Data: 2010-10-27 11:01:26 | |
Autor: Bogdan Idzikowski | |
Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem w świetle prawa międzynarodowego | |
Z prof. Markiem Żyliczem, ekspertem z zakresu międzynarodowego prawa lotniczego, wykładowcą w Wyższej Szkole Handlowej w Radomiu, rozmawia Anna Ambroziak
Badanie przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem mieści się w formule konwencji chicagowskiej? W końcu dokument ten odnosi się tylko do samolotów cywilnych, a Tu-154M należał przecież do wojska... - Konwencja chicagowska rzeczywiście nie dotyczy samolotów państwowych, stosuje się natomiast do samolotów cywilnych. Jednak mówi również, że o tym, jak zakwalifikować samolot, decydują zadania, do jakich maszyna jest przeznaczona. To, czy samolot traktuje się jako cywilny czy państwowy zależy od tego, do jakich zadań jest użyty. Jeżeli jest wykorzystany w celach wojskowych, policyjnych, kontroli granicznej lub do innej funkcji państwowej, to niezależnie od tego, do kogo należy i kto go eksploatuje, traktuje się go jako samolot państwowy. Natomiast jeżeli jest użyty do celów cywilnych (jak m.in. przewóz cywilnej delegacji), to według konwencji można uznać go za samolot cywilny. Jest to kwestia dość delikatna. Oba rządy, i polski, i rosyjski - nie wdając się w debatę, jakie były zadania tego samolotu - zgodziły się przyjąć taką procedurę badania, jaką przewiduje konwencja dla samolotów cywilnych. Jest to procedura gotowa, przyjęta w drodze porozumienia obu stron. Tym samym badanie przyczyn katastrofy odbywa się na podstawie konwencji chicagowskiej. Procedura ta została sprawdzona w setkach badań na całym świecie. Można było wykorzystać w tym przypadku umowę polsko-rosyjską z 1993 roku nakazującą badanie katastrofy samolotów wojskowych komisjom obu państw? - Tyle że nie była to umowa międzynarodowa stanowiąca prawo. Była ona zawarta między dwoma resortami wojskowymi, regulowała przeprowadzanie badań w ramach jednostek wojskowych. Umowa z 1993 roku dawałaby podstawę do przebadania personelu wojskowego, złożenia meldunku przełożonym wojskowym, ale nie dawałaby podstaw do działań prawnych, takich jak m.in. przesłuchiwanie świadków cywilnych. Te kwestie nie były w tej umowie unormowane. Dokument z 1993 roku pozwalałby na wewnętrzne badanie konkretnych spraw wspólnie przez dowództwa czy komisje wojskowe wyznaczone przez obie strony. W przypadku katastrofy smoleńskiej wymagałby jakichś dodatkowych uzgodnień, np. dotyczących prawa przesłuchiwania świadków. więcej: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101027&typ=po&id=po41.txt ======================================= Przeczytałem nie wierząc oczom. Że taki tekst mógł ukazać się w ND. -- J. Kaczyński - "musimy uzyskać właściwą odpowiedź" "Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ją)" |
|
Data: 2010-10-27 02:15:01 | |
Autor: muto2100 | |
Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem w świetle prawa międzynarodowego | |
On 27 Paź, 11:01, "Bogdan Idzikowski" <bogda...@neostrada.pl> wrote:
Z prof. Markiem Żyliczem, ekspertem z zakresu międzynarodowego prawa no wlasnie P.Graś powiedzial ostatnio ze niepotrzeba badac ponownie kadluba tego feralnego samolotu- ciekawe dlaczego? |
|
Data: 2010-10-27 11:12:06 | |
Autor: dK | |
Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem w świetle prawa międzynarodowego | |
Użytkownik "Bogdan Idzikowski" <bogdanid@neostrada.pl> napisał w wiadomości news:4cc7ea67$0$27027$65785112news.neostrada.pl...
Nie znalazłem nigdzie, żeby to porozumienie był parafowane. dK |
|
Data: 2010-10-27 11:22:24 | |
Autor: Bogdan Idzikowski | |
Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem w świetle prawa międzynarodowego | |
Użytkownik "dK" <caria@wp.pl> napisał w wiadomości news:4cc7eceb$0$27043$65785112news.neostrada.pl...
Przez kogo? -- J. Kaczyński - "musimy uzyskać właściwą odpowiedź" "Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ją)" |
|
Data: 2010-10-27 11:30:17 | |
Autor: dK | |
Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem w świetle prawa międzynarodowego | |
Użytkownik "Bogdan Idzikowski" <bogdanid@neostrada.pl> napisał w wiadomości news:4cc7ef51$0$22804$65785112news.neostrada.pl... Umowy międzynarodowe, zanim staną się aktem prawnym są parafowane, taki zwyczaj międzynarodowy. W zależności od wagi dokumentu przez rządy, albo parlamenty krajów. dK |
|