Dnia Mon, 2 Sep 2019 13:05:38 +0200, Ewa napisał(a):

Oba laptopy korzystają z tego samego routera w celu połączenia
z Internetem przez WiFi.

Skoro masz sieć w obu lapkach to wystarczy że niezbędne dane prześlesz
przez nią właśnie. Mailem lub gdy duży kawałek danych - przez chmurę.
Inny sposób, dosyć oczywisty, to użyć pendrajwa. Lecz jeśli planujesz
używać obu lapków i mieć bezustanny kontakt między nimi to musisz
wykorzystać windowsowy mechanizm sieci lokalnej. Tyle że przewiduję duże
problemy gdy będziesz to chciała zrobić między XP a nowszym windowsem.
Tu niech się wypowiedzą ci co na świeżo ćwiczyli. --
Jacek
I hate haters.

Dnia 02.09.2019 Jacek Maciejewski <jacmac@go2.pl> napisał/a:

wykorzystać windowsowy mechanizm sieci lokalnej. Tyle że przewiduję duże
problemy gdy będziesz to chciała zrobić między XP a nowszym windowsem.
Tu niech się wypowiedzą ci co na świeżo ćwiczyli.

Da się, udostępniałem u znajomego folder z 10-tki dla XP. Musiałem tylko włączyć SMB v.1 i powiedzieć AV, żeby odczepił się od ruchu z klienckiej maszyny. Na kliencie za to nie mógł zapamiętać hasła, na szczęście "net use Z: \\komp\udział hasło" poszło.

Ale osobiście zrezygnowałbym z takiego rozwiązania na rzecz
jakiegoś programu do synchronizacji (syncthing, klony rsynca,
microsoftowe SyncToy czy co tam będzie działać na XP- tego typu
softu jest mnóstwo).

--
Dominik Ałaszewski (via raspbianowy slrn)
"W życiu piękne są tylko chwile..." (Ryszard Riedel)
Wyrażam wyłącznie prywatne poglądy zgodnie z Art. 54 Konstytucji RP Pisząc na priv zmień domenę na gmail.

"Dominik Ałaszewski" news:qklceh$eue$2news.vectranet.pl

jakiegoś programu do synchronizacji (syncthing, klony rsynca,
microsoftowe SyncToy czy co tam będzie działać na XP- tego typu
softu jest mnóstwo).

Mnóstwo tylko traf na ten jeden dobry, który spełni oczekiwania szukające. Nie każdy chce mieć kobajny o olbrzymich możliwościach, w których niejeden się gubi.
Poszukuję od lat bezskutecznie małego programu, który tylko synchronizuje foldery, nic więcej nie potrzeba.
Nie potrzebuję komunikacji przez IP, bo synchro odbywa się w obrębie danej maszyny. Program ktory zagada pod XP.
Swego czasu z kilku jakie wskazano, w miarę przyjaźnie wyglądował "Cobian Backup" dla win.
Ale nie do końca robił to czego oczekuję, za każdym razem od nowa przerzucał dane z datą nowej, zaplanowanej synchronizacji.
A mi chodzi o program, który będzie realizował:
Mamy sobie n-folderów na dysku roboczym i
chcemy je co jakiś czas cyklicznie archwizować na drugim dysku (penie, itp.), który na tą
okoliczność raz na jakiś czas podłączymy do danej maszyny. Wtedy program odpowiedzialny za
robienie "lustra" wszystko sobie sprawdzi co już ma, czego nie ma na
docelowym dysku, braki sobie dociągnie z dysku podlegającemu archwizacji, pliki zmienione (rozrosły się) na źródle skoryguje, dopisze ciąg dalszy w kopii bez potrzeby przerzucania od nowa całego pliku.
Czyli nawet nie ma potrzeby aby mu planować jakieś zadania. Po prostu relizujemy synchro przez ręczne uruchomienie program, a on sobie porówna źródło-kopia i skoryguje różnice w zawartości.
Oczywiście, żawsze można się bawić w ręczne 100% kopiowanie od nowa bez
sprawdzania co już było a co trzeba dociągnąć, co nadpisać. Czyli od nowa
100% danych przewalać bez względu czy już je kiedyś przenosilśmy czy też nie.
Jak w źródle zmieniły się daty niektórym plikom (czyli były modyfikowane) to
zapyta czy nadpisać (albo sam je "wyrówna" bo ma być lustro). Jak któryś z plików zmienił ścieżkę (był w folderze A, został przesunięty do  foldera B i żeby na kopii nie występował od tego momentu  zarówno w folderze A i B, tylko w samym B gdzie został przesunięty) to też wyłapie, że już ma taki plik, tylko na innej ścieżce i zapyta czy przesunąć w lustrze (lub zrobi to bez pytania, bo zadaniem ma być lustro 1:1 wskazanych źródłowych folderów).
Samo ręczne przenoszenie plików ma tą wadę, że nie ma odróżnienia dla nadpisywanych plików, których nazwy są te same, aby tylko próbował przepychać pliki (lub lepiej niewielkie dane korekcyjne aby stary plik uczynić nowym aktualnym), którym zmieniła się data edycji (co by oznaczał, że było coś w nim grzebane). Chyba, że program ma taką opcję, że napisuje plik tylko wtedy gdy zmieniła się jego data modyfikacji ( czy suma kontrolna jak się zawartość zmieniła), a pliki które mają takie same daty (czyli nie zostały naruszone i mają niezmienną sumę kontrolną w relacji: dysk źródło -> dysk kopia
w ogóle nie próbuje kopiować tylko omija, w kopii nic na ich temat nie dopisuje.