Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   Jeszzce o pierwszenstwie

Jeszzce o pierwszenstwie

Data: 2011-05-07 13:00:44
Autor: SDD
Jeszzce o pierwszenstwie
A co sadzicie o takiej sytuacji - tez czesto sie zdarzajacej w zyciu:

jest sobie skrzyzowanie x - na drogach podporzadkowanych sa znaki STOP.

Jade sobie podporzadkowana i chce skrecic w lewo - stosownie do znaku STOPzatrzymalem si ei rozejrzalem  a tymczasem z naprzeciwka powoli zbliza sie do skrzyzowania samochod chcacy jechac prosto, ktoremu musze ustapic pierwszenstwa.

Kierowca z naprzeciwka jednakze ma znak STOP i jesli stosuje sie do przepisow, to ma obowiazek sie zatrzymac - a ja, jako ze STOP juz "odbebnilem" w tym czasie moge ruszyc i przed nim skrecic w lewo.

Jesli tak zrobie, to czy wymusilem pierwszenstwo?
- jesli poczekam az sie zatrzyma, i przejade przed nim, to na pewno wymusze - bo on nie widzac pojazdow na drodze z pierwszenstwem dopelni przepisow jesli zatrzyma sie na krotka chwile.

Zalozmy, ze nie poczekalem - ten zwolnil tylko (wyraznie zwolnil), ale sie nie zatrzymal i dzwon!
Podejrzewam, ze ja bede winny - ale jak to sie ma do Art 4 PORD

"Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania".

Samochod z naprzeciwka wyraznie zwolnil i nic nie wskazuje na to, ze zamierza on miec gleboko w d.. znak STOP (ktory z racji swego specyficznego ksztaltu i ja od tylu widze)
Pozdrawiam
SDD

Data: 2011-05-07 14:30:01
Autor: Przemysław Adam Śmiejek
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 07.05.2011 13:00, SDD pisze:
Kierowca z naprzeciwka jednakze ma znak STOP i jesli stosuje sie do przepisow, to ma obowiazek sie zatrzymac - a ja, jako ze STOP juz "odbebnilem" w tym czasie moge ruszyc i przed nim skrecic w lewo.
Jesli tak zrobie, to czy wymusilem pierwszenstwo?

Nie. Przeczytaj definicję ustąpienia. W skrócie: Ustąpić pierwszeństwa
to powstrzymać się od ruchu, jeżeli mój ruch na kogoś wpływa. Skoro twój
ruch nie wpływa, możesz jechać.

Warto o tym pamiętać, bo np. często stoję za jeleniami, którzy na
skrzyżowaniu T jadą z nóżki w lewo. Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt, więc nóżka w lewo może
jechać bo daszek w nóżkę z prawej i tak czekają na prawoskręcających.

Zalozmy, ze nie poczekalem - ten zwolnil tylko (wyraznie zwolnil), ale sie nie zatrzymal i dzwon!
Podejrzewam, ze ja bede winny - ale jak to sie ma do Art 4 PORD

No niestety jest to ciężkie do rozstrzygnięcia tak niestety... Podobno
sądy jednak wolą przyznać rację temu, kto algorytmicznie miał
pierwszeństwo, bo ciężko orzekać bez nagrania jak to było naprawdę :(




--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Data: 2011-05-07 15:22:01
Autor: Maruda
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 2011-05-07 14:30, Przemysław Adam Śmiejek pisze:

Warto o tym pamiętać, bo np. często stoję za jeleniami, którzy na
skrzyżowaniu T jadą z nóżki w lewo. Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt, więc nóżka w lewo może
jechać bo daszek w nóżkę z prawej i tak czekają na prawoskręcających.

Dość-to hardcore'owe.
Jeśli bystrzak z daszka-w lewo wypatrzy lukę (ślamazarę) z daszka-w-prawo i się tam smyknie, a Ty akurat jako z-nóżki-w-lewo mu się nawiniesz pod zderzak i on Ci zdefasonuje prawy-przód i swoje czoło, to ewidentnie Twoja wina.

--

Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda.

Data: 2011-05-07 16:04:32
Autor: Przemysław Adam Śmiejek
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 07.05.2011 15:22, Maruda pisze:
W dniu 2011-05-07 14:30, Przemysław Adam Śmiejek pisze:

Warto o tym pamiętać, bo np. często stoję za jeleniami, którzy na
skrzyżowaniu T jadą z nóżki w lewo. Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt, więc nóżka w lewo może
jechać bo daszek w nóżkę z prawej i tak czekają na prawoskręcających.

Dość-to hardcore'owe.
Jeśli bystrzak z daszka-w lewo wypatrzy lukę (ślamazarę) z
daszka-w-prawo i się tam smyknie, a Ty akurat jako z-nóżki-w-lewo mu się
nawiniesz pod zderzak i on Ci zdefasonuje prawy-przód i swoje czoło, to
ewidentnie Twoja wina.

Mało prawdopodobne, zwłaszcza jak stoi i czeka. Oba mamy stać przez 10
minut, choć jest przejazd? To sprzeczne z przepisami i logiką. Zresztą
od tego jest inteligencja kierowcy, żeby to wszystko ocenić.

--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Data: 2011-05-08 01:32:52
Autor: JaMyszka
Jeszzce o pierwszenstwie
On 7 Maj, 16:04, Przemysław Adam Śmiejek <niec...@spamu.pl> wrote:
> [...]
> Dość-to hardcore'owe.
> Jeśli bystrzak z daszka-w lewo wypatrzy lukę (ślamazarę) z
> daszka-w-prawo i się tam smyknie, a Ty akurat jako z-nóżki-w-lewo mu się
> nawiniesz pod zderzak i on Ci zdefasonuje prawy-przód i swoje czoło, to
> ewidentnie Twoja wina.
Mało prawdopodobne, zwłaszcza jak stoi i czeka. Oba mamy stać przez 10
minut, choć jest przejazd? To sprzeczne z przepisami i logiką. Zresztą
od tego jest inteligencja kierowcy, żeby to wszystko ocenić.

Ależ wypadki są dlatego, że ta inteligencja jest za mała.

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?):  http://zwijaj.pl/

Data: 2011-05-07 17:23:53
Autor: witek
Jeszzce o pierwszenstwie
On 5/7/2011 7:30 AM, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt,

a skąd to wiesz?
skręt wykonuje co najwyzej jeden, reszta najwyzej sygnalizuje, czasami błędnie, a gdzie pojadą tego nie wiesz.
Jak któryś pojedzie prosto mimo włączonego kierunkowskazu to sie zdziwisz.

Data: 2011-05-08 10:05:39
Autor: Przemysław Adam Śmiejek
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 08.05.2011 00:23, witek pisze:
On 5/7/2011 7:30 AM, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt,

a skąd to wiesz?

Bo mam inteligencję.

skręt wykonuje co najwyzej jeden, reszta najwyzej sygnalizuje, czasami
błędnie, a gdzie pojadą tego nie wiesz.

A to mi już wisi. Mnie interesuje stan obecny w momencie skrętu. Co
będzie za 20 lat na tym skrzyżowaniu to już problem filozoficzny.

Jak któryś pojedzie prosto mimo włączonego kierunkowskazu to sie zdziwisz.

Nie dziwię się niczemu na drodze. Choć akurat raczej jest odwrotnie,
kierowcy skręcają bez kierunkowskazów.


--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Data: 2011-05-07 21:55:42
Autor: Gotfryd Smolik news
Jeszzce o pierwszenstwie
On Sat, 7 May 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

W dniu 07.05.2011 13:00, SDD pisze:
Kierowca z naprzeciwka jednakze ma znak STOP i jesli stosuje sie do
przepisow, to ma obowiazek sie zatrzymac - a ja, jako ze STOP juz
"odbebnilem" w tym czasie moge ruszyc i przed nim skrecic w lewo.
Jesli tak zrobie, to czy wymusilem pierwszenstwo?

Nie.

  Cóż, grupa jest "dyskusyjna", to zastosuję się do tej właściwości ;)

Przeczytaj definicję ustąpienia. W skrócie: Ustąpić pierwszeństwa
to powstrzymać się od ruchu, jeżeli mój ruch na kogoś wpływa. Skoro twój
ruch nie wpływa, możesz jechać.

  Ależ jego ruch *wpływa*.
  O ile znak STOP *zmienia pierwszeństwo*, to obowiązek zatrzymania
się tego pierwszeństwa *nie zmienia*.
  NIE WOLNO z czyjegoś obowiązku wywodzić swojego prawa - z dokładnością
do wiadomego zastrzeżenia z wiadomej przyczyny ;)

  Jeśli więc zbliżasz się do skrzyżowania, to jadąc drogą bez STOPu
i nakazu ustąpienia a widząc pojazd przed znakiem który pierwszenstwo
uchyla, *możesz* przyjąć, że masz pierwszeństwo - bo ten znak
*właśnie* pierwszeństwo zmienia.
  I fakt czy gość się zastosuje czy nie ma znaczenie tylko w kontekście
art.4 PoRD - ale na to bardzo trudno odeprzeć argument "nic nie
wskazywało, że nie ustąpi mi przysługującego *mi* pierwszeństwa".

  Z naciskiem na "mi"!
  To nie fakt że "on" nie ma pierwszeństwa się liczy, to fakt że
*JA* je mam ma znaczenie.

  Natomiast z tego, że on ma się zatrzymać, *nie możesz* wywodzić
że "mam jakieś prawo, bo on ma się zatrzymać".
  Nie masz, bo ustawodawca Ci go nie dał, w odróżnieniu od
przypadku ze zmianą pierwszeństwa.

  I teraz taki drobiazg: nie burz się, że skutkuje to "bzdurnym
staniem".
  Takich przypadków, kiedy logika "wskazania winnego ewentualnej
kolizji" stoi w poprzek płynności ruchu jest dużo.
  Bardzo dużo.
  Od takiego przypadku, że wjeżdżając z podporządkowanej masz
"swój" pas na poprzednej, ale oddzielony od pozostałych
tylko przerywaną (więc ci z pierwszeństwem *mogą* zmieniać
pas, jak dojdzie do kolizji to Ty wjeżdżałeś z podporządkowanej
i do widzenia, nie ma że na "swój pas"), a kończąc na flejmach
z "zamkiem" (który nie ma oparcia w prawie .pl w zakresie obowiązku
jazdy "na przemian" na końcu).

  Nic nie poradzę... dura lex, sed lex.

Warto o tym pamiętać, bo np. często stoję za jeleniami, którzy na
skrzyżowaniu T jadą z nóżki w lewo. Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt, więc nóżka w lewo może
jechać bo daszek w nóżkę z prawej i tak czekają na prawoskręcających.

  Odpowiedz na proste pytanie: kto będzie winien, jak któryś z tych
jadących z lewej i "migających w prawo" *JEDNAK* pojedzie prosto
i zaliczycie bliskie spotkanie trzeciego stopnia?
  Bo przypadek jest dobrze opracowany prawnie, AFAIR z wyrokami :>

  ŻEBY NIE BYŁO.
  Tak, niejednokrotnie jadę z naruszeniem "zasady wysokiej ostrożności".
  Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
JEDZIE, a nie jak SYGNALIZUJE czy też ma obowiązek jechać!
  Bo jeśli *pojedzie* inaczej, niż był zobowiazany...

  W przypadku o którym mowa - liczy się czy WIDAĆ że on HAMUJE
aż do zatrzymania.
  I najlepiej mieć film na którym to widać :P

Zalozmy, ze nie poczekalem - ten zwolnil tylko (wyraznie zwolnil),

  A, to by było już sporne.
  Tyle, że sąd po uważaniu będzie oceniał słowo "wyraźnie".
  Adwokat tamtego: "mój klient zawsze trochę zwalnia, nawet jak
jedzie z pierwszeństwem, bo to wiadomo że w razie czego bezpieczniej,
a tym razem popełnił bład - i to zwolnienie właśnie zmniejszyło
skutki" :P

ale sie nie zatrzymal i dzwon!
Podejrzewam, ze ja bede winny - ale jak to sie ma do Art 4 PORD

No niestety jest to ciężkie do rozstrzygnięcia tak niestety... Podobno
sądy jednak wolą przyznać rację temu, kto algorytmicznie miał
pierwszeństwo, bo ciężko orzekać bez nagrania jak to było naprawdę :(

  Owszem, ale nie na podstawie "algorytmiczności", lecz prostej kolejności
przepisów (w rozumieniu "przepis szczegółowy uchyla ogólny") oraz
zasady "kolejności łamania".
  Nakaz zatrzymania, który obowiązuje TAMTEGO, w niczym nie uchyla
nakazu ustąpienia pierwszeństwa, który mam JA.
  I z głowy.

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-05-07 22:16:23
Autor: Przemysław Adam Śmiejek
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 07.05.2011 21:55, Gotfryd Smolik news pisze:
On Sat, 7 May 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
Przeczytaj definicję ustąpienia. W skrócie: Ustąpić pierwszeństwa
to powstrzymać się od ruchu, jeżeli mój ruch na kogoś wpływa. Skoro twój
ruch nie wpływa, możesz jechać.
 Ależ jego ruch *wpływa*.

Nie wpływa. Założenie opowieści jest takie, że gość zdąży przejechać
zanim tamten dojedzie i się zatrzyma na stopie. Więc ruch tamtego będzie
identyczny, jakby ten gość nie przejechał.

 Jeśli więc zbliżasz się do skrzyżowania, to jadąc drogą bez STOPu
i nakazu ustąpienia a widząc pojazd przed znakiem który pierwszenstwo
uchyla, *możesz* przyjąć, że masz pierwszeństwo - bo ten znak
*właśnie* pierwszeństwo zmienia.

No ale to bez związku. Obydwie osoby z opowieści mają polecenie USTĄP.

 Natomiast z tego, że on ma się zatrzymać, *nie możesz* wywodzić
że "mam jakieś prawo, bo on ma się zatrzymać".

Nie. On się ma zatrzymać i ustapić i ja mam ustąpić. USTĄPIĆ, czyli
powstrzymać od ruchu, o ile mój ruch na kogoś wpływa. Tu nie wpływa, bo
tamten ma STOP i się na nim zatrzymuje, więc ja zdążam przejechać.

 Od takiego przypadku, że wjeżdżając z podporządkowanej masz
"swój" pas na poprzednej, ale oddzielony od pozostałych
tylko przerywaną (więc ci z pierwszeństwem *mogą* zmieniać
pas, jak dojdzie do kolizji to Ty wjeżdżałeś z podporządkowanej
i do widzenia, nie ma że na "swój pas"),

No owszem, jest to dość problematyczne, gdzie jest punkt ustąpienia,
dlatego ta linia tam jest ciągła zazwyczaj.

a kończąc na flejmach
z "zamkiem" (który nie ma oparcia w prawie .pl w zakresie obowiązku
jazdy "na przemian" na końcu).

No nie ma. Ale bazuje właśnie na ustąpieniu pierwszeństwa. Zmieniając
pas mam ustąpić pierwszeństwa, czyli nie wpłynąć ZNACZĄCO (wtedy
pominąłem to słowo, bo nie widziałem w ogóle wpływu). Więc po pierwsze:
płynny wjazd nie wpływa znacząco, a po drugie, odbywa się on za
przyzwoleniem wpuszczającego, więc to nie ja na niego wpływam, a jego
własna wola.

To samo ma zastosowanie przy dowolnym innym przypadku, gdy ktoś mnie
przepuszcza (np. skręcam w lewo na skrzyżowaniu, a z przeciwka jedzie
sznur pojazdów i jeden postanawia mnie puścić), mogę wtedy znów na mocy
tego samego przepisu jechać dalej.

Warto o tym pamiętać, bo np. często stoję za jeleniami, którzy na
skrzyżowaniu T jadą z nóżki w lewo. Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt, więc nóżka w lewo może
jechać bo daszek w nóżkę z prawej i tak czekają na prawoskręcających.
 Odpowiedz na proste pytanie: kto będzie winien, jak któryś z tych
jadących z lewej i "migających w prawo" *JEDNAK* pojedzie prosto
i zaliczycie bliskie spotkanie trzeciego stopnia?

Ale to nie ma związku z sytuacją w ogóle. Bo to nigdzie w ruchu miejskim
byś się nie mógł poruszać czekając aż wszyscy znikną. Musisz po prostu
właściwie szacować.

 Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
JEDZIE,

Oczywiście. Ale bez pewnego stopnia ryzyka w warunkach zabrskich, a już
na pewno gliwickich, byś nie przejechał. Po prostu trzeba zakładać,
zgodnie z art.4, że on jednak jedzie tak, jak sygnalizuje.

 Nakaz zatrzymania, który obowiązuje TAMTEGO, w niczym nie uchyla
nakazu ustąpienia pierwszeństwa, który mam JA.

tak, ale ustąpienie pierwszeństwa to nakaz nie wpływania znacząco na
tamtego, a nie nakaz bezwzględnego przepuszczenia go przed sobą.

Stosując twoją logikę, masz skrzyżowanie równorzędne ABCD i równocześnie
nadjeżdżają pojazdy ABCD i każdy skręca w swoje prawo. W mojej wersji po
prostu jadą. W Twojej stoją każdy czeka na sąsiada.

--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Data: 2011-05-14 23:40:06
Autor: Gotfryd Smolik news
Jeszzce o pierwszenstwie
On Sat, 7 May 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

Nie wpływa. Założenie opowieści jest takie, że gość zdąży przejechać
zanim tamten dojedzie

  A to oczywiscie.

i się zatrzyma na stopie.

  A tu niestety co innego.

Więc ruch tamtego będzie
identyczny, jakby ten gość nie przejechał.

  Tylko, jakby nie istniała hierarhia przepisów.
  Ale istnieje, i z niej wychodzi że jeśli wykluczyć umyślność
oraz doprowadzenie do "niemożliwości", to winien jest nie
ustępujący pierwszeństwa.
  Obowiązek STOP jest niżej, bo dotyczy tylko jednej strony
(więc nie daje takich "forów", jak ustąpienie pierwszeństwa).
  A prawo do "uważania że pojedzie wg przepisów" jest przepisem
najbardziej ogólnym, z początku ustawy, wobec szczegółowych
musi ustąpić.

No ale to bez związku. Obydwie osoby z opowieści mają polecenie USTĄP.

  No właśnie.
  Dlatego ustąpić musi ta, dla której przepis szczegółowszy tak stanowi.
  Dopiero jakby miały równe prawa, to można by wnioskować na podstawie
przepisu o zakładaniu że inni pojadą prawidłowo.


 Natomiast z tego, że on ma się zatrzymać, *nie możesz* wywodzić
że "mam jakieś prawo, bo on ma się zatrzymać".

Nie. On się ma zatrzymać i ustapić i ja mam ustąpić. USTĄPIĆ, czyli
powstrzymać od ruchu, o ile mój ruch na kogoś wpływa. Tu nie wpływa, bo
tamten ma STOP i się na nim zatrzymuje, więc ja zdążam przejechać.

  Tristan, nie jesteś jedynym człowiekiem któremu *TEGO* nie umiem
wytłumaczyć :)
  Wiem - więc pasuję.
  Ale rozważ jeszcze raz co napisałem:
- to że on ma STOP nie daje *MI* żadnego prawa
- to że przepis o "zakładaniu że pojadą zgodnie z prawem" jest ogólny

a kończąc na flejmach
z "zamkiem" (który nie ma oparcia w prawie .pl w zakresie obowiązku
jazdy "na przemian" na końcu).

No nie ma. Ale bazuje właśnie na ustąpieniu pierwszeństwa. Zmieniając
pas mam ustąpić pierwszeństwa,

  Ale to jest argument za "antyzamkiem", a nie za zamkiem :D

To samo ma zastosowanie przy dowolnym innym przypadku, gdy ktoś mnie
przepuszcza

  No to się zgadza, miałem na myśli "słuszność prawną" zamka (w .pl)

 Odpowiedz na proste pytanie: kto będzie winien, jak któryś z tych
jadących z lewej i "migających w prawo" *JEDNAK* pojedzie prosto
i zaliczycie bliskie spotkanie trzeciego stopnia?

Ale to nie ma związku z sytuacją w ogóle. Bo to nigdzie w ruchu miejskim
byś się nie mógł poruszać czekając aż wszyscy znikną. Musisz po prostu
właściwie szacować.

  I to samo dotyczy przypadku ze znakiem STOP.

 Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
JEDZIE,

Oczywiście. Ale bez pewnego stopnia ryzyka w warunkach zabrskich, a już
na pewno gliwickich, byś nie przejechał. Po prostu trzeba zakładać,
zgodnie z art.4, że on jednak jedzie tak, jak sygnalizuje.

<OT>
  Ty mi wytłumacz, co zrobić z kierowcą który "zakłada" sobie coś
z przezorności, samemu mając zero oceny odległości.
  Dziś mi jeden geniusz rondo zablokował - wcelowałem rowerem tuż
za tylny zderzak (nie hamowałem, bo pod górkę - Korfantego
od centrum) żeby za nim wjechać na środek pasa.
  Skutek?
  Pisk hamulców. Jego.
  Z braku laku też musiałem stanąć (przy jego tylnym kole).
  Chyba sobie wyobrażał, że mam zamiar popełnić samobójstwo przez
wjazd pod samochód - i chwała że chciał zapobiec, pic w tym,
że jakby to rzec, musiałbym jechać Hayabusą :>
(przypomnę: po jego awaryjnym hamowaniu samochodem, ja na *jednośladzie*
zatrzymałem się przy jego tylnym kole)
<\OT>

 Nakaz zatrzymania, który obowiązuje TAMTEGO, w niczym nie uchyla
nakazu ustąpienia pierwszeństwa, który mam JA.

tak, ale ustąpienie pierwszeństwa to nakaz nie wpływania znacząco na
tamtego,

  Ale TAKI SAM NAKAZ masz TY.

Stosując twoją logikę, masz skrzyżowanie równorzędne ABCD i równocześnie
nadjeżdżają pojazdy ABCD i każdy skręca w swoje prawo. W mojej wersji po
prostu jadą. W Twojej stoją każdy czeka na sąsiada.

  Ale to nie moja wersja.
  To wersja którą *podobno* uczą również na kursach - ze świadomością,
że "jak on nie skręci to masz przechlapane".

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-05-16 21:42:06
Autor: Przemysław Adam Śmiejek
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 14.05.2011 23:40, Gotfryd Smolik news pisze:
On Sat, 7 May 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

 Obowiązek STOP jest niżej, bo dotyczy tylko jednej strony
(więc nie daje takich "forów", jak ustąpienie pierwszeństwa).
 A prawo do "uważania że pojedzie wg przepisów" jest przepisem
najbardziej ogólnym, z początku ustawy, wobec szczegółowych
musi ustąpić.


tak. Ale definicja ustąpienia pierwszeństwa nakazuje powstrzymanie się
od ruchu, o ile ruch znacząco na kogoś wpływa. A w opisanej sytuacji nie
wpływa, bo ,,przeciwnik'' ma wykonać zatrzymanie na STOPie i wtedy
pytający spokojnie i bez wpłynięcia przejedzie.

 Ale rozważ jeszcze raz co napisałem:
- to że on ma STOP nie daje *MI* żadnego prawa

Oczywiście. Prawo do przejazdu przed nim daje ci tylko to, że umiesz
przejechać tak, żeby na niego nie wpłynąć.

- to że przepis o "zakładaniu że pojadą zgodnie z prawem" jest ogólny

No. Więc jak nie ma przesłanek, że gość oleje stopa, to można założyć,
że na stopie się zatrzyma, a skoro tak, to będzie np. aż nadto czasu na
przejazd bez wpłynięcia na niego.

a kończąc na flejmach
z "zamkiem" (który nie ma oparcia w prawie .pl w zakresie obowiązku
jazdy "na przemian" na końcu).
No nie ma. Ale bazuje właśnie na ustąpieniu pierwszeństwa. Zmieniając
pas mam ustąpić pierwszeństwa,
 Ale to jest argument za "antyzamkiem", a nie za zamkiem :D

Nie. Za zamkiem. Uciąłeś dalszą część wyjaśniającą.

To samo ma zastosowanie przy dowolnym innym przypadku, gdy ktoś mnie
przepuszcza
 No to się zgadza, miałem na myśli "słuszność prawną" zamka (w .pl)

Słuszność jest taka, że nie jest obowiązkowy, ale nie jest zakazany, bo
definicja ustąpienia pierwszeństwa pozwala pojechać przed tym, któremu
się niby ustępuje. Stąd, ponieważ wszelkie logiczne i pragmatyczne
przemyślenia wskazują na sensowność zamka, jest on zalecany i promowany
i nie stoi jako taki w sprzeczności z prawem, a jedynie nie jest tym
prawem wymuszany.

 Odpowiedz na proste pytanie: kto będzie winien, jak któryś z tych
jadących z lewej i "migających w prawo" *JEDNAK* pojedzie prosto
i zaliczycie bliskie spotkanie trzeciego stopnia?
Ale to nie ma związku z sytuacją w ogóle. Bo to nigdzie w ruchu miejskim
byś się nie mógł poruszać czekając aż wszyscy znikną. Musisz po prostu
właściwie szacować.
 I to samo dotyczy przypadku ze znakiem STOP.

Oczywiście.  I o tym właśnie nieustannie mowa :D

 Pisk hamulców. Jego.
 Z braku laku też musiałem stanąć (przy jego tylnym kole).
 Chyba sobie wyobrażał, że mam zamiar popełnić samobójstwo przez
wjazd pod samochód - i chwała że chciał zapobiec,

No niestety płynność ruchu jest często zaburzana przez panikujących i
niedoćwiczonych kierowców. To niestety też trzeba szacować. ja w ogóle
uważam, że raz na 5 lat powinno być obowiązkowe szkolenie i egzamin, no
może raz na 10.

pic w tym,
że jakby to rzec, musiałbym jechać Hayabusą :>

Czym jechać?

Stosując twoją logikę, masz skrzyżowanie równorzędne ABCD i równocześnie
nadjeżdżają pojazdy ABCD i każdy skręca w swoje prawo. W mojej wersji po
prostu jadą. W Twojej stoją każdy czeka na sąsiada.
 Ale to nie moja wersja.
 To wersja którą *podobno* uczą również na kursach - ze świadomością,
że "jak on nie skręci to masz przechlapane".

Na moich nie uczą. Za ogół instruktorów się nie wypowiem, ale obserwując
forumek Winfora, to jednak chyba głównie problem jest jedynie z
zakleszczającym się skrzyżowaniem. A niezakleszczające się nie pojawiają
się.

--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Data: 2011-05-16 15:40:53
Autor: witek
Jeszzce o pierwszenstwie
On 5/16/2011 2:42 PM, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
W dniu 14.05.2011 23:40, Gotfryd Smolik news pisze:
On Sat, 7 May 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

  Obowiązek STOP jest niżej, bo dotyczy tylko jednej strony
(więc nie daje takich "forów", jak ustąpienie pierwszeństwa).
  A prawo do "uważania że pojedzie wg przepisów" jest przepisem
najbardziej ogólnym, z początku ustawy, wobec szczegółowych
musi ustąpić.


tak. Ale definicja ustąpienia pierwszeństwa nakazuje powstrzymanie się
od ruchu, o ile ruch znacząco na kogoś wpływa. A w opisanej sytuacji nie
wpływa, bo ,,przeciwnik'' ma wykonać zatrzymanie na STOPie i wtedy
pytający spokojnie i bez wpłynięcia przejedzie.


Ale to już było.
Skąd wiesz, że ten znak z drugiej strony nie był zasłoniety.
Czyli z czyjegoś obowiązku nie wyciągaj prawa dla siebie.


  Ale rozważ jeszcze raz co napisałem:
- to że on ma STOP nie daje *MI* żadnego prawa

Oczywiście. Prawo do przejazdu przed nim daje ci tylko to, że umiesz
przejechać tak, żeby na niego nie wpłynąć.

niezależnie od tego czy on sie zatrzyma czy też nie.



- to że przepis o "zakładaniu że pojadą zgodnie z prawem" jest ogólny

No. Więc jak nie ma przesłanek, że gość oleje stopa, to można założyć,
że na stopie się zatrzyma, a skoro tak, to będzie np. aż nadto czasu na
przejazd bez wpłynięcia na niego.

z zastrzeżeniem, że jak twoje założenie okaże się nieprawdziwe to konsekwencje ponosisz ty a nie on.

Data: 2011-05-08 11:18:29
Autor: cyklista
Jeszzce o pierwszenstwie
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

ŻEBY NIE BYŁO.
Tak, niejednokrotnie jadę z naruszeniem "zasady wysokiej ostrożności".
Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
JEDZIE, a nie jak SYGNALIZUJE czy też ma obowiązek jechać!
Bo jeśli *pojedzie* inaczej, niż był zobowiazany...


Do tego się przyczepię.  Nie ma zasady "wysokiej ostrożności" jest zasada "pełne zaufanie", przepis wyraźnie mówi "ma prawo uważać że inni będą się stosować". Więc uważam że dający kierunkowskaz sygnalizuje swój manewr i go wykona i zgodnie z prawem ja jadąc z nim nie koliduję. Jeśli pojechał jednak prosto to zrobił to niezgodnie z prawem i może być winny kolizji (chyba że wcześniej widziałem jak jechał wężykiem lub łamie jakiś inny przepis i mam obowiązek uważać że się nie stosuje do przepisów). Wiadomo że kluczowy tutaj jest materiał dowodowy i pewnie z tego powodu takie sprawy kończą się inaczej (zgodnie z zasadą że jeśli obydwie strony zeznają coś przeciwnego to sąd postąpi jakby w ogóle nie zeznawali i ustali pierwszeństwo na podstawie znaków). Nie problem doinwestować w swój samochód 200 zł i mieć stale nagrywający rejestrator trasy, znika wtedy problem dowodowy.

Interesuje mnie czy jeśli dowody i zeznania są zgodne, "tak Panie sędzio migałem ale się rozmyśliłem w połowie skrętu i jednak pojechałem prosto nie wyłączając kierunkowskazu" to też zapadają wyroki nie po mojej a twojej myśli.

Data: 2011-05-14 23:40:42
Autor: Gotfryd Smolik news
Jeszzce o pierwszenstwie
On Sun, 8 May 2011, cyklista wrote:

Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

ŻEBY NIE BYŁO.
Tak, niejednokrotnie jadę z naruszeniem "zasady wysokiej ostrożności".
Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
JEDZIE, a nie jak SYGNALIZUJE czy też ma obowiązek jechać!
Bo jeśli *pojedzie* inaczej, niż był zobowiazany...


Do tego się przyczepię.  Nie ma zasady "wysokiej ostrożności" jest zasada "pełne zaufanie", przepis wyraźnie mówi "ma prawo uważać że inni będą się stosować".

  Ale to jest przepis bardzo ogólny.
  Prawie każdy przepis zapisany *za nim* jest szczegółowszy niż on :)
  Wychodzi, że ma zastosowanie *wtedy*, kiedy przepisy szczegółowsze go
nie uchylają.

Więc uważam że dający kierunkowskaz sygnalizuje swój manewr i go wykona i zgodnie z prawem ja jadąc z nim nie koliduję.

  Ale tak nie jest - poczytaj wyroki.
  Klasyka - pojazd jedzie z Twojej lewej "z pierwszeństwem", sygnalizuje
skręt w prawo, a Ty z poprzecznej też w prawo.
  Ruszasz, a on *nie skręca*.
  Czyja wina?

Jeśli pojechał jednak prosto to zrobił to niezgodnie z prawem i może być winny kolizji (chyba że wcześniej widziałem jak jechał wężykiem

  No nie bardzo - widziałeś, że jechał prosto, a nie skręcał :)

Nie problem doinwestować w swój samochód 200 zł i mieć stale nagrywający rejestrator trasy, znika wtedy problem dowodowy.

Interesuje mnie czy jeśli dowody i zeznania są zgodne, "tak Panie sędzio migałem ale się rozmyśliłem w połowie skrętu i jednak pojechałem prosto nie wyłączając kierunkowskazu" to też zapadają wyroki nie po mojej a twojej myśli.

  Obawiam się, że częściej argumentacja brzmi "nie zauważyłem że włączyłem
migacz" :P
  Chodzi o to, że umyślność stanowi przesłankę która przeważa szalę,
i w opisanym przypadku umyślne nie wyłączenie migacza mogłoby być
potraktowane jako chęć doprowadzenia do wypadku.
  Ale "zapomniałem wyłączyć" to już chyba by przeszło: "przed skrzyżowaniem
myślałem o skręcie, ale później przypomniałem sobie że mam jechać
prosto, a zapomniałem wyłączyć".
  Przypominam, że migasz sygnalizuje *zamiar* skrętu, więc "przed skrzyżowaniem" :)

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-05-17 12:11:35
Autor: cyklista
Jeszzce o pierwszenstwie
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:
On Sun, 8 May 2011, cyklista wrote:

Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:

ŻEBY NIE BYŁO.
Tak, niejednokrotnie jadę z naruszeniem "zasady wysokiej ostrożności".
Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
JEDZIE, a nie jak SYGNALIZUJE czy też ma obowiązek jechać!
Bo jeśli *pojedzie* inaczej, niż był zobowiazany...


Do tego się przyczepię. Nie ma zasady "wysokiej ostrożności" jest
zasada "pełne zaufanie", przepis wyraźnie mówi "ma prawo uważać że
inni będą się stosować".

Ale to jest przepis bardzo ogólny.
Prawie każdy przepis zapisany *za nim* jest szczegółowszy niż on :)
Wychodzi, że ma zastosowanie *wtedy*, kiedy przepisy szczegółowsze go
nie uchylają.


Przepisy szczegółowe nie uchylają głównego. Czy przepisy szczegółowe uchylają zasadę ruchu prawostronnego?


Więc uważam że dający kierunkowskaz sygnalizuje swój manewr i go
wykona i zgodnie z prawem ja jadąc z nim nie koliduję.

Ale tak nie jest - poczytaj wyroki.
Klasyka - pojazd jedzie z Twojej lewej "z pierwszeństwem", sygnalizuje
skręt w prawo, a Ty z poprzecznej też w prawo.
Ruszasz, a on *nie skręca*.
Czyja wina?


Właśnie te wyroki mnie interesują, zapadające po wejściu nowego kodeksu i w przypadkach udowodnionych złego sygnalizowania manewru


Jeśli pojechał jednak prosto to zrobił to niezgodnie z prawem i może
być winny kolizji (chyba że wcześniej widziałem jak jechał wężykiem

No nie bardzo - widziałeś, że jechał prosto, a nie skręcał :)


Widziałem że zwolnił, włączył kierunkowskaz a potem jak ja ruszyłem celowo przyspieszył i wjechał we mnie. Co potwierdzają oprócz nagrania również uszkodzenia. Więc nie jest winny jeśli celowo we mnie wjechał?


Nie problem doinwestować w swój samochód 200 zł i mieć stale
nagrywający rejestrator trasy, znika wtedy problem dowodowy.

Interesuje mnie czy jeśli dowody i zeznania są zgodne, "tak Panie
sędzio migałem ale się rozmyśliłem w połowie skrętu i jednak
pojechałem prosto nie wyłączając kierunkowskazu" to też zapadają
wyroki nie po mojej a twojej myśli.

Obawiam się, że częściej argumentacja brzmi "nie zauważyłem że włączyłem
migacz" :P
Chodzi o to, że umyślność stanowi przesłankę która przeważa szalę,
i w opisanym przypadku umyślne nie wyłączenie migacza mogłoby być
potraktowane jako chęć doprowadzenia do wypadku.
Ale "zapomniałem wyłączyć" to już chyba by przeszło: "przed skrzyżowaniem
myślałem o skręcie, ale później przypomniałem sobie że mam jechać
prosto, a zapomniałem wyłączyć".
Przypominam, że migasz sygnalizuje *zamiar* skrętu, więc "przed
skrzyżowaniem" :)

Sygnalizuje również dalej na skrzyżowaniu bo przecież nie wyłączył. Więc wykonuje manewr niezgodnie z przepisami co jest przyczyną kolizji, Ja wykonałem manewr zgodnie z przepisami.


Spójrzmy na światła samochodowe jak na znaki drogowe (czy nie można tak ich traktować?), światło stopu oznacza "stój, nie przejeżdżaj za mnie", kierunkowskaz oznacza "zakaz wyprzedzania z tej strony" itd.... To tak jak ze znakiem pozostałym po drogowcach, jest on nieprawidłowy ale dalej obowiązuje. Przepis o sygnalizowaniu manewru przed i w trakcie jego wykonywania nie jest przecież gorszy od innych, po to istnieje żeby inni użytkownicy drogi wiedzieli o torze jazdy innego samochody tak jak znaki o innych aspektach zachowania na drodze.


Weźmy pod uwagę inny przykład:
1. Droga dwukierunkowa z linią przerywaną i klasyczny manewr wyprzedzania. Jeśli samochód przed tobą sygnalizuje lewoskręt to nie masz prawa go wyprzedzać a jak nie sygnalizuje to masz prawo. Jak dochodzi do kolizji to kluczowe tutaj jest czy sygnalizował czy nie dla ustalenia winy i jak powie "zapomniałem włączyć ale właśnie przypomniało mi się że mam tutaj skręcić do domu i i tak jest winny".
Tutaj chyba nikt nie ma wątpliwości? (nie mówiąc o tym że miga w prawo a skręca w lewo bo się pomylił)

2. sytuacja taka sama tylko że poprzedzający samochód jedzie z tym kierunkowskazem już 1 km, więc uważam że nastąpił właśnie moment "chyba że jego zachowanie wskazuje na coś innego", mam prawo przypuszczać że nie stosuje się do przepisów i go wyprzedzam a on mi wtedy skręca, kto jest winny? tak samo jak z wadliwie działającymi światłami na skrzyżowaniu, zmieniają się losowo co 2-5 sekund co widzimy po 2 minutowej obserwacji, stosujemy się do ogólnego oznakowania a nie tego co w danej sekundzie pokazały

Więc dlaczego mam inaczej uważać na skrzyżowaniu w końcu sygnalizacja świetlna (a kierunkowskazy są światłami) ma pierwszeństwo przed znakami :-)

Data: 2011-05-17 11:00:14
Autor: Olgierd
Jeszzce o pierwszenstwie
Dnia Tue, 17 May 2011 12:11:35 +0200, cyklista napisał(a):

Prawie każdy przepis zapisany *za nim* jest szczegółowszy niż on
Wychodzi, że ma zastosowanie *wtedy*, kiedy przepisy szczegółowsze go
nie uchylają.

Przepisy szczegółowe nie uchylają głównego. Czy przepisy szczegółowe
uchylają zasadę ruchu prawostronnego?

To się nazywa "derogacja". Lex specialis derogat legi generali ;-) --
:-) Olgierd
Lege Artis == http://olgierd.bblog.pl

Data: 2011-05-17 21:20:46
Autor: Przemysław Adam Śmiejek
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 17.05.2011 13:00, Olgierd pisze:
Dnia Tue, 17 May 2011 12:11:35 +0200, cyklista napisał(a):

Prawie każdy przepis zapisany *za nim* jest szczegółowszy niż on
Wychodzi, że ma zastosowanie *wtedy*, kiedy przepisy szczegółowsze go
nie uchylają.

Przepisy szczegółowe nie uchylają głównego. Czy przepisy szczegółowe
uchylają zasadę ruchu prawostronnego?

To się nazywa "derogacja". Lex specialis derogat legi generali ;-)

Ale w zakresie sprzeczności. A nie że szczegółowy przepis iż znak STOP
wymaga STOP uchyla działanie ogólnego przepisu, że generalnie kierowcom
można ufać, chyba że są przesłanki, że nie należy.

Idąc tym tropem, to znak STOP uchyla ogólny nakaz jazdy na światłach.
Albo używania pasów bezpieczeństwa.

To o czym piszesz miałoby znaczenie, gdyby zapisano:

Art.4. generalnie kierowcom można ufać, chyba że są przesłanki, że nie
naleĹźy.

Art. XYZ. Znak stop wymaga bezwzględnie stopnięcia, ale żaden inny
kierowca nie może założyć, że ktoś tego stopnięcia przestrzegnie.
--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Data: 2011-05-08 01:28:37
Autor: JaMyszka
Jeszzce o pierwszenstwie
On 7 Maj, 14:30, Przemysław Adam Śmiejek  wrote:
> Kierowca z naprzeciwka jednakze ma znak STOP i jesli stosuje sie do
> przepisow, to ma obowiazek sie zatrzymac - a ja, jako ze STOP juz
> "odbebnilem" w tym czasie moge ruszyc i przed nim skrecic w lewo.
> Jesli tak zrobie, to czy wymusilem pierwszenstwo?
Nie. Przeczytaj definicję ustąpienia. W skrócie: Ustąpić pierwszeństwa
to powstrzymać się od ruchu, jeżeli mój ruch na kogoś wpływa. Skoro twój
ruch nie wpływa, możesz jechać.

Ty tak naprawdę?!
To ja już wolę ludzi, którzy świadomie nie przestrzegają przepisów.
BTW Jest różnica między "ustąpieniem" a "zakazem wjazdu". Nigdy nie
słyszałeś o mandatowiczach, którym się wydawało, że nikt nie widzi ich
płynnego minięcia znaku B-20 na pustym skrzyżowaniu?

Warto o tym pamiętać, bo np. często stoję za jeleniami, którzy na
skrzyżowaniu T jadą z nóżki w lewo. Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt, więc nóżka w lewo może
jechać bo daszek w nóżkę z prawej i tak czekają na prawoskręcających.
[...]

I jeszcze inwektywy...
Gdyby więcej było takich interpretatorów, to jak nic byłaby u nas Azja
na drogach.

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?):  http://zwijaj.pl/

Data: 2011-05-08 11:35:47
Autor: SDD
Jeszzce o pierwszenstwie

Użytkownik "JaMyszka" <fatamorgana.w@gmail.com> napisał w wiadomości news:f79b70fe-876d-488d-a478-b1d3736af208e35g2000yqc.googlegroups.com...

Ty tak naprawdę?!
To ja już wolę ludzi, którzy świadomie nie przestrzegają przepisów.
BTW Jest różnica między "ustąpieniem" a "zakazem wjazdu". Nigdy nie
słyszałeś o mandatowiczach, którym się wydawało, że nikt nie widzi ich
płynnego minięcia znaku B-20 na pustym skrzyżowaniu?

Przeczytales dokladnie moja "historyjke"? Ze zrozumieniem?

Pozdrawiam
SDD

Data: 2011-05-08 11:44:06
Autor: Przemysław Adam Śmiejek
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 08.05.2011 11:35, SDD pisze:
U�ytkownik "JaMyszka" <fatamorgana.w@gmail.com> napisa� w wiadomo�ci news:f79b70fe-876d-488d-a478-b1d3736af208e35g2000yqc.googlegroups.com...

Ty tak naprawdďż˝?!
To ja ju� wol� ludzi, kt�rzy �wiadomie nie przestrzegaj� przepis�w.
BTW Jest r�nica mi�dzy "ust�pieniem" a "zakazem wjazdu". Nigdy nie
s�ysza�e� o mandatowiczach, kt�rym si� wydawa�o, �e nikt nie widzi ich
p�ynnego mini�cia znaku B-20 na pustym skrzy�owaniu?

Przeczytales dokladnie moja "historyjke"? Ze zrozumieniem?

Wygląda, że niestety nie ona pierwsza czyta i nie czyta, tylko sobie
wyobraĹźa.


ATPO: Popraw w końcu konfigurację czytnika, żeby nie siać tymi krzaczkami.
Chwila roboty:
http://www.grzegorz.net/oe/config.php
i przynajmniej treści nie będziesz kaszanił (bo kaszanienia tematów nie
da się w OE naprawić ZTCW)
--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Data: 2011-05-08 11:41:49
Autor: Przemysław Adam Śmiejek
Jeszzce o pierwszenstwie
W dniu 08.05.2011 10:28, JaMyszka pisze:
On 7 Maj, 14:30, Przemysław Adam Śmiejek  wrote:
Nie. Przeczytaj definicję ustąpienia. W skrócie: Ustąpić pierwszeństwa
to powstrzymać się od ruchu, jeżeli mój ruch na kogoś wpływa. Skoro twój
ruch nie wpływa, możesz jechać.
Ty tak naprawdę?!

Nie ja, Prawo o Ruchu Drogowym.

To ja już wolę ludzi, którzy świadomie nie przestrzegają przepisów.

A se wól. Wolny kraj, możesz mieć dowolne wole.

BTW Jest różnica między "ustąpieniem" a "zakazem wjazdu".

BTW: jest różnica pomiędzy sarną a zającem.


Nigdy nie
słyszałeś o mandatowiczach, którym się wydawało, że nikt nie widzi ich
płynnego minięcia znaku B-20 na pustym skrzyżowaniu?

A jaki to ma związek z omawianym przypadkiem?

Warto o tym pamiętać, bo np. często stoję za jeleniami, którzy na
skrzyżowaniu T jadą z nóżki w lewo. Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt, więc nóżka w lewo może
jechać bo daszek w nóżkę z prawej i tak czekają na prawoskręcających.
[...]
I jeszcze inwektywy...

I dyrektywy.

Gdyby więcej było takich interpretatorów, to jak nic byłaby u nas Azja
na drogach.

No wiem, dlatego właśnie nazywam ich jeleniami. Choć raczej ich
zachowanie nie wynika ze złej interpretacji tylko z nieznajomości prawa,
które w tym zakresie jest akurat zgodne ze zdrowym rozsądkiem i logiką.
Tylko oni się boją tę logikę wykorzystać, bo przeczytali tylko początek
zdania z przepisów i działają jak połowiczny algorytm.

--
Przemysław Adam Śmiejek

Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Data: 2011-05-07 17:26:48
Autor: witek
Jeszzce o pierwszenstwie
On 5/7/2011 6:00 AM, SDD wrote:
A co sadzicie o takiej sytuacji - tez czesto sie zdarzajacej w zyciu:

jest sobie skrzyzowanie x - na drogach podporzadkowanych sa znaki STOP.

Jade sobie podporzadkowana i chce skrecic w lewo - stosownie do znaku
STOPzatrzymalem si ei rozejrzalem  a tymczasem z naprzeciwka powoli zbliza
sie do skrzyzowania samochod chcacy jechac prosto, ktoremu musze ustapic
pierwszenstwa.

Kierowca z naprzeciwka jednakze ma znak STOP i jesli stosuje sie do
przepisow, to ma obowiazek sie zatrzymac - a ja, jako ze STOP juz
"odbebnilem" w tym czasie moge ruszyc i przed nim skrecic w lewo.

Jesli tak zrobie, to czy wymusilem pierwszenstwo?
- jesli poczekam az sie zatrzyma, i przejade przed nim, to na pewno
wymusze - bo on nie widzac pojazdow na drodze z pierwszenstwem dopelni
przepisow jesli zatrzyma sie na krotka chwile.

Zalozmy, ze nie poczekalem - ten zwolnil tylko (wyraznie zwolnil), ale sie
nie zatrzymal i dzwon!
Podejrzewam, ze ja bede winny - ale jak to sie ma do Art 4 PORD

"Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że
inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że
okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania".

Samochod z naprzeciwka wyraznie zwolnil i nic nie wskazuje na to, ze
zamierza on miec gleboko w d.. znak STOP (ktory z racji swego specyficznego
ksztaltu i ja od tylu widze)
Pozdrawiam
SDD

z jego znaków stop swojego prawa wywodzić nie możesz.

on jedzie prosto ty skręcasz w lewo i masz mu ustapić pierwszeństwa bezwarunkowo.
Możesz oczywiscie zrobić założenie, że jak się zatrzyma to się zmieścisz, ale ryzyko faktu, że założenie jest błędne ponosisz ty.

Jeszzce o pierwszenstwie

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona