Data: 2012-01-20 18:55:55 | |
Autor: Obserwator | |
KOMU KOMOROWSKI MELDUJE WYKONANIE ZADAN? | |
Dlaczego Komorowski jako prezydent panstwa, spsotyka sie potajemnie z przestepcami, zbrodniarzami i podrzednymi urzednikami rosyjskimi? Dlaczego sie nie szanuje? W tych spotkaniach Komorowskiego trudno nie zauważyć pewnej prawidłowości. Wszystkie miały charakter tajny, we wszystkich wzięli udział Rosjanie zamieszani w katastrofę Smoleńską lub w jej wyjaśnienie albo inne szemrane towarzystwo (patrz – syn dyktatora, znienawidzonego przez cały Zachód i popieranego przez Wschód). W dodatku kolejne rozmowy miały miejsce mniej więcej co pół roku. Wygląda to tak, jakby prezydent Polski prowadził własną zakulisową politykę i chciał ukryć przed opinią publiczną jakieś informacje. Międzylądowanie i spotkanie W grudniu 2011 roku prezydent Komorowski udał się do Chin. Właściwie nie wiadomo po co (może załatwiał ekipy do budowy autostrad), bo jak dotychczas szczególnych więzi gospodarczych Polska z „państwem środka” nie miała. Spotkania, do których doszło podczas tej wizyty zostały potraktowane w mediach bardzo po macoszemu. Jeszcze mniej miejsca Kancelaria Prezydenta i zaprzyjaźnione z nią media poświęciły trasie podróży głowy państwa. W samym locie nie byłoby nic ciekawego, gdyby nie fakt, że odbywał się on z międzylądowaniami w Rosji. Co więcej – w czasie owych międzylądowań prezydent odbył przynajmniej jedno spotkanie z rosyjskim oficjelem. Prezydent udał się do odległego o 6900 km Pekinu samolotem Embraer 175, którego zasięg lotu wynosi tylko 3700 km (nawiasem mówiąc, jest on trzykrotnie niższy od zasięgu maszyn, które powinny przewozić VIPów). Międzylądowania w Rosji były więc „uzasadnione technicznie”. Powstaje jednak jedno „ale” – spotkania, do których doszło w ich trakcie. Oto 17 grudnia 2011 roku, w czasie przelotu do Pekinu prezydencki samolot wylądował w Jekaterynburgu, gdzie Komorowski, na osobności, spotkał się z Aleksandrem Charłowem, ministrem współpracy gospodarczej z zagranicą obwodu swierdłowskiego. Charłow jest politykiem związanym ze środowiskiem Władimira Putnia a „przy okazji” także absolwentem szkoły wojskowej w Kijowie. Miesiąc wcześniej, w listopadzie 2011 roku Charłow został odznaczony medalem „Za osiągnięcia w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego” za pomoc w organizacji międzynarodowej konferencji ws. bezpieczeństwa. Konferencja ta odbyła się z udziałem byłego szefa FSB Nikołaja Pastuszewa oraz gen. Stanisława Kozieja – szefa BBN. O spotkaniu Komorowskiego z Charłowem poinformowały tylko rosyjskie portale internetowe, które napisały, że jego przedmiotem była współpraca gospodarcza pomiędzy Polską a obwodem swierdłowskim. Wynika z tego, że prezydent Rzeczypospolitej Polskiej załatwia interesy z lokalnym ministrem Putina. W dodatku obwód swierdłowski, położony na granicy Europy i Azji, na Uralu, jest oddalony od Polski o tysiące kilometrów. Dlaczego z tamtejszym, lokalnym ministrem spotyka się prezydent? Czyżby z powodu „wojskowej” przeszłości ministra i jego prawdziwej „specjalizacji”? Po tym spotkaniu Komorowski poleciał dalej… do Irkucka na Syberii. Tam znowu odbyło się międzylądowanie, tym razem uzasadnione koniecznością wypoczynku załogi. Informacji na temat tego, czy w Irkucku też doszło do jakiegoś spotkania Komorowskiego brak. Identyczne międzylądowania miały miejsce, gdy prezydent z Chin wracał. I znowu – żadnych szczegółów. O co chodzi? Oczywiście, skoro polskiego państwa nie stać na wynajęcie samolotu, którego zasięg umożliwiałby przelot bez międzylądowań, ani na zabranie na pokład załogi, która mogłaby zmienić osoby pilotujące samolot, to międzylądowania nie podlegają żadnej dyskusji. Czy się to komuś podoba, czy nie – Komorowski to VIP. Można nawet założyć, że w takim przypadku lokalne władze nie tylko robią wszystko, aby zapewnić VIPowi bezpieczne lądowanie i start, ale także wysyłają swego przedstawiciela na wypadek, gdyby VIP miał jakieś życzenia albo żeby go powitać. Ale jeśli tak, to dlaczego władze Irkucka nie wysłały Komorowskiemu żadnego ministra? A przede wszystkim – spotkania międzynarodowe odbywają się zawsze na „równym szczeblu” – premier z premierem, minister z ministrem, prezydent z prezydentem. Komorowski odbył rozmowy z lokalnym ministrem, co by oznaczało, że dla Rosji głowa państwa polskiego jest równoważna z lokalnym urzędnikiem. Tak jakby Polska była rosyjską gubernią. Chyba, że Komorowski rozmawiał z Charłowem nie o współpracy gospodarczej, tylko o czymś zupełnie innym. Jest to niewykluczone, bowiem nie było to pierwsze tego typu spotkanie Pana Bronka Ruskiej WSI. Jeszcze nie prezydent… Do podobnie podejrzanej sytuacji doszło 21 czerwca 2010 roku, kiedy Komorowski, wówczas jeszcze marszałek Sejmu, p.o. prezydenta Polski, po śmierci Lecha Kaczyńskiego, wracał z Afganistanu. Było to, co istotne – dzień po I turze wyborów prezydenckich. Samolot Komorowskiego wylądował wówczas w stolicy sojuszniczej wobec Rosji Armenii – Erewaniu. Komorowski spotkał się tam z ministrem spraw zagranicznych tego kraju -Edwardem Nalbandianem, o czym poinformowała tylko służba prasowa ormiańskiego MSZ (znowu głowa państwa spotkała się z ministrem). Polski MSZ „taktownie” sprawę wizyty przemilczał. Dokładnie w tym samym dniu, na tym samym lotnisku, wylądowała delegacja rosyjskich wojskowych i również spotkała się z Nalbandianem. Sprawa nie zainteresowała polskich mediów, ale na temat tego, czy spotkanie nie miało aby charakteru trójstronnego, zaczęli spekulować ormiańscy dziennikarze. Co zadziwiające, w tym momencie w ich artykuły wtrąciła się… Rosja. Tamtejsza agencja informacyjna regnum.​ru podała, że 21 czerwca żadna rosyjska delegacja w Armenii nie przebywała, a dziennikarze wzięli ubranego w mundur Komorowskiego za… wysokiej rangi rosyjskiego oficera. Tłumaczenie tyleż głupie, co nieprawdziwe, bowiem, abstrahując od faktu, że polskie dystynkcje wojskowe różnią się od rosyjskich i to znacznie, na zdjęciu opublikowanym przez ormiańskie MSZ widać, że Komorowski nie jest w mundurze (poza tym, czy ktoś kiedykolwiek widział Komorowskiego w mundurze?! No chyba że Ruscy). Z jakiegoś powodu Rosjanom zależało na ukryciu obecności swej delegacji wojskowej w tym samym miejscu i czasie co marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Czyżby dlatego, że jednak do spotkania doszło i dwa miesiące po Smoleńsku czołowy polski polityk spotykał się rosyjskimi wojskowymi? A jeśli takiego spotkania nie było, to dlaczego kancelaria marszałka Sejmu nie zareagowała na wmieszanie Komorowskiego w rosyjskie gry? Czy dlatego, że pół roku później prezydent odbył kolejne „ciekawa” spotkanie? Lunch ze zbrodniarzem i pogawędka z agentem W styczniu 2011 roku pan prezydent miał dwa szczególnie ciekawe spotkania. Jedno oficjalne i jedno nieoficjalne. To oficjalne, to spotkanie z Nikołajem Patruszewem – byłym szefem FSB, człowiekiem, ... -- |
|
Data: 2012-01-20 18:57:47 | |
Autor: Obserwator | |
Link do calego tekstu | |
Data: 2012-01-20 20:06:53 | |
Autor: Marek Czaplicki | |
Link do calego tekstu | |
Obserwator pisze na pl.soc.polityka w dniu piątek 20 styczeń 2012 19:57:
melduje-wykonanie-zadania- Dzięki za linka. Już myślałem, że coś się zacięło. |
|
Data: 2012-01-20 19:10:59 | |
Autor: Obserwator | |
Link do calego tekstu | |
Marek Czaplicki <emcza@gazeta.pl> napisał(a):
> http://www.warszawskagazeta.pl/polityka/35-polityka/1052-komu-komorowski- Dzięki za linka. Już myślałem, że coś się zacięło. poniewaz jestem zyczliwy czlowiek, to wklejam ci nawet skrot do tekstu jesli mialbys problemy z otworzeniem tamtego linku, bo dlugasny: http://tinyurl.com/7lcwkg8 :)) -- |
|
Data: 2012-01-21 10:45:33 | |
Autor: [HeÂŽSk] | |
Link do calego tekstu | |
On Fri, 20 Jan 2012 20:06:53 +0100, Marek Czaplicki <emcza@gazeta.pl>
wrote: Obserwator pisze na pl.soc.polityka w dniu piątek 20 styczeń 2012 19:57: tu jest wlasciwy link: http://goo.gl/Z6oIU -- Wlacz swiatla, wylacz myslenie! Stan dróg poprawi sie sam ! http://www.drogizaufania.pl/ http://dadrl.pl/ |
|
Data: 2012-01-21 22:28:41 | |
Autor: matusm | |
KOMU KOMOROWSKI MELDUJE WYKONANIE ZADAN? | |
Użytkownik " Obserwator" <fajny.d.arzbor@WYTNIJ.gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jfcdbr$r77$1inews.gazeta.pl...
-- -- Sluzba Bezpieczenstwa moze i powinna kreowac rozne stowarzyszenia, kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie gleboko infiltrowac istniejace gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewodzkim, a takze na szczeblach podstawowych, musza byc one przez nas operacyjnie opanowane. Musimy zapewnic operacyjne mozliwosci oddzialywania na te organizacje, kreowania ich dzialalnosci i kierowania ich polityka." -- Czeslaw Kiszczak, luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW -- -- -- -- -- -- - pozdrowienia matusm |