Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Jazda na kulawym rowerze

Jazda na kulawym rowerze

Data: 2009-11-08 00:31:29
Autor: SHP
Jazda na kulawym rowerze
Jacek wrote:

Dotad myslalem ze krecenie jedna noga nie jest czyms
wielkim ale po przejachaniu 10 km stwierdzam ze daje w kosc :)

Kilka lat temu, po maratonie szosowym (220km), wracalem do domu rowerem (ok.115km).
Problem polegal na tym, ze na maratonie poleglo mi jedno kolano, wobec czego caly dystans do domu pokonac musialem z jedna noga oparta na ramie i tylko od czasu do czasu muskajaca pedal.. Dodatkowo rower obciazony byl sakwami (tak ok. +12kg), a na domiar zlego mialem pod wiatr :) No i zajelo mi to jakies 8 godzin..Nie pamietam,czy nie mialem wtedy kasy na bilet, czy tez ambicja brala góre, a moze jedno i drugie, ale nie chcialem wracac pociagiem.. Najtrudniejszy okazal sie jednak moment, kiedy stalem oto przed swoja klatka i chcialem wejsc po schodach do góry. Nie bylem w stanie.. Rower wniósl mi ojciec, a ja sam wslizgalem sie jakos po poreczy..



Pozdr
Tomek
--
http://rowerowy.szczecin.pl

Data: 2009-11-08 06:39:20
Autor: nb
Jazda na kulawym rowerze
at Sun 08 of Nov 2009 00:31, SHP wrote:

Jacek wrote:

Dotad myslalem ze krecenie jedna noga nie jest czyms
wielkim ale po przejachaniu 10 km stwierdzam ze daje w kosc :)

Kilka lat temu, po maratonie szosowym (220km), wracalem do domu
rowerem (ok.115km).
Problem polegal na tym, ze na maratonie poleglo mi jedno kolano, wobec
czego caly dystans do domu pokonac musialem z jedna noga oparta na
ramie i tylko od czasu do czasu muskajaca pedal.. Dodatkowo rower
obciazony byl sakwami (tak ok. +12kg), a na domiar zlego mialem pod
wiatr :) No i zajelo mi to jakies 8 godzin..Nie pamietam,czy nie
mialem wtedy kasy na bilet, czy tez ambicja brala góre, a moze jedno i
drugie, ale nie chcialem wracac pociagiem.. Najtrudniejszy okazal sie
jednak moment, kiedy stalem oto przed swoja klatka i chcialem wejsc po
schodach do góry. Nie bylem w stanie.. Rower wniósl mi ojciec, a ja
sam wslizgalem sie jakos po poreczy..

A ja zauważyłem inne zjawisko. Do góry daje się jakoś wejść
ale w dół (a trzymałem rower w piwnicy), nogi się uginały
jakby były z waty. Parę razy zjechałem na kości ogonowej, Nie bardzo potrafię wytłumaczyć to zjawisko. Zresztą, po wyczerpującej jeździe dziwnie i niepewnie
chodzi się również po poziomej powierzchni.


--
nb

Data: 2009-11-08 04:45:49
Autor: Marek
Jazda na kulawym rowerze
W wagantowych czasach odpad³ mi na trasie peda³, bo wcze¶niej
uszkodzi³em gwint uderzaj±c mocno platform± w kamieñ. Jazda na jedn±
korbê skoñczy³a siê, gdy znalaz³em warsztat ¶lusarski, w którym peda³
przyspawano. By³o jeszcze gorzej, bo krzywo przyspawana o¶ powodowa³a
wrêcz taniec stopy przy ka¿dym obrocie. Po pewnym czasie my¶la³em ¿e
siê przyzwyczai³em, ale to tylko spaw puszcza³ i o¶ zbli¿a³a siê do
prawid³owej pozycji. Peda³ odpad³ znowu, ale wkrótce spotka³em
znajomych i do koñca imprezy jecha³em na rowerze kole¿anki, ci±gn±c j±
za sob± na moim rowerze. Dobrze ¿e to by³ tylko weekendowy wyjazd :).
Na jednym z obozów MTB na Jurze K-Cz, podczas odpoczynku nad jeziorem
skakali¶my z pomostu do wody na moim rowerze. Skoñczy³o siê to
z³amaniem kierownicy z prawej strony. Dobrze siê sta³o ¿e w³a¶nie w
takich warunkach, bo na prze³omie widaæ by³o i ¶wie¿e rozdarcie metalu
i utleniony ju¿ nieco ¶lad starszego pêkniêcia. Rura pêk³aby i tak, a
byæ mo¿e w gorszym momencie. Trzeba by³o jednak jako¶ dojechaæ do
bazy. Wystruga³em wiêc solidny ko³ek i wbi³em go w to co zosta³o, a
u³aman± czê¶æ kierownicy przywi±za³em sztywno do górnej rury ramy,
¿eby mo¿na by³o hamowaæ i zmieniaæ prze³o¿enia. Ko³ek wypada³ co jaki¶
czas, a hamowanie z jedn± rêk± na kierownicy musia³o byæ delikatne,
ale da³o siê na tym jechaæ w terenie.

--
Marek

Jazda na kulawym rowerze

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona