Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego

Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego

Data: 2019-06-03 15:32:29
Autor: Bruno Brunowski
Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego
to po dziś dzień nie udało się potwierdzić faktu współpracy z SB Leszka Moczulskiego.
Przypomnę, że to tą kartą zagrał Kaczyński próbując przeciągnąć "młode KPN" na swoją stronę.

--
Bruno

Data: 2019-06-03 15:37:34
Autor: Zenek Kapelinder
Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego
Groble stawia sie wedle stawu. Wedle czego pierd pusciles pizdziak?

Data: 2019-06-03 16:10:37
Autor: Jacek Bialy
Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego
   -- - to po dziś dzień nie udało się potwierdzić faktu współpracy z SB Leszka Moczulskiego. -- -


Eee-tam Bruno... (zaczynacie nudzić)
Moczulski sam przyznał się w swoich książkach, że zapisał się do PPR, że spotykał się z 'bezpieczniakiem' Witrowym, że chciał ich 'rozkładać od wewnątrz', a na spotkaniach zdejmował okulary i pytał się, czy nie robił tego dla Polski... Olszewskiego utopił, lecz potem był mało przydatny, więc nie musiał robić z siebie błazna.

JB

Data: 2019-06-03 16:27:57
Autor: Jacek Bialy
Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego
Eee-tam Bruno... (zaczynacie nudzić) 
Moczulski sam przyznał się w swoich książkach, że zapisał się do PPR, że spotykał się z 'bezpieczniakiem' Witrowym, i jeszcze to, że chciał ich 'rozkładać od wewnątrz'. A na spotkaniach publicznych zdejmował okulary i pytał się, czy nie robił tego dla Polski...  Olszewskiego utopił, lecz potem był mało przydatny, więc nie musiał robić z siebie błazna.

JB

Data: 2019-06-04 01:12:40
Autor: Bruno Brunowski
Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego
W dniu wtorek, 4 czerwca 2019 01:27:59 UTC+2 użytkownik Jacek Bialy napisał:
Eee-tam Bruno... (zaczynacie nudzić) 
Moczulski sam przyznał się w swoich książkach, że zapisał się do PPR, że spotykał się z 'bezpieczniakiem' Witrowym, i jeszcze to, że chciał ich 'rozkładać od wewnątrz'. A na spotkaniach publicznych zdejmował okulary i pytał się, czy nie robił tego dla Polski...  Olszewskiego utopił, lecz potem był mało przydatny, więc nie musiał robić z siebie błazna.

"Jak w praktyce wyglądała lustracja jednego z twórców i liderów polskiej opozycji lat 70. i 80., który przesiedział siedem lat w PRL-owskich więzieniach za działalność niepodległościową? Podsumujmy: prawie 20 lat procesu, zmanipulowane akta, które kompilowano nawet już w III RP, biegły pracujący w tej samej instytucji co oskarżyciel, a na dodatek związany poprzednio z politycznymi wrogami lustrowanego, wreszcie esbecy zeznający zgodnie - choć nieskładnie - tak, by Moczulskiego pogrążyć.

Ta sama lustracyjna machina równocześnie uniewinniała w szybkich postępowaniach sądowych ludzi, co do których współpracy historycy żadnych wątpliwości nie mieli.

Przebieg procesu również budził niepokój. Nie było aktu oskarżenia. Sprawa rozpoczęła się od wyjaśnień Moczulskiego, broniącego się - jak Józef K. w ,,Procesie" Kafki - przed zarzutami, których nikt formalnie nie przedstawił i logicznie nie uzasadnił.

IPN selekcjonując materiały SB dla sądu pominął ważne dokumenty. W ostatniej odsłonie procesu, obrona mogła już samodzielnie prowadzić kwerendę w archiwum IPN (jednak nadal z wyłączeniem bardzo ważnych dla postępowania rejestrów SB oraz akt tajnych). Okazało się wówczas, że akta TW ,,Lecha" były dwukrotnie mikrofilmowane. Przez SB w 1987 r. - tylko teczka personalna oraz przez UOP w 1999 r. - teczka personalna i teczka pracy. Porównanie tych mikrofilmów i obecnych akt papierowych, nawet przez laika, nie pozostawia wątpliwości - te trzy wersje istotnie się od siebie różnią! W piśmie skierowanym do sądu przedstawiciel IPN - niedoszły biegły Wojciech Sawicki, najpierw przyznał, że IPN rzeczywiście dysponuje mikrofilmem, ale tylko tym wykonanym przez UOP, a różnice między nim a aktami papierowymi sprowadzają się do adnotacji na spisie treści. W kolejnym piśmie przyznał, że IPN dysponuje także mikrofilmem teczki personalnej wykonanym przez SB i że różni się on od akt papierowych (a także - dodajmy - od mikrofilmu wykonanego przez UOP), ale IPN nie jest w stanie wyjaśnić przyczyn tych różnic. Czy taka dezorientacja sądu była dowodem całkowitego braku profesjonalizmu, czy celową manipulacją?

W ujawnionych przez IPN dopiero w roku 2015 aktach tzw. ,,listy Milczanowskiego" znajduje się krótki opis zawartości akt TW ,,Lecha" sporządzony w 1990 lub w 1991 r. Wynika z niego, że teczka pracy TW ,,Lech" w tym czasie miała zaledwie kilkanaście procent jej dzisiejszej objętości. Postępowanie przed sądem lustracyjnym wykazało ponadto, że teczka pracy nie trafiła do archiwum SB razem z teczką personalną. Teczkę tę skompletował funkcjonariusz SB, który potem przeszedł do UOP. Przesłuchiwany przez sąd, nie mógł sobie przypomnieć, kiedy tę teczkę archiwizował. W każdym razie funkcjonariusz ten nigdy nie zajmował się inwigilacją Moczulskiego. Funkcjonariuszki UOP zeznały przed sądem, że gdy akta były w archiwum, to był do nich swobodny dostęp - teczki można było wypożyczać, rozszywać, robić dopiski lub dokładać nowe dokumenty, zszywać, a następnie zwracać do archiwum poza jakąkolwiek kontrolą. Szefem archiwum UOP w tym czasie był Antoni Zieliński, występujący obecnie jako biegły, rozstrzygający o wiarygodności tych akt. Śmiech publiczności wywołały jego słowa przed sądem: ,,Ja tu jestem w niezręcznej sytuacji, bo ja jako biegły oceniam swoje działania, jako dyrektora".

Takich kuriozalnych sytuacji było w tej sprawie wiele, choćby wpisy w karcie kontrolnej teczki pracy z datą wcześniejszą, dokonywane po wpisach z datą późniejszą, czy też odręczne podpisy ,,Lech" pod niektórymi dokumentami, które bezspornie nie zostały uczynione ręką lustrowanego, co wykazał proces. Zarówno sąd, jak i biegli przeszli nad tymi faktami do porządku dziennego. Nie dociekali kto i dlaczego dokonywał fałszerstw i co najważniejsze - jak wpływają one na wiarygodność całości."

https://www.rp.pl/Publicystyka/307269896-Sprawa-Moczulskiego-Ostateczna-kleska-lustracji.html

--
Bruno

Data: 2019-06-04 04:44:58
Autor: Jacek Bialy
Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego
-- -- --
 W ujawnionych przez IPN dopiero w roku 2015 aktach tzw. ,,listy Milczanowskiego" znajduje się krótki opis zawartości akt TW ,,Lecha" sporządzony w 1990 lub w 1991 r. Wynika z niego, że teczka pracy TW ,,Lech" w tym czasie miała zaledwie kilkanaście procent jej dzisiejszej objętości. Postępowanie przed sądem lustracyjnym wykazało ponadto, że teczka pracy nie trafiła do archiwum SB razem z teczką personalną. Teczkę tę skompletował funkcjonariusz SB, który potem przeszedł do UOP. Przesłuchiwany przez sąd, nie mógł sobie przypomnieć, kiedy tę teczkę archiwizował. W każdym razie funkcjonariusz ten nigdy nie zajmował się inwigilacją Moczulskiego. Funkcjonariuszki UOP zeznały przed sądem, że gdy akta były w archiwum, to był do nich swobodny dostęp - teczki można było wypożyczać, rozszywać, robić dopiski lub dokładać nowe dokumenty, zszywać, a następnie zwracać do archiwum poza jakąkolwiek kontrolą. Szefem archiwum UOP w tym czasie był Antoni Zieliński, występujący obecnie jako biegły, rozstrzygający o wiarygodności tych akt. Śmiech publiczności wywołały jego słowa przed sądem: ,,Ja tu jestem w niezręcznej sytuacji, bo ja jako biegły oceniam swoje działania, jako dyrektora". 

Takich kuriozalnych sytuacji było w tej sprawie wiele, choćby wpisy w karcie kontrolnej teczki pracy z datą wcześniejszą, dokonywane po wpisach z datą późniejszą, czy też odręczne podpisy ,,Lech" pod niektórymi dokumentami, które bezspornie nie zostały uczynione ręką lustrowanego, co wykazał proces. Zarówno sąd, jak i biegli przeszli nad tymi faktami do porządku dziennego. Nie dociekali kto i dlaczego dokonywał fałszerstw i co najważniejsze - jak wpływają one na wiarygodność całości."
-- -- -- -- -- --

Nu - machlojek było ci przy tym wiele... Moczulski powinien iść z tym do sądu i zażądać autolustracji. Dlaczego tego nie robi?

JB

Data: 2019-06-04 07:00:46
Autor: Pajdak
Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego
Użytkownik "Bruno Brunowski" <brunoj@interia.pl> napisał w wiadomości news:53b6ea32-ebc5-4d42-9451-fc7e038223a8googlegroups.com...
to po dziś dzień nie udało się potwierdzić faktu współpracy z SB Leszka Moczulskiego.
Przypomnę, że to tą kartą zagrał Kaczyński próbując przeciągnąć "młode KPN" na swoją stronę.

Własciel kota grał wielokrotnie "teczkami". Pytanie - kto mu je fabrykował i fabrykuje? Obstawiam na towarzyszy z MOSAD.

--
Pajdak

Data: 2019-06-04 00:59:37
Autor: Jacek Bialy
Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego
  --   Własciel kota grał wielokrotnie "teczkami". Pytanie - kto mu je fabrykował i 
fabrykuje? Obstawiam na towarzyszy z MOSAD.


Racja towarzyszu Fajdak!  Dorzućcie jeszcze do tego Niemców na rowerach i będziemy w domu  - buuu ha-ha!


--

Jeśli chodzi o odwołanie miernego rządu Olszewskiego

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona