Data: 2013-03-01 01:57:07 | |
Autor: muto2100 | |
Jaki nie rz±d takie i tzw firmy kogucik -Autostrady z³odziei | |
Data: 2013-03-01 17:11:48 | |
Autor: u2 | |
Jaki nie rząd takie i tzw firmy kogucik -Autostrady złodziei | |
W dniu 2013-03-01 10:57, muto2100 pisze:
http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,129976,13482156,Autostrady_zlodziei.html Sprzedawali asfalt na boku, zawyżali koszty, partaczyli robotę, dawali łapówki. Złodziejstwo i korupcja na budowie polskich dróg przyjęły rozmiary, w które trudno uwierzyć Dopiero teraz wychodzi to na jaw, bo drogi się sypią. Wciąż czytamy o remontach kilkuletnich nawierzchni, pękających wiaduktach itp. Dlaczego? - Irlandczycy z A1 kursowali po okolicy, zajeżdżali na każdą przyzwoicie wyglądającą posesję - opowiada toruński biznesmen z branży komputerowej. - Chciałem akurat kłaść kostkę brukową. Zaoferowali asfalt połowę taniej. Donice i dziesięć worków angielskiej trawy dostałem gratis. - Na A1 kto mógł, ten kradł. Od stróża po menedżera - mówi przedsiębiorca z Wielkopolski, dostawca piasku dla firm budujących autostrady. - Brygady asfaltowe były przynajmniej trzy, działały z pełnym błogosławieństwem kierownictwa. Ci, którzy napędzali klientów na asfalt, jeździli w teren w ciągu dnia, służbowymi samochodami. Irlandzkie przekręty to kropla w morzu afer drogowych, które w ostatnich latach zalały Polskę. Zbigniew K., były szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, powołany przez rząd PiS, został już zatrzymany przez ABW. Prokuratura zarzuca mu udział w zmowie cenowej - tej samej, przez którą Komisja Europejska zamroziła nam prawie 4 mld zł na budowę dróg. Nie wiadomo, kiedy te pieniądze zostaną odblokowane. Ale dzięki podsłuchom ABW wiemy, jakiego szyfru używali prezesi spółek budowlanych. Nie mówili np. o cenie robót w milionach, tylko o numerach pokojów w hotelu. Pod hasłem "podciągnąć gumę od majtek" kryli sztuczne podwyższanie wartości robót. Teraz oskarżenie dotyczy budowy ekspresówki Jeżewo - Białystok, przebudowy gierkówki na odcinku Piotrków Trybunalski - Rawa Mazowiecka oraz budowy podkarpackiego odcinka autostrady A4 Radymno - Korczowa. Na ławie oskarżonych zasiada 11 osób, większość to przedstawiciele drogowych gigantów. Krzysztofowi R. - byłemu dyrektorowi śląskiego oddziału GDDKiA - oraz jego zastępcy Henrykowi P. prokuratura katowicka zarzuca przyjęcie prawie 2 mln zł łapówek. Zasada była prosta - firma wykonująca usługi utrzymywania dróg musiała doliczyć do każdej faktury pięć procent na wziątkę. I tak przez dziewięć lat. - Patologie miały miejsce do 2009 roku - twierdzi Urszula Nelken, rzeczniczka prasowa Generalnej Dyrekcji. - Teraz zainwestowaliśmy w doposażenie nowoczesnych laboratoriów ponad 100 mln zł. Specjalistyczne samochody wjadą w każde miejsce na budowie. W 2009 roku pobieraliśmy 700 próbek, dzisiaj jest ich ponad 60 tys. I widać efekty. Na autostradzie A2 koło Strykowa trzeba było rozebrać ponad 9 km warstwy wiążącej asfaltu i położyć od nowa. Pod koniec ubiegłego roku podsumowaliśmy łączny koszt robót poprawkowych - wyszło 670 mln zł. Kto tak naprawdę zarobił na polskich autostradach? - czytaj w "Gazecie Wyborczej'' na stronach ''Piątek Ekstra". Cały magazyn jest dostępny dla abonentów PIANO. Przejdź do pełnej wersji artykułu.Sprzedawali asfalt na boku, zawyżali koszty, partaczyli robotę, dawali łapówki. Złodziejstwo i korupcja na budowie polskich dróg przyjęły rozmiary, w które trudno uwierzyć Dopiero teraz wychodzi to na jaw, bo drogi się sypią. Wciąż czytamy o remontach kilkuletnich nawierzchni, pękających wiaduktach itp. Dlaczego? - Irlandczycy z A1 kursowali po okolicy, zajeżdżali na każdą przyzwoicie wyglądającą posesję - opowiada toruński biznesmen z branży komputerowej. - Chciałem akurat kłaść kostkę brukową. Zaoferowali asfalt połowę taniej. Donice i dziesięć worków angielskiej trawy dostałem gratis. - Na A1 kto mógł, ten kradł. Od stróża po menedżera - mówi przedsiębiorca z Wielkopolski, dostawca piasku dla firm budujących autostrady. - Brygady asfaltowe były przynajmniej trzy, działały z pełnym błogosławieństwem kierownictwa. Ci, którzy napędzali klientów na asfalt, jeździli w teren w ciągu dnia, służbowymi samochodami. Irlandzkie przekręty to kropla w morzu afer drogowych, które w ostatnich latach zalały Polskę. Zbigniew K., były szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, powołany przez rząd PiS, został już zatrzymany przez ABW. Prokuratura zarzuca mu udział w zmowie cenowej - tej samej, przez którą Komisja Europejska zamroziła nam prawie 4 mld zł na budowę dróg. Nie wiadomo, kiedy te pieniądze zostaną odblokowane. Ale dzięki podsłuchom ABW wiemy, jakiego szyfru używali prezesi spółek budowlanych. Nie mówili np. o cenie robót w milionach, tylko o numerach pokojów w hotelu. Pod hasłem "podciągnąć gumę od majtek" kryli sztuczne podwyższanie wartości robót. Teraz oskarżenie dotyczy budowy ekspresówki Jeżewo - Białystok, przebudowy gierkówki na odcinku Piotrków Trybunalski - Rawa Mazowiecka oraz budowy podkarpackiego odcinka autostrady A4 Radymno - Korczowa. Na ławie oskarżonych zasiada 11 osób, większość to przedstawiciele drogowych gigantów. Krzysztofowi R. - byłemu dyrektorowi śląskiego oddziału GDDKiA - oraz jego zastępcy Henrykowi P. prokuratura katowicka zarzuca przyjęcie prawie 2 mln zł łapówek. Zasada była prosta - firma wykonująca usługi utrzymywania dróg musiała doliczyć do każdej faktury pięć procent na wziątkę. I tak przez dziewięć lat. - Patologie miały miejsce do 2009 roku - twierdzi Urszula Nelken, rzeczniczka prasowa Generalnej Dyrekcji. - Teraz zainwestowaliśmy w doposażenie nowoczesnych laboratoriów ponad 100 mln zł. Specjalistyczne samochody wjadą w każde miejsce na budowie. W 2009 roku pobieraliśmy 700 próbek, dzisiaj jest ich ponad 60 tys. I widać efekty. Na autostradzie A2 koło Strykowa trzeba było rozebrać ponad 9 km warstwy wiążącej asfaltu i położyć od nowa. Pod koniec ubiegłego roku podsumowaliśmy łączny koszt robót poprawkowych - wyszło 670 mln zł. Kto tak naprawdę zarobił na polskich autostradach? - czytaj w "Gazecie Wyborczej'' na stronach ''Piątek Ekstra". Cały magazyn jest dostępny dla abonentów PIANO. Przejdź do pełnej wersji artykułu. -- "Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno..." - Donald Tusk: Gazeta Wyborcza, 15–16 października 2005 |
|