Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Jak polscy ministrowie zacierają ślady z katastrofy

Jak polscy ministrowie zacierają ślady z katastrofy

Data: 2010-06-01 03:58:06
Autor: u2
Jak polscy ministrowie zacierają ślady z katastrofy
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Naciskano-zebysmy-nie-jechali-do-Moskwy,wid,12302583,wiadomosc_prasa.html

"Czy byliście państwo na bieżąco informowani o działaniach
prowadzonych przez Rosjan?

Na spotkaniu pytaliśmy ministra Arabskiego, dlaczego Polska nie
uczestniczy w tym śledztwie czynnie i czy prawdą jest, że jeszcze nie
wszystkie ciała są w Moskwie. Odpowiedział, że wszystko jest w
porządku, że on w pełni ufa prowadzącym śledztwo Rosjanom, a Polacy
nie mogą prowadzić postępowania, bo tak przewiduje konwencja
chicagowska. Mówił, że trumny będą plombowane w Moskwie i nie można
ich w Polsce otwierać, bo takie jest rosyjskie prawo. Gdy stwierdził,
że wszystkie ciała są już na miejscu, w instytucie patologii wstał mąż
jednej z ofiar i powiedział: "Panie ministrze, pan kłamie. Mam wydruk
informacji z internetu, w której pan prokurator generalny podał, że
nie ma jeszcze zwłok pilotów, ponieważ samolot jest odwrócony i nie
można go podnieść". Pan minister Arabski nic na to nie odpowiedział..

[...]

Co się działo dalej, już po identyfikacji pana Stefana Melaka?

Wiem, że to zabrzmi tragicznie, ale byłem szczęśliwy, że to jest on,
że ciało jest w całości. Oddałem jeszcze krew na próbki DNA,
podpisałem akt zgonu i zapytałem, czy mogę już zabrać brata do Polski.
I wtedy towarzyszący mi Rosjanin powiedział: "Nie, proszę pana, bo do
ciała pana brata ktoś się przyznaje, ktoś go wcześniej rozpoznał jako
swojego ojca". Dosłownie mnie zamurowało - myślałem, że dostanę
zawału. Zacząłem interweniować u pani minister Kopacz, która
potwierdziła, że ktoś wcześniej rozpoznał to ciało i podała mi
nazwisko tej osoby.

Skontaktował się pan z tym człowiekiem?

Wtedy otrzymałem następny cios - usłyszałem, że wyjechał on w
poniedziałek do Warszawy. Całkowicie przybity wróciłem do hotelu z
przekonaniem, że mimo rozpoznania zwłok, nie wrócę ze Stefanem.

Gdy już byłem w hotelu, podszedłem do tablicy, na której zamieszczano
informacje po polsku przeznaczone dla nas. I tam zobaczyłem, że jest
nazwisko człowieka, który miał rzekomo wyjechać w poniedziałek do
Warszawy. Podbiegłem do przedstawicielki polskiego konsulatu, która
była na miejscu, i zapytałem, gdzie jest ten człowiek. Usłyszałem, że
właśnie pojechał do instytutu patologii. Wzburzony powiedziałem, o co
chodzi, i poprosiłem o telefon interwencyjny do pani minister Kopacz.
Podałem numer telefonu do rosyjskiego śledczego, który na szczęście
sobie zapisałem, i jego nazwisko. Po kilku minutach pani konsul
dodzwoniła się do asystenta minister Kopacz, ale ten nie chciał jej
połączyć. Wtedy pani konsul się rozłączyła, zadzwoniła do wiceministra
Najdera i po kilku minutach został podstawiony samochód. W eskorcie
rosyjskiej milicji zawieziono mnie z powrotem do instytutu.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, sprawa już była wyjaśniona - dowiedziałem
się, że orzymam akt zgonu, że Stefan wróci do kraju, że dostanę
należące do niego przedmioty."

Jak polscy ministrowie zacierają ślady z katastrofy

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona