WON ŚMIECIU!
Mark Woydak
--
kutas "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości
news:560e4c44$0$571$65785112news.neostrada.pl...
http://sdp.pl/felietony/11828,jak-sluzby-zabijaly-w-iii-rp,1443731620
Jak służby zabijały w III RP
Napisano 01.10.2015 22:33
Prawdę mówiąc, niemal na każdej stronie tej książki jest taka sensacja, że
można się przewrócić z wrażenia. I dlatego trudno wybrać przykłady. Nowa
książka „Gry tajnych służb” Doroty Kani, wytrawnej dziennikarki śledczej,
to kolejna odsłona smutnych i przerażających zdarzeń ostatnich 26, a za
chwilę 27 lat. Gwałtownych śmierci, którymi autorka jednoznacznie obarcza
tajne służby, niewyjaśnionych tragicznych zgonów, w których śledztwom w
kierunku morderstwa nieuchronnie a notorycznie przeszkadza zagubienie
dowodów winy czy rozproszenie zeznań, nawet, jeżeli spoczywały one w
biurach dowodów rzeczowych Komendy Głównej Policji. To także odsłaniany
powoli przez dziennikarkę brzydzący schemat życiorysów głównych
podejrzanych o wykonawstwo lub zaplanowanie zbrodni – konfident
niemieckiego gestapo w czasie II wojny (dobrze, jeżeli oddelegowany tam
przez PPR, a nie z woli i namiętności własnej), potem funkcjonariusz
Informacji Wojskowej czy wprost NKWD i innych sowieckich służb wojskowych,
następnie w UB, SB i WSW, wreszcie w WSI.
W książce autorka opisała odnalezione z benedyktyńskim często wysiłkiem
dokumenty, i one stanowią około 80 proc. źródeł, z których korzystała,
zakładając słusznie, że relacje i opowieści o wydarzeniach zawierają wiele
oczywistych wad – ludzie zapominają, zlewają im się w pamięci osoby i
zdarzenia, czasem też kłamią, nawet z tak prozaicznych przyczyn, jak
niechęć, by nie wyjść na kogoś, kto ma kiepską pamięć, lub był mniej ważny
niż twierdzi i nie znał bohaterów wydarzeń.
Autorka opisała w „Grach...” wiele najciekawszych a niewyjaśnionych do
końca historii zbrodni III RP. Zabójstwo trzech księży u progu przemian,
podczas obrad „okrągłego stołu” i w okresie wyborów czerwca 1989, czyli
ks. Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca i Sylwestra Zycha. Do dziś
niewyjaśnione; o okolicznościach śledztwa ws. śmierci ks. Niedzielaka
sporo odsłonił Jan Olszewski w wywiadzie-rzece z Ewą Polak-Pałkiewicz
„Prosto w oczy”.
Afera FOZZ, i śmierć Michała Falzmanna, krótko potem Waleriana Pańki z NIK
i wiele lat później Anatola Lawiny, jednego z głównych świadków, szefa
Michała Falzmanna w NIK. Autorka pisze wprawdzie, że z dokumentów nie
wynika, by Walerian Pańko zginął śmiercią gwałtowną, być może był to
zwykły wypadek samochodowy, a plotką jest rozpowszechniana wiadomość,
jakoby zginęli policjanci, badający wypadek; zeznawali w procesie kilka
lat później, żywi i zdrowi. No to jedna ofiara mniej. Jest okazja, by
zastanowić się nad siłą rozsiewanej (przez zainteresowanych?)
dezinformacji, by zdezorientować i zniechęcić opinię publiczną.
Kolejna dokładnie opisana sprawa to śmierć dziennikarza, Jarosława
Zientary (+1992), o której „zlecenie” oskarżono całkiem niedawno, bo w
czerwcu 2015, Aleksandra Gawronika, sławnego z niezwykłych umiejętności
finansowych w złotych latach III RP. Zientara mimo ostrzeżeń wtykał nos w
jego sprawy. Śledztwo w toku.
Niezwykły kryminałek polityczny to historia śmierci premiera z PRL (okres
Gierka), Piotra Jaroszewicza i jego żony (oboje +1992), oraz dwóch
oficerów służb peerelowskich, Tadeusza Stecia (+1993) i Jerzego Fonkowicza
(+1997); wszyscy trzej przejęli na Śląsku pod koniec II wojny światowej
niemieckie archiwa, tzw. archiwum radomierzyckie, zawierające m.in. listy
konfidentów gestapo na tych terenach. Oskarżono o zamordowanie
Jaroszewiczów zwykłych kryminalistów, ale po paru latach ich uniewinniono;
brak strat finansowych i zainteresowanie ewentualnych sprawców raczej
materiałami archiwalnymi wskazywałby, że był to fałszywy trop. Ciekawi
złodzieje, których interesują głownie archiwa. Natomiast postaci
pozostałych dwóch ofiar związane są z dokumentami, przejętymi niegdyś
przez służby peerelowskie, i prowadzącymi prosto do... złotego pociągu
spod Wałbrzycha, tak aktualnego dziś tematu.
Następne trzy ofiary tajemniczych wypadków to Marek Karp (+2004),
politolog i „człowiek, który wiedział o mafii paliwowej”, jak pisze
Autorka, następnie europarlamentarzysta Filip Adwent z rodziną (+2005), co
interesowała go polska racja stanu, i oficer służb Leszek Tobiasz (+2011),
który o wiele za wiele wiedział na najrozmaitsze tematy, i którego śmierć
w tańcu w knajpie zainteresowała opinię publiczną.
Pozostałe opowieści Kani to już ostatnie czasy – „seryjne samobójstwa”
smoleńskie. Remigiusz Muś (+2012), kluczowy świadek katastrofy
smoleńskiej, którego rodzina nie wierzy w samobójstwo. Sławomir
Petelicki(+2012), który ujawnił treść esemesa z przyczynami katastrofy,
rozsyłanego do polityków PO już w kwadrans po upadku samolotu.
Ostatnie rozdziały książki to tajemnicze osunięcie się w Tatrach Józefa
Szaniawskiego (+2012) w rozdziale zatytułowanym „Na celowniku tajnych
służb” i niedawna śmierć Jana Kulczyka, najbogatszego Polaka. Szaniawski
opublikował w 1991 roku listę wysokich wojskowych PRL, szkolonych w
Moskwie. Do Kulczyka, oligarchy III RP, prowadzi znaczna część nagranych
na tajemniczych taśmach rozmów najwyższych polityków.
Wiele, wiele można się dowiedzieć o kulisach naszej wspaniałej wolności,
szczególnie gospodarczej, ale nie tylko. Zaintrygowało mnie, co autorka
znalazłaby w dokumentach na temat tajemniczej śmierci prof. Jerzego
Skowronka, szefa Archiwów Państwowych, który zginął w wypadku w
południowej Francji (+1995), czy wypadku samochodu, którym jechał Jan
Olszewski w sierpniu 2000, w którym to wypadku zginął skarbnik ROP
Waldemar Grudziński. Jak się skończyły śledztwa? Czy nikt nie maczał rąk w
tych wypadkach?
Na promocji w klubie Amicus, prowadzonej przez Rafała Ziemkiewicza,
zafascynowała mnie jego uwaga: „jeżeli jakieś sprawy logicznie i pięknie
się układają, to wcale niekoniecznie od razu oznacza, że naprawdę są
powiązane”. Warto o tym pamiętać, i nie ma to nic wspólnego z zarzutami o
„spiskowe widzenie dziejów”.
Uff. Przeczytajcie sami.
-- General Skalski o zydach w UB :
"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa,
Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."
prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :
"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".
|