Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   I Bóg stworzył orgazm.

I Bóg stworzył orgazm.

Data: 2014-01-16 03:48:05
Autor: stevep
I Bóg stworzył orgazm.
# - Czy chce ksiądz, żeby klub upadł!? - krzyczy zdenerwowana  striptizerka. - Przyszedłem się podzielić radością modlitwy - odpowiada  spokojnie kapłan.
Do reklamówki wkłada różańce, ubiera się w sutannę, idzie na poznański  Stary Rynek, pod klub Cocomo. Trzyma w rękach transparent: "Chcemy ci  powiedzieć, że Bóg jest i może dziś przemienić twoje życie".

- Czy chce ksiądz, żeby klub upadł!? - krzyczy zdenerwowana striptizerka.
- Przyszedłem się podzielić radością modlitwy - odpowiada spokojnie kapłan.

Dywersja w sieci i w realu

Zaczęło się w listopadzie ub.r., gdy ks. Adam Pawłowski - wysoki brunet -  w czarnym wełnianym płaszczu szedł przez Stary Rynek. Podeszły dziewczęta  z różowymi parasolkami. Zaproponowały, by wszedł do klubu na striptiz i  drinka.

- Jestem księdzem, tyle że po cywilnemu - odpowiedział.

Kobiety uciekły spłoszone. A ksiądz wpadł na pomysł, by doprowadzić do  upadku jaskinię rozpusty.

W mikołajki - ubrany w sutannę, w towarzystwie członków duszpasterstwa  akademickiego - zjawia się na Starym Rynku. Zatrzymują się przy Cocomo. I  Pawłowski zaczyna nawracać promotorki, czyli naganiaczki z parasolami.  Zauważa, że sutanna płoszy klientów klubu.

Dywersję uprawia także na blogu. Do wiernych pisze: "Zachęcam wszystkich,  by rozmawiali z parasolkowymi paniami. Chodzi o to, by zająć im czas..  Jeśli rozmawiają z nami, nie rozmawiają z potencjalnymi klientami"..

I Bóg stworzył orgazm...

Adam Pawłowski ma 36 lat. Księdzem jest od jedenastu. Chciał być  bankowcem, skończył liceum o profilu matematyczno-fizycznym. Był  oczywiście katolikiem, ale praktykował, jak sam mówi, powierzchownie.

- W kościele się nudziłem, wolałem grać w piłkę. Popijałem, paliłem  papierosy.

Miał 17 lat, gdy kolega zaprosił go na rekolekcje. - Poznałem tam ludzi,  którzy mówili, że Bóg pomógł im rozwiązać problemy. Zainspirowało mnie to  do poszukiwań, ale o kapłaństwie nie myślałem. Wierzyłem, że będę miał  żonę, dzieci.

Kolega z rekolekcji pierwszy wstąpił do zakonu. Wtedy i Pawłowski o tym  pomyślał. Umówił się z Bogiem, że daje sobie 51 proc. szans, a jak  dostanie kolejne wskazówki, szanse wzrosną.

Długo nie czekał. Kilka tygodni później poszedł na pielgrzymkę i poznał...  trzy dziewczyny. Wszystkie mu się podobały. - Nie mogłem zdecydować, czy  je podrywać, czy ewangelizować. Wybrałem to drugie. Więcej radości dawało  mi świadczenie o Jezusie niż podrywanie.

Wstąpił do zakonu diecezjalnego, dostał się na teologię. Po studiach  został kapłanem, pracuje w poznańskiej parafii. Uwielbia wygłaszać  kazania. Nie ogranicza się do Biblii, czerpie nawet z mitologii greckiej.  - Mądrość, jak sądzę, kryje się we wszystkich wierzeniach - tłumaczy.

O seksie mówi bez ogródek. Szczególnie do uczniów, bo uczy w liceum  katechezy. Uważa, że tematu bliskości nie należy unikać, potrafi rozmawiać  o antykoncepcji. Zaglądamy na YouTube'a, a tam film z rekolekcji  Pawłowskiego pod tytułem "Seks jest OK!".

Tłumaczy na nim nastolatkom, że seks, o ile uprawiają go mąż i żona, jest  czymś normalnym, że "członek i pochwę, podobnie jak orgazm, stworzył Bóg".  Zachęca młodych, by podejmowali takie tematy z rodzicami, a w przyszłości  z własnymi dziećmi.

Dla księdza wstęp gratis

Ewangelizacja pod klubem go-go zostaje zauważona przez media. Fronda,  katolicki portal i wydawnictwo, robi z księdzem wywiad. Podchwytuje to  telewizja. Wyciągają Pawłowskiego na spacer pod klub go-go. W urodziny  papieża Franciszka. Ksiądz zabiera ze sobą książeczki z modlitwami,  medaliki, różańce. Kamerzysta filmuje go na tle jego transparentu i klubu.  Zatrzymują się zaciekawieni przechodnie. Jedni mówią, że Pawłowski się  lansuje, inni - że robi dobrą robotę.

Stojąca nieopodal promotorka chowa parasolkę i ucieka do wnętrza klubu.  Przez szklane drzwi widzimy, jak żywo dyskutuje z ochroniarzami. Wychodzą,  ale nie mają odwagi pogonić księdza. Pawłowski wyciąga z torby różaniec,  oferuje go ochroniarzom, a ci grzecznie dziękują. Wychodzi do nas  blondynka w szpilkach, na brzuchu ma błyszczący pasek. Striptizerka z  10-letnim stażem.

- Niech ksiądz się zajmie głodnymi dziećmi, którym naprawdę dzieje się  krzywda. Żyjemy w wolnym kraju! Czy ja idę pod kościół z transparentem i  zniechęcam wiernych? Każdy ma swoje przekonania - mówi.

Striptizerka chwyta ks. Pawłowskiego pod ramię, próbuje zaciągnąć do  środka.

- Dla księdza wstęp gratis - żartują ochroniarze.

Poznański rynek jako peryferie wiary

- Ten ksiądz jakiś szalony! - denerwuje się brunetka z parasolką..

Przestępuje z nogi na nogę pod drugim poznańskim klubem Cocomo. aBy nie  rozmawiać z Pawłowskim, robi co kilka minut duże kółko dookoła  staromiejskiego ratusza. Nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Dzwonimy  więc do kierownika obu poznańskich przybytków. Mówi, że o księdzu słyszał,  ale go nie widział.

- Kończę pracę o godz. 16, a on grasuje później. Może ci z centrali coś  powiedzą?

Centrala sieci polskich domów uciech Cocomo to firma z Krakowa. Proszą o  pytania mailem. Obiecują, że odpowiedzą. Mija kilka dni, nie odpisują. Nie  odbierają telefonu. Nie dowiemy się, co myślą o "dywersji" księdza ani  tego, czy w Poznaniu spadło zainteresowanie klientów.

Również centrala kościelna, czyli kuria poznańska, nie odpowiada wprost,  co myśli o działalności Pawłowskiego.

Rzecznik ks. Maciej Szczepaniak odpisuje: "Działalność ewangelizacyjna  powinna skupiać się na głoszeniu osoby Jezusa Chrystusa, zwłaszcza ludziom  dotkniętym obojętnością wobec wiary, na peryferiach, jak mówi papież. Być  może Stary Rynek z klubami ze striptizem należy do takich peryferii. Nie  ma w tym zresztą nic nowego, Kościół na wzór Chrystusa zawsze starał się  szukać i ocalić to, co zginęło".

Kto tu jest demonem?

Zdobywamy numer telefonu byłej promotorki Cocomo. Przedstawia się jako  Agnieszka, studentka etymologii. W klubie go-go pracowała kilka miesięcy.

- Poległam na egzaminie z metod badawczych. Wywalili mnie ze studiów..  Potrzebowałam pracy, by utrzymać się w Poznaniu. Wiedziałam, że w Cocomo  stale szukają dziewczyn, bo jest duża rotacja.

Twierdzi, że lubiła tę pracę, była łatwa i przyjemna. - Przychodzisz na  sześć, siedem godzin. Zagadujesz facetów, spacerujesz. Ale oczywiście  muszą być efekty. Bez nich nie ma kasy.

Za każdego wprowadzonego gościa dostawała połowę ceny biletu wstępu, czyli  10 zł. Czasem mniej. Dodatkowo 10 zł za każdą godzinę pracy. - Dobrze  pracowałam, żadnego faceta nie przepuściłam, chciałam zarobić jak  najwięcej.

Z księdzem Agnieszka osobiście się nie spotkała, ale o nim słyszała. -  Mnie to nie przeszkadzało. Jestem wierząca i podziwiam go, że ma misję.  Ale to nie panie z parasolkami są demonami, które zaciągają mężczyzn do  klubu. Faceci wchodzą tam na własne życzenie. I to ich trzeba nawracać, a  nie dziewczęta.

Parasolki i jezusiki

Ks. Pawłowski zgadza się, że problem leży głównie po stronie mężczyzn. -  Panie trudniej potępić, łatwiej zrozumieć. Choć oczywiście nie popieram  tego, co robią, i modlę się, by znalazły mniej uwłaczającą pracę. Ale ich  nie oceniam, bo Kościół nie potępia grzesznika, tylko sam grzech..

Jednak Ryszard, student turystyki i rekreacji, właśnie w parasolkowych  paniach upatruje źródło wszelkiego zła. Przyznaje, że w Cocomo był dwa  razy. - Zagnały mnie do środka. Obskoczyły mnie. Nie powiem, bym żałował.  Brunetki, rude, blondynki, nawet łyse - wszystkie w najlepszym gatunku..  Zostawiłem 500 zł - mówi. Akcję księdza Pawłowskiego uważa za bezsensowną.

- Każdy sam wie, co jest grzechem, a co nie.

- Jest pan wierzący? - pytamy.

- Tak. I podczas przedświątecznej spowiedzi postaram się nie zapomnieć o  pobycie w Cocomo.

Czy ksiądz wyspowiadałby żonatego pod klubem, tuż po wyjściu od  striptizerek? - pytamy Pawłowskiego. Odpowiada, że nie widzi problemu.

- Spowiadałem już w różnych dziwnych okolicznościach. Biegnąc maraton, a  nawet na stacji benzynowej. Stoję, leję benzynę do baku, ktoś podchodzi,  zaczyna opowiadać. Odchodzimy na bok. Słucham.

W ostatnią sobotę przed świętami Bożego Narodzenia ksiądz znowu pokazuje  się na rynku. Tym razem w reklamówce ma statuetki małego Jezusa w żłobku.  Parasolkowe panie, nie zwracając na niego uwagi, nadal zaczepiają  przechodniów. Kiedy do nich podchodzi, nie chcą rozmawiać. Ale jezusiki  pod choinkę biorą.

Ks. Pawłowski przed Cocomo: - Nie oceniam tych pań, bo Kościół nie potępia  grzesznika, tylko grzech. #
Ze strony:
http://skroc.pl/2b875

--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

Data: 2014-01-16 14:42:45
Autor: Marek Czaplicki
I Bóg stworzył orgazm.
stevep pisze na pl.soc.polityka w dniu czwartek, 16 stycznia 2014 03:48:

A jak się to odbyło?
Po stworzeniu Adama i Ewy, Bóg odwiedził ich w raju. Powiedział: "Mam dla was dwa prezenty. Po jednym dla każdego. Ten kto wybierze jeden z nich będzie się nim cieszył do końca świata. Pierwszym jest>> sikanie na stojąco<<". Na to Adam: "O! Sikanie na stojąco, jakie to fajne, ja to chcę. Ja. ja."". "Dobrze - powiedział Bóg - Adamie wybrałeś. Bedziesz sikał na stojąco. A tobie Ewo, został wielokrotny orgazm". :-)

Data: 2014-01-16 15:04:08
Autor: A. Filip
I Bóg stworzył orgazm.
stevep <stevep011@invalid.tkdami.net> pisze:
# - Czy chce ksiądz, żeby klub upadł!? - krzyczy zdenerwowana
striptizerka. - Przyszedłem się podzielić radością modlitwy -
odpowiada spokojnie kapłan.
Do reklamówki wkłada różańce, ubiera się w sutannę, idzie na poznański
Stary Rynek, pod klub Cocomo. Trzyma w rękach transparent: "Chcemy ci
powiedzieć, że Bóg jest i może dziś przemienić twoje życie".
[...]
Ze strony:
http://skroc.pl/2b875

To jest "klub orgazmĂłw" a nie striptizu?

Prokuratura się nie czępnęła właścicieli za czerpanie korzyści z cudzego nierządu?

IMHO Ktoś "zniesławiająco niestarannie" dobrał słowa.

--
A. Filip
Bez kobiety mężczyzna jest tylko półczłowiekiem.  (Przysłowie Ĺźydowskie)

I Bóg stworzył orgazm.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona