Pan Komorowski powinien się publicznie wytłumaczyć ze swojej przyjaźni z Palikotem i Drzewieckim - mówi w wywiadzie dla Onetu Jarosław Kaczyński.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu Kaczyński tak ostro atakuje przeciwników. O wywołanie wojny polsko-polskiej oskarża Donalda Tuska i PO. To Tusk, jego zdaniem, taką wojnę wypowiedział, mówiąc 19 czerwca 2005 r.: "Nie chcę i nie dopuszczę do tego, by Polską rządzili ludzie, którzy uważają, że nic nie może się udać, a Polska to narów aferzystów i złodziei".

Jako przykład skrajnej agresji Tuska wskazał jego przemówienie w Sejmie, gdy porównał PiS do "złodziei walizek okradających pasażerów na tonącym statku". Tusk mówił te słowa w czasie, gdy PiS w najgłębszym momencie amerykańskiego kryzysu finansowego chciało odwołać ministra finansów Jacka Rostowskiego i zwiększyć deficyt.

Zdaniem prezesa Kaczyńskiego PO i Komorowski chcą sprywatyzować media publiczne, a w jego opinii są one pluralistyczne, bo z jednej strony jest Tomasz Lis, a z drugiej Jan Pospieszalski. Kandydat PiS twierdzi, że nie widział filmu "Solidarni 2010".

Kaczyński stwierdza, że opublikowanie stenogramów z kabiny Tu-154 w czasie katastrofy było słuszne, ale posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w tej sprawie - nie (Kaczyński to posiedzenie zbojkotował). "Stenogramy do końca niczego nie wyjaśniają, nie wierzę, że załoga postradała zmysły. Według ekspertów polskich i rosyjskich załoga mogła mieć złe dane co do odległości od lotniska" - stwierdza.

W jego opinii prezydent nie mógł naciskać na lądowanie w Smoleńsku. Komentując słowa szefa protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany i pilotów o kimś, kto się "wkurzy", stwierdza, że nie przyjmuje do wiadomości, "że pilot słucha polecenia, które grozi katastrofą".

Prezes PiS mówi też o swojej przemianie: "Takie przeżycia zawsze zmieniają. Jako człowiek, który doznał wielkiego cierpienia, zmieniłem się na pewno. Nie zmieniłem jednak radykalnie swoich poglądów politycznych".

Podkreśla gotowość do współpracy z rządem Tuska, choć jak przypomina po jego wyborczym zwycięstwie przetrwa kilkanaście miesięcy.


Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,7999894,Kandydat_PiS_ostrzej_zaatakowal_przeciwnikow.html#ixzz0qWVKodZr


Jak się okazuje poseł Palikot miał rację nazywając Kaczyńskiego podróbką. Można dodac: jasnowidzącą podróbką, która wie, że wygra wybory, ile przetrwa rząd Tuska i, że to nie brat podróbki wysłał w zaświaty 96 osób. Wystarczy tylko wziąc poprawkę na to, iż podróbka jak zwykle po prostu łże i wtedy wszystko się zgodzi.



Przemysław Warzywny

--

"Wygrana w wyborach Jarosława Kaczyńskiego może spowodować, że Polska spadnie do rangi Ruandy i Burundi, a rządziłby nią "człowiek, który ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych.
Wyrok w procesie apelacyjnym w aferze gruntowej uchylony. Argumenty Mariusza Kamińskiego, b. szefa CBA, i jego zwolenników, że wszystko zgodne z prawem, upadły".