Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali

Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali

Data: 2012-04-13 02:49:28
Autor: Przemek Wesołek
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
http://epoznan.pl/news-news-31881

Z komentarzy wygląda na to, że miasto nie chciało rozmawiać z
właścicielem i na znak protestu "zaorał" ścieżkę rowerową pomiędzy
zachodnimi jeziorami Poznania.

Przemek

Data: 2012-04-13 10:45:05
Autor: Flower of Scotland
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Przemek Wesołek <przemyslaw.wesolek@gmail.com> napisał(a):
http://epoznan.pl/news-news-31881

Z komentarzy wygl=B1da na to, =BFe miasto nie chcia=B3o rozmawia=E6 z
w=B3a=B6cicielem i na znak protestu "zaora=B3" =B6cie=BFk=EA rowerow=B1 pom=
i=EAdzy
zachodnimi jeziorami Poznania.

Przemek

http://en.wikipedia.org/wiki/Right_of_public_access_to_the_wilderness

Niestety w Polsce chyba nie ma podobnego prawa i biorąc pod uwagę mentalność rodaków (wszechobecne grodzenie wszystkiego), chyba ciężko by było je wprowadzić. Z drugiej strony śmiecenie i brak poszanowania dla ogólnodostępnej własności (dewastowanie infrastruktury, ot choćby map rowerowych). --


Data: 2012-04-13 12:33:22
Autor: arturb
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
On 2012-04-13 11:49, Przemek Wesołek wrote:
http://epoznan.pl/news-news-31881

Z komentarzy wygląda na to, że miasto nie chciało rozmawiać z
właścicielem i na znak protestu "zaorał" ścieżkę rowerową pomiędzy
zachodnimi jeziorami Poznania.

Ilekroć czytam o nagonce na właścicieli za to że próbuja wyegzekwować
prawa do swojej własności to mam wrażenie że ciagle żyjemy w
komunistycznym kraju.

W Gdyni przy jednej z ulic jest 'park'
Problem w tym że miasto nie chce odkupić gruntu od właściciela i
jednocześnie zmieniło plan zagospodarowania tak że nie może się ogrodzić
ani nic na swojej posesji zrobić.
A miasto bezprawnie zarządza sobie jego terenem i ustawia elementy arch
takie jak się maistu podobają...

Żenada, czas nauczyć się szanowac cudzą własność i jeśli coś jest ważne
dla całej społeczności to ta społeczność winna pokryć koszta przejecia
praw do terenu np poprzez podatki/.wydatki miejskie.

Data: 2012-04-13 11:39:51
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
arturb <artur@nospam.ebasoft.com.pl> napisał(a):
On 2012-04-13 11:49, Przemek Wesołek wrote:
> http://epoznan.pl/news-news-31881
> > Z komentarzy wygląda na to, że miasto nie chciało rozmawiać z
> właścicielem i na znak protestu "zaorał" ścieżkę rowerową pomiędzy
> zachodnimi jeziorami Poznania.

Ilekroć czytam o nagonce na właścicieli za to że próbuja wyegzekwować
prawa do swojej własności to mam wrażenie że ciagle żyjemy w
komunistycznym kraju.

O jakie prawo Ci chodzi? Prawo do prywaty, czy jak? W wielu krajach istnieje pojęcie drogi koniecznej, obejmującego również wszelakiego rodzaju szlaki turystyczne i żadnemu prywatnemu właścicielowi nie wolno takich dróg zamykać. Chyba tylko w Polsce właściciel drogi może robić co chce przy zupełnej bierności władz i społeczeństwa. Może czas skończyć z tym prawem do prywaty, które ma się nijak do prawa do własności.
Najciekawsze prawo mają Szkoci ze swoim Prawem dostępu do terenów rekreacyjnych (Outdoor Access Code) http://www.outdooraccess-scotland.com/
gdzie właściciele prywatnych terenów przy pełnej aprobacie władz udostępniają turystom wszystko jak leci, co nie utrudnia im życia i gospodarowania na swoim. Pod tym względem z tym durnowatym egzekwowaniem swojej prywaty jesteśmy sto lat za przysłowiowymi murzynami.

W Gdyni przy jednej z ulic jest 'park'
Problem w tym że miasto nie chce odkupić gruntu od właściciela i
jednocześnie zmieniło plan zagospodarowania tak że nie może się ogrodzić
ani nic na swojej posesji zrobić.
A miasto bezprawnie zarządza sobie jego terenem i ustawia elementy arch
takie jak się maistu podobają...

Plan nie zatwierdza się ot tak sam sobie. Ten właściciel pewnie spał w najlepsze, jak trzeba było zgłosić uwagi do tego planu. Z drugiej strony, jak miasto chce tam zrobić park, to jego obowiązkiem jest wykup tego terenu.
 
Żenada, czas nauczyć się szanowac cudzą własność i jeśli coś jest ważne
dla całej społeczności to ta społeczność winna pokryć koszta przejecia
praw do terenu np poprzez podatki/.wydatki miejskie.

Podałeś dwa zupełnie przeciwstawne przypadki, które łączą sięze sobą tylko formalnie. Społęczeństwo nei jest w stanie wykupić wszystkiego od wszystkich. To właśnie przerabialiśmy w socjaliźmie, że wszystko starano się uspołęcznić. Musimy się przyzyczaić, że prywatne w wielu przypadkach pozostanie prywatne, a obowiązkiem właścicieli jest udostępnianie tego, co z natury powinno być społeczne, jak np. drogi. Nie bardzo wiem, dlaczego np. właściciel nie może ogrodzić swojego prywatnego parku i brać za to stosownej opaty lub wpuszczać do niego tylko swoich znajomych?

--


Data: 2012-04-13 12:21:39
Autor: Olgierd
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
On Fri, 13 Apr 2012 11:39:51 +0000, Piotr Rościszewski wrote:

Najciekawsze prawo mają Szkoci ze swoim Prawem dostępu do terenów
rekreacyjnych (Outdoor Access Code)
http://www.outdooraccess-scotland.com/ gdzie właściciele prywatnych
terenów przy pełnej aprobacie władz udostępniają turystom wszystko

Na marginesie: mnie się wydaje, że to dotyczy nie tylko Szkocji, ale całego Zjednoczonego Królestwa. A wynika to z faktu, że -- tak jest przynajmniej w Anglii (Szkocja, podbita przez Anglików znacznie później, pewnie ma swój system prawny) -- generalnie właścicielem całej ziemi jest JKM. A to co ludzie sobie kupują to właściwie tylko królewszczyzny.

http://en.wikipedia.org/wiki/Land_tenure_in_England
http://en.wikipedia.org/wiki/History_of_English_land_law

No i zdaje się, że tam jest tak, że monarcha pozwala każdemu łazić po swoim, a dzierżawca nie może tego zakazać innemu poddanemu władcy.

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-04-14 07:58:54
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Najciekawsze prawo mają Szkoci ze swoim Prawem dostępu do terenów
rekreacyjnych (Outdoor Access Code)
www.outdooraccess-scotland.com/ gdzie właściciele prywatnych
terenów przy pełnej aprobacie władz udostępniają turystom wszystko

"Na marginesie: mnie się wydaje, że to dotyczy nie tylko Szkocji, ale całego Zjednoczonego Królestwa. A wynika to z faktu, że -- tak jest przynajmniej w Anglii (Szkocja, podbita przez Anglików znacznie później, pewnie ma swój system prawny) -- generalnie właścicielem całej ziemi jest JKM. A to co ludzie sobie kupują to właściwie tylko królewszczyzny."

W tym przypadku dotyczy to tylko Szkocji, chociaż niewiele odbiega od reszty Wielkiej Brytanii. Z geruły jest tak, że prawo uchwalone przez parlament Anglii jest żywcem przenoszona na pozostałe część Wielkiej Brytanii, ale Szkocja, Walii i Północna Irlandia mogą wnieść własne poprawki lub zamienić ustawę na inną. Tak jest właśnie w omówionym przeze mnie przypadku. Po prostu Szkocja stawia na rozwój ekoturystyki, a przydatność gospodarcza rolnicza i pasterska wielu terenów jest niewielka.

"No i zdaje się, że tam jest tak, że monarcha pozwala każdemu łazić po swoim, a dzierżawca nie może tego zakazać innemu poddanemu władcy."

Zauważ, że mowa jest o własności prywatnej, a nie dzierżawionej. Podobno struktura własnościowa Wielkiej Brytanii jest najbardziej podobna do polskiej. Brytyjczycy poradzili sobie z problemami, które dla nas są nie do przebycia. Skąd ta różnica? Po prostu Polak wciaż nie może zaufać władzy, a władza wciąż jest skora do nadużywania tego zaufania.



--


Data: 2012-04-14 13:32:44
Autor: Gotfryd Smolik news
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
On Sat, 14 Apr 2012, Piotr Rościszewski wrote:

[...komus, bez wrotki...]

Najciekawsze prawo mają Szkoci ze swoim Prawem dostępu do terenów
rekreacyjnych (Outdoor Access Code)

  Tak w ogole, to chyba to się nazywa "prawo przechodu".
  Niezbywalne, niezastrzegalne.

"No i zdaje się, że tam jest tak, że monarcha pozwala każdemu łazić po
swoim, a dzierżawca nie może tego zakazać innemu poddanemu władcy."

Zauważ, że mowa jest o własności prywatnej, a nie dzierżawionej.

  Zauważ, że mowa jest o pozostałosci monarchistycznej.
  Za Mieszka też mogłes miec swoja "własnosc prywatna", tyle że
formalnie była to własnosc króla :>

Brytyjczycy poradzili sobie z problemami, które dla nas są nie do
przebycia. Skąd ta różnica? Po prostu Polak wciaż nie może zaufać władzy

  Chyba nie tylko to.
  Po pierwsze, panuje zupełnie nie majace pokrycia w prawie, przekonanie
że prywatne jest nienaruszalne.
  Po drugie, brakuje zrozumienia i akceptacji tego faktu.
  Po trzecie, brakuje prawnej ochrony praw, wynikajacych z przepisów.
  Jest np. przepis, że 1,5m od wody płynacej musi byc publicznie
dostępne. I pytam: co z tego, że JEST PRZEPIS?
  Nie tylko państwo nie zapewnia niezbędnej skutecznosci, ale nie ma
odpowiednika art.142.1 KC, który odnosiłby się do przekroczenia
przepisów.

pzdr, Gotfryd

Data: 2012-04-14 18:02:51
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Gotfryd Smolik news <smolik@stanpol.com.pl> napisał(a):
>> Najciekawsze prawo mają Szkoci ze swoim Prawem dostępu do terenów
>> rekreacyjnych (Outdoor Access Code)

  Tak w ogole, to chyba to się nazywa "prawo przechodu".
  Niezbywalne, niezastrzegalne.

Wyjasniałem to w innych wypowiedziach w tym wątku, ale najwyraźniej nie chciało Ci się czytać. Prawo przechodu (ach, te tłumaczenia!) dotyczy sformułowań zawartych w ustawie o drogach, która mówi, że nie wolno zamknać drogi prywatnej, która łączy dwie drogi publiczne. Ustawa ta została uchwalona we wsyzstkich częściach Wielkiej Brytanii, natomiast Szkoci poszli dalej, wydając drugą ustawę, którą mylnie komentujesz powyżej.

> "No i zdaje się, że tam jest tak, że monarcha pozwala każdemu łazić po
> swoim, a dzierżawca nie może tego zakazać innemu poddanemu władcy."
>
> Zauważ, że mowa jest o własności prywatnej, a nie dzierżawionej.

  Zauważ, że mowa jest o pozostałosci monarchistycznej.
  Za Mieszka też mogłes miec swoja "własnosc prywatna", tyle że
formalnie była to własnosc króla :>

Nie jestem pewien, czy masz rację. Własnoscią króla był wasal, a jego majątek osobisty tylko pośrednio. Niby ziemia była formalnie własnością króla, ale jej odebranie wasalowi było obwarowane wieloma warunkami, których feudał w praktyce nie mógł przekroczyć bez narażania się na utratę popleczników. Prawa własności i powinności dzieliły się na tzw. większe i mniejsze, właśnie dla odróżnienia tych niuansów. Z uwagi na ubogi język urzędowy weryfikacja tych zależności zawsze będzie przysparzała kłopotów historykom, a nam laikom tym bardziej.
 
> Brytyjczycy poradzili sobie z problemami, które dla nas są nie do
> przebycia. Skąd ta różnica? Po prostu Polak wciaż nie może zaufać władzy

  Chyba nie tylko to.
  Po pierwsze, panuje zupełnie nie majace pokrycia w prawie, przekonanie
że prywatne jest nienaruszalne.
  Po drugie, brakuje zrozumienia i akceptacji tego faktu.
  Po trzecie, brakuje prawnej ochrony praw, wynikajacych z przepisów.
  Jest np. przepis, że 1,5m od wody płynacej musi byc publicznie
dostępne. I pytam: co z tego, że JEST PRZEPIS?
  Nie tylko państwo nie zapewnia niezbędnej skutecznosci, ale nie ma
odpowiednika art.142.1 KC, który odnosiłby się do przekroczenia
przepisów.

Napisałem w skrócie co jest najważniejszą przyczyną, a na nią składa się głównie obserwacja panującego bałaganu z dekoracyjnymi ustawami i dowolnością ich interpretacji. Byłoby inaczej, gdyby każdy obywatel wiedział, że prawo będzie bezwzględnie ekzekwowane od wszystkich, a zwłaszcza od władzy.

--


Data: 2012-04-14 18:03:09
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Gotfryd Smolik news <smolik@stanpol.com.pl> napisał(a):
>> Najciekawsze prawo mają Szkoci ze swoim Prawem dostępu do terenów
>> rekreacyjnych (Outdoor Access Code)

  Tak w ogole, to chyba to się nazywa "prawo przechodu".
  Niezbywalne, niezastrzegalne.

Wyjasniałem to w innych wypowiedziach w tym wątku, ale najwyraźniej nie chciało Ci się czytać. Prawo przechodu (ach, te tłumaczenia!) dotyczy sformułowań zawartych w ustawie o drogach, która mówi, że nie wolno zamknać drogi prywatnej, która łączy dwie drogi publiczne. Ustawa ta została uchwalona we wsyzstkich częściach Wielkiej Brytanii, natomiast Szkoci poszli dalej, wydając drugą ustawę, którą mylnie komentujesz powyżej.

> "No i zdaje się, że tam jest tak, że monarcha pozwala każdemu łazić po
> swoim, a dzierżawca nie może tego zakazać innemu poddanemu władcy."
>
> Zauważ, że mowa jest o własności prywatnej, a nie dzierżawionej.

  Zauważ, że mowa jest o pozostałosci monarchistycznej.
  Za Mieszka też mogłes miec swoja "własnosc prywatna", tyle że
formalnie była to własnosc króla :>

Nie jestem pewien, czy masz rację. Własnoscią króla był wasal, a jego majątek osobisty tylko pośrednio. Niby ziemia była formalnie własnością króla, ale jej odebranie wasalowi było obwarowane wieloma warunkami, których feudał w praktyce nie mógł przekroczyć bez narażania się na utratę popleczników. Prawa własności i powinności dzieliły się na tzw. większe i mniejsze, właśnie dla odróżnienia tych niuansów. Z uwagi na ubogi język urzędowy weryfikacja tych zależności zawsze będzie przysparzała kłopotów historykom, a nam laikom tym bardziej.
 
> Brytyjczycy poradzili sobie z problemami, które dla nas są nie do
> przebycia. Skąd ta różnica? Po prostu Polak wciaż nie może zaufać władzy

  Chyba nie tylko to.
  Po pierwsze, panuje zupełnie nie majace pokrycia w prawie, przekonanie
że prywatne jest nienaruszalne.
  Po drugie, brakuje zrozumienia i akceptacji tego faktu.
  Po trzecie, brakuje prawnej ochrony praw, wynikajacych z przepisów.
  Jest np. przepis, że 1,5m od wody płynacej musi byc publicznie
dostępne. I pytam: co z tego, że JEST PRZEPIS?
  Nie tylko państwo nie zapewnia niezbędnej skutecznosci, ale nie ma
odpowiednika art.142.1 KC, który odnosiłby się do przekroczenia
przepisów.

Napisałem w skrócie co jest najważniejszą przyczyną, a na nią składa się głównie obserwacja panującego bałaganu z dekoracyjnymi ustawami i dowolnością ich interpretacji. Byłoby inaczej, gdyby każdy obywatel wiedział, że prawo będzie bezwzględnie ekzekwowane od wszystkich, a zwłaszcza od władzy.

--


Data: 2012-04-14 19:15:03
Autor: Olgierd
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
On Sat, 14 Apr 2012 07:58:54 +0000, Piotr Rościszewski wrote:

Zauważ, że mowa jest o własności prywatnej, a nie dzierżawionej.

IMHO tam, gdzie król był wcześniej (Anglia, Walia) jest problem z tą własnością prywatną -- wszystko od zawsze było króla. W Szkocji mogło być zresztą podobnie (zerowe wpływy prawa rzymskiego), tyle, że pewnie po unii król z Londynu capnął to, co było króla z Edynburga.

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org <<

Data: 2012-04-13 14:00:06
Autor: Jacek Maciejewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Dnia Fri, 13 Apr 2012 11:39:51 +0000 (UTC), Piotr Rościszewski napisał(a):

O jakie prawo Ci chodzi? Prawo do prywaty, czy jak? W wielu krajach istnieje pojęcie drogi koniecznej, obejmującego również wszelakiego rodzaju szlaki turystyczne i żadnemu prywatnemu właścicielowi nie wolno takich dróg zamykać. Chyba tylko w Polsce właściciel drogi może robić co chce przy zupełnej bierności władz i społeczeństwa.

Nie bądź niemadry. Nikt nie neguje prawa do drogi koniecznej tyle że aby je
otrzymać trzeba przejść pewną procedurę prawną której tu ewidentnie
zaniedbano. A poza tym z oglądu terenu wcale nie wynika konieczność
korzystania z tego prawa.
--
Jacek

Data: 2012-04-14 06:54:36
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Jacek Maciejewski <jacmac@go2.pl> napisał(a):
Dnia Fri, 13 Apr 2012 11:39:51 +0000 (UTC), Piotr Rościszewski napisał(a):

> O jakie prawo Ci chodzi? Prawo do prywaty, czy jak? W wielu krajach
istnieje
> pojęcie drogi koniecznej, obejmującego również wszelakiego rodzaju
szlaki
> turystyczne i żadnemu prywatnemu właścicielowi nie wolno takich dróg > zamykać. Chyba tylko w Polsce właściciel drogi może robić co chce przy > zupełnej bierności władz i społeczeństwa.

Nie bądź niemadry. Nikt nie neguje prawa do drogi koniecznej tyle że aby je
otrzymać trzeba przejść pewną procedurę prawną której tu ewidentnie
zaniedbano. A poza tym z oglądu terenu wcale nie wynika konieczność
korzystania z tego prawa.

Piszesz o czymś, o czym nie masz pojęcia. W Polsce prawo drogi koniecznej przysługuje tylko bardzo wąskiej grupie właścicieli gruntów, przez które nie prowadzą drogi przelotowe, natomiast w ogóle nie obejmuje przypadku, gdy droga prywatna powinna pełnić pośrednio rolę przelotowej drogi publicznej. W Poznaniu nie zaniedbano żadnej procedury tego typu, bo w Polsce po prostu takiej nie ma. Miało być uchwalone przez Sejm tzw. Prawo szlaku, ale w czasie poprzedniej kadencji minister infrastruktury przestraszył się górali z Gubałówki i projekt ustawy wsadził głęboko do szuflady. Inna rzecz, że projekt ustawy stanowił zbiór pobożnych życzeń polskich prawników od siedmiu boleści i górale słusznie obawiali się, że nasze władze po raz kolejny ich wyrolują, bo do dziś nie dostali odszkodowań za grunt zajęty przez Polskie Koleje Linowe jeszcze przed wojną. Prawo pozwala na zawarcie z właścielem gruntu umowy użyczenia, ale władze w Polsce mają jakąś alergię na tym punkcie i bardzo rzadko korzystają z tej formy uzgodnień, zwłaszcza gdy chodzi o grunty prywatne. Jest prawdą, że władze Poznania (lub ktoś, kto uważa się za administratora szlaku) miały obowiązek wyjaśnienia tej kwestii przed wykonaniem szlaku, a może tylko właściciel znalazł teraz pretekst, aby zamykając drogę dowartościować się kosztem społeczeństwa, skoro szlak prowadzi drogą istniejącą dużo wcześniej?
Nie znam terenu w tym konkretnym miejsu i trudno mi wypowiedzieć się na ten temat. Jeżeli chodzi o główną trasę rowerową, to powinna biec drogą jak najkrótszą i jak najwygodniejszą. Jeżeli istnieje lepsza droga, niż obecna lub przynajmniej równorzędna, to w ogóle nie powinno być mowy o upieraniu się nad obecnym przebiegiem. Z drugiej strony polscy właściciele grutów mają jakieś uczulenie na punkcie swojej własności i często protestują, choć w ogóle tej części swojej własności nie potrzebują lub wręcz potrzebują tylko jako drogi. Uczulenie to nie bierzez się znikąd, skoro wciąż występują przypadki, gdy władza wciąż usiłuje nadużywać swoich uprawnień do darmowego przejmowania gruntów prywatnych.

--


Data: 2012-04-16 10:20:30
Autor: cytawa
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Piotr Rościszewski pisze:

Nie znam terenu w tym konkretnym miejsu i trudno mi wypowiedzieć się na ten
temat. Jeżeli chodzi o główną trasę rowerową, to powinna biec drogą jak
najkrótszą i jak najwygodniejszą. Jeżeli istnieje lepsza droga, niż obecna
lub przynajmniej równorzędna, to w ogóle nie powinno być mowy o upieraniu
się nad obecnym przebiegiem. Z drugiej strony polscy właściciele grutów mają
jakieś uczulenie na punkcie swojej własności i często protestują, choć w
ogóle tej części swojej własności nie potrzebują lub wręcz potrzebują tylko
jako drogi. Uczulenie to nie bierzez się znikąd, skoro wciąż występują
przypadki, gdy władza wciąż usiłuje nadużywać swoich uprawnień do darmowego
przejmowania gruntów prywatnych.

Cos jednak jest nienormalnego w naszym poczuciu wlasnosci.
Dlatego tak trudno cos sensownego u nas zrobic. Nie chodza wyciagi na Gubalowce, bo mozna pobrudzic prywatny snieg. Tu facet zaoral cos, z czego i tak nigdy nie bedzie mial pozytku. Mysle, ze gdyby nie zaoral, to w koncu jakos by sie ta sprawa uregulowala po jego mysli. Moze nie w tym roku i nie w ciagu np. 5 lat. A tak zrobil na zlosc innym, poniosl dodatkowe koszty i byc moze odpowie jeszcze za zniszenie nie swojej wlasnosci.

Cos slyszalem,ze np. w Austri tylko grunt jest prywatny ale snieg juz gminny i bauer nie ma prawa grodzic.


Jan Cytawa

Data: 2012-04-16 17:00:17
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
cytawa <cytawa@hektor.umcs.lublin.pl> napisał(a):
Cos jednak jest nienormalnego w naszym poczuciu wlasnosci.
Dlatego tak trudno cos sensownego u nas zrobic.

Mozna jak z rękawa podawać przykłady durnoty. Między dwoma wioskami była droga, która wybigała z jednej wioski i kończyła się na granicznym gospodarstwie, ale można było przejść przez podwórko i ścieżką przez sąsiedni ogród dojść do centrum drugiej wioski. W pewnym momencie ktoś zaczął wykręcać gospodarzowi częśći z maszyn, więc zamknął bramy. Następnie ktoś ogrodził ogród, chociaż nikt tam nigdy niczego nie robił. Chłopi kupili auta i już nie korzystają ze ścieżek, a rowerzyści zamiast jechać bezpiecznie muszą ponad 1 km jechać bardzo niebezpieczną drogą krajową, a wystarczyłoby zrobić drogę za płotem gospodarstwa i wydzielić ścieżkę z nieużywanego ogrodu, ale dwóm wójtom spadłaby korona z głowy :-)
Inny przykład. Ktoś sprzedał działkę nad zalewem tak, że jej róg przecina drogę, którą w pogodny dzień spacerują tysiące ludzi, a właściciel upiera się, że jej nie odstąpi, bo ją zabuduje, chociaż znajduje się na skraju stromej skarpy i tylko wariat może tam coś planować, ponadto plan zagospodarowania nie przewiduje takiej ewentualności. Smaczku dodaje to, że klienci tego właściciela również spacerują po tej drodze, a jej brak mógły ich odstarszyć od dalszych wizyt.

Coś slyszalem,ze np. w Austri tylko grunt jest prywatny ale snieg juz gminny i bauer nie ma prawa grodzic.

W Austrii przepisy o szlakach pozwalają na działania podobne, jak u nas w specustawie o budowie dróg. Po prostu gmina może nakazać wykonanie szlaku przez teren prywatny, a potem regulować sprawy własnościowe. --


Data: 2012-04-13 14:21:04
Autor: arturb
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
On 2012-04-13 13:39, Piotr Rościszewski wrote:
a obowiązkiem właścicieli jest udostępnianie tego, co z natury powinno być społeczne, jak np. drogi.

W skorcie sie odniose
1) Kazda dzialka aby zostala wydzielona z innej dzialki musi miec
zagwarantowana dzialke (rowniez np wydzielona) jako publicznie dostepna
droge do tej dzialki. Innymi slowy nie mozna wydzielic dzialki bez
wydzielenia jednoczesnie innego kawalka na publiczny dostep do dzialki

2) Jesli cos jest spolecznie potrzebne a stanowi czyjas wlasnosc to
spoleczenstwo MUSI pokryc koszta tego co potrzebuje.
Jesli cos jest zabierane komus bez rozliczenia sie mamy doczynienia z
barbazynstwem/scocjalizem.
Musisz uwazac ze swteirdzeniami bo moze sie okazac ze sasiad zorganizuje
grupke sasiadow i oznajmia iz twoja wlasnosc jest im spolecznie
potrzebna wobec czego roszcza sobie prawo do bezprawnego zajecia twojej
wlasnosci ...

Pojecie prawa do wlasnosci w demokratycznym panstwie jest podstawa
systemu, bez niego ten system nie ma sensu.

3) To ze teren nie byl ogrodzony i przez jakis czas wlascicielowi nie
przeszkadzalo ze powstajla na dziko jakas sciezka nie znaczy ze ma on
obowiazek istnienie dlasze tej dzikiej sciezki gwarantowac.
Mieszkancy maista maja wybor kogo wybieraja a Ci maja wybor co robic z
srdkami publicznymi, moga zamiast budowania 4go pasa ruchu za mln
zlotych wybduowac wam pas ruchu dla rowerow albo wykupic grunt wokol
jeziora, ot wasz wybor zalezy co wam potrzebniejsze.

Nie bardzo wiem, dlaczego np. właściciel nie może ogrodzić swojego prywatnego parku i brać za to stosownej opaty lub wpuszczać do niego tylko swoich znajomych?

W Gdyni ?
Bo w planie zagospodarowania zabronili, nie moze nic zrobic na swojej
posesji a miasto nie chce jej odkupic przy jednoczesnym bezczelnym
uzytkownaiu jego posesji (robia sobie chodniki, sciezki, sadza drzewa
itd). Ogolnie maja w D... prawo do wlasnosci.

Data: 2012-04-13 12:59:16
Autor: Olgierd
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
On Fri, 13 Apr 2012 14:21:04 +0200, arturb wrote:

3) To ze teren nie byl ogrodzony i przez jakis czas wlascicielowi nie
przeszkadzalo ze powstajla na dziko jakas sciezka nie znaczy ze ma on
obowiazek istnienie dlasze tej dzikiej sciezki gwarantowac.

Jest jeszcze możliwość zasiedzenia służebności gruntowej.

--
pozdrawiam, Olgierd
http://olgierd.rudak.org

Data: 2012-04-14 07:50:48
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
"W skorcie sie odniose
1) Kazda dzialka aby zostala wydzielona z innej dzialki musi miec
zagwarantowana dzialke (rowniez np wydzielona) jako publicznie dostepna
droge do tej dzialki. Innymi slowy nie mozna wydzielic dzialki bez
wydzielenia jednoczesnie innego kawalka na publiczny dostep do dzialki"

Nie do końca publiczny dostęp. Publiczny dostęp obowiązuje, jeżeli są co najmniej 4 takie działki. W innych przypadkach włąściciele muszą dogadać się miedzy sobą lub działąć w oparciu o wyrok sądu na wiosek strony zainteresowanej uzyskaniem takiego dostępu. Te same bzdurne przepisy nasi wspaniali prawnicy chcieli wstawić do Prawa Szlaku, co spowodowałoby, że praktycznie żadna organizacja społeczna w Polsce nigdy już nie zrobiłaby żadnego szlaku, a na dokłądkę PTTK musiałoby zlikwidować większość istniejących szlaków, niekiedy od ponad stu lat. Od ponad stu lat wystarczyło zwykła prawo zwyczajowe, nie ujęte żadnymi ustawami i zazwyczaj działa nadal, z wyjątkiem przypadków, gdy w okolicy pojawia się jakiś nowobogacki nuworysz i koniecznie musi wejść z butami z bezwzględnym egzekwowaniem prawa do swojej prywaty. "2) Jesli cos jest spolecznie potrzebne a stanowi czyjas wlasnosc to
spoleczenstwo MUSI pokryc koszta tego co potrzebuje.
Jesli cos jest zabierane komus bez rozliczenia sie mamy doczynienia z
barbazynstwem/scocjalizem."

Wcale nie musi. Drogi publiczne stanowią połowę naszego majątku narodowego. To bardzo dużo. Wykup wszystkich możliwych istniejących dróg prywatnych byłby poważnym wydatkiem, który by zrujnował niejeden budżet. Jeszcze raz powołam się na szkockie Prawo Dostępu do Terenów Rekreacyjnych, w którym zlikwidowano w ogóle celowość twojej interpretacji działania jako MUSI, pozostawiając możliwość wykupu, jeżeli dostęp do terenu wykracza poza ramy określone tą ustawą.
Mylisz pojęcia "udostępnienie" i "zabranie". Jeżeli droga jest potrzebna, to właściciel powinien ją udostępniać bez prawa jej zamknięcia. Zabranie powinno następować tylko wtedy, gdy należy spodziewać się znacznego wzrostu ruchu na takiej drodze, wymagającego dużych nakładów inwestycyjnych w jej utrzymanie, np. przerobienie polnej drogi na ulicę. "Musisz uwazac ze swteirdzeniami bo moze sie okazac ze sasiad zorganizuje
grupke sasiadow i oznajmia iz twoja wlasnosc jest im spolecznie
potrzebna wobec czego roszcza sobie prawo do bezprawnego zajecia twojej
wlasnosci ..."

Jeszcze raz powracam do tej szkockiej ustawy, w której jasno określono, że wszelkie decyzje podejmuje władza gminy po wszechstronnych konsultacjach społecznych. Poza tym wstydziłbyś się pisać o społecznej potrzebie grupki właścicieli. Potrzeba społeczna to coś znacznie więcej, ponieważ musi zakładać, że jest to z natury grupa otwarta, a nie wyłącznie grupka prywatnych osób, która ma wyłącznie na uwadze swój doraźny prywatny interes.

"Pojecie prawa do wlasnosci w demokratycznym panstwie jest podstawa
systemu, bez niego ten system nie ma sensu."

Prawo do własności bardzo często jest ograniczone i każdy właściciel powinien sobie z tego zdawać sprawę. Nie widzę powodu, dla którego tak ważna własność, jaką jest droga, miałaby mieć nieograniczone prawo własności. To też jest podstawa systemu, którą same władze systematycznie łamią, nie nadając prawu zwyczajowemu rangi punktu w odpowiedniej ustawie. Wzróć uwagę, że w Polsce mamy Ustawę o Drogach Publicznych, a w Wielkiej Brytanii obowiązuje Ustawa o Drogach, która reguluje też obowiązki właścicieli dróg prywatnych.

"3) To ze teren nie byl ogrodzony i przez jakis czas wlascicielowi nie
przeszkadzalo ze powstajla na dziko jakas sciezka nie znaczy ze ma on
obowiazek istnienie dlasze tej dzikiej sciezki gwarantowac."

Są różne przypadki, a Ty usułujesz je upchnąć do wspólnego mianownika. Jeżeli to zupełnie nowa ścieżka, której dawniej nie było, można domniemywać, że ma prawo ją zamknąć bez żadnej dyskusji. Jeżeli to stara ścieżka, to właściciel powinien ją respektować i raczej rodzi się pytanie, czy w przypadku, gdy jest nowym właścicielem, to poprzedni nie powinien był go o tym skutecznie powiadomić. Niestety już kilkakrotnie słyszałem o przypadkach, gdy władze gminy w pogoni za zyskiem sprzedawały działkę wraz z przylegającą do niej drogą publiczną.

"Mieszkancy miasta maja wybor kogo wybieraja a Ci maja wybor co robic z
srdkami publicznymi, moga zamiast budowania 4go pasa ruchu za mln
zlotych wybduowac wam pas ruchu dla rowerow albo wykupic grunt wokol
jeziora, ot wasz wybor zalezy co wam potrzebniejsze."

Co ma oznaczać ten dziwaczny zwrot "wam"? Albo dyskutujemy obiektywnie, albo zaczynamy szukać jakiś mitycznych "onych" w rozmówcach na preclu?
Wracając do ad remu teoretycznie masz rację, ale w polskiej praktyce wybierający nie zatrudniają nikomu, kto by umiał tą władzę ocenić i patrzeć jej na ręce, więc w praktyce twoje sformułowanie jest strzałem na wiwat, wraz w tym cudacznym słowem "wam". Może chciałem zasugerować to, co jest normalną praktyką w Czechach, gdzie władza do roku pyta środowiska rowerowe, co sobie życzą zrobić za pieniądze, któe są do dyspozycji. Ale ta czeska praktyka ma też drugą stronę medalu - tam zawsze są jakieś pieniądze, w przeciwieństwie do wielu polskich gmin, gdzie pieniądze pojawiają się tylko wtedy, gdy władza postanawia bawić się w ścieżki rowerowe.

Nie bardzo wiem, dlaczego np. właściciel nie może ogrodzić swojego prywatnego parku i brać za to
stosownej
opaty lub wpuszczać do niego tylko swoich znajomych?

"W Gdyni ?
Bo w planie zagospodarowania zabronili, nie moze nic zrobic na swojej
posesji a miasto nie chce jej odkupic przy jednoczesnym bezczelnym
uzytkownaiu jego posesji (robia sobie chodniki, sciezki, sadza drzewa
itd). Ogolnie maja w D... prawo do wlasnosci."

Nie rozumiem, jak w planie zagospodarowania mogli tego zabronić. Jeżeli tak jest faktycznie, to wojewoda powinien ten plan bezzwłocznie uchylić, jako niezgodny z prawem, a właściciel powinien podać prezydenta do sądu o naruszenie swojej własności i poniesienie kosztów przywrócenia własności do stanu poprzedniego. Ale to ma się nijak do prawa drogi, bo park nigdy drogą nie był i nie będzie.

--


Data: 2012-04-14 14:25:02
Autor: arturb
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
On 2012-04-14 09:50, Piotr Rościszewski wrote:
Nie bardzo wiem, dlaczego np. właściciel nie może ogrodzić swojego prywatnego parku i brać za to
stosownej
opaty lub wpuszczać do niego tylko swoich znajomych?

"W Gdyni ?
Bo w planie zagospodarowania zabronili, nie moze nic zrobic na swojej
posesji a miasto nie chce jej odkupic przy jednoczesnym bezczelnym
uzytkownaiu jego posesji (robia sobie chodniki, sciezki, sadza drzewa
itd). Ogolnie maja w D... prawo do wlasnosci."

Nie rozumiem, jak w planie zagospodarowania mogli tego zabronić. Jeżeli tak jest faktycznie, to wojewoda powinien ten plan bezzwłocznie uchylić, jako niezgodny z prawem, a właściciel powinien podać prezydenta do sądu o naruszenie swojej własności i poniesienie kosztów przywrócenia własności do stanu poprzedniego. Ale to ma się nijak do prawa drogi, bo park nigdy drogą nie był i nie będzie.


"Właściciele chcieli sprzedać działkę w 2008 roku, ale urzędnicy nie
chcą jej odkupić"..
"W planie zagospodarowania przestrzennego jest wyraźny zapis, że na tych
terenach nie może powstać żadna zabudowa, mają być terenem zielonym"..
"Co rok płacą podatek od nieruchomości, z której de facto nie mogą
czerpać korzyści" ...


http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Gdynia-kolejny-spor-o-park-n56722.html?strona=5

Data: 2012-04-13 16:46:28
Autor: Jan Srzednicki
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
On 2012-04-13, arturb wrote:
On 2012-04-13 11:49, Przemek Wesołek wrote:
http://epoznan.pl/news-news-31881

Z komentarzy wygląda na to, że miasto nie chciało rozmawiać z
właścicielem i na znak protestu "zaorał" ścieżkę rowerową pomiędzy
zachodnimi jeziorami Poznania.

Ilekroć czytam o nagonce na właścicieli za to że próbuja wyegzekwować
prawa do swojej własności to mam wrażenie że ciagle żyjemy w
komunistycznym kraju.

Tak. Innym doskonałem przykładem takiego komunistycznego kraju jest
Szwajcaria. Tam też te paskudne komuchy wyznaczają ścieżki/drogi (a
ścieżek jest całe mnóstwo) na prywatnym terenie.

--
  Jan Srzednicki :: wrzaskd@IRCNet :: http://wrzask.pl/

Data: 2012-04-14 08:04:20
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
"Tak. Innym doskonałem przykładem takiego komunistycznego kraju jest
Szwajcaria. Tam też te paskudne komuchy wyznaczają ścieżki/drogi (a
ścieżek jest całe mnóstwo) na prywatnym terenie."

Prawie identyczne prawo mają Austriacy i Francuzi. O podobnym myślą Niemcy, o ile już go nie wprowadzili. W Szwajcarii prawo o drogach nakazuje, aby równolegle do drogi krajowej musiała biec droga rowerowa, a to wymusza puszczanie ich po prywatnym terenie poza pasem drogowym i właściciel gruntu musi to zaakceptować, ale przy okazji zyskuje dobrze utrzymaną asfaltową drogę gospodarczą z zazwyczaj niekłopotliwym ruchem rowerowym.



--


Data: 2012-04-13 14:54:31
Autor: Tomek
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
W dniu 2012-04-13 11:49, Przemek Wesołek pisze:
http://epoznan.pl/news-news-31881

Z komentarzy wygląda na to, że miasto nie chciało rozmawiać z
właścicielem i na znak protestu "zaorał" ścieżkę rowerową pomiędzy
zachodnimi jeziorami Poznania.

Nie znam żadnych bliższych szczegółów sprawy, ale dlaczego w ogóle ścieżka została wytyczona na czyimś prywatnym terenie?

Data: 2012-04-13 21:09:34
Autor: Marcin J.
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Użytkownik "Tomek"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:4f882205$0$1305$65785112@news.neostrada.pl...

W dniu 2012-04-13 11:49, Przemek Wesołek pisze:
http://epoznan.pl/news-news-31881

Z komentarzy wygląda na to, że miasto nie chciało rozmawiać z
właścicielem i na znak protestu "zaorał" ścieżkę rowerową pomiędzy
zachodnimi jeziorami Poznania.

Nie znam żadnych bliższych szczegółów sprawy, ale dlaczego w ogóle ścieżka została wytyczona na czyimś prywatnym terenie?

Z komentarzy wynika, że powstała w czasie okupacji przy okazji tworzenia jeziora Rusałka. Pytanie jakim cudem własność (prawo właściciela do tego terenu) przetrwała nie tylko wojnę ale i "wyzwolenie"?

--
Pozdrowionka
marcin

Data: 2012-04-14 08:10:17
Autor: Piotr Rościszewski
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
"Z komentarzy wynika, że powstała w czasie okupacji przy okazji tworzenia jeziora Rusałka. Pytanie jakim cudem własność (prawo właściciela do tego terenu) przetrwała nie tylko wojnę ale i "wyzwolenie"?"

Ani władze pruskie, ani władze polskie, a tym bardziej niemieckie okupacyjne nie przykładały się do regulowania spraw własnościowych. Ten cały ponad 150-
letni bagaż otrzymały obecne władze, które nadal sobie z tym nie radzą. Na ogół porządkowanie zaczyna się od ścisłego centrum, a wspomniane jezioro jest na obrzeżach miasta. Czasem po latach objawia się jakiś potomek właściciela, który widzi w tym zrobienie swojego interesu i gotów jest egzekwować swoje roszczenia po przysłowiowych trupach.

--


Data: 2012-04-13 20:53:04
Autor: Marcin J.
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Cytując Matrixa
"Where some see coincidence, I see consequence."
Jechałem tamtędy w, nomen omen, ostatnią niedzielę, wcześniej doświadczyłem w tej okolicy zapłotowania innej ścieżki (południowy brzeg Jeziora Kierskiego).
Co roku ileśtam hektarów naszego kraju trafia w ręce prywatne, bez odpowiedniego równoważnika prawnego bądź kałacha jazda rowerem wkrótce stanie się niemożliwa.

--
Pozdrowionka
marcin

Data: 2012-04-16 10:34:01
Autor: Raist
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Użytkownik "Marcin J." <xc-rider@wp.pl> napisał w wiadomości news:jm9smr$r3e$1node2.news.atman.pl...
Cytując Matrixa
"Where some see coincidence, I see consequence."
Jechałem tamtędy w, nomen omen, ostatnią niedzielę, wcześniej doświadczyłem w tej okolicy zapłotowania innej ścieżki (południowy brzeg Jeziora Kierskiego).

płot schodził do jeziora, czy można było jakoś się przedrzeć tuż nad brzegiem?

Raist

Data: 2012-04-16 20:30:07
Autor: Marcin J.
Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali
Użytkownik "Raist"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:4f8bd981@news.home.net.pl...

Użytkownik "Marcin J." <xc-rider@wp.pl> napisał w wiadomości
news:jm9smr$r3e$1node2.news.atman.pl...
Cytując Matrixa
"Where some see coincidence, I see consequence."
Jechałem tamtędy w, nomen omen, ostatnią niedzielę, wcześniej doświadczyłem w tej okolicy zapłotowania innej ścieżki (południowy brzeg Jeziora Kierskiego).

płot schodził do jeziora, czy można było jakoś się przedrzeć tuż nad brzegiem?

Nie przypominam sobie płotu przy samym jeziorze, ale też nie szczególnie go szukałem. Chodziło mi o połączenie "ulic" Letniskowej i Międzyzdrojskiej (w/g Googla) - zawsze była tam ścieżka, a nawet dróżka, od jakiegoś czasu niemal cała ul. Letniskowa jest od jeziora odgrodzona płotami. Na szczęście pojawiła się nowa ścieżka, oczywiście między płotami, nieco dalej na południe od poprzedniej. Co ciekawe nowa ścieżka, przynajmniej na górnym odcinku, z obu stron jest również opłotowana i, jakby tego było mało, zaczyna się czymś, co wygląda jak wyrwa w płocie :). Nie mam pewności czy jest legalna ale nie wydaje mi się, żeby to była osobna działka (zbyt wąska), ani też, aby komuś chciało się odgradzać dziką ścieżkę od nieużytku. Zobaczymy jak długo przetrwa.

--
Pozdrowionka
marcin

Jak w Poznaniu EuroVelo rozkopali

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona