Data: 2012-12-04 12:08:05 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
KULawy uniwersytet | |
Po tekście "Gazety", ks. prof. Stanisław T., wykładowca Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego, usłyszał w poniedziałek zarzut plagiatu. Duchowny zrezygnował z funkcji sekretarza Towarzystwa Naukowego KUL Ks. prof. Stanisław T., kierownik katedry historii źródeł kościelnego prawa polskiego, w poniedziałek przed południem stawił się wraz ze swoim adwokatem w Prokuraturze Rejonowej Lublin-Południe. Usłyszał zarzut plagiatu - przywłaszczenia sobie autorstwa cudzych utworów. Chodzi o książkę "Ewolucja kościelnego prawa polskiego w świetle kodyfikacji do XIX wieku" opublikowaną w 2008 r. przez Wydawnictwo Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Znalazły się w niej obszerne fragmenty innych prac, ale ich autorów ks. T. nie wskazał. Grozi mu teraz do trzech lat pozbawienia wolności. - Nie przyznał się do winy. I złożył bardzo krótkie wyjaśnienia - mówi Justyna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. W wyjaśnieniach prof. T. polemizuje z ustaleniami prof. Wacława Uruszczaka, kierownika Katedry Historii Prawa Polskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uczony z UJ opublikował na stronie Wydziału Prawa i Administracji UJ tekst "Z takim sposobem uprawiania nauki zgodzić się nie można!". Przeanalizował w nim twórczość księdza profesora w latach 2003-2008. Podał liczne przypadki, kiedy duchowny przepisywał od innych naukowców fragmenty ich prac. W efekcie publikacje ks. prof. Stanisława T. wziął pod lupę rzecznik dyscyplinarny KUL. Uznał, że "w szeregu swoich publikacji z lat 2003-2008 w sposób uwłaczający godności nauczyciela akademickiego i naruszając cudze prawa autorskie, odpisywał obszerne fragmenty wykorzystywanych publikacji naukowych, zwykle z niewielkimi modyfikacjami, ale niejednokrotnie dosłownie, włączając w to przypisy". Na uczelni ks. T został ukarany naganą - Karą bardzo niską - jak podkreślał miesięcznik "Forum Akademicki", który opisał okoliczności sprawy. Duchowny nie odwołał się od orzeczenia komisji dyscyplinarnej. Dlaczego uczelnia nie powiadomiła prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez jej pracownika? Gdy pytaliśmy o to w lipcu, ówczesny rzecznik prasowy KUL Radosław Hałas tłumaczył nam: - Obowiązek zawiadomienia mają instytucje publiczne, a my jesteśmy instytucją prywatną [której właścicielem jest Kościół katolicki - red.], stąd nie mieliśmy takiego obowiązku. Prokuratura zajęła się więc sprawą po tekście "Gazety". Dlaczego jednak ks. T., który został ukarany przez komisję dyscyplinarną KUL za liczne plagiaty, usłyszał zarzut za tylko jeden? - Pozostałe czyny uległy przedawnieniu - mówi prokurator Justyna Rutkowska-Skowronek. Okres przedawnienia wynosi pięć lat. Co na zarzut dla swojego profesora KUL? - Nie mamy na ten temat żadnych oficjalnych informacji. Czekamy na zawiadomienie ze strony prokuratury - mówi Lidia Jaskuła, rzeczniczka KUL. A co, kiedy uczelnia już je dostanie? - Od 1 października ksiądz profesor jest na urlopie bezpłatnym, nie prowadzi zajęć - mówi rzeczniczka. - Dlatego więc zawieszanie go byłoby bezcelowe. Poczekamy na wyrok sądu. Ks. prof. T. pełni też funkcje skarbnika Towarzystwa Naukowego KUL, działającej od 1934 r. instytucji wspierającej KUL - tak wynika ze strony internetowej TN. Czy będzie jakaś reakcja na zarzut prokuratorski? W poniedziałek nie udało nam się skontaktować z ks. prof. Augustynem Eckmannem, prezesem towarzystwa. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12976612,Plagiat_na_KUL__Ksiadz_profesor_z_zarzutem__SONDAZ_.html -- "Hołdys zawsze jest w kapeluszu, nasuwa się więc pyanie, czy z powodu łysy, czy z powodu żyd?" - mkarwan |
|