Data: 2009-09-12 20:20:41 | |
Autor: boukun | |
Jak dogadano się z SB, kim byli negocjatorzy? | |
[...] Od kilku miesięcy Instytut Pamięci Narodowej konsekwentnie odmawia udzielenia wglądu do dokumentów wytworzonych przez stalinowski wymiar sprawiedliwości oraz inne organy bezpieczeństwa państwa, np. tych związanych z Okrągłym Stołem, np. Jacka Kuronia, Lecha Kaczyńskiego oraz innych "negocjatorów" prowadzących rozmowy z SB.
Czy Polacy nie mają prawa poznać prawdy o tym, jak doszło w latach osiemdziesiątych do zmiany ustroju - jak dogadano się z SB, kim byli negocjatorzy? Powodem takiego działania jest wymóg formalny, wynikający z ustawy o IPN, polegający na przedstawieniu przez wnioskodawcę dorobku publicystyczno - naukowego. Nie jest się historykiem lub dziennikarzem z uznanym dorobkiem publicystycznym - to o dostępie mowy być nie może. Pytanie tylko jaka jest "norma Kurtyki"? Sytuacja sprowadza się do sytuacji, gdzie koledzy pana prezesa co nóż dorabiają na publikowaniu materiałów w Arkanach, Tygodniku Powszechnym, lub też "dokonują przecieków" do Gazety Polskiej, szczególnie zaś do Życia Warszawy. Działanie takie jest o tyle dziwne, że wiele z żądanych materiałów nie jest obłożne żadną klauzulą tajności, została ona zdjęta, lub taka klauzula utraciła dawno racje bytu, bowiem, wytworzone materiały są starsze niż 50 lat, bowiem informacje zawarte w żądanym materiale nie wchodzą w skład katalogu spraw podlegającym ochronie obecnie obowiązującej ustawy o ochronie informacji niejawnej. Z tego powodu klauzule winny zostać usunięte. Kuriozalnym jest to, że prezes Kurtka odmawia konsekwentnie wyrażenia zgody na wgląd, wglądu np. do akt procesów karnych, prowadzonych w Kielcach w latach 1945 - 56 przez wojskowy wymiar sprawiedliwości, odtajniają zaś materiały wytworzone przez WSI, dotyczące np. Suboticia Co jest przyczyną takiego zachowania? O co chodzi IPN? Co ukrywa prezes Kurtyka, czego nie chce pokazać opinii publicznej?.... http://www.raportnowaka.pl/news.php?typ=news&id=260 Lech Wałęsa poinformował o upoważnieniu danym Kaczyńskiemu do prowadzenia tajnych pertraktacji ze Służbą Bezpieczeństwa "Ja upoważniłem J. Kuronia i jeszcze około 20 osób w różnym czasie do rozmów w tym z SB, bo wtedy podstawowe decyzje były w ich rękach. Wyznaczeni nie byli upoważnieni do podejmowania decyzji, a tylko do odblokowania marszu do Wolnej Polski. Tajne negocjacje prowadził w jakimś czasie między innymi z mojego polecenia Kaczyński. W tym przypadku chodziło o to by wyrwać komunistom P. Jóźwiaka i P Malinowskiego z ich organizacjami i osadzić zamiast zgłoszonego Kiszczaka Premierem Tadeusza Mazowieckiego". W nadesłanej przesyłce mowa też o wystąpieniach Kancelarii Prezydenta RP oraz rzecznika Prasowego Rządu zaprzeczających informacji o udzieleleniu braciom Kaczyńskim przez Lecha Wałęsę upoważnienia do prowadzenia tajnych rozmów ze Służbą Bezpieczeństwa. Komentarz: Nie wiadomo, czy oficer Służby Bezpieczeństwa znany jako Lesiak prowadząc w latach osiemdziesiątych służbowe rozmowy z Kuroniem i braćmi Kaczyńskimi pytał ich o upoważnienia do występowania w imieniu Lecha Wałęsy. Wiadomo natomiast, że Służba Bezpieczeństwa posiadała w tym czasie niczym nie ograniczony, bezpośredni dostęp do Wałęsy, który po 13.12.1981 r. był dla władz PRL taką samą prywatną osobą jak bracia Kaczyńscy, Kuroń i każdy inny członek 10 milionowego, byłego NSZZ "Solidarność". Nie wiadomo, jak długo jeszcze Kancelaria Prezydenta RP i Rzecznik Prasowy Premiera tak samo hiperaktywnie i nadgorliwie reagować będą na każdą informację dotyczącą prywatnej przeszłości osób powołanych do pełnienia w Polsce funkcji publicznych. Wiadomo natomiast, że używanie samolotów, samochodów i telefonów służbowych tudzież wykorzystywanie podległych pracowników do celów prywatnych sprzeczne jest z normami unijnymi. Wiadomo, że jeśli Polska jest już takim samym unijnym państwem dobrobytu jak grecka część Cypru i Królestwo Belgów, gdzie każdy obywatel ma niezbywalne prawo do posiadania własnej przeszłości prywatnej i przyszłości politycznej, a nawet może mieć na utrzymaniu żyda w rodzinie, być pedałem, homoseksualistą i nie musi wcale za pomocą stażystki prostować sobie na sposób amerykański cygar, ani odcinać się rzecznikiem od niedwuznacznych pomówień o haniebną przeszłość, gdyż Służba Bezpieczeństwa, carska Ochrana i Gestapo gromadziły przecież na mikrofilmach nie wice i domysły, pełnomocnictwa jednych wystawiane drugim, lecz podpisane zeznania, konkretne dowody, przy pomocy których każdego według potrzeb długo jeszcze będzie można brać w obroty, na serio. Tekla Stańczyk http://sowa.beeplog.de/17379_168841.htm http://ma.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?47218 |
|