Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Jerzy Jachowicz o sluzbach specjalnych III RP.

Jerzy Jachowicz o sluzbach specjalnych III RP.

Data: 2011-07-12 16:58:11
Autor: obserwator
Jerzy Jachowicz o sluzbach specjalnych III RP.

"Są dwie sfery najważniejsze dla budowania demokratycznego państwa: gospodarka
i służby specjalne. Gospodarka nie może zaszkodzić służbom specjalnym, ale
służby specjalne gospodarce jak najbardziej. I zaszkodziły. Służby specjalne ingerują w każde wybory, zobaczycie, że i w
te, które będą za chwilę... " - mówił Jerzy Jachowicz na spotkaniu w
białostockim Klubie Konserwatystów.

Pierwszym krokiem do stworzenia nowych służb była weryfikacja funkcjonariuszy
komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Dopiero w 2010 roku, czyli dwadzieścia
lat po tym procesie, Jachowicz zrozumiał jak fatalnie, jak katastrofalnie dla
polskiej demokracji, została ta weryfikacja przeprowadzona. Pierwszy błędem
było to, że nikt nie przeprowadził weryfikacji ludzi, którzy tę operację
przeprowadzali. Jachowicz nie ma wątpliwości, że wśród weryfikatorów mogli się
znaleźć ci, którzy sami byli agentami SB i do dziś są tego negatywne skutki.
Drugim błędem było to, że gen. Kiszczak na przełomie lat 90/91, wiedząc już,
że nastąpi weryfikacja, zwykłą wymianą legitymacji służbowych przesunął 5 tys.
swoich najbardziej zaufanych ludzi z SB w szeregi Milicji Obywatelskiej, która
weryfikacji nie podlegała.

Błędem było także założenie, iż działy techniczne SB nie mają nic wspólnego z
prześladowaniem opozycji. "Było to bzdurą. Zadaniem bowiem każdego
funkcjonariusza było tępienie opozycji i obrona totalitarnego reżimu" - mówił
Jachowicz na spotkaniu. Mimo to, weryfikacji przestraszyło się ok. 8 tys. funkcjonariuszy (spośród
ogólnej liczby 25 tys.) i sami odeszli ze służby. Komisje weryfikacyjne
odrzuciły 7 tys. funkcjonariuszy. Jednak odwołali się prawie wszyscy (6 tys.) i prawie wszystkie odwołania (5
tys.) rozpatrzono pozytywnie. W efekcie nowopowstały Urząd Ochrony Państwa składał się w 80 procentach ze
starych esbeków, a tylko 20 proc. funkcjonariuszy pochodziło z nowego naboru.
"Nie trudno domyślić się, kto komu musiał się podporządkować. Była to po
prostu zgroza" - podsumował Jachowicz.

W jeszcze gorszej sytuacji były wojskowe służby specjalne, które po
transformacji ustrojowej nie przeszły żadnej weryfikacji, zmieniły tylko nazwę
z WSW na WSI. Efektem takiej polityki było to, że polskie służby wojskowe były
neutralne wobec politycznych i gospodarczych interesów Kremla. Brak kontroli
nad służbami wojskowymi spowodował to, że "poszły one w kierunku budowania
zaplecza finansowego, które przeistoczyło się m.in. w wiodące do tej pory w
Polsce media. Dwie telewizje zostały zbudowane na relacjach finansowych ze
służbami specjalnymi." - mówił gość białostockich konserwatystów.

Widocznym efektem zaangażowania służb w media było powstanie filmu "Dramat w
trzech aktach", w którym główni bohaterowie: agent Wojskowych Służb
Informacyjnych oraz jego tajny współpracownik fałszywie oskarżyli braci
Kaczyńskich o uwikłanie w aferę FOZZ. "To była fałszywka ideologiczna, w
której dokonano ogromnych manipulacji" - powiedział Jachowicz. Film został
wyprodukowany i wyemitowany w TVP, z którą związany jest nadal jeden z autorów
"Dramatu".

Jerzy Jachowicz przedstawił szczegóły słynnej moskiewskiej pożyczki, którą na
Kremlu zaciągnęli politycy lewicy (wśród których był m.in. Leszek Miller),
opowiadał o roli w UOP i WSI Mieczysława Wachowskiego, szefa kancelarii
prezydenta Lecha Wałęsy. Samego Wałęsę określił jako "bożka władzy", któremu
ulegli ówcześni szefowie służb specjalnych, "przynosząc mu w zębach" dokumenty
dotyczące jego współpracy z SB. Dokumenty po ich wypożyczeniu Wałęsie nie
powróciły w komplecie do archiwum służb. "W normalnym kraju są to rzeczy
niedopuszczalne, niemożliwe. Nie można dawać takich dokumentów, oryginałów(!),
komuś, kto jest tych dokumentów bohaterem."

Była oczywiście mowa o płk. Janie Lesiaku, którego działalność zaciążyła na
długoletniej słabości polskiej prawicy. "Lesiak, posługując się starymi
esbeckimi metodami, doprowadził do skłócenia zintegrowanego obozu, który
powstał po obaleniu rządu Olszewskiego. Miał rozpisany scenariusz, na
podstawie którego rozsiewał plotki wśród polityków prawicy, tak aby nie mieli
do siebie zaufania: Antoniego Macierewicza oskarżano o defraudację pieniędzy,
Jana Parysa posądzano o chęć przejęcia władzy w ugrupowaniu, a przeciw
Jarosławowi Kaczyńskiemu wypreparowano tzw. lojalkę. Kwitło rozbijanie tego
ruchu. Lesiak był oczywiście tylko realizatorem tego zadania."

Jachowicz poproszony o opisanie kondycji służb specjalnych pod rządzami
Platformy Obywatelskiej wyraził pogląd iż są one zdegenerowane i burzą i tak
nadwątloną polską demokrację. "Z jednej strony widać dominację służb nad
wieloma sferami życia, z drugiej, tam gdzie służby byłyby potrzebne, to ich
nie ma. To znaczy, że służby głównie dbają o interes polityczny, służą jako
narzędzie polityczne, natomiast nie robią tego, co do nich należy - nie
zabezpieczają interesów państwa: strategicznych, energetycznych,
ekonomicznych." Jako przykłady przywołał całkowity brak rozeznania odnośnie
firmy chcącej kupić Stocznię Szczecińską a z drugiej strony rewizje w domach
członków komisji weryfikacyjnej i u twórcy prześmiewczej witryny internetowej
oraz podsłuchiwanie dziennikarzy.

Jerzy Jachowicz mówił ponadto o wielu innych kwestiach (m.in. o aneksie do
raportu WSI), które bezpośrednio odnosiły się do służb.

 Opisał rolę wielu polityków w tworzeniu służb i ich zarządzaniu, jak np.
Krzysztofa Kozłowskiego czy obecnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Publicysta wspomniał też o niektórych faktach ze swojej 16-letniej pracy w
redakcji "Gazety Wyborczej" oraz o pozycji Adama Michnika w świecie polityki.

 Na pytanie, czy siła kreowania polityki przez Gazetę będzie nadal tak duża
jak w pierwszych latach po transformacji, odpowiedział, że raczej nie, gdyż "Ludzie już widzą, że miłość do Platformy Obywatelskiej i nienawiść do
wszystkiego co jest związane z PiS-em jest po prostu niestrawna". W jeszcze gorszej sytuacji były wojskowe służby specjalne, które po
transformacji ustrojowej nie przeszły żadnej weryfikacji, zmieniły tylko nazwę
z WSW na WSI. Efektem takiej polityki było to, że polskie służby wojskowe były
neutralne wobec politycznych i gospodarczych interesów Kremla. Brak kontroli
nad służbami wojskowymi spowodował to, że "poszły one w kierunku budowania
zaplecza finansowego, które przeistoczyło się m.in. w wiodące do tej pory w
Polsce media. Dwie telewizje zostały zbudowane na relacjach finansowych ze
służbami specjalnymi." - mówił gość białostockich konserwatystów.

Widocznym efektem zaangażowania służb w media było powstanie filmu "Dramat w
trzech aktach", w którym główni bohaterowie: agent Wojskowych Służb
Informacyjnych oraz jego tajny współpracownik fałszywie oskarżyli braci
Kaczyńskich o uwikłanie w aferę FOZZ. "To była fałszywka ideologiczna, w
której dokonano ogromnych manipulacji" - powiedział Jachowicz. Film został
wyprodukowany i wyemitowany w TVP, z którą związany jest nadal jeden z autorów
"Dramatu".

Jerzy Jachowicz przedstawił szczegóły słynnej moskiewskiej pożyczki, którą na
Kremlu zaciągnęli politycy lewicy (wśród których był m.in. Leszek Miller),
opowiadał o roli w UOP i WSI Mieczysława Wachowskiego, szefa kancelarii
prezydenta Lecha Wałęsy. Samego Wałęsę określił jako "bożka władzy", któremu
ulegli ówcześni szefowie służb specjalnych, "przynosząc mu w zębach" dokumenty
dotyczące jego współpracy z SB. Dokumenty po ich wypożyczeniu Wałęsie nie
powróciły w komplecie do archiwum służb. "W normalnym kraju są to rzeczy
niedopuszczalne, niemożliwe. Nie można dawać takich dokumentów, oryginałów(!),
komuś, kto jest tych dokumentów bohaterem."

Była oczywiście mowa o płk. Janie Lesiaku, którego działalność zaciążyła na
długoletniej słabości polskiej prawicy. "Lesiak, posługując się starymi
esbeckimi metodami, doprowadził do skłócenia zintegrowanego obozu, który
powstał po obaleniu rządu Olszewskiego. Miał rozpisany scenariusz, na
podstawie którego rozsiewał plotki wśród polityków prawicy, tak aby nie mieli
do siebie zaufania: Antoniego Macierewicza oskarżano o defraudację pieni

--


Data: 2011-07-12 19:01:07
Autor: u2
Jerzy Jachowicz o sluzbach specjalnych III RP.
W dniu 2011-07-12 18:58,  obserwator pisze:
I zaszkodziły. Służby specjalne ingerują w każde wybory, zobaczycie, że i w
te, które będą za chwilę... " - mówił Jerzy Jachowicz na spotkaniu w
białostockim Klubie Konserwatystów.


Esbecy strasznie nie lubia pana Jachowicza. Wiem cos o tym.

Data: 2011-07-12 17:12:35
Autor: obserwator
Jerzy Jachowicz o sluzbach specjalnych III RP.
Warto zwrocic uwage na te czesc tekstu, szczegolnie,ze jest ona bardzo
aktualna w kontekscie dzialanosci niektorych propagandzistow na tej grupie. Chodzi mi o tepienie opozycji w obronie systemu totalitarnego:



*Błędem było także założenie, iż działy techniczne SB nie mają nic wspólnego z
prześladowaniem opozycji. "Było to bzdurą. Zadaniem bowiem każdeg funkcjonariusza było tępienie opozycji
i obrona totalitarnego reżimu" - mówił Jachowicz na spotkaniu. *

--


Data: 2011-07-12 19:22:54
Autor: u2
Jerzy Jachowicz o sluzbach specjalnych III RP.
W dniu 2011-07-12 19:12,  obserwator pisze:
*Błędem było także założenie, iż działy techniczne SB nie mają nic wspólnego z
prześladowaniem opozycji.


Spotkalem sie z twierdzeniem, ze n.p. SBek z wydzialu rolniczego to nie
to samo co SBek z wydzialu koscielnego.

Ale byli rekrutowani podobnie, do spelniania podobnych celow,
przeciwnikow z kleru zabijali, a przeciwnikow chlopow rozkulaczali.

Jerzy Jachowicz o sluzbach specjalnych III RP.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona