Trudno nie zgodzić się z diagnozą sytuacji Kościoła w Europie przedstawiona
przez arcybiskupa Gerharda Ludwiga Müllera.
Gołym okiem widać, że toczy się akcja jego dyskredytacji i niszczenia. A to
oznacza, że chrześcijanie wezwani są do walki w jego obronie, a także do
miękkiego (na razie) męczeństwa.
Jeszcze kilka lat temu można było spokojnie pisać o miękkim prześladowaniu
chrześcijan tylko w odniesieniu do Europy zachodniej. Jednak powoli podobne
czasy nastają także w Polsce.
Posłowie muszą tłumaczyć się z tego, że bardziej wierzą Biblii niż "Gazecie
Wyborczej", premier zapowiada "rozwiązanie kwestii konserwatystów w PO" (aż
dziw, że nie mówi o rozwiązaniu "ostatecznym"), a media z gorliwością godną
lepszej sprawy zajmują się wyszukiwaniem krzyży w szkołach i "bohaterów",
którzy chcą je zdejmować.
Jeśli do tego dodać medialne i sądowe nagonki na Kościół, księży, ale także
ludzi, którzy bronią opinii katolickiej, to obraz staje się pełny.
Więcej
http://www.fronda.pl/a/terlikowski-czas-miekkich-przesladowan-i-koniecznosc-twardej-odpowiedzi,26018.html
--
Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić
katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny.