Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kaczyński dla wszystkich, czyli dla nikogo.

Kaczyński dla wszystkich, czyli dla nikogo.

Data: 2010-05-22 12:36:06
Autor: karwanjestdebilem
Kaczyński dla wszystkich, czyli dla nikogo.
Bardzo mi się podoba przemiana Jarosława Kaczyńskiego - porzucenie idei IV RP, uznanie dekomunizacji za historię z lat 90., ciepłe słowa o Rosji i PZPR. Tylko dlaczego teraz ma na niego głosować wyborca PiS?

Ostatnie dawkowane aptekarsko wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego dla Salonu 24 i "Rzeczpospolitej" budzą we mnie pytanie: co o nich sądzą wyborcy Prawa i Sprawiedliwości?

O tym, co myślą politycy PiS, już wiem. W Sejmie Mariusz Kamiński, jeden z najsympatyczniejszych posłów tej partii, z uśmiechem odpowiadał do kamer, że dla niego projekt IV Rzeczypospolitej to już historia. Można uznać, że polityk przyzwyczajony jest do orwellowskiego dwójmyślenia. Ale co o przemianie Jarosława Kaczyńskiego myśli jego wyborca, który rzeczywiście wierzył w konieczność lustracji i radykalnej dekomunizacji? Co myślą publicyści, którzy z żarem w oczach przekonywali, że rewolucja moralna polegająca na oddzieleniu dobrych Polaków od tych, którzy w czasach próby zawiedli, jest jedyną szansą oczyszczenia? Po co tak dzielnie wymachiwali piórem Rafał Ziemkiewicz, Bronisław Wildstein, Tomasz Sakiewicz? Daremnie?


Przed laty w telewizji popularna była reklama pewnego środka do podłóg kończąca się retorycznym pytaniem wnuczka zachwyconego porządkiem w domu: "Babciu, po co to wszystko?". Po przeczytaniu deklaracji politycznych Jarosława Kaczyńskiego rodzi się pytanie: Panie prezesie, po co to wszystko było?

Tymi kilkoma ostatnio wypowiedzianymi słowami Kaczyński wykonał spektakularne seppuku. Unieważnił cały swój polityczny dorobek. Unieważnił też wizerunek polityka fightera, który co prawda czasem przegra, ale w imię swoich słusznych racji. Teraz nagle przemawia łagodnie, głosi chęć porozumienia, zaprasza do współpracy.

Być może hasło "prezes się zmienił" jest w dłuższej perspektywie największym, bo fundamentalnym błędem w kampanii wyborczej PiS. Choć dziś jeszcze komentatorzy nie zdają sobie sprawy z konsekwencji i mówią o zaskoczeniu taktyką PiS w obozie Platformy. Ale zastanówmy się nad tymi konsekwencjami.

Jarosław Kaczyński może być pewny swojego elektoratu. Część wyborców PiS, podobnie jak PO, to bezrefleksyjni "wyznawcy". Każda metoda, każdy fortel jest dobry, jeśli tylko wiodą do zwycięstwa. W przypadku PiS - do pokonania Platformy i Donalda Tuska.

Jest też jednak część elektoratu, która swój wybór opiera na racjonalnej kalkulacji. Stratedzy PiS stawiają ją przed dylematem: Czy Jarosław Kaczyński jeszcze przedstawia program swojej partii? A jeśli nie, to dlaczego go porzucił?

Być może sztabowcy puszczają oko do tych, którzy popierają PiS: uwaga, to tylko polityczna "ściema", taktyka konieczna do zwycięstwa. Tak po prostu trzeba, a naprawdę Jarosław Kaczyński po raz kolejny stosuje kamuflaż, by pobić PO i odzyskać Polskę. W końcu dla dobra Polski musieliśmy znieść koalicję z Lepperem i Giertychem. Zaciśnijmy więc zęby i jeszcze raz obejrzyjmy to przedstawienie.

Tylko co to oznacza? To, że sztabowcy PiS swoich wyborców okłamują. A owi wyborcy dobrowolnie na to okłamywanie się godzą.

Specjaliści od politycznego marketingu ostatnio pieją z zachwytu: "Jarosław Kaczyński ukradł język polityczny Bronisławowi Komorowskiemu". Tylko po co go ukradł? W 2005 r. PiS wygrał wybory, mówiąc: po co wybierać podróbkę (czyli Platformę mówiącą językiem PiS), lepiej wybierzmy oryginał, czyli Lecha Kaczyńskiego. Teraz pojawia się pytanie: po co wybierać podróbkę - Kaczyńskiego, który mówi jak Komorowski?

Zapewne u podstaw takiego sformatowania kampanii Jarosława Kaczyńskiego leżało przekonanie, że prezes PiS nie ma szans na prezydenturę, jeżeli nie oprze się na szerszym elektoracie niźli PiS. Tym samym elektoracie centrowym, który w 2005 r. gotów był budować porozumienie PO-PiS. Wtedy o IV Rzeczypospolitej mówił nie tylko PiS, ale też Platforma (choć trzeba przyznać, że Bronisław Komorowski należał w PO do najbardziej zdystansowanych wobec tej fantasmagorii). Platforma projekt IV Rzeczypospolitej, cokolwiek on oznaczał, zarzuciła w 2007 r. i wygrała wybory. PiS trwał przy nim do końca.

Co tym centrowym, a najczęściej racjonalnym wyborcom Jarosław Kaczyński chce więc teraz powiedzieć? Nawet przy założeniu, że jego przemiana jest rzeczywiście głęboka i autentyczna.

- Popierając IV Rzeczpospolitą, myliłem się?

- Popierając dekomunizację i walkę z reliktami PRL, myliłem się?

- Głosząc hasło podziału na tych, co z "Solidarności" i PZPR, polski akowskiej i komunistycznej, też się myliłem?

Do tego można dodać, że sam Kaczyński przyznał, że popełnił wiele błędów jako premier, m.in. tworząc w 2006 r. koalicję z Samoobroną i LPR.

To bardzo ciekawa i jedyna w historii kampanii wyborczych polityczna oferta dla Polaków. Brzmi ona:

Mój program polityczny wziął w łeb. Okazało się, że jako polityk wielokrotnie się myliłem. Dlatego bardzo proszę, wybierzcie mnie teraz na prezydenta RP!



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,7919951,Kaczynski_dla_wszystkich__czyli_dla_nikogo.html#ixzz0oeZLokY1


Przemysław Warzywny
--

"Wygrana w wyborach Jarosława Kaczyńskiego może spowodować, że Polska spadnie do rangi Ruandy i Burundi, a rządziłby nią "człowiek, który ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych".

Data: 2010-05-22 13:33:05
Autor: awe
Kaczyński dla wszystkich, czyli dla nikogo.
Ten wronski to taki troche niepelnosprawny na piorach
awe

Data: 2010-05-22 20:22:10
Autor: Krzysztof
Kaczyński dla wszystkich, czyli dla nikogo.


Mój program polityczny wziął w łeb. Okazało się, że jako polityk wielokrotnie się myliłem. Dlatego bardzo proszę, wybierzcie mnie teraz na prezydenta RP!

dobre  na sygnaturkę

K.

Kaczyński dla wszystkich, czyli dla nikogo.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona