Data: 2018-08-28 14:42:31 | |
Autor: ToMasz | |
Holowanie rowerka | |
W dniu 28.08.2018 o 12:52, ń pisze:
Dopiero co był podobny wątek, ale już umknął z mojego OE.1. hol typu sznurek. zapięty na dużym rowerze na stałe. mały rower ma owinięty sznuerk na wsporniku kierownicy, tak aby drugi koniec był w dłoni dziecka. w razie ataku paniki, dziecko puszcza koniec sznurka - hol się rozłącza. ale to tylko dla aktywnych dzieci, przewidujących 2. hol na magnes. magnes okrągły, jak 5zł zamocowany do ramy małego roweru, na koncu liny holowniczej taki sam magnes (w obudowie, ja dałem ze starej latarki aluminiowej). jak jest za duża siła - magnes rozłącza automatycznie hol. dziecko musi umieć jechać z jedną ręką, aby złapać hol i samodzielnie się doczepić (bo "rozczepki" się trafiają często) 3. złapać dziecko za kark. brzmi nie fajnie, ale wbrew pozorom działa dobrze. taki zespół rowerów nie traci na stabilności, a jak dziecko jedzie niepewnie, to nawet zyskuje. w razie nagłego hamowania można dziecko również powstrzymać, a uscisk w karku staje się sygnałem do hamowania bez zastanowienia - po co? wady: nie da się tak jechać długo. da się wepchnąć dziecko pod górkę, pokonać trudniejszy teren, ale zdecydowaną większość wyprawy dziecko powinno jechać samo ToMasz PS rozejrzyj się za aluminową 16stką z dłuuuugimi korbami. |
|
Data: 2018-08-28 09:36:34 | |
Autor: Marek | |
Holowanie rowerka | |
ToMasz napisał:
1. hol typu sznurek. zapięty na dużym rowerze na stałe. mały rower ma owinięty sznuerk na wsporniku kierownicy, tak aby drugi koniec był w dłoni dziecka. w razie ataku paniki, dziecko puszcza koniec sznurka - hol się rozłącza. ale to tylko dla aktywnych dzieci, przewidujących Prawie dobrze ;). Nigdy nie jeździłem ze sztywnym patentem, tworzącym z roweru dziecka półrower-przyczepkę z własnym napędem. Ale pamiętam doświadczenia z obozów i wycieczek rowerowych z udziałem dzieciaków. Trochę się tam narobiłem przy holowaniu. Holowanie na lince "na sztywno" przy dziecku które też pedałuje to udręka dla holującego. Lepiej przednią stroną linki obwiązać się w pasie, albo obwiązać nią plecak z pasem biodrowym. Rzecz w tym, że przy pedałowaniu napęd nie działa płynnie jak w wysokoobrotowym silniku. Kadencja jest na tyle niska, że przy różnych przełożeniach w zasadzie niemożliwe jest zgranie zmiennych momentów sił na korbach holującego i holowanego. W efekcie holujący czuje zmienny opór na pedałach. Mocowanie na "podatnym" ciele pozwala niwelować różnice. Na sztywno sprawdziła się tylko opcja pasywna (holowany nic nie robi, jest pasażerem cykloprzyczepy) i opcja z dwoma holującymi w układzie V, przy lince przełożonej bez blokady przez rurę sterową roweru holowanego. Kto ma akurat maksa na korbach, przeciąga linkę ciut w swoją stronę i układ się równoważy. Wadą tego drugiego układu jest niemożność wypięcia się przez holowanego. Na to też można znaleźć sposób. Np. linka holownicza przełożona nie przez rurę sterową, a przez karabinek lub stalowy ring, wpięty do krótkiej linki, kontrolowanej przez holowanego. Ale my nie mieliśmy takiej potrzeby, więc to tylko teoria. Trzymanie linki przez holowanego męczy ręce i utrudnia kontrolę nad rowerem. Dobrym rozwiązaniem jest mocowanie linki wokół rury sterowej węzłem zwanym półwyblinką. Punkt przyłożenia siły wspomagającej jazdę jest wtedy w osi roweru, opór idzie na rower, nie na chwyt rowerzysty, a wypięcie się to kwestia puszczenia krótkiej końcówki za węzłem. Być może taki własnie węzeł masz na myśli, ale "owinięty sznurek na wsporniku" można tak zrozumieć (i zamotać), że się z tego połączenia wypiąć nie da. Ważne, by się dobrze komunikować z holowanym. Ruszać na komendę, wypuszczając luz z ręki i wiedzieć, co się podczas jazdy z tyłu dzieje. Chodzi głównie o to, by luźna linka (przy ruszaniu lub puszczeniu podczas jazdy przez holowanego) nie wplatała się w napęd, hamulce czy nawinęła na tylne koło "holownika". złapać dziecko za kark. brzmi nie fajnie, ale wbrew pozorom działa dobrze. Hmmm... nie wystarczy za ramię? Też się sprawdza. Przy małym bąblu tak holowanym "holownik" nie czuje zbytnio asymetrycznego obciążenia, a łatwiej zachować dystans między rowerami. Przypadkowe zderzenie się rowerów potrafi w reakcji odrzucić mniejszy (lżejszy) w przydrożne chaszcze. Oczywiście przy założeniu, że holujący jest dość kumaty, by holować od strony osi jezdni. -- Marek |
|
Data: 2018-08-29 10:54:37 | |
Autor: abs | |
Holowanie rowerka | |
W dniu 28.08.2018 o 14:42, ToMasz pisze:
3. złapać dziecko za kark. Albo trzymać dłoń na plecach do końca górki :) Polecam, sprawdza sie. |
|
Data: 2018-08-29 11:10:37 | |
Autor: ń | |
Holowanie rowerka | |
Akurat nierealne, za duża różnica wzrostu niemal 2:1 (lub wielkości ram, nawet zastanawiałem się nad mniejszą ramą do towarzystwa, ale to i $$$ i miejsce na trzymanie kolejnego roweru).
Choć jakiś kijek mógłby pomóc ;-) No właśnie, dlaczego myślimy o holowaniu zamiast o pchaniu :-o -- -- - Albo trzymać dłoń na plecach do końca górki :) |
|