Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Karol i Jacek.

Karol i Jacek.

Data: 2011-06-29 04:03:29
Autor: cirrus
Karol i Jacek.
# W 1968 roku słowa władzy raniły i zabijały. Ale słowa Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego wypowiadane na sali sądowej przywracały do życia. Uczyły, że wygrana nienawiści i przemocy nie może być ostateczna... Refleksje nieuporządkowane na temat biografii Karola Modzelewskiego
Ludzie nieżyczliwi mówili o nim "czerwony książę" - dziecko najwyższej partyjnej nomenklatury. A przecież data i miejsce urodzenia bynajmniej tego nie wróżyły - rok 1937, Moskwa. Trudno o gorszy kontekst. To był koszmarny rok w historii Związku Sowieckiego. Wtedy w Moskwie - powiadał Ilja Erenburg - "wszystko było możliwe; było możliwe nawet to, że kogoś nie aresztowano".

 Naturalny ojciec Karola został aresztowany właśnie wtedy; wtedy też uwięziono drugiego męża jego matki - Zygmunta Modzelewskiego. Zygmunta zwolniono po dwóch latach, był w wojsku Berlinga, a po wojnie pełnił funkcję szefa MSZ. Do końca życia (zmarł w 1954 r.) należał do komunistycznej nomenklatury. Miał bogatą przeszłość przedwojennego komunisty; świat władz partyjnych bardzo go szanował. Był szanowany również poza tym światem. Z wielkim szacunkiem wyrażali się o nim - słyszałem to osobiście - zarówno Antoni Słonimski, jak i Czesław Miłosz.

 Świat przed Karolem otwierał wszystkie bramy - był dzieckiem "czerwonej burżuazji". I oto "czerwony książę", żyjący dostatnio w latach biedy epoki stalinowskiej, wychowany w klimacie wiary komunistycznej, stał się buntownikiem prowadzonym w kajdankach na salę sądową.

 Trudno dziś objaśnić tamte emocje. Dziś mam nieraz wrażenie, że więcej zaufania wzbudzają świadectwa ubeków i agentów niż relacje ich ofiar. Mam też i inne wrażenie - dzisiaj wszyscy wiedzą, co będzie, ale nie wiedzą - i nie chcą wiedzieć - co było. A był to czas osobliwy, gdy studentowi pierwszego roku nie przychodziło do głowy, że są obok ludzie, którzy tak heroicznie definiują swój los na całe życie. Ci ludzie dokonują prawdziwego zerwania z systemem; dokonują wyboru moralnego, by żyć w zgodzie ze swoimi przekonaniami. I byli ci inni, którzy - także na moich oczach - wybrali los oprawców: agentów, szpicli, oficerów śledczych, prokuratorów i prowokatorów.

 Moi starsi przyjaciele przemienili w wartość moralną swój sprzeciw wobec tego, co knebluje, dławi, poniża ich samych i innych. I poświęcali temu życie.

 A był to czas, gdy bohaterowie dni wczorajszych byli już zmęczeni, a nowi bohaterowie nie pojawili się jeszcze na horyzoncie; czas łagodnego zakłamania i konformizmu zrodzonego przez bezradność. I oto ktoś przerwał zmowę milczenia; ktoś powiedział głośno, że "król jest nagi". Jakaś klamka zapadła. Na korytarzu sądowym nie byłem świadkiem walki klas, lecz walki sumień.

 No więc spoglądałem na nich skutych kajdankami i zastanawiałem się: cóż za głupota zrodziła decyzję tak podłą i okrutną? Przez następne lata wielokrotnie bywałem prowadzany na sale sądowe w kajdankach; była to już normalność, która nie robiła wrażenia. Ale wtedy, w lipcu 1965 r., myślałem o ludziach, którzy zdecydowali o skuciu kajdankami Jacka i Karola, z pogardą, której towarzyszyła silna domieszka nienawiści. #
Duzo więcej na:
http://tiny.pl/hfk1h
A tak na marginesie, był jeszcze jeden "czerwony książe" Andrzej Jaroszewicz syn premiera Piotra, utalentowany kierowca raidowy, ale raczej playboy niż opozycjonista.


--
stevep

Karol i Jacek.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona