Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.pilka-nozna   »   Janusz "Książę" Eksztajn

Janusz "Książę" Eksztajn

Data: 2011-10-27 22:13:54
Autor: yamma
Janusz "Książę" Eksztajn
Tak do poduszki, przed następną kolejką ligową:
"W T-Mobile Ekstraklasie trwa kawalkada sędziowskich błędów. Wyniki meczów są wypaczane, a na horyzoncie nie widać żadnych widoków na poprawę. Gdy wydaje się, że poziom osiągnął dno, słychać pukanie od dołu. to idealny moment, by przybliżyć czytenikom postać przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN, Janusza Eksztajna.
Czy istnieje bezpośredni związek między historią życia tego pana a faktem, iż sędzia liniowy w meczu ŁKS-Wisła podnosi chorągiewkę dopiero wtedy, gdy piłka wpada do siatki? Ocenę pozostawiamy czytelnikom. Sami już najmłodsi nie jesteśmy i nie mamy wielu złudzeń, ale jesteśmy zdania, że dzisiejszej młodzieży należy się wyjaśnienie tego i owego.
Nie ma już wśród nas Romana Hurkowskiego, który znał tysiące historii okołosędziowskich, dlatego zmuszeni jesteśmy posiłkować się ksiażką Tomasza Jagodzińskiego "Cwaniaczku nie podskakuj".  Oto jej fragment"
JANUSZ "KSIĄŻE" EKSZTAJN. Syn Stanisława. Jest to o tyle istotne, iż tatuś działał jako szef piłkarskiej Temidy. Dzięki temu Januszek za każdym razem - dwukrotnie - zostawał mianowany sędzią międzynarodowym. Był pod ochroną ojca, więc gwizdał tak jak chciał i umiał. Wcześniej jeszcze pod koniec lat 70, to Stanisław - ojciec, publicznie wyparł się synalka, już pogwizdującego - niestety fałszywie - w lidze. Przy świadkach, na związkowym zebraniu w PZPN, oświadczył, że z Januszem E. nie łączą go żadne więzy rodzinne, ani nawet pokrewieństwa, tylko... zbieżność nazwiska. Dopiero później się wydało, że sędziowską mafią rządzi rodzinny klan Eksztajnów. Janusz kochał życie nade wszystko, a liczne delegacje sędziowskie mu to umożliwiały. Wystawne bankiety w restauracjach, przyjęcia w hotelowych apartamentach - rzecz jasna na koszt klubów, towarzystwo miłych pań i morze gorzały - to było to, co junior Eksztajn uwielbiał najbardziej. Dzięki swawolnemu stylowi bycia, szybko zyskał sobie przydomek "Książe". Co bardziej wtajemniczeni koledzy określali go mianem "Ogier".
Trzeba bowiem wiedzieć, że sędzia Janusz, niczym marynarz w każdym porcie, wszędzie gdzie grała ekstraklasa, miał kilkuosobowe, superrewelacyjne fan-cluby. Przykładowo - pani Ani z Wrocławia na wspomnienie "tego fantastycznego przystojniaka z Warszawy" jeszcze dziś robi się mokro w majtkach. Z kolei panna Ela z Piekar Śląskich stale opowiada młodszym koleżankom o upojnej nocy w katowickim hotelu "Silesia" i kąpielowych numerach w wannie pełnej sowieckiego szampana. Ponoć teraz, gdy w lidze nie ma już Janusza E., jego kolegom brakuje takiej fantazji. Idą na łatwiznę, zamiast brać wzór z "Księcia".
Trzeba też wspomnieć o specyficznym hobby sędziego Eksztajna juniora. Otóż co miesiąc, góra półtora, uwielbiał zmieniać meble w swoim mieszkaniu. "Kolekcjonował" zwłaszcza segmenty ze Swarzędza, ale też chętnie przyjmował sypialnie z Bydgoskich Fabryk Mebli. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że za każdym razem pod jego blok podjeżdżał meblowóz wynajęty przez jakiś klub ligowy. O innych jego przyjemnościach, jak coroczne rodzinne wczasy finansowane przez Stal Mielec, już nie wspomnę.
Tak więc "Książe" Janusz przez długi czas żył jak panisko, przeklinając tylko testy biegowe dla sędziów. Wykończony gorzałą i sekscesami nie był w stanie przebiec łatwego dystansu 2600 metrów w czasie poniżej 12 minut. Za każdym razem musiał korzystać z pomocy tzw. zająca, ale i to nie pomagało. Na ostatnim w swojej karierze biegu kwalifikacyjnym, w Ustroniu, padł jak pies Pluto już po czwartym okrążeniu. Tak skończyła karierę jedna z najbarwniejszych postaci w światku sędziowskim lat osiemdziesiątych..."

Za futbolnet.pl.

Przy okazji warto wspomnieć, że PZPN dzisiaj postanowił, że Eksztajn nie zostanie odwołany ze swojego stanowiska tylko powołano spec-komisję, która będzie obserwowała pracę obserwatorów i sędziów. Monty Python wymięka przy leśnych dziadkach...
yamma

Janusz "Książę" Eksztajn

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona