Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kagan

Kagan

Data: 2014-10-01 18:49:13
Autor: MarkWoydak
Kagan
Jeleni szukasz? Myślisz, że ktioś da sikę wrobić w twoje antyżydowskie prowokacje?

MW


Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:m0eeua$17g$1usenet.news.interia.pl...
http://www.witoldkiezun.com/docs/ak_jedzie_na_sybir_8.htm
(...)Major komendant NKWD też był Żydem, jak się zorientowałem, nie lubianym przez enkawudzistów Uzbeków, a także przez szofera Fimę.
Kobiety z łaźni, nie krępując się moją obecnością, nieraz mówiły o nim z niechęcią "ten jewrej".
Major był jednak wyraźnie życzliwie nastawiony do mnie.
Cenił moją pracę jako szklarza, bo prawdopodobnie za moje szklenie obiektów w mieście szpital dostawał jakąś formę zapłaty.
Znał mój życiorys i wiedział, że studiowałem w szkole budowy maszyn i zaproponował mi przebudowę jednego z ważniejszych obiektów szpitala, a mianowicie "woszobojki" czyli bijalni wszy - systemu pieców dla niszczenia wszy, znajdujących się w ubraniach chorych i personelu.
Ludzie w mieście byli poważnie zawszeni, stąd stała obawa rozszerzenia się tej plagi na szpital.

Maksymalna temperatura w dotychczasowej woszobojce wynosiła 99 stopni.
Wszy w tej temperaturze nie ginęły.
Zmieniłem konstrukcję palenisk, uzyskując temperaturę 101 stopni.
Major osobiście śledził wynik pierwszego eksperymentalnego uruchomienia nowej woszobojki i zadowolony ofiarował mi jeden bochenek chleba.

Podobnie skonstruowałem toaletę ze spuszczaną wodą, niezwykle prymitywną (należało uprzednio wlewać wodę do zbiornika z wiadra), ale to też było przedmiotem podziwu i zostało nagrodzone bochenkiem chleba.

Tymczasem powstała groźna dla mnie sytuacja związana z rodziną majora.
Zdecydował się on bowiem zmienić okna w stołowym pokoju swego mieszkania i polecił mi wstawić nowe szyby.
Pilnował mnie strażnik uzbecki, Pir Mahomed, który rozmawiał w kuchni z matką majora, ortodoksyjną Żydówką w tradycyjnej peruce.
Mile mnie przywitała i od razu cichcem, tak aby strażnik nie widział, wsunęła mi do ręki złożoną pajdę chleba, którą schowałem natychmiast do kieszeni.
Na kredensie stała waza z kompotem z wiśni.
Jak już wspomniałem, byłem stale pod straszną obsesją głodu.
Szybko skonsumowałem otrzymany chleb i nie mogłem się opanować, ażeby nie wychłeptać z wazy nieco smacznego słodkiego płynu, uzupełniając kompot wodą, której używałem do rozcieńczania gipsu.
Nie można było jednak pić niegotowanej wody, bo mogła ona spowodować biegunkę.
Nie pomyślałem o tym w swej zachłanności.

W nocy ściągnięto mnie z łóżka i zaprowadzono do biura NKWD w mieście, gdzie komendant bardzo surowo oświadczył, że chciałem otruć jego rodzinę wlewając wodę do kompotu.
Żona i matka majora ciężko zachorowały.
Sytuacja była groźna.
Twierdziłem, że nie mogłem dolać wody do kompotu, bo Pir Mahomed cały czas mnie obserwował przez szeroko otwarte drzwi z kuchni, nie miałem więc możliwości dokonania tej zbrodni.

Wsadzono mnie do karceru.
Była to betonowa piwnica bez żadnych mebli.
Spędziłem w niej pół nocy i cały dzień, bez żadnego jedzenia i picia.
Wieczorem zabrano mnie znów do szpitala.
Okazało się, że Pir Mahomed też bardzo stanowczo twierdził, że nie spuszczał mnie z oka, a dr Wasiliew szybko wyleczył obie panie twierdząc, że jest to raczej małe zatrucie niedogotowanym baranim mięsem, które panie jadły w ciągu dnia, a którego nie jadł major.
Na szczęście okazało się, że major też pił nieco kompotu, a nie miał żadnych sensacji.
Ze zdziwieniem słuchałem tych wiadomości przekazywanych mi przez jedną z życzliwych mi sióstr.
Jeszcze raz okazało się, że dr Wasiliew jakoś specjalnie życzliwie odnosi się do mnie.
Bałem się jednak, że major nie bardzo mu uwierzy i że mogę spotkać się z różnymi restrykcjami z jego strony.
więcej w http://www.witoldkiezun.com/docs/ak_jedzie_na_sybir_8.htm


Kagan

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona