Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1

KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1

Data: 2015-05-09 22:53:30
Autor: Mark Woydak
KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1


KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1

-Kocham moją władzę.
-A za co ją właściwie kochasz?
-Za wszystko.
-Za to, że cię nie ruszała i nie wsadzała do więzienia?
-Za to szczególnie. Za wszystko gotów jestem kochać moją władzę.
-A co ci się najbardziej podoba w twojej władzy: jej słowa, jej usta, jej
chód i czyny?
-Wszystko w niej kocham. To wy, kurwa mać, możecie sobie rozprawiać o mojej
władzy. Wy możecie strugać wariata, ja bardzo kocham swoją władzę, i nikt
tak nie kocha swojej władzy, żadna gadzina nie kocha tak mojej władzy…
 Wieniedikt Jerofiejew, „Moskwa-Pietuszki”

Nie ma w życiu publicznym III RP polityka bardziej prorosyjskiego niż
Bronisław Komorowski. W dobie zagrożenia rosyjską agresją i obalenia
mitologii „pojednania” z państwem Putina - ta cecha lokatora Belwederu
nabiera wyjątkowego znaczenia i powinna decydować o pozbawieniu go urzędu
prezydenckiego.Działalności politycznej tego człowieka – od funkcji
wiceministra ON, po stanowisko prezydenta- nie można należycie ocenić, nie
uwzględniając faktu, że ów „prawicowiec” i „konserwatysta” od ponad
ćwierćwiecza wykazuje szczególną fascynacje ludźmi służącymi Moskwie i w
sposób gorliwy zabiega o interesy rosyjskie.      Zatajenie tej prawdy jest
jednym z największych wyczynów aparatu propagandy w dziele budowania
fałszywego wizerunku Komorowskiego. Było to zadanie tym trudniejsze, że
obecny lokator Belwederu niespecjalnie ukrywał swój prawdziwy stosunek do
państwa Putina i do ludzi służących sowieckiemu okupantowi. Prorosyjskość Komorowskiego miała niewątpliwy wpływ na decyzje personalne
podejmowane  przezeń na początku lat 90.(„gruba kreska” w MON) i po roku
2000, rzutowała na jego działania na stanowisku szefa sejmowej komisji
obrony (m.in. sprawa utajnienia decyzji o umorzeniu śledztwa w/s płk. R.
Kuklińskiego) oraz decydowała o szeregu jego wypowiedzi i reakcji jako
marszałka Sejmu.

Przedstawione tu przykłady obejmują tylko okres rządów PO-PSL i ledwie
sygnalizują rzeczywisty zakres tego groźnego zjawiska.
Bronisław Komorowski wielokrotnie udowadniał, że w sytuacji konfliktu
interesu polskiego z racją rosyjską, zajmuje pozycję rzecznika Rosjan. Tak
było w listopadzie 2008, gdy podczas wizyty prezydenta Kaczyńskiego w
Gruzji, Rosjanie ostrzelali konwój prezydencki. Znane słowa Komorowskiego -
„Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba
ślepego snajpera”, poza bezprzykładnym cynizmem i grubiaństwem zawierają
więcej niż kpinę wyrażoną przez kogoś, który nigdy nie narażał własnego
bezpieczeństwa. Winą za ostrzelanie prezydenckiego konwoju, Komorowski
obarczył bowiem Lecha Kaczyńskiego, a jedyną troską ówczesnego marszałka
Sejmu była obawa, iż „incydent będzie miał negatywny wpływ na stosunki
polsko-rosyjskie”.  Pytany wówczas - czy polskie władze powinny domagać się
wyjaśnień od strony rosyjskiej, Komorowski zdecydowanie oponował i
twierdził, że „trzeba zacząć zadawać pytania, idąc od siebie samych, to
znaczy najpierw muszą paść pytania do polskiego prezydenta, do jego
ochrony, do osób, które organizowały wizytę, odpowiadały za przebieg tej
wizyty. Potem, oczywiście, także do Gruzinów”. Taka reakcja - całkowicie
zgodna z ówczesną narracją Moskwy, stawiała polityka PO w roli rzecznika
interesów rosyjskich.

Podobną reakcję Komorowskiego można dostrzec w sprawie amerykańskiej tarczy
antyrakietowej. Z ujawnionej w Wikileaks depeszy ambasadora USA w Polsce
Victora Ashe z 7 maja 2009 roku, na uwagę zasługuje fragment, w którym
ambasador relacjonuje swoją rozmowę z politykami Platformy -Bronisławem
Komorowskim i Sławomirem Nowakiem. Ashe zanotował: „Marszałek Komorowski i
Nowak zgodnie wskazywali na to, że zgadzając się na lokalizację tarczy
antyrakietowej Polska zapłaciła „wysoką cenę” – szczególnie w relacjach z
innymi członkami UE i Rosją. Komorowski wyraził obawę, że po dwunastu
latach poprawy relacji Polska ponownie staje się rosyjskim celem – wysocy
rangą rosyjscy politycy grozili wymierzeniem w Polskę głowic nuklearnych,
podgrzewane są antypolskie nastroje wśród Rosjan i podejmowane działania
przeciwko polskim interesom na Ukrainie.”Z przebiegu rozmów można
wnioskować, że podstawowa troska Komorowskiego dotyczyła „przełamania
rosyjskich obiekcji w sprawie tarczy antyrakietowej”.Kilka miesięcy
później, w sierpniu 2009 roku Komorowski zasłynął jako gorący orędownik
„wyważonej” uchwały Sejmu w sprawie agresji sowieckiej na Polskę 17
września 1939 roku.

Dokument sejmowy, powstały pod auspicjami marszałka miał być (wg. jego
deklaracji) „bardzo wyważony, bardzo spokojny, niezadrażniający i
nierozdrapujący, tylko tonujący”. Głosy towarzyszy kremlowskich i prasy
moskiewskiej – „gdyby nie Armia Czerwona, to Polacy byliby dziś służącymi i
prostytutkami u Aryjczyków", "ta uchwała to taniec na kościach tych
Polaków, którzy razem z milionami Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów i
innych Europejczyków oddali życie w walce z faszyzmem"– świadczyły, że nie
docenili oni dobrej woli polityka PO. Nawet zachwyty Komorowskiego nad
listem Putina zamieszczonym w GW – nie znalazły uznania. Marszałek Sejmu
tak dalece zapędził się w peanach na cześć rosyjskiego premiera, że
antycypował wówczas oświadczenie rosyjskiego MSZ i zapewniał Polaków, że w
przemówieniu Putina - „znajduje się potwierdzenie autorstwa zbrodni
katyńskiej, jest potwierdzenie znaczenia dnia 1 września jako rozpoczęcia
wojny, jest potępienie paktu Ribbentrop-Mołotow” oraz gromko nawoływał "do
otwarcia na dialog i dyskusję". Zdaniem Komorowskiego jest tam „mowa o tym,
że powinniśmy dokonać wielkiej pracy, aby żyć zgodnie jako narody
sąsiadujące, a o to nam, Polakom, chodzi”.

Tuż przed zamachem smoleńskim,7 kwietnia 2010 roku mogliśmy dowiedzieć się,
co zdaniem Komorowski leży „w interesie nas wszystkich”. Oceniając
uroczystości w Katyniu z udziałem Putina, marszałek Sejmu zauważył –
„Jesteśmy bliżej pojednania na czym Polsce zawsze zależało”. I przekonywał
- „Putin zmienia punkt widzenia. Wcześniej akcentował dumę rosyjską, a
dzisiaj wyraźnie chce ustawić naród i siebie samego jako spadkobierców
dramatu, zbrodni dokonywanych na Rosjanach”. Zdaniem Komorowskiego –
„nadzieja jest w Rosji” , ponieważ „poza samym faktem, że Putin chciał tam
przyjechać, co zobaczyli widzowie rosyjscy, padły słowa, które są
nadzieją". Rozwinięciem tej myśli były słowa, które następnego dnia
Komorowski powiedział w wywiadzie dla TOK FM:

„W Rosji dojrzewa przekonanie, w Polsce też, że nie ma współpracy Rosja-UE
bez pojednania polsko-rosyjskiego. Mamy za sobą atrakcyjność UE jako
całości. Putin przecież nie z sentymentu przyjechał do Katynia. On
dostrzegł w tym interes rosyjski. Rosja robi to po to, bo chce bliższej
współpracy ze światem zachodnim. Nam też powinno na tym zależeć”.
Zwracam uwagę na te wypowiedzi, bo nie tylko wprowadzały one Polaków w
błąd, ale świadczyły, że Komorowski mocno zamykał oczy na rzeczywiste
intencje Rosjan. U polityka, to cecha więcej niż kompromitująca.
Kilka dni przed Smoleńskiem rząd Putina skierował bowiem do Trybunału w
Strasburgu odpowiedź na skargę rodzin oficerów zamordowanych w Katyniu.
Napisano tam m.in. - „Nie ma dowodu na to, iż Polaków zamordowano”.
Rosjanie odmówili również rehabilitacji ofiar, twierdząc, że „nie udało się
potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru
postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono.” Na początku kwietnia
2010 roku płk Putin stwierdził zaś - „zbrodnia katyńska była osobistą
zemstą Józefa Stalina za porażkę w wojnie polsko-bolszewickiej roku 1920”.
Tuż przed 10 kwietnia "Komsomolskaja Prawda” pisała - „Jeśli my powinniśmy
kajać się za Katyń, to Polacy mogliby przeprosić za śmierć tysięcy
jeńców-czerwonoarmistów.(…) W ostatnich latach stosunki Moskwy i Warszawy
niezmiennie się pogarszały, a sprawa katyńska do tej pory zatruwa stosunki
rosyjsko-polskie”. Jak rosyjska propaganda narzucała wspólną narrację
warszawsko-moskiewską, świadczy natomiast tytuł, jakim 13 kwietnia 2010
roku „Niezawisimaja Gazieta” opatrzyła swój artykuł o zamachu smoleńskim.
Brzmiał on - "Katyńska kość niezgody w relacjach Warszawy i Moskwy zostanie
pochowana razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim".
Jeśli ktoś jest zaskoczony, że w obecnej kampanii prezydenckiej Komorowski
ucieka od otwartej dyskusji, powinien pamiętać, że w maju 2010 roku było
tylko jedno miejsce, w którym polityk PO mógł czuć się bezpiecznie, mając
pewność, że nikt nie zada mu niewygodnych pytań. Przebywając wówczas w
Moskwie, pupil rosyjskich mediów zorganizował odważną „dyskusję z
internautami”. Polegała ona głownie na oczernianiu nieżyjącego prezydenta
Kaczyńskiego i atakowaniu jego brata. Pytany o ocenę tej prezydentury,
Komorowski perorował z Moskwy – „Wielokrotnie oceniałem ją krytycznie,
głównie w tych aspektach, które wiązały się z wpływem jego brata Jarosława
Kaczyńskiego. Niestety rozpoczął swoją kadencję w taki sposób, który
utrudnił mu występowanie w roli niezależnego prezydenta, bo od słynnego
złożenia raportu „panie prezesie, melduję wykonanie zadania”. To był zły
sygnał i złe tego skutki”. Na temat Jarosława Kaczyńskiego, piewca „zgody
budującej” stwierdził – „Już widać, że w roli czysto wyborczej pan Jarosław
Kaczyński ma się coraz lepiej" i zaapelował, by "nie nastroje żałobne po
katastrofie pod Smoleńskiem, ale merytoryczna ocena kandydatów powinna być
kluczem wyboru prezydenta RP".

Nie powinno dziwić, że natychmiast po objęciu przez Komorowskiego funkcji
p.o. prezydenta, stał się on faworytem rosyjskich mediów. „Komorowski nie
musi nawet robić kampanii. I wygra" - wieściła "Izwiestia". I zachwalała
-"liberał Komorowski ma image elastycznego i pragmatycznego polityka".
- „Z Polską, gdzie prezydentem jest pan Komorowski, a rządem kieruje pan
Donald Tusk, będzie się nam udawać, jak sądzę, znajdować punkty styczne i
porozumienie znacznie bardziej konsekwentnie i konstruktywnie niż działo
się to dotychczas w warunkach stałego współzawodnictwa prezydenta i rządu”
– cieszył się z wygranej Komorowskiego szef komisji spraw zagranicznych
Dumy Konstantin Kosaczow, zaś "Izwiestija” mogła tryumfalnie ogłosić -
„Wybranie na prezydenta pragmatyka Komorowskiego ustawiło wszystko na swoje
miejsca. Ideologicznie emocjonalna przesada epoki Kaczyńskiego dobiegła
końca".


CDN.

Data: 2015-05-10 08:22:57
Autor: Mark Woydak
KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1
WON PODSZYWACZU I CIOTO !!!


Path: news.albasani.net!eternal-september.org!feeder.eternal-september.org!mx02.eternal-september.org!.POSTED!not-for-mail
From: Mark Woydak <mark.woydak@forest.de>
Newsgroups: pl.soc.polityka
Subject: KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY =?utf-8?Q?=E2=80=93?= 4
Date: Sat, 9 May 2015 22:53:47 -0500
Organization: Precz z PO i mafia tuska
Lines: 251
Message-ID: <dmf8yyuyn36k.9txkcqtozp1w.dlg@40tude.net>
Reply-To: mark.woydak@forest.gmx.de
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="utf-8"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Injection-Info: mx02.eternal-september.org; posting-host="5703aab575cb57cd9dcc8075b1719e43";
 logging-data="21510"; mail-complaints-to="abuse@eternal-september.org"; posting-account="U2FsdGVkX18Up/vVTYZ8l2aG2vGiFwPK"
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Cancel-Lock: sha1:IfXht1+7/Lj/pUhATRaAYEu7K/8=
Xref: news.albasani.net pl.soc.polityka:1009374


MW


Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:dqicmntwvgb9.ltduf3gngoec$.dlg40tude.net...


KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1

-Kocham moją władzę.
-A za co ją właściwie kochasz?
-Za wszystko.
-Za to, że cię nie ruszała i nie wsadzała do więzienia?
-Za to szczególnie. Za wszystko gotów jestem kochać moją władzę.
-A co ci się najbardziej podoba w twojej władzy: jej słowa, jej usta, jej
chód i czyny?
-Wszystko w niej kocham. To wy, kurwa mać, możecie sobie rozprawiać o mojej
władzy. Wy możecie strugać wariata, ja bardzo kocham swoją władzę, i nikt
tak nie kocha swojej władzy, żadna gadzina nie kocha tak mojej władzy…
Wieniedikt Jerofiejew, „Moskwa-Pietuszki”

Nie ma w życiu publicznym III RP polityka bardziej prorosyjskiego niż
Bronisław Komorowski. W dobie zagrożenia rosyjską agresją i obalenia
mitologii „pojednania” z państwem Putina - ta cecha lokatora Belwederu
nabiera wyjątkowego znaczenia i powinna decydować o pozbawieniu go urzędu
prezydenckiego.Działalności politycznej tego człowieka – od funkcji
wiceministra ON, po stanowisko prezydenta- nie można należycie ocenić, nie
uwzględniając faktu, że ów „prawicowiec” i „konserwatysta” od ponad
ćwierćwiecza wykazuje szczególną fascynacje ludźmi służącymi Moskwie i w
sposób gorliwy zabiega o interesy rosyjskie.      Zatajenie tej prawdy jest
jednym z największych wyczynów aparatu propagandy w dziele budowania
fałszywego wizerunku Komorowskiego. Było to zadanie tym trudniejsze, że
obecny lokator Belwederu niespecjalnie ukrywał swój prawdziwy stosunek do
państwa Putina i do ludzi służących sowieckiemu okupantowi.
Prorosyjskość Komorowskiego miała niewątpliwy wpływ na decyzje personalne
podejmowane  przezeń na początku lat 90.(„gruba kreska” w MON) i po roku
2000, rzutowała na jego działania na stanowisku szefa sejmowej komisji
obrony (m.in. sprawa utajnienia decyzji o umorzeniu śledztwa w/s płk. R.
Kuklińskiego) oraz decydowała o szeregu jego wypowiedzi i reakcji jako
marszałka Sejmu.

Przedstawione tu przykłady obejmują tylko okres rządów PO-PSL i ledwie
sygnalizują rzeczywisty zakres tego groźnego zjawiska.
Bronisław Komorowski wielokrotnie udowadniał, że w sytuacji konfliktu
interesu polskiego z racją rosyjską, zajmuje pozycję rzecznika Rosjan. Tak
było w listopadzie 2008, gdy podczas wizyty prezydenta Kaczyńskiego w
Gruzji, Rosjanie ostrzelali konwój prezydencki. Znane słowa Komorowskiego -
„Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba
ślepego snajpera”, poza bezprzykładnym cynizmem i grubiaństwem zawierają
więcej niż kpinę wyrażoną przez kogoś, który nigdy nie narażał własnego
bezpieczeństwa. Winą za ostrzelanie prezydenckiego konwoju, Komorowski
obarczył bowiem Lecha Kaczyńskiego, a jedyną troską ówczesnego marszałka
Sejmu była obawa, iż „incydent będzie miał negatywny wpływ na stosunki
polsko-rosyjskie”.  Pytany wówczas - czy polskie władze powinny domagać się
wyjaśnień od strony rosyjskiej, Komorowski zdecydowanie oponował i
twierdził, że „trzeba zacząć zadawać pytania, idąc od siebie samych, to
znaczy najpierw muszą paść pytania do polskiego prezydenta, do jego
ochrony, do osób, które organizowały wizytę, odpowiadały za przebieg tej
wizyty. Potem, oczywiście, także do Gruzinów”. Taka reakcja - całkowicie
zgodna z ówczesną narracją Moskwy, stawiała polityka PO w roli rzecznika
interesów rosyjskich.

Podobną reakcję Komorowskiego można dostrzec w sprawie amerykańskiej tarczy
antyrakietowej. Z ujawnionej w Wikileaks depeszy ambasadora USA w Polsce
Victora Ashe z 7 maja 2009 roku, na uwagę zasługuje fragment, w którym
ambasador relacjonuje swoją rozmowę z politykami Platformy -Bronisławem
Komorowskim i Sławomirem Nowakiem. Ashe zanotował: „Marszałek Komorowski i
Nowak zgodnie wskazywali na to, że zgadzając się na lokalizację tarczy
antyrakietowej Polska zapłaciła „wysoką cenę” – szczególnie w relacjach z
innymi członkami UE i Rosją. Komorowski wyraził obawę, że po dwunastu
latach poprawy relacji Polska ponownie staje się rosyjskim celem – wysocy
rangą rosyjscy politycy grozili wymierzeniem w Polskę głowic nuklearnych,
podgrzewane są antypolskie nastroje wśród Rosjan i podejmowane działania
przeciwko polskim interesom na Ukrainie.”Z przebiegu rozmów można
wnioskować, że podstawowa troska Komorowskiego dotyczyła „przełamania
rosyjskich obiekcji w sprawie tarczy antyrakietowej”.Kilka miesięcy
później, w sierpniu 2009 roku Komorowski zasłynął jako gorący orędownik
„wyważonej” uchwały Sejmu w sprawie agresji sowieckiej na Polskę 17
września 1939 roku.

Dokument sejmowy, powstały pod auspicjami marszałka miał być (wg. jego
deklaracji) „bardzo wyważony, bardzo spokojny, niezadrażniający i
nierozdrapujący, tylko tonujący”. Głosy towarzyszy kremlowskich i prasy
moskiewskiej – „gdyby nie Armia Czerwona, to Polacy byliby dziś służącymi i
prostytutkami u Aryjczyków", "ta uchwała to taniec na kościach tych
Polaków, którzy razem z milionami Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów i
innych Europejczyków oddali życie w walce z faszyzmem"– świadczyły, że nie
docenili oni dobrej woli polityka PO. Nawet zachwyty Komorowskiego nad
listem Putina zamieszczonym w GW – nie znalazły uznania. Marszałek Sejmu
tak dalece zapędził się w peanach na cześć rosyjskiego premiera, że
antycypował wówczas oświadczenie rosyjskiego MSZ i zapewniał Polaków, że w
przemówieniu Putina - „znajduje się potwierdzenie autorstwa zbrodni
katyńskiej, jest potwierdzenie znaczenia dnia 1 września jako rozpoczęcia
wojny, jest potępienie paktu Ribbentrop-Mołotow” oraz gromko nawoływał "do
otwarcia na dialog i dyskusję". Zdaniem Komorowskiego jest tam „mowa o tym,
że powinniśmy dokonać wielkiej pracy, aby żyć zgodnie jako narody
sąsiadujące, a o to nam, Polakom, chodzi”.

Tuż przed zamachem smoleńskim,7 kwietnia 2010 roku mogliśmy dowiedzieć się,
co zdaniem Komorowski leży „w interesie nas wszystkich”. Oceniając
uroczystości w Katyniu z udziałem Putina, marszałek Sejmu zauważył –
„Jesteśmy bliżej pojednania na czym Polsce zawsze zależało”. I przekonywał
- „Putin zmienia punkt widzenia. Wcześniej akcentował dumę rosyjską, a
dzisiaj wyraźnie chce ustawić naród i siebie samego jako spadkobierców
dramatu, zbrodni dokonywanych na Rosjanach”. Zdaniem Komorowskiego –
„nadzieja jest w Rosji” , ponieważ „poza samym faktem, że Putin chciał tam
przyjechać, co zobaczyli widzowie rosyjscy, padły słowa, które są
nadzieją". Rozwinięciem tej myśli były słowa, które następnego dnia
Komorowski powiedział w wywiadzie dla TOK FM:

„W Rosji dojrzewa przekonanie, w Polsce też, że nie ma współpracy Rosja-UE
bez pojednania polsko-rosyjskiego. Mamy za sobą atrakcyjność UE jako
całości. Putin przecież nie z sentymentu przyjechał do Katynia. On
dostrzegł w tym interes rosyjski. Rosja robi to po to, bo chce bliższej
współpracy ze światem zachodnim. Nam też powinno na tym zależeć”.
Zwracam uwagę na te wypowiedzi, bo nie tylko wprowadzały one Polaków w
błąd, ale świadczyły, że Komorowski mocno zamykał oczy na rzeczywiste
intencje Rosjan. U polityka, to cecha więcej niż kompromitująca.
Kilka dni przed Smoleńskiem rząd Putina skierował bowiem do Trybunału w
Strasburgu odpowiedź na skargę rodzin oficerów zamordowanych w Katyniu.
Napisano tam m.in. - „Nie ma dowodu na to, iż Polaków zamordowano”.
Rosjanie odmówili również rehabilitacji ofiar, twierdząc, że „nie udało się
potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru
postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono.” Na początku kwietnia
2010 roku płk Putin stwierdził zaś - „zbrodnia katyńska była osobistą
zemstą Józefa Stalina za porażkę w wojnie polsko-bolszewickiej roku 1920”.
Tuż przed 10 kwietnia "Komsomolskaja Prawda” pisała - „Jeśli my powinniśmy
kajać się za Katyń, to Polacy mogliby przeprosić za śmierć tysięcy
jeńców-czerwonoarmistów.(…) W ostatnich latach stosunki Moskwy i Warszawy
niezmiennie się pogarszały, a sprawa katyńska do tej pory zatruwa stosunki
rosyjsko-polskie”. Jak rosyjska propaganda narzucała wspólną narrację
warszawsko-moskiewską, świadczy natomiast tytuł, jakim 13 kwietnia 2010
roku „Niezawisimaja Gazieta” opatrzyła swój artykuł o zamachu smoleńskim.
Brzmiał on - "Katyńska kość niezgody w relacjach Warszawy i Moskwy zostanie
pochowana razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim".
Jeśli ktoś jest zaskoczony, że w obecnej kampanii prezydenckiej Komorowski
ucieka od otwartej dyskusji, powinien pamiętać, że w maju 2010 roku było
tylko jedno miejsce, w którym polityk PO mógł czuć się bezpiecznie, mając
pewność, że nikt nie zada mu niewygodnych pytań. Przebywając wówczas w
Moskwie, pupil rosyjskich mediów zorganizował odważną „dyskusję z
internautami”. Polegała ona głownie na oczernianiu nieżyjącego prezydenta
Kaczyńskiego i atakowaniu jego brata. Pytany o ocenę tej prezydentury,
Komorowski perorował z Moskwy – „Wielokrotnie oceniałem ją krytycznie,
głównie w tych aspektach, które wiązały się z wpływem jego brata Jarosława
Kaczyńskiego. Niestety rozpoczął swoją kadencję w taki sposób, który
utrudnił mu występowanie w roli niezależnego prezydenta, bo od słynnego
złożenia raportu „panie prezesie, melduję wykonanie zadania”. To był zły
sygnał i złe tego skutki”. Na temat Jarosława Kaczyńskiego, piewca „zgody
budującej” stwierdził – „Już widać, że w roli czysto wyborczej pan Jarosław
Kaczyński ma się coraz lepiej" i zaapelował, by "nie nastroje żałobne po
katastrofie pod Smoleńskiem, ale merytoryczna ocena kandydatów powinna być
kluczem wyboru prezydenta RP".

Nie powinno dziwić, że natychmiast po objęciu przez Komorowskiego funkcji
p.o. prezydenta, stał się on faworytem rosyjskich mediów. „Komorowski nie
musi nawet robić kampanii. I wygra" - wieściła "Izwiestia". I zachwalała
-"liberał Komorowski ma image elastycznego i pragmatycznego polityka".
- „Z Polską, gdzie prezydentem jest pan Komorowski, a rządem kieruje pan
Donald Tusk, będzie się nam udawać, jak sądzę, znajdować punkty styczne i
porozumienie znacznie bardziej konsekwentnie i konstruktywnie niż działo
się to dotychczas w warunkach stałego współzawodnictwa prezydenta i rządu”
– cieszył się z wygranej Komorowskiego szef komisji spraw zagranicznych
Dumy Konstantin Kosaczow, zaś "Izwiestija” mogła tryumfalnie ogłosić -
„Wybranie na prezydenta pragmatyka Komorowskiego ustawiło wszystko na swoje
miejsca. Ideologicznie emocjonalna przesada epoki Kaczyńskiego dobiegła
końca".


CDN.

KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona