Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kazanie na Niedziele Środopostną

Kazanie na Niedziele Środopostną

Data: 2014-03-30 11:15:50
Autor: abc
Kazanie na Niedziele Środopostną
Drodzy Wierni,

Chrystus Pan jest naszym Zbawicielem, narodził się i zamieszkał między nami,
by obdarować nas prawdą oraz łaską życia wedle prawdy. Każde z Jego dzieł ma
moc udzielić nam łaski i uwolnić nas od grzechów oraz błędu, jednak
opisanych w Ewangelii cudów dokonuje, aby nas pouczyć i okazać swą Bożą moc.
O tym, kim jest i co dla nas czyni, dowiadujemy się przede wszystkim z Jego
cudów.

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus w cudowny sposób karmi zgromadzenie ponad
pięciu tysięcy mężczyzn. Owo cudowne rozmnożenie chleba było jedynie znakiem
i symbolem tego, co Zbawiciel czyni dla nas każdego dnia w Najświętszej
Ofierze Mszy, gdy daje nam swoje Ciało i Krew - jako nasz duchowy pokarm.

Ewangelia wspomina, że Chrystus Pan przemierzał Galileę i że towarzyszyły Mu
wielkie tłumy ludzi. Ewangelista podaje nawet powód: szli za Nim, ponieważ
widzieli cuda, jakich dokonał uzdrawiając chorych.

Ludzie szli za Zbawicielem, ponieważ byli chorzy, cierpiący i nękani
rozmaitymi dolegliwościami. Przychodzą do Pana Jezusa, gdyż potrzebują
lekarstwa - zwłaszcza duchowego, potrzebują uzdrowienia od swych grzechów.

Zawracamy się do Chrystusa, ponieważ jest naszym Zbawicielem; nie dlatego,
że w jakiś sposób na to zasługujemy, ale dlatego, że Go potrzebujemy. Musimy
zawsze pamiętać - zwłaszcza kiedy widzimy wiele upadków u ludzi w naszym
otoczeniu - że my sami moglibyśmy upaść jeszcze bardziej, gdyby nie Boża
łaska.

Kościół istnieje, aby umożliwiać ludziom zbawienie, by prowadzić ich
do doskonałości - co oznacza, że wielu jego członków ma wciąż wiele do
zrobienia, by osiągnąć doskonałość, której Zbawiciel pragnie nam udzielić
poprzez swoją łaskę.

Pan Jezus - jak opowiada Ewangelista - udał się następnie na górę i siedział
tam razem z uczniami. Wchodzi na szczyt, gdyż Jego celem jest uwznioślić
serca ludzi, zaprowadzić ich do nieba. Siedzi, co oznacza, że naucza z
wysoka - na mocy posiadanej przez siebie władzy. Siedzi razem z uczniami, co
znaczy, że również Apostołowie nauczają tego, co słyszą z Jego ust. I
Ewangelia wspomina, że "była blisko pascha, dzień święty żydowski".

Za kilka lat, podczas tego święta Chrystus złoży sam siebie w ofierze na
Krzyżu, a przed dniem swej męki i śmierci ustanowi Eucharystię. Cud, którego
Pan Jezus dokonuje w dzisiejszej Ewangelii, jest więc czymś więcej, niż
tylko cudem - jest też zapowiedzią tego, co Zbawiciel dokona niebawem na
naszym ołtarzu.

Pan Jezus pyta się Filipa, czy mają gdzie kupić chleb, by nakarmić te tłumy.
Ewangelista zaznacza w tym miejscu, że Zbawiciel próbował w ten sposób
Apostoła, ponieważ "wiedział, co miał czynić". Tak, jak wezwał Apostołów,
aby poszli za Nim, a następnie - by nauczali w Jego Imię, obecnie wzywa ich,
by uczestniczyli w owym karmieniu tłumu, co zapowiadać miało przyszłe
składanie ofiary na ołtarzach.

Filip, widząc tak wielkie rzesze, nie potrafi sobie wyobrazić, ile żywności
byłoby potrzeba dla nakarmienia tak wielu ludzi, gdyż nadal brakuje mu
zaufania do Pana Jezusa - dlatego właśnie Ewangelista dodaje, że Chrystus
zapytał go, aby go wypróbować. Inny Apostoł, brat św. Piotra, św. Andrzej,
obdarzony większą wiarą, mówi Zbawicielowi, że coś znalazł, jednak tego z
pewnością nie wystarczy - i w domyśle prosi Pana Jezusa, żeby uczynił coś z
tą odrobiną.

Można więc powiedzieć, że Chrystus czyni ów cud w odpowiedzi na wiarę św.
Andrzeja, ofiarującego Mu wszystko, co posiada, choć jest tego tak niewiele.

To dla nas bardzo pouczająca lekcja, drodzy Wierni. Bardzo często nasza
rezygnacja wynika po prostu z naszego egocentryzmu. Zbyt często, kiedy się
modlimy, myślimy w głębi serca - "to niemożliwe", podobnie jak Filip, który
myśli o trudnościach i nie ma nawet odwagi poprosić Pana Jezusa, by coś na
to zaradził.

Zbyt często krępuje nas pycha i wysokie mniemanie o sobie, wolimy nie robić
nic, niż przyznać się, że potrzebujemy pomocy z zewnątrz. Łatwiej nam
narzekać i szemrać. Łatwiej nie robić nic i pozostawić wszystko tak jak
jest, ponieważ nie mamy wystarczającej odwagi i ufności, by ofiarować
Zbawicielowi jakikolwiek wysiłek z naszej strony.

Podobnie jak Filip - jesteśmy tak pochłonięci troskami materialnymi, że
ignorujemy prośbę Chrystusa. Zbawiciel nie wymaga od nas rzeczy
niemożliwych, prosi jedynie, byśmy współpracowali z Nim trochę, aby mógł
zdziałać cud.

Kryzys w Kościele, drodzy Wierni, nie wynika z braku zdolności czy
pieniędzy. Moderniści, patrząc na to po ludzku, mają wiele zdolności, z
pewnością mają też dość pieniędzy do swojej dyspozycji. Brakuje im jednak
ufności i wiary w Pana Jezusa.

Są zbyt zaabsorbowani troskami doczesnymi i zdobywaniem szacunku tego
świata. Troszczą się o to, jak świat ich postrzega, co liberalna demokracja
sądzi o chrześcijaństwie, co myślą protestanci czy inni heretycy.

Zamiast więc trwać wiernie przy Chrystusie, usiłują "zmodernizować" Kościół
wedle swych ograniczonych wizji, skażonych pragnieniem ludzkiego szacunku,
przejmując się jedynie kalumniami i kłamstwami współczesnego świata.

Zamiast prosić Pana Jezusa, by kontynuował cud, którego dokonał w Wielki
Piątek - czyli Najświętszą Ofiarę Mszy, zmieniają ją w rodzaj wspólnotowej
uczty, rozdawania chleba ubogim, czyli coś, co mogłoby być "akceptowalne"
przez współczesnego człowieka i  tych, którzy nie wierzą w Chrystusa, coś
odpowiadającego ich mentalności. Jednak tymi głupimi ideami nie da się
nakarmić dusz.

Pan Jezus bierze to, co ofiaruje Mu św. Andrzej, a następnie karmi tym cały
zgromadzony wokół siebie tłum. Zmienia rzeczy materialne w rzeczywistość,
która ma moc przemienić nasze życie. I nie przestaje tego czynić przez
wszystkie wieki, dokonuje cudów jedynie ze względu na wiarę i ufność swych
uczniów.

Istnienie kościoła w którym się znajdujecie drodzy Wierni, jest cudem.
Wybudowanie naszej szkoły jest cudem. Kontynuacja Tradycji jest cudem.

Pomyślcie o początkach Bractwa Św. Piusa X, kiedy to sześciu młodych ludzi
przybyło do emerytowanego Arcybiskupa z myślą o założeniu seminarium.
Przyszli do biskupa, który już zakończył swą posługę, nie mającego
pieniędzy, nie posiadającego wpływów, wzgardzonego przez władze rzymskie.
Jakież to nieprawdopodobne plany!

A jednak obecnie mamy rozwijające się zgromadzenie, przekazujące wiarę i
zapewniające dostęp do sakramentów w ponad 60 krajach. Nie sposób przypisać
jego istnienia samym tylko wysiłkom ludzkim. Jesteście świadkami - nie
zawaham się tego powiedzieć - cudu podobnego do rozmnożenia chleba.

A wszystko to dlatego, że Arcybiskup miał ufność kontynuować to, co Kościół
zawsze czynił. Podobnie jak św. Andrzej, ofiarował po prostu Chrystusowi tę
odrobinę, jaką miał, to, co sam otrzymał, a Pan Jezus pomnożył to w sposób
przekraczający wszelkie oczekiwanie. Akt ofiarowania Zbawicielowi tego, co
posiadamy, będzie zawsze owocne, aż do końca czasów.

Kościół katolicki mógłby wyjść z obecnego kryzysu już jutro, gdyby tylko
jego władze miały ufność użyć tych środków, jakimi Chrystus je obdarzył.
Jednak one tego nie chcą uczynić. Wolą realizować swe własne pomysły.

Wolą zastanawiać się, ile pieniędzy i wpływów kosztowałoby ich uwolnienie
tradycyjnej Mszy. Obawiają się, co powiedzą ludzie, co o nich pomyślą. Jakiż
to brak wiary, jakie marnotrawstwo łaski i zarazem marnotrawstwo czasu.
Dusze idą do piekła, ponieważ oni boją się, co pomyślą ludzie. Taka jest
przerażająca rzeczywistość.

Nie mamy jednak czego się bać, drodzy Wierni. Kościół przetrwa pomimo tego
wszystkiego. Musimy jedynie mieć odwagę prosić Zbawiciela, by dokonał cudów,
których zawsze dokonywał. Musimy jedynie powiedzieć Mu, czego potrzebujemy i
ofiarować Mu tę odrobinę, którą mamy. Musimy jedynie pokazać Mu dusze, które
muszą być zbawione, za które umarł na Krzyżu.

Ludzie potrzebują Mszy, potrzebują więc kościoła - oto więc jest. Dzieci
muszą się uczyć, trzeba je ustrzec od przewrotności współczesnego świata,
potrzebujemy więc szkoły - i będziemy ją mieli, o ile tylko będziemy mieli
wiarę w Zbawiciela.

Pan Jezus obiecał, że da nam wszystko, czego potrzebować będziemy do
zbawienia, jeśli tylko będziemy Go o to prosić i współpracować z Jego łaską.
Jedyny prawdziwy problem polega na tym, że nie dość prosimy, nie mamy dość
ufności - wolimy narzekać zamiast zdobyć się na wysiłek, by coś z tym
zrobić.

Zamiast okazać posłuszeństwo Zbawicielowi, komplikujemy sobie życie,
próbując pełnić swoją własną wolę, usiłując uczynić siebie samych i swoje
błahe troski centrum wszystkiego. Ludzie, którzy narzekają, zazwyczaj nie
mają odwagi złożyć najmniejszej ofiary z czegokolwiek, albo też są zbyt
pochłonięci swoimi własnymi sprawami, by ktokolwiek inny mógł mieć z nich
jakiś pożytek.

Tak więc, drodzy Wierni, weźmy sobie do serca naukę, płynącą z dzisiejszej
Ewangelii. Zamiast uskarżać się, że tyle nam brakuje, ofiarujmy coś
Chrystusowi. Z całą pewnością nic z tego, co moglibyśmy Mu ofiarować, nie
byłoby wystarczające, podobnie jak to, co ofiarowali Mu Apostołowie, nie
mogło starczyć do nakarmienia tłumów.

Wystarczy Mu to jednak, aby zdziałał dla nas cud. Możemy też ofiarować Mu
nasze serca, by mógł przemienić je swoją łaską, byśmy mogli posiąść taką
odwagę i ufność jak Niepokalana, która jako troskliwa Matka pragnie tego
samego dla nas wszystkich, w naszym Panu Jezusie Chrystusie. Amen.

x. Jan Jenkins, FSSPX

Kazanie na Niedziele Środopostną

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona