Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   JAK NAPASC NA PANSTWO?

JAK NAPASC NA PANSTWO?

Data: 2009-11-30 15:48:54
Autor: Karol
JAK NAPASC NA PANSTWO?
...wykla o przewrocie ideologicznym i metodach dywersji KGB w panstwach ktore zamierza sie podbic.

Etap pierwszy to demoralizacja mlodego pokolenia, przecietnie trwajaca od 15
do 20 lat. Tyle bowiem potzreba na wychowanie pierwszej zdeprawowanej i
wynarodowionej generacji.....


Etapy kolejne? Zachecam do obejrzenia filmu - i wyciagniecia prawidlowych
wnioskow o dzialalnosci zarowno politykow, jak i ....niektorych aktywistow w zyciu publicznym Polski  oraz....na grupach dyskusyjnych np. nalezacych do
GW-na.

http://prawica.net/node/19911

--


Data: 2009-11-30 16:17:02
Autor: Karol
JAK NAPASC NA PANSTWO?
 ...warto tez w kontekscie powyzszego wykladu, przeczytac:

* informacje o panu Herman Van Rompuy, obecnym Prezydencie UE, aby przesledzic
w jak dosc zagadkowy sposob, ewoluowaly jego poglady

* oraz dokladnie przeanalizowac skandaliczne zachowanie Buzka i wegierskiej
poslanki na forum Parlamentu UE, w stosunku do pana Nigel Farage, ktory mial
odwage przedstawic powazne zastrzezenia odnosnie wyboru van Rompuy i Ashton,
na wysokie stanowiska w tejze Unii.

http://prawica.net/node/19922

....i wyciagnac samodzielne wnioski.


*Herman Van Rompuy. Zapamiętaj to nazwisko. Jest to pierwszy Prezydent Unii
Europejskiej, która to Unia wraz z ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego przez
wszystkie 27 państw członkowskich na początku listopada 2009 przekształcona
została w rzeczywiste Stany Zjednoczone Europy. Ten prezydent Europy nie
został wybrany - został mianowany na tajnym spotkaniu głów rządów 27
państw-członków UE. Wybrali takiego, jakimi są oni sami. Herman Van Rompuy był
premierem Belgii. Znałem go, kiedy dopiero z trudnością rozpoczynał swoją
karierę polityczną.

Ażeby zrozumieć, kim jest Herman Van Rompuy, powinniście wiedzieć coś o
Belgii, małym kraju w Zachodniej Europie - to właśnie prototyp Unii
Europejskiej. Belgowie nie istnieją jako naród. Belgia jest sztucznym
państwem, stworzonym przez mocarstwa europejskie w 1830 r. jako polityczny
kompromis i eksperyment. Kraj ten liczy 6 mln Holendrów mieszkających we
Flandrii, północnej części kraju i 4 mln Francuzów, zamieszkujących Walonię,
południową część. Belgijscy Holendrzy, nazywani Flamandami woleli w swoim
czasie pozostać częścią Holandii, którą byli do 1830, podczas gdy belgijscy
Francuzi chcieliby przyłączyć się do Francji. Mimo to i jedni i drudzy zostali
zmuszeni zamieszkać razem w jednym państwie.

Belgowie nie lubią swojego państwa. Gardzą nim. Mówią, że ono nic nie
reprezentuje. Nie ma tam żadnych patriotów, ponieważ nikt nie jest gotów
umierać za flagę, która niczego nie reprezentuje. Ponieważ Belgia nie
reprezentuje niczego, Belgię uwielbiają ideologowie wielokulturowości. Mówią
oni, że bez patriotyzmu nie będzie wojen, a świat przez to stanie się lepszy.
Jak śpiewał John Lennon:

"Wyobraź sobie że nie ma żadnych państw, to nie takie trudne, żadnego
zabijania i żadnego umierania za coś, i żadnej religii też".


W 1957 belgijscy politycy byli ojcami chrzestnymi Unii Europejskiej. Ich celem
było przekształcenie całej Europy w jedną Wielką Belgię, tak, ażeby wojny
między narodami nie były już więcej możliwe, gdyż nie byłoby już dłużej
narodów - wszystkie narody Europy miały zostać wcielone w ramy jednego
sztucznego superpaństwa europejskiego.

Bliższe przyjrzenie się Belgii, temu prototypowi Europy, pozwala zauważyć, że
temu krajowi brakuje czegoś więcej, niż tylko patriotyzmu. Brakuje mu także
demokracji, brakuje szacunku dla rządów prawa, brakuje moralności politycznej.
W 1985 flamandzki filozof Lode Claes (1913-1997), w swej książce "Nieobecność
moralności" przekonywał, że bez tożsamości i poczucia autentycznej
przynależności narodowej nie może też być ani demokracji, ani moralności.

Jednym z tych, na których teza Lode Claes'a wywarła głęboki wpływ, był młody
polityk nazwiskiem Herman Van Rompuy. W połowie lat 1980. Van Rompuy,
konserwatywny katolik urodzony w 1947 r. był aktywistą sekcji młodzieżowej
Partii Chrześcijańskich Demokratów. Pisał on wtedy książki i artykuły na temat
znaczenia tradycyjnych wartości, roli religii, ochrony życia nienarodzonych,
chrześcijańskich korzeni Europy i o potrzebie ich zachowania. Niedemokratyczna
i amoralna natura polityków belgijskich odrzuciła go, co wprowadziło go w stan
swego rodzaju kryzysu. Lode Claes tuż przed swoim przejściem na emeryturę
zaproponował Hermanowi, żeby ten został jego następcą jako redaktor naczelny
pisma Trends, belgijskiego tygodnika ekonomiczno-finansowego. W tych też
okolicznościach zawarłem znajomość z Hermanem. Pewnego dnia zaprosił mnie na
lunch, ażeby zapytać, czy nie przyłączyłbym się do niego, gdyby ewentualnie
przyjął ofertę pracy dziennikarskiej. Odpowiedziałem twierdząco. Mówił mi, że
zastanawia się nad porzuceniem polityki i nie jest zdecydowany, który kierunek
życia zawodowego powinien obrać.

Nie jestem pewny, co stało się potem. Być może coś z tego, co mówił, dotarło
do przywódców partii chadeckiej, że Herman, błyskotliwy ekonomista i
intelektualista rozważa porzucenie polityki - być może złożono mu ofertę nie
do odrzucenia. Tak czy inaczej, Herman pozostał w polityce. Został senatorem i
członkiem rządu jako młody minister. W 1988 został przywódcą flamandzkich
chrześcijańskich demokratów.

Nasze drogi krzyżowały się od czasu do czasu aż do 1990, kiedy belgijski
parlament uchwalał bardzo liberalną ustawę aborcyjną. Belgijski król Baudouin
(1930-1993), gorliwy katolik, który ubolewał bardzo, że nie może mieć ze swoją
żoną dzieci, powiedział swoim przyjaciołom, że "abdykuje, a nie podpisze tej
ustawy". Belgijscy politycy, przekonani, że król blefuje, nie chcieli
dopuścić, żeby Belgowie obywatele dowiedzieli się o zastrzeżeniach króla wobec
tej ustawy. Pisałem na ten temat na łamach "The Wall Street Journal", w
rezultacie czego otrzymałem naganę ze strony gazety dla której pracowałem po
telefonie od belgijskiego premiera, chrześcijańskiego demokraty do mojego
wydawcy, byłego rzecznika tego premiera. Nie wolno mi już było więcej pisać na
temat spraw belgijskich w pismach zagranicznych.

W kwietniu 1990 król rzeczywiście abdykował z powodu ustawy aborcyjnej, a
Partia Chrześcijańskich Demokratów, kierowana przez Hermana Van Rompuy, który
zawsze nosił się dumnie, że jest dobrym katolikiem, zatwierdziła ustawę przez
kolegium ministrów -według procedury przewidzianej w belgijskiej konstytucji
na wypadek, kiedy nie ma króla. Wtedy przegłosowano przywrócenie króla na tron
następnego dnia. Opisałem całą tę sprawę w krytycznym artykule zamieszczonym w
"The Wall Street Journal", w konsekwencji czego zostałem zwolniony z pracy
przez moją gazetę za "ubolewania godne prowadzenie". Kilka tygodni później
spotkałem Hermana na ślubie naszego wspólnego przyjaciela. Podszedłem do niego
na pogawędkę. Widziałem, że czuł się bardzo niezręcznie - unikał kontaktu
wzrokowego i przerwał rozmowę przy pierwszej lepszej okazji. Od tamtego czasu
więcej ze sobą nie rozmawialiśmy.

Polityczna kariera Hermana toczyła się dalej. Został ministrem finansów rządu
belgijskiego i wicepremierem, potem przewodniczącym Izby Reprezentantów i
ostatecznie premierem. Nadal publikował swoje inteligentne intelektualne
książki, ale zamiast bronić koncepcji dobra, obecnie bronił koncepcji
"mniejszego zła". I zaczął też pisać haiku.

Dwa lata temu Belgia stanęła w obliczu najgłębszego politycznego kryzysu w
swej historii. Kraj był na krawędzi załamania w następstwie orzeczenia Sądu
Najwyższego z 2003 r., że istniejący okręg wyborczy Bruksela-Halle-Vilvoorde
(BHV), obejmujący dwujęzyczną Brukselę i otaczające ją niderlandzkojęzyczne
otoczenie Halle-Vilvoorde jest niezgodne z belgijską konstytucją i że
parlament powinien znaleźć sposób naprawienia tego stanu rzeczy. Orzeczenie to
było rezultatem skargi, że okręg BHV jest niegodny z konstytucją, gdyż
powinien być on podzielony na dwujęzyczny okręg wyborczy Bruksela i
niderlandzkojęzyczny okręg wyborczy Halle-Vilvoorde. Skarga ta została
wniesiona przez flamandzkiego mieszkańca okręgu Halle-Vilvoorde... Hermana Van
Rompuy.

W 2003 chrześcijańscy demokraci nie znaleźli się u steru rządów i Herman stał
się przywódcą opozycji. Jego skarga konstytucyjna miała w swej intencji
spowodować problemy polityczne rządu liberałów, który uchylił się od
przeprowadzenia podziału okręgu BHV, ponieważ partie frankofońskie w rządzie
belgijskim odmówiły uznania orzeczenia belgijskiego Sądu Najwyższego.
Flamandzcy chrześcijańscy demokraci poszli więc do wyborów w 2007 ze swoim
głównym hasłem wyborczym, że jeśli uzyskają władzę, doprowadzą do podziału
okręgu BHV. Herman prowadził kampanię pod tym kątem i jego partia wygrała
wybory i stała się najsilniejszą partią flamandzką w parlamencie.

Kryzys polityczny w Belgii ciągnął się od czerwca do grudnia 2007, ponieważ
okazało się rzeczą niemożliwą powołanie rządu, składającego się z dostatecznej
liczby ministrów niderlandzkojęzycznych (Flamandów) i frankofońskich
(Walonów). Flamandowie domagali się, żeby BHV był podzielony tak, jak nakazał
Sąd Najwyższy, Walonowie natomiast odmawiali zastosowania się do tego
werdyktu. Ostatecznie flamandzcy chrześcijańscy demokraci dali za wygraną,
sprzeniewierzyli się obietnicy wyborczej, jaką składali swoim wyborcom i
zgodzili się przystąpić do rządu bez podziału okręgu BHV. Co gorsza, nowy rząd
miał teraz więcej ministrów walońskich, niż flamandzkich i nie miał poparcia
większości flamandzkiej w parlamencie, pomimo, iż Flamandowie stanowią 60
proc. ludności Belgii.

Herman został przewodniczącym parlamentu. Pełniąc tę funkcję nie mógł
dopuścić, żeby parlament i znajdująca się tam większość flamandzka zagłosowała
za ustawą o podziale BHV. Dopuszczał się w tym celu wszelkiego rodzaju
chwytów. Pewnego dnia okazało się, że zamki w drzwiach wejściowych do sali
posiedzeń zostały wymienione, tak iż parlament nie mógł zebrać się w celu
przeprowadzenia głosowania w tej sprawie. Kiedy indziej przez cały tydzień
Herman nie pojawiał się w swoim biurze tylko dlatego, aby uniknąć otwarcia
listu, domagającego się wniesienia sprawy pod obrady. Jego taktyka sprawdzała
się. W grudniu 2008, kiedy belgijski premier zmuszony był poddać się do
dymisji w obliczu skandalu finansowego, Herman został nowym przywódcą rządu, w
którym przeważali ministrowie frankofońscy i który nie jest reprezentatywny
dla większości flamandzkiej kraju. Podczas ostatnich 11 miesięcy Herman z
wielką zręcznością unikał jakiegokolwiek parlamentarnego głosowania w sprawie
BHV, przeciągając w nieskończoność sytuację, którą Sąd Najwyższy, w odpowiedzi
na wniesioną przez tegoż samego Hermana skargę w 2003 r., uznał za sprzeczną z
belgijską konstytucją.

Obecnie Herman doszedł do przewodnictwa Europie. Podobnie jak Belgia, tak i
Unia Europejska jest niedemokratyczną instytucją, która potrzebuje
przebiegłych liderów, którzy są zdolni odrzucić wszystko, co kiedykolwiek
głosili i którzy wiedzą, jak się narzuca narodowi decyzje wbrew woli narodu.
Mniejsza o demokrację, moralność i rządy prawa, nasi lepsi wiedzą, co jest dla
nas dobre, lepiej niż my sami. A Herman jest właśnie jednym z tych naszych
lepszych. Przebył długą drogę od czasu, kiedy był zdegustowany polityką w
belgijskim stylu.

Herman jest jak przebiegły czarownik z "Władcy pierścieni" Tolkiena, Saruman,
który przeszedł na stronę przeciwnika. Kiedyś rzeczywiście było dla niego
ważne to, co i dla nas. Ale nie trwało to długo. Teraz wybudował sobie wysoką
wieżę, z której sprawuje nad nami wszystkimi swoją władzę.*

http://www.asme.pl/125954753491253.shtml


--


JAK NAPASC NA PANSTWO?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona