Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Józef Mackiewicz zaszechterowany

Józef Mackiewicz zaszechterowany

Data: 2012-05-12 12:11:37
Autor: mkarwan
Józef Mackiewicz zaszechterowany
Największy polski pisarz XX wieku pozostaje w Polsce prawie nieznany.
Jego dzieł nie ma w księgarniach, czytelniach i bibliotekach szkolnych.
Erudyta, który wielokrotnie bardziej zasłużył na literacką Nagrodę Nobla niż
Czesław Miłosz czy Wisława Szymborska, żadnych nagród nie otrzymał.
Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, że Józef Mackiewicz (bo o nim
tu mowa) był zdecydowanym antykomunistą, który ten nieludzki system znał nie
tylko z literatury czy z opowieści, ale sam zaznał jego dobrodziejstw na
własnej skórze, będąc przymusowym poddanym Józefa Stalina w latach
1939-1941.
Dziś niezawisłe (!) sądy Rzeczypospolitej Polskiej stoją na straży, aby
nawet fragmenty jego dzieł nie mogły być drukowane w kraju bez zgody jedynej
spadkobierczyni jego praw.

Jest nią Nina Karsow-Szechter, wdowa po Szymonie Szechterze, stryju Adama
Michnika.

Nie tylko ciekawostką jest więc fakt, że Adam Michnik jest jednym z
organizatorów literackiej Nagrody Nike w neo-PRL (bo do takiego kręgu
twórców odnosi się głównie środowisko, w którym to wszystko się obraca),
natomiast Józef Mackiewicz jest patronem nagrody literackiej, która promuje
zupełnie inne wartości.

Ale cóż, "Gazeta Wyborcza" jest bogata i opiniotwórcza, zaś patron nagrody
swego imienia skazany został na to, co najgorsze - na niebyt.
Oto 17 lipca 2006 roku warszawski Sąd Rejonowy, po toczącym się już 13 lat
(!) procesie o ustalenie praw autorskich po Józefie Mackiewiczu uznał, że
należą się one wyłącznie Ninie Karsow-Szechter (Karsov-Schechter).
Jest ona właścicielką londyńskiego wydawnictwa Kontra.
Żadnych praw do spuścizny nie ma natomiast córka pisarza Halina Mackiewicz.
I choć procesy się nie kończą, dzieł Mackiewicza wydawać nie można.
Ogromnym skandalem zaś jest fakt, że wydana w 1997 nakładem Wydawnictwa
Antyk i Fundacji Katyńskiej roku książka "Katyńska zbrodnia bez sądu i kary",
która jest zbiorem artykułów pisarza na temat zbrodni katyńskiej - została
wyrokiem sądu skazana na zamknięcie w magazynach i zakaz rozpowszechniania.
Gdzie więc żyjemy?
W III RP, która powoli przeistacza się (podobno) już w IV RP, czy jednak
cały czas jest to neo-PRL?

Warszawski sąd uzasadnił to następująco: "wydanie książki Józefa Mackiewicza
w Polsce było sprzeczne z wolą Autora.
Taką dyspozycję przekazał on swej żonie i powódce"(sic!).
Powódką jest wspomniana Nina Karsow-Szechter, natomiast żona Józefa
Mackiewicza, Antonina, zmarła w 1973 roku w Polsce.
I oczywiście nic wspólnego z Niną Karsow-Szechter nie miała, jak również sam
Mackiewicz ...

Skąd się wzięło całe zamieszanie z prawami spadkowymi i jak, w jaki sposób
Szymon Szechter i Nina Karsow-Szechter wkupili się w łaski człowieka o tak
zdecydowanie antykomunistycznych poglądach?

Szechterowie przybyli do Wielkiej Brytanii w wyniku wydarzeń marcowych 1968
roku, w glorii "wrogów ustroju", bo wówczas każdy, kto był prześladowany
przez władze PRL mógł się podawać nawet za... antykomunistę.
Antykomunistami to oni jednak nie byli - wprost przeciwnie.

Szymon Szechter (urodzony w 1920 roku we Lwowie), do 1957 roku przebywał w
Związku Sowieckim.
Był komsomolcem i członkiem komunistycznej partii sowieckiej, co w tej
rodzinie nie było przecież czymś wyjątkowym.
(legitymacja
https://lh5.googleusercontent.com/_z3LxIUryaQU/TbaTRUkR5pI/AAAAAAAAAfE/tfjfTreN7OQ/Ozjasz_Szechter.jpg )
Pracował m.in. jako lektor w Komitecie Miejskim Komunistycznej Partii
Związku Sowieckiego.

Po przyjeździe do PRL otrzymał etat w Zakładzie Historii Partii przy KC
PZPR.
Później został dyrektorem w Związku Ociemniałych Żołnierzy PRL i za jakieś
nadużycia gospodarcze został skazany (w 1964 roku) na karę więzienia w
zawieszeniu.
Odtąd rozpoczął starania o otrzymanie zgody na wyjazd stały do Izraela.
Jego towarzyszką życia a później żoną była Nina Karsow (młodsza od niego o
dwadzieścia lat).
W 1966 roku władze bezpieczeństwa dokonały u nich rewizji, zatrzymując
notatki, rękopisy itp. rzeczy, uznane za "materiały szkalujące PRL".
Nina Karsow-Szechter wyrokiem Sądu Wojewódzkiego dla m.st. Warszawy skazana
została za to na trzy lata więzienia.
Już po dwóch latach została jednak zwolniona, w związku "z wyjazdem do
Izraela na pobyt stały".
Szymon Szechter wyjechał razem z nią.

Mało, bardzo mało wiemy, jak to się stało, że komunistyczni dysydenci, rodem
ze Związku Sowieckiego, znaleźli się tak blisko Józefa Mackiewicza i Barbary
Toporskiej.
Włodzimierz Odojewski, który przyjaźnił się z Mackiewiczem, tak to wspomina:
"Co z tamtego okresu utrwaliła na temat Niny Karsow-Szechter moja pamięć?
To mianowicie, że z pisarską parą nawiązała kontakt jakaś młoda kobieta,
która wyemigrowała z mężem z Polski do Anglii, mieszka w Londynie i pracuje
w jakimś wydawnictwie brytyjskim.
Że ma zamiar "chałupniczymi" metodami przygotowywać do druku różne polskie
teksty.
I że pyta, czy Józef Mackiewicz zaryzykowałby skład któregoś ze swoich
tekstów przez nią zrobiony.
Skład i potem wydanie.

Już wówczas zainteresowało mnie to, co znaczyć miało sformułowanie o owym
składzie - "chałupniczymi" metodami?
Otóż, zapamiętałem wzruszającą historyjkę opowiedzianą mi przez Barbarę
Toporską.
Że ta młoda emigrantka w Londynie, wieczorową porą (jak ich poinformowała),
już po pracy, zostaje w siedzibie wydawnictwa i z mozołem przygotowuje skład
do druku polskich tekstów.
Zaliczały się wówczas do nich chyba tylko utwory literackie jej męża,
Szymona Szechtera.
Może były tam jeszcze pomiędzy obydwiema paniami dodatkowe wyjaśniające
listy, może telefony; tego nie pamiętam.
W każdym razie Mackiewicz na propozycję z Londynu przystał.
Tak to powstało wkrótce wydawnictwo Niny Karsow-Szechter, które (był to
głęboki ukłon w stronę pisarza) nazwała, od tytułu jednej z jego książek,
wydawnictwem Kontra, i w tym to wydawnictwie zaczęła później druk i
rozpowszechnianie kolejnych literackich i publicystycznych pozycji Józefa
Mackiewicza". ("Rzeczpospolita 4-5 czerwca 2005 r.).

Emigranci z PRL nie mieli jakoś problemów ze zdobyciem środków materialnych
na rozkręcenie niewielkiego choćby interesiku, jakim było wydawnictwo.
Józef Mackiewicz, który przebywał na emigracji wówczas już ponad dwadzieścia
lat, takich możliwości nie miał, zapewne więc skusiło go to, że jego książki
będą wydawane i rozpowszechniane.

Dopóki żył pisarz (zmarł w 1985 roku), dopóki trwał PRL, sytuacja była
jasna - nie było zgody pisarza na wydawanie jego dzieł w okupowanym kraju.
Dziś, jak pisze Krzysztof Masłoń w "RZ" (z 26 września 2006 roku), dzieł
pisarza nie można wydać nigdzie - tak, nigdzie!:
"Nie ma mowy o masowym wydaniu choćby jednego tytułu, wykluczone jest
opracowanie na podstawie utworu Józefa Mackiewicza słuchowiska czy spektaklu
telewizyjnego, o nakręceniu serialu czy filmu nie mówiąc.
Osoba dziedzicząca prawa autorskie do tej twórczości odmówiła zgody na
tłumaczenie książek autora "Drogi donikąd" w Niemczech, Francji i
Szwajcarii. Podobnie nie wyraziła zgody na rosyjską edycję "Kontry", choć w
Moskwie pokrywa się kurzem gotowy przekład.
A szczytem wszystkiego jest nieobecność dzieł Józefa Mackiewicza na Litwie.
W marcu tego roku nie zezwolono na opublikowanie "Drogi donikąd" i
"Zwycięstwa prowokacji" polskojęzycznemu wydawcy z Wilna Ryszardowi
Maciejkiańcowi.
Bez efektu starała się też o wydanie dzieł Józefa Mackiewicza po litewsku
oficyna "Versus Aureus".

Przyczyną tego stanu rzeczy jest stanowczy sprzeciw Niny Karsow-Szechter,
która "załatwiła" sobie wyłączność na własność praw autorskich po wielkim
pisarzu.
I konsekwentnie z tego prawa korzysta - mijają lata, a dzieł Józefa
Mackiewicza na polskim (i światowym rynku) jak nie było, tak nie ma...

Nina Karsow-Szechter po prostu "udowodniła" przed niemieckim sądem, że jest
córką Barbary Toporskiej (towarzyszki emigracyjnego życia pisarza), ma więc
prawa do spuścizny po nim.
Toporska została zaś uznana (na jakiej podstawie?) za żonę pisarza.
To prawda, że Toporska w niektórych listach do niej pisała "moja córeczko",
ale był to zwrot tylko grzecznościowy.
Być może niemiecki sąd, jak przypuszcza Włodzimierz Odojewski, po prostu
"stanął na baczność" przed przedstawicielką narodowości żydowskiej, która
takie żądania zgłosiła.
W każdym razie - stało się.

Czy jest to dalszy ciąg "sprawy Józefa Mackiewicza"?
Tak należy przypuszczać.
Przypomnijmy - jest on stale, od lat, zarówno przez środowiska emigracyjne i
krajowe oskarżany o kolaborację z Niemcami.
Podstawą tych oskarżeń jest fakt, że w 1941 roku w wileńskim "Gońcu
Codziennym" opublikował dwa fragmenty swej fundamentalnej powieści "Droga
donikąd" (traktującej o okupacji sowieckiej 1939-1941) oraz dwa artykuły.
Ponadto w 1943 roku Mackiewicz był w składzie oficjalnej delegacji
niemieckiej w Katyniu i po powrocie udzielił obszernego wywiadu temuż
"Gońcowi Codziennemu".
Na początku 1943 roku Sąd Specjalny AK skazał Józefa Mackiewicza (a więc
jeszcze przed ujawnieniem sprawy Katynia) na karę śmierci, za wcześniejsze
publikacje w tejże gazecie.
Wyrok został jednak natychmiast odwołany, na skutek zdecydowanych sprzeciwów
różnych środowisk.
Między innymi członek Rady Politycznej przy Komendzie Okręgu AK, mec. Witold
Świerzewski (który był tam przedstawicielem podziemnego Stronnictwa
Narodowego i działaczem Delegatury Rządu na Kraj) zagroził złożeniem dymisji
i ujawnieniem skandalu.
To poskutkowało.
Sprawa pobytu pisarza w Katyniu nie miała z tym nic wspólnego (bo miało to
miejsce później).
Znalazł się tam za wiedzą i zgodą Komendy Okręgu Wileńskiego AK,
sprawozdanie z pobytu złożył polskim władzom konspiracyjnym i za ich wiedzą
i zgodą - na skutek wagi sprawy - udzielił wspomnianego wyżej wywiadu.
Dla środowisk komunistycznych i filokomunistycznych (tych niestety, nigdy
nie brakowało) przez kilkadziesiąt lat jest to koronnym argumentem o jego
"kolaboracji z Niemcami".
O własnej, niezwykle groźnej w skutkach i długotrwałej kolaboracji z
komunistami jego adwersarze nie chcą jednak słyszeć, bagatelizując zarzuty.
W oskarżeniach posuwają się do innych kłamstw, chociażby twierdzą, że pisarz
pracował na etacie w "Gońcu Codziennym", choć był to niejaki Bohdan
Mackiewicz, nawet nie jego krewny.
Ale z kłamstw, uporczywie rozpowszechnianych przez dziesięciolecia, dużo do
niego przylgnęło.

Włodzimierz Odojewski słusznie pyta: "Zastanawiam się, co za tą
działalnością Niny Karsow-Szechter się kryje, kto to wszystko finansuje (bo
już tylko adwokaci to sumy ogromne!), kto jeszcze na tej dziwnej szachownicy
przesuwa figury?
Jakie korzyści ktoś z tego czerpie?
Ona?
[...] W głowie się nie mieści, że może być prowadzona przez jedną osobę, bez
wspólnictwa, bez finansowej pomocy.
Jest to działalność okrutnie tę literaturę okaleczająca, przy niewybaczalnej
opieszałości i ślepocie sądów III Rzeczypospolitej, przy obojętności naszej
prasy, przy powszechnej niewiedzy Polaków i przy lekceważeniu tej sprawy
przez opinię publiczną.
A drugie: jeszcze bardziej zastanawiające jest to, że cała ta afera ma
miejsce wtedy właśnie, kiedy sprawa Katynia - miast, w związku z oddalaniem
się w czasie - zabliźnić się, ulegać powolnemu wyciszeniu, przeciwnie,
zaognia się z roku na rok, rany nie chcą się zagoić. [...] I może z myślą o
tym sporze należy przyjrzeć się uważniej i czujniej aferze z próbą
niszczenia twórczości jednego z głównych świadków tamtych zbrodni".

Są to pytania, na które powinniśmy uzyskać odpowiedź jak najszybciej.
A przede wszystkim, powinniśmy natychmiast uzyskać dostęp do wszystkich
dzieł pisarza.
Nie może być tak, że uzurpatorskie poczynania komunistycznej dysydentki mogą
przez kilkanaście lat blokować dostęp do dzieł najwybitniejszego, po Henryku
Sienkiewiczu, polskiego pisarza.
Jego książki nie mieszczą się w kanonach szkolnych lektur, nie są wznawiane,
co więcej - nie ma możliwości badania dorobku Józefa Mackiewicza, albowiem
Nina Karsow-Szechter ściga i grozi sankcjami prawnymi nawet tych, którzy
"zbyt obszernie" cytują pisarza.
Pozostają im tylko... omówienia, ale to przecież jest jakaś paranoja, że po
to tyle się zmieniło, aby w tej sprawie - nie zmieniło się nic.

** ** **

Może więc polskie władze coś wreszcie zrobią, aby to, co tak naprawdę jest
własnością całego narodu, nie pozostawało w wyłącznym władaniu
przedstawicieli innego narodu.
Tak, innego, bo Nina Karsow-Szechter, zwalczając zabiegi Włodzimierza
Odojewskiego o upowszechnienie książek Mackiewicza, posługuje się i takim,
"rasowym" argumentem.
Oddajmy w tej sprawie głos Odojewskiemu:
"Nina Karsow-Szechter nigdy nie zaprotestowała, nie zaskarżyła mnie o
zniesławienie, nasyłając na mnie jedynie polemistów, jak chociażby
bydgoskiego osiołka dziennikarskiego, który nie potrafiwszy uderzyć wprost,
oskarżył mnie przeogromnym artykułem w tamtejszej prasie o antysemityzm, a
to dlatego, że Ninę Karsow-Szechter nazywałem Niną Karsow-Szechter, a
Szechterzy są w Polsce podobno - jego zdaniem - synonimem Żyda".
Może głos w tej sprawie powinien zabrać sam Adam Michnik?
Wszak łączy go z nią wiele rzeczy - zamiłowanie do literatury, znajomość
dzieł Józefa Mackiewicza (choć co prawda, w ogóle tego nie okazuje) i przede
wszystkim, mógłby się autorytatywnie wypowiedzieć, czy Szechterzy to
faktycznie w Polsce są "synonimem Żyda".
Sam kiedyś powiedział o sobie (w USA) - "jestem Polakiem jak cholera".
Niech więc to teraz potwierdzi na łamach swej gazety.

Łukasz Reda X 2006
źródlo
http://www.wicipolskie.org/index.php?option=com_content&task=view&id=2125&Itemid=56

Data: 2012-05-12 12:18:34
Autor: u2
Józef Mackiewicz zaszechterowany
W dniu 2012-05-12 12:11, mkarwan pisze:
Mało, bardzo mało wiemy, jak to się stało, że komunistyczni dysydenci,
rodem
ze Związku Sowieckiego, znaleźli się tak blisko Józefa Mackiewicza i
Barbary
Toporskiej.
Włodzimierz Odojewski, który przyjaźnił się z Mackiewiczem, tak to
wspomina:
"Co z tamtego okresu utrwaliła na temat Niny Karsow-Szechter moja pamięć?
To mianowicie, że z pisarską parą nawiązała kontakt jakaś młoda kobieta,
która wyemigrowała z mężem z Polski do Anglii, mieszka w Londynie i pracuje
w jakimś wydawnictwie brytyjskim.
Że ma zamiar "chałupniczymi" metodami przygotowywać do druku różne polskie
teksty.
I że pyta, czy Józef Mackiewicz zaryzykowałby skład któregoś ze swoich
tekstów przez nią zrobiony.
Skład i potem wydanie.

No widac, ze metody maja chalupnicze skoro do dzisiaj ta zydowsko -
sowiecka jaczejka nie moze ksiazek Mackiewicza wydac ;)

Przychodzi mi na mysl, ze to udana kontynuacja piatki z Cambridge.
Jedynym wyjsciem piatki z Cambridge bylo albo samobojstwo, albo ucieczka
do Moskwy ;)

Data: 2012-05-12 15:37:46
Autor: jadryś
Józef Mackiewicz zaszechterowany
W dniu 2012-05-12 12:11, mkarwan pisze:
Największy polski pisarz XX wieku pozostaje w Polsce prawie nieznany.
Jego dzieł nie ma w księgarniach, czytelniach i bibliotekach szkolnych.



No to po czym mam poznać że on jest wielki? Co to mogą być za dzieła skoro mało kto je zna?

Data: 2012-05-12 23:08:07
Autor: matusm
Józef Mackiewicz zaszechterowany

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:jold0q$kto$2usenet.news.interia.pl...
Największy polski pisarz XX wieku pozostaje w Polsce prawie nieznany.
Jego dzieł nie ma w księgarniach, czytelniach i bibliotekach szkolnych.
Erudyta, który wielokrotnie bardziej zasłużył na literacką Nagrodę Nobla niż
Czesław Miłosz czy Wisława Szymborska, żadnych nagród nie otrzymał.
Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, że Józef Mackiewicz (bo o nim
tu mowa) był zdecydowanym antykomunistą, który ten nieludzki system znał nie
tylko z literatury czy z opowieści, ale sam zaznał jego dobrodziejstw na
własnej skórze, będąc przymusowym poddanym Józefa Stalina w latach
1939-1941.
Dziś niezawisłe (!) sądy Rzeczypospolitej Polskiej stoją na straży, aby
nawet fragmenty jego dzieł nie mogły być drukowane w kraju bez zgody jedynej
spadkobierczyni jego praw.

Jest nią Nina Karsow-Szechter, wdowa po Szymonie Szechterze, stryju Adama
Michnika.

Nie tylko ciekawostką jest więc fakt, że Adam Michnik jest jednym z
organizatorów literackiej Nagrody Nike w neo-PRL (bo do takiego kręgu
twórców odnosi się głównie środowisko, w którym to wszystko się obraca),
natomiast Józef Mackiewicz jest patronem nagrody literackiej, która promuje
zupełnie inne wartości.

Ale cóż, "Gazeta Wyborcza" jest bogata i opiniotwórcza, zaś patron nagrody
swego imienia skazany został na to, co najgorsze - na niebyt.
Oto 17 lipca 2006 roku warszawski Sąd Rejonowy, po toczącym się już 13 lat
(!) procesie o ustalenie praw autorskich po Józefie Mackiewiczu uznał, że
należą się one wyłącznie Ninie Karsow-Szechter (Karsov-Schechter).
Jest ona właścicielką londyńskiego wydawnictwa Kontra.
Żadnych praw do spuścizny nie ma natomiast córka pisarza Halina Mackiewicz.
I choć procesy się nie kończą, dzieł Mackiewicza wydawać nie można.
Ogromnym skandalem zaś jest fakt, że wydana w 1997 nakładem Wydawnictwa
Antyk i Fundacji Katyńskiej roku książka "Katyńska zbrodnia bez sądu i kary",
która jest zbiorem artykułów pisarza na temat zbrodni katyńskiej - została
wyrokiem sądu skazana na zamknięcie w magazynach i zakaz rozpowszechniania.
Gdzie więc żyjemy?
W III RP, która powoli przeistacza się (podobno) już w IV RP, czy jednak
cały czas jest to neo-PRL?

Warszawski sąd uzasadnił to następująco: "wydanie książki Józefa Mackiewicza
w Polsce było sprzeczne z wolą Autora.
Taką dyspozycję przekazał on swej żonie i powódce"(sic!).
Powódką jest wspomniana Nina Karsow-Szechter, natomiast żona Józefa
Mackiewicza, Antonina, zmarła w 1973 roku w Polsce.
I oczywiście nic wspólnego z Niną Karsow-Szechter nie miała, jak również sam
Mackiewicz ...

Skąd się wzięło całe zamieszanie z prawami spadkowymi i jak, w jaki sposób
Szymon Szechter i Nina Karsow-Szechter wkupili się w łaski człowieka o tak
zdecydowanie antykomunistycznych poglądach?

Szechterowie przybyli do Wielkiej Brytanii w wyniku wydarzeń marcowych 1968
roku, w glorii "wrogów ustroju", bo wówczas każdy, kto był prześladowany
przez władze PRL mógł się podawać nawet za... antykomunistę.
Antykomunistami to oni jednak nie byli - wprost przeciwnie.

Szymon Szechter (urodzony w 1920 roku we Lwowie), do 1957 roku przebywał w
Związku Sowieckim.
Był komsomolcem i członkiem komunistycznej partii sowieckiej, co w tej
rodzinie nie było przecież czymś wyjątkowym.
(legitymacja
https://lh5.googleusercontent.com/_z3LxIUryaQU/TbaTRUkR5pI/AAAAAAAAAfE/tfjfTreN7OQ/Ozjasz_Szechter.jpg )
Pracował m.in. jako lektor w Komitecie Miejskim Komunistycznej Partii
Związku Sowieckiego.

Po przyjeździe do PRL otrzymał etat w Zakładzie Historii Partii przy KC
PZPR.
Później został dyrektorem w Związku Ociemniałych Żołnierzy PRL i za jakieś
nadużycia gospodarcze został skazany (w 1964 roku) na karę więzienia w
zawieszeniu.
Odtąd rozpoczął starania o otrzymanie zgody na wyjazd stały do Izraela.
Jego towarzyszką życia a później żoną była Nina Karsow (młodsza od niego o
dwadzieścia lat).
W 1966 roku władze bezpieczeństwa dokonały u nich rewizji, zatrzymując
notatki, rękopisy itp. rzeczy, uznane za "materiały szkalujące PRL".
Nina Karsow-Szechter wyrokiem Sądu Wojewódzkiego dla m.st. Warszawy skazana
została za to na trzy lata więzienia.
Już po dwóch latach została jednak zwolniona, w związku "z wyjazdem do
Izraela na pobyt stały".
Szymon Szechter wyjechał razem z nią.

Mało, bardzo mało wiemy, jak to się stało, że komunistyczni dysydenci, rodem
ze Związku Sowieckiego, znaleźli się tak blisko Józefa Mackiewicza i Barbary
Toporskiej.
Włodzimierz Odojewski, który przyjaźnił się z Mackiewiczem, tak to wspomina:
"Co z tamtego okresu utrwaliła na temat Niny Karsow-Szechter moja pamięć?
To mianowicie, że z pisarską parą nawiązała kontakt jakaś młoda kobieta,
która wyemigrowała z mężem z Polski do Anglii, mieszka w Londynie i pracuje
w jakimś wydawnictwie brytyjskim.
Że ma zamiar "chałupniczymi" metodami przygotowywać do druku różne polskie
teksty.
I że pyta, czy Józef Mackiewicz zaryzykowałby skład któregoś ze swoich
tekstów przez nią zrobiony.
Skład i potem wydanie.

Już wówczas zainteresowało mnie to, co znaczyć miało sformułowanie o owym
składzie - "chałupniczymi" metodami?
Otóż, zapamiętałem wzruszającą historyjkę opowiedzianą mi przez Barbarę
Toporską.
Że ta młoda emigrantka w Londynie, wieczorową porą (jak ich poinformowała),
już po pracy, zostaje w siedzibie wydawnictwa i z mozołem przygotowuje skład
do druku polskich tekstów.
Zaliczały się wówczas do nich chyba tylko utwory literackie jej męża,
Szymona Szechtera.
Może były tam jeszcze pomiędzy obydwiema paniami dodatkowe wyjaśniające
listy, może telefony; tego nie pamiętam.
W każdym razie Mackiewicz na propozycję z Londynu przystał.
Tak to powstało wkrótce wydawnictwo Niny Karsow-Szechter, które (był to
głęboki ukłon w stronę pisarza) nazwała, od tytułu jednej z jego książek,
wydawnictwem Kontra, i w tym to wydawnictwie zaczęła później druk i
rozpowszechnianie kolejnych literackich i publicystycznych pozycji Józefa
Mackiewicza". ("Rzeczpospolita 4-5 czerwca 2005 r.).

Emigranci z PRL nie mieli jakoś problemów ze zdobyciem środków materialnych
na rozkręcenie niewielkiego choćby interesiku, jakim było wydawnictwo.
Józef Mackiewicz, który przebywał na emigracji wówczas już ponad dwadzieścia
lat, takich możliwości nie miał, zapewne więc skusiło go to, że jego książki
będą wydawane i rozpowszechniane.

Dopóki żył pisarz (zmarł w 1985 roku), dopóki trwał PRL, sytuacja była
jasna - nie było zgody pisarza na wydawanie jego dzieł w okupowanym kraju.
Dziś, jak pisze Krzysztof Masłoń w "RZ" (z 26 września 2006 roku), dzieł
pisarza nie można wydać nigdzie - tak, nigdzie!:
"Nie ma mowy o masowym wydaniu choćby jednego tytułu, wykluczone jest
opracowanie na podstawie utworu Józefa Mackiewicza słuchowiska czy spektaklu
telewizyjnego, o nakręceniu serialu czy filmu nie mówiąc.
Osoba dziedzicząca prawa autorskie do tej twórczości odmówiła zgody na
tłumaczenie książek autora "Drogi donikąd" w Niemczech, Francji i
Szwajcarii. Podobnie nie wyraziła zgody na rosyjską edycję "Kontry", choć w
Moskwie pokrywa się kurzem gotowy przekład.
A szczytem wszystkiego jest nieobecność dzieł Józefa Mackiewicza na Litwie.
W marcu tego roku nie zezwolono na opublikowanie "Drogi donikąd" i
"Zwycięstwa prowokacji" polskojęzycznemu wydawcy z Wilna Ryszardowi
Maciejkiańcowi.
Bez efektu starała się też o wydanie dzieł Józefa Mackiewicza po litewsku
oficyna "Versus Aureus".

Przyczyną tego stanu rzeczy jest stanowczy sprzeciw Niny Karsow-Szechter,
która "załatwiła" sobie wyłączność na własność praw autorskich po wielkim
pisarzu.
I konsekwentnie z tego prawa korzysta - mijają lata, a dzieł Józefa
Mackiewicza na polskim (i światowym rynku) jak nie było, tak nie ma...

Nina Karsow-Szechter po prostu "udowodniła" przed niemieckim sądem, że jest
córką Barbary Toporskiej (towarzyszki emigracyjnego życia pisarza), ma więc
prawa do spuścizny po nim.
Toporska została zaś uznana (na jakiej podstawie?) za żonę pisarza.
To prawda, że Toporska w niektórych listach do niej pisała "moja córeczko",
ale był to zwrot tylko grzecznościowy.
Być może niemiecki sąd, jak przypuszcza Włodzimierz Odojewski, po prostu
"stanął na baczność" przed przedstawicielką narodowości żydowskiej, która
takie żądania zgłosiła.
W każdym razie - stało się.

Czy jest to dalszy ciąg "sprawy Józefa Mackiewicza"?
Tak należy przypuszczać.
Przypomnijmy - jest on stale, od lat, zarówno przez środowiska emigracyjne i
krajowe oskarżany o kolaborację z Niemcami.
Podstawą tych oskarżeń jest fakt, że w 1941 roku w wileńskim "Gońcu
Codziennym" opublikował dwa fragmenty swej fundamentalnej powieści "Droga
donikąd" (traktującej o okupacji sowieckiej 1939-1941) oraz dwa artykuły.
Ponadto w 1943 roku Mackiewicz był w składzie oficjalnej delegacji
niemieckiej w Katyniu i po powrocie udzielił obszernego wywiadu temuż
"Gońcowi Codziennemu".
Na początku 1943 roku Sąd Specjalny AK skazał Józefa Mackiewicza (a więc
jeszcze przed ujawnieniem sprawy Katynia) na karę śmierci, za wcześniejsze
publikacje w tejże gazecie.
Wyrok został jednak natychmiast odwołany, na skutek zdecydowanych sprzeciwów
różnych środowisk.
Między innymi członek Rady Politycznej przy Komendzie Okręgu AK, mec. Witold
Świerzewski (który był tam przedstawicielem podziemnego Stronnictwa
Narodowego i działaczem Delegatury Rządu na Kraj) zagroził złożeniem dymisji
i ujawnieniem skandalu.
To poskutkowało.
Sprawa pobytu pisarza w Katyniu nie miała z tym nic wspólnego (bo miało to
miejsce później).
Znalazł się tam za wiedzą i zgodą Komendy Okręgu Wileńskiego AK,
sprawozdanie z pobytu złożył polskim władzom konspiracyjnym i za ich wiedzą
i zgodą - na skutek wagi sprawy - udzielił wspomnianego wyżej wywiadu.
Dla środowisk komunistycznych i filokomunistycznych (tych niestety, nigdy
nie brakowało) przez kilkadziesiąt lat jest to koronnym argumentem o jego
"kolaboracji z Niemcami".
O własnej, niezwykle groźnej w skutkach i długotrwałej kolaboracji z
komunistami jego adwersarze nie chcą jednak słyszeć, bagatelizując zarzuty.
W oskarżeniach posuwają się do innych kłamstw, chociażby twierdzą, że pisarz
pracował na etacie w "Gońcu Codziennym", choć był to niejaki Bohdan
Mackiewicz, nawet nie jego krewny.
Ale z kłamstw, uporczywie rozpowszechnianych przez dziesięciolecia, dużo do
niego przylgnęło.

Włodzimierz Odojewski słusznie pyta: "Zastanawiam się, co za tą
działalnością Niny Karsow-Szechter się kryje, kto to wszystko finansuje (bo
już tylko adwokaci to sumy ogromne!), kto jeszcze na tej dziwnej szachownicy
przesuwa figury?
Jakie korzyści ktoś z tego czerpie?
Ona?
[...] W głowie się nie mieści, że może być prowadzona przez jedną osobę, bez
wspólnictwa, bez finansowej pomocy.
Jest to działalność okrutnie tę literaturę okaleczająca, przy niewybaczalnej
opieszałości i ślepocie sądów III Rzeczypospolitej, przy obojętności naszej
prasy, przy powszechnej niewiedzy Polaków i przy lekceważeniu tej sprawy
przez opinię publiczną.
A drugie: jeszcze bardziej zastanawiające jest to, że cała ta afera ma
miejsce wtedy właśnie, kiedy sprawa Katynia - miast, w związku z oddalaniem
się w czasie - zabliźnić się, ulegać powolnemu wyciszeniu, przeciwnie,
zaognia się z roku na rok, rany nie chcą się zagoić. [...] I może z myślą o
tym sporze należy przyjrzeć się uważniej i czujniej aferze z próbą
niszczenia twórczości jednego z głównych świadków tamtych zbrodni".

Są to pytania, na które powinniśmy uzyskać odpowiedź jak najszybciej.
A przede wszystkim, powinniśmy natychmiast uzyskać dostęp do wszystkich
dzieł pisarza.
Nie może być tak, że uzurpatorskie poczynania komunistycznej dysydentki mogą
przez kilkanaście lat blokować dostęp do dzieł najwybitniejszego, po Henryku
Sienkiewiczu, polskiego pisarza.
Jego książki nie mieszczą się w kanonach szkolnych lektur, nie są wznawiane,
co więcej - nie ma możliwości badania dorobku Józefa Mackiewicza, albowiem
Nina Karsow-Szechter ściga i grozi sankcjami prawnymi nawet tych, którzy
"zbyt obszernie" cytują pisarza.
Pozostają im tylko... omówienia, ale to przecież jest jakaś paranoja, że po
to tyle się zmieniło, aby w tej sprawie - nie zmieniło się nic.

** ** **

Może więc polskie władze coś wreszcie zrobią, aby to, co tak naprawdę jest
własnością całego narodu, nie pozostawało w wyłącznym władaniu
przedstawicieli innego narodu.
Tak, innego, bo Nina Karsow-Szechter, zwalczając zabiegi Włodzimierza
Odojewskiego o upowszechnienie książek Mackiewicza, posługuje się i takim,
"rasowym" argumentem.
Oddajmy w tej sprawie głos Odojewskiemu:
"Nina Karsow-Szechter nigdy nie zaprotestowała, nie zaskarżyła mnie o
zniesławienie, nasyłając na mnie jedynie polemistów, jak chociażby
bydgoskiego osiołka dziennikarskiego, który nie potrafiwszy uderzyć wprost,
oskarżył mnie przeogromnym artykułem w tamtejszej prasie o antysemityzm, a
to dlatego, że Ninę Karsow-Szechter nazywałem Niną Karsow-Szechter, a
Szechterzy są w Polsce podobno - jego zdaniem - synonimem Żyda".
Może głos w tej sprawie powinien zabrać sam Adam Michnik?
Wszak łączy go z nią wiele rzeczy - zamiłowanie do literatury, znajomość
dzieł Józefa Mackiewicza (choć co prawda, w ogóle tego nie okazuje) i przede
wszystkim, mógłby się autorytatywnie wypowiedzieć, czy Szechterzy to
faktycznie w Polsce są "synonimem Żyda".
Sam kiedyś powiedział o sobie (w USA) - "jestem Polakiem jak cholera".
Niech więc to teraz potwierdzi na łamach swej gazety.

Łukasz Reda X 2006
źródlo
http://www.wicipolskie.org/index.php?option=com_content&task=view&id=2125&Itemid=56

--
-- Sluzba Bezpieczenstwa moze i powinna kreowac rozne stowarzyszenia, kluby
czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie gleboko infiltrowac istniejace
gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewodzkim, a
takze na szczeblach podstawowych, musza byc one przez nas operacyjnie
opanowane. Musimy zapewnic operacyjne mozliwosci oddzialywania na te
organizacje, kreowania ich dzialalnosci i kierowania ich
polityka." -- Czeslaw Kiszczak, luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa
MSW -- -- -- -- -- -- -
pozdrowienia
matusm

Józef Mackiewicz zaszechterowany

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona