Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kampania w gospodarce. Półprawdy i kłamstwa PiS.

Kampania w gospodarce. Półprawdy i kłamstwa PiS.

Data: 2010-06-30 14:55:40
Autor: mkałrwan jest debilem
Kampania w gospodarce. Półprawdy i kłamstwa PiS.
W tej kampanii mistrzem obietnic jest Kaczyński. Mówi wyborcom to, co chcą słyszeć.

Im ważniejsza jest stawka w kampanii wyborczej, tym więcej politycy obiecują. Nie przejmują się ani prawem, które stoi w kolizji z ich obietnicami, ani realiami, które mają się nijak do proponowanej przez polityków wizji, a najmniej możliwościami budżetu, czyli kieszeni podatników.

Mistrz tych obietnic, Jarosław Kaczyński, rolnikom przyrzeka wsparcie dla wsi, przedsiębiorcom likwidację biurokracji, obniżenie podatków i kosztów pracy, pracownikom podniesienie pensji, studentom bezpłatne studia, a wszystkim - silną Polskę, doskonały system opieki medycznej i sprawne państwo.

Jego wypowiedzi dotyczące gospodarki są na tyle nieprecyzyjne, że rzadko można zarzucić mu ewidentne mijanie się z prawdą. Zwykle są to półprawdy sklejone z wyrwanych z kontekstu danych statystycznych, mitów i twardej wiary we własne przekonania.

Mit 1. Gospodarka kwitła za rządów PiS

To najczęściej powtarzana półprawda. Gospodarka rynkowa rozwija się cyklicznie. Są okresy szybszego wzrostu i wolniejszego. Spowolnienie nastąpiło w latach 2000-02, a od roku 2003 wzrost był coraz szybszy. W I kwartale 2005 r. PKB wzrósł (w stosunku do roku poprzedniego) o 2,4 proc., w II o 3,2, w III o 4,3, a w IV o 4,4 proc. A więc gospodarka rozkręcała się za rządów Marka Belki.

Przyspieszenie było w dużej mierze wynikiem wejścia Polski do UE, przeciwko czemu głosowała część posłów PiS (choć nie Jarosław Kaczyński). Również inne kraje, które wraz z nami weszły do Unii Europejskiej, zanotowały w latach 2005-07 szybki wzrost. Słowacja rosła w tym czasie w średnim tempie 8,6 proc., Czechy 6,4 proc., Słowenia 5,7 proc., Estonia 8,9 proc., Węgry 2,8 proc., Polska 5,5 proc. Byliśmy więc w grupie państw naszego regionu średniakami, a nie mistrzami. Na tytuł mistrza zasłużyliśmy natomiast w 2009 r., gdy uzyskaliśmy wzrost 1,7 proc. Tymczasem gospodarka Czech skurczyła się o 4,1 proc., Węgier o 6,3 proc., Słowacji o 4,7 proc., Słowenii o 7,8 proc., Estonii o 14,1 proc.

Sztuką nie jest osiągnięcie wysokiej dynamiki w krótkim okresie, lecz utrzymanie jej przez wiele lat. Aby to osiągnąć, gospodarkę trzeba reformować. Okres rządu PiS był pod tym względem stracony.

Mit 2. Niski deficyt budżetowy za rządów PiS

W stwierdzeniu tym jest jeszcze mniej prawdy niż w poprzednim. Deficyt budżetowy, czyli różnica między dochodami a wydatkami państwa, zależy w oczywisty sposób od tempa wzrostu gospodarczego. Tak jak dynamika PKB ma charakter cykliczny. Ekonomiści doskonale o tym wiedzą i dlatego, oceniając politykę budżetową rządu, koncentrują się na deficycie skorygowanym o wpływ wahań cyklu koniunkturalnego.

W 2006 r. deficyt sektora finansów publicznych wyniósł 3,8 proc., a w 2007 2,0 proc. Ponieważ był to szczytowy rok wysokiej koniunktury, Polska powinna osiągnąć budżetową nadwyżkę, a nie deficyt. Rząd PiS zmarnował dobrą koniunkturę, nie naprawiając w najmniejszym choćby stopniu finansów publicznych. Dług publiczny wzrósł od grudnia 2005 do grudnia 2007 o 60,3 mld zł.

Jeżeli państwo zadłuża się w dobrych czasach, to w czasach gorszych ma problem. Rządy PiS miały szeroki gest, co rzecz jasna podobało się tym, którzy z tego gestu korzystali. Wydatki w budżecie na 2006 r. wzrosły w stosunku do roku poprzedniego o 6,9 proc. , a w 2007 r. aż o 13,5 proc., czyli dwukrotnie szybciej, niż wyniosło tempo wzrostu PKB. Wydatki szły głównie na cele socjalne, a nie na inwestycje.



Mit 3. Społeczna gospodarka rynkowa Adenauera to wzór PiS

Pojęcie "społeczna gospodarka rynkowa" jest w Polsce używane przez wielu polityków, nie tylko przez PiS, lecz mało kto pamięta, na czym polegała polityka gospodarcza powojennych Niemiec. Termin "społeczna gospodarka rynkowa" został po raz pierwszy użyty przez niemieckich ordoliberałów Waltera Euckena oraz Alfreda Müllera-Armacka. Ich zdaniem miał to być system ekonomiczny oparty na wolnym rynku i własności prywatnej. Niemieccy liberałowie pojęcie "rynek" utożsamiali z pojęciem "społeczeństwo". Byli przeciwnikami interwencjonizmu i ręcznego sterowania gospodarką przez państwo.

Politycy chadeccy - bliski ordoliberałom Ludwig Erhard i Konrad Adenauer - chętnie posługiwali się terminem "społeczna gospodarka rynkowa", by osłodzić Niemcom bardzo twarde warunki, w jakich musieli po 1945 r. budować swój dobrobyt. Dopiero gdy go zbudowali, w drugiej połowie lat 50., zaczęto kłaść nacisk na partycypację wszystkich grup społecznych w dobrobycie. Zaczęły rosnąć podatki i wydatki socjalne.

PiS nie ma pomysłu na utrzymanie trwałego wzrostu gospodarczego i zbudowanie fundamentów dobrobytu. Obiecuje natomiast zwiększyć wydatki socjalne, co musi oznaczać albo wzrost podatków, albo szybsze zadłużanie się państwa. I jedno, i drugie będzie miało dla gospodarki fatalne skutki.

Mit. 4 Wrócimy do "pakietu Wilczka"

Obietnica taka padła z ust Kaczyńskiego podczas debaty telewizyjnej 14 czerwca. Zadziwiająca, gdyż prezes PiS nawiązał do znienawidzonego przez jego partię okresu budowy "dzikiego kapitalizmu" w Polsce - przełomu lat 80. i 90. W ustawie z grudnia 1988 r., zwanej "ustawą Wilczka", najważniejsze było zdanie: "Podmioty gospodarcze mogą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej dokonywać czynności oraz działań, które nie są przez prawo zabronione".

Przedsiębiorczość na przełomie lat 80. i 90. rozkwitła w dużej mierze dlatego, że państwo niemal przestało działać i urzędnicy na wszelki wypadek nie wtrącali się do tego, co robią przedsiębiorcy. Odwrotną stroną tego medalu był zupełny brak bezpieczeństwa obrotu gospodarczego, np. niemożliwość wyegzekwowania długów na drodze sądowej. W miarę jak państwo krzepło, przybywało ograniczeń krępujących przedsiębiorców, ale także rosło bezpieczeństwo.

Wiele przepisów uciążliwych dla przedsiębiorców to efekt wejścia Polski do UE i przyjęcia unijnego prawa. Choćby dlatego powrót do "ustawy Wilczka" jest niemożliwy. Co wcale nie znaczy, że unijne przepisy są dla przedsiębiorców niekorzystne. W większości krajów europejskich założenie i prowadzenie przedsiębiorstwa jest znacznie łatwiejsze niż w Polsce.



Prezes PiS w jednym zdaniu mówi o wspieraniu przedsiębiorczości, a w drugim o większej kontroli państwa nad gospodarką. Propaganda PiS utożsamia wielkich przedsiębiorców z przestępcami. Partia jest skrajnie nieufna wobec ludzi bogatych. - Jak ktoś ma pieniądze, to znaczy, że skądś je ma - powiedział prezydent Lech Kaczyński, sugerując, że wzbogacić można się wyłącznie w sposób nieuczciwy.

Mit 5. PO stawia na rozwój wielkich aglomeracji, a PiS na rozwój zrównoważony

To stwierdzenie nie jest półprawdą, lecz zwykłym kłamstwem. Za rządów PO-PSL nie zmieniły się zasady wspomagania regionów biedniejszych pieniędzmi z budżetu państwa lub z funduszy unijnych. Bogate miasta i gminy płacą tzw. janosikowe, czyli obowiązkową wpłatę do budżetu państwa na fundusz solidarnościowy dla gmin najbiedniejszych.

Rząd PO-PSL bynajmniej nie zmniejszył "janosikowego", który płaci najbogatsza gmina w Polsce - Warszawa. Przeciwko "janosikowemu" protestują prezydenci miast, radni, a także posłowie wszystkich ugrupowań, nie wyłączając PiS, z regionów, które muszą płacić. "Janosikowe" to nic innego jak wspieranie biednych gmin przez bogate aglomeracje.

Typowym przykładem wspierania przez rząd PiS regionów była budowa dworca kolejowego we Włoszczowie. Wszyscy specjaliści są zdania, że ta kosztowna inwestycja była zbędna. Pieniądze z kasy państwa "załatwił" wpływowy polityk PiS, po to, by zyskać poparcie wyborców. Nie chodziło o wyrównywanie szans biedniejszym, lecz o wspieranie pozycji polityka poprzez inwestycję z państwowej kasy.

Mit 6. Prezydent Kaczyński wprowadzi Polskę do G20

To obietnica w stylu: jak wygram wybory, to Polska zostanie mistrzem Europy w piłce nożnej. Do G20 należy 19 krajów plus UE. Członkami są kraje o największym PKB, ale z pewnymi poprawkami uwzględniającymi znaczenie strategiczne. Dlatego do G20 należą Arabia Saudyjska (jest potęgą naftową), Argentyna (po Brazylii największy kraj Ameryki Południowej) i Republika Południowej Afryki (jedyny kraj afrykański), a nie należą kraje mające większe od nich gospodarki - Holandia, Tajlandia, Iran, Polska.

My w rankingu PKB znajdujemy się (w zależności od metody liczenia) na 20. lub 21. miejscu, a ponieważ jesteśmy członkami UE, jesteśmy reprezentowani przez tę organizację. Hiszpania, której gospodarka jest przeszło dwa razy większa od naszej, ma status "stałego gościa" na spotkaniach G20. Jeżeli nie zmienią się zasady, według których kraje są zapraszane do G20, szansy na wejście do tej grupy nie ma, nawet jeśli awansujemy o kilka miejsc pod względem PKB.



Mit 7. PO sprywatyzuje szpitale

To najbardziej znana półprawda głoszona przez PiS. Efektem reform proponowanych przez Platformę może być (gdzieś w dalekiej perspektywie) prywatyzacja szpitala, lecz nie ona jest celem, tylko lepsze wykorzystanie majątku obiektów medycznych. Platforma nigdy nie mówiła o odpłatności dla pacjentów za usługi medyczne.

Prywatyzacja służby zdrowia trwa w Polsce od lat i trwała także za rządów PiS. Pacjenci korzystający z usług prywatnych ośrodków zdrowia (mających kontrakty z NFZ) za usługi nie płacą. Pomysły PO na służbę zdrowia są podobne do tych, które zgłaszał profesor Religa, minister zdrowia w rządzie Kaczyńskiego. Szkoda, że w kampanii wyborczej, zamiast dyskutować o realnych problemach służby zdrowia, PO musiała przed sądem bronić się przed kłamliwymi zarzutami.

Mit 8. Podniesiemy wydatki na służbę zdrowia do 6 proc.

W Polsce wydajemy na służbę zdrowia mniej niż w większości krajów wysoko rozwiniętych. Wydatki NFZ oraz Ministerstwa Zdrowia to około 4,5 proc. PKB. Obietnica Kaczyńskiego oznacza, że wydatki należałoby zwiększyć o blisko 24 mld zł. Pytanie tylko, jak to sfinansować. Są tylko trzy sposoby.

Po pierwsze, można podnieść podatki. Składka na NFZ, która dziś wynosi 9 proc., powinna być podniesiona do około 13 proc., co oznacza wzrost PiT z 18 i 32 proc. do 22 i 36 proc. Po drugie, można zabrać brakujące pieniądze nauczycielom, policjantom, emerytom. Po trzecie, można zwiększyć dziurę w budżecie o ponad 20 mld zł.

Każde wyjście jest złe. Zresztą PiS doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zwiększenie wydatków publicznych na służbę zdrowia do 6 proc. jest nierealne. Za rządów Kaczyńskiego wydatki te były mniejsze niż dziś.

Mit 9. PO zlikwidowała stocznie

Wielokrotnie pisałem, że stocznie upadły dlatego, że państwo, które przejęło je w latach 2002-03, nie potrafiło nimi zarządzać. Wyjściem była prywatyzacja, lecz kolejne rządy albo jej nie chciały, albo nie umiały przeprowadzić. Dotyczy to zarówno rządu Tuska, jak i rządu Kaczyńskiego.

Mit 10. Gaz łupkowy "może być wielkim interesem dla całego kraju. Ale może być też tak, że przy wielkiej słabości państwa, różnego rodzaju zjawiskach patologicznych, Polacy tak naprawdę nie będą z tego wiele mieli. Inni będą mieli bardzo wiele"

To cytat z wypowiedzi Kaczyńskiego na Pomorzu. Jeszcze nikt nie znalazł gazu łupkowego w Polsce. Dopiero szacuje się, że mogą u nas być złoża. Nie sposób dziś oszacować, czy (jeśli naprawdę są) będą nadawały się do eksploatacji, jaki będzie koszt wydobycia, ile trzeba będzie zainwestować. A Jarosław Kaczyński już wie, że cenne złoża ktoś nam chce ukraść. Typowa retoryka PiS.

Kto powiedział, że Kaczyński się zmienił?




Więcej... http://wyborcza.pl/1,75515,8077880,Kampania_w_gospodarce__Polprawdy_i_klamstwa_PiS.html?as=2&startsz=x#ixzz0sLAfxqTt



Przemysław Warzywny

--

"Jeśli już mamy być złośliwi, to niech ten, kto mówi o wpadkach najpierw nauczy Kaczyńskiego polskiego hymnu. O większej wpadce nie słyszałem w swoim długim życiu"

Daniel Olbrychski

Kampania w gospodarce. Półprawdy i kłamstwa PiS.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona