Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Janów, jak my zaczęli, pora zakończyć.

Janów, jak my zaczęli, pora zakończyć.

Data: 2016-05-06 11:39:08
Autor: koszmar z ulicy czerskiej
Janów, jak my zaczęli, pora zakończyć.
Piętno dla pełoskiego modelu.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/519939,na-zapleczu-stadniny-w-janowie-podlaskim-reportaz.html

Mateusz Jaworski: Bez tej bazy klientów jesteśmy jak dzieci we mgle.

Czyli model Bronka K. co opuszczając pałac zabrał
dokumentację, stenogramy. Typowe rezuny.

Nius od brata_o.

Data: 2016-05-06 16:40:50
Autor: Archer
Janów, jak my zaczęli, pora zakończ yć.
W dniu 5/6/2016 1:39 PM, koszmar z ulicy czerskiej pisze:
Piętno dla pełoskiego modelu.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/519939,na-zapleczu-stadniny-w-janowie-podlaskim-reportaz.html



Mateusz Jaworski: Bez tej bazy klientów jesteśmy jak dzieci we
mgle.

Czyli model Bronka K. co opuszczając pałac zabrał dokumentację,
stenogramy. Typowe rezuny.


PO to byl (bo juz nie jest) zwykly chwyt marketingowy, jak sie ladnie
w TVN opakuje i rozreklamuje, ludzie kupia prawie wszystko. Miala byc
dobijana perla w koronie, stadnina na swiatowym poziomie i baranki w
to wierzyly, teraz wierza ze im demokracje zabieraja i KOD im ja uratuje.

Na glupote ludzka nie ma rady, ale spasionych politrukow od propagandy
powinno sie wytykac palcami i wyciagac ich na swiatlo dzienne.

http://blog.wirtualnemedia.pl/andrzejbober/post/przychody-i-rozchody-tomasza-lisa

Przychody i rozchody Tomasza Lisa

Andrzej Bober

Cezary Łazarewicz jest dobrym dziennikarzem (d.POLITYKA,WPROST,NEWSWEEK)
i porządnym człowiekiem.  Gdy TVP opuszczał Tomasz Lis ,w różnych
mediach podniósł się szum, że ten wychodzi z wielką kasą .Łazarewicz
postanowił to sprawdzić ,i napisał tekst. Ale teraz parę gazet nie
zechciało go drukować argumentując, że ,,Lisa już dawno nie ma, no to nie
ma i o czym pisać...". Wiem, co to znaczy pisać do szuflady, można wpaść w
kompleksy. A tego Lazrewiczowi nie życzę ,bo - jak już wyżej wspomniałem
- jest porządnym człowiekiem. ,,Dawaj ten niechciany artykuł, dam go na
swoim blogu".

I oto on:

Ponad 21 mln złotych w ciągu ostatnich 8 lat  zainkasowała od Telewizji
Polskiej firma Tomasz Lisa Deadline Productions produkująca program
,,Tomasz Lis na żywo". To tylko połowa prawdy, bo drugie tyle do tej
produkcji dołożyła Telewizja Polska. Dotarliśmy do rozliczeń finansowych
TVP i Deadline Productions.

Talk Show Tomasza Lisa pojawił się na antenie w telewizyjnej Dwójce w
lutym 2008 roku. Pracę zaproponował mu prezes TVP Andrzej Urbański,
wcześniej szef kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego

- Nie był osobą z mojej bajki, ale chodziło mi, by telewizja miała różne
punkty widzenia, żeby poszerzyć spektrum  - mówi dziś Urbański.

Dodaje, że innym celem zatrudnienia Lisa było odebranie widzów
konkurencji, czyli programowi TVN - ,,Teraz My" - Andrzeja Morozowskiego
i Tomasza Sekielskiego. - I to się po trzech miesiącach udało - twierdzi
Urbański.

,,Tomasz Lis na żywo" miał być dla telewizji Urbańskiego najważniejszym
programem publicystycznym. Kwestie finansowe prezes TVP pozostawił wtedy
dyrektorowi Programu 2 TVP Wojciechowi Pawlakowi.

- Proszę pamiętać, że Tomasz Lis przychodził do TVP w aurze sukcesu,
jako współtwórca ,,Faktów", ,,Wydarzeń" oraz ,,Co z tą Polską?" - mówi
Pawlak. - Pozyskanie go przez TVP2 było moim i prezesa Urbańskiego sukcesem.

Według dokumentów, do których dotarliśmy telewizja w 2008 roku płaciła
firmie Lisa 93,2 tysiąca złotych brutto za wyprodukowanie jednego
odcinka programu ,,Tomasz Lis na żywo". Jednocześnie Agencja TVP do
każdej produkcji dokładała z własnego budżetu 108, 9 tysiąca zł brutto.
Każdy więc odcinek programu kosztował nieco ponad 200 tysięcy złotych
brutto.

- Nie uważam, żeby cena była zbyt wysoka - odpowiada Wojciech Pawlak. -
Mann i Materna przepalili trzy razy większy budżet za odcinek z
katastrofalnym wynikiem oglądalnościowym i musiałem zdejmować ich talk
show po 3 odcinkach - wspomina.

Pawlak podkreśla, że program Lisa za jego czasów był liderem pasma i
przebijał oglądalnością robiony w TVN z dużo większym rozmachem ,,Szymon
Majewski Show", którego budżet producencki był dwa i pół razy większy.

Były dyrektor Dwójki twierdzi, że koprodukcja z firmą Tomasza Lisa była
koniecznością. - Odmawiał on podpisania umowy wyłącznie jako prowadzący.
Mogliśmy mieć program o przyjętym modelu lub nie mieć go wcale, bo Lis
negocjował równolegle z TVN  - dodaje były dyrektor.

Umowa z Lisem

Umowa z TVP przewidywała, że Deadline Productions daje wkład
merytoryczny, a TVP sprzęt, ludzi i studio. Świadczenia po stronie
producenta zewnętrznego i TVP były szczegółowo zapisane w umowie. Wynika
z niej, że po stronie TVP są twarde koszty typu: realizator dźwięku,
światła, operatorzy kamer, wizja, fonia, elektryk, garderobiany ,
kamery, sprzęt, koszty studia, scenografii, zaś po stronie Deadline
Productions koszty miękkie np.: scenariusz, tłumaczenie, zakup praw
(jeśli były), catering i hotele dla zaproszonych gości programu. Z umowy
wynika też, że w Deadline Productions aż 3 osoby zajmowały się
publicznością: organizator widowni, koordynator publiczności i osoba
opiekująca się gośćmi. Jaka była między nimi różnica? Telewizja
twierdzi, że te zapisy umowy są tajemnicą przedsiębiorstwa i odmawia
jakichkolwiek wyjaśnień.

Część jednak świadczeń na rzecz programu pokrywa się między partnerami -
jest np. dwóch kierowników planów - jeden ze strony TVP, drugi z
Deadline Production. Czym się różnili?

Były dyrektor Dwójki Wojciech Pawlak mówi, że taki rodzaj koprodukcji to
w TVP standard. W podobny sposób robiony jest program ,,Voice of Poland",
czy ,,Świat się kręci". Jego zdaniem sukcesem TVP było wprowadzenie do
umowy z firmą Tomasza Lisa zapisu o wysokim, jak na program
publicystyczny, progu 15 procentowej oglądalności. Zapis ten gwarantował
TVP2 duże wpływy reklamowe, a jeśli by oglądalność spadła, to telewizja
miała prawo  odstąpić od umowy.

Tylko, że zapis umowy nie był później respektowany. Gdy oglądalność
programu zaczęła spadać po 2011 TVP nie rozwiązała umowy, tylko zmieniła
ją tak, by była korzystna dla firmy Tomasza Lisa.

Urbański: prezes TVP powinien pilnować Lisa

W grudniu 2008 roku ze stanowiska odwołany został prezes TVP Andrzej
Urbański. Przez następne trzy lata trwała w telewizji karuzela kadrowa.
Kolejni prezesi przedłużali umowy z Tomaszem Lisem, którego program cały
czas uznawali za okręt flagowym publicystyki w TVP i który, jak
twierdzili, przynosił ogromne zyski.

W 2011 roku prezesem TVP został były poseł Unii Wolności Juliusz Braun.
Jest to moment zwrotny, gdy po raz ostatni w studiu pojawił się prezes
PiS Jarosław Kaczyński. Od tej chwili politycy PiS zaczęli coraz
częściej zarzucać Lisowi stronniczość i odmawiali udziału w rozmowach. -
Lis stał się stroną sporu, ale nie da się wyizolować jego postawy od
tego, co dzieje się w polskim dziennikarstwie - uważa Braun.

Były prezes Urbański twierdzi, że stało się to z powodu braku nadzoru: -
Prezes telewizji powinien pilnować swojej sztandarowej produkcji - mówi
Urbański. - Prowadziłem z Lisem rozmowy, które pozwalały zachować
kontrolę nad tym, co robi w programie. Nie pozwalałem mu na szaleństwa.
Próbowaliśmy wyznaczać wspólnie kierunek tego, do czego dążymy. Gdyby
kolejni prezesi tego nie zaniedbali, to program nie stałby się tak
jednostronny.

Za czasów prezesury Juliusza Brauna program Tomasza Lisa stał się
symbolem sporu politycznego między PiS a Platformą. Zdaniem Brauna
przechył nastąpił, gdy politycy PiS ostatecznie odmówili udziału w
programie. - W badaniach zaczęło wychodzić, że PiS jest słabo
reprezentowany w publicystyce Dwójki, a był słabo reprezentowany, bo
jego politycy odmawiał przychodzenia do Lisa. W związku z tym uznali ten
program za tendencyjny. To było błędne koło - mówi były prezes.

Wojciech Pawlak uważa jednak, że główny powód kłopotów programu był inny:

- Skrajna stronniczość prowadzącego obróciła się w końcu przeciw TVP. -
mówi b. dyrektor ,,Dwójki". - A gdy program zaczął tracić widzów to
zarząd Brauna, jak słyszałem, wygumkował próg oglądalności.

Spada oglądalność ...

Rzeczywiście, w lutym 2013 TVP negocjowała z Tomaszem Lisem nowy
kontrakt. Ten domagał się ustawienia w umowie progu oglądalności na
poziomie 11 procent, czyli o 4 procent niżej niż w pierwszym kontrakcie.
Jednak pozostał zapis gwarantujący, że jeśli oglądalność spadnie niżej
progu, telewizja będzie mogła rozwiązać umowę. TVP nie chciała ustąpić i
ostatecznie stanęło na 11,5 procenta. To znaczy, że średni udział
widowni programu w grupie wiekowej 16-49 lat nie mógł być mniejszy niż
11,5 procenta. Jednocześnie TVP obniżyła wtedy wynagrodzenie do 48 tys.
zł netto za jeden odcinek.

Juliusz Braun tłumaczy, że próg oglądalności został ustawiony na niższym
pułapie, by wskaźnik ten był realistyczny. - Program wciąż był
najchętniej oglądanym, ale nastąpił spadek oglądalności wielkich anten -
mówi Braun. Były prezes nie pamięta, czy program Tomasza Lisa wypełniał
ustalone zapisy umowy. - Mogły być lepsze lub gorsze odcinki, ale
oglądalność była zawsze na satysfakcjonującym poziomie - dodaje.

Według danych agencji Nielsen Audience Measurement średnia oglądalność
talk show Tomasza Lisa w 2013 roku w grupie docelowej była nieco niższa
od zakładanej i wyniosła 11,09 %. Rok później spadła do 10,3, a w 2015
roku do 9,68. Telewizja mogła więc bez żadnych konsekwencji rozwiązać
umowę z producentem Program mógł więc kolejny raz definitywnie spaść z
anteny już w2013, a potem w 2014 r.

...i wpływy reklamowe

Od Lisa odpływali konserwatywni widzowie. Ich liczba spadała wraz z
rosnącą niechęcią prowadzącego do PiS, a czym bardziej atakował on PiS,
tym bardziej PiS bojkotował z nim rozmowy. Przy okazji politycy Prawa i
Sprawiedliwości korzystali z każdej nadarzającej się okazji by
prowadzącemu dołożyć. Pisali więc na niego skargi do Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji i prezesa TVP.

Mariusz Błaszczak domagał się podjęcia odpowiednich kroków przez prezesa
TVP, gdy Newsweek opublikował na swojej okładce zdjęcie obecnego
ministra Macierewicza w turbanie taliba.

W styczniu ub. r na Lisa poskarżył się senator PiS Wojciech Skurkiewicz,
któremu przeszkadzało, że zaproszony do studia Adam Michnik palił w nim
e-papierosa.

Miesiąc później poczuli się dotknięci autorzy książki ,,Resortowe dzieci"
Dorota Kania i Jerzy Targalski, o której prowadzący powiedział, że jest
pełna kłamstw, manipulacji i gówna. Ostatnim gwóźdź został wbity w maju
2015 na sześć dni przed II turą wyborów prezydenckich. To wtedy zdarzyła
się największa wpadka w historii talk show. Tomasz Lis zacytował na
antenie wpis z fałszywego konta córki przyszłego prezydenta RP Kingi
Dudy. Posypały się skargi od posłów PiS - m.in. od przyszłej premier
Beaty Szydło, posłanek PiS - Anny Sobeckiej i Barbary Bobuli.

,,Granice nieprzyzwoitości i manipulacji dziennikarskiej zostały
przekroczone" - pisała Szydło, domagając się ukarania prowadzącego.

Dla polityków PiS Tomasz Lis był solą w oku i symbolem stronniczości
telewizji, więc tuż po wyborach wielu prominentnych polityków Prawa i
Sprawiedliwości, m.in. dzisiejszy wiceminister kultury Jarosław Sellin,
zapowiadało, że zniknie on z anteny publicznej telewizji. Decyzję tę
ogłosił jeszcze poprzedni prezes TVP Janusz Daszczyński. Zakończenie
kontraktu z Lisem tłumaczy zmianą koncepcji współpracy z zewnętrznymi
producentami.

- Uważałem, że telewizja powinna się oprzeć na własnej produkcji, a nie
kupować programy z zewnątrz - mówi Daszczyński, ale odmawia odpowiedzi,
czy ,,Tomasz Lis na żywo" przynosił zyski TVP.

O tym często mówił sam prowadzący, zapewniając, że w ciągu 8 lat
współpracy z TVP zarobił dla stacji ponad 100 milionów złotych,
uzupełniając w tę sposób lukę w abonamencie.

- TVP nie finansowała mojego programu - odpowiada Tomasz Lis. -  To ja
współfinansowałem TVP swoim programem. Biorąc pod uwagę koszt programu
do zysku - była to najlepsza inwestycja TVP w tej dekadzie.

Z bilansu za rok 2015 nie wynika jednak, by program Lisa był maszynką do
zarabiania ogromnych pieniędzy. Według TVP w 2015 roku przychody
reklamowe przy emisji programu wyniosły 4,6 mln złotych netto,
uwzględniając odcinki premierowe i powtórki, a koszty jego produkcji 3,7
mln złotych netto. Zysk w ciągu ostatniego roku wyniósł około 900 tys.
zł. Czy to dużo? Mniej więcej tyle samo zarabiał z reklam dla TVP
,,Magazyn Ekspresu Reporterów", bez wielkich gwiazd i bez wielkiej promocji.

Ostatni - 305 odcinek programu ,,Tomasz Lis na żywo" został wyemitowany
25 stycznia. Żadna z telewizji komercyjnych nie zdecydowała się na
współpracę z Tomaszem Lisem. - To kwestia jego życiorysu, który miał
burzliwe epizody i w Polsacie, i TVN - mówi były prezes TVP Juliusz Braun.

Poza tym, to jest niedobry moment, by dwaj główni nadawcy chcieliby
robić demonstrację polityczną - dodaje Braun.

Data: 2016-05-07 05:10:29
Autor: stevep
Janów, jak my zaczęli, pora zakończyć.
W dniu .05.2016 o 20:39 koszmar z ulicy czerskiej  <koszmar.z.ulicy.czerskiej@gmail.com> pisze:

Piętno dla pełoskiego modelu.

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/519939,na-zapleczu-stadniny-w-janowie-podlaskim-reportaz.html

Mateusz Jaworski: Bez tej bazy klientów jesteśmy jak dzieci we mgle.

Czyli model Bronka K. co opuszczając pałac zabrał
dokumentację, stenogramy. Typowe rezuny.

Nius od brata_o.
A złotego sedesu nie zabrał?

--
stevep

Janów, jak my zaczęli, pora zakończyć.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona