Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   IV.

IV.

Data: 2011-04-21 16:08:47
Autor: cirrus
IV.
# Był na przykład taki starszy pan, który nierozsądnie wdawał się w dyskusje z młodymi ludźmi na temat zamachu oraz tego zdrajcy Komorowskiego. No i po pięciu minutach zostawał bez argumentów. Robił się wtedy taki bezradny: Jak to? Dlaczego ci młodzi ludzie, którzy mówią po polsku, mówią takie straszne rzeczy, że ja nie mam racji?

 A jak już był taki kompletnie bezradny, to za jedną z tych ekip, która już odchodziła, krzyknął: "Żydzi na Czerską!". Ale po dziesięciu minutach zrobił podobny błąd, znów się wdał w rozmowę z grupą młodzieży, która tak go rozsierdziła, że tym razem krzyknął: "Żydzi do obozu - tam jest wasze miejsce!".

Jak myślisz, dlaczego on tak zrobił?

 - Myślę, że taki pan rozumuje mniej więcej tak: jestem Polakiem, zginął mój prezydent, kraj traci niepodległość, rozmawiam z jakimiś młodymi ludźmi, którzy nie mają skośnych oczu, nie są czarni, wyglądają plus minus tak jak ja, ale prezentują jakiś zupełnie antypolski punkt widzenia. Kim więc są? Kto może wyglądać tak samo jak Polak, mówić po polsku równie dobrze jak Polak, a nawet lepiej, a nie być Polakiem? Tylko Żyd.

 Ale żeby być sprawiedliwym: przyszedł raz taki śmieszny starszy pan z doprawioną czarną brodą. Na gumce. Jak w teatrzykach dla dzieci. Założył białą jarmułkę albo coś w tym stylu, wyjął duży karton z napisem "Zgoda buduje" i stanął pod krzyżem.

To chyba fajnie, że człowiek przebrany za Żyda staje z hasłem "Zgoda buduje"?

 - To było hasło Komorowskiego. Czyli że niby Komorowski jest Żydem.

 No i jak on tak stanął, to z grupy obrońców wyszedł mężczyzna, podszedł do niego i powiedział: "Przez takich jak pan to potem tu przychodzą z >Wyborczej < i piszą, że my jesteśmy antysemici". I zabrał mu tę tablicę.
Zdarzyło ci się zareagować?

 - Narzuciłem sobie dyscyplinę, że tylko obserwuję. No i na początku z satysfakcją się przyglądałem, jak ci przechodzący obok krzyża młodzi ludzie wdają się w dyskusje z jego obrońcami i w ciągu kilku minut wytrącają im wszystkie argumenty. Choć może to nie jest zbyt precyzyjne określenie, bo obrońcy krzyża nie posługiwali się argumentami, tylko pewnikami.

 W każdym razie taki pierwszy moment, może nie sympatii, ale gdy opuściła mnie taka złośliwa satysfakcja - jacy oni śmieszni - był wtedy, kiedy zdałem sobie sprawę, że oni nie potrafią się bronić. Że nie za bardzo rozumieją, co mówią.

 Kiedyś pewien starszy pan dał mi ulotkę, apel jakiegoś komitetu, żeby czym prędzej wycofać wojska amerykańskie z Polski. On mi to podał z taką satysfakcją, że tu, pod tym krzyżem, pod tym Pałacem, gdzie urzędował Lech Kaczyński, on mi coś takiego daje. A ja mu mówię: "Ależ proszę pana, przecież świętej pamięci prezydent był za ścisłym sojuszem wojskowym z USA". Spojrzał na mnie bezradnie. Nic nie odpowiedział, tylko zaczął: "No wie pan..., ale w takich chwilach...". I odniosłem wrażenie, że zrobiło mu się smutno. Jakoś głupio, że go przyłapałem, że on z tą ulotką jest tu jakby nie na miejscu, a przecież chciał dobrze. I wtedy sobie pomyślałem, że niekulturalnie jest śmiać się z kogoś, kto w różnych dziedzinach życia nie daje sobie rady. Na przykład w dziedzinie formułowania poglądów i diagnoz politycznych.

 A potem pojawili się kontrmanifestanci, co to w prasie się nazywało, że przychodzi młodzież i jakieś tam happeningi robi. Byłem nimi rozczarowany.

Dlaczego?

 - Bo to nie były żadne happeningi. Raczej robienie hałasu.

 Pamiętam, jak pod krzyżem była taka może 40-osobowa grupka modlących się czy też śpiewających, a obok stało może dziesięciu takich happenerów, którzy krzyczeli, głośno puszczali Stonesów, podskakiwali, wchodzili między modlących się, rozpychali się, generalnie byli beznadziejni. I wtedy poczułem, że mam ochotę jednego z nich uderzyć. Do tego stopnia, że przebiegł mi taki dreszcz jak przed bójką.

 To był jedyny raz, kiedy w tym tłumie ludzi zdarzyło mi się, że chciałem kogoś uderzyć. A przecież mimo mojej już sympatii do wielu obrońców krzyża to jednak do silniejszej więzi czy wspólnoty poczuwałem się z tymi młodymi ludźmi, którzy przyszli się z tego krzyża pośmiać.

No i co wtedy pomyślałeś o swoim plemieniu?

 - Że może tych plemion jest więcej (śmiech).

 No, ale wracając do tamtej sytuacji. W pewnym momencie z grupy modlących się wypadł niski, chuderlawy chłopak, który miał może ze 16 lat i był kaleką. To znaczy miał jakiś taki dziwny paraliż rąk, nie mówił wyraźnie i tylko próbował coś krzyczeć zniekształconym, histerycznym głosem. Właściwie wył. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hdvxn


--
stevep

IV.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona