Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kazanie na Dzień Judaizmu

Kazanie na Dzień Judaizmu

Data: 2010-01-16 09:10:15
Autor: mkarwan
Kazanie na Dzień Judaizmu
(...)zbliża się doroczny Dzień Judaizmu, kiedy to, z inicjatywy Pasterzy, zwłaszcza tych, co to "bez swojej wiedzy i zgody", katolicy zachęcani są do judaizmu.   Właściwie nie tyle może do judaizmu, (...) co do promowania w Polsce żydowskiej kultury i obyczaju, słowem - podjęcia się obowiązków szabesgoja wobec organizacji przemysłu holokaustu.

I kiedy mogłoby się wydawać, że akurat na ten termin wszystko powinno być zgrane jak w zegarku, "Gazeta Wyborcza", ni w pięć ni w dziewięć przynosi wypowiedź pani filozofowej, ale tym razem nie pani Środy, tylko pani Katarzyny de Lazari-Radek, adiunkta w Instytucie Filozofiii Uniwersytetu Łódzkiego, która w artykule "Czego Bóg chciał od Abrahama?" zastanawia się, jak wytłumaczyć dziecku historię Abrahama i Izaaka.
Jak zauważył Kurt Vonnegut, każdą, niechby nawet najtrudniejszą kwestię, można wytłumaczyć nawet małemu dziecku, wszelako pod jednym warunkiem - że tłumaczący sam ją rozumie.
Tymczasem z artykułu pani adiunkt widać, że nie tylko nie ma o niej pojęcia, ale nawet nie ogarnia faktów do rozumienia tej kwestii potrzebnych.
Również Główny Teolog Rzeszy, tj. pardon - jakiej tam znowu "Rzeszy" - oczywiście Główny Teolog III Rzeczypospolitej czyli pan red. Jan Turnau sprawia wrażenie bezradnego, aczkolwiek sądzę, że nie z powodu ignorancji, tylko dysonansu poznawczego: jak pogodzić bezwzględny charakter norm moralnych z uznaniem prawa Izraela do tzw. "obrony", czyli mordowania narodów mniej wartościowych.
Nic więc dziwnego, że pani Katarzyna dochodzi do wniosku, iż "moralność musi poradzić sobie bez Boga".
Taki jest rozkaz na nowym etapie.

Pokazuje to, iż myślenie jest sprawą zbyt poważną, by pozostawiać ją tzw. "filozofom", co to zrzynają jedni z drugich i w ten sposób ciułają sobie swoje akademickie wawrzyny.
Sprawa Boga z Abrahamem polegała wszak na umowie, że jeśli Abraham będzie się słuchał, to Bóg uczyni go ojcem wielkiego narodu, któremu da w posiadanie obszar "od wielkiej rzeki egipskiej do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat".
Na dowód czego Sarze, która w swoim czasie przyprawiła o tzw. "wrzody" cały dwór faraona, urodził się Izaak - jedyna nadzieja na "wieki naród".
I tego Izaaka Bóg zażądał w ofierze.
Gdyby zażądał tej ofiary przed urodzeniem - sądzę, że pani Katarzyna nie miałaby najmniejszych problemów, bo byłby to dla niej argument, że Bóg jest po właściwej stronie.
Niestety zażądał już po urodzeniu, a wiadomo, że nikomu nie wolno... i tak dalej.

Najwyraźniej jednak pani Katarzynie nie przyszło do głowy, że w tym żądaniu ofiary z Izaaka nie tyle chodziło o samego chłopca, co o danie samemu Abrahamowi szansy przetestowania, jak bardzo przywiązał się do wizji protoplasty "wielkiego narodu".
Czy aż tak bardzo, że w imię tej idei gotów byłby położyć lachę na posłuszeństwo i Izaaka, jako jedyną swoją nadzieję, oszczędzać, czy też lojalnie pamiętać, że warunkiem zrealizowania przez Boga politycznej obietnicy było przecież bezwarunkowe posłuszeństwo.
I Abraham ten test przeszedł pomyślnie, co - po pierwsze - pokazuje, iż do idei "wielkiego narodu" był przywiązany bardziej, niż do syna, że dla tej idei gotów jest zabijać, a więc wierzy w nią naprawdę, to znaczy - nadaje się na patriarchę, po drugie - że tak naprawdę zawsze można służyć tylko jednemu panu zwłaszcza, gdy jest on Panem.
Po trzecie - że casus pani Katarzyny dodatkowo pokazuje, iż postulat kapłaństwa kobiet nie jest rozsądny.
Wreszcie po czwarte - że w "Gazecie Wyborczej" nie wierzą nawet w judaizm.
Stanisław Michalkiewicz
źródło http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1090

Kazanie na Dzień Judaizmu

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona