Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 3

KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 3

Data: 2015-05-09 22:53:41
Autor: Mark Woydak
KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 3

KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 3

Od kilku lat ośrodek belwederski stanowi centrum decyzyjne w sprawach
kluczowych dla bezpieczeństwa Polski. Wszystkie projekty zmian systemowych
w Siłach Zbrojnych, służbach specjalnych i przemyśle zbrojeniowym powstały
w środowisku Komorowskiego, lub były inspirowane przez Belweder. Trzeba
sięgnąć do opracowań gen. Kozieja z roku 2009 oraz tzw. rekomendacji
Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN), by dostrzec, że
„ projekty rządowe” zostały opracowane przez ludzi związanych z Belwederem.
 Wyjątkowa pozycja Komorowskiego została ustalona już na początku 2010
roku, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach doszło do nagłej rezygnacja
Tuska z ubiegania o prezydenturę i wystawienia kandydatury marszałka Sejmu.
Poznanie przyczyn tej rezygnacji pozwoliłoby dostrzec rzeczywisty układ sił
rządzących III RP. Potwierdzeniem pozycji byłego marszałka Sejmu były
wydarzenia po zamachu smoleńskim, gdy Komorowski w sposób bezwzględny
zawłaszczał prerogatywy prezydenckie i dokonywał przejęcia Kancelarii Lecha
Kaczyńskiego. Już tylko ta okoliczność powinna uświadomić, jak fałszywy
jest obraz „niezdarnego fajtłapy” i bezwolnego „strażnika żyrandola”,
budowany przez tzw. wolne media.

Wywołanie i eskalacja konfliktu wokół krzyża smoleńskiego ukazały z kolei
prawdziwe oblicze owego „konserwatysty”, zaś pierwsza inicjatywa
ustawodawcza – nowela ustawy o stanie wojennym i rozpoczęcie SPBN, dały
początek projektom legislacyjnym zmierzającym do budowy reżimu
prezydenckiego.Prorosyjskość Komorowskiego jest szczególnie widoczna w
obszarze spraw dotyczących bezpieczeństwa narodowego oraz projektów
politycznych forsowanych na arenie międzynarodowej Gdy w roku 2010
Komorowskiego niespodziewanie wyznał - "w porozumieniu z premierem jest już
przygotowywana strategia naszego wyjścia z NATO", stwierdzenie to wcale nie
musiało być językowym lapsusem. Już wówczas mogło wskazywać na plany
środowiska belwederskiego i zapowiadało istotne zmiany w obszarze
bezpieczeństwa narodowego.

Jeśli od niedawna Komorowski jest uznawany za polityka pronatowskiego i
proamerykańskiego, zawdzięczamy to wyłącznie skutecznej kampanii
propagandowej, realizowanej przez ośrodki III RP po agresji rosyjskiej na
Ukrainę. Rzeczywista aktywność lokatora Belwederu świadczy, że taka
orientacja byłaby zjawiskiem całkowicie fikcyjnym i równie wiarygodnym, jak
zapał, z jakim neofici z PZPR przeistoczyli się w piewców demokracji
europejskiej.Już pierwszy występ Komorowskiego na arenie międzynarodowej
ujawnił prawdziwe cele tej prezydentury.W listopadzie 2010 roku podczas
szczytu NATO w Lizbonie największą troską Bronisława Komorowskiego była
kwestia „zbliżenia” Rosja-NATO. „Polska w pełni popiera szukanie sposobu na
współpracę z Rosją, to jest w interesie sojuszu jako całości i w interesie
Polski. Współpraca polsko-rosyjska będzie elementem ułatwiającym lub nawet
warunkującym współpracę NATO-Rosja, bo my jesteśmy w sojuszu, Rosja nie” –
deliberował reprezentant III RP.

Komorowski uznał wówczas, iż szczyt sojuszu był "wyjątkowo udany i dobrze
przeprowadzony oraz zaowocował przyjęciem dokumentu absolutnie po myśli
Polski". Ponieważ wśród oficjalnych dokumentów, a w szczególności w tzw.
„Deklaracji Szczytu w Lizbonie” nie było żadnego stwierdzenia, który
uprawniałoby do takiej deklaracji, przyczyn zadowolenia Komorowskiego
należało poszukiwać w innym obszarze.Z wypowiedzi lokatora Belwederu,
opublikowanych wówczas na stronie prezydenckiej jasno wynikało, że
podstawową korzyść upatrywał on w zapowiedzi współpracy Rosja-NATO. „Sesja
Rady NATO-Rosja, z udziałem rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa,
otworzyła nowe perspektywy współpracy, mimo że obie strony dzielą niektóre
aspekty polityki międzynarodowej. Ujawniły się różne wrażliwości, ale
dominował ton szukania możliwości pogłębionej współpracy” – perorował
Komorowski. „Sojusz podkreślił chęć budowy systemu, który byłby w stanie
współpracować z systemem rosyjskim. Ze strony rosyjskiej padły słowa, które
świadczą o pełnym zrozumieniu dla takiego rozwiązania. Ze strony prezydenta
Miedwiediewa została złożona bardzo ważna deklaracja, że Rosja zaakceptuje
głębokość tej współpracy w zależności od propozycji sojuszu” – dodawał.
Peany na cześć Miedwiediewa przeplatały się z zapewnieniami o  „sukcesie
całego sojuszu i Polski”. Komorowski dowodził, że Polsce w sposób
szczególny zależało, aby sojusz nie zamieniał się w organizację
bezpieczeństwa na całym świecie, ale „by utrzymał spoistość w sprawach
podstawowych, czyli w sprawach zdolności do obrony terytorium krajów
członkowskich”.

 - „My jesteśmy krajem na krawędzi systemu natowskiego i w sposób
szczególny musimy o to zabiegać” - twierdził Komorowski. Jego zdaniem – nie
było żadnej sprzeczności „między dbałością o zwartość i sprawność sojuszu
obronnego a otwarciem na zewnątrz i szukaniem partnerskich rozwiązań także
z krajami spoza sojuszu”. W sposób zadziwiający koncepcja Komorowskiego
była całkowicie zgodna z projektem tzw. sektorowej obrony przeciwrakietowej
przedstawionym przez Dmitrija Miedwiediewa podczas posiedzenia Rady
NATO-Rosja w Lizbonie.  Koncepcja ta zakładała roztoczenie przez Federację
Rosyjską „parasola antyrakietowego” nad Europą. Relacjonujący ten pomysł
dziennik "Kommiersant" twierdził, iż Miedwiediew zaproponował NATO
zbudowanie takiego wspólnego systemu obrony przeciwrakietowej, w którym
Rosja będzie chronić Europę przed ewentualnym zagrożeniem rakietowym w
zamian za analogiczne zobowiązanie Zachodu.Rosyjski projekt dobitnie
przedstawił Paweł Zołotariow - wicedyrektor Instytutu Stanów Zjednoczonych
i Kanady Rosyjskiej Akademii Nauk, stwierdzając:

„Chodzi o to, że każde państwo bądź przymierze posiada własne środki obrony
przeciwrakietowej, czyli może odpowiadać za obronę określonej części
przestrzeni powietrznej. (…) Czyli każdy ponosi odpowiedzialność za
bezpieczeństwo na własnym terenie”. Niewykluczone, że ówczesne deklaracje
lokatora Belwederu zmierzały do uczynienia z naszego kraju swoistego
„poligonu” w zakresie przyszłych relacji NATO-Rosja. Dwa lata później, w
roku 2012 płk Putin zaproponował budowę wspólnego systemu obrony i udział w
finansowaniu projektu. Na szczycie państw G20 w Meksyku prezydent Rosji
oświadczył, że jego kraj „dopuszcza tylko wspólne prace nad tarczą
antyrakietową” i zapowiedział, że „sytuacja może zmienić się radykalnie
tylko wówczas, gdy Stany Zjednoczone zgodzą się z naszą propozycją, według
której Rosja, Europa i USA powinny być równoprawnymi partnerami w tym
procesie".

Warto pamiętać, że późniejsze projekty bezpieczeństwa powstałe w ramach
tzw. doktryny Komorowskiego, a zwłaszcza deklaracja w sprawie budowy
„polskiej tarczy antyrakietowej” wychodziły naprzeciw oczekiwaniom Kremla i
były zgodne z pomysłami rosyjskimi. Komorowski wielokrotnie podkreślał, że
za amerykańską tarczę musielibyśmy zapłacić „zbyt wysoką cenę” i był
zwolennikiem budowy „systemu natowskiego” z „polską częścią tarczy NATO”.
Nie mogło zatem dziwić, że natychmiast po ujawnieniu surrealistycznych
założeń owej „doktryny”, intencje Komorowskiego zostały trafnie odczytane
przez rosyjskie media. W roku 2012 tuba Kremla „Głos Rosji”  podkreślał, że
Komorowski proponując „zbudowanie w kraju własnego systemu obrony
przeciwrakietowej” jednocześnie „uznał za błąd udzielenie przez Polskę
zgody na budowę europejskiego systemu obrony przeciwrakietowej z
rozmieszczeniem na jej terytorium 10 rakiet przeciwlotniczych”. Rezygnacja
z amerykańskiej tarczy oraz pomysł budowania „własnego potencjału
obronnego” ucieszyły nie tylko Moskwę. Zapewne niewiele osób pamięta, ale
orędownikiem takiego projektu była również Angela Merkel, która już w roku
2007 przed przyjazdem do Polski, namawiała nas do „budowania tarczy
antyrakietowej w ramach NATO” i apelowała o „otwartą dyskusję z Rosją”.
Problem polegał na tym, że „tarcza natowska” była wówczas dopiero w fazie
prac koncepcyjnych i nic nie wskazywało, by została zrealizowana.
Niemieckie starania, aby Polska „zaczekała” na NATO korelowały z głosem
rosyjskich generałów, straszących nas atakami nuklearnymi za przyjęcie
amerykańskiej oferty. Co ciekawe -  tarcza natowska, nie wywoływała już tak
histerycznych reakcji Moskwy.

Nietrudno było zrozumieć, że rosyjska strategia (usilnie wspierana przez
Berlin i Paryż) dotyczyła przede wszystkim utrącenia projektu amerykańskiej
tarczy i miała na celu ograniczenie obecności USA w Europie.
Rezygnacja z tego projektu otworzyła drogę do przeorientowania polityki
zagranicznej III RP i była pierwszym czynnikiem decydującym o powierzeniu
Polsce roli rosyjskiego "konia trojańskiego". Intencje Rosji w tym zakresie
najpełniej wyraził Fiodor Łukianow redaktor naczelny prokremlowskiego pisma
"Rosja w Globalnej Polityce", pisząc w roku 2010 - "Jeśli nie będzie dużych
błędów z rosyjskiej strony, to stosunki między Rosją i Polska będą co raz
bardziej pragmatyczne. To jest wygodne dla Rosji gdyż Polska przez długi
czas była główna przeszkodą dla realizacji europejskiej polityki Rosji ".
Bronisław Komorowski ma wyjątkowe zasługi w realizacji tej polityki. Jest
on m.in. autorem pomysłu zaproszenia Rosji do tzw. Trójkąta Weimarskiego i
uczynienia „ożywczego „czworokąta”, z tego martwego tworu. Pomysł miał
oczywisty związek z planami włączenia Rosji w decyzje dotyczące spraw
Europy.

Za surrealistyczną ideą oparcia bezpieczeństwa Polski na fundamencie
„własnego potencjału”, skrywała się całkiem trzeźwa intencja dezintegracji
Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wiele z działań reżimu III RP – by wspomnieć
utworzenie pod patronatem Niemiec i Francji tzw. Wyszehradzkiej Grupy
Bojowej, jako reakcji państw "zawiedzionych i niezadowolonych" z
dotychczasowej współpracy w ramach Sojuszu - służyło temu celowi. Zawarty w
„doktrynie Komorowskiego” zamysł „usamodzielnienia systemu bezpieczeństwa
narodowego” sygnalizował zmianę dotychczasowych priorytetów lub zapowiadał
kroki w kierunku osłabienia więzi  z NATO.Za politycznymi deklaracjami
podążały konkretne decyzje i od czasu prezydentury Komorowskiego można
zaobserwować wyraźne przyspieszenie  "partnerskiej współpracy z krajami
spoza sojuszu". Pod koniec czerwca 2010 informowano o podpisaniu umowy o
współpracy wojskowej z przedstawicielem jednej z "partnerskiej armii".
Mianowany przez Komorowskiego nowy szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław
Cieniuch spotkał się wówczas z szefem Sztabu Generalnego Białorusi gen.
Tichonowskim, zaś przedmiotem współpracy stało się. "planowanie,
prowadzenie i obserwacja ćwiczeń, a także szkolenie wojsk i dowództw oraz
wykorzystanie poligonów".

W sierpniu 2010 zawitał do Warszawy szef rosyjskiego Sztabu Generalnego
gen. Nikołaj Makarow. Gen. Cieniuch zaproponował wówczas Rosjanom "wymianę
doświadczenia w sferze unowocześnienia sił zbrojnych i nawiązanie roboczych
stosunków między wojskowymi pododdziałami Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych
oraz Marynarki Wojennej, dyslokowanych w przygranicznych rejonach".
Zaplanowano także prowadzenie i obserwację wspólnych ćwiczeń, oraz
szkolenie wojsk i dowództw.Na obchody 20-lecia prezydenckiego BBN
zaproszono sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaja
Patruszewa. Nawet rządowe media nie chwaliły się wówczas podpisaniem "Planu
współpracy między Biurem Bezpieczeństwa Narodowego i Aparatem Rady
Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej na lata 2011-2012", a jeszcze mniej
mówiono o spotkaniu Patruszewa z ministrem obrony narodowej Klichem,
podczas którego "omawiano warunki współpracy przygranicznych jednostek
wojskowych i Marynarki Wojennej w przypadku wystąpienia różnego rodzaju
sytuacji kryzysowych".Pod koniec 2011 roku Wojsko Polskie odnalazło kolejną
"partnerską armię". Nastąpiło to w Pekinie, gdzie dowódca Wojsk Lądowych
gen. Zbigniew Głowienka spotkał się z chińskim ministrem obrony Liang
Guanglie. Chińska agencja Xinhua poinformowała, że "w trakcie rozmowy obie
strony zobowiązały się do zwiększenia współpracy militarnej". Minister
Liang zapewnił zaś polskiego gościa, iż "chińskie siły zbrojne są skłonne
zwiększyć pragmatyczną współpracę z Wojskiem Polskim i dążyć do wyniesienia
wzajemnych stosunków na wyższy poziom". Towarzyszom chińskim musiały
spodobać się ciepłe słowa gen. Głowienki, który pogratulował Chinom
"osiągnięć na drodze rozwoju" i zapewnił, że "Wojsko Polskie jest otwarte
na rozszerzenie wymiany i zacieśnienie współpracy ze stroną chińską"
wyznając przy tym, iż "doświadczenia Chin w zakresie budowania armii są
wartościowe i Polska powinna z nich skorzystać".

Kulminacja procesu "partnerskiej współpracy" nastąpiła w grudniu 2011 roku
w Moskwie, gdzie na zaproszenie Rosjan udał się z wizytą szef Sztabu
Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch. W komunikacie MON, przypominającym
mocno retorykę komunistyczną stwierdzono, iż "6 grudnia br., szefowie
sztabów Polski i Federacji Rosyjskiej odbyli dwustronne rozmowy. Podczas
spotkania omówiono perspektywy aktywizacji dwustronnej współpracy
wojskowej, wymieniono informacje na temat zmian wprowadzanych w siłach
zbrojnych obu państw, a także dokonano przeglądu możliwości współpracy
szkoleniowej w zakresie kształcenia oficerów oraz przygotowania
pododdziałów do udziału w operacjach i misjach". Poinformowano wówczas, że
"w ostatnich dwóch latach przeprowadzono jeszcze kilka (cztery) spotkań
między wysokimi przedstawicielami wojskowymi, w trakcie których obie strony
potwierdzały zamiar kontynuowania współpracy i zacieśniania wzajemnych
kontaktów wojskowych", zaś gen Cieniuch potwierdził - "jesteśmy
zainteresowani współpracą wojskową z Siłami Zbrojnymi Federacji Rosyjskiej
i dostrzegamy szereg możliwych jej płaszczyzn".

Z przekazu rosyjskich mediów wiemy, że z wizyty polskich gości zadowolony
był szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR generał armii Nikołaj Makarow.
"W ostatnich latach stosunki Rosji i Polski we wszystkich dziedzinach, w
tym także w politycznej i wojskowo-techniczne, były napięte, lecz od czasu
ostatniej wizyty w Warszawie udało się je zepchnąć z martwego punktu." -
uznał Makarow i dodał, że "nadszedł ten okres, w którym powinniśmy stworzyć
punkty wyjściowe, gdyż jesteśmy sąsiednimi państwami, musimy więc
koegzystować ze sobą w warunkach przyjaźni i zrozumienia wzajemnego".
Makarow poinformował, że w trakcie przeprowadzonych negocjacji  -"dowódcy
wojskowi dwóch krajów sprecyzowali wspólne akcje, jakie armie Rosji i
Polski planują przeprowadzić w okresie od 2012 do 2014 roku". Omówiono
również "zagadnienia, dotyczące rozmieszczenia europejskiego systemu obrony
przeciwrakietowej" , zaś deklarację gen Cieniucha - "dziś jesteśmy gotowi
do omawiania wszystkich skomplikowanych zagadnień" - powitano z radością.
W tym samym czasie, w kremlowskim organie "Moskowskij Komsomolec”
zastanawiano się - "czy Polska i Rosja mogą być już na zawsze słowiańskimi
siostrami". Konkluzja rosyjskiej zawierała arcyważne stwierdzenie, przyjęte
wkrótce jako fundament belwederskiej strategii bezpieczeństwa narodowego -
"prawdziwe pojednanie będzie możliwe, gdy przyjmiemy siebie nie takimi,
jakimi byśmy chcieli, żeby była ta druga strona, ale takimi jakimi naprawdę
jesteśmy".

Data: 2015-05-10 08:22:37
Autor: Mark Woydak
KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 3
WON PODSZYWACZU I CIOTO !!!


Path: news.albasani.net!eternal-september.org!feeder.eternal-september.org!mx02.eternal-september.org!.POSTED!not-for-mail
From: Mark Woydak <mark.woydak@forest.de>
Newsgroups: pl.soc.polityka
Subject: KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY =?utf-8?Q?=E2=80=93?= 4
Date: Sat, 9 May 2015 22:53:47 -0500
Organization: Precz z PO i mafia tuska
Lines: 251
Message-ID: <dmf8yyuyn36k.9txkcqtozp1w.dlg@40tude.net>
Reply-To: mark.woydak@forest.gmx.de
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="utf-8"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Injection-Info: mx02.eternal-september.org; posting-host="5703aab575cb57cd9dcc8075b1719e43";
 logging-data="21510"; mail-complaints-to="abuse@eternal-september.org"; posting-account="U2FsdGVkX18Up/vVTYZ8l2aG2vGiFwPK"
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Cancel-Lock: sha1:IfXht1+7/Lj/pUhATRaAYEu7K/8=
Xref: news.albasani.net pl.soc.polityka:1009374





MW


Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:1gcb0uboiln1t$.trkrant9azwn$.dlg40tude.net...

KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 3

Od kilku lat ośrodek belwederski stanowi centrum decyzyjne w sprawach
kluczowych dla bezpieczeństwa Polski. Wszystkie projekty zmian systemowych
w Siłach Zbrojnych, służbach specjalnych i przemyśle zbrojeniowym powstały
w środowisku Komorowskiego, lub były inspirowane przez Belweder. Trzeba
sięgnąć do opracowań gen. Kozieja z roku 2009 oraz tzw. rekomendacji
Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN), by dostrzec, że
„ projekty rządowe” zostały opracowane przez ludzi związanych z Belwederem.
Wyjątkowa pozycja Komorowskiego została ustalona już na początku 2010
roku, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach doszło do nagłej rezygnacja
Tuska z ubiegania o prezydenturę i wystawienia kandydatury marszałka Sejmu.
Poznanie przyczyn tej rezygnacji pozwoliłoby dostrzec rzeczywisty układ sił
rządzących III RP. Potwierdzeniem pozycji byłego marszałka Sejmu były
wydarzenia po zamachu smoleńskim, gdy Komorowski w sposób bezwzględny
zawłaszczał prerogatywy prezydenckie i dokonywał przejęcia Kancelarii Lecha
Kaczyńskiego. Już tylko ta okoliczność powinna uświadomić, jak fałszywy
jest obraz „niezdarnego fajtłapy” i bezwolnego „strażnika żyrandola”,
budowany przez tzw. wolne media.

Wywołanie i eskalacja konfliktu wokół krzyża smoleńskiego ukazały z kolei
prawdziwe oblicze owego „konserwatysty”, zaś pierwsza inicjatywa
ustawodawcza – nowela ustawy o stanie wojennym i rozpoczęcie SPBN, dały
początek projektom legislacyjnym zmierzającym do budowy reżimu
prezydenckiego.Prorosyjskość Komorowskiego jest szczególnie widoczna w
obszarze spraw dotyczących bezpieczeństwa narodowego oraz projektów
politycznych forsowanych na arenie międzynarodowej Gdy w roku 2010
Komorowskiego niespodziewanie wyznał - "w porozumieniu z premierem jest już
przygotowywana strategia naszego wyjścia z NATO", stwierdzenie to wcale nie
musiało być językowym lapsusem. Już wówczas mogło wskazywać na plany
środowiska belwederskiego i zapowiadało istotne zmiany w obszarze
bezpieczeństwa narodowego.

Jeśli od niedawna Komorowski jest uznawany za polityka pronatowskiego i
proamerykańskiego, zawdzięczamy to wyłącznie skutecznej kampanii
propagandowej, realizowanej przez ośrodki III RP po agresji rosyjskiej na
Ukrainę. Rzeczywista aktywność lokatora Belwederu świadczy, że taka
orientacja byłaby zjawiskiem całkowicie fikcyjnym i równie wiarygodnym, jak
zapał, z jakim neofici z PZPR przeistoczyli się w piewców demokracji
europejskiej.Już pierwszy występ Komorowskiego na arenie międzynarodowej
ujawnił prawdziwe cele tej prezydentury.W listopadzie 2010 roku podczas
szczytu NATO w Lizbonie największą troską Bronisława Komorowskiego była
kwestia „zbliżenia” Rosja-NATO. „Polska w pełni popiera szukanie sposobu na
współpracę z Rosją, to jest w interesie sojuszu jako całości i w interesie
Polski. Współpraca polsko-rosyjska będzie elementem ułatwiającym lub nawet
warunkującym współpracę NATO-Rosja, bo my jesteśmy w sojuszu, Rosja nie” –
deliberował reprezentant III RP.

Komorowski uznał wówczas, iż szczyt sojuszu był "wyjątkowo udany i dobrze
przeprowadzony oraz zaowocował przyjęciem dokumentu absolutnie po myśli
Polski". Ponieważ wśród oficjalnych dokumentów, a w szczególności w tzw.
„Deklaracji Szczytu w Lizbonie” nie było żadnego stwierdzenia, który
uprawniałoby do takiej deklaracji, przyczyn zadowolenia Komorowskiego
należało poszukiwać w innym obszarze.Z wypowiedzi lokatora Belwederu,
opublikowanych wówczas na stronie prezydenckiej jasno wynikało, że
podstawową korzyść upatrywał on w zapowiedzi współpracy Rosja-NATO. „Sesja
Rady NATO-Rosja, z udziałem rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa,
otworzyła nowe perspektywy współpracy, mimo że obie strony dzielą niektóre
aspekty polityki międzynarodowej. Ujawniły się różne wrażliwości, ale
dominował ton szukania możliwości pogłębionej współpracy” – perorował
Komorowski. „Sojusz podkreślił chęć budowy systemu, który byłby w stanie
współpracować z systemem rosyjskim. Ze strony rosyjskiej padły słowa, które
świadczą o pełnym zrozumieniu dla takiego rozwiązania. Ze strony prezydenta
Miedwiediewa została złożona bardzo ważna deklaracja, że Rosja zaakceptuje
głębokość tej współpracy w zależności od propozycji sojuszu” – dodawał.
Peany na cześć Miedwiediewa przeplatały się z zapewnieniami o  „sukcesie
całego sojuszu i Polski”. Komorowski dowodził, że Polsce w sposób
szczególny zależało, aby sojusz nie zamieniał się w organizację
bezpieczeństwa na całym świecie, ale „by utrzymał spoistość w sprawach
podstawowych, czyli w sprawach zdolności do obrony terytorium krajów
członkowskich”.

- „My jesteśmy krajem na krawędzi systemu natowskiego i w sposób
szczególny musimy o to zabiegać” - twierdził Komorowski. Jego zdaniem – nie
było żadnej sprzeczności „między dbałością o zwartość i sprawność sojuszu
obronnego a otwarciem na zewnątrz i szukaniem partnerskich rozwiązań także
z krajami spoza sojuszu”. W sposób zadziwiający koncepcja Komorowskiego
była całkowicie zgodna z projektem tzw. sektorowej obrony przeciwrakietowej
przedstawionym przez Dmitrija Miedwiediewa podczas posiedzenia Rady
NATO-Rosja w Lizbonie.  Koncepcja ta zakładała roztoczenie przez Federację
Rosyjską „parasola antyrakietowego” nad Europą. Relacjonujący ten pomysł
dziennik "Kommiersant" twierdził, iż Miedwiediew zaproponował NATO
zbudowanie takiego wspólnego systemu obrony przeciwrakietowej, w którym
Rosja będzie chronić Europę przed ewentualnym zagrożeniem rakietowym w
zamian za analogiczne zobowiązanie Zachodu.Rosyjski projekt dobitnie
przedstawił Paweł Zołotariow - wicedyrektor Instytutu Stanów Zjednoczonych
i Kanady Rosyjskiej Akademii Nauk, stwierdzając:

„Chodzi o to, że każde państwo bądź przymierze posiada własne środki obrony
przeciwrakietowej, czyli może odpowiadać za obronę określonej części
przestrzeni powietrznej. (…) Czyli każdy ponosi odpowiedzialność za
bezpieczeństwo na własnym terenie”. Niewykluczone, że ówczesne deklaracje
lokatora Belwederu zmierzały do uczynienia z naszego kraju swoistego
„poligonu” w zakresie przyszłych relacji NATO-Rosja. Dwa lata później, w
roku 2012 płk Putin zaproponował budowę wspólnego systemu obrony i udział w
finansowaniu projektu. Na szczycie państw G20 w Meksyku prezydent Rosji
oświadczył, że jego kraj „dopuszcza tylko wspólne prace nad tarczą
antyrakietową” i zapowiedział, że „sytuacja może zmienić się radykalnie
tylko wówczas, gdy Stany Zjednoczone zgodzą się z naszą propozycją, według
której Rosja, Europa i USA powinny być równoprawnymi partnerami w tym
procesie".

Warto pamiętać, że późniejsze projekty bezpieczeństwa powstałe w ramach
tzw. doktryny Komorowskiego, a zwłaszcza deklaracja w sprawie budowy
„polskiej tarczy antyrakietowej” wychodziły naprzeciw oczekiwaniom Kremla i
były zgodne z pomysłami rosyjskimi. Komorowski wielokrotnie podkreślał, że
za amerykańską tarczę musielibyśmy zapłacić „zbyt wysoką cenę” i był
zwolennikiem budowy „systemu natowskiego” z „polską częścią tarczy NATO”.
Nie mogło zatem dziwić, że natychmiast po ujawnieniu surrealistycznych
założeń owej „doktryny”, intencje Komorowskiego zostały trafnie odczytane
przez rosyjskie media. W roku 2012 tuba Kremla „Głos Rosji”  podkreślał, że
Komorowski proponując „zbudowanie w kraju własnego systemu obrony
przeciwrakietowej” jednocześnie „uznał za błąd udzielenie przez Polskę
zgody na budowę europejskiego systemu obrony przeciwrakietowej z
rozmieszczeniem na jej terytorium 10 rakiet przeciwlotniczych”. Rezygnacja
z amerykańskiej tarczy oraz pomysł budowania „własnego potencjału
obronnego” ucieszyły nie tylko Moskwę. Zapewne niewiele osób pamięta, ale
orędownikiem takiego projektu była również Angela Merkel, która już w roku
2007 przed przyjazdem do Polski, namawiała nas do „budowania tarczy
antyrakietowej w ramach NATO” i apelowała o „otwartą dyskusję z Rosją”.
Problem polegał na tym, że „tarcza natowska” była wówczas dopiero w fazie
prac koncepcyjnych i nic nie wskazywało, by została zrealizowana.
Niemieckie starania, aby Polska „zaczekała” na NATO korelowały z głosem
rosyjskich generałów, straszących nas atakami nuklearnymi za przyjęcie
amerykańskiej oferty. Co ciekawe -  tarcza natowska, nie wywoływała już tak
histerycznych reakcji Moskwy.

Nietrudno było zrozumieć, że rosyjska strategia (usilnie wspierana przez
Berlin i Paryż) dotyczyła przede wszystkim utrącenia projektu amerykańskiej
tarczy i miała na celu ograniczenie obecności USA w Europie.
Rezygnacja z tego projektu otworzyła drogę do przeorientowania polityki
zagranicznej III RP i była pierwszym czynnikiem decydującym o powierzeniu
Polsce roli rosyjskiego "konia trojańskiego". Intencje Rosji w tym zakresie
najpełniej wyraził Fiodor Łukianow redaktor naczelny prokremlowskiego pisma
"Rosja w Globalnej Polityce", pisząc w roku 2010 - "Jeśli nie będzie dużych
błędów z rosyjskiej strony, to stosunki między Rosją i Polska będą co raz
bardziej pragmatyczne. To jest wygodne dla Rosji gdyż Polska przez długi
czas była główna przeszkodą dla realizacji europejskiej polityki Rosji ".
Bronisław Komorowski ma wyjątkowe zasługi w realizacji tej polityki. Jest
on m.in. autorem pomysłu zaproszenia Rosji do tzw. Trójkąta Weimarskiego i
uczynienia „ożywczego „czworokąta”, z tego martwego tworu. Pomysł miał
oczywisty związek z planami włączenia Rosji w decyzje dotyczące spraw
Europy.

Za surrealistyczną ideą oparcia bezpieczeństwa Polski na fundamencie
„własnego potencjału”, skrywała się całkiem trzeźwa intencja dezintegracji
Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wiele z działań reżimu III RP – by wspomnieć
utworzenie pod patronatem Niemiec i Francji tzw. Wyszehradzkiej Grupy
Bojowej, jako reakcji państw "zawiedzionych i niezadowolonych" z
dotychczasowej współpracy w ramach Sojuszu - służyło temu celowi. Zawarty w
„doktrynie Komorowskiego” zamysł „usamodzielnienia systemu bezpieczeństwa
narodowego” sygnalizował zmianę dotychczasowych priorytetów lub zapowiadał
kroki w kierunku osłabienia więzi  z NATO.Za politycznymi deklaracjami
podążały konkretne decyzje i od czasu prezydentury Komorowskiego można
zaobserwować wyraźne przyspieszenie  "partnerskiej współpracy z krajami
spoza sojuszu". Pod koniec czerwca 2010 informowano o podpisaniu umowy o
współpracy wojskowej z przedstawicielem jednej z "partnerskiej armii".
Mianowany przez Komorowskiego nowy szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław
Cieniuch spotkał się wówczas z szefem Sztabu Generalnego Białorusi gen.
Tichonowskim, zaś przedmiotem współpracy stało się. "planowanie,
prowadzenie i obserwacja ćwiczeń, a także szkolenie wojsk i dowództw oraz
wykorzystanie poligonów".

W sierpniu 2010 zawitał do Warszawy szef rosyjskiego Sztabu Generalnego
gen. Nikołaj Makarow. Gen. Cieniuch zaproponował wówczas Rosjanom "wymianę
doświadczenia w sferze unowocześnienia sił zbrojnych i nawiązanie roboczych
stosunków między wojskowymi pododdziałami Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych
oraz Marynarki Wojennej, dyslokowanych w przygranicznych rejonach".
Zaplanowano także prowadzenie i obserwację wspólnych ćwiczeń, oraz
szkolenie wojsk i dowództw.Na obchody 20-lecia prezydenckiego BBN
zaproszono sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaja
Patruszewa. Nawet rządowe media nie chwaliły się wówczas podpisaniem "Planu
współpracy między Biurem Bezpieczeństwa Narodowego i Aparatem Rady
Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej na lata 2011-2012", a jeszcze mniej
mówiono o spotkaniu Patruszewa z ministrem obrony narodowej Klichem,
podczas którego "omawiano warunki współpracy przygranicznych jednostek
wojskowych i Marynarki Wojennej w przypadku wystąpienia różnego rodzaju
sytuacji kryzysowych".Pod koniec 2011 roku Wojsko Polskie odnalazło kolejną
"partnerską armię". Nastąpiło to w Pekinie, gdzie dowódca Wojsk Lądowych
gen. Zbigniew Głowienka spotkał się z chińskim ministrem obrony Liang
Guanglie. Chińska agencja Xinhua poinformowała, że "w trakcie rozmowy obie
strony zobowiązały się do zwiększenia współpracy militarnej". Minister
Liang zapewnił zaś polskiego gościa, iż "chińskie siły zbrojne są skłonne
zwiększyć pragmatyczną współpracę z Wojskiem Polskim i dążyć do wyniesienia
wzajemnych stosunków na wyższy poziom". Towarzyszom chińskim musiały
spodobać się ciepłe słowa gen. Głowienki, który pogratulował Chinom
"osiągnięć na drodze rozwoju" i zapewnił, że "Wojsko Polskie jest otwarte
na rozszerzenie wymiany i zacieśnienie współpracy ze stroną chińską"
wyznając przy tym, iż "doświadczenia Chin w zakresie budowania armii są
wartościowe i Polska powinna z nich skorzystać".

Kulminacja procesu "partnerskiej współpracy" nastąpiła w grudniu 2011 roku
w Moskwie, gdzie na zaproszenie Rosjan udał się z wizytą szef Sztabu
Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch. W komunikacie MON, przypominającym
mocno retorykę komunistyczną stwierdzono, iż "6 grudnia br., szefowie
sztabów Polski i Federacji Rosyjskiej odbyli dwustronne rozmowy. Podczas
spotkania omówiono perspektywy aktywizacji dwustronnej współpracy
wojskowej, wymieniono informacje na temat zmian wprowadzanych w siłach
zbrojnych obu państw, a także dokonano przeglądu możliwości współpracy
szkoleniowej w zakresie kształcenia oficerów oraz przygotowania
pododdziałów do udziału w operacjach i misjach". Poinformowano wówczas, że
"w ostatnich dwóch latach przeprowadzono jeszcze kilka (cztery) spotkań
między wysokimi przedstawicielami wojskowymi, w trakcie których obie strony
potwierdzały zamiar kontynuowania współpracy i zacieśniania wzajemnych
kontaktów wojskowych", zaś gen Cieniuch potwierdził - "jesteśmy
zainteresowani współpracą wojskową z Siłami Zbrojnymi Federacji Rosyjskiej
i dostrzegamy szereg możliwych jej płaszczyzn".

Z przekazu rosyjskich mediów wiemy, że z wizyty polskich gości zadowolony
był szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR generał armii Nikołaj Makarow.
"W ostatnich latach stosunki Rosji i Polski we wszystkich dziedzinach, w
tym także w politycznej i wojskowo-techniczne, były napięte, lecz od czasu
ostatniej wizyty w Warszawie udało się je zepchnąć z martwego punktu." -
uznał Makarow i dodał, że "nadszedł ten okres, w którym powinniśmy stworzyć
punkty wyjściowe, gdyż jesteśmy sąsiednimi państwami, musimy więc
koegzystować ze sobą w warunkach przyjaźni i zrozumienia wzajemnego".
Makarow poinformował, że w trakcie przeprowadzonych negocjacji  -"dowódcy
wojskowi dwóch krajów sprecyzowali wspólne akcje, jakie armie Rosji i
Polski planują przeprowadzić w okresie od 2012 do 2014 roku". Omówiono
również "zagadnienia, dotyczące rozmieszczenia europejskiego systemu obrony
przeciwrakietowej" , zaś deklarację gen Cieniucha - "dziś jesteśmy gotowi
do omawiania wszystkich skomplikowanych zagadnień" - powitano z radością.
W tym samym czasie, w kremlowskim organie "Moskowskij Komsomolec”
zastanawiano się - "czy Polska i Rosja mogą być już na zawsze słowiańskimi
siostrami". Konkluzja rosyjskiej zawierała arcyważne stwierdzenie, przyjęte
wkrótce jako fundament belwederskiej strategii bezpieczeństwa narodowego -
"prawdziwe pojednanie będzie możliwe, gdy przyjmiemy siebie nie takimi,
jakimi byśmy chcieli, żeby była ta druga strona, ale takimi jakimi naprawdę
jesteśmy".



KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 3

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona