Data: 2014-12-09 06:23:30 | |
Autor: stevep | |
Każdy traci, ale nie każdy po równo. | |
# Kamil Sikora KAMIL SIKORA 22 godziny temu
Posłowie często zmieniają kluby. Powinni oddawać mandaty. Posłowie często zmieniają kluby. Powinni oddawać mandaty. • Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta Partie wydają sporo naszych pieniędzy, by wprowadzić swoich polityków do Sejmu. Ale ci nie zawsze to doceniają, odchodząc z partii, które zapewniły im mandat. W ciągu trzech lat tej kadencji najwięcej posłów stracił PiS - aż 28 osób. Największe procentowe straty poniosło z kolei grupowanie Janusza Palikota, które opuściło aż 63 proc. parlamentarzystów. Odejście Zbigniewa Girzyńskiego z klubu Prawa i Sprawiedliwości to kolejne osłabienie ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Nieprawidłowości przy rozliczaniu wyjazdów zagranicznych pochłonęły więc już czwartą ofiarę - wcześniej z klubu odeszli posłowie Hofman, Kamiński i Rogacki. Ale to wcale nie największy exodus z ław poselskich PiS. Ziobro wbija nóż w plecy Nim była oczywiście secesja ziobrystów i powstanie Solidarnej Polski w 2010 roku. Wtedy macierzystą partię opuściło 16 posłów, czyli ponad 10 proc. składu. Później zaczęło się przeciąganie pojedynczych posłów i próba odebrania SP miana klubu (musi liczyć co najmniej 15 parlamentarzystów). Ziobryści w wielu kwestiach głosowali tak jak PiS, ale czasami próbowali się odróżnić, szczególnie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Do tego doszły jeszcze decyzje poszczególnych posłów i wreszcie wspomniana afera madrycka. Ostatecznie więc od początku kadencji klub PiS zmniejszył się o 28 osób, a więc o 18 proc. To pokazuje, jakiego pecha w doborze współpracowników ma Jarosław Kaczyński. Never ending story Bo przecież rozłamy to nieodłączny element działalności PiS w każdej kadencji. W poprzedniej z partii odeszła grupa Joanny Kluzik-Rostkowskiej, tworząc Polska Jest Najważniejsza. Wtedy szeregi PiS opuściło siedmioro posłów do Sejmu i czterech posłów do Parlamentu Europejskiego. Z kolei w kadencji 2005-2007 szeregi PiS skurczyły się o grupę pięciu posłów pod wodzą Marka Jurka, którzy stworzyli Prawicę Rzeczypospolitej. Jak widać, kolejne rozłamy w PiS są coraz bardziej liczne.. Część z posłów-renegatów odchodzi do konkurencji, niektórzy wracają z podkulonym ogonem. Dzisiaj z PiS współpracuje zarówno Prawica RP, jak i Solidarna Polska. Powrót synów marnotrawnych To drugie ugrupowanie współtworzy klub Sprawiedliwa Polska, zasilony także rozłamowcami z PO i dawnym PJN, którzy stworzyli Polskę Razem. Ale nie wszyscy ex-PiS-owcy do niego weszli. Posłami niezależnymi są m.in. Marzena Wróbel czy Ludwik Dorn. W trakcie kadencji z partii odeszli też lub zostali wyrzuceni Przemysław Wipler, Tomasz Kaczmarek, słynny “Agent Tomek”, Jan Tomaszewski, który skonfliktował się z lokalnymi strukturami czy Piotr Szeliga, który był członkiem SP, ale został usunięty w związku z aferą rozporkową. Platforma też traci Także Platforma traciła w tej kadencji posłów. Najgłośniejsze było oczywiście odejście Jarosława Gowina, Johna Godsona i Jacka Żalka, obawiano się nawet, że to początek rozłamu na szerszą skalę. Ale partia rządząca straciła w tej kadencji tylko 10 posłów. Wśród nich oczywiście Sławomira Nowaka. Niedawno zrobiło się też nieco głośniej o Andrzeju Smirnowie, który nawiązał współpracę z PiS i został przez tę partię wysunięty jako kontrkandydat wobec obecnego marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego. Afera wyjazdowa zebrała też żniwo w klubie PO - w prawach członka został zawieszony poseł Kaźmierczak, są też wątpliwości co do Pawła Suskiego. Z list PO do Sejmu wszedł też siostrzeniec Jarosława Gowina Łukasz Gibała. Później przeszedł do partii Janusza Palikota, z której wystąpił przed wyborami samorządowymi - ubiegał się o prezydenturę Krakowa. Samotny jak Palikot To jednak partia Palikota padła ofiarą rozłamów w największym stopniu. W ciągu kadencji straciła aż 63 proc. posłów i z trzeciego pod względem liczebności klubu stała się ostatnim, piątym. Z 40 osób (a właściwie 41, bo przed inauguracją kadencji do Ruchu Palikota dołączył Sławomir Kopyciński z SLD) zostało zaledwie 15 osób. Część z nich przeszła do PSL, większość założyła własne koło Bezpieczeństwo i Gospodarka, a niektórych wchłonął SLD. To właśnie ludowcy i partia Leszka Millera są największymi beneficjentami kłopotów innych partii. PSL zyskał trójkę posłów, ok. 10 proc. swojego składu, a klub SLD jest większy o pięć osób (ok.. 18 proc.). I to pomimo odejść. Może nie licznych, ale na pewno bardzo bolesnych. Niewątpliwie takim było rozejście dróg Leszka Millera i Ryszarda Kalisza, który zakładał przecież SLD. Polscy politycy mają problem z wiernością swoim partiom (często także poglądom). W dużej mierze może być za to odpowiedzialny styl zarządzania polskimi partiami, o którym pisałem niedawno w naTemat. Nie można jednak oczekiwać, żeby politycy stali się niewolnikami swoich szefów i list, z których się dostali. Dlatego po tym, jak odejdą z macierzystej partii powinni składać mandaty. Tylko tyle, ale w polskich warunkach aż tyle. # Ze strony: http://tnij.org/8jkik4r -- stevep -- -- - Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|