Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kaczynski: Musiałem wydać brata.

Kaczynski: Musiałem wydać brata.

Data: 2011-08-01 12:46:07
Autor: Przemysław W
Kaczynski: Musiałem wydać brata.
Mieliśmy z żoną ogromny dylemat, bo każda decyzja mogła prowadzić do czyjejś śmierci: jeśli nic nie zrobimy, Ted wyśle kolejny ładunek wybuchowy, jeśli zaś zgłosimy nasze podejrzenia FBI, Ted spotka się z katem - mówi brat "Unabombera"


Tylko dzięki temu, że w 1995 r. David Kaczynski doniósł na brata Theodora, FBI schwytało człowieka, którego poszukiwania były jednym z najkosztowniejszych dochodzeń w historii Biura. Człowiek nazwany "Unabomberem" od 1978 r. w imię anarchistycznych poglądów wysyłał konstruowane przez siebie bomby do osób odpowiedzialnych według niego za postęp cywilizacyjny. Zabił troje ludzi, 23 ranił.

Nazwisko Teda Kaczynskiego niedawno znów powróciło na pierwsze strony amerykańskich gazet. Jego osobiste rzeczy, w tym dwadzieścia dzienników, sprzedano na internetowej aukcji za 230 tys. dol., które potem trafiły do ofiar "Unabombera" i ich bliskich.


69-letni dziś Ted, urodzony w rodzinie polskich imigrantów w Chicago, był geniuszem matematycznym, w wieku 16 lat został przyjęty na Harvard. Dziewięć lat później rozpoczął pracę jako asystent na uniwersytecie Berkeley, ale szybko z niej zrezygnował i przeniósł się do drewnianej chaty w Montanie - bez elektryczności i bieżącej wody. Żył tam jak pustelnik, próbując stać się samowystarczalnym.

"Unabomber" został uznany za chorego psychicznie, od 1998 r. przebywa w najpilniej strzeżonym amerykańskim więzieniu ADX we Florence w Kolorado. Nie utrzymuje kontaktów z rodziną.

Rozmowa z Davidem Kaczynskim

Małgorzata Błaszczuk, Magdalena Pantelis: "Unabomber" w liście przesłanym w 1995 r. do "Washington Post" i "New York Times'a" obiecał, że jeśli gazety wydrukują jego anarchistyczny "Manifest", przestanie wysyłać bomby. Styl tekstu wzbudził podejrzenia pana i pańskiej żony, więc postanowiliście zgłosić się do FBI. Nie obawiał się pan, że będzie to wydanie wyroku śmierci na brata?

David Kaczynski: Tego obawiałem się najbardziej. Mieliśmy z Lindą ogromny dylemat, bo każda decyzja mogła prowadzić do czyjejś śmierci: jeśli nic nie zrobimy, Ted wyśle kolejny ładunek wybuchowy, jeśli zaś zgłosimy nasze podejrzenia, Ted spotka się z katem. Obietnica "Unabombera", że zaprzestanie zabijania, spowodowała dodatkowe rozterki. Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś zabija, skąd pewność, że nie kłamie? Doszedłem w końcu do wniosku, że Ted jest niestabilny psychicznie. Kilka miesięcy później, w kwietniu 1996 r., kiedy już było po wszystkim, pod łóżkiem brata znaleziono kolejną, zapakowaną i gotową do wysyłki bombę.

Jak zareagowała na to pańska matka?

- Zgodnie z prośbą FBI, które chciało mamę przesłuchać, odwiedziłem ją i powiedziałem zarówno o moich podejrzeniach, jak i o tym, co zrobiłem. Kiedy rozpocząłem moją opowieść, mama zamilkła. Zobaczyłem na jej twarzy zdziwienie i przerażenie, kiedy zaczęła łączyć fakty, a historia ułożyła się w całość. Kiedy skończyłem, mama przygarnęła mnie ramieniem i pocałowała w policzek. "Mogę sobie wyobrazić, przez co musiałeś przejść" - powiedziała. I dodała: "Wiem, że kochasz Teda i wiem, że nigdy byś tego nie zrobił, gdybyś nie czuł, że nie musisz".

Czy dziś podjąłby pan taką samą decyzję jak w 1995 r.?

- Tak. Wierzę, że dzięki temu ocaliliśmy niejedno życie ludzkie.

Wspominał pan, że podczas wizyt u brata w jego chacie w Montanie Ted podkreślał, że jest pan jedyną osobą, którą kocha i która jest łącznikiem pomiędzy nim a realnym światem. Czy dziś ma pan jakiś kontakt z bratem?

- Piszę do Teda kilka razy w roku, ale nigdy nie odpowiedział na żaden list. Chciałbym go odwiedzić, jeśli tylko wyraziłby na to zgodę. Przez ostatnie 15 lat nie rozmawialiśmy ze sobą, między nami jest bardzo dużo cierpienia i nieporozumień.

Czy kiedykolwiek przed 1995 r. myślał pan o Tedzie jako o osobie chorej?

- Często myślałem o nim jako o osobie łatwo wpadającej w gniew. W 1991 r. otrzymałem od brata kilka listów, które wydały mi się bardzo dziwne. Linda poradziła, żebym przedyskutował ich treść z psychiatrą. Ten szybko potwierdził podejrzenia żony, że Ted cierpi na paranoję i jest chory psychicznie. Rozumiem, że brat jest ciężko chory, ale trudno mi powiedzieć, gdzie znajduje się granica między jego osobowością a chorobą.

Jest pan dyrektorem organizacji New Yorkers For Alternatives to the Death Penalty walczącej o zniesienie kary śmierci. Czy ta działalność społeczna jest próbą uciszenia wyrzutów sumienia dotyczących wydania brata?

- Na długo przed tym, kiedy osobiście skonfrontowałem swoje życie z systemem kary śmierci, czułem silny sprzeciw wobec najwyższego wymiaru kary. Proces brata zagrożonego takim wyrokiem wzmógł moje emocje z tym związane. Później wraz z Lindą wspieraliśmy rodzinę Babbittów po tym, jak Manny Babbitt został skazany w Kalifornii na śmierć po wydaniu go przez własnego brata Billa. Babbittowie byli lustrzanym odbiciem Kaczynskich - z wyjątkiem tego, że byli biedni i byli Afroamerykanami.

Manny Babbitt, weteran i bohater wojny w Wietnamie, ale też schizofrenik, zabił w 1980 r. jedną osobę w ostrym stanie choroby, mój brat zabił trzy osoby z pełną premedytacją. Kiedy w Kalifornii stracono w 1999 r. Manny'ego Babbitta, uświadomiłem sobie, w jak nierówny i niesprawiedliwy sposób wydaje się w Ameryce wyroki śmierci.

Co sądzi pan o zorganizowaniu aukcji rzeczy należących do brata, w tym jego osobistych dzienników, oraz tego, że pieniądze uzyskane ze sprzedaży zostaną przekazane rodzinom ofiar i samym ofiarom?

- Rząd wydał blisko 8 mln dol. na dochodzenie, a następnie proces mojego brata mający zakończyć się karą śmierci. Szczęśliwie Ted nie usłyszał takiego wyroku, czyli w jakimś sensie pieniądze publiczne zostały zmarnowane. Ofiary "Unabombera" i ich rodziny nie dostały nic. Teraz rząd wpada na pomysł, by wypłacić te rekompensaty i że mają one pochodzić z internetowej aukcji rzeczy należących do mojego brata skonfiskowanych w należącej do niego chacie. Ted żył tam w ubóstwie, czyli wartość jego majątku jest jedynie pochodną fascynacji zbrodniami, których dokonał. W efekcie rząd zaspokoił upodobania chorego rynku, który kryminalistów traktuje jak celebrytów. Nie sądzę, że był to dobry pomysł, choć przyznaję, że cel aukcji był szczytny. Ale czy naprawdę, skoro tak bardzo martwimy się o ofiary, nie możemy znaleźć innej formy finansowego zadośćuczynienia?



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75477,10040034,David_Kaczynski__Musialem_wydac_brata.html#ixzz1TlypfPXl



Przemek

--

"W białej księdze z rewelacji, którymi karmiono nas przez rok,
nie zostało nic.  Nie ma magnesu, nie ma helu, nie ma sztucznej mgły.
 W 38 milionowym kraju nie znalazł się ani jeden poważny człowiek,
 który te bzdury by firmował własnym nazwiskiem"

http://www.youtube.com/watch?v=HEl_8eBXmtI&NR=1

Kaczynski: Musiałem wydać brata.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona