Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Jak powstała polityczna poprawność

Jak powstała polityczna poprawność

Data: 2009-03-07 08:55:40
Autor: mkarwan
Jak powstała polityczna poprawność
Gdzie te wszystkie rzeczy, o których słyszeliście dziś rano -
wiktymologiczny feminizm, ruch praw gejów, wymyślone statystyki, poprawianie
historii, kłamstwa, żądania, cała ta reszta - skąd to się wywodzi?
Po raz pierwszy w naszej historii Amerykanie trwożą się przed tym co
powiedzą, co napiszą i co pomyślą.
Boją się, że mogą użyć niewłaściwego słowa, słowa osądzonego jako obraźliwe,
lub niewrażliwe, lub rasistowskie, seksistowskie, czy homofobiczne.

My widzieliśmy takie rzeczy, zwłaszcza w naszym XX wieku, w innych krajach.
I zawsze podchodziliśmy do tego z mieszanką litości i, prawdę mówiąc,
rozbawienia, ponieważ uderzało nas to jako bardzo dziwne, że ludzie mogliby
pozwolić na rozwinięcie się sytuacji, w której baliby się jakich używają
słów.

Ale my mamy teraz taką sytuacje w naszym kraju.
Mamy ją przede wszystkim na uniwersyteckich kampusach, ale to już się
rozprzestrzenia na całe społeczeństwo.
Skąd to się bierze?
Co to jest?
Nazywamy to "poprawnością polityczną".
Nazwa powstała jako swego rodzaju żart, dosłownie dowcip komiksowy, i my
ciągle mamy tendencję traktować tę
rzecz jako niezupełnie poważną.
W rzeczywistości jest ona śmiertelnie poważna.
Jest ona wielką chorobą naszego stulecia, chorobą, która kosztowała życie
dziesiątków milionów w Europie, Rosji, Chinach, faktycznie w całym
świecie.
Jest to choroba ideologii.
Polityczna poprawność nie jest śmieszna.
Polityczna poprawność jest śmiertelnie poważna.
Jeśli spojrzymy na to analitycznie, jeśli spojrzymy na to historycznie, to
szybko odkryjemy co to faktycznie jest.

Polityczna poprawność to kulturowy marksizm.
To marksizm przełożony z realiów ekonomicznych na realia kulturowe.
To jest proces, który sięga nie ruchu lat 60., hippisowskiego, ruchu pokoju,
ale okresu I Wojny Światowej.
Kiedy porównamy główne tezy politycznej poprawności z klasycznym marksizmem,
analogie są oczywiste.
Po pierwsze, w obu wypadkach jest to ideologia totalitarna.
Totalitarna natura politycznej poprawności nigdzie nie jest tak oczywista,
jak na kampusach wyższych uczelni, z których wiele w tej chwili stało się
pokrytymi
bluszczem małymi Północnymi Koreami.

Student czy profesor, który odważył się gdziekolwiek przekroczyć linię
wytyczoną przez feministkę czy aktywistę praw gejów, czy miejscową grupę
czarnych czy Latynosów, czy którąkolwiek z innych wyświęconych na
"poszkodowane" grup, wokół których obraca się ta sprawa politycznej
poprawności, szybko znajdzie się w kolizji z prawem.
W małym lokalnym systemie prawnym uczelni przedstawione są im formalne
zarzuty i wymierzona kara, w procesach nierzadko przypominających sądy
kapturowe.

Tutaj próbujemy spojrzeć w przyszłość jaką polityczna poprawność szykuje
całemu narodowi.
W istocie wszystkie ideologie są totalitarne, ponieważ esencją ideologii
(zwracam uwagę, że właściwie rozumiany konserwatyzm ideologią nie jest) jest
podjęcie pewnej filozofii i twierdzenie, że na bazie tej filozofii pewne
rzeczy muszą być prawdziwe.
Jak np., że cała historia naszej kultury jest historią opresji kobiet.
Ponieważ stoi to w sprzeczności z rzeczywistością, rzeczywistość musi być
zakazana.
Musi być zakazane odnoszenie się do rzeczywistości historycznej.

Ludzie muszą być zmuszeni do życia w kłamstwie, a ponieważ ludzie z natury
mają opory przed życiem w kłamstwie, to oczywiste, że używają swoich oczu i
uszu żeby sprawdzić jak jest i mówią
"Chwileczkę. To nie jest prawda. Przecież widzę, że to nie jest prawda" .

W związku z tym żądanie życia w kłamstwie musi być poparte przemocą państwa.

Stąd ideologia nieodmiennie stwarza państwo totalitarne.

Po drugie, marksizm kulturowy, tak jak marksizm ekonomiczny, posługuje się
jednoprzyczynowym wyjaśnieniem historii.
Marksizm ekonomiczny mówi, że historię determinuje własność środków
produkcji.

Marksizm kulturowy, czyli polityczna poprawność, twierdzi, że cała historia
jest zdeterminowana przez władzę, za pomocą której jedne grupy, definiowane
w kategoriach rasy, płci, itd., podporządkowują sobie inne grupy.
Nic innego się nie liczy.
Cała literatura, w istocie, jest o tym.
Wszystko w przeszłości ma związek z tą jedną rzeczą.

Po trzecie, tak jak w ekonomicznym marksizmie pewne grupy, tj. robotnicy i
chłopi, są dobre a priori, a inne grupy, burżuazja i posiadacze kapitału, są
złe, tak w kulturowym marksizmie poprawności politycznej pewne grupy są
dobre: kobiety feministki (tylko kobiety feministki, nie-feministki
przyjmuje się, że nie istnieją), czarni, Latynosi, homoseksualiści.
Te grupy uznane są za "poszkodowane" i jako takie automatycznie są dobre,
bez względu na to co którakolwiek z nich robi.
Podobnie, biali mężczyźni są automatycznie uznani za złych, w ten sposób
stając się odpowiednikiem burżuazji w marksizmie ekonomicznym.

Po czwarte, oba, i marksizm ekonomiczny, i marksizm kulturowy, opierają się
na wywłaszczeniu.
Kiedy klasyczni marksiści, komuniści, przejęli Rosję, wywłaszczyli oni
burzuazję, odebrali jej własność.
Podobnie kiedy kulturowi marksiści przejmują kampus uniwersytecki,
wywłaszczają oni za pośrednictwem środków takich, jak przydziały (quotas) w
przyjmowaniu na studia.
Kiedy białemu studentowi o wysokich możliwościach odmawia się przyjęcia do
college'u na rzecz czarnego czy Latynosa, który nie jest tak zdolny, biały
student zostaje wywłaszczony.
Akcja afirmatywna (affirmative action) w całym naszym społeczeństwie dzisiaj
to system wywłaszczeniowy.
Firmy posiadane przez białych nie otrzymują kontraktów, ponieważ te są
zarezerwowane dla, powiedzmy, Latynosów czy kobiet.
Zatem wywłaszczenie jest zasadniczym narzędziem obu form marksizmu.

I wreszcie, oba, marksizm ekonomiczny i kulturowy, używają metody
analitycznej, która daje im odpowiedzi jakich chcą.
W przypadku klasycznego marksizmu tą metodą analityczną jest marksistowska
ekonomia.

W wypadku kulturowego marksizmu jest nią dekonstrukcjonizm.
Dekonstrukcjonizm zasadniczo bierze jakikolwiek tekst, usuwa z niego całe
znaczenie i wprowadza na to miejsce znaczenie pożądane.
Tak więc otrzymujemy, na przykład, że cały Szekspir jest o opresji kobiet,
czy że Biblia jest w istocie o rasie i płci.
Wszystkie te teksty służą udowadnianiu, że "cała historia jest historią jaka
grupa miała władzę nad jakimi innymi grupami".

Zatem podobieństwa są ewidentne między klasycznym marksizmem, z jakim
zapoznaliśmy się w przypadku Związku Sowieckiego, i kulturowym marksizmem,
jaki widzimy dzisiaj w postaci poprawności politycznej.
Ale te podobieństwa nie są przypadkowe.
Te podobieństwa nie wzięły się z niczego.

Prawda jest taka, że polityczna poprawność ma swoją historię, historię
znacznie dłuższą niż - poza wąską grupą akademików to zjawisko
studiujących - wielu ludzi zdaje sobie sprawę.
Ta historia sięga, jak powiedziałem, I Wojny Światowej, tak jak wiele innych
patologii, które rozkładają nasze społeczeństwo i, w istocie, naszą kulturę.
Teoria marksistowska mówiła, że kiedy przyjdzie europejska wojna powszechna
(tak jak przyszła w 1914), klasa robotnicza w całej Europie powstanie i
obali rządy - burżuazyjne rządy - ponieważ robotnicy mieli więcej wspólnego
ponad narodowymi granicami z sobą, niż z burżuazją i klasą rządzącą w ich
własnym kraju.
No ale 1914 przyszedł i tak się nie stało.
W całej Europie robotnicy zwarli się wokół swoich narodowych sztandarów i
zadowoleni wymaszerowali zwalczać jedni drugich.
Kaizer wymienił uściski rąk z przywódcami marksistowskiej Socjaldemokracji w
Niemczech i powiedział, że od teraz nie ma partii, są tylko Niemcy.
Podobnie stało się w każdym innym kraju Europy.
Więc coś tu nie było w porządku.
Dla marksistów z definicji nie mogła być winna teoria.
W 1917 doprowadzili oni wreszcie do przewrotu marksistowskiego w Rosji i
wyglądać zaczęło, że teoria się sprawdza - ale wkrótce zacięła się znowu.

Nie rozpowszechniała się, i kiedy zaraz po wojnie wysiłki były robione w tym
kierunku, z powstaniem Spartakistów w Berlinie, rządem Beli Kuna na
Węgrzech,
Monachijską Republiką Radziecką, robotnicy nie poparli ich.
Więc marksiści mieli problem.
I dwóch z nich zaczęło nad nim pracować: Antonio Gramsci we Włoszech i
Gyorgy Lukács na Węgrzech.
Gramsci powiedział, że robotnicy nigdy nie rozpoznają swojego rzeczywistego
interesu klasowego, jak go zdefiniował marksizm, o ile nie zostaną wyzwoleni
od kultury Zachodu, a w szczególności od religii chrześcijańskiej; że
kultura i religia czynią ich ślepymi na ich rzeczywisty interes klasowy.
Lukács, uważany za najznakomitszego teoretyka marksizmu od czasu samego
Marksa, pytał w 1919 roku: "Kto nas uratuje od cywilizacji Zachodu?"
On to też teoretyzował, że największym kamieniem na drodze do ustanowienia
marksistowskiego raju jest kultura: cywilizacja Zachodu jako taka.

Lukács miał szansę sprawdzić swoje idee w praktyce, ponieważ kiedy domowego
chowu bolszewicki rząd Beli Kuna zostaje ustanowiony na Węgrzech w 1919 r.,
zostaje on mianowany zastępcą komisarza kultury i pierwszą rzeczą jaką robi,
jest wprowadzenie edukacji seksualnej w szkołach węgierskich.

Więcej nie było potrzeba, żeby robotnicy nie poparli rządu Beli Kuna,
ponieważ Węgrów to normalnie zatkało, robotników jak i wszystkich innych.
Ale Lukács już wtedy coś zrozumiał, co wielu z nas dziwi jeszcze dzisiaj i
co my przyjmujemy za "nowinkarstwo".

W 1923 r. w Niemczech zostaje założony "think-tank", organizacja
intelektualna, która podejmuje się roli przełożenie marksizmu z kategorii
ekonomicznych na kategorie kulturowe i która w końcu lat 1930 tworzy
praktycznie bazę tego, co my nazywamy dziś polityczną poprawnością.
Umożliwił to wszystko młody i bardzo bogaty spadkobierca niemieckiego
handlowca-milionera, Felix Weil, który stał się marksistą i miał dużo
pieniędzy do wydania.
Wzburzały go podziały między marksistami, stał się więc sponsorem czegoś, co
nazywało się Pierwszy Marksistowski Tydzień Prac, który to tydzień
zgromadził Lukácsa i wielu czołowych niemieckich myślicieli, aby nad tymi
podziałami popracowali.
I tam też Lukács powiedział: "Co nam jest potrzebne, to think-tank",
organizacja intelektualna.
U nas w Waszyngtonie jest think-tanków zatrzęsienie i my myślimy o nich jako
o czymś nowoczesnym.
W rzeczywistości mają one swoją historię.

Ten Weil-spadkobierca zakłada w 1923 r. instytut, związany z Uniwersytetem
Frankfurckim, który miał początkowo występować pod nazwą "Instytut
Marksizmu".
Ale ludzie, którzy za tym stali, doszli szybko do wniosku, że nie byłoby dla
nich korzystne, takie otwarte identyfikowanie się jako marksiści.
Ostatnią rzeczą jakiej poprawność polityczna chce, to żeby ludzie odkryli,
że jest ona formą marksizmu.
Więc w rezultacie nazywają oni tę organizację Instytutem Badań Społecznych.
Weil wie bardzo dobrze o co mu chodzi.

W 1971 r. napisał do Martina Jay'a, autora podstawowego opracowania o Szkole
Frankfurckiej (jak Instytut Badań Społecznych staje się wkrótce nieformalnie
znany), że "Chciałem żeby Instytut był znany, być może słynny, jako wnoszący
wkład do marksizmu".

Trzeba powiedzieć, odniósł w tym sukces. Pierwszy dyrektor Instytutu, Carl
Grunberg, austriacki ekonomista, zakończył swoje programowe przemówienie -
według Martina Jay'a - "otwarcie deklarując swoją lojalność do marksizmu
jako metodologii naukowej".
Marksizm, powiedział on, będzie rządzącym pryncypium Instytutu, i to się
nigdy nie zmieniło.

Wstępne prace w Instytucie były raczej konwencjonalne, ale w 1930 r. objął
go nowy dyrektor, nazwiskiem Horkheimer, i poglądy Maxa Horkheimera były
zdecydowanie inne.
Był on w dużym stopniu marksistowskim renegatem.
Ludzie, którzy zakładają i formują Szkołę Frankfurcką, to renegaci
marksizmu.
Oni dalej są bardzo marksistowscy w swoim myśleniu, ale z partii są
efektywnie usuwani. Moskwa patrzy na to co oni robią i mówi: "Hej, to nie to
o co nam
chodzi, i my nie będziemy tego firmować".

Horkheimera wyjściową herezją jest to, że interesuje się on bardzo Freudem.
I kluczem do przełożenia marksizmu z kategorii ekonomicznych na kategorie
kulturowe było zasadniczo to, że zastosował on w tym freudyzm.
Znowu zacytuję Martina Jay'a: "Można powiedzieć, że w pierwszych latach
swojego istnienia Instytut zajmował się głównie analizą socjo-ekonomicznej
bazy
społeczeństwa burżuazyjnego," - i chciałbym podkreślić, że Jay jest dużym
sympatykiem Szkoły Frankfurckiej, ja nie cytuję tutaj krytyka - "ale po roku
1930 głównym przedmiotem zainteresowań Instytutu stała się kulturowa
nadbudowa.
W istocie, markistowska formuła dotycząca stosunku między tymi dwoma
strukturami została zakwestionowana przez Teorię Krytyczną".
Te rzeczy, o których tu dzisiaj słyszymy - radykalny feminizm, wydziały
studiów kobiecych, wydziały "studiów o czarnych" (black studies), wydziały
studiów gejów, wszystkie one są gałęziami Teorii Krytycznej.
Co Szkoła Frankfurcka w zasadzie zrobiła, to oparła się w latach 1930. na
obu, Marksie i Freudzie, żeby stworzyć tę teorię zwaną Teorią Krytyczną.
Nazwa jest świetnie pomyślana, bo kusi żeby zapytać "Co jest teorią?" Teorią
jest, żeby krytykować.
Teorią jest, że sposobem na zniszczenie kultury Zachodu i porządku
kapitalistycznego jest, aby nie dawać możliwości alternatywy.
Oni absolutnie odmawiają przedstawienia czegoś takiego.
Oni mówią, że tego nie da się zrobić, że my nie jesteśmy w stanie wyobrazić
jak wolne społeczeństwo będzie wyglądało (ich definicja wolnego
społeczeństwa). Tak długo jak żyjemy pod represją - represją wypływającą z
kapitalistycznego porządku społecznego, który wytwarza (według ich teorii)
uwarunkowanie
freudowskie, uwarunkowanie, które Freud opisuje w odniesieniu do represji
osobowej - my nie jesteśmy w stanie nawet wyobrazić, jak wolne społeczeństwo
będzie wyglądało.
Istotą Teorii Krytycznej jest po prostu krytykowanie.
Domaga się ona najbardziej destruktywnego krytycyzmu jaki jest możliwy, w
jakikolwiek możliwy sposób, aby zniszczyć panujący porządek.
I, oczywiście, kiedy słyszymy od feministek, że całe społeczeństwo nie ma
nic innego na celu jak tylko załatwić kobietę i tak dalej, ten rodzaj
krytycyzmu to jest
pochodna Teorii Krytycznej.
Wszystko to bierze początek w latach 1930., nie 1960.
Inni kluczowi członkowie, którzy dołączają do Instytutu w tym czasie, to
Theodore Adorno i, przede wszystkim, Erich Fromm i Herbert Marcuse. Fromm i
Marcuse wprowadzają element, który staje się centralnym elementem Teorii
Krytycznej, to jest element seksualny.
Zwłaszcza Marcuse, który w swoich tekstach nawołuje do społeczeństwa
"wielopostaciowej perwersyjności", taka jest jego definicja przyszłości
świata, który oni chcą stworzyć.
I choć wyróżnia się tu Marcuse, który latach 1930. pisze bardzo ekstremalne
rzeczy na temat potrzeby wyzwolenia seksualnego, to tym jest przeniknięty
cały Instytut.
Podobnie jak większość motywów politycznej poprawności, jak daje się
zauważyć.
I to już było w latach 1930.
Według Fromma, na przykład, męskość i kobiecość nie odzwierciedlają
zasadniczych różnic płci, jak myśleli Romantycy.
To różnice miałyby być raczej pochodnymi różnic w funkcjach życiowych, które
w części zostały społecznie zdeterminowane.
Płeć to konstrukcja.
Różnice płci to konstrukcja.
Inny przykład to wiktymologiczne podejście do środowiska naturalnego.
"Materializm, idąc wstecz aż do Hobbesa, doprowadził do nastawienia
manipulatywnie-dominującego w stosunku do natury".
To Horkheimer w 1933 r. w Materialismus und Moral. "W następnych latach,
motyw dominacji natury przez człowieka", pisze Jay, "znalazł się w centrum
zainteresowania Szkoły Frankfurckiej".
"Antagonistyczny stosunek Horkheimera do fetyszyzacji pracy [w tym punkcie w
sposób oczywisty odchodzą oni od marksistowskiej ortodoksji], został
wyrażony w innym wymiarze jego materializmu, domaganiu się ludzkiego,
zmysłowego szczęścia".
W jednym z najbardziej wyartykułowanych esejow, Egoizm a ruch wolnościowy,
napisanym w 1936 r., Horkheimer "dyskutuje wrogość do osobistych satysfakcji
i przyjemności ściśle związaną z kulturą burzuazyjną".
W szczególności odwołuje się on do Markiza de Sade, w sposób przychylny
polecając jego "protest ... przeciwko ascetyzmowi w imię wyższej moralności"
..
Jak cała ta sprawa przelała się tutaj?
Jak wlała się w nasze uniwersytety i, faktycznie, w nasze życia dzisiaj?

Członkowie Szkoły Frankfurckiej to marksiści.
To także, co do jednego, Żydzi.

W 1933 r. do władzy w Niemczech doszli Naziści i nie można się dziwić, że
zamknęli oni Instytut Badań Społecznych.
Jego członkowie uciekli.
Uciekli do Nowego Jorku i Instytut tu się w 1933 r. odbudował z pomocą
Uniwersytetu Columbia.
I członkowie Instytutu, stopniowo, przez lata 1930., jakkolwiek wielu z nich
pisało w dalszym ciągu w języku niemieckim, zaczęli przenosić centrum
zainteresowań z Teorii Krytycznej o społeczeństwie niemieckim,
destruktywnego krytycyzmu wszystkich aspektów tamtego społeczeństwa, na
Teorię Krytyczną skierowaną ku społeczeństwu amerykańskiemu.
Zachodzi także inna ważna transformacja z początkiem wojny.
Niektórzy z nich przechodzą do pracy w rządzie USA, włącznie z Herbertem
Marcuse, który staje się kluczową figurą w OSS [Office of Strategic
Services, poprzedniczka CIA], a niektórzy, w tym Horkheimer i Adorno,
relokują się do Hollywood.
Te źródła politycznej poprawności nie miałaby prawdopodobnie wielkiego
znaczenia dla nas dzisiaj, gdyby nie dwa późniejsze zdarzenia.
Pierwszym był bunt studencki połowy lat 1960., głównie na fali protesu
przeciwko poborowi i wojnie w Wietnamie.
Ale bunt studencki potrzebował jakiejś teorii.
Oni nie mogli po prostu wyjść i wołać "Hell no we won't go", oni
potrzebowali mieć do tego jakieś teoretyczne podparcie.
Bardzo niewielu z nich było zainteresowanych zmaganiem się z Das Kapital.
Klasyczny, ekonomiczny marksizm nie jest lekki, a większość radykałów lat
1960. nie była zbyt głęboka.
Na szczęście dla nich, a na nieszczęście dla naszego kraju dzisiaj, i nie
tylko uniwersytetów, kiedy po wojnie Szkoła Frankfurcka przeniosła się z
powrotem do Frankfurtu, Herbert Marcuse pozostał w Ameryce.
I podczas kiedy pan Adorno w Niemczech jest przerażony buntem studentów
kiedy ten tam wybucha - kiedy zbuntowani studenci pojawiają się na jego
wykładzie, dzwoni on na policję i ci zostają aresztowani - Herbert Marcuse,
który został tutaj, zobaczył w buncie studenckim lat 60. wielką szansę.
Zobaczył możliwość użycia prac Szkoły Frankfurckiej jako teorii Nowej Lewicy
w Stanach Zjednoczonych.
Jedna z książek Marcuse'a była w tym instrumentalna.
Stała się praktycznie biblią SDS [Students for Democratic Society] i
studenckich rebeliantów lat 60.
Tą książką był Eros i cywilizacja. Marcuse wywodzi w niej, że w porządku
kapitalistycznym (w dużym stopniu pomniejsza on tu znaczenie marksizmu,
podtytuł książki głosi "Filozoficzne badanie Freuda", jednak zrąb jest
marksistowski), otóż Marcuse wywodzi w tej książce, że represja jest istotą
tego porządku kapitalistycznego i to daje nam osobę opisaną przez Freuda -
osobę z tymi wszystkimi zahamowaniami, neurozami, ponieważ jej instynkt
seksualny podległ represji.
Mamy przed sobą przyszłość jeśli tylko zniszczymy ten istniejący represyjny
porządek, przyszłość, w której wyzwolimy eros, wyzwolimy libido, która
będzie światem "wielopostaciowej perwersyjności" , w której będziesz "robił
swoje".
I jeszcze jedno: w tym świecie nie będzie pracy, tylko zabawa.
Co za wspaniałe przesłanie dla radykałów połowy lat 1960!
Bo to są studenci, to są baby boomers, dzieci powojennego wyżu
demograficznego, których jedynym poważnym zmartwieniem przy osiąganiu
pełnoletności było to, że trzeba będzie kiedyś znaleźć pracę.
I tu mamy faceta piszącego rzeczy, które łatwo im będzie naśladować.
On nie wymaga od nich, żeby czytali dużo ciężkostrawnego marksizmu i mówi im
to wszystko, co oni chcą usłyszeć, czyli "Rób swoje", "Jak przyjemne, to
rób" i "Chodzenie do pracy to nie konieczność".
Także Marcuse jest tym, który stworzył hasło "Uprawiaj miłość, nie wojnę" .
Wracając do sytuacji z którą ludzie mają do czynienia na kampusie, Marcuse
definiuje "tolerancję wyzwalającą" (liberating tolerance) jako nietolerancję
dla wszystkiego co przychodzi z prawicy politycznej, i tolerancję dla
wszystkiego, co przychodzi z lewicy.
Marcuse włączył się do Szkoły Frankfurckiej w 1932 r., o ile dobrze
pamiętam.
Więc to wszystko ma początki w latach 1930.
Podsumowując, Ameryka jest dzisiaj w trakcie największej i najzgubniejszej
transformacji w jej dziejach.
Stajemy się państwem ideologicznym, krajem z oficjalną państwową ideologią
narzucaną nam za pomocą władzy państwowej.
W efekcie funcjonowania idei "przestępstw nienawiści" (hate crimes), mamy
obecnie ludzi odbywających kary więzienia za posiadanie politycznych myśli.
Kongres szykuje się obecnie tę kategorię jeszcze rozszerzyć.
Akcja afirmatywna jest częścią tego procesu.
Terror przeciwko komukolwiek, kto wyłamuje się z politycznej poprawności na
kampusie, jest częścią tego.
To jest dokładnie to samo, co widzieliśmy, że stało się w Rosji, w
Niemczech, w Chinach, i to teraz przychodzi tutaj.
I my tego nie rozpoznajemy, bo nazywamy to polityczną poprawnością i
obracamy w żart.
Moje przesłanie dzisiaj jest takie, że to nie jest zabawne, to jest tutaj,
to rozwija się i to w efekcie zniszczy - ponieważ to nastawione jest na
niszczenie - wszystko, co my kiedykolwiek definiowaliśmy jako naszą wolność
i naszą kulturę.

William S. Lind
Zapis z taśmy prelekcji na konferencji konserwatywnej w American University
w 2000 r.
Tłumaczenie Tadeusz Korzeniewski
_______________________________________
William S. Lind był w latach 1970. asystentem senatorów Roberta Tafta Jr. i
Gary'ego Harta w Kongresie USA. Obecnie jest dyrektorem Centrum Kulturowego
Konserwatyzmu przy Fundacji Wolnego Kongresu: " Jest stałym publicystą
portalu Lew Rockwella, założyciela i dyrektora Instytutu von Misesa: >>
Jest współtwórcą koncepcji tzw. Wojny Czwartej Generacji (4GW), według
której we współczesnym świecie, w wyniku organizowania się silnych grup
poza-państwowych, państwo straciło monopol na prowadzenie działań wojennych:
Oryginał angielski tekstu, "The Origins of Political Correctness", znajduje
się na portalu Accuracy in Academia:. Accuracy in Academia jest
waszyngtońską organizacją badającą manipulacje ideologiczne na wyższych
uczelniach amerykańskich.
źródło http://www.towyoming.com/pl.a1.htm

Data: 2009-03-07 09:11:12
Autor: Chiron
Jak powstała polityczna poprawność

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:got9qn$iu2$1nemesis.news.neostrada.pl...
Gdzie te wszystkie rzeczy, o których słyszeliście dziś rano -
wiktymologiczny feminizm, ruch praw gejów, wymyślone statystyki, poprawianie
historii, kłamstwa, żądania, cała ta reszta - skąd to się wywodzi?
Po raz pierwszy w naszej historii Amerykanie trwożą się przed tym co
powiedzą, co napiszą i co pomyślą.
Boją się, że mogą użyć niewłaściwego słowa, słowa osądzonego jako obraźliwe,
lub niewrażliwe, lub rasistowskie, seksistowskie, czy homofobiczne.
W podobnym tonie- nazywając go "AIDS kulturowym" albo "marksizmem kulturowym" pisał kiedyś Michalkiewicz na swoim blogu. Problemem jest to, że (co obserwujemy także tutaj) stworzona została cała ogromna populacja zarażonych tym AIDS ludzi, którzy bardziej przypominają w swoim zachowaniu tresowane pieski niż normalnych ludzi- obszczekują każdego, kto twierdzi inaczej niż "ałtorytety" w rodzaju GW. To coś jak w orwellowskim "Folwarku zwierzęcym"- zwierzęta, które zamiast argumentu w dyskusji używały stwierdzenia: "4 łapy - dobrze, 2 nogi- źle".
Przykro mi to pisać- ale realną odtrutką, która nam zostanie wkrótce zaaplikowana- to wojna ze światem islamu, po której - bez względu na jej wynik militarny (a zapewne nie będzie on dla nas korzystny) ci europejczycy, co przeżyją będą tworzyć cywilizację na gruzach obecnej- ale już bez jakichkolwiek komunistycznych miazmatów.



Chiron

Data: 2009-03-07 09:17:24
Autor: mkarwan
Jak powstała polityczna poprawność
Użytkownik "Chiron" <eleuzis@onet.eu> napisał w wiadomości news:gota70$nr2$1news.onet.pl...
lub niewrażliwe, lub rasistowskie, seksistowskie, czy homofobiczne.
W podobnym tonie- nazywając go "AIDS kulturowym" albo "marksizmem kulturowym" pisał kiedyś Michalkiewicz na swoim blogu. Problemem jest to, że (co obserwujemy także tutaj) stworzona została cała ogromna populacja zarażonych tym AIDS ludzi, którzy bardziej przypominają w swoim zachowaniu tresowane pieski niż normalnych ludzi- obszczekują każdego, kto twierdzi inaczej niż "ałtorytety" w rodzaju GW. To coś jak w orwellowskim "Folwarku zwierzęcym"- zwierzęta, które zamiast argumentu w dyskusji używały stwierdzenia: "4 łapy - dobrze, 2 nogi- źle".
Przykro mi to pisać- ale realną odtrutką, która nam zostanie wkrótce zaaplikowana- to wojna ze światem islamu, po której - bez względu na jej wynik militarny (a zapewne nie będzie on dla nas korzystny) ci europejczycy, co przeżyją będą tworzyć cywilizację na gruzach obecnej- ale już bez jakichkolwiek komunistycznych miazmatów.



Autor postawił sprawę jasno, poprawność polityczna jest totalitaryzmem w nieco innym opakowaniu i podobnie jak każdy totalitaryzm groźna.
To ustroje totalitarne zamykają ludziom usta ze strachu ponieważ boja się prawdy.

Jak powstała polityczna poprawność

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona