Wreszcie się stało to, co stać się musiało. Popisowo wręcz zdycha smoleńszczyzna. Oto Gazeta Wyborcza wysłuchała prokuratorów a następnie zdała z tego relacje. Wnioski są proste acz na swój sposób zaskakujące. Zasadniczy jest zaś taki, że poziom umysłowy “ekspertów” jest mniej więcej taki sam, jak poziom zdrowia psychicznego ich promotora.

No bo że są to idioci, to mniej więcej wiedzieliśmy, ale że aż tacy idioci, to tego nie podejrzewaliśmy. Nawet Macierewicz, swoją drogą idiota koncesjonowany, ma na to nawet papier Ministerstwa Zdrowia, przyznaje: tak, to są kretyni ci moi eksperci, ale przecież to miało być tajemnicą państwową. I złożył już nawet donos u innego prokuratora, bo istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa zdrady owej tajemnicy państwowej.

A konkretnie co zdradzono?

To mianowicie, Ĺźe ekspertami pana Antka byli: wybitny specjalista od kartonowych modeli samolocikĂłw, znawca wybuchĂłw, ktĂłry wybuch paczki kapiszonĂłw widział jeden raz w Ĺźyciu, 30 lat temu w szopie u wujka Heńka, oraz niewydarzony, domorosły jasnowidz, ktĂłry na kawałku blachy, pewnie z puszki po ogĂłrkach, wykrył trotyl. A na dodatek wszyscy razem wzięci zabawiają się podczas podróşy samolotem obserwowanie skrzydeł, stąd teĹź ich rozległa wiedza ekspercka na temat awioniki. Dla potomnych przypomnijmy jeszcze ich nazwiska: Wiesław Binienda, Jan Obrębski i Jacek Rońda. Wszyscy to profesorowie a ich rewolucyjne teorie,  to ma być ta pilnie strzeĹźona tajemnica państwowa!

Czyli oto doczekaliśmy czasĂłw Ĺźe bele debil, a zwłaszcza mega debil z tytułem profesorskim, jest szczegĂłlnie chroniony, a ujawnienie wiedzy o tym Ĺźe jest debilem, to niewybaczalne naruszenie państwowej tajemnicy.  Ciężki jest los tych robiących za autorytety u autoryteta, ktĂłry obowiązkowo winien być skoszarowany w pilnie strzeĹźonym szpitalu.

http://tiny.pl/qhhb2

 Jak dupy dają to co wy tu jeszcze robicie Idzikowski?  wyruchajcie se jakiś autorytet zamiast przynudzać na psp