Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.

Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.

Data: 2014-03-13 12:51:40
Autor: Markiz (do)Sadny
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 12/03/14 22:12, ToMasz wrote:
Zaczął się sezon, a ja ubrałem ogrodniczki i naprawiam rowery. Tzw.
rowery od 199zł z marketu do 1999zł z tzw salonu rowerowego. 90% to
rozpacz czarna użytkownika.

ciach

dlugo bedzie

Hej. Jak ja dobrze to znam. U mnie sytuacja byla o tyle prostsza, ze jak
zachcialo mi sie w czasie boomu (ktory notabene trwa) prowadzic serwis,
to najpierw przez jakis czas naprawialem dzieciakom rowery. Z litosci
przewaznie. Nie mieszkam w pl i styl tutejszy jest taki ze jak dziecku
na przyklad hamulec ociera tak ze sie nie da jezdzic to sie rower
wypierdala na smietnik i idzie do sklepu po nowy. (OT: Ba! ten sam
schemat jest z malzenstwami - jak cos nie dziala to sie rozwodza po
prostu zamiast najpierw porozmawiac OT). Wiec dzieciak czeka dzielnie na
rower do wyplaty.
Anyway. Jak podlubalem od czasu do czasu w takich rowerach to
przerazenie mnie ogarnelo, ze bede musial z czyms takim dilowac na
codzien. Dobrze ze proces byl dlugotrwaly i coraz szerzej mi sie oczy
otwieraly, az na koniec pomyslalem, ze moze wcale moja obecna robota nie
jest taka zla ;-) a hobbystycznie to wielu ludziom tak jak dotychczas
bede naprawial albo upgrejdowal wyjebane w kosmos szosowki za ciezkie
pieniadze. Co mi pasuje bo rzadko sie zdarza zeby cos mocno wkurwialo
(ponizej 105 nie schodzi grupset). Na dodatek (poki co) nie musze rak w
plynie hamulcowym maczac ani odskrobywac z blota ;-).
Jak bym na prawde wykazal sie jajami jak to sie mowi i poszedl za
ciosem, jednak robil to profesjonalnie, to czuje ze wkurw by mnie dosyc
szybko dopadl i by bylo dokladnie tak samo.
Jednocze sie z kolega w bolu bo wydaje mi sie ze znam bol.


--
Markiz doSadny

Data: 2014-03-13 23:06:34
Autor: Piotr Kosewski
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 2014-03-13 13:51, Markiz (do)Sadny wrote:
Hej. Jak ja dobrze to znam. U mnie sytuacja byla o tyle prostsza, ze jak
zachcialo mi sie w czasie boomu (ktory notabene trwa) prowadzic serwis,
to najpierw przez jakis czas naprawialem dzieciakom rowery. Z litosci
przewaznie. Nie mieszkam w pl i styl tutejszy jest taki ze jak dziecku
na przyklad hamulec ociera tak ze sie nie da jezdzic to sie rower
wypierdala na smietnik i idzie do sklepu po nowy. (OT: Ba! ten sam

To akurat zupełnie normalne, że wraz z majętnością zmienia się jakaśtam
granica kosztu, poniżej której nie ma się ochoty na naprawianie
i kombinowanie.
W wielu krajach tani rower dla dziecka to taki wydatek, jak dla Polaka
koszula. No to ja mogę w koszuli doszyć guzik, ale cerować
już by mi się nie chciało. A jeszcze ze 2 dekady temu na pewno bym
reanimował każdego przyzwoitego ciucha do oporu :).

schemat jest z malzenstwami - jak cos nie dziala to sie rozwodza po
prostu zamiast najpierw porozmawiac OT). Wiec dzieciak czeka dzielnie na
rower do wyplaty.

To już kwestia kulturowa. Nie w każdym kraju małżeństwo jest
traktowane tak poważnie jak u nas (najważniejszy dzień w życiu,
uroczysta msza, wesele na 200 osób za oszczędności życia itp. :)).
W ogóle sam fakt, że w Polsce na 2 godziny ślubu nawracają się
prawie wszyscy ateiści, mówi już bardzo wiele :).

A jak jest rozwód, to od razu baby w całej wsi gadają i wstyd :).

Anyway. Jak podlubalem od czasu do czasu w takich rowerach to
przerazenie mnie ogarnelo, ze bede musial z czyms takim dilowac na
codzien. Dobrze ze proces byl dlugotrwaly i coraz szerzej mi sie oczy
otwieraly, az na koniec pomyslalem, ze moze wcale moja obecna robota nie
jest taka zla ;-) a hobbystycznie to wielu ludziom tak jak dotychczas
bede naprawial albo upgrejdowal wyjebane w kosmos szosowki za ciezkie
pieniadze. Co mi pasuje bo rzadko sie zdarza zeby cos mocno wkurwialo
(ponizej 105 nie schodzi grupset). Na dodatek (poki co) nie musze rak w
plynie hamulcowym maczac ani odskrobywac z blota ;-).

Szczęśliwie nigdy nie próbowałem jakoś rozkręcać działalności wokół
rowerów. Już sama walka z rowerem mamy dała mi w kość. No i miałem
namacalny dowód, że stan sprzętu jednak głównie zależy od troski
użytkownika, a nie od klasy :). A jak mama oddała rower swoim rodzicom,
to już w ogóle zgroza (po roku nadawał się tylko do recyclingu :)).

Mam jednak podobne wrażenia z jakiejśtam "półhobbystycznej" działalności
w IT i wnioski są takie jak u Ciebie. Jak ktoś dba o sprzęt i system,
to okazjonalne wsparcie jest czystą przyjemnością. Jak ktoś nie dba, to
męka i frustracja, a na końcu zazwyczaj wywalenie na śmietnik / format
i zabawa od zera :).

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Data: 2014-03-14 11:34:06
Autor: Markiz (do)Sadny
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 13/03/14 22:06, Piotr Kosewski wrote:
On 2014-03-13 13:51, Markiz (do)Sadny wrote:
Hej. Jak ja dobrze to znam. U mnie sytuacja byla o tyle prostsza, ze jak
zachcialo mi sie w czasie boomu (ktory notabene trwa) prowadzic serwis,
to najpierw przez jakis czas naprawialem dzieciakom rowery. Z litosci
przewaznie. Nie mieszkam w pl i styl tutejszy jest taki ze jak dziecku
na przyklad hamulec ociera tak ze sie nie da jezdzic to sie rower
wypierdala na smietnik i idzie do sklepu po nowy. (OT: Ba! ten sam

To akurat zupełnie normalne, że wraz z majętnością zmienia się jakaśtam
granica kosztu, poniżej której nie ma się ochoty na naprawianie
i kombinowanie.
W wielu krajach tani rower dla dziecka to taki wydatek, jak dla Polaka
koszula. No to ja mogę w koszuli doszyć guzik, ale cerować
już by mi się nie chciało. A jeszcze ze 2 dekady temu na pewno bym
reanimował każdego przyzwoitego ciucha do oporu :).

mowie o sytuacji ze maly czlowiek przychodzi i mowi "tato moj rower nie
hamuje" a ojciec na to "nie uzywaj go kupimy nowy na koniec miesiaca".
no nie wiem dla mnie chore to jest

schemat jest z malzenstwami - jak cos nie dziala to sie rozwodza po
prostu zamiast najpierw porozmawiac OT). Wiec dzieciak czeka dzielnie na
rower do wyplaty.

To już kwestia kulturowa. Nie w każdym kraju małżeństwo jest
traktowane tak poważnie jak u nas (najważniejszy dzień w życiu,
uroczysta msza, wesele na 200 osób za oszczędności życia itp. :)).
W ogóle sam fakt, że w Polsce na 2 godziny ślubu nawracają się
prawie wszyscy ateiści, mówi już bardzo wiele :).

hehe no tak. nie zrozum zle nie jestem za schematem "Irlandzkim" ale
jesli rodzice sie nie "dogadali" w ilus sprawach i sie zostawia 4
letniego chlopaka bez ojca to tak srednio. ja rozumiem roznie sie
ludziom uklada... dopoki nie ma dzieci to proste wszystko, chociaz i tak
uwazam ze trzeba chociaz wytlumaczyc o co biega.

A jak jest rozwód, to od razu baby w całej wsi gadają i wstyd :).

no tak niestety jest. w druga strone przegiecia sa - laske maz
napierdala co tydzien, a jej xsiadz mowi zeby z nim porozmawiala ;-]
Jak dla mnie jedno uderzenie dyskwalifikuje caly temat. Powinien nawet
watykan uznac ze w tym momencie malzenstwo uznaje sie za niewazne. Ale
wiesz... to w tym momencie jak herezja brzmi na dodatek herezja
offtopiczna ;-)


Anyway. Jak podlubalem od czasu do czasu w takich rowerach to
przerazenie mnie ogarnelo, ze bede musial z czyms takim dilowac na
codzien. Dobrze ze proces byl dlugotrwaly i coraz szerzej mi sie oczy
otwieraly, az na koniec pomyslalem, ze moze wcale moja obecna robota nie
jest taka zla ;-) a hobbystycznie to wielu ludziom tak jak dotychczas
bede naprawial albo upgrejdowal wyjebane w kosmos szosowki za ciezkie
pieniadze. Co mi pasuje bo rzadko sie zdarza zeby cos mocno wkurwialo
(ponizej 105 nie schodzi grupset). Na dodatek (poki co) nie musze rak w
plynie hamulcowym maczac ani odskrobywac z blota ;-).

Szczęśliwie nigdy nie próbowałem jakoś rozkręcać działalności wokół
rowerów. Już sama walka z rowerem mamy dała mi w kość. No i miałem
namacalny dowód, że stan sprzętu jednak głównie zależy od troski
użytkownika, a nie od klasy :). A jak mama oddała rower swoim rodzicom,
to już w ogóle zgroza (po roku nadawał się tylko do recyclingu :)).

Ja jakis taki dziwny pomysl mialem w ktoryms momencie, bo uslugi tutaj
sa chujowe, drogie i nieterminowe. W tym jakby widzialem jakas szanse.
Na szczescie mi przeszlo

Mam jednak podobne wrażenia z jakiejśtam "półhobbystycznej" działalności
w IT i wnioski są takie jak u Ciebie. Jak ktoś dba o sprzęt i system,
to okazjonalne wsparcie jest czystą przyjemnością. Jak ktoś nie dba, to
męka i frustracja, a na końcu zazwyczaj wywalenie na śmietnik / format
i zabawa od zera :).

Oj nic nie mow. Ja sie niehobbystycznie zajmowalem tym i analogie sa
jednak widoczne od razu.

--
Markiz doSadny

Data: 2014-03-14 17:44:19
Autor: Piotr Kosewski
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 2014-03-14 12:34, Markiz (do)Sadny wrote:
mowie o sytuacji ze maly czlowiek przychodzi i mowi "tato moj rower nie
hamuje" a ojciec na to "nie uzywaj go kupimy nowy na koniec miesiaca".
no nie wiem dla mnie chore to jest

Oczywiście regulacja hamulców to skrajny przykład. To nie mieści się
nawet w kategorii "naprawy" roweru, a jedynie w okresowej kontroli.
Czyli każdy powinien to robić co jakiśtam dystans (ja najrzadziej co
500 km).

No więc wracając do małego człowieka. "Tato mój rower nie hamuje".

No to patrzę, a tam zjechane klocki, kilka milimetrów bicia w kole,
starte opony, zeszlifowana kaseta i tak dalej.
Mówiąc krótko: typowy stan taniego roweru po roku intensywnego
użytkowania przez 10-latka, który koncentruje się na przyjemności
z jazdy. Nie przejmuje się przekoszeniem łańcucha i wie, że efektywne
zablokowanie kół na asfalcie doprowadza Anię z klasy do ekstazy :P.

No to wracam o 20 z pracy i czy chce mi się walczyć z rowerem takiego
wyimaginowanego dziecka? No nie chce mi się.
A czy chce mi się kupić części za połowę jego wartości i dorzucić
jeszcze trochę za serwis? Też mi się nie chce. A do tego jestem
przekonany, że takiego 10-latka nowy sprzęt naprawdę ucieszy.

Kupiłbym nowy. Na 100%.

Oj nic nie mow. Ja sie niehobbystycznie zajmowalem tym i analogie sa
jednak widoczne od razu.

Lekki OT:
Kiedyś w jakiejś dłuższej dyskusji wyżaliłem się koleżance, że
przestałem robić taki "serwis", bo instalowanie sterowników do
drukarek, konfigurowanie Neostrady i okazjonalne całkowite reanimacje
złomów mnie dobijały i obrzydzały pracę przy kompie.
A ona na to, że tak jej głupio, bo chciała mnie poprosić o postawienie
środowiska do symulacji na studiach i programowania. Dobrze, że byłem
trzeźwy, bo po pijaku mogłem się niechcący oświadczyć...

Trzeba jednak powiedzieć, że kiedyś głównym źródłem problemów był
beznadziejny Windows i komputery z marketów. Dzisiejszy W7 jest już
prawie bezobsługowy, a ludzie kupują głównie laptopy. Chyba zawód
"komputerowej złotej rączki" umiera jak krawcowa czy kowal :).

I znów o bicyklach.
Pewnie z rowerami będzie podobnie. Ja dopiero w wieku ~18 lat kupiłem
sobie markowy rower. Nie liczę wcześniejszego Arkusa, bo po prostu był
gówniany :D.
Dziś rowery w marketach spożywczych przestają się sprzedawać. Oblicze
polskiego kolarstwa amatorskiego zmieniły markety sporowe - z Decathlon
na czele. Po pierwsze: firma jest trochę bardziej wybredna przy wyborze
chińskiego dostawcy. Po drugie: w sklepie roweru nie skręcał rzeźnik :).

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Data: 2014-03-14 19:35:21
Autor: PeJot
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
W dniu 2014-03-14 17:44, Piotr Kosewski pisze:
Oblicze
polskiego kolarstwa amatorskiego zmieniły markety sporowe - z Decathlon
na czele. Po pierwsze: firma jest trochę bardziej wybredna przy wyborze
chińskiego dostawcy.


Ale dalej główki w decathlonowych MTB mają 1" ? ;)

--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2014-03-14 20:10:37
Autor: Piotr Kosewski
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 2014-03-14 19:35, PeJot wrote:
Ale dalej główki w decathlonowych MTB mają 1" ? ;)

Wydaje mi się, że te najtańsze tak (stalowe ramy, sztywny widelec).
Nie jest to chyba wielki problem, bo przecież nikt nie będzie na bazie
takiego roweru budował maszyny wyścigowej. W codziennej jeździe
brakujące 1/8" naprawdę trudno zauważyć :P.

Chyba około 700 zł zaczynają się rowery z ramą alu z jakimiś Suntourami.
To chyba wciąż niezły wynik. Mój ostatni marketowy badziew (stalowy
full firmy Arkus - idealny prezent dla zainteresowanego kolarstwem
nastolatka...) kosztował 700, ale to było jakieś 60% inflacji temu :).

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Data: 2014-03-14 20:15:58
Autor: ToMasz
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
Chyba około 700 zł zaczynają się rowery z ramą alu z jakimiś Suntourami.
Tyle że za 700zł możesz spokojnie kupić rower w zwykłym sklepie. może nie od razu alu, ale za to sprzedawca powie Ci co będzie działać a co nie, a wtedy klient świadomie godzi się na ograniczenia albo dopłaca. W markecie zawsze będzie loteria.

ToMasz

Data: 2014-03-14 20:52:37
Autor: Piotr Kosewski
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 2014-03-14 20:15, ToMasz wrote:
Chyba około 700 zł zaczynają się rowery z ramą alu z jakimiś Suntourami.
Tyle że za 700zł możesz spokojnie kupić rower w zwykłym sklepie. może
nie od razu alu, ale za to sprzedawca powie Ci co będzie działać a co
nie, a wtedy klient świadomie godzi się na ograniczenia albo dopłaca. W
markecie zawsze będzie loteria.

Wszyscy znamy Twoją niechęć do dużych sklepów, zakupów w internecie itp.
Oraz opinię, że najlepiej kupić od doświadczonego sprzedawcy, który ma
40-letnie doświadczenie, a najlepiej prowadzi rodzinny interes po
dziadku i tak dalej.
Mógłbym dość obszernie opisać, czemu nie masz racji, ale żal mi trochę
czasu. Podobne dysusje już były na grupie :).

Powiem zatem krótko. Przy zakupie za 500 zł nie mam ochoty dopłacać np.
200 zł za świadomość sprzedawcy, który wciśnie mi gorszy rower, ale
merytorycznie wyjaśni, czemu jest gorszy i czemu mimo wszystko da się
na nim jeździć.

Osobną kwestią jest to, że w każdym Decathlonie jednak pracuje ktoś, kto
o rowerach sporo wie. Wystarczy iść do tej osoby, a nie pytać o opinię
pierwszej napotkanej osoby w sklepowym uniformie.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Data: 2014-03-14 20:12:47
Autor: ToMasz
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
W dniu 14.03.2014 17:44, Piotr Kosewski pisze:
No to wracam o 20 z pracy i czy chce mi się walczyć z rowerem takiego
wyimaginowanego dziecka? No nie chce mi się.
A czy chce mi się kupić części za połowę jego wartości i dorzucić
jeszcze trochę za serwis? Też mi się nie chce. A do tego jestem
przekonany, że takiego 10-latka nowy sprzęt naprawdę ucieszy.

Kupiłbym nowy. Na 100%.
to ja jakiś dziwny jestem. mój (wtedy 6 letni) syn sam na złomie wybrał ramę, (rower) porozkręcał, drapał papierem ściernym, ja mu ją pomalowałem, dałem nowe części i wyszła piękna 20stka, 10kg na 3 biegach. Jak ją przekazywał następnemu dziecku w rodzinie była w idealnym stanie. Dziwne jakieś, staromodne. Ciekawe czemu tak szanował? :)

ToMasz

Data: 2014-03-14 21:09:01
Autor: Piotr Kosewski
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 2014-03-14 20:12, ToMasz wrote:
to ja jakiś dziwny jestem. mój (wtedy 6 letni) syn sam na złomie wybrał
ramę, (rower) porozkręcał, drapał papierem ściernym, ja mu ją
pomalowałem, dałem nowe części i wyszła piękna 20stka, 10kg na 3
biegach. Jak ją przekazywał następnemu dziecku w rodzinie była w
idealnym stanie. Dziwne jakieś, staromodne. Ciekawe czemu tak szanował? :)

No a mój 10-letni wyimaginowany syn w czasie, kiedy Twój szlifował starą
ramę, nauczył się podstaw rachunku macierzowego. I co z tego?

Rowery mogą być Twoją pasją i masz prawo zaszczepiać ją dzieciom. Jednak
istnieje świat poza serwisem rowerowym. Dla wielu osób liczy się jazda
na rowerze, a nie rower. Chcą mieć sprawny sprzęt, na który mogą wsiąść
i spędzić miło 2 godziny po pracy. A kiedy się popsuje, będą dążyli
do tego, aby jak najszybciej znów móc jeździć.
Jeśli stać ich po prostu na wymianę, to wypada pogratulować. A Ty
czynisz zarzut, że nie są Tobą i jeszcze proponujesz wyprawę na złom :D.

Powiem Ci tak. Niby mieszkam w dużym mieście, ale Twoje ulubione małe
sklepy (i serwisy) rowerowe są otwarte pn-pt 10-18. Musiałbym wziąć
urlop specjalnie po to, żeby z nich skorzystać. A w dużym sklepie
czy w sieci mogę sobie kupić coś w niedzielę po obiedzie.
I nie jestem wyjątkiem.

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Data: 2014-03-14 23:03:47
Autor: ToMasz
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
Powiem Ci tak. Niby mieszkam w dużym mieście, ale Twoje ulubione małe
sklepy (i serwisy) rowerowe są otwarte pn-pt 10-18. Musiałbym wziąć
urlop specjalnie po to, żeby z nich skorzystać. A w dużym sklepie
czy w sieci mogę sobie kupić coś w niedzielę po obiedzie.
I nie jestem wyjątkiem.
Tak, Niestety masz racje, choć tylko w ostatnim zdaniu. W moim mieście, niecałe 200tyś jest kilka sklepów rowerowych, czasem są oddalone o 100 metrów od siebie - i nie plajtują. w każdym z nich, działa niemalże całodobowe pogotowie rowerowe - nie powiem, za dojazd trzeba zapłacić, ale to i tak tańsze niż taksówka. Umówione serwisy u klienta + 10 zł w centrum +20 dzielnice. Jeśli ktoś chce kupić rower, może się umówić na dowolną godzinę (rozsądną) i przejechać się na kilku rowerach zanim któryś kupi.
Wszyscy wiedzą że supermarkety kupują w ilościach prawdziwie hurtowych i stąd stosunkowo niskie ceny. Natomiast niewielu wie, że kupują to przed sezonem, kiedy ceny są już i tak wysokie. Większość małych sklepików kupuje rowery po sezonie, kiedy ceny są najniższe, po to, aby sprzedać wiosną. 2 stówy narzutu na rowerze? To chyba w jakimś hiper salonie gdzie również zimą trzeba płacić 20 tyś czynszu. Nie te czasy, albo nie ten świat....
ToMasz

PS
40 lat doświadczenia uczy co jest dobre, trwałe, niezawodne, ale nie uczy tego, co wybierze klient. niestety...

Data: 2014-03-15 01:58:04
Autor: Titus Atomicus
Jaki rower - takie tam przemyślenia z p amiętnika mechanika.
Witam,
Wbrew temu co twierdza tutaj zli ludzie mam troch znajomych w realu.
Oczywiscie wiekszosc ma rowery.
I te rowery to makrokesze sa.
W przypadku dzieci trudno wytlumaczyc, ze rower typu full z tarczowkami i przerzutkami z marketu jest do dupy. Zreszta i tak po jakims czasie rower im sie znudzi albo najdalej po 2 ltach z niego wyrosna.
Co do doroslych... to wybor roweru jest podobny.
Znaczy najlepiej z tarczami i amortyzacja.
Jeden znajomy kupil swego czasu (12 lat mnelo afair) w markecie srebnego (b. wazne) arkusa na altusach w markecie.
Jak dotad ani nie regulowal hamulcow, nie mowiac o wymianie, nie zmienial opon. I jest b. zadowolony. Jezdzi jakies 30-50 km rocznie, moze mniej.
Inny przypadek - ostatnio jedna znajoma rencistka pytala sie mnie jaki rower kupic.
Doradzalem pseudoholendra za 700-800 zl z piasta 3biegowa albo uzywanego skladaka za wiecej (chyba jakies dahony za 1200 jej znajdowalem).
I ona tez wybrala po swojemu czyli za 500 zl z wysylka jakiegos niewiadomo ('polska produkcja nie jakis tam chinczyk z marketu') co z przerzutkam SIS. Kupil wysylkowo, bo ktos jej powiedzial, ze w marketach to tylko badziew.
Jedzi sobie tym na tym po lesie a w niedziele przez las do kosciola (chyba 2km), co juz jest powazna wyprawa i tez jest b. zadowolona.
Ostatnio ja odwiedzilem to podciagnalem hamulce, napompowalem kola (bo na resztkach jedzila), przerzutki nie potrafilem naregulowac, ale ona i tak tego nie uzywa. Pytala sie, po co to w ogole, i czy mozna jakos zablokowac na stale.
A braku hamulcow i pustych detek jakos podczas swojej jazdy nie zauwazyla.
Dla tych ludzi rower za > 700zl to cos dla zawodowcow.

Mam z kolei innego znjomego.
On wciaz 'inwestuje' w rower. Z 5 lat temu zmienil sobie rometa na cos na ramie meridy. Wymienil gripy, kierownice. Co roku wymienia linki, detki, opony, bo jak twierdzi lubi czuc sie bezpieczny.
Dla tego bezpiecznstwa kupil sobie Abusa X-Granit Plusa, bo rower trzyma na klatce schodowej.
Jezdzi tez jakies 50 km rocznie - w porywach.

No i ktora postawa jest sensowniejsza?
--
TA

Data: 2014-03-15 09:53:34
Autor: Piotr Kosewski
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 2014-03-14 23:03, ToMasz wrote:
Tak, Niestety masz racje, choć tylko w ostatnim zdaniu. W moim mieście,
niecałe 200tyś jest kilka sklepów rowerowych, czasem są oddalone o 100
metrów od siebie - i nie plajtują. w każdym z nich, działa niemalże
całodobowe pogotowie rowerowe - nie powiem, za dojazd trzeba zapłacić,
ale to i tak tańsze niż taksówka. Umówione serwisy u klienta + 10 zł w
centrum +20 dzielnice. Jeśli ktoś chce kupić rower, może się umówić na
dowolną godzinę (rozsądną) i przejechać się na kilku rowerach zanim
któryś kupi.

Zdajesz sobie sprawę, że te opisywane przez Ciebie usługi (umawianie się
na dowolną porę, dojazdy itp.) świadczą o słabej kondycji sklepów, a nie
odwrotnie? Ew. o braku alternatywnej formy zatrudnienia :).

W mojej dużej wsi nie ma bezrobocia i generalnie ludzie chyba nie
głodują, ale za to wielu z nich (tak jak ja) pracuje dość długo.

Umawianie się ze sklepem poza godzinami pracy? Chyba po znajomości.

Serwis z dojazdem do klienta? Nie słyszałem. I też chyba nie bardzo bym
chciał. To może się sprawdzać, jeśli klient ma dom z garażem, ale do
mieszkania? Przyjedzie jakiś koleś i będzie mi smarował rower na
drewnianym parkiecie? No chyba że ten serwis się dzieje wewnątrz
samochodu.

Zresztą nigdzie nie napisałem, że małe sklepy rowerowe sobie nie radzą.
Radzą sobie doskonale. Ja w czasach szkolnych też byłem częstym gościem,
choć z zasady starałem się szukać doradców 20-40 letnich (inna
filozofia). Pewnie na emeryturze też będę zaglądał :).

PS
40 lat doświadczenia uczy co jest dobre, trwałe, niezawodne, ale nie
uczy tego, co wybierze klient. niestety...

Nie uczy :).

pozdrawiam,
Piotr Kosewski

Data: 2014-03-18 08:35:09
Autor: Markiz (do)Sadny
Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.
On 14/03/14 19:12, ToMasz wrote:
Jak ją przekazywał następnemu dziecku w rodzinie była w idealnym stanie.
Dziwne jakieś, staromodne.

Bo Ty jestes wrogiem narodu kolego. Nie przyczyniasz sie do propagowania
konsumpcjonizmu, czyli nie jestes prawdziwym patriota. Przy zastosowaniu
starych metod w nowej rzeczywistosci, bys tym momencie w wagonie na
syberie jechal. ;-)
Ok na powaznie, to zrobilem tak samo z rowerem z tzw "wystawki". Bardzo
zacby wyszedl i wazyl wlasnie okolo 10kg. Sprawdzilem inne 20 calowe i
dam sobie uciac reke ze nie kupisz ponizej 12kg nic teraz.
Koncentrujemy sie w tym momencie oczywiscie na wadze tylko. Nie piszemy
na przyklad o tym ze suport i piasty sa skrecona na pale i nikt nawet w
(standardowym) sklepie nie przylozy reki zeby poprawic, bo dzieciak i
tak nie bedzie narzekal, ze kola krzywe jak chuj (ale od czego sa
tarczowki :-]), ze pedaly sie nie kreca bo nie ma w nich lozysk tylko
slizgi... Ja zdaje sobie sprawe ze  "donkiszotuje" troche, ot tak
ponarzekac z rana zanim resztki snu nie pojda sobie. Mi chyba o to
najbardziej serce bolalo zawsze, ze biedny dzieciak meczy sie z takim
zlomem potem. Form over content... forever!


--
Markiz doSadny

Jaki rower - takie tam przemyślenia z pamiętnika mechanika.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona