Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   KAMELEON NIESIOŁOWSKI

KAMELEON NIESIOŁOWSKI

Data: 2010-07-13 12:41:14
Autor: cytryna
KAMELEON NIESIOŁOWSKI
Wybryki kameleona S. Niesiołowskiego

Słynny był kiedyś kuplet w "Słówkach" Boya o pewnym galicyjskim polityku:
Żadnych politycznych
Nie zna on przesądów,
Każda Partia dobra,
Byle dojść do rządów!

Słowa te pasują jak ulał do przeróżnych skrajnych zygzaków kariery politycznej obecnego wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, prawdziwie wyspecjalizowanego w koniunkturalnych zmianach poglądów. Na tym tle prawdziwą groteską był fakt, że jeszcze w 2001 roku, w ulotce przedwyborczej, tenże Stefan Niesiołowski z werwą zachwalał samego siebie jako tego, który "nie zmienia przekonań" i jako tego, który jest jak najdalszy od karierowiczostwa.

W rzeczywistości Niesiołowski wielokrotnie w swym życiu dawał przykłady iście kameleońskich skłonności do zmian poglądów politycznych, przyklejania się do tego, co uprzednio zwalczał i zwalczania tego, co uprzednio chwalił. Wychwalana przez Niesiołowskiego jego rzekoma "niezmienność poglądów" aż nadto przypominała osławioną zasadę Lecha Wałęsy: "Jestem za, a nawet przeciw".

Gdy "brzydził się" "fanatykiem" Michnikiem
Od wielu lat Niesiołowski znany jest jako jedyny obok Aleksandra Halla dyżurny "prawicowiec" Michnikowskiej "Gazety Wyborczej", który zawsze zabiera głos na łamach tej gazety, gdy to z jakichś względów potrzebne jest politycznie jej naczelnemu. Mało się dziś pamięta, że tenże Niesiołowski jeszcze w 1992 roku pisał o A. Michniku, używając jak najostrzejszych słów, stwierdzając wprost: "Dla mnie typowym fanatykiem nienawiści i agresji jest Adam Michnik, aczkolwiek niewątpliwie inteligentny. Reprezentuje rodzaj fanatyzmu, którym się najbardziej brzydzę [podkr. - J.R.N.], ponieważ pod pozorami troski o człowieka, o wolność, o demokrację, lansuje twardą antykościelną i antypolską opcję polityczną" (por. A. Poppek, K. Pytlakowska: "Szaszłyk po polsku", Warszawa 1992, s. 151).
Dziś tak zajadle występujący w roli pierwszego zagończyka liberałów z Platformy Niesiołowski był w swoim czasie niezwykle zajadłym, nieubłaganym wrogiem liberałów wszelkiej maści. Jakże wstydliwe muszą być dla niego wypowiedzi z wcześniejszych lat. By przypomnieć choćby, z jaką emfazą pisał Niesiołowski 13 stycznia 1992 roku na łamach "Gazety Wyborczej": "Liberałowie udowodnili, że nie mają żadnych kwalifikacji ekonomicznych i nigdy w żadnej koalicji - gdyby do takiej kiedykolwiek doszło - nie mogą obejmować resortów ekonomicznych, bo zrujnują kraj [podkr. - J.R.N.]. Cały wysiłek nowego, centroprawicowego rządu Jana Olszewskiego, obciążonego fatalnym dziedzictwem ich rządów [podkr. - J.R.N.], musi skoncentrować się na problematyce gospodarczej, w imię umocnienia demokracji i odsunięcia od nich zagrożeń" (cyt. za: S. Niesiołowski: Przede wszystkim gospodarka, "Gazeta Wyborcza" z 13 stycznia 1992 r.). Te jakże słuszne skądinąd stwierdzenia Niesiołowski powtórzył (a więc je nadal aprobował) w wyborze swych tekstów prasowych, opublikowanym w 2001 r. (por. S. Niesiołowski: W wolnej III Rzeczypospolitej. Wybór tekstów prasowych 1990-2001, Łódź 2001, s. 33).
W wielu wypowiedziach na początku lat 90. Niesiołowski odsądzał liberałów od czci i wiary, wręcz równając ich z ziemią. Przypomnijmy choćby wywiad dla "Rzeczpospolitej" z 13-14 czerwca 1992 r., gdzie z niekłamaną pasją piętnował ogół liberałów jako odrażające środowisko, które chciałoby zamknąć Kościół katolicki w swoistym getcie. Z jakimż oburzeniem Niesiołowski atakował wówczas liberalny rząd Bieleckiego! Stwierdzał: "Mieliśmy przykład gabinetu Bieleckiego, który wyrzucił wiceministra Kaperę za to, że powiedział o istnieniu zboczeńców seksualnych. A o zboczeńcach seksualnych można przeczytać w każdej encyklopedii". Przypomnijmy, że w tymże samym czasie obecny przywódca partyjny Niesiołowskiego premier Donald Tusk dosłownie "skakał z radości" na wieść o usunięciu z rządu "niepoprawnego politycznie" Kazimierza Kapery.
Rzekomo "nie zmieniający nigdy poglądów" Niesiołowski od lat szczególnie gorliwie współpracuje z byłym korowcem Bogdanem Borusewiczem czy korowcami z "Gazety Wyborczej". Jakoś dziwnie "zapomniał", jakież to ostre teksty wypisywał o KOR w czasie "karnawału" "Solidarności" (tj. lat 1980-1981), gdy twórców KOR nazwał "pogrobowcami Stalina". Jakże się bił za to w wywiadzie, udzielonym M. Lizutowi z "Dużego Formatu" (dodatku do "Gazety Wyborczej") z 14 listopada 2005 roku. Bąkał tam, iż "żałuje" swego stwierdzenia o twórcach KOR jako "pogrobowcach Stalina", tłumacząc, że: "Niektóre sformułowania padły w ferworze walki".
Inny przykład, dowodzący, jak absurdalnie kłamliwe są twierdzenia o rzekomej "niezmienności" przekonań Niesiołowskiego. W ostatnich latach niejednokrotnie występował z zajadłymi atakami na PiS, zarzucając mu, że narzucał Polsce politykę "krnąbrności wobec Europy", która nas jakoby ośmieszała i marginalizowała na kontynencie. Robi to ten sam Niesiołowski, który kiedyś ostrzegał, że wejście do Unii Europejskiej doprowadzi do skrajnie żałosnych skutków dla Polski. Według tekstu S. Niesiołowskiego na łamach "Nowej Europy" z 1995 r.: "(...) Wraz z przystąpieniem do Unii Europejskiej Polska stanie się państwem ideologicznym, prowadzącym politykę dechrystianizacji i degradującym katolików, to znaczy 82 proc. społeczeństwa do roli obywateli drugiej kategorii, prześladowanych bardziej okrutnie, bo w sposób wyrafinowany, niż za czasów komuny" (cyt. za M. Rybiński: Z wykopalisk, "Gazeta Polska" z 12 września 2007 r.). Jakiż "niezmienny" na tle przytoczonych dawnych wypowiedzi wydaje się S. Niesiołowski. Po prostu tytan stałości poglądów!

Przeciw Unii Demokratycznej, a nawet za
Szczególnie groteskowe były zmiany poglądów S. Niesiołowskiego w stosunku do Unii Demokratycznej vel Unii Wolności. Początkowo Niesiołowski był zajadłym wrogiem UD, chętnie wyzywał ją od "udecji" lub "udokomuny" (por. własne wyznania S. Niesiołowskiego w wywiadzie dla książki A. Poppek i K. Pytlakowskiej "Szaszłyk po polsku", Warszawa 1992, s. 159). Dziennikarki "Gazety Wyborczej" Anna Bikont i Joanna Szczęsna przypominały, jak to w swoim czasie Niesiołowski: "Twierdził o Unii Demokratycznej, że 'jest mniej więcej tak samo demokratyczna, jak PZPR była robotnicza i polska' i przylepiał do niej łatki: 'katolewica', 'różowi', 'udecja'. Tym, którzy 'nie wahali się świadczyć Jezusowi Chrystusowi za cenę gorszych zarobków i nie awansowania', przeciwstawiał związanych z Unią Demokratyczną Jerzego Turowicza i Andrzeja Wajdę, obwiniając ich za to, że 'obsługiwali kadzielnicę kłamstwa, która jest istotą komunizmu'. Turowicz wyjaśniał, że owszem, był za zgodą i aprobatą kardynała Wyszyńskiego, w utworzonym pod egidą PRL-owskich władz Froncie Jedności Narodu i że wystąpił tam raz, w obronie listu biskupów polskich do biskupów niemieckich, wypowiedź Niesiołowskiego zaś trudno określić inaczej niż zwyczajne chamstwo" [podkr. - J.R.N.] (cyt. za: A. Bikont, J. Szczęsna: Radio Maryja? Wolę motyle. Portret Stefana Niesiołowskiego, "Gazeta Wyborcza" z 6-7 maja 2006 r.). Zapytany w 2006 r. przez Bikont i Szczęsną o swój dawny atak na Turowicza, Niesiołowski stwierdził, że dziś uważa tę wypowiedź za "niepotrzebną i krzywdzącą" (por. tamże).
Przypomnijmy, że Niesiołowski, tak zaangażowany od połowy czerwca 1992 r. w maksymalne wspieranie koalicji ZChN z Unią Demokratyczną, niewiele wcześniej, w tymże 1992 r., bardzo ostro krytykował UD w wywiadzie do książki "Szaszłyk po polsku". Pisał o niej we fragmencie zatytułowanym "Janusowe oblicze (dwulicowość)". Tę dwulicowość przedstawiał jako "istotę Unii Demokratycznej". Pisał: "Mają na każdą okoliczność inną twarz. W szkołach mówią, że są za aborcją i że młodzież musi się kochać. Wśród emerytów twierdzą, że wartości chrześcijańskie są im najbliższe. Na kongresie socjaldemokratów jeden z liderów UD powiedział, że oni są za socjaldemokracją, ale z powodów taktycznych nie mogą się do tego przyznać. U chadeków zaś inny lider przyznał się do chadeckich poglądów, które jednak też są zmuszeni ukrywać. Naprawdę zaś najbliżsi są socjaldemokracji. To partia nastawiona na zdobycie władzy" (por. A. Poppek, K. Pytlakowska: "Szaszłyk po polsku", Warszawa 1992, s. 153).

Czy Niesiołowskiego zastra szono?
W czerwcu 1992 r. doszło do nagłej, szokującej zmiany frontu przez Niesiołowskiego, który stał się jakby zupełnie innym człowiekiem. Ten dotychczas stanowczy obrońca wartości chrześcijańskich w polityce i publicystyce nagle zdradził sprawę tych wartości, zdradził sprawę patriotyzmu, totalnie uzależniając się od Unii Demokratycznej, a nawet stał się swego rodzaju ekspozyturą poglądów Bronisława Geremka w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-
Narodowym. Było to prawdziwym szokiem dla obserwatorów polskiej sceny politycznej, w tym i dla mnie. Jeszcze wiosną 1990 r., wspólnie z tak opluwającym mnie dziś Niesiołowskim, przygwoździliśmy lewackiego radykała z UD - Zbigniewa Bujaka, w telewizyjnym programie "Interpelacje". Wkrótce potem Niesiołowski odwiedził mnie w moim mieszkaniu w Warszawie wraz z wicemarszałkiem Sejmu Andrzejem Kernem. Miałem wówczas wrażenie naszej całkowitej zgodności poglądów. Niesiołowski wręczył mi swoje więzienne wspomnienia (pisane pod pseudonimem "Ewa Ostrołęcka"), dedykując je słowami: "Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami i wyrazami szacunku". (Dziś ten sam Niesiołowski jak może szkaluje mój życiorys sprzed 1990 r.!). W owym czasie Niesiołowskiego zaliczano wraz z Markiem Jurkiem i Janem Łopuszańskim do tzw. trzech muszkieterów, konsekwentnie toczących w parlamencie boje w obronie Kościoła, patriotyzmu i programu dekomunizacji.
Nagle w czerwcu 1992 r. dochodzi do całkowitej zmiany postawy Niesiołowskiego. W filmie "Nocna zmiana", autorstwa Jacka Kurskiego, widzimy Niesiołowskiego na zwołanej przez Lecha Wałęsę tajnej naradzie spiskowej, zmierzającej do obalenia rządu Jana Olszewskiego. Sam Jacek Kurski tak opisywał w czerwcu 1995 r. zachowanie Niesiołowskiego sprzed trzech lat: "Niesiołowski ogląda naradę obłędnym, przerażonym wzrokiem; nic nie mówi. Za kwadrans wygłosi, zresztą pokazane w tym filmie, wspaniałe przemówienie w obronie rządu. Gdy go niedawno spytałem, co robił na tej naradzie - zbladł, bo nie wiedział, że była filmowana. Określił ją jako 'bandycką, zbójecką naradę, na którą zwabiono go podstępem'. Szkoda tylko, że nikomu o tym nie powiedział. Bo potem oglądaliśmy 'w polityce' zupełnie innego Niesiołowskiego: rano 5 czerwca nie umiał już wygłosić przemówienia przeciwko powołaniu rządu Pawlaka - w ostatniej chwili poprosił o to Marka Jurka - widywaliśmy go za to na konferencjach z Geremkiem, robiącego dobrą minę do beznadziejnego rządu Suchockiej" (por. Dobrze służyć Polsce Ludowej. Wywiad W. Kalimowskiego z J. Kurskim, "Tygodnik Solidarność" z 23 czerwca 1995 r.).
Co spowodowało tak gwałtowną zmianę kursu u S. Niesiołowskiego? Jak to się stało, że ten do niedawna tak żarliwy przeciwnik Unii Demokratycznej, nagle zaczął wręcz symbolicznie jeść z ręki czołowych polityków na czele z Geremkiem? Być może zaszantażowano go wówczas groźbą nagłośnienia w mediach jego skrajnie tchórzliwego zachowania po aresztowaniu i sypaniu koleżanek i kolegów z "Ruchu". Może chodziło o coś jeszcze dużo gorszego. W różnych publikacjach niejednokrotnie pojawiały się informacje o tym, że Niesiołowski figurował na tzw. liście Milczanowskiego. Jedno nie ulega wątpliwości. Od czerwca 1992 r., wkrótce po obaleniu rządu J. Olszewskiego, Niesiołowski wchodzi na drogę ewidentnej zdrady swych dotychczasowych przekonań, wspierając odtąd to, co zwalczał, i zwalczając to, co przedtem popierał.

Najwierniejszy sojusznik Unii Demokratycznej
W ciągu lata 1992 r. Niesiołowski nagle zabiera się z niebywałą pasją do budowania koalicji z Unią Demokratyczną w imię wspólnego tworzenia fundamentów rządu H. Suchockiej. Jan Rokita w swym wywiadzie-rzece "Alfabet Rokity" wyjaśnia sukces idei powołania rządu Suchockiej głównie błyskawicznym dogadaniem się w tej sprawie z Niesiołowskim. Stwierdza: "Kiedy upadł rząd Olszewskiego, dla mnie było jasne, że podstawą nowego rządu musi być porozumienie ognia z wodą: Unii Demokratycznej i ZChN. Partnerem w poszukiwaniu takiego porozumienia stał się (...) Stefan Niesiołowski. Konspirowaliśmy w sejmowych kuluarach i restauracjach. Aż wreszcie któregoś dnia spotkałem Niesiołowskiego na korytarzu i spytałem: 'A co byś powiedział, gdyby premierem została Suchocka', a on mi na to - Świetny pomysł, spróbowałbym to przepchnąć w ZChN" (por. "Alfabet Rokity". Z J. Rokitą rozmawiali M. Karnowski i P. Zaremba, Kraków 2004, s. 117). Rokita wysławiał S. Niesiołowskiego, pisząc (s. 101): "Myślę o rycerzach jedności tamtej koalicji - o Stefanie Niesiołowskim po stronie ZChN i Bronisławie Geremku. To dwaj zasłużeni politycy, którzy wbrew swoim środowiskom i wyznawanym przez siebie ideologiom bronili tego rządu". I rzeczywiście, Niesiołowski zajadle bronił rządu Suchockiej wbrew wyznawanej przez siebie ideologii i środowisku ZChN. Tylko, czy naprawdę wierzył w głoszoną dotąd przez siebie ideologię? Czy zaangażowawszy się koniunkturalnie w poparcie rządu Suchockiej, miał wówczas jeszcze cokolwiek wspólnego z chrześcijańsko-narodowymi wartościami ZChN? Przypuszczam, że wątpię, jak pisał stary Kisiel.
Niesiołowski przez cały czas rz ądu Suchockiej odgrywał ogromnie niechlubną rolę swego rodzaju głównego filaru, podtrzymującego wsparcie dla tego gabinetu w ZChN. Rokita przypomniał w tym kontekście (op. cit. s. 104) wspólne konferencje prasowe B. Geremka i S. Niesiołowskiego w obronie rządu H. Suchockiej - z jednej strony przed braćmi Kaczyńskimi, z drugiej - przed SLD.
Wybielająca wszelkie działania Unii Demokratycznej postawa "chrześcijańskiego polityka", za którego podawał się S. Niesiołowski, wywoływała coraz częstsze protesty na prawicy. Znamienny pod tym względem był ogłoszony w dzienniku "Nowy Świat" z 15 października 1992 r. list otwarty wiceprezesa Porozumienia Centrum Sławomira Siwka pt. "Stefan Niesiołowski traci wzrok". Wiceprezes PC Stanisław Siwek pisał tam m.in.: "To przykre, że polityk Twojego wymiaru traci wzrok i nie widzi tego, co wokół niego się dzieje (...). Mogę jeszcze zrozumieć, że przerażony rolą, jaką ZChN spełnia jako kwiatek nie swojej sprawy, w rządzie rządzonym przez lewicę Unii Demokratycznej - lider ZChN chce dyskredytować wszystkich, którzy jednoznacznie taką sytuację ujawniają".
Szokujące upieranie się Niesiołowskiego przy koalicji z Unią Demokratyczną rzuciło się szczególnie mocno w oczy po wypowiedzi wicepremiera z ZChN Henryka Goryszewskiego 21 listopada 1992 r., iż "koalicja rządowa jest w stanie przetrwać nawet bez Unii Demokratycznej". Niesiołowski natychmiast po tych słowach doprowadził do zwołania specjalnej konferencji prasowej z Bronisławem Geremkiem, publicznie zapewniając kolejny raz z rzędu o trwałości sojuszu ZChN z UD (por. A. Dudek: "Pierwsze lata III Rzeczypospolitej 1989-2001", Kraków 2002, s. 280). W końcu kwietnia 1993 r., po przejściu Porozumienia Ludowego do opozycji, doszło do publicznego wysunięcia przez posła Jana Łopuszańskiego projektu prawicowej koalicji bez UD. I znowu doszło do publicznego wystąpienia Stefana Niesiołowskiego w roli najwierniejszego zwolennika koalicji ZChN z UD. Niesiołowski określił wszelkie szanse stworzenia prawicowej koalicji bez Unii Demokratycznej jako tak samo prawdopodobne co "śnieg w lipcu".

Pacyfikator "warchołów" z AWS
Gdy kilka lat później doszło do koalicji AWS i Unii Demokratycznej, znowu głównym "rycerzem" tej koalicji stał się S. Niesiołowski. Z jakąż werwą okładał wówczas wszystkich, którzy buntowali się przeciw tej koalicji, tak fatalnej dla Polski. Jak wymyślał od "warchołów" wszystkim, którzy protestowali przeciwko niej. Niesiołowski należał do najbardziej gorliwych zwolenników koalicji z Unią Wolności za wszelką cenę, starając się maksymalnie pomniejszyć wynikające z tego negatywy i przedstawić jako koalicję, która nie ma żadnej alternatywy (por. wywiad Niesiołowskiego dla "Nowego Państwa" z 24 października 1997 r.: "Skazani na Unię"). Niesiołowski zapewniał tam: "Jeżeli nie będzie koalicji z Unią Wolności, to pozostanie nam przejście do opozycji, co oznaczałoby zupełną klęskę prawicy. (...) Koalicja jest taka, jaką chcieli wyborcy. Nie mamy innego wyboru. Ludzie po to głosowali na prawicę, żeby przejęła odpowiedzialność za Polskę, a możemy to zrobić tylko razem z Unią". Szczególnie kłamliwe było stwierdzenie Niesiołowskiego: "Koalicja jest taka, jaką chcieli wyborcy". Jak wskazywały wyniki wyborów z 1997 r. i poniesione w nich straty UW, wyborcy z 1997 r. głosowali nie tylko na AWS przeciw SLD-
owskim rządom Cimoszewicza, ale również i przeciw Balcerowiczowi. A dzięki takim ludziom jak Niesiołowski dostali znowu "radosną" powtórkę z Balcerowicza.
Przez kilka lat rządów koalicji AWS z Unią Wolności Niesiołowski wyspecjalizował się w brutalnych atakach na wszystkich tych parlamentarzystów, którzy mieli własne zdanie i odmawiali ciągłego stania na baczność przed M. Krzaklewskim. Szczególnie ostro krytykował tych, którzy ośmielali się kwestionować słuszność tak nieszczęsnej dla AWS koalicji z Unią. Nie przebierał przy tym w słowach, z grubej rury piętnując oponentów. Posła Adama Słomkę nazwał "głupcem" i "warchołem", profesora Piotra Jaroszyńskiego "frustratem". W wywiadzie dla "Tygodnika AWS" z 31 stycznia 1999 r. perorował: "Prawdopodobnie mamy w przypadku np. Słomki, Łopuszańskiego i paru innych do czynienia ze splotem różnych czynników: charakteropatią, szalonymi ambicjami osobistymi, nadzieją na wyjście z politycznego marginesu, na którym z własnej woli się znaleźli".
Z jakim zadowoleniem pisał na łamach "Gazety Wyborczej" z 3 sierpnia 1998 r.: "Wydaje mi się, że wielką zasługą AWS jest także uporządkowanie polskiej sceny politycznej. Na marginesie polityki znaleźli się na szczęście Janusz Korwin-Mikke, Leszek Moczulski, Antoni Macierewicz i paru innych. Najprawdopodobniej też niezawodny w destrukcji Lech Wałęsa ze swoją nieproszoną pomocą. Dziś, gdy w polityczny niebyt odchodzą Słomka i Łopuszański - można tylko odetchnąć z ulgą: Bogu niech będą dzięki". Ciekawe, jak określić nadużywanie imienia Boga w takiej sytuacji przez Niesiołowskiego?!
Polityka AWS od początku rządów koalicji z UW była pełna fatalnych błędów. Niesiołowski nie znosił jakiegokolwiek publicznego ich wypominania, z prawdziwym jadem nienawiści opluwał zarówno polityków, jak i dziennikarzy, którzy pisali o tych błędach. Stwierdzał na przykład: "Legutko, Krasowski, Perzyna i Łętowski z samobójczą konsekwencją piszą o kierownictwie AWS, dostrzegając niemal we wszystkich działaniach AWS wyłącznie błędy". Klub parlamentarny AWS stopniowo coraz bardziej topniał na skutek odejść coraz liczniejszych posłów, mających dość kolejnych żałosnych ustępstw premiera Buzka i Krzaklewskiego na rzecz Balcerowicza i Geremka. Niesiołowski nie wyciągał żadnych wniosków z tych odejść od AWS. Przeciwnie, z całą dezynwolturą komentował: "Warchołów mi nie żal" ("Gazeta Wyborcza" z 31 sierpnia 1998 r.). Politycy AWS przystosowali się do forsowanych przez Balcerowiczowską Unię Wyborczą fatalnych prywatyzacji, a niektórzy z nich sami ponosili winę za wyprzedaż majątku narodowego za bezcen (vide sprzedaż Domów Centrum w Warszawie przez ministra Wąsacza poniżej nawet wartości ceny gruntów, na których stały). Wszystko to obchodziło rzekomo "narodowego" polityka Niesiołowskiego tyle, co zeszłoroczny śnieg. Piorunował na łamach postkomunistycznego "Wprost" (też "odpowiednie" miejsce dla byłego opozycjonisty) z 15 listopada 1998 r.: "(...) w pismach marginalnych, niesłusznie uchodzących za prawicowe (...) trwa nieustający (...) atak na AWS z absurdalnymi zarzutami niezrealizowania programu, wyprzedaży majątku, zdrady interesów narodowych itp. zarzutami, zbieżnymi z argumentacją i politycznym zapotrzebowaniem postkomunistów". Co najgorsze, epitetom Niesiołowskiego towarzyszyło jego bardzo niegodne zachowanie na czele komitetu dyscyplinarnego AWS. Z jakąż pasją wnioskował o wyrzucanie kolejnych "krnąbrnych" posłów z klubu AWS.
Ataki na dawnych antykomunistycznych sojuszników - posłów Jana Łopuszańskiego, Ludwika Dorna, Teresę Liszcz, Jarosława Kaczyńskiego łączył Niesiołowski ze skrajną wyrozumiałością dla Balcerowicza i innych polityków Unii Wolności, a nawet... wyrozumiałością dla posłów postkomunistycznych. Dziwne dwuznaczności zachowań politycznych Niesiołowskiego były od dawna odnotowywane przez przeróżnych obserwatorów działań tego polityka. Na przykład Agata Kopeć i Władysław Korowajczyk pisali już w lipcu 2001 r.: "Można zastanawiać się, jakie właściwie poglądy polityczne ma Stefan Niesiołowski. Jednego dnia deklaruje swój antykomunizm, a już następnego dnia występuje na autentycznej scenie z przeciwnikiem - przeciw któremu toczy się proces lustracyjny. Sympatie Niesiołowskiego do Unii Wolności są znane nie od dziś. Może to nawet więcej niż sympatie...? Ostatnio w programie Moniki Olejnik 'Kropka nad I' bronił jak lew uposażeń prezesa NBP Leszka Balcerowicza. Żałosny to był widok i chyba nie przysporzył posłowi zwolenników. Można sobie tylko zadać pytanie, co przez takie stanowisko chce osiągnąć poseł Stefan Niesiołowski? Bardzo to zastanawiające..." (por. A. Kopeć i W. Korowajczyk: Rzecz o Niesiołowskim, "Myśl Polska" z 8 lipca 2001 r.).

Odrzucenie Niesiołowskiego przez PiS
W 2001 r. przyszły dla Niesiołowskiego fatalne czasy. Od początku 2001 r. mnożyły się sygnały przyszłej katastrofy AWS, rozpaczliwie bronionego przez niego i... kierowanego na mielizny. Cytowana wyżej para autorów: Agata Kopeć i Władysław Korowajczyk, tak pisała o rozpaczliwych intrygach Niesiołowskiego z 2001 r., by załapać się znów na drogę politycznej kariery: "[Niesiołowski] Jakiś czas temu rozwalił ZChN, rozwalił z grupą przegranych posłów AWS i utworzył Przymierze Prawicy. Nie minęło wiele czasu, a obraził się na kogoś, a może na coś, i wyszedł z PP. Pewnie chciał znowu wejść do AWS, ale tam już go pewnie nie chcieli. Zawisł więc w próżni i groziła mu polityczna banicja, czyli zabrakłoby mu wygodnego fotela na Wiejskiej i wraz z nim różnych apanaży. Żal się zrobiło. Niesiołowski przywdział włosienicę, posypał głowę popiołem i powrócił do nowo tworzonego przez braci Kaczyńskich Komitetu Prawa i Sprawiedliwości" (por. A. Kopeć, W. Korowajczyk: Rzecz o Niesiołowskim, "Myśl Polska" z 8 lipca 2001 r.). I tu spotkał Niesiołowskiego największy cios - w Prawie i Sprawiedliwości z trzaskiem pokazano mu drzwi, nie chcąc brać takiej osoby do partii, szykującej się do radykalnego przełomu politycznego w Polsce. Niesiołowski na próżno liczył na to, że dawni ZChN-
owscy koledzy w PiS przełamią opory Kaczyńskich przeciw niemu. Co zadecydowało o tak stanowczym odrzuceniu Niesiołowskiego przez Kaczyńskich? Być może przywódcy PiS pamiętali o nazbyt wylewnych zeznaniach "herosa" Niesiołowskiego podczas przesłuchań SB w 1970 r., być może zaważyła też pamięć o umieszczeniu Niesiołowskiego na tzw. liście Milczanowskiego. A może zapamiętano mu nazbyt dobrze jego napaści na Lecha Kaczyńskiego. Jak wspominał Niesiołowski po latach w "Wyborczej" z 15 stycznia 2007 r. - to on przestrzegał premiera J. Buzka przed nominacją L. Kaczyńskiego na ministra sprawiedliwości. Jeszcze gorsze skutki dla Niesiołowskiego miał fakt, że to właśnie on pojawił się wśród "dyżurnych osłaniaczy" decyzji Buzka o dymisji L. Kaczyńskiego z szefa resortu sprawiedliwości w 2000 r. (por. na ten temat uwagi M. Miszalskiego w "Najwyższym Czasie" z 21 lipca 2001 r.). Na dodatek, Niesiołowski pochopnie zadarł z Platformą Obywatelską i stracił szansę na kandydowanie z jej szeregów.
Nigdzie niechciany, zdesperowany, powrócił do zagrożonego klęską AWS. Nie pozostało mu nic innego, niż robić dobrą minę do złej gry. Jeszcze na krótko przed tak sromotnie przegranymi przez AWS wyborami, Niesiołowski publicznie ironizował na temat innych partii - prawicowych konkurentów AWS: "Poza Akcją Wyborczą Solidarność są już tylko polityczni psychopaci, prawicowy plankton i to z zaburzeniami zdolności pływania". Wybory zakończyły się totalną katastrofą wyborczą AWS i osobiście Niesiołowskiego - dostał około 10 razy mniej głosów niż w wyborach 1997 roku. Po totalnym fiasku kampanii wyborczej zaczęto o nim złośliwie pisać: "Stefan Plankton Niesiołowski". Nie sprawdziły się szumne wyrokowania Niesiołowskiego o PiS, publikowane w "Gazecie Wyborczej" z 19 września 2001 r., gdzie wyszydzał tam wszelkie liczenie na szanse wyborcze PiS, głosząc, że "obecny powrót na scenę polityczną panów Kaczyńskich ma coś z farsy" i piętnując ich za rzekomo wytwarzany przez nich "gen autodestrukcji". Wbrew przewidywaniom Niesiołowskiego PiS uzyskało wielki sukces wyborczy. Równie nieprawdziwe okazały się wieszczenia Niesiołowskiego co do LPR, której wróżył, że "nie ma szans na przekroczenie progu wyborczego".

Gdy Niesiołowski dokładał Platformie
Mało się dziś pamięta czasy kampanii przedwyborczej 2001 r. i ówczesne zachowanie S. Niesiołowskiego, który sam wolałby o tym gruntownie zapomnieć. Obecny wicemarszałek Sejmu z ramienia Platformy ma aż nadto uzasadnione powody do starań o takie "zapomnienie". Występował wtedy z gwałtownymi atakami na Platformę Obywatelską, chcąc "dołożyć" krytykowanej partii. Swoistą "perełką" dla dzisiejszych czytelników jest lektura arcyzajadłego ataku Niesiołowskiego na PO w wywiadzie dla "Życia" z 1 sierpnia 2001 roku. Pytany o konkurentów wyborczych AWS, stwierdził m.in., iż ocenia ich negatywnie, "zwłaszcza Platformę". I dodawał wyjaśniająco: "Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu, nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie, a jaki to nowy człowiek jest z takiego Olechowskiego? Piskorski z kolei skompromitował się z sojuszem z SLD".
Ciekawe, że w tamtym wywiadzie Niesiołowski o wiele lepiej niż o PO wyrażał się o PiS, które dziś wciąż atakuje. Powiedział m.in.: "O PiS nie chcę mówić, tam są moi przyjaciele (...). Jest tam dużo wspaniałych ludzi". Ponad półtora miesiąca później Niesiołowski znów niezwykle ostro zaatakował PO, stwierdzając m.in. w tekście "Świecące pudełko", opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" 19 września 2001 roku: "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją (...). Platforma celowo prezentuje brak stanowiska we wszystkich ważnych kwestiach społecznych i ekonomicznych, a zwłaszcza politycznych, oraz w sporach ideowych (jej przedstawiciele nie mieli nic do powiedzenia na temat oddania hołdu organizacji WiN). (...) W istocie jest takim 'świecącym pudełkiem?' - mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO".
Jak na tle tak gwałtownych ataków Niesiołowskiego na PO w 2001 r. ocenić jego upieranie się, że rzekomo "nie zmienia przekonań"? Cóż, diabeł ubrał się w ornat i ogonem dzwoni!

Prof. Jerzy Robert Nowak

--


Data: 2010-07-13 13:24:48
Autor: Panslavista
KAMELEON NIESIOŁOWSKI
"cytryna" <cytryna4@poczta.onet.eu> wrote in message news:47f6.0000051a.4c3c42canewsgate.onet.pl...

Bardziej trafna nazwa - Turkuć Podgryzacz.

Data: 2010-07-13 13:27:21
Autor: mkałrwan jest debilem
KAMELEON NIESIOŁOWSKI


Użytkownik "cytryna" <cytryna4@poczta.onet.eu> napisał

Słynny....


Prof. Jerzy Robert Nowak



Buuuuuuhhhhhhhhhaaa! Ałtorytet się znalazł. Esbecki donosiciel. Tfu!!


Przemysław Warzywny

--

"Skąd jednak wziął się ten autentyczny tragizm Kaczyńskiego? W 1990 czy 1991 roku, jeszcze jako "żoliborski konserwatysta", chciał być przywódcą polskiej inteligencji, skuteczniejszym od Adama Michnika. Zamiast tego stał się ostatecznie populistycznym liderem, skuteczniejszym od Andrzeja Leppera".

Data: 2010-07-13 13:33:24
Autor: PesTYcyD
KAMELEON NIESIOŁOWSKI
To się nowak spuścił uffff.

Data: 2010-07-13 13:41:49
Autor: mkałrwan jest debilem
KAMELEON NIESIOŁOWSKI
      Główny ideolog Radia Maryja był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa


2007-09-09 17:02
Prof. Jerzy Robert Nowak, ideolog medialnego koncernu o. Tadeusz Rydzyka, był współpracownikiem tajnych służb PRL - ustalił "Wprost".
W latach 60. Nowak był rozpracowywany przez SB w związku z działalnością grupy trockistów skupionej wokół Ludwika Hassa, historyka uznawanego przez władze PRL za wrogi element. Z dokumentów SB wynika jednak, że Nowak szybko zakończył swoją opozycyjną działalność. Zachowały się za to materiały (mikrofilmy o numerze IPN BU 001043/1742), w których figuruje jako kontakt operacyjny Tadeusz. Znajdują się w nich m.in. fotokopie ankiety personalnej Tadeusza, a także informacje SB na jego temat oraz notatki ze spotkań, na których Nowak przekazywał SB informacje.

 lutego 1970 r. kpt. J. Dybicki, inspektor Wydziału II Departamentu III MSW, zwrócił się do przełożonych o zgodę na rozmowę operacyjną z Jerzym Robertem Nowakiem. Po jej otrzymaniu 7 lutego 1970 r. wezwał Nowaka do MSW. Nowak w tym czasie pracował w związanym z MSZ Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Jak zauważył esbek, Nowak nie był zaskoczony wezwaniem - chętnie rozmawiał o swojej pracy, a kontakty z Hassem i działalność w jego grupie nazwał "błędem". Po tej rozmowie Nowak został zarejestrowany jako kontakt operacyjny Tadeusz.
Tadeusz przekazał SB m.in. informację, że 14-19 grudnia 1970 r. przebywał w Baranowie Sandomierskim jako tłumacz spotkania polsko-węgierskiego. Informował także o sytuacji w MSZ, w którym "oczekuje się zmian kadrowych". W notatce sporządzonej z rozmowy z Tadeuszem funkcjonariusz SB zapisał, że zlecił mu zdobycie informacji odnośnie wypowiedzi pracowników w sprawie planowanych zmian w MSZ i zwrócenie uwagi na negatywne postawy w resorcie oraz w PISM.
Kolejna notatka SB dotyczy spotkania, do którego doszło 31 maja 1971 r. Miało ono związek z wytypowaniem Tadeusza do pracy w ambasadzie PRL w Budapeszcie. "Wyraził chęć udzielenia pomocy na terenie Budapesztu z racji wykonywania swoich obowiązków oraz spotkań środowiskowych" - czytamy w notatce. Ustalono, że informacje dla SB Nowak będzie przekazywał pocztą dyplomatyczną.
Jerzy Robert Nowak w ambasadzie PRL w Budapeszcie piastował stanowisko II sekretarza, uzyskał też z MSW zgodę na dostęp do "prac tajnych". Wiadomo, że "opiekę" nad Nowakiem w Budapeszcie roztoczył agent o pseudonimie Drop. Zachowało się jego pismo w związku z donosem na Nowaka. W październiku 1972 r. do naczelnika Wydziału III Departamentu I MSW dotarła informacja od kontaktu operacyjnego Zorby. Według niego, Nowak, pracownik jednej z polskich placówek w Budapeszcie, jest powiązany z marginesem społecznym, trudni się handlem walutą i posiada dwa samochody. Na tę informację błyskawicznie zareagował Drop. Napisał z Budapesztu do polskiego MSW, że ktoś chce skompromitować Nowaka: "Odnoszę wrażenie, że inspiratorem tego typu informacji mogą być środowiska syjonistyczne z Polski lub Węgier, (.) ponieważ (.) dr Nowak jest bardzo wrażliwy na wszelkie przejawy kosmopolityzmu żydowskiego. Drop wyliczał zasługi Nowaka, przedstawiał go jako młodego, zdolnego naukowca, który ma świetne kontakty z intelektualistami węgierskimi i jest bardzo przydatny.
Latem 1974 r. Nowak wrócił do Polski z placówki w Budapeszcie. W październiku tego roku W. Długokęcki napisał: "Należy stwierdzić, że dr Nowak jest wartościowym kandydatem do operacyjnego wykorzystania przez Wydział VIII Departamentu I MSW" (zajmował się doborem i werbunkiem agentury w kraju). Według Długokęckiego, Nowaka należało wykorzystać do typowania nowych kandydatów na tajnych współpracowników SB. W dokumentach IPN zachowała się notatka z 5 maja 1976 r.: "Informuję, że akta sprawy dotyczącej Nowaka zostają zatrzymane do dalszego wykorzystania - proszę o ich przerejestrowanie na ppłk. W. Borowika z Wydziału III Departamentu I MSW". Oznacza to, że akta sprawy i prowadzenie Nowaka przejął wywiad PRL.
Co na temat znajdujących się w IPN dokumentów ma do powiedzenia sam Nowak? - To jakaś bzdura. Nigdzie nie ma moich podpisów. Zajmuję się niewygodnymi tematami i dlatego takie rzeczy się wyciąga - tłumaczy w rozmowie z "Wprost".

Więcej w najbliższym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 10 września


http://www.wprost.pl/ar/?O=113556



Przemysław Warzywny

--

"Skąd jednak wziął się ten autentyczny tragizm Kaczyńskiego? W 1990 czy 1991 roku, jeszcze jako "żoliborski konserwatysta", chciał być przywódcą polskiej inteligencji, skuteczniejszym od Adama Michnika. Zamiast tego stał się ostatecznie populistycznym liderem, skuteczniejszym od Andrzeja Leppera".

Data: 2010-07-13 15:04:44
Autor: matusm
KAMELEON NIESIOŁOWSKI

Użytkownik "mkałrwan jest debilem" <Brońmy RP przed pisem@..pl> napisał w wiadomości news:i1hjdv$imf$1inews.gazeta.pl...
     Główny ideolog Radia Maryja był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa


2007-09-09 17:02
Prof. Jerzy Robert Nowak, ideolog medialnego koncernu o. Tadeusz Rydzyka, był współpracownikiem tajnych służb PRL - ustalił "Wprost".
W latach 60. Nowak był rozpracowywany przez SB w związku z działalnością grupy trockistów skupionej wokół Ludwika Hassa, historyka uznawanego przez władze PRL za wrogi element. Z dokumentów SB wynika jednak, że Nowak szybko zakończył swoją opozycyjną działalność. Zachowały się za to materiały (mikrofilmy o numerze IPN BU 001043/1742), w których figuruje jako kontakt operacyjny Tadeusz.




Czyli Prof. Jerzy Robert Nowak  po rozpracowaniu  sbeckich tlukow w oparciu o nabyte doświadczenia   jest najbardziej wiarygodnym żródłem informacji nt. konfidenta
SB i kapusia  własnej narzeczonej niejakiego

vel Niesiolowski

co zrobić nadal jest posłem, dzieki temu iż nadal,,,,,,,,,
--
"Służba Bezpieczeństwa może i powinna kreować różne stowarzyszenia,
kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie głęboko infiltrować
istniejące gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym
i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych, muszą być one
przez nas operacyjnie opanowane.Musimy zapewnić operacyjne możliwości
oddziaływania na te organizacje,kreowania ich działalnosci i kierowania
ich polityką." -- Czeslaw Kiszczak,luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW -
Pozdrowienia
matusm

Data: 2010-07-13 17:40:43
Autor: mkałrwan jest debilem
KAMELEON NIESIOŁOWSKI
Użytkownik "matusm" <matusm@poczta.onet.pl> napisał

Czyli Prof. Jerzy Robert Nowak  po rozpracowaniu  sbeckich tlukow w oparciu o nabyte doświadczenia   jest najbardziej wiarygodnym żródłem informacji nt. konfidenta


Nowak nie rozpracowywał esbeków, tylko kapował dla nich. Jako esbecki kapuś nigdy nie będzie wiarygodny, no chyba, że dla milicjanta.

Przemysław Warzywny

--

"Skąd jednak wziął się ten autentyczny tragizm Kaczyńskiego? W 1990 czy 1991 roku, jeszcze jako "żoliborski konserwatysta", chciał być przywódcą polskiej inteligencji, skuteczniejszym od Adama Michnika. Zamiast tego stał się ostatecznie populistycznym liderem, skuteczniejszym od Andrzeja Leppera".

Data: 2010-07-13 13:58:59
Autor: kapitan
KAMELEON NIESIOŁOWSKI
cytryna pisze:

Słynny Prof. Jerzy Robert Nowak


Czlowiek o prawidziwie niezmiennych poglądach i o sztywnym kręgosłupie moralnym. Podobnie zresztą jak większość waszych autorytetów.


{ Od 1965 publikował w "Polityce", gdzie krytykował m.in. organizację studiów historycznych (głównie za "nudę, sztampowość i brak kontrowersji w programie nauczania") postulując zarazem ograniczenie liczby godzin nauczania historii Polski (szczególnie tej z XVIII w., gdyż "nazwa Polska oznaczała raczej grupę feudałów i szlachty uciskające masy nieświadomego chłopstwa") na rzecz historii ruchu rewolucyjnego ("bardzo potrzebne jest dużo szersze zapoznanie studentów z dyskusjami we współczesnej historiografii radzieckiej"). Nowak proponował też, by w końcu ujawnić całą prawdę i pokazać "problem oceny roli duchowieństwa katolickiego przyczyniającego się do ugruntowania zacofania społecznego i politycznego" }

{w marcu 1982 r. był prelegentem w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu i Leninizmu. Jego wykład "Co wziąć z węgierskiej lekcji" cieszył się dużym uznaniem}

{po wprowadzeniu stanu wojennego przeniósł się znów do "Polityki", do "Radaru" i do lewicowego "Zdania". Stał się specjalistą od porównywania Węgier 1956 r. z Polską 1982 r.: "Tam spisek imperialistyczny, tu spisek imperialistyczny, tam kontrrewolucja, tu kontrrewolucja" – pisał w "Polityce".}

zrodło
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Robert_Nowak
http://www.polityka.pl/kraj/249617,1,dzieje-kaznodziei.read


--
kapitan

Data: 2010-07-13 15:06:43
Autor: matusm
KAMELEON NIESIOŁOWSKI

Użytkownik "kapitan" <kakapit@wp.pl> napisał w wiadomości news:i1hke5$m3s$1inews.gazeta.pl...
cytryna pisze:

Słynny Prof. Jerzy Robert Nowak


Czlowiek o prawidziwie niezmiennych poglądach i o sztywnym kręgosłupie moralnym. Podobnie zresztą jak większość waszych autorytetów.


{ Od 1965 publikował w "Polityce", gdzie krytykował m.in. organizację studiów historycznych (głównie za "nudę, sztampowość i brak kontrowersji w programie nauczania") postulując zarazem ograniczenie liczby godzin nauczania historii Polski (szczególnie tej z XVIII w., gdyż "nazwa Polska oznaczała raczej grupę feudałów i szlachty uciskające masy nieświadomego chłopstwa") na rzecz historii ruchu rewolucyjnego ("bardzo potrzebne jest dużo szersze zapoznanie studentów z dyskusjami we współczesnej historiografii radzieckiej"). Nowak proponował też, by w końcu ujawnić całą prawdę i pokazać "problem oceny roli duchowieństwa katolickiego przyczyniającego się do ugruntowania zacofania społecznego i politycznego" }

{w marcu 1982 r. był prelegentem w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu i Leninizmu. Jego wykład "Co wziąć z węgierskiej lekcji" cieszył się dużym uznaniem}

{po wprowadzeniu stanu wojennego przeniósł się znów do "Polityki", do "Radaru" i do lewicowego "Zdania". Stał się specjalistą od porównywania Węgier 1956 r. z Polską 1982 r.: "Tam spisek imperialistyczny, tu spisek imperialistyczny, tam kontrrewolucja, tu kontrrewolucja" - pisał w "Polityce".}

zrodło
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Robert_Nowak
http://www.polityka.pl/kraj/249617,1,dzieje-kaznodziei.read


-- kapitan



Czyli z takim bagażem doswiadczen wie  ze konfident   to konfident.Nie moze sie mylić tymbardziej  ze nadal,,,,,,,,,,,,,,,,
--
"Służba Bezpieczeństwa może i powinna kreować różne stowarzyszenia,
kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie głęboko infiltrować
istniejące gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym
i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych, muszą być one
przez nas operacyjnie opanowane.Musimy zapewnić operacyjne możliwości
oddziaływania na te organizacje,kreowania ich działalnosci i kierowania
ich polityką." -- Czeslaw Kiszczak,luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW -
Pozdrowienia
matusm

Data: 2010-07-14 02:22:33
Autor: Jaksa
KAMELEON NIESIOÂŁOWSKI
On Tue, 13 Jul 2010 12:41:14 +0200, cytryna <cytryna4@poczta.onet.eu>  wrote:

Wybryki kameleona S. Niesiołowskiego

Słynny był kiedyś kuplet w "Słówkach" Boya o pewnym galicyjskim polityku:
Ĺťadnych politycznych
Nie zna on przesądów,
KaĹźda Partia dobra,
Byle dojść do rządów!

Słowa te pasują jak ulał do przeróşnych skrajnych zygzakĂłw kariery  politycznej
obecnego wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, prawdziwie
wyspecjalizowanego w koniunkturalnych zmianach poglądĂłw. Na tym tle  prawdziwą
groteską był fakt, że jeszcze w 2001 roku, w ulotce przedwyborczej, tenże
Stefan Niesiołowski z werwą zachwalał samego siebie jako tego, który "nie
zmienia przekonań" i jako tego, ktĂłry jest jak najdalszy od  karierowiczostwa.

W rzeczywistości Niesiołowski wielokrotnie w swym Ĺźyciu dawał przykłady  iście
kameleońskich skłonności do zmian poglądĂłw politycznych, przyklejania  się do
tego, co uprzednio zwalczał i zwalczania tego, co uprzednio chwalił.
Wychwalana przez Niesiołowskiego jego rzekoma "niezmienność poglądĂłw" aĹź  nadto
przypominała osławioną zasadę Lecha Wałęsy: "Jestem za, a nawet przeciw".

Gdy "brzydził się" "fanatykiem" Michnikiem
Od wielu lat Niesiołowski znany jest jako jedyny obok Aleksandra Halla
dyĹźurny "prawicowiec" Michnikowskiej "Gazety Wyborczej", ktĂłry zawsze  zabiera
głos na łamach tej gazety, gdy to z jakichś względów potrzebne jest
politycznie jej naczelnemu. Mało się dziś pamięta, że tenże Niesiołowski
jeszcze w 1992 roku pisał o A. Michniku, uĹźywając jak najostrzejszych  słów,
stwierdzając wprost: "Dla mnie typowym fanatykiem nienawiści i agresji  jest
Adam Michnik, aczkolwiek niewątpliwie inteligentny. Reprezentuje rodzaj
fanatyzmu, którym się najbardziej brzydzę [podkr. - J.R..N.], ponieważ pod
pozorami troski o człowieka, o wolność, o demokrację, lansuje twardą
antykościelną i antypolską opcję polityczną" (por. A. Poppek, K.
Pytlakowska: "Szaszłyk po polsku", Warszawa 1992, s. 151).
Dziś tak zajadle występujący w roli pierwszego zagończyka liberałów z
Platformy Niesiołowski był w swoim czasie niezwykle zajadłym,  nieubłaganym
wrogiem liberałów wszelkiej maści. Jakże wstydliwe muszą być dla niego
wypowiedzi z wcześniejszych lat. By przypomnieć choćby, z jaką emfazą  pisał
Niesiołowski 13 stycznia 1992 roku na łamach "Gazety Wyborczej":  "Liberałowie
udowodnili, Ĺźe nie mają Ĺźadnych kwalifikacji ekonomicznych i nigdy w  Ĺźadnej
koalicji - gdyby do takiej kiedykolwiek doszło - nie mogą obejmować  resortĂłw
ekonomicznych, bo zrujnują kraj [podkr. - J.R.N.]. Cały wysiłek nowego,
centroprawicowego rządu Jana Olszewskiego, obciążonego fatalnym  dziedzictwem
ich rządów [podkr. - J.R.N.], musi skoncentrować się na problematyce
gospodarczej, w imię umocnienia demokracji i odsunięcia od nich zagrożeń"
(cyt. za: S. Niesiołowski: Przede wszystkim gospodarka, "Gazeta  Wyborcza" z 13
stycznia 1992 r.). Te jakże słuszne skądinąd stwierdzenia Niesiołowski
powtórzył (a więc je nadal aprobował) w wyborze swych tekstów prasowych,
opublikowanym w 2001 r. (por. S. Niesiołowski: W wolnej III  Rzeczypospolitej.
Wybór tekstów prasowych 1990-2001, Łódź 2001, s. 33).
W wielu wypowiedziach na początku lat 90. Niesiołowski odsądzał  liberałów od
czci i wiary, wręcz równając ich z ziemią. Przypomnijmy choćby wywiad
dla "Rzeczpospolitej" z 13-14 czerwca 1992 r., gdzie z niekłamaną pasją
piętnował ogół liberałów jako odraĹźające środowisko, ktĂłre chciałoby  zamknąć
Kościół katolicki w swoistym getcie. Z jakimĹź oburzeniem Niesiołowski  atakował
wĂłwczas liberalny rząd Bieleckiego! Stwierdzał: "Mieliśmy przykład  gabinetu
Bieleckiego, który wyrzucił wiceministra Kaperę za to, że powiedział o
istnieniu zboczeńcĂłw seksualnych. A o zboczeńcach seksualnych moĹźna  przeczytać
w kaĹźdej encyklopedii". Przypomnijmy, Ĺźe w tymĹźe samym czasie obecny  przywĂłdca
partyjny Niesiołowskiego premier Donald Tusk dosłownie "skakał z  radości" na
wieść o usunięciu z rządu "niepoprawnego politycznie" Kazimierza Kapery.
Rzekomo "nie zmieniający nigdy poglądów" Niesiołowski od lat szczególnie
gorliwie współpracuje z byłym korowcem Bogdanem Borusewiczem czy  korowcami
z "Gazety Wyborczej". Jakoś dziwnie "zapomniał", jakież to ostre teksty
wypisywał o KOR w czasie "karnawału" "Solidarności" (tj.. lat 1980-1981),  gdy
twĂłrcĂłw KOR nazwał "pogrobowcami Stalina". JakĹźe się bił za to w  wywiadzie,
udzielonym M. Lizutowi z "DuĹźego Formatu" (dodatku do "Gazety  Wyborczej") z 14
listopada 2005 roku. Bąkał tam, iĹź "Ĺźałuje" swego stwierdzenia o  twĂłrcach KOR
jako "pogrobowcach Stalina", tłumacząc, Ĺźe: "NiektĂłre sformułowania  padły w
ferworze walki".
Inny przykład, dowodzący, jak absurdalnie kłamliwe są twierdzenia o
rzekomej "niezmienności" przekonań Niesiołowskiego. W ostatnich latach
niejednokrotnie występował z zajadłymi atakami na PiS, zarzucając mu, że
narzucał Polsce politykę "krnąbrności wobec Europy", która nas jakoby
ośmieszała i marginalizowała na kontynencie. Robi to ten sam  Niesiołowski,
ktĂłry kiedyś ostrzegał, Ĺźe wejście do Unii Europejskiej doprowadzi do  skrajnie
żałosnych skutków dla Polski. Według tekstu S. Niesiołowskiego na
łamach "Nowej Europy" z 1995 r.: "(...) Wraz z przystąpieniem do Unii
Europejskiej Polska stanie się państwem ideologicznym, prowadzącym  politykę
dechrystianizacji i degradującym katolikĂłw, to znaczy 82 proc.  społeczeństwa
do roli obywateli drugiej kategorii, prześladowanych bardziej okrutnie,  bo w
sposób wyrafinowany, niż za czasów komuny" (cyt. za M. Rybiński: Z
wykopalisk, "Gazeta Polska" z 12 września 2007 r.). JakiĹź "niezmienny"  na tle
przytoczonych dawnych wypowiedzi wydaje się S. Niesiołowski. Po prostu  tytan
stałości poglądów!

Przeciw Unii Demokratycznej, a nawet za
SzczegĂłlnie groteskowe były zmiany poglądĂłw S. Niesiołowskiego w  stosunku do
Unii Demokratycznej vel Unii Wolności. Początkowo Niesiołowski był  zajadłym
wrogiem UD, chętnie wyzywał ją od "udecji" lub "udokomuny" (por. własne
wyznania S. Niesiołowskiego w wywiadzie dla książki A. Poppek i K.
Pytlakowskiej "Szaszłyk po polsku", Warszawa 1992, s. 159).
Dziennikarki "Gazety Wyborczej" Anna Bikont i Joanna Szczęsna  przypominały,
jak to w swoim czasie Niesiołowski: "Twierdził o Unii Demokratycznej, Ĺźe  'jest
mniej więcej tak samo demokratyczna, jak PZPR była robotnicza i polska' i
przylepiał do niej łatki: 'katolewica', 'róşowi', 'udecja'. Tym, ktĂłrzy  'nie
wahali się świadczyć Jezusowi Chrystusowi za cenę gorszych zarobków i nie
awansowania', przeciwstawiał związanych z Unią Demokratyczną Jerzego  Turowicza
i Andrzeja Wajdę, obwiniając ich za to, Ĺźe 'obsługiwali kadzielnicę  kłamstwa,
ktĂłra jest istotą komunizmu'. Turowicz wyjaśniał, Ĺźe owszem, był za  zgodą i
aprobatą kardynała Wyszyńskiego, w utworzonym pod egidą PRL-owskich władz
Froncie Jedności Narodu i że wystąpił tam raz, w obronie listu biskupów
polskich do biskupów niemieckich, wypowiedź Niesiołowskiego zaś trudno
określić inaczej niż zwyczajne chamstwo" [podkr. - J.R.N.] (cyt. za: A.
Bikont, J. Szczęsna: Radio Maryja? Wolę motyle. Portret Stefana
Niesiołowskiego, "Gazeta Wyborcza" z 6-7 maja 2006 r.). Zapytany w 2006  r.
przez Bikont i Szczęsną o swój dawny atak na Turowicza, Niesiołowski
stwierdził, Ĺźe dziś uwaĹźa tę wypowiedĹş za "niepotrzebną i krzywdzącą"  (por.
tamĹźe).
Przypomnijmy, Ĺźe Niesiołowski, tak zaangaĹźowany od połowy czerwca 1992  r. w
maksymalne wspieranie koalicji ZChN z Unią Demokratyczną, niewiele  wcześniej,
w tymĹźe 1992 r., bardzo ostro krytykował UD w wywiadzie do książki  "Szaszłyk
po polsku". Pisał o niej we fragmencie zatytułowanym "Janusowe oblicze
(dwulicowość)". Tę dwulicowość przedstawiał jako "istotę Unii  Demokratycznej".
Pisał: "Mają na każdą okoliczność inną twarz. W szkołach mówią, że są za
aborcją i Ĺźe młodzieĹź musi się kochać. WśrĂłd emerytĂłw twierdzą, Ĺźe  wartości
chrześcijańskie są im najbliższe. Na kongresie socjaldemokratów jeden z
liderów UD powiedział, że oni są za socjaldemokracją, ale z powodów
taktycznych nie mogą się do tego przyznać. U chadekĂłw zaś inny lider  przyznał
się do chadeckich poglądĂłw, ktĂłre jednak teĹź są zmuszeni ukrywać.  Naprawdę zaś
najbliĹźsi są socjaldemokracji. To partia nastawiona na zdobycie władzy"  (por.
A. Poppek, K. Pytlakowska: "Szaszłyk po polsku", Warszawa 1992, s.. 153).

Czy Niesiołowskiego zastra szono?
W czerwcu 1992 r. doszło do nagłej, szokującej zmiany frontu przez
Niesiołowskiego, który stał się jakby zupełnie innym człowiekiem. Ten
dotychczas stanowczy obrońca wartości chrześcijańskich w polityce i
publicystyce nagle zdradził sprawę tych wartości, zdradził sprawę  patriotyzmu,
totalnie uzależniając się od Unii Demokratycznej, a nawet stał się swego
rodzaju ekspozyturą poglądĂłw Bronisława Geremka w Zjednoczeniu  Chrześcijańsko-
Narodowym. Było to prawdziwym szokiem dla obserwatorów polskiej sceny
politycznej, w tym i dla mnie. Jeszcze wiosną 1990 r., wspólnie z tak
opluwającym mnie dziś Niesiołowskim, przygwoĹşdziliśmy lewackiego  radykała z
UD - Zbigniewa Bujaka, w telewizyjnym programie "Interpelacje". WkrĂłtce  potem
Niesiołowski odwiedził mnie w moim mieszkaniu w Warszawie wraz z
wicemarszałkiem Sejmu Andrzejem Kernem. Miałem wówczas wrażenie naszej
całkowitej zgodności poglądów. Niesiołowski wręczył mi swoje więzienne
wspomnienia (pisane pod pseudonimem "Ewa Ostrołęcka"), dedykując je
słowami: "Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami i wyrazami szacunku".  (Dziś ten
sam Niesiołowski jak może szkaluje mój życiorys sprzed 1990 r.!). W owym
czasie Niesiołowskiego zaliczano wraz z Markiem Jurkiem i Janem  Łopuszańskim
do tzw. trzech muszkieterów, konsekwentnie toczących w parlamencie boje w
obronie Kościoła, patriotyzmu i programu dekomunizacji.
Nagle w czerwcu 1992 r. dochodzi do całkowitej zmiany postawy  Niesiołowskiego.
W filmie "Nocna zmiana", autorstwa Jacka Kurskiego, widzimy  Niesiołowskiego na
zwołanej przez Lecha Wałęsę tajnej naradzie spiskowej, zmierzającej do
obalenia rządu Jana Olszewskiego. Sam Jacek Kurski tak opisywał w  czerwcu 1995
r. zachowanie Niesiołowskiego sprzed trzech lat: "Niesiołowski ogląda  naradę
obłędnym, przeraĹźonym wzrokiem; nic nie mĂłwi. Za kwadrans wygłosi,  zresztą
pokazane w tym filmie, wspaniałe przemĂłwienie w obronie rządu. Gdy go  niedawno
spytałem, co robił na tej naradzie - zbladł, bo nie wiedział, że była
filmowana. Określił ją jako 'bandycką, zbĂłjecką naradę, na ktĂłrą  zwabiono go
podstępem'. Szkoda tylko, że nikomu o tym nie powiedział.. Bo potem
oglądaliśmy 'w polityce' zupełnie innego Niesiołowskiego: rano 5 czerwca  nie
umiał już wygłosić przemówienia przeciwko powołaniu rządu Pawlaka - w
ostatniej chwili poprosił o to Marka Jurka - widywaliśmy go za to na
konferencjach z Geremkiem, robiącego dobrą minę do beznadziejnego rządu
Suchockiej" (por. Dobrze słuĹźyć Polsce Ludowej. Wywiad W. Kalimowskiego  z J.
Kurskim, "Tygodnik Solidarność" z 23 czerwca 1995 r.).
Co spowodowało tak gwałtowną zmianę kursu u S. Niesiołowskiego? Jak to  się
stało, Ĺźe ten do niedawna tak Ĺźarliwy przeciwnik Unii Demokratycznej,  nagle
zaczął wręcz symbolicznie jeść z ręki czołowych polityków na czele z
Geremkiem? Być moĹźe zaszantaĹźowano go wĂłwczas groĹşbą nagłośnienia w  mediach
jego skrajnie tchĂłrzliwego zachowania po aresztowaniu i sypaniu  koleĹźanek i
kolegów z "Ruchu". Może chodziło o coś jeszcze dużo gorszego. W różnych
publikacjach niejednokrotnie pojawiały się informacje o tym, Ĺźe  Niesiołowski
figurował na tzw. liście Milczanowskiego. Jedno nie ulega wątpliwości. Od
czerwca 1992 r., wkrótce po obaleniu rządu J. Olszewskiego, Niesiołowski
wchodzi na drogę ewidentnej zdrady swych dotychczasowych przekonań,  wspierając
odtąd to, co zwalczał, i zwalczając to, co przedtem popierał.

Najwierniejszy sojusznik Unii Demokratycznej
W ciągu lata 1992 r. Niesiołowski nagle zabiera się z niebywałą pasją do
budowania koalicji z Unią Demokratyczną w imię wspĂłlnego tworzenia  fundamentĂłw
rządu H. Suchockiej. Jan Rokita w swym wywiadzie-rzece "Alfabet Rokity"
wyjaśnia sukces idei powołania rządu Suchockiej głównie błyskawicznym
dogadaniem się w tej sprawie z Niesiołowskim. Stwierdza: "Kiedy upadł  rząd
Olszewskiego, dla mnie było jasne, że podstawą nowego rządu musi być
porozumienie ognia z wodą: Unii Demokratycznej i ZChN. Partnerem w
poszukiwaniu takiego porozumienia stał się (...) Stefan Niesiołowski.
Konspirowaliśmy w sejmowych kuluarach i restauracjach. AĹź wreszcie  ktĂłregoś
dnia spotkałem Niesiołowskiego na korytarzu i spytałem: 'A co byś  powiedział,
gdyby premierem została Suchocka', a on mi na to - Świetny pomysł,
spróbowałbym to przepchnąć w ZChN" (por. "Alfabet Rokity". Z J. Rokitą
rozmawiali M. Karnowski i P. Zaremba, KrakĂłw 2004, s. 117). Rokita  wysławiał
S. Niesiołowskiego, pisząc (s. 101): "Myślę o rycerzach jedności tamtej
koalicji - o Stefanie Niesiołowskim po stronie ZChN i Bronisławie  Geremku. To
dwaj zasłuĹźeni politycy, ktĂłrzy wbrew swoim środowiskom i wyznawanym  przez
siebie ideologiom bronili tego rządu". I rzeczywiście, Niesiołowski  zajadle
bronił rządu Suchockiej wbrew wyznawanej przez siebie ideologii i  środowisku
ZChN. Tylko, czy naprawdę wierzył w głoszoną dotąd przez siebie  ideologię? Czy
zaangaĹźowawszy się koniunkturalnie w poparcie rządu Suchockiej, miał  wĂłwczas
jeszcze cokolwiek wspólnego z chrześcijańsko-narodowymi wartościami ZChN?
Przypuszczam, że wątpię, jak pisał stary Kisiel.
Niesiołowski przez cały czas rz ądu Suchockiej odgrywał ogromnie  niechlubną
rolę swego rodzaju głównego filaru, podtrzymującego wsparcie dla tego  gabinetu
w ZChN. Rokita przypomniał w tym kontekście (op. cit. s. 104) wspólne
konferencje prasowe B. Geremka i S. Niesiołowskiego w obronie rządu H.
Suchockiej - z jednej strony przed braćmi Kaczyńskimi, z drugiej - przed  SLD.
Wybielająca wszelkie działania Unii Demokratycznej postawa  "chrześcijańskiego
polityka", za ktĂłrego podawał się S. Niesiołowski, wywoływała coraz  częstsze
protesty na prawicy. Znamienny pod tym względem był ogłoszony w
dzienniku "Nowy Świat" z 15 października 1992 r. list otwarty wiceprezesa
Porozumienia Centrum Sławomira Siwka pt. "Stefan Niesiołowski traci  wzrok".
Wiceprezes PC Stanisław Siwek pisał tam m.in.: "To przykre, Ĺźe polityk  Twojego
wymiaru traci wzrok i nie widzi tego, co wokół niego się dzieje (...).  Mogę
jeszcze zrozumieć, że przerażony rolą, jaką ZChN spełnia jako kwiatek nie
swojej sprawy, w rządzie rządzonym przez lewicę Unii Demokratycznej -  lider
ZChN chce dyskredytować wszystkich, którzy jednoznacznie taką sytuację
ujawniają".
Szokujące upieranie się Niesiołowskiego przy koalicji z Unią  Demokratyczną
rzuciło się szczegĂłlnie mocno w oczy po wypowiedzi wicepremiera z ZChN  Henryka
Goryszewskiego 21 listopada 1992 r., iż "koalicja rządowa jest w stanie
przetrwać nawet bez Unii Demokratycznej". Niesiołowski natychmiast po  tych
słowach doprowadził do zwołania specjalnej konferencji prasowej z  Bronisławem
Geremkiem, publicznie zapewniając kolejny raz z rzędu o trwałości  sojuszu ZChN
z UD (por. A. Dudek: "Pierwsze lata III Rzeczypospolitej 1989-2001",  KrakĂłw
2002, s. 280). W końcu kwietnia 1993 r., po przejściu Porozumienia  Ludowego do
opozycji, doszło do publicznego wysunięcia przez posła Jana  Łopuszańskiego
projektu prawicowej koalicji bez UD. I znowu doszło do publicznego  wystąpienia
Stefana Niesiołowskiego w roli najwierniejszego zwolennika koalicji ZChN  z UD.
Niesiołowski określił wszelkie szanse stworzenia prawicowej koalicji bez  Unii
Demokratycznej jako tak samo prawdopodobne co "śnieg w lipcu".

Pacyfikator "warchołów" z AWS
Gdy kilka lat później doszło do koalicji AWS i Unii Demokratycznej, znowu
głównym "rycerzem" tej koalicji stał się S. Niesiołowski. Z jakąż werwą
okładał wĂłwczas wszystkich, ktĂłrzy buntowali się przeciw tej koalicji,  tak
fatalnej dla Polski. Jak wymyślał od "warchołów" wszystkim, którzy
protestowali przeciwko niej. Niesiołowski naleĹźał do najbardziej  gorliwych
zwolennikĂłw koalicji z Unią Wolności za wszelką cenę, starając się  maksymalnie
pomniejszyć wynikające z tego negatywy i przedstawić jako koalicję,  ktĂłra nie
ma Ĺźadnej alternatywy (por. wywiad Niesiołowskiego dla "Nowego Państwa"  z 24
paĹşdziernika 1997 r.: "Skazani na Unię"). Niesiołowski zapewniał tam:  "JeĹźeli
nie będzie koalicji z Unią Wolności, to pozostanie nam przejście do  opozycji,
co oznaczałoby zupełną klęskę prawicy. (...) Koalicja jest taka, jaką  chcieli
wyborcy. Nie mamy innego wyboru. Ludzie po to głosowali na prawicę, żeby
przejęła odpowiedzialność za Polskę, a moĹźemy to zrobić tylko razem z  Unią".
SzczegĂłlnie kłamliwe było stwierdzenie Niesiołowskiego: "Koalicja jest  taka,
jaką chcieli wyborcy". Jak wskazywały wyniki wyborĂłw z 1997 r. i  poniesione w
nich straty UW, wyborcy z 1997 r. głosowali nie tylko na AWS przeciw SLD-
owskim rządom Cimoszewicza, ale rĂłwnieĹź i przeciw Balcerowiczowi. A  dzięki
takim ludziom jak Niesiołowski dostali znowu "radosną" powtĂłrkę z  Balcerowicza.
Przez kilka lat rządów koalicji AWS z Unią Wolności Niesiołowski
wyspecjalizował się w brutalnych atakach na wszystkich tych  parlamentarzystĂłw,
ktĂłrzy mieli własne zdanie i odmawiali ciągłego stania na baczność przed  M.
Krzaklewskim. Szczególnie ostro krytykował tych, którzy ośmielali się
kwestionować słuszność tak nieszczęsnej dla AWS koalicji z Unią. Nie
przebierał przy tym w słowach, z grubej rury piętnując oponentĂłw. Posła  Adama
Słomkę nazwał "głupcem" i "warchołem", profesora Piotra
Jaroszyńskiego "frustratem". W wywiadzie dla "Tygodnika AWS" z 31  stycznia
1999 r. perorował: "Prawdopodobnie mamy w przypadku np. Słomki,  Łopuszańskiego
i paru innych do czynienia ze splotem różnych czynników: charakteropatią,
szalonymi ambicjami osobistymi, nadzieją na wyjście z politycznego  marginesu,
na którym z własnej woli się znaleźli".
Z jakim zadowoleniem pisał na łamach "Gazety Wyborczej" z 3 sierpnia 1998
r.: "Wydaje mi się, Ĺźe wielką zasługą AWS jest takĹźe uporządkowanie  polskiej
sceny politycznej. Na marginesie polityki znaleĹşli się na szczęście  Janusz
Korwin-Mikke, Leszek Moczulski, Antoni Macierewicz i paru innych.
Najprawdopodobniej też niezawodny w destrukcji Lech Wałęsa ze swoją
nieproszoną pomocą. Dziś, gdy w polityczny niebyt odchodzą Słomka i
Łopuszański - moĹźna tylko odetchnąć z ulgą: Bogu niech będą dzięki".  Ciekawe,
jak określić naduĹźywanie imienia Boga w takiej sytuacji przez  Niesiołowskiego?!
Polityka AWS od początku rządĂłw koalicji z UW była pełna fatalnych  błędĂłw.
Niesiołowski nie znosił jakiegokolwiek publicznego ich wypominania, z
prawdziwym jadem nienawiści opluwał zarĂłwno politykĂłw, jak i  dziennikarzy,
ktĂłrzy pisali o tych błędach. Stwierdzał na przykład: "Legutko,  Krasowski,
Perzyna i Łętowski z samobójczą konsekwencją piszą o kierownictwie AWS,
dostrzegając niemal we wszystkich działaniach AWS wyłącznie błędy". Klub
parlamentarny AWS stopniowo coraz bardziej topniał na skutek odejść coraz
liczniejszych posłów, mających dość kolejnych żałosnych ustępstw premiera
Buzka i Krzaklewskiego na rzecz Balcerowicza i Geremka. Niesiołowski nie
wyciągał żadnych wniosków z tych odejść od AWS. Przeciwnie, z całą
dezynwolturą komentował: "Warchołów mi nie żal" ("Gazeta Wyborcza" z 31
sierpnia 1998 r.). Politycy AWS przystosowali się do forsowanych przez
Balcerowiczowską Unię Wyborczą fatalnych prywatyzacji, a niektĂłrzy z  nich sami
ponosili winę za wyprzedaĹź majątku narodowego za bezcen (vide sprzedaĹź  DomĂłw
Centrum w Warszawie przez ministra Wąsacza poniżej nawet wartości ceny
gruntów, na których stały). Wszystko to obchodziło rzekomo "narodowego"
polityka Niesiołowskiego tyle, co zeszłoroczny śnieg. Piorunował na  łamach
postkomunistycznego "Wprost" (też "odpowiednie" miejsce dla byłego
opozycjonisty) z 15 listopada 1998 r.: "(...) w pismach marginalnych,
niesłusznie uchodzących za prawicowe (...) trwa nieustający (...) atak  na AWS
z absurdalnymi zarzutami niezrealizowania programu, wyprzedaĹźy majątku,  zdrady
interesĂłw narodowych itp. zarzutami, zbieĹźnymi z argumentacją i  politycznym
zapotrzebowaniem postkomunistów". Co najgorsze, epitetom Niesiołowskiego
towarzyszyło jego bardzo niegodne zachowanie na czele komitetu  dyscyplinarnego
AWS. Z jakąż pasją wnioskował o wyrzucanie kolejnych "krnąbrnych" posłów  z
klubu AWS.
Ataki na dawnych antykomunistycznych sojusznikĂłw - posłów Jana  Łopuszańskiego,
Ludwika Dorna, Teresę Liszcz, Jarosława Kaczyńskiego łączył Niesiołowski  ze
skrajną wyrozumiałością dla Balcerowicza i innych politykĂłw Unii  Wolności, a
nawet... wyrozumiałością dla posłów postkomunistycznych. Dziwne  dwuznaczności
zachowań politycznych Niesiołowskiego były od dawna odnotowywane przez
przeróżnych obserwatorów działań tego polityka. Na przykład Agata Kopeć i
Władysław Korowajczyk pisali już w lipcu 2001 r.: "Można zastanawiać się,
jakie właściwie poglądy polityczne ma Stefan Niesiołowski. Jednego dnia
deklaruje swĂłj antykomunizm, a juĹź następnego dnia występuje na  autentycznej
scenie z przeciwnikiem - przeciw któremu toczy się proces lustracyjny.
Sympatie Niesiołowskiego do Unii Wolności są znane nie od dziś. MoĹźe to  nawet
więcej niĹź sympatie...? Ostatnio w programie Moniki Olejnik 'Kropka nad  I'
bronił jak lew uposaĹźeń prezesa NBP Leszka Balcerowicza.. Ĺťałosny to był  widok
i chyba nie przysporzył posłowi zwolennikĂłw. MoĹźna sobie tylko zadać  pytanie,
co przez takie stanowisko chce osiągnąć poseł Stefan Niesiołowski?  Bardzo to
zastanawiające..." (por. A. Kopeć i W. Korowajczyk: Rzecz o
Niesiołowskim, "Myśl Polska" z 8 lipca 2001 r.).

Odrzucenie Niesiołowskiego przez PiS
W 2001 r. przyszły dla Niesiołowskiego fatalne czasy. Od początku 2001 r.
mnoĹźyły się sygnały przyszłej katastrofy AWS, rozpaczliwie bronionego  przez
niego i... kierowanego na mielizny. Cytowana wyĹźej para autorĂłw: Agata  Kopeć i
Władysław Korowajczyk, tak pisała o rozpaczliwych intrygach  Niesiołowskiego z
2001 r., by załapać się znĂłw na drogę politycznej kariery:  "[Niesiołowski]
Jakiś czas temu rozwalił ZChN, rozwalił z grupą przegranych posłów AWS i
utworzył Przymierze Prawicy. Nie minęło wiele czasu, a obraził się na  kogoś, a
moĹźe na coś, i wyszedł z PP. Pewnie chciał znowu wejść do AWS, ale tam  juĹź go
pewnie nie chcieli. Zawisł więc w próżni i groziła mu polityczna banicja,
czyli zabrakłoby mu wygodnego fotela na Wiejskiej i wraz z nim różnych
apanaĹźy. Ĺťal się zrobiło. Niesiołowski przywdział włosienicę, posypał  głowę
popiołem i powrĂłcił do nowo tworzonego przez braci Kaczyńskich Komitetu  Prawa
i Sprawiedliwości" (por. A. Kopeć, W. Korowajczyk: Rzecz o
Niesiołowskim, "Myśl Polska" z 8 lipca 2001 r.). I tu spotkał  Niesiołowskiego
największy cios - w Prawie i Sprawiedliwości z trzaskiem pokazano mu  drzwi,
nie chcąc brać takiej osoby do partii, szykującej się do radykalnego  przełomu
politycznego w Polsce. Niesiołowski na próşno liczył na to, Ĺźe dawni  ZChN-
owscy koledzy w PiS przełamią opory Kaczyńskich przeciw niemu. Co  zadecydowało
o tak stanowczym odrzuceniu Niesiołowskiego przez Kaczyńskich? Być może
przywĂłdcy PiS pamiętali o nazbyt wylewnych zeznaniach "herosa"  Niesiołowskiego
podczas przesłuchań SB w 1970 r., być moĹźe zawaĹźyła teĹź pamięć o  umieszczeniu
Niesiołowskiego na tzw. liście Milczanowskiego. A moĹźe zapamiętano mu  nazbyt
dobrze jego napaści na Lecha Kaczyńskiego. Jak wspominał Niesiołowski po
latach w "Wyborczej" z 15 stycznia 2007 r. - to on przestrzegał premiera  J.
Buzka przed nominacją L. Kaczyńskiego na ministra sprawiedliwości.  Jeszcze
gorsze skutki dla Niesiołowskiego miał fakt, że to właśnie on pojawił się
wśrĂłd "dyĹźurnych osłaniaczy" decyzji Buzka o dymisji L. Kaczyńskiego z  szefa
resortu sprawiedliwości w 2000 r. (por. na ten temat uwagi M.  Miszalskiego
w "NajwyĹźszym Czasie" z 21 lipca 2001 r.). Na dodatek, Niesiołowski  pochopnie
zadarł z Platformą Obywatelską i stracił szansę na kandydowanie z jej  szeregĂłw.
Nigdzie niechciany, zdesperowany, powrócił do zagrożonego klęską AWS. Nie
pozostało mu nic innego, niĹź robić dobrą minę do złej gry. Jeszcze na  krĂłtko
przed tak sromotnie przegranymi przez AWS wyborami, Niesiołowski  publicznie
ironizował na temat innych partii - prawicowych konkurentĂłw AWS: "Poza  Akcją
Wyborczą Solidarność są juĹź tylko polityczni psychopaci, prawicowy  plankton i
to z zaburzeniami zdolności pływania". Wybory zakończyły się totalną
katastrofą wyborczą AWS i osobiście Niesiołowskiego - dostał około 10  razy
mniej głosĂłw niĹź w wyborach 1997 roku. Po totalnym fiasku kampanii  wyborczej
zaczęto o nim złośliwie pisać: "Stefan Plankton Niesiołowski". Nie  sprawdziły
się szumne wyrokowania Niesiołowskiego o PiS, publikowane w "Gazecie
Wyborczej" z 19 września 2001 r., gdzie wyszydzał tam wszelkie liczenie  na
szanse wyborcze PiS, głosząc, że "obecny powrót na scenę polityczną panów
Kaczyńskich ma coś z farsy" i piętnując ich za rzekomo wytwarzany przez
nich "gen autodestrukcji". Wbrew przewidywaniom Niesiołowskiego PiS  uzyskało
wielki sukces wyborczy. Równie nieprawdziwe okazały się wieszczenia
Niesiołowskiego co do LPR, ktĂłrej wróşył, Ĺźe "nie ma szans na  przekroczenie
progu wyborczego".

Gdy Niesiołowski dokładał Platformie
Mało się dziś pamięta czasy kampanii przedwyborczej 2001 r. i ówczesne
zachowanie S. Niesiołowskiego, ktĂłry sam wolałby o tym gruntownie  zapomnieć.
Obecny wicemarszałek Sejmu z ramienia Platformy ma aĹź nadto uzasadnione  powody
do starań o takie "zapomnienie". Występował wtedy z gwałtownymi atakami  na
Platformę Obywatelską, chcąc "dołoĹźyć" krytykowanej partii. Swoistą  "perełką"
dla dzisiejszych czytelnikĂłw jest lektura arcyzajadłego ataku  Niesiołowskiego
na PO w wywiadzie dla "Ĺťycia" z 1 sierpnia 2001 roku. Pytany o  konkurentĂłw
wyborczych AWS, stwierdził m.in., iż ocenia ich negatywnie, "zwłaszcza
Platformę". I dodawał wyjaśniająco: "UwaĹźam, Ĺźe PO to twĂłr sztuczny i  pełen
hipokryzji. Oni nie mają właściwie Ĺźadnego programu, nie wyraĹźają w  Ĺźadnej
trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich  zwalnia z
potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście  gra na
bardzo krĂłtką metę. Udają, Ĺźe nie są partią, a nią są. Udają, Ĺźe  wprowadzają
nową jakość, Ĺźe są tam nowi ludzie, a jaki to nowy człowiek jest z  takiego
Olechowskiego? Piskorski z kolei skompromitował się z sojuszem z SLD".
Ciekawe, Ĺźe w tamtym wywiadzie Niesiołowski o wiele lepiej niĹź o PO  wyraĹźał
się o PiS, ktĂłre dziś wciąż atakuje. Powiedział m.in.: "O PiS nie chcę  mĂłwić,
tam są moi przyjaciele (...). Jest tam duĹźo wspaniałych ludzi". Ponad  półtora
miesiąca później Niesiołowski znĂłw niezwykle ostro zaatakował PO,  stwierdzając
m.in. w tekście "Świecące pudełko", opublikowanym w "Gazecie Wyborczej"  19
września 2001 roku: "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją
(...). Platforma celowo prezentuje brak stanowiska we wszystkich waĹźnych
kwestiach społecznych i ekonomicznych, a zwłaszcza politycznych, oraz w
sporach ideowych (jej przedstawiciele nie mieli nic do powiedzenia na  temat
oddania hołdu organizacji WiN). (...) W istocie jest takim 'świecącym
pudełkiem?' - mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą  tymińszczyzny
lub nowym wydaniem Polskiej Partii Piwa, ktĂłrej kilku liderĂłw znakomicie  się
odnalazło w PO".
Jak na tle tak gwałtownych atakĂłw Niesiołowskiego na PO w 2001 r. ocenić  jego
upieranie się, Ĺźe rzekomo "nie zmienia przekonań"? Cóş, diabeł ubrał się  w
ornat i ogonem dzwoni!

Prof. Jerzy Robert Nowak


Niesiolowski dosluzyl sie ksywki od kryminalnych w wiezieniu, 'usta  pucharu',
najpewniej okreslalo to jego specjalizacje w pederastycznych relacjach.

Sadze ze od tego czasu nie byl juz samodzielny. Pewnie sa jakies ostre  filmiki
z Niesiolem w roli za przeproszeniem, 'ust pucharu' czy tez 'glebokie  gardlo'.

Oczywiscie, transfer z fundamentalistycznego ZChN do post-udecji w postaci  PO
jest rzecza wysoce zabawna.

Jaksa

KAMELEON NIESIOŁOWSKI

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona