Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Kaczyński nie wie, ile jest bramek na boisku".

"Kaczyński nie wie, ile jest bramek na boisku".

Data: 2011-05-08 14:27:49
Autor: Przemysław W
"Kaczyński nie wie, ile jest bramek na boisku".
- Z zażenowaniem patrzę, jak ta próba stanowczej walki z tą subkulturą części kibiców staje się okazją do ataku na rząd. Premier Donald Tusk jest poza wszelkim podejrzeniem, twierdzenie, że on chce zaszkodzić kibicom i dokuczyć fanom piłki nożnej, to jest bzdura - powiedział w programie "7. Dzień Tygodnia" w Radiu Zet Tomasz Nałęcz, komentując ostatnie wydarzenia związane ze zdemolowaniem przez pseudokibiców stadionu bydgoskiego Zawiszy. - Jarosław Kaczyński jako obrońca kibiców - podczas gdy on nie wie, ile jest bramek na boisku i czy piłka jest kanciasta czy okrągła - ironizował doradca prezydenta.

Zdaniem Nałęcza, żeby walczyć skutecznie z tą subkulturą "potrzebne jest współdziałanie klubów, kibiców i władz państwowych". Zapytany, czy zamknięcie stadionów jest dobrym pomysłem, powiedział: to oczywiście fatalny pomysł, który jest świadectwem dramatycznej determinacji rządów.

- Rząd ani premier nie gnębią kiboli. Premier postanowił zakończyć gorszące sceny, które dzieją się na stadionach, odebrać mecze stosunkowo nielicznym grupom cwaniaków i oddać prawdziwym kibicom, tym którzy chcą traktować mecz jako święto i iść tam z rodzinami. Reakcja rządu nie wzięła się z powietrza, tylko to odpowiedź na konkretne działania, to znaczy zadymy wywoływane za granicą i skandaliczne i niedopuszczalne wydarzenia w Bydgoszczy - powiedział Paweł Graś, rzecznik prasowy rządu. - To nie może być tak, że właściciele stadionów i szefowie klubów są dogadani ze swoimi kibicami, i kibice są grzeczni i dbają o porządek kiedy grają u siebie, a kiedy wyjeżdżają, zamieniają się w agresywny tłum - dodał.


Kiedy prowadząca program Monika Olejnik powiedziała, że policja nie zatrzymała nikogo po wydarzeniach w Bydgoszczy, Paweł Graś powiedział: "Policja nie jest bezradna. Po jednej stronie muszą stać policja, właściciele klubów, prawdziwi kibice i właściciele stadionów, a po drugiej stronie kibole i bandyci. To jest zaproszenie do rozmowy dla właścicieli klubów i obiektów sportowych, żeby stanęli po stronie polskiego państwa, a nie zadymiarzy".


Jak zaznaczył kolejny gość programu Stanisław Żelichowski: "Mamy najlepszych na świecie kibiców skoków narciarskich, żużla, piłki siatkowej i koszykówki, natomiast na mecze piłki nożnej przychodzi 90 proc. normalnych ludzi, którzy chcą obejrzeć mecz i kibicować, oraz 10 proc. zadymiarzy i dylemat polega na tym, jak tych zadymiarzy wyeliminować". Polityk PSL stwierdził, iż gdyby taki mecz w Bydgoszczy organizowała UEFA, to ten stadion by zamknięto na kilkanaście spotkań i zapłacono bardzo wysoką karę. - Gdyby jakiś znany piosenkarz lub piosenkarka miała fanów, którzy by się tak naparzali na jej koncertach, to nikt by z nią nie zakontraktował koncertu, przestałaby funkcjonować. (...) Legia próbowała z tym walczyć swego czasu i to się nie udało - dodał.

- Bardzo mi imponują groźne miny premiera Tuska i groźne słowa ministra Grasia, bo w ten sposób odwraca kolejność rzeczy - powiedział Marek Jurek, lider Prawicy RP. - Dwa miesiące temu rozmawialiśmy o tym, jak awantury stadionowe naraziły interes państwa, ponieważ awantury w Kownie to był ostatni, czerwony sygnał, że należy coś zrobić. Teraz dochodzi do meczu na stadionie, który nie jest zabezpieczony i główne gazety piszą, że nie wiadomo jak rozegra się mecz podwyższonego ryzyka, jakim jest spotkanie Lecha z Legią. My zamiast rozmawiać o tym, dlaczego do tej sytuacji doszło, rozmawiamy o sztucznie wykreowanej sytuacji przez rząd. (...) Czerwony, migający sygnał zapalił się po meczu w Kownie, a rząd nic nie zrobił - zauważył.

- Wczoraj były rozgrywki ligi niemieckiej. Po zakończeniu spotkania na boisko weszło 150 kiboli i policja rozprawiła się z nimi w ciągu dwóch minut. Wydarzyło się to, co powinno się wydarzyć w Bydgoszczy - powiedziała Joannna Kluzik-Rostkowska, liderka PJN. - Kilka dni przed meczem w Bydgoszczy kibole umawiali się, że to będzie próba sił między nimi a policją. Kiedy kibole wyszli na murawę nikt nie zareagował. Zamykanie bezpiecznych stadionów Legii i Lecha Poznań dlatego, że w Bydgoszczy wydarzyło się coś złego jest absurdalną głupotą - relacjonowała.

- SLD proponuje ponadpolityczny pakt walki ze stadionowymi terrorystami, ale walki skalpelem, bo rząd powinien być jak chirurg, a nie jak rzeźnik z siekierą - powiedział Marek Wikiński, poseł SLD. Zapytany kim jest jego zdaniem Staruch, odpowiedział: "To stadionowy terrorysta". - Policja w Bydgoszczy powiadomiła prezydenta Bydgoszczy o swojej negatywnej opinii na temat tego meczu. Pan prezydent wydał opinię pozytywną, mimo tego, że 25 sierpnia 2010 roku na meczu pucharowym Zawiszy Bydgoszcz i Widzewa Łódź była taka sama sytuacja, kibice wdarli się na murawę. Wojewoda, urzędnik pana premiera, nie skorzystała z prawa do zamknięcia stadionu - mówił.

We wtorek pseudokibice zdemolowali stadion bydgoski Zawiszy, gdzie w finale krajowego pucharu Legia Warszawa pokonała w rzutach karnych Lecha Poznań. W czasie zajść zniszczono infrastrukturę stadionu o wartości 40 tys. zł, reklamy elektroniczne o wartości 200 tys. zł, została także uszkodzona kamera telewizyjna warta 150 tys. zł. Wojewodowie mazowiecki i wielkopolski zdecydowali w czwartek, że ostatnie mecze ligowe Legii Warszawa i Lecha Poznań odbyły się bez udziału publiczności.

(np)



http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kaczynski-nie-wie-ile-jest-bramek-na-boisku,1,4265081,wiadomosc.html



Przemek


--

"W "Gazecie" Janicki ujawnił, że płk Florczak kilka miesięcy przed tragedią przeczuwał, że do niej dojdzie. W prokuraturze szef BOR zeznał, że pułkownik fatalnie oceniał współpracę z kancelarią prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Szefie, kiedyś dojdzie do tragedii i zginie wiele niewinnych osób"- miał powiedzieć po powrocie z jednej z delegacji z prezydentem."

"Kaczyński nie wie, ile jest bramek na boisku".

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona