W dniu .11.2017 o 18:21 <jacekbialy80@gmail.com> pisze:
Oto jak funkcjonowały JOW-y w przeciętnym średniej wielkości mieście Polski:
Najpierw rządzi wielka koalicja SLD-PSL. Po kilku latach ludzie ich mają dość, więc zaczyna się szukanie słupów (dokładnie takich jak Plichta od AG). Owe słupy zakładają własne komitety wyborcze o nazwach "Niezależni", albo "Nasze miasto", albo jeszcze jakoś tak. Po wyborach, dotychczasowi 'niezależni kandydaci' stają się przybudowkami starej oligarchii (na głębszej prowincji jest jeszcze gorzej, gdyż rządzący bossowie potrafią swoich konkurentów wykańczać fizycznie).
Sytuacja mogłaby się powtórzyć w roku 2018 w wykonaniu tym razem skompromitowanej Platformy. Na szczęście Sejm zdążył poprawić ordynację wyborczą, co oznacza pożegnanie z JOW-ami.
Być może JOW-y by się sprawdzały, gdyby Polska była wyspa leżącą gdzieś na Pacyfiku. Lecz w realiach walki z oligarchią JOW-y stanowią dla tej ostatniej świetną pożywkę. Tymczasem zwalczanie oligarchii jest sprawa zasadniczą dla suwerenności kraju takiego jak Polska.
Pozdrawiam
Jacek
"Jednostka niczym, masa siłą", czy to czasem nie słowa Iljicza?
--
stevep
|