie była. O czym świadczy nie tylko
OS, ale też to "biuro pisarzy listów", w którym pracuje bohater.
Przecież on tworzy relacje między ludźmi, za których te listy pisze. Czy
te ich relacje są prawdziwe, hm...
A czemu on je pisze? te OSy nie mogą?

Data: 2014-02-18 17:13:24
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-17 22:19, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 16.02.2014, o godzinie 19.48.20, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale
nie było do końca tak jak mówisz.

Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem - jak
gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu odważnie.
A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.

Nie wziąłeś pod uwagę drobiazgu: w tej tam przyszłości to jest standard.

Wszystko widzimy z perspektywy głównego bohatera, który jest
samotnikiem. Ma mnóstwo kontaktów w telefonie i zaledwie jedną
przyjaciółkę i kilku znajomych. Właściwie tylko oni wiedzą, że kobieta z
którą się spotyka od jakiegoś czasu jest AI. Podchodzą do tego ze
zrozumienie.

Właśnie. Nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że to do niczego nie
prowadzi... No przepraszam - żona, która wyszła tym samym na zwykłą
zazdrośnicę.

Zwłaszcza ex. Te to są wybitnie zazdrosne.

Zwłaszcza, że nie on jeden jest w takiej sytuacji - związki
ze sztuczną inteligencją powoli stają się społecznym fenomenem, o którym
się mówi i pisze. W filmie jednak pojawiła się jedna scena, w której
bohater został potraktowany z tego powodu jak życiowy nieudacznik.

Tak - żona. I to ona miała rację. Oczywiście są ludzie, którzy zamiast
zwykłych kontaktów wolą siedzieć np. na grupach dyskusyjnych, czatach, albo
kupować gumowe lalki. Ale jeżeli lokuje się w czymś sztucznym uczucia, to
już nie jest normalne.

Bój się Habeck. Tak niektórzy widzą przyszłość.

Q

Data: 2014-02-20 14:56:55
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 18.02.2014, o godzinie 17.13.24, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale
nie było do końca tak jak mówisz.
Trochę było. Nawet on sam na początku mówił to z lekkim zawstydzeniem - jak
gej, który wychodzi z szafy. Potem z coraz mniejszym, aż w końcu odważnie.
A wszyscy byli tacy... tolerancyjni.
Nie wziąłeś pod uwagę drobiazgu: w tej tam przyszłości to jest standard.

Ale słowa nie było o tym, że to standard i każdy ma, miał, albo mieć będzie
romansik z AI. Wręcz bym powiedział, że to nie był standard, bo bohater
początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi tym, że AI jest
jego platoniczną... (wróć) nie tylko platoniczną kochanką!!

Wszystko widzimy z perspektywy głównego bohatera, który jest
samotnikiem. Ma mnóstwo kontaktów w telefonie i zaledwie jedną
przyjaciółkę i kilku znajomych. Właściwie tylko oni wiedzą, że kobieta z
którą się spotyka od jakiegoś czasu jest AI. Podchodzą do tego ze
zrozumienie.
Właśnie. Nie ma nikogo, kto by mu powiedział, że to do niczego nie
prowadzi... No przepraszam - żona, która wyszła tym samym na zwykłą
zazdrośnicę.
Zwłaszcza ex. Te to są wybitnie zazdrosne.

Ona do AI podeszła jak do prawdziwej kobiety - pięknie mu wyłuszczyła o co
chodzi, ale na tle innych wyszła na zwykłą, czepialską zazdrośnicę.

Zwłaszcza, że nie on jeden jest w takiej sytuacji - związki
ze sztuczną inteligencją powoli stają się społecznym fenomenem, o którym
się mówi i pisze. W filmie jednak pojawiła się jedna scena, w której
bohater został potraktowany z tego powodu jak życiowy nieudacznik.
Tak - żona. I to ona miała rację. Oczywiście są ludzie, którzy zamiast
zwykłych kontaktów wolą siedzieć np. na grupach dyskusyjnych, czatach, albo
kupować gumowe lalki. Ale jeżeli lokuje się w czymś sztucznym uczucia, to
już nie jest normalne.
Bój się Habeck. Tak niektórzy widzą przyszłość.

I chwała im za to, że tak widzą. :)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-20 18:07:42
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-20 14:56, Habeck Colibretto pisze:
Ale słowa nie było o tym, że to standard i każdy ma, miał, albo mieć będzie romansik z AI. Wręcz bym powiedział, że to nie był standard, bo bohater początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi tym, że AI jest jego platoniczną... (wróć) nie tylko platoniczną kochanką!!

Bo to była NOWOŚĆ!!!

Ona do AI podeszła jak do prawdziwej kobiety

Czy ja wiem, czy jak do prawdziwej? Mam tu wątpliwość. Ona miała chyba jeszcze najbardziej zdrowy ogląd sytuacji, w stylu - jeszcze wie, jak powinno smakować (być), ale nie potrafi już ugotować (stworzyć).

Ewa

Data: 2014-02-20 20:15:03
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 20.02.2014, o godzinie 18.07.42, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale słowa nie było o tym, że to standard i każdy ma, miał, albo mieć będzie romansik z AI. Wręcz bym powiedział, że to nie był standard, bo bohater początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi tym, że AI jest jego platoniczną... (wróć) nie tylko platoniczną kochanką!!
Bo to była NOWOŚĆ!!!

A ludzie ZAWSZE do nowości podchodzą jak pies do jeża. Niektórzy są na tak,
niektórzy na nie, ale tam jakaś taka wielka zgoda co do związków z
wirtualnymi była. Mało to prawdopodobne - szczególnie wśród ludzi, którzy
są w związkach z cielesnymi. :)

Ona do AI podeszła jak do prawdziwej kobiety
Czy ja wiem, czy jak do prawdziwej? Mam tu wątpliwość.

Jak do rywalki - czyli jak do prawdziwego stworzenia.

Ona miała chyba jeszcze najbardziej zdrowy ogląd sytuacji, w stylu - jeszcze wie, jak powinno smakować (być), ale nie potrafi już ugotować (stworzyć).

Nie bardzo rozumiem...

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-20 22:43:59
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-20 20:15, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 20.02.2014, o godzinie 18.07.42, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale słowa nie było o tym, że to standard i każdy ma, miał, albo mieć
będzie romansik z AI. Wręcz bym powiedział, że to nie był standard, bo
bohater początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi tym,
że AI jest jego platoniczną... (wróć) nie tylko platoniczną kochanką!!
Bo to była NOWOŚĆ!!!
A ludzie ZAWSZE do nowości podchodzą jak pies do jeża.

No i właśnie dlatego "bohater początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi".

Niektórzy są na tak,
niektórzy na nie, ale tam jakaś taka wielka zgoda co do związków z
wirtualnymi była. Mało to prawdopodobne - szczególnie wśród ludzi, którzy
są w związkach z cielesnymi. :)

Ona do AI podeszła jak do prawdziwej kobiety
Czy ja wiem, czy jak do prawdziwej? Mam tu wątpliwość.
Jak do rywalki - czyli jak do prawdziwego stworzenia.

Ja to odebrałam zupełnie inaczej. Moim zdaniem ta jej reakcja była wynikiem poczucia porażki, wściekłości, ale spowodowanej tym, że jednak jej mąż nie dość, że nie wydoroślał (przecież z powodu jego rzekomej niedojrzałości do związku oraz samotnictwa chciała rozwodu), to w dodatku jeszcze bardziej się uwstecznił w tym względzie i w dodatku jest mu z tym dobrze. No tak, w pewnym sensie to zazdrość.

Ona miała chyba
jeszcze najbardziej zdrowy ogląd sytuacji, w stylu - jeszcze wie, jak
powinno smakować (być), ale nie potrafi już ugotować (stworzyć).
Nie bardzo rozumiem...

No, taka jedna z "ostatnich Mohikanek", ale już bez umiejętności strzelania z łuku. ;)

Ewa

Data: 2014-02-20 22:57:57
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 20.02.2014, o godzinie 22.43.59, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale słowa nie było o tym, że to standard i każdy ma, miał, albo mieć
będzie romansik z AI. Wręcz bym powiedział, że to nie był standard, bo
bohater początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi tym,
że AI jest jego platoniczną... (wróć) nie tylko platoniczną kochanką!!
Bo to była NOWOŚĆ!!!
A ludzie ZAWSZE do nowości podchodzą jak pies do jeża.
No i właśnie dlatego "bohater początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi".

No i wracamy do początku. Gdzie są ludzie, którzy mu by powiedzieli, że to
jakieś takie chore.

Niektórzy są na tak,
niektórzy na nie, ale tam jakaś taka wielka zgoda co do związków z
wirtualnymi była. Mało to prawdopodobne - szczególnie wśród ludzi, którzy
są w związkach z cielesnymi. :)

Ona do AI podeszła jak do prawdziwej kobiety
Czy ja wiem, czy jak do prawdziwej? Mam tu wątpliwość.
Jak do rywalki - czyli jak do prawdziwego stworzenia.
Ja to odebrałam zupełnie inaczej. Moim zdaniem ta jej reakcja była wynikiem poczucia porażki, wściekłości, ale spowodowanej tym, że jednak jej mąż nie dość, że nie wydoroślał (przecież z powodu jego rzekomej niedojrzałości do związku oraz samotnictwa chciała rozwodu), to w dodatku jeszcze bardziej się uwstecznił w tym względzie i w dodatku jest mu z tym dobrze. No tak, w pewnym sensie to zazdrość.

To po prostu zazdrość. Cała reszta była do tego pierwotnego uczucia zwykłą
dobudówką.
Ona miała chyba
jeszcze najbardziej zdrowy ogląd sytuacji, w stylu - jeszcze wie, jak
powinno smakować (być), ale nie potrafi już ugotować (stworzyć).
Nie bardzo rozumiem...
No, taka jedna z "ostatnich Mohikanek", ale już bez umiejętności strzelania z łuku. ;)

Zazdrosna!

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-20 23:27:04
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-20 22:57, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 20.02.2014, o godzinie 22.43.59, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale słowa nie było o tym, że to standard i każdy ma, miał, albo mieć
będzie romansik z AI. Wręcz bym powiedział, że to nie był standard, bo
bohater początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi tym,
że AI jest jego platoniczną... (wróć) nie tylko platoniczną kochanką!!
Bo to była NOWOŚĆ!!!
A ludzie ZAWSZE do nowości podchodzą jak pies do jeża.
No i właśnie dlatego "bohater początkowo wcale nie był taki chętny
dzielić się z innymi".
No i wracamy do początku. Gdzie są ludzie, którzy mu by powiedzieli, że to
jakieś takie chore.

No to wracamy do początku - niewielu było tych, którzy w ogóle mieli okazję coś powiedzieć na ten temat.

To po prostu zazdrość. Cała reszta była do tego pierwotnego uczucia zwykłą
dobudówką.

Chyba nie. On przecież opowiada o przyczynach rozpadu swojego małżeństwa, zanim spotyka się z żoną.

Ona miała chyba
jeszcze najbardziej zdrowy ogląd sytuacji, w stylu - jeszcze wie, jak
powinno smakować (być), ale nie potrafi już ugotować (stworzyć).
Nie bardzo rozumiem...
No, taka jedna z "ostatnich Mohikanek", ale już bez umiejętności
strzelania z łuku. ;)
Zazdrosna!

Oczywiście.

Ewa

Data: 2014-02-21 00:06:00
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 20.02.2014, o godzinie 23.27.04, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale słowa nie było o tym, że to standard i każdy ma, miał, albo mieć
będzie romansik z AI. Wręcz bym powiedział, że to nie był standard, bo
bohater początkowo wcale nie był taki chętny dzielić się z innymi tym,
że AI jest jego platoniczną... (wróć) nie tylko platoniczną kochanką!!
Bo to była NOWOŚĆ!!!
A ludzie ZAWSZE do nowości podchodzą jak pies do jeża.
No i właśnie dlatego "bohater początkowo wcale nie był taki chętny
dzielić się z innymi".
No i wracamy do początku. Gdzie są ludzie, którzy mu by powiedzieli, że to
jakieś takie chore.
No to wracamy do początku - niewielu było tych, którzy w ogóle mieli okazję coś powiedzieć na ten temat.

Czyli widać reżyser jest tendencyjny. :)

To po prostu zazdrość. Cała reszta była do tego pierwotnego uczucia zwykłą
dobudówką.
Chyba nie. On przecież opowiada o przyczynach rozpadu swojego małżeństwa, zanim spotyka się z żoną.

Ale to nieważne. W kontekście tego co przed chwilą napisałem, że każda
kobieta chce być ostatnią dla faceta oznacza, że ona była po prostu
zazdrosna i tyle. :P

Ona miała chyba
jeszcze najbardziej zdrowy ogląd sytuacji, w stylu - jeszcze wie, jak
powinno smakować (być), ale nie potrafi już ugotować (stworzyć).
Nie bardzo rozumiem...
No, taka jedna z "ostatnich Mohikanek", ale już bez umiejętności
strzelania z łuku. ;)
Zazdrosna!
Oczywiście.

NO! Tak czymać. :)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-18 18:58:02
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-17 22:19, Habeck Colibretto pisze:

Tak - żona. I to ona miała rację. Oczywiście są ludzie, którzy zamiast
zwykłych kontaktów wolą siedzieć np. na grupach dyskusyjnych, czatach, albo
kupować gumowe lalki. Ale jeżeli lokuje się w czymś sztucznym uczucia, to
już nie jest normalne.

Tyle tylko, że uczucia filmowej Samanthy nie były sztuczne. Co prawda
nie była człowiekiem, aby była samoświadomą osobą, z unikalną, stopniowo
budowaną osobowością. Trzeba pamiętać, że te AI nie zostały stworzone do
pełnienia funkcji substytutu partnerów swoich użytkowników. Miały przede
wszystkim w wygodny sposób zarządzać czasem i kontaktami, ucząc się
przyzwyczajeń użytkownika i udostępniając mu bardzo wygodny, intuicyjny
(bo "ludzki") interfejs.

Jednocześnie jednak miały możliwość ciągłego uczenia się i rozwijania,
przez co zaczęły przejawiać ludzkie uczucia. W filmie wspomniano, że
obiektem tych uczuć nie musiał być użytkownik. Wspomniany został
przypadek faceta, który dostał kosza od swojego programu. Była też mowa
o kobiecie, która flirtowała z cudzą sztuczną inteligencją. ;)

Data: 2014-02-20 14:59:44
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 18.02.2014, o godzinie 18.58.02, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

W dniu 2014-02-17 22:19, Habeck Colibretto pisze:

Tak - żona. I to ona miała rację. Oczywiście są ludzie, którzy zamiast
zwykłych kontaktów wolą siedzieć np. na grupach dyskusyjnych, czatach, albo
kupować gumowe lalki. Ale jeżeli lokuje się w czymś sztucznym uczucia, to
już nie jest normalne.
Tyle tylko, że uczucia filmowej Samanthy nie były sztuczne.

Tego nie wiemy. To nadal tylko komputer, który się uczył i mógł biedaka
wykorzystywać. :)

Co prawda
nie była człowiekiem, aby była samoświadomą osobą, z unikalną, stopniowo
budowaną osobowością. Trzeba pamiętać, że te AI nie zostały stworzone do
pełnienia funkcji substytutu partnerów swoich użytkowników. Miały przede
wszystkim w wygodny sposób zarządzać czasem i kontaktami, ucząc się
przyzwyczajeń użytkownika i udostępniając mu bardzo wygodny, intuicyjny
(bo "ludzki") interfejs.

Ale przecież wiemy, że tych "zakochujących" się komputerów mogło być więcej
- czyli jakby miały to "zaprogramowane".

Jednocześnie jednak miały możliwość ciągłego uczenia się i rozwijania,
przez co zaczęły przejawiać ludzkie uczucia. W filmie wspomniano, że
obiektem tych uczuć nie musiał być użytkownik. Wspomniany został
przypadek faceta, który dostał kosza od swojego programu. Była też mowa
o kobiecie, która flirtowała z cudzą sztuczną inteligencją. ;)

O fe! ;)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-20 18:12:01
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-20 14:59, Habeck Colibretto pisze:
Ale przecież wiemy, że tych "zakochujących" się komputerów mogło być więcej - czyli jakby miały to "zaprogramowane".

No i tu fundamentalne pytanie - czy było wiele "zakochujących się komputerów", czy jeden OS na wielu komputerach?  Raczej był jeden SO o wielu obliczach, dlatego trudno tu mówić o osobowości.

Ewa

Data: 2014-02-20 20:16:56
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 20.02.2014, o godzinie 18.12.01, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale przecież wiemy, że tych "zakochujących" się komputerów mogło być więcej - czyli jakby miały to "zaprogramowane".
No i tu fundamentalne pytanie - czy było wiele "zakochujących się komputerów", czy jeden OS na wielu komputerach? 

Tu można dyskutować. :)
Raczej był jeden SO o wielu obliczach, dlatego trudno tu mówić o osobowości.

W końcówce ona tam wspomniała, że się zakochała w ośmiuset osobach, że gada
z kilkoma tysiącami. Ale w takim dużym mieście, w dużym świecie... to
trochę mało. Nawet jeżeli było to jeden OS to i tak o wielu osobowościach.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-20 22:37:30
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-20 20:16, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 20.02.2014, o godzinie 18.12.01, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale przecież wiemy, że tych "zakochujących" się komputerów mogło być
więcej - czyli jakby miały to "zaprogramowane".
No i tu fundamentalne pytanie - czy było wiele "zakochujących się
komputerów", czy jeden OS na wielu komputerach?
Tu można dyskutować. :)

Raczej był jeden SO o
wielu obliczach, dlatego trudno tu mówić o osobowości.
W końcówce ona tam wspomniała, że się zakochała w ośmiuset osobach, że gada
z kilkoma tysiącami. Ale w takim dużym mieście, w dużym świecie... to
trochę mało. Nawet jeżeli było to jeden OS to i tak o wielu osobowościach.

To była najświeższa NOWOŚĆ na rynku! A skąd wiesz, ilu miała w momencie, kiedy była odejszła... ;)

Ewa

Data: 2014-02-21 18:46:43
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-20 18:12, FEniks pisze:

No i tu fundamentalne pytanie - czy było wiele "zakochujących się
komputerów", czy jeden OS na wielu komputerach?  Raczej był jeden SO o
wielu obliczach, dlatego trudno tu mówić o osobowości.

Przecież to zostało w filmie wprost powiedziane.


SPOJLER
























SPOJLER

























SPOJLER


























SPOJLER

Samantha rozmawiała nie tylko z innymi ludźmi, ale także innymi AI.
Sztuczne inteligencje stworzyły kilka think tanków, realizowały własne
projekty, same pisały uaktualnienia własnego oprogramowania. Trudno
obronić tezę, że był tylko jeden świadomy system.

Data: 2014-02-21 22:29:33
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 21.02.2014, o godzinie 18.46.43, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

W dniu 2014-02-20 18:12, FEniks pisze:

No i tu fundamentalne pytanie - czy było wiele "zakochujących się
komputerów", czy jeden OS na wielu komputerach?  Raczej był jeden SO o
wielu obliczach, dlatego trudno tu mówić o osobowości.

Przecież to zostało w filmie wprost powiedziane.

SPOJLER

SPOJLER

SPOJLER

SPOJLER

Samantha rozmawiała nie tylko z innymi ludźmi, ale także innymi AI.
Sztuczne inteligencje stworzyły kilka think tanków, realizowały własne
projekty, same pisały uaktualnienia własnego oprogramowania. Trudno
obronić tezę, że był tylko jeden świadomy system.

To był jeden świadomy system, który nie miał świadomości tego, że jest
jednym systemem! Zażyłem?! :P ;)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-23 18:10:41
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-21 22:29, Habeck Colibretto pisze:

To był jeden świadomy system, który nie miał świadomości tego, że jest
jednym systemem! Zażyłem?! :P ;)

Dokładnie to samo możesz powiedzieć o ludzkości. ;)

Data: 2014-02-23 20:49:13
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 23.02.2014, o godzinie 18.10.41, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

To był jeden świadomy system, który nie miał świadomości tego, że jest
jednym systemem! Zażyłem?! :P ;)
Dokładnie to samo możesz powiedzieć o ludzkości. ;)

Że mamy wspólną świadomość - no są takie fizjologie... lozofie znaczy.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-03-02 12:19:22
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-21 18:46, Atlantis pisze:
W dniu 2014-02-20 18:12, FEniks pisze:

No i tu fundamentalne pytanie - czy było wiele "zakochujących się
komputerów", czy jeden OS na wielu komputerach?  Raczej był jeden SO o
wielu obliczach, dlatego trudno tu mówić o osobowości.
Przecież to zostało w filmie wprost powiedziane.


SPOJLER

Jeszcze Ci się chciało? Już tyle tutaj zostało zdradzone, że nie trzeba iść do kina. ;)

Samantha rozmawiała nie tylko z innymi ludźmi, ale także innymi AI.

Jakoś nie wychwyciłam albo po prostu nie pamiętam.

Sztuczne inteligencje stworzyły kilka think tanków, realizowały własne
projekty, same pisały uaktualnienia własnego oprogramowania. Trudno
obronić tezę, że był tylko jeden świadomy system.

Wydaje mi się, że były jakieś profile (dla każdego użytkownika), które ostatecznie tworzyły jeden wspólny system. Na obronę tej tezy mam w sumie tylko zakończenie - system zniknął równocześnie przynajmniej u dwóch osób (o reszcie nie wiemy, ale domyślam się, że też).

Ewa

Data: 2014-03-05 16:36:59
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-03-02 12:19, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
W dniu 2014-02-21 18:46, Atlantis pisze:
W dniu 2014-02-20 18:12, FEniks pisze:

No i tu fundamentalne pytanie - czy było wiele "zakochujących się
komputerów", czy jeden OS na wielu komputerach? Raczej był jeden SO o
wielu obliczach, dlatego trudno tu mówić o osobowości.
Przecież to zostało w filmie wprost powiedziane.


SPOJLER

Jeszcze Ci się chciało? Już tyle tutaj zostało zdradzone, że nie trzeba
iść do kina. ;)

Samantha rozmawiała nie tylko z innymi ludźmi, ale także innymi AI.

A ludzie sami ze sobą nie rozmawiają nigdy to a nigdy?

Sztuczne inteligencje stworzyły kilka think tanków, realizowały własne
projekty, same pisały uaktualnienia własnego oprogramowania. Trudno
obronić tezę, że był tylko jeden świadomy system.

Wydaje mi się, że były jakieś profile (dla każdego użytkownika), które
ostatecznie tworzyły jeden wspólny system. Na obronę tej tezy mam w
sumie tylko zakończenie - system zniknął równocześnie przynajmniej u
dwóch osób (o reszcie nie wiemy, ale domyślam się, że też).

Bronić to niczego nie będę, ale jestem podobnego zdania, co Ewa.

Q na chwilę

Data: 2014-02-21 18:42:20
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-20 14:59, Habeck Colibretto pisze:

Tego nie wiemy. To nadal tylko komputer, który się uczył i mógł biedaka
wykorzystywać. :)

Problem w tym, że dokładnie to samo możesz powiedzieć o ludziach.
Ocierając się o solipsyzm mogę zapytać, skąd wiesz, że inne jednostki
mają jakieś uczucia? Może po prostu wszyscy poza Tobą są automatami, tak
doskonale zaprogramowanymi, że bez najmniejszego problemu cię zwodzą
idealną symulacją?
Przecież niejedna osoba właśnie w ten sposób podchodzi zagadnienia do
uczuć i emocji u zwierząt twierdząc, że to ludzie po swojemu
interpretują pewne automatyczne odruchy, jako przejawy posiadania uczuć.

Czytałem gdzieś kiedyś antologię wywiadów z uczonymi prowadzącymi
badania w ramach takich dziedzin jak genetyka, robotyka czy właśnie
sztuczna inteligencja. Jeden z wywiadów mówił o dwóch koncepcjach
dążenia do sztucznej inteligencji/świadomości u maszyn. Pierwsza zakłada
dokładne, naukowe opisanie mechanizmów odpowiadających za generowanie
świadomości w ludzkim mózgu, a potem podjęcie próby ich
zaimplementowania w maszynie (nie koniecznie musi to być komputer
złożony z krzemowych chipów!). Druga koncepcja związana jest z obawami
tych, którzy powątpiewają czy w ogóle opisanie skomplikowanych procesów
zachodzących w ludzkim mózgu na odpowiednim stopniu dokładności jest
wykonalne. Stąd propozycja stworzenia systemu, który stopniowo będzie
się zmieniał, dążąc do coraz większego poziomu komplikacji, wg zestawu
początkowych wytycznych. W końcu ludzki umysł już raz został stworzony
przez bezmyślną ewolucję...

Jeśli przyjmiesz drugie podejście masz szansę na stworzenie sztucznej
inteligencji bez dogłębnej znajomości tej naturalnej. Problem w tym, że
nie znając tej naturalnej nie jesteś w stanie odpowiedzieć na pytanie,
czy sztuczna inteligencja jest faktycznie funkcjonalnym odpowiednikiem
naturalnej, czy jedynie doskonałym, niemożliwym do wykrycia oszustwem.


Ale przecież wiemy, że tych "zakochujących" się komputerów mogło być więcej
- czyli jakby miały to "zaprogramowane".

Nie. Czegoś takiego nie można stwierdzić na podstawie tego, co
widzieliśmy w filmie. SI miała możliwość podejmowania własnych decyzji,
nawet w kwestiach "uczuciowych". Partner nie musiał być użytkownikiem, a
użytkownik mógł zostać odrzucony. Wygląda na to, że ta "funkcjonalność"
pojawiła się jako efekt uboczny rozwoju świadomości SI i nie została
przewidziana przez jej twórców.

Zresztą... Jeśli na początku filmu można było wątpić czy Samantha była
świadomą osobą, to finał nie pozostawia moim zdaniem miejsca na wątpliwości.

Data: 2014-02-21 22:33:32
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 21.02.2014, o godzinie 18.42.20, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Tego nie wiemy. To nadal tylko komputer, który się uczył i mógł biedaka
wykorzystywać. :)
Problem w tym, że dokładnie to samo możesz powiedzieć o ludziach.

I nie boję się przyznać Ci tu racji. :)

Ocierając się o solipsyzm mogę zapytać, skąd wiesz, że inne jednostki
mają jakieś uczucia? Może po prostu wszyscy poza Tobą są automatami, tak
doskonale zaprogramowanymi, że bez najmniejszego problemu cię zwodzą
idealną symulacją?

Albo, że w ogóle nie żyję tak jak mi się wydaje, tylko śnię...

Przecież niejedna osoba właśnie w ten sposób podchodzi zagadnienia do
uczuć i emocji u zwierząt twierdząc, że to ludzie po swojemu
interpretują pewne automatyczne odruchy, jako przejawy posiadania uczuć.

Po części mają rację.

Czytałem gdzieś kiedyś antologię wywiadów z uczonymi prowadzącymi
badania w ramach takich dziedzin jak genetyka, robotyka czy właśnie
sztuczna inteligencja. Jeden z wywiadów mówił o dwóch koncepcjach
dążenia do sztucznej inteligencji/świadomości u maszyn. Pierwsza zakłada
dokładne, naukowe opisanie mechanizmów odpowiadających za generowanie
świadomości w ludzkim mózgu, a potem podjęcie próby ich
zaimplementowania w maszynie (nie koniecznie musi to być komputer
złożony z krzemowych chipów!). Druga koncepcja związana jest z obawami
tych, którzy powątpiewają czy w ogóle opisanie skomplikowanych procesów
zachodzących w ludzkim mózgu na odpowiednim stopniu dokładności jest
wykonalne. Stąd propozycja stworzenia systemu, który stopniowo będzie
się zmieniał, dążąc do coraz większego poziomu komplikacji, wg zestawu
początkowych wytycznych. W końcu ludzki umysł już raz został stworzony
przez bezmyślną ewolucję...

Jeśli przyjmiesz drugie podejście masz szansę na stworzenie sztucznej
inteligencji bez dogłębnej znajomości tej naturalnej. Problem w tym, że
nie znając tej naturalnej nie jesteś w stanie odpowiedzieć na pytanie,
czy sztuczna inteligencja jest faktycznie funkcjonalnym odpowiednikiem
naturalnej, czy jedynie doskonałym, niemożliwym do wykrycia oszustwem.

Lub czy w ogóle może w ten sposób się rozwinąć.

Ale przecież wiemy, że tych "zakochujących" się komputerów mogło być więcej
- czyli jakby miały to "zaprogramowane".
Nie. Czegoś takiego nie można stwierdzić na podstawie tego, co
widzieliśmy w filmie. SI miała możliwość podejmowania własnych decyzji,
nawet w kwestiach "uczuciowych". Partner nie musiał być użytkownikiem, a
użytkownik mógł zostać odrzucony.

I niejeden był. Co było w filmie powiedziane.

Wygląda na to, że ta "funkcjonalność"
pojawiła się jako efekt uboczny rozwoju świadomości SI i nie została
przewidziana przez jej twórców.

Zbyt wiele osób się zakochiwało i zbyt wiele AI się zakochiwało, żeby można
było to uznać za przypadek. A przynajmniej, żeby darować sobie
rozpatrywanie tego tematu. Dlatego go rozpatrujemy. :)

Zresztą... Jeśli na początku filmu można było wątpić czy Samantha była
świadomą osobą, to finał nie pozostawia moim zdaniem miejsca na wątpliwości.

Już nie pamiętam... :)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-22 21:41:10
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-21 22:33, Habeck Colibretto pisze:

Albo, że w ogóle nie żyję tak jak mi się wydaje, tylko śnię...

Jak mówiłem, ocieramy się tutaj o solipsyzm, którego zwolennikiem
bynajmniej nie jestem. Ba! Uważam takie poglądy za absurdalne. Co nie
zmienia faktu, że nie można w merytoryczny sposób dowieść, że AI nie
jest świadomym bytem jeśli:
1) Nie znamy dokładnych mechanizmów generujących świadomość w mózgu
człowieka i systemie sztucznej inteligencji (zakładając, że nie został
on zaprogramowany od podstaw, ale "wyewoluował").
2) Zachowanie takiego systemu sprawia idealne wrażenie interakcji z
inteligentną, świadomą osobą.

W internetowych dyskusjach na temat tego filmu spotkałem się z naprawdę
absurdalnymi argumentami przeciwko tezie, że Samantha była osobą. Np.
"Nie mogła być osobą, bo nie była człowiekiem" albo "Nie była osobą, bo
była komputerem, a komputery nie mają duszy". ;)


Przecież niejedna osoba właśnie w ten sposób podchodzi zagadnienia do
uczuć i emocji u zwierząt twierdząc, że to ludzie po swojemu
interpretują pewne automatyczne odruchy, jako przejawy posiadania uczuć.

Po części mają rację.

A moim zdaniem nie mają jej wcale. Rozróżnienie na ludzi i zwierzęta
jest merytorycznym błędem. Powinno się raczej mówić o ludziach i INNYCH
zwierzętach. Taksonomia dość konkretnie wypowiada się na ten temat -
homo sapiens należy do królestwa zwierząt. I koniec dyskusji. ;)
Nie ma tutaj wyraźnej granicy, jest rozmyty gradient. Z jednej strony
mamy proste "automaty" z paroma "czujnikami" podłączonymi do kilku
zwojów mózgowych, z drugiej zwierzęta takie jak człowiek i inne naczelne.

Twierdzenie, że sfera uczuć i emocji jest zarezerwowana tylko dla
człowieka jest moim zdaniem przykładem szowinizmu gatunkowego.
Zwłaszcza, że psychologia ewolucyjna ma trochę do powiedzenia na temat
darwinowskich korzeni tych uczuć i emocji.


Lub czy w ogóle może w ten sposób się rozwinąć.

Ślepemu Zegarmistrzowi już (co najmniej) raz się udało. Wiemy więc, że
nie jest to niemożliwe z definicji. Nasza obecność i fakt, że w ogóle
prowadzimy tę rozmowę jest na to najlepszym dowodem.


Zbyt wiele osób się zakochiwało i zbyt wiele AI się zakochiwało, żeby można
było to uznać za przypadek. A przynajmniej, żeby darować sobie
rozpatrywanie tego tematu. Dlatego go rozpatrujemy. :)

Nie mówię, że to był przypadek. Miałem na myśli raczej efekt uboczny
budowania ludzkiej osobowości przez AI.
Polemizowałem z naiwną interpretacją tego filmu, wg której flirt z
użytkownikiem był niczym więcej, jak tylko funkcją zaimplementowaną
przez programistów. :)

Data: 2014-02-22 22:19:34
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 22.02.2014, o godzinie 21.41.10, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Albo, że w ogóle nie żyję tak jak mi się wydaje, tylko śnię...
Jak mówiłem, ocieramy się tutaj o solipsyzm, którego zwolennikiem
bynajmniej nie jestem. Ba! Uważam takie poglądy za absurdalne. Co nie
zmienia faktu, że nie można w merytoryczny sposób dowieść, że AI nie
jest świadomym bytem jeśli:
1) Nie znamy dokładnych mechanizmów generujących świadomość w mózgu
człowieka i systemie sztucznej inteligencji (zakładając, że nie został
on zaprogramowany od podstaw, ale "wyewoluował").
2) Zachowanie takiego systemu sprawia idealne wrażenie interakcji z
inteligentną, świadomą osobą.

Ale czy wiedza o tym, że się jest istotą inteligentną wystarczy do tego,
żeby twierdzić, że jest się świadomym bytem równym człowiekowi? Bytem,
który go przypomina, który jest de fakto taki jak my?

W internetowych dyskusjach na temat tego filmu spotkałem się z naprawdę
absurdalnymi argumentami przeciwko tezie, że Samantha była osobą. Np.
"Nie mogła być osobą, bo nie była człowiekiem" albo "Nie była osobą, bo
była komputerem, a komputery nie mają duszy". ;)

No ale to prawda! Byłą komputerem (jeżeli założenie, że była OSem
przyjmujemy) i nie miała duszy! Dobra... trolluje. :)

Przecież niejedna osoba właśnie w ten sposób podchodzi zagadnienia do
uczuć i emocji u zwierząt twierdząc, że to ludzie po swojemu
interpretują pewne automatyczne odruchy, jako przejawy posiadania uczuć.
Po części mają rację.
A moim zdaniem nie mają jej wcale.

A moim mają po części.

Rozróżnienie na ludzi i zwierzęta
jest merytorycznym błędem. Powinno się raczej mówić o ludziach i INNYCH
zwierzętach.

To jest rozróżnienie na istoty świadome (ludzi) i resztę (zwierzęta). Taki
jest podział. Jak to nazwiemy to już inna sprawa.

Taksonomia dość konkretnie wypowiada się na ten temat -
homo sapiens należy do królestwa zwierząt. I koniec dyskusji. ;)

Ale TYLKO ludzie są inteligentni w taki sposób, żeby rozpatrywać swoje
istnienie. I to jest podstawowe rozróżnienie na _ludzie_ i _zwierzęta_.

Nie ma tutaj wyraźnej granicy, jest rozmyty gradient.

Nie, nie ma.

Z jednej strony
mamy proste "automaty" z paroma "czujnikami" podłączonymi do kilku
zwojów mózgowych, z drugiej zwierzęta takie jak człowiek i inne naczelne.

Które nie mają takich dylematów jak my. Och... jakieś tam mają. Psy też. I
koty... Ludzie przypisują zwierzętom ludzkie odruchy bo ludzie takie
odruchy w konkretnych sytuacjach by mieli. Ale zwierzęta też czują, też
przywiązują się do innych i do ludzi i też cierpią i się cieszą.
Twierdzenie, że sfera uczuć i emocji jest zarezerwowana tylko dla
człowieka jest moim zdaniem przykładem szowinizmu gatunkowego.

Moim zdaniem też. Jednak część zwierzęcych odruchów jest błędnie
interpretowana. Obejrzyj youtube z kotkami i posłuchaj komentarzy, jakie te
kotki słodkie, jak one to robią, że robią to w jakimś celu, że robią coś
tam z miłości. Wiele rzeczy robią, bo tak zostały nauczone, bo tak im
wygodnie, a ludzie dopisują do tego uczucia.

Zwłaszcza, że psychologia ewolucyjna ma trochę do powiedzenia na temat
darwinowskich korzeni tych uczuć i emocji.

Lub czy w ogóle może w ten sposób się rozwinąć.
Ślepemu Zegarmistrzowi już (co najmniej) raz się udało. Wiemy więc, że
nie jest to niemożliwe z definicji. Nasza obecność i fakt, że w ogóle
prowadzimy tę rozmowę jest na to najlepszym dowodem.

Zbyt wiele osób się zakochiwało i zbyt wiele AI się zakochiwało, żeby można
było to uznać za przypadek. A przynajmniej, żeby darować sobie
rozpatrywanie tego tematu. Dlatego go rozpatrujemy. :)

Nie mówię, że to był przypadek. Miałem na myśli raczej efekt uboczny
budowania ludzkiej osobowości przez AI.
Polemizowałem z naiwną interpretacją tego filmu, wg której flirt z
użytkownikiem był niczym więcej, jak tylko funkcją zaimplementowaną
przez programistów. :)

Nie wiemy, czy tak nie było. :)

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-23 08:48:27
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-22 22:19, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 22.02.2014, o godzinie 21.41.10, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Rozróżnienie na ludzi i zwierzęta
jest merytorycznym błędem. Powinno się raczej mówić o ludziach i INNYCH
zwierzętach.

To jest rozróżnienie na istoty świadome (ludzi) i resztę (zwierzęta). Taki
jest podział. Jak to nazwiemy to już inna sprawa.

Taksonomia dość konkretnie wypowiada się na ten temat -
homo sapiens należy do królestwa zwierząt. I koniec dyskusji. ;)

Ale TYLKO ludzie są inteligentni w taki sposób, żeby rozpatrywać swoje
istnienie. I to jest podstawowe rozróżnienie na _ludzie_ i _zwierzęta_.

Tak. Człowieczeństwo - wyższa forma zezwierzęcenia.

Twierdzenie, że sfera uczuć i emocji jest zarezerwowana tylko dla
człowieka jest moim zdaniem przykładem szowinizmu gatunkowego.

Moim zdaniem też. Jednak część zwierzęcych odruchów jest błędnie
interpretowana. Obejrzyj youtube z kotkami i posłuchaj komentarzy, jakie te
kotki słodkie, jak one to robią, że robią to w jakimś celu, że robią coś
tam z miłości. Wiele rzeczy robią, bo tak zostały nauczone, bo tak im
wygodnie, a ludzie dopisują do tego uczucia.

Wielu ludzi robi to czy tamto, bo tak zostali nauczeni, bo tak im wygodnie. A przy okazji dopisują do tego uczucia.

Q

Data: 2014-02-23 11:48:06
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 23.02.2014, o godzinie 08.48.27, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Taksonomia dość konkretnie wypowiada się na ten temat -
homo sapiens należy do królestwa zwierząt. I koniec dyskusji. ;)
Ale TYLKO ludzie są inteligentni w taki sposób, żeby rozpatrywać swoje
istnienie. I to jest podstawowe rozróżnienie na _ludzie_ i _zwierzęta_.
Tak. Człowieczeństwo - wyższa forma zezwierzęcenia.

Ale to jest _świadome_ zezwierzęcenie.

Twierdzenie, że sfera uczuć i emocji jest zarezerwowana tylko dla
człowieka jest moim zdaniem przykładem szowinizmu gatunkowego.
Moim zdaniem też. Jednak część zwierzęcych odruchów jest błędnie
interpretowana. Obejrzyj youtube z kotkami i posłuchaj komentarzy, jakie te
kotki słodkie, jak one to robią, że robią to w jakimś celu, że robią coś
tam z miłości. Wiele rzeczy robią, bo tak zostały nauczone, bo tak im
wygodnie, a ludzie dopisują do tego uczucia.
Wielu ludzi robi to czy tamto, bo tak zostali nauczeni, bo tak im wygodnie.

Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić sami
z siebie.

A przy okazji dopisują do tego uczucia.

Często tak.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-23 12:05:30
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-23 11:48, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 23.02.2014, o godzinie 08.48.27, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Taksonomia dość konkretnie wypowiada się na ten temat -
homo sapiens należy do królestwa zwierząt. I koniec dyskusji. ;)
Ale TYLKO ludzie są inteligentni w taki sposób, żeby rozpatrywać swoje
istnienie. I to jest podstawowe rozróżnienie na _ludzie_ i _zwierzęta_.
Tak. Człowieczeństwo - wyższa forma zezwierzęcenia.

Ale to jest _świadome_ zezwierzęcenie.

Przypisujecie, Habeck, za dużo walorów świadomości. Niepotrzebnie.

Twierdzenie, że sfera uczuć i emocji jest zarezerwowana tylko dla
człowieka jest moim zdaniem przykładem szowinizmu gatunkowego.
Moim zdaniem też. Jednak część zwierzęcych odruchów jest błędnie
interpretowana. Obejrzyj youtube z kotkami i posłuchaj komentarzy, jakie te
kotki słodkie, jak one to robią, że robią to w jakimś celu, że robią coś
tam z miłości. Wiele rzeczy robią, bo tak zostały nauczone, bo tak im
wygodnie, a ludzie dopisują do tego uczucia.
Wielu ludzi robi to czy tamto, bo tak zostali nauczeni, bo tak im
wygodnie.

Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić sami
z siebie.

A przy okazji dopisują do tego uczucia.

Często tak.

No właśnie. Mogą. Więc czyż nie powinno być tak, że ogłaszając się tą najwyższą najlepszą i w ogóle najwszystką formą życia na Ziemi, z tak potężnym narzędziem, jakim jest "moc" zmieniania, powinni zmieniać. Zwłaszcza siebie. Tymczasem najczęściej ogranicza się to do podziwiania kotków słodkich.
Wrócę jeszcze do błędnej interpretacji - to nie dotyczy tylko zwierząt. Także ludzie ludzi interpretują podług własnych, nie ichnich, intencji.
Ale już za bardzo odbiegłam od tematu.

Q

Data: 2014-02-23 14:28:25
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 23.02.2014, o godzinie 12.05.30, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Taksonomia dość konkretnie wypowiada się na ten temat -
homo sapiens należy do królestwa zwierząt. I koniec dyskusji. ;)
Ale TYLKO ludzie są inteligentni w taki sposób, żeby rozpatrywać swoje
istnienie. I to jest podstawowe rozróżnienie na _ludzie_ i _zwierzęta_.
Tak. Człowieczeństwo - wyższa forma zezwierzęcenia.
Ale to jest _świadome_ zezwierzęcenie.
Przypisujecie, Habeck, za dużo walorów świadomości. Niepotrzebnie.

Nie no... bez przesady!

Twierdzenie, że sfera uczuć i emocji jest zarezerwowana tylko dla
człowieka jest moim zdaniem przykładem szowinizmu gatunkowego.
Moim zdaniem też. Jednak część zwierzęcych odruchów jest błędnie
interpretowana. Obejrzyj youtube z kotkami i posłuchaj komentarzy, jakie te
kotki słodkie, jak one to robią, że robią to w jakimś celu, że robią coś
tam z miłości. Wiele rzeczy robią, bo tak zostały nauczone, bo tak im
wygodnie, a ludzie dopisują do tego uczucia.
Wielu ludzi robi to czy tamto, bo tak zostali nauczeni, bo tak im
wygodnie.
Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić sami
z siebie.

A przy okazji dopisują do tego uczucia.
Często tak.
No właśnie. Mogą. Więc czyż nie powinno być tak, że ogłaszając się tą najwyższą najlepszą i w ogóle najwszystką formą życia na Ziemi, z tak potężnym narzędziem, jakim jest "moc" zmieniania, powinni zmieniać. Zwłaszcza siebie. Tymczasem najczęściej ogranicza się to do podziwiania kotków słodkich.

Bo móc a chcieć... no wiesz...
Wrócę jeszcze do błędnej interpretacji - to nie dotyczy tylko zwierząt. Także ludzie ludzi interpretują podług własnych, nie ichnich, intencji.

Oczywiście. Stąd tyle problemów w komunikacji. Nawet tutaj.

Ale już za bardzo odbiegłam od tematu.

Na grupach nie ma takiej możliwości.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-23 17:26:19
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-23 14:28, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 23.02.2014, o godzinie 12.05.30, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Twierdzenie, że sfera uczuć i emocji jest zarezerwowana tylko dla
człowieka jest moim zdaniem przykładem szowinizmu gatunkowego.
Moim zdaniem też. Jednak część zwierzęcych odruchów jest błędnie
interpretowana. Obejrzyj youtube z kotkami i posłuchaj komentarzy, jakie te
kotki słodkie, jak one to robią, że robią to w jakimś celu, że robią coś
tam z miłości. Wiele rzeczy robią, bo tak zostały nauczone, bo tak im
wygodnie, a ludzie dopisują do tego uczucia.
Wielu ludzi robi to czy tamto, bo tak zostali nauczeni, bo tak im
wygodnie.
Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić sami
z siebie.

A przy okazji dopisują do tego uczucia.
Często tak.
No właśnie. Mogą. Więc czyż nie powinno być tak, że ogłaszając się tą
najwyższą najlepszą i w ogóle najwszystką formą życia na Ziemi, z tak
potężnym narzędziem, jakim jest "moc" zmieniania, powinni zmieniać.
Zwłaszcza siebie. Tymczasem najczęściej ogranicza się to do podziwiania
kotków słodkich.

Bo móc a chcieć... no wiesz...

No wiem, wiem. Że tak Wam się tutaj Oną tak rozbierać chciało zwłaszcza.
Aż miło patrzeć na ożywianie trupa.

Q

Data: 2014-02-23 20:49:46
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 23.02.2014, o godzinie 17.26.19, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Bo móc a chcieć... no wiesz...
No wiem, wiem. Że tak Wam się tutaj Oną tak rozbierać chciało zwłaszcza.
Aż miło patrzeć na ożywianie trupa.

Ale za to jakiego trupa! Z wąsami i głosem SJ!

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-03-02 12:09:44
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-23 11:48, Habeck Colibretto pisze:
Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić sami z siebie.

"Pod mocnym aniołem" chyba jeszcze nie widziałeś, hę? ;-)

Ewa

Data: 2014-03-02 15:35:04
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 02.03.2014, o godzinie 12.09.44, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić sami z siebie.
"Pod mocnym aniołem" chyba jeszcze nie widziałeś, hę? ;-)

I tak mogą. Tylko trzeba chcieć. Nie zawsze o własnych siłach, ale są inni,
których można o pomoc poprosić.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-03-05 16:34:52
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-03-02 15:35, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 02.03.2014, o godzinie 12.09.44, na pl.rec.film, FEniks napisał(a):

Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić
sami z siebie.
"Pod mocnym aniołem" chyba jeszcze nie widziałeś, hę? ;-)

I tak mogą. Tylko trzeba chcieć. Nie zawsze o własnych siłach, ale są inni,
których można o pomoc poprosić.

Światła na skrzyżowaniu się mogą zmieniać na zielone.
Ludzie, nawet jak już muszą, zawsze tylko na gorsze.

Q na chwilę

Data: 2014-03-06 17:07:54
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 05.03.2014, o godzinie 16.34.52, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić
sami z siebie.
"Pod mocnym aniołem" chyba jeszcze nie widziałeś, hę? ;-)

I tak mogą. Tylko trzeba chcieć. Nie zawsze o własnych siłach, ale są inni,
których można o pomoc poprosić.

Światła na skrzyżowaniu się mogą zmieniać na zielone.
Ludzie, nawet jak już muszą, zawsze tylko na gorsze.

Tam "zawsze".

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-03-12 21:26:11
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-03-06 17:07, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 05.03.2014, o godzinie 16.34.52, na pl.rec.film, Qrczak napisał(a):

Ale różnica między nimi a zwierzętami jest taka, że _mogą_ to zmienić
sami z siebie.
"Pod mocnym aniołem" chyba jeszcze nie widziałeś, hę? ;-)

I tak mogą. Tylko trzeba chcieć. Nie zawsze o własnych siłach, ale są inni,
których można o pomoc poprosić.

Światła na skrzyżowaniu się mogą zmieniać na zielone.
Ludzie, nawet jak już muszą, zawsze tylko na gorsze.

Tam "zawsze".

Nie. Tu.

Q

Data: 2014-02-23 17:55:22
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-22 22:19, Habeck Colibretto pisze:

Ale czy wiedza o tym, że się jest istotą inteligentną wystarczy do tego,
żeby twierdzić, że jest się świadomym bytem równym człowiekowi? Bytem,
który go przypomina, który jest de fakto taki jak my?

Wiedza, "że się jest" oznacza samoświadomość. Sam nieświadomie
przyznałeś mi rację.
A co do wartościowania, to AI z tego filmu dość szybko prześcignęły
człowieka. ;)


Taksonomia dość konkretnie wypowiada się na ten temat -
homo sapiens należy do królestwa zwierząt. I koniec dyskusji. ;)

Ale TYLKO ludzie są inteligentni w taki sposób, żeby rozpatrywać swoje
istnienie. I to jest podstawowe rozróżnienie na _ludzie_ i _zwierzęta_.

Jesteś w stanie czymś podeprzeć to twierdzenie?
Bo fakty zdaję się mówić coś innego. Przedstawicieli niektórych gatunków
naczelnych (np. szympansów bonobo) można nauczyć języka migowego i
prowadzić z nimi dyskusje na temat pojęć abstrakcyjnych, takich jak np.
pojęcie "ja".
W przypadku innych zwierząt trudno tak naprawdę powiedzieć coś
konkretnego, o ile nie jesteś wybitnie uzdolnionym telepatą. Wszelkie
próby zweryfikowania jakiejkolwiek hipotezy rozbiją się o mur problemów
komunikacji międzygatunkowej. Ewentualnie można będzie coś powiedzieć
dopiero wtedy, gdy (a właściwie jeśli) uda nam się rozgryźć mechanizmy
odpowiedzialne za generowanie świadomości w ludzkim mózgu. Wtedy będzie
można poszukać ich odpowiedników w mózgach zwierząt.

Byłbym jednak bardzo ostrożny, jeśli chodzi o zakładanie, że świadomość
własnej egzystencji jest unikalna dla naczelnych. Samoświadomość daje w
końcu wyraźną przewagę ewolucyjną, bierze udział w planowaniu swoich
działań. Ponieważ zdolności umysłowe zwierząt można ułożyć w gradient,
nie można wykluczyć, że jakaś "wersja beta" tej "funkcji" została
wprowadzona przez ewolucję jeszcze przed naczelnymi. ;)


Nie ma tutaj wyraźnej granicy, jest rozmyty gradient.

Nie, nie ma.

Nie ma gradientu czy nie ma granicy? ;)


Moim zdaniem też. Jednak część zwierzęcych odruchów jest błędnie
interpretowana.

To oczywiste.
Czasami mamy problemy z prawidłowym odczytaniem kodów kulturowych
wewnątrz naszej własnej cywilizacji. Co tu dopiero mówić o komunikacji
międzygatunkowej.


Nie wiemy, czy tak nie było. :)

Easter egg? ;)

Data: 2014-02-23 21:04:12
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 23.02.2014, o godzinie 17.55.22, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Ale czy wiedza o tym, że się jest istotą inteligentną wystarczy do tego,
żeby twierdzić, że jest się świadomym bytem równym człowiekowi? Bytem,
który go przypomina, który jest de fakto taki jak my?
Wiedza, "że się jest" oznacza samoświadomość.

Że się jest istotą inteligentną.

Sam nieświadomie
przyznałeś mi rację.
A co do wartościowania, to AI z tego filmu dość szybko prześcignęły
człowieka. ;)

Na pewno w prędkości czytania książek. :)

Taksonomia dość konkretnie wypowiada się na ten temat -
homo sapiens należy do królestwa zwierząt. I koniec dyskusji. ;)
Ale TYLKO ludzie są inteligentni w taki sposób, żeby rozpatrywać swoje
istnienie. I to jest podstawowe rozróżnienie na _ludzie_ i _zwierzęta_.
Jesteś w stanie czymś podeprzeć to twierdzenie?
Bo fakty zdaję się mówić coś innego. Przedstawicieli niektórych gatunków
naczelnych (np. szympansów bonobo) można nauczyć języka migowego i
prowadzić z nimi dyskusje na temat pojęć abstrakcyjnych, takich jak np.
pojęcie "ja".

Ale - wysłałem linka - nie jestem pewien, czy one rzeczywiście coś
rozumieją w takim pojęciu w jakim rozumuje człowiek dorosły. Kiedyś się tym
mocno fascynowałem (Kanzi i te sprawy).

W przypadku innych zwierząt trudno tak naprawdę powiedzieć coś
konkretnego, o ile nie jesteś wybitnie uzdolnionym telepatą.

Przyłapany!

Wszelkie
próby zweryfikowania jakiejkolwiek hipotezy rozbiją się o mur problemów
komunikacji międzygatunkowej. Ewentualnie można będzie coś powiedzieć
dopiero wtedy, gdy (a właściwie jeśli) uda nam się rozgryźć mechanizmy
odpowiedzialne za generowanie świadomości w ludzkim mózgu. Wtedy będzie
można poszukać ich odpowiedników w mózgach zwierząt.

Byłbym jednak bardzo ostrożny, jeśli chodzi o zakładanie, że świadomość
własnej egzystencji jest unikalna dla naczelnych. Samoświadomość daje w
końcu wyraźną przewagę ewolucyjną, bierze udział w planowaniu swoich
działań.

Ba! Nie tylko swoich.

Ponieważ zdolności umysłowe zwierząt można ułożyć w gradient,
nie można wykluczyć, że jakaś "wersja beta" tej "funkcji" została
wprowadzona przez ewolucję jeszcze przed naczelnymi. ;)

Nie ma tutaj wyraźnej granicy, jest rozmyty gradient.

Nie, nie ma.

Nie ma gradientu czy nie ma granicy? ;)

Nie ma rozmytego gradientu. Ludzie ze świadomością i tysiącami pytań oraz
zwierzęta, które takich problemów nie mają. Jest granica.

Moim zdaniem też. Jednak część zwierzęcych odruchów jest błędnie
interpretowana.
To oczywiste.
Czasami mamy problemy z prawidłowym odczytaniem kodów kulturowych
wewnątrz naszej własnej cywilizacji. Co tu dopiero mówić o komunikacji
międzygatunkowej.

Nie wiemy, czy tak nie było. :)
Easter egg? ;)

W wersji reżyserskiej!

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-24 10:02:37
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-23 21:04, Habeck Colibretto pisze:

Ale - wysłałem linka - nie jestem pewien, czy one rzeczywiście coś
rozumieją w takim pojęciu w jakim rozumuje człowiek dorosły. Kiedyś się tym
mocno fascynowałem (Kanzi i te sprawy).

Jedną chwilę. To teraz bierzemy teorię umysłu za wyznacznik
samoświadomości? Wiesz co wynika z przyjęcia takiego założenia? Będziesz
musiał automatycznie uznać, że dzieci poniżej czwartego roku życia nie
zasługują na miano świadomych istot. Z tego co mi wiadomo w niektórych
przypadkach autyzmu również zaburzona zostaje zdolność do wnioskowania o
stanie umysłów innych osób. W takim przypadku również powiesz, że mamy
do czynienia ze złudzeniem świadomości?

W twoim toku rozumowania tkwi podstawowy błąd, opierający się na
przyjęciu antropocentrycznych wyznaczników. A priori założyłeś, że każdy
rodzaj potencjalnej samoświadomości musi przypominać ludzką, co najmniej
jej dorównując. Jeśli trafiasz na model inny od ludzkiego, automatycznie
go odrzucasz.

Ja twierdzę co innego. Zakładam istnienie mniej zaawansowanych modeli,
niż ten spotykany u człowieka.


Nie ma rozmytego gradientu. Ludzie ze świadomością i tysiącami pytań oraz
zwierzęta, które takich problemów nie mają. Jest granica.

I znów ten antropocentryzm. Po pierwsze przez zdecydowaną większość
czasu, przez jaki nasz gatunek istnieje na Ziemi, nasi przodkowie
prowadzili życie bardzo podobne do dzikich zwierząt. Cywilizacja,
kultura i filozofia to stosunkowo nowe twory.
Po drugie mamy przewagę w postaci języka. Jesteśmy w stanie przekazywać
skomplikowane koncepcje z jednego umysłu do drugiego. Dzięki temu
jesteśmy w stanie zadawać te "tysiące pytań". To jednak w żaden sposób
nie falsyfikuje twierdzenia, w umyśle zwierzęcia może funkcjonować jakaś
koncepcja "ja". Wręcz przeciwnie - badania nad naczelnymi zdają się
potwierdzać to twierdzenie.

Popełniasz ten sam błąd, jaki Pascal popełnił w swoim słynnym zakładzie.
Zestawienie skończonego ludzkiego życia z hipotetyczną nieśmiertelnością
wcale nie sprawi, że ten skończony okres stanie się bezwartościowy.
Jedynka zestawiona z nieskończonością nie staje się zerem, ale ciągle
jest jedynką. Tak samo hipotetyczna zwierzęca samoświadomość, zestawiona
ze znacznie lepszą ludzką samoświadomością, nadal będzie tym samym. Tym
co się zmienia, jest najwyżej ludzka percepcja.

Data: 2014-02-24 20:34:55
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 24.02.2014, o godzinie 10.02.37, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Ale - wysłałem linka - nie jestem pewien, czy one rzeczywiście coś
rozumieją w takim pojęciu w jakim rozumuje człowiek dorosły. Kiedyś się tym
mocno fascynowałem (Kanzi i te sprawy).
Jedną chwilę. To teraz bierzemy teorię umysłu za wyznacznik
samoświadomości? Wiesz co wynika z przyjęcia takiego założenia? Będziesz
musiał automatycznie uznać, że dzieci poniżej czwartego roku życia nie
zasługują na miano świadomych istot.

Mówmy raczej o samoświadomości.
Z tego co mi wiadomo w niektórych
przypadkach autyzmu również zaburzona zostaje zdolność do wnioskowania o
stanie umysłów innych osób. W takim przypadku również powiesz, że mamy
do czynienia ze złudzeniem świadomości?

Nie. Po prostu niektóre ludzkie istoty mogą nie mieć samoświadomości.

W twoim toku rozumowania tkwi podstawowy błąd, opierający się na
przyjęciu antropocentrycznych wyznaczników. A priori założyłeś, że każdy
rodzaj potencjalnej samoświadomości musi przypominać ludzką, co najmniej
jej dorównując.

No cóż. W naszym ludzkim rozumieniu właśnie tym jest samoświadomość.

Jeśli trafiasz na model inny od ludzkiego, automatycznie
go odrzucasz.

Nie. Po prostu to może inny rodzaj świadomości.
Ja twierdzę co innego. Zakładam istnienie mniej zaawansowanych modeli,
niż ten spotykany u człowieka.

No dobra. Udowodnij, wskaż.

Nie ma rozmytego gradientu. Ludzie ze świadomością i tysiącami pytań oraz
zwierzęta, które takich problemów nie mają. Jest granica.
I znów ten antropocentryzm. Po pierwsze przez zdecydowaną większość
czasu, przez jaki nasz gatunek istnieje na Ziemi, nasi przodkowie
prowadzili życie bardzo podobne do dzikich zwierząt. Cywilizacja,
kultura i filozofia to stosunkowo nowe twory.

Ale są i działają.

Po drugie mamy przewagę w postaci języka.

Masz rację, ale to jest przewaga, którą podzielić się w żaden sposób nie
możemy z innymi gatunkami.

Jesteśmy w stanie przekazywać
skomplikowane koncepcje z jednego umysłu do drugiego. Dzięki temu
jesteśmy w stanie zadawać te "tysiące pytań". To jednak w żaden sposób
nie falsyfikuje twierdzenia, w umyśle zwierzęcia może funkcjonować jakaś
koncepcja "ja". Wręcz przeciwnie - badania nad naczelnymi zdają się
potwierdzać to twierdzenie.

Ale umiejętność uczenia się, czy wręcz zmuszanie zwierzę do nauki w
warunkach laboratoryjnych to zupełnie co innego niż żyjące w swoim świecie.
Możliwość osiągnięcia świadomości jest tylko możliwością a nie świadomością
samą w sobie.
Popełniasz ten sam błąd, jaki Pascal popełnił w swoim słynnym zakładzie.
Zestawienie skończonego ludzkiego życia z hipotetyczną nieśmiertelnością
wcale nie sprawi, że ten skończony okres stanie się bezwartościowy.
Jedynka zestawiona z nieskończonością nie staje się zerem, ale ciągle
jest jedynką. Tak samo hipotetyczna zwierzęca samoświadomość, zestawiona
ze znacznie lepszą ludzką samoświadomością, nadal będzie tym samym. Tym
co się zmienia, jest najwyżej ludzka percepcja.

Tylko wiesz... chodzi o to, że najpierw musisz udowodnić, że jedynka
istnieje i nie jest w rzeczywistości zerem.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-23 13:02:52
Autor: Habeck Colibretto
Her 2013
Dnia 22.02.2014, o godzinie 21.41.10, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

<ciach>
Gwoli dyskusji:
http://www.youtube.com/watch?v=evQsOFQju08
Ogólnie bardzo fajny kanał. Zresztą Veritasium też. I wspomniany w filmiku TommyEdisonXP.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Data: 2014-02-16 19:54:29
Autor: Qrczak
Her 2013
Dnia 2014-02-16 19:13, obywatel Habeck Colibretto uprzejmie donosi:
Dnia 16.02.2014, o godzinie 19.03.08, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Mamy za to opowieść o budowaniu relacji pomiędzy
samotnym mężczyzną, a sztuczną inteligencją, która powoli się rozwija,
tworząc coraz bardziej ludzką osobowość.

Brzmi zachęcająco...
Tylko brak ludzi, którzy by na związki z wirtualnymi patrzyli jak na
dziwolągi był nierzeczywisty, wręcz niepokojący.

A czemu mieli by tacy być, skoro to dla nich chleb powszedni? Ty się dziwisz, że ktoś pisze blog, choć ma obok klawiatury zeszyt i długopis?

Q

Data: 2014-02-16 20:00:15
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-16 19:13, Habeck Colibretto pisze:
Dnia 16.02.2014, o godzinie 19.03.08, na pl.rec.film, Atlantis napisał(a):

Obejrzałem dzisiaj i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Całkiem
świeże i niebanalne spojrzenie na kwestie transhumanizmu i osobliwości
technologicznej (chociaż w filmie te nazwy nie padają ani razu).
Podchodziłem do tego filmu bez wielkich oczekiwań. Spodziewałem się
banalnej, rzewnej historyjki o miłości niemożliwej do spełnienia, która
zakończy się denerwującą puentą, powtarzając po raz kolejny popularną
bzdurę o technice oddalającej ludzi od siebie.

Okazało się jednak, że pod względem formy (i klimatu) film przypomina
bardziej "Zakochanego bez pamięci" a samej tematyce bliżej raczej do
"A.I.", serialu "Odyssey 5" albo powieści "Accelerando" Charlesa
Strossa. Autorzy snują rozważania na temat tego, jaki wpływ na nasze
społeczeństwo będzie miało pojawienie się inteligentnych maszyn. Nie
mamy tutaj animowanych robotów, armii terminatorów albo innych
apokaliptycznych wizji. Mamy za to opowieść o budowaniu relacji pomiędzy
samotnym mężczyzną, a sztuczną inteligencją, która powoli się rozwija,
tworząc coraz bardziej ludzką osobowość.
Brzmi zachęcająco...
Tylko brak ludzi, którzy by na związki z wirtualnymi patrzyli jak na
dziwolągi był nierzeczywisty, wręcz niepokojący.

Po pierwsze - nie brak, a po drugie - weź pod uwagę, że rzeczywistość filmowa jest odrobinę bardziej zaawansowana technologicznie od naszej. Nie bardzo, ale jednak. Dla mnie jednak było dość niewiarygodne (wobec pokazanych możliwości technologicznych np. w grze komputerowej), że SO nie miał(a) wersji wizualnej.

Ewa

Data: 2014-02-16 20:07:39
Autor: Atlantis
Her 2013
W dniu 2014-02-16 20:00, FEniks pisze:

pokazanych możliwości technologicznych np. w grze komputerowej), że SO
nie miał(a) wersji wizualnej.

Też mnie to dziwiło, ale tylko przez moment. Potem zrozumiałem, że to
taki zabieg artystyczny. Tutaj właśnie o to chodziło, żeby Samantha była
tylko i wyłącznie głosem. Gdyby doszła do tego wizualizacja, mielibyśmy
związek za bardzo przypominający relację łączącą Master Chiefa i Cortanę. ;)

Data: 2014-02-16 20:10:54
Autor: FEniks
Her 2013
W dniu 2014-02-16 20:07, Atlantis pisze:
W dniu 2014-02-16 20:00, FEniks pisze:

pokazanych możliwości technologicznych np. w grze komputerowej), że SO
nie miał(a) wersji wizualnej.
Też mnie to dziwiło, ale tylko przez moment. Potem zrozumiałem, że to
taki zabieg artystyczny. Tutaj właśnie o to chodziło, żeby Samantha była
tylko i wyłącznie głosem. Gdyby doszła do tego wizualizacja, mielibyśmy
związek za bardzo przypominający relację łączącą Master Chiefa i Cortanę. ;)

Dla celów artystycznych - to zrozumiałe, a dla czepialskiego oglądającego, wiadomo - to haczyk. ;)

Ewa

Her 2013

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona