Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kapują, kablują, donoszą

Kapują, kablują, donoszą

Data: 2015-11-20 13:28:55
Autor: mkarwan
Kapują, kablują, donoszą
16 czerwca 2004 roku Centrum Szymona Wiesenthala z siedzibą w Jerozolimie
uruchomiło w Polsce specjalną infolinię, której celem i zadaniem było
zbieranie informacji o szmalcownikach i osobach, które brały udział w
pogromach Żydów.
Otrzymane informacje miały być weryfikowane w Izraelu, a za każdy donos,
dzięki któremu doszłoby do ujawnienia i skazania takiej osoby obiecywano
wypłacać 10 tys. euro.
Co ciekawe cała akcja nie przewidywała poszukiwania tych polskich obywateli,
którzy zagrożeni wraz z całymi rodzinami karą śmierci ratowali Żydów podczas
niemieckiej okupacji.
Z entuzjazmem do całej tej inicjatywy odniósł się znany publicysta "Gazety
Wyborczej", Konstanty Gebert pisząc na łamach miesięcznika "Midrasz":
Uruchomienie takiej infolinii to bardzo dobry pomysł.
Jeżeli są jeszcze
jacyś świadkowie hitlerowskiego ludobójstwa i mogą złożyć zeznania, które
zwiększą naszą wiedzę o tym, co się działo, a być może wręcz przyczynią się
do postawienia przed sądem ewentualnie żyjących jeszcze, a nieukaranych
sprawców ludobójstwa, to jest to korzystne.

Ciekawe czy z podobnym aplauzem Gebert, syn Bolesława Geberta, agenta
sowieckiego wywiadu o pseudonimie "Ataman", przyjąłby informację o założeniu
przez jakąś polską organizację podobnej infolinii w Izraelu, której celem
byłoby poszukiwanie Żydów kolaborujących z niemieckim i sowieckim okupantem
oraz tych, którzy mordowali i prześladowali polskich patriotów służąc w UB,
Informacji Wojskowej, KBW i stalinowskim sądownictwie?
Pytanie jest czysto retoryczne, ponieważ w poważnym państwie, jakim jest
Izrael taka polska infolinia zbierająca płatne donosy na Żydów nie mogłaby
nigdy zaistnieć.

Uruchomiona przez Centrum Wiesenthala infolinia nie odniosła planowanego
sukcesu i można śmiało powiedzieć, że cała akcja zakończyła się klapą pod
tytułem "głuchy telefon".
Jej organizatorzy nie wzięli po uwagę wynikającej z historii specyfiki
naszego kraju.
Lata zaborów, okupacji niemieckiej i sowieckiej oraz czasy PRL-u
wykształciły u Polaków pewną dominująca i powszechną cechę.
Jest nią wyjątkowe obrzydzenie, jakie czujemy do wszelkiej maści
donosicieli.
Już sam język polski wyprodukował mnóstwo określeń dla tego typu ludzi jak
choćby: kabel, kapuś, kapusta, kret, lis, ogon, sprzedawczyk, szpicel,
wtyczka, wtyka, zaprzedaniec, gumowe ucho czy prowokator.

Dlatego też dzisiejsi kapusie wzięli się na sposób i postanowili swoje
własne donosy produkować tak jak gdyby przychodziły one do Polski z poza jej
granic, a najlepiej z zachodnich mediów, co ich zdaniem mocniej rzuci nas na
kolana i skutecznie odwróci uwagę od inspiratorów całej akcji.
Oto pierwszy z brzegu i jednocześnie najbardziej typowy przykład. "Gazeta
Wyborcza" powołując się na francuski "Le Monde" i oczywiście podkreślając,
że jest to nad Sekwaną najbardziej prestiżowy dziennik pisze:
Opiniotwórcza popołudniówka jest jedyną spośród czołowych francuskich gazet,
która skomentowała sytuację w Polsce po doniesieniach "Rz" dotyczących
katastrofy polskiego tupolewa z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie.
"Rej wodził, co wcale nie dziwi, Kaczyński". [.] "Ekscesy medialne, histeria
polityczna, obelgi, teoria spiskowa i paranoja - polskie życie publiczne
przeżyło właśnie epizod zdumiewającej gorączki".

No proszę, zdaje się mówić do nas Michnik.
Jeżeli my dla was Polaków jesteśmy niewiarygodni to co powiecie teraz, kiedy
"opiniotwórcza popołudniówka", "jedna z czołowych francuskich gazet"
twierdzi dokładnie to, co my?
Problem jednak tkwi w szczegółach.
Jeżeli jesteśmy wystarczająco dociekliwi to bez trudu ustalimy, że autorem tego tekstu z "Le Monde", którym podparli się Czerscy był niejaki Piotr Smolar.
Zbieżność nazwisk nie jest nieprzypadkowa gdyż jest to synalek prezesa zarządu Fundacji Batorego, Aleksandra Smolara.
Dodajmy fundacji finansowanej przez żydowskiego spekulanta giełdowego Georga Sorosa, ale nie tylko przez niego.
Jednym z darczyńców jest także "Fundacja Agory".
O antypolskich i komunistycznych korzeniach rodu Smolarów pisaliśmy na łamach "Warszawskiej Gazety" wielokrotnie.

Kolejny przykład.
Ostatnio media powołując się na brytyjski dziennik "The Guardian" oskarżyły
Polaków o to, że nie lubią emigrantów, nie rozumieją ich, są mało gościnni,
a nawet niewdzięczni.
A przecież jak pisze autor: .pokolenie 'Solidarności' powinno okazać trochę
solidarności .
I tak oto próbuje nas wychowywać brytyjska, oczywiście "prestiżowa" i
"opiniotwórcza" gazeta z tym, że autorem artykułu jest dziennikarz "Gazety
Wyborczej", Adam Leszczyński.

Inną kategorią kapusiów są tak zwane "autorytety", które plują na nas w
zagranicznych mediach, a swoje donosy adresują głównie do tamtejszej opinii
publicznej.
Jest to forma donosicielstwa wyjątkowo znienawidzona przez Polaków i
nazywana pluciem we własne gniazdo, albo praniem własnych brudów poza domem.
Tu również wielkie zasługi ma Michnik i powołana przez niego kadra
"niekwestionowanych autorytetów".
A oto jak sam Ojciec Redaktor w wywiadzie dla "Komsomolskiej Prawdy" mówił o
tych Polakach, którzy nie chcą jeść z ręki "Wyborczej" oraz popieranym przez
nią politykom i partiom:
Niewątpliwie, część naszego społeczeństwa jest chora na rusofobię i
ksenofobię.
Wolność jest dla wszystkich, dla mądrych i głupców i dla swołoczy.
Są idioci, którzy twierdzą, że nie ma niepodległej Polski, natomiast
istnieje projekt niemiecko-rosyjski.
To są ludzie z ogrodu zoologicznego z bezmyślnym kompleksem antyrosyjskim.
(...)
Również niemieckich mediów Michnik nie traktuje po macoszemu.
W wywiadzie dla "Spiegla" mówił:.niektórym politykom w Polsce marzy się inne
państwo.
- Do nich należą zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Viktor Orbán.
Ci politycy pragną "pełzającego zamachu stanu". [.]
Jakim krajem jest Polska?
- To zależy. Wspaniałym - gdy się na nią patrzy "z perspektywy Paryża, Pragi
czy Berlina".
- Ale proszę włączyć katolickie Radio Maryja.
Wtedy się okaże, że Polska jest krajem katastrofy, że rzekomo rządzą nią
siły, które chciałyby wytrzebić naród polski pod względem biologicznym.
30 procent Polaków wierzy, że katastrofa smoleńska jest wynikiem spisku
premiera Donalda Tuska i prezydenta Rosji Władimira Putina.

Skoro padła już nazwa "Radio Maryja" to warto przypomnieć o słanych na
rozgłośnię ojców redemptorystów donosach kierowanych nawet do samego
papieża.
Atakowani w ten sposób są też ci polscy biskupi, którzy odważnie bronią
nauczana Kościoła.
Przypomnijmy fragment takiego listu autorstwa Jana Hartmana, członka
żydowskiej loży "Synów Przymierza"
Jan Hartman:
Analitycy polskiej sceny politycznej szacują, że o. Rydzyk osobiście
kontroluje od 5 do 10 procent efektywnych głosów polskich wyborców.
Za pośrednictwem wspomnianej partii posiada podporządkowaną sobie
reprezentację w polskim sejmie oraz w Parlamencie Europejskim.
Jest więc postacią mającą wpływ na życie wszystkich Polaków, podczas gdy
jego poczynania podlegać mogą kontroli i moderacji tylko jednego człowieka,
którym jest Wasza Świątobliwość.
U nikogo innego nie można więc szukać sprawiedliwości w kwestii bezkarności
potężnego polityka polskiego, którym jest o. Tadeusz Rydzyk.

A teraz ponownie Michnik, tym razem w duecie z Jarosławem Mikołajewskim.
Żeby donos adresowany do papieża nabrał większego rozgłosu posłużono się
włoską gazetą "La Republica".
Oto fragment: OJCZE ŚWIĘTY, piszemy do Ciebie w sprawie Kościoła w Polsce.
Jesteśmy dziennikarzami "Gazety Wyborczej" - niezależnego dziennika, który
powstał w 1989 roku, razem z demokratyczną Polską.
Jeden z nas jest redaktorem naczelnym, drugi publicystą.
Czujemy się chrześcijanami,
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
choć jeden jest nieochrzczony, drugi niepraktykujący.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Po tym zabawnym wstępie autorstwa "nieochrzczonego" i "niepraktykującego"
następuje zażarta obrona niezwykle zasłużonego dla lewactwa i wrogów
Kościoła, ks. Wojciecha Lemańskiego.
Trudno nie zauważyć, że to antykatolickie poletko od lat najchętniej
obrabiają osoby pochodzenia żydowskiego.

Oczywiście na podstawie samych donosów i ich autorów można by napisać opasłą
książkę.
Ja z racji ograniczenia objętością tego artykułu posługuję się tylko kilkoma
przykładami.
Nie może i nie powinno jednak zabraknąć wśród tych moich dzisiejszych
wybrańców, Andrzeja Wajdy, który zaraz po smoleńskiej zbrodni udzielił
takiej wypowiedzi przywoływanemu już wcześniej "Le Monde":
Los, jaki dotknął prezydenta Kaczyńskiego, jest tragiczny.
Ale powinniśmy się dowiedzieć, w czym pomogą nam czarne skrzynki, czy
decyzję o lądowaniu podjęto na jego rozkaz.
Czy to prezydent zaryzykował życiem wszystkich pasażerów?
Rzucenie tuż po wielkiej narodowej tragedii i to w zagranicznej prasie
takich mało zawoalowanych oskarżeń skierowanych przeciwko prezydentowi
własnego państwa i jednocześnie ofierze zamachu każe raz na zawsze zaliczyć
Wajdę do grona donosicieli wyjątkowo podłych i bezwzględnych.
Pamiętajmy, że działo się to w czasie, kiedy tak na dobrą sprawę nie ruszyło
jeszcze żadne śledztwo, a trwała tylko kierowana z Kremla propagandówka, w
którą wpisywali się polskojęzyczni zdrajcy.

Niezwykle zasłużonym w szkalowaniu Polaków poza granicami naszego kraju był
Władysław Bartoszewski, który w Knesecie dziękując za przyznanie mu
honorowego obywatelstwa państwa Izrael powiedział:
"(.) dzisiejsi studenci będą za dziesięć czy piętnaście lat posłami,
ministrami, dyrektorami i oni będą określać życie polskie, a nie ta
ciemnota, gdzieś tam na zapadłej prowincji, która opowiada jakieś głupstwa,
a która dobrze czytać i pisać nie umie.

Następnym sposobem na szkodzenie Polsce są tak zwane listy otwarte pisane
przez byłych ministrów spraw zagranicznych i kierowane tak naprawdę do
międzynarodowej opinii publicznej.
Pierwszy taki list wyprodukowany został w celu zdyskredytowania prezydenta
Lecha Kaczyńskiego.
Drugi pisany był w obronie Angeli Merkel, ale rzeczywiście chodziło o atak
na Jarosława Kaczyńskiego za ogłoszoną przez niego "oczywistą oczywistość"
wyrażoną słowami:
"Wybór na urząd kanclerza pani Angeli Merkel nie był wynikiem czystego
zbiegu okoliczności"  oraz  "ważne jest, że od Polski Merkel chce przede
wszystkim może miękkiego, ale jednak podporządkowania".
Adwokaci Merkel, którzy nigdy nie ośmielili się wystąpić w obronie
atakowanego i wyśmiewanego przez niemieckie media, Lecha Kaczyńskiego
pisali:
"Czujemy się w obowiązku wyrazić głęboki sprzeciw wobec ostatnich wypowiedzi
prezesa Jarosława Kaczyńskiego o stosunkach polsko-niemieckich. [.]
W tej chwili czujemy moralny obowiązek powiedzenia Pani Kanclerz Merkel:
solidaryzujemy się z Panią.
Polacy i Niemcy mają jeszcze wiele razem do zrobienia.
Sygnatariuszami obu listów byli, Władysław Bartoszewski zwany profesorem
oraz
współpracujący z komunistycznymi służbami PRL:
Andrzej Olechowski  - "MUST",
Włodzimierz Cimoszewicz - "CAREX",
Dariusz Rosati - "BUYER",
Adam Daniel Rotfeld - "ROT", "RALF", "RAUF", "SERB".
Krótkie wspomnienie należy się też Bronisławowi Geremkowi, który w 2009 roku
chcąc uniknąć prawnego obowiązku, czyli złożenia oświadczenia lustracyjnego
szkalował Polskę w Unii Europejskiej i próbował wywołać międzynarodową
awanturę pisząc w "Le Monde:
Nowa polska ustawa dekomunizacyjna jest nie do przyjęcia w demokratycznej
Europie, gdyż łamie zasady moralne i zagraża wolności słowa. [.]
Taka ustawa jest wyrazem sposobu rządzenia, w którym władza opiera się na
eksploatowaniu i tworzeniu konfliktów.
Rodzi niepokój i poczucie całkowitej zależności obywatela od władzy.

Tych wszystkich kapusiów i donosicieli szkalujących nasz kraj wolna w
przyszłości Polska powinna publicznie napiętnować i odesłać na śmietnik
historii bez żadnych widoków na rehabilitację.

źródło http://kokos.salon24.pl/659820,kapuja-kabluja-donosza,2

Kapują, kablują, donoszą

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona