Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kabina pilotów to nie miejsce dla anonimów.

Kabina pilotów to nie miejsce dla anonimów.

Data: 2010-06-04 09:14:12
Autor: precz z gnomem
Kabina pilotów to nie miejsce dla anonimów.
Rozmowa z Magomedem Tałbojewem, jednym z najbardziej doświadczonych rosyjskich pilotów oblatywaczy

Wacław Radziwinowicz: Kilka tygodni temu mówił mi pan, że piloci prezydenckiego Tu-154M, podchodząc do lądowania, kierowali się błędną informacją o ciśnieniu atmosferycznym na lotnisku, przez co myśleli, że są znacznie wyżej, niż byli. Czy stenogram rozmów w kabinie to potwierdza?

Magomed Tałbojew: Załoga dostała od dyspozytora w Smoleńsku o godz. 10:24:51 czyli na 16 minut przed katastrofą, informację, że ciśnienie na pasie startowym wynosi 745 mm słupka rtęci. Potem o 10:27 powtórzyli ją po kolei pierwszy pilot, drugi i mechanik.


To znaczy, że wszystko było w porządku?

- Nie. Jak teraz rozumiem, załoga wniosła wartość ciśnienia 745 mm do wysokościomierza barycznego. On określa wysokość samolotu na podstawie różnicy ciśnienia atmosferycznego na pasie i ciśnienia na tej wysokości, na jakiej znajduje się samolot. Ale po zapisaniu danych od dyspozytora w wysokościomierzu barycznym należy zatwierdzić je, wciskając przycisk "absolut". Jeśli tego się nie zrobi, wysokościomierz automatycznie zaczyna obliczać wysokość samolotu, porównując ciśnienie na tej wysokości, na jakiej leci, ze standardowym ciśnieniem 760 mm. A to znaczyłoby, że pokazuje, że maszyna jest o 150 m wyżej niż w rzeczywistości. Z tego, co czytamy w stenogramie, wynika, że mechanik nie potwierdził słownie zatwierdzenia wpisania do wysokościomierza wartości ciśnienia na pasie.

Na stenogramie o godz. 10:34:27,9 jest zapisana rozmowa z kimś określanym jako "anonim".

- Tak on mówi: "400 redukuję" [To prędkość, potem zmniejszana]. A drugi pilot mu odpowiada: "Jest 400". To ważny moment. U nas mówi się, że "anonim" to dowódca waszego lotnictwa wojskowego, gen. Andrzej Błasik. Dobry, doświadczony pilot, dla załogi prezydenckiego Tu-154M autorytet i dowódca. Z tej wymiany zdań wynika, że "anonim" wydawał załodze dyspozycje. I jest jeszcze inny fragment zapisu z godz. 10:30:35, w którym inny "anonim", ponoć szef waszego protokołu, mówi pilotom: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić". Tego w żadnym wypadku nie powinno być. Kabina pilotów to nie miejsce dla "anonimów" czy w ogóle dla jakichkolwiek osób postronnych. Przychodzenie tam w czasie lotu to postępowanie karalne. A prezydent nie pyta przecież pilotów, jaką decyzję polityczną ma podjąć, tak samo jak nie wolno mu za nich decydować.

Ze stenogramu wynika, że maszyna przeszła nad drugą radiolatarnią oddaloną o 1100 m od skraju pasa na wysokości 20 m. A na jakiej powinna tam być?

- Nie niżej niż 60 m.

Piloci powinni zrozumieć, że są za nisko.

- Według mnie oni nie kierowali się wskazówkami wysokościomierza barycznego, bo on pokazywał, że są jeszcze wysoko, tylko radiowysokościomierza, który określa, jak wysoko maszyna jest nad powierzchnią ziemi. Nie widząc we mgle, że znajdują się nad wąwozem położonym przy podejściu do lotniska, zniżali się w tempie 5 m na sekundę. Tymczasem podchodzili do podnoszącego się w górę zbocza wąwozu i w rzeczywistości zbliżali się do ziemi z szybkością 10 m na sekundę.

Dyspozytor ze Smoleńska wydał załodze komendę: "Horyzont", polecając jej iść do góry dopiero o godz. 10.40.52, kiedy maszyna była już niżej niż 50 m nad ziemią. Spóźnił się?

- Dyspozytor spóźniał się od samego początku. Powinien kategorycznie i jednoznacznie zabronić im zniżania się, kiedy Tu-154M znalazł się na wysokości 100 m. To wtedy miał obowiązek wydać polecenie: "Horyzont" i kazać im odejść na drugi krąg nad lotniskiem. On przecież widział, że widoczność na pasie jest żadna i rozumiał, że załoga zdecydowanie i na ślepo idąc do lądowania, zachowuje się niestandardowo, żeby nie powiedzieć dziwnie. Miał obowiązek krzyczeć na pilotów. W sumie więc ziemia nie pomagała załodze. Można to tłumaczyć tylko jednym. Uważam, że obsługa naziemna tak jak załoga w powietrzu była pod naciskiem. Dyspozytorzy wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki na zapasowe lotnisko, mogą wywołać skandal. Bali się tego.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,7971085,Kabina_pilotow_to_nie_miejsce_dla_anonimow.html#ixzz0prlFRudA



Przemysław Warzywny

--

"Wygrana w wyborach Jarosława Kaczyńskiego może spowodować, że Polska spadnie do rangi Ruandy i Burundi, a rządziłby nią "człowiek, który ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych.
Wyrok w procesie apelacyjnym w aferze gruntowej uchylony. Argumenty Mariusza Kamińskiego, b. szefa CBA, i jego zwolenników, że wszystko zgodne z prawem, upadły".

Data: 2010-06-04 09:50:28
Autor: MrWebsky
Kabina pilotów to nie miejsce dla anonimów.
Dlatego należy ujawinić rozmowę JK z LK tuż przed katastrofą.
Albo JK zmuszał do lądowania, albo już omawiali jak skorzystać
ze skandalu na wypadek odlotu na zapasowe.

Kabina pilotów to nie miejsce dla anonimów.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona