Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Kazanie na XVI Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego

Kazanie na XVI Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego

Data: 2013-09-08 07:44:53
Autor: abc
Kazanie na XVI Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego
W dniu dzisiejszym, Drodzy Wierni, Pan Jezus uczy nas o jednej z
najważniejszych cnót, której zdobycie konieczne jest do osiągnięcia życia
wiecznego.

Chrystus Pan, będąc doskonałym wcieleniem Boga, posiadał wszystkie cnoty w
stopniu doskonałym. Mógłby powiedzieć: "Uczcie się ode mnie, gdyż jestem
nieskończenie mądry" czy też "Uczcie się ode mnie, gdyż mam siłę nieść
 Krzyż".

Nie powiedział jednak niczego takiego, powiedział: "Uczcie się ode mnie, że
jestem cichy i pokornego serca". Owa cnota pokory jest tak ważna, że
Zbawiciel zaleca nam jej praktykowanie w bardzo szczególny sposób.

Dziś Pan Jezus uczy nas tej cnoty na przykładzie dokonanego przez siebie
cudu. A ponieważ zaleca nam ją tak usilnie, uczmy się jej na podstawie
ustępu Ewangelii, który Święta Matka Kościół czyta nam w dzisiejszym dniu.

Pan Jezus przychodzi do domu jednego z naczelników faryzeuszów w dzień
sabatu. Faryzeuszami są ci, którzy są pyszni, a dziś Chrystus przebywa w
domu naczelnika tych pysznych ludzi, aby uleczyć go z jego pychy.

Jest dla tych pysznych ludzi nadzieja, gdyż, jak mówi Pismo, podpatrywali Go
oni. Być może nie zastawiali na Niego pułapki, niemniej jednak obserwowali
Go, przyglądali się temu, co czynił. Jest wiec nadzieja, by mogli,
obserwując Go, pójść za Jego przykładem.

I był tam pewien człowiek bardzo chory, cierpiący na puchlinę wodną.
Cierpienie to jest fizycznym odpowiednikiem tego, co pycha robi z naszą
duszą. Puchlina jest stanem zapalnym ciała wywołanym poprzez nadmiar wody.
Również pycha rozpala duszę, nadyma ją.

Tak jak osoba cierpiąca na tę chorobę puchnie do tego stopnia, że niekiedy
nie jest w stanie chodzić, tak człowiekowi pysznemu trudno jest poczynić
postęp w życiu duchowym.

Puchlina prowadzi do zaburzeń pracy serca, ponieważ nie jest ono w stanie
znieść ciężaru otaczającej go cieczy - również człowiekowi pysznemu trudno
jest kochać innych a nawet żyć z nimi.

Pycha jest grzechem zasadniczo duchowym, jednak jej konsekwencje są daleko
dalej idące. Pycha polega na przesadnej miłości siebie samego, wynikającej z
błędnej oceny własnej osoby.

Człowiek pyszny uważa się za kogoś, kim w rzeczywistości nie jest. Jest
osobą, która żyje w utrwalającym się kłamstwie - wierzącą, że nie potrzebuje
pomocy innych, a nawet pomocy Boga. Niekiedy do pychy kuszony jest człowiek
utalentowany, wadę tę zawsze jednak znaleźć można u ludzi żyjących w
grzechu.

Pycha prowadzi człowieka do pogardy dla wszystkiego, co nie jest nim samym,
do przypisywania sobie rzeczy, które do niego nie należą, do wiary, że jest
zdolnym do rzeczy, do których w istocie nie jest zdolny, a niekiedy osiąga
takie rozmiary, że człowiek nie odczuwa nawet wdzięczności wobec Tego, który
daje istnienie wszystkim rzeczom.

Tak więc pycha jest wprost przeciwna pragnieniu doskonałości. Wszyscy
pragniemy być doskonali. Wszyscy mamy ambicję być cnotliwymi, nawet jeśli
nie wiemy dokładnie na czym polega cnota i jak ją osiągnąć.

Człowiek pyszny uważa jednak, że jest już doskonały, nie potrzebuje więc
poszukiwać doskonałości. Wszyscy mamy obowiązek kochać samych siebie - jak
mówi to sam Zbawiciel - i to do tego stopnia, że powinniśmy kochać naszych
bliźnich tak, jak siebie samych.

Jednak człowiek pyszny nie zna siebie samego, nie może więc prawdziwie
siebie kochać. Przypisuje on wszystko sobie i poszukuje jedynie siebie, jako
celu dla którego został stworzony.

Tak więc faryzeusze postrzegali dzień sabatu nie jako dzień przeznaczony na
oddanie czci Bogu, ale raczej jako dzień, w oparciu o który mogli mierzyć
swą własną pobożność.

Z tego właśnie powodu wymyślili wszystkie owe przepisy dotyczące tego, co w
dzień ów wolno a czego nie wolno - nie ze względu na cześć należną Bogu, ale
raczej dla własnej chwały i chwały wynalezionych
przez siebie praktyk.

Zbawiciel więc, aby uleczyć ich z tego grzechu, zadaje najpierw pytanie, na
które nie mają oni odpowiedzi: czy wolno uzdrowić w dzień sabatu? Wedle ich
pojęć w dzień ów nie było nawet wolno udzielić komuś pomocy - ponieważ
uważając siebie za doskonałych nie widzieli powodu, dla którego inni mieliby
pomagać komuś, czy też sami potrzebować pomocy.

Ewangelia mówi: "Ale oni milczeli", ponieważ zdawali sobie sprawę, że Pismo
Święte nie wspiera ich przekonań, jednak w swej pysze nie chcieli uznać tej
sprzeczności. A więc, by pokazać poprzez cud, że Bóg nie tylko zezwala na
uzdrawianie w sabat, ale że On sam w dzień ten uzdrawia, Chrystus Pan
przywraca zdrowie choremu.

Następnie Pan Jezus wyjaśnia to poprzez przykład. Przypomina faryzeuszom, że
nawet oni pomogliby zwierzęciu w dzień sabatu. Dziwne, że pomogliby
zwierzęciu, ale nie postąpiliby tak względem człowieka - na tym jednak
polega pycha, pełna sprzeczności i nielogiczna, ponieważ opiera się nie na
prawdzie, ale na kłamstwie.

Pycha prowadzi w sposób nieunikniony do głupoty i szaleństwa, ponieważ
oparta jest na fałszu.

I na koniec Pan Jezus leczy faryzeuszy z tej podstępnej wady, ucząc ich
cnoty pokory, cnoty będącej remedium na pychę.

Mówi, że faryzeusze przychodząc na ucztę zajmują pierwsze miejsca - co jest
oznaką pychy u ludzi uważających, że są najwięcej warci, bez względu na
innych czy swój stan. Zbawiciel uczy nas: nie zajmujcie pierwszego miejsca,
gdyż ktoś może poprosić, byście je ustąpili.

Oznacza to, że nie powinniśmy uważać się za godnych zajmowania pierwszego
miejsca. Powinniśmy mieć świadomość, że jako grzesznicy i ludzie słabi nie
zasługujemy na pierwsze miejsce, że w najlepszym razie jesteśmy
nieużytecznymi sługami, jak to mówi Pan Jezus w innej przypowieści.

Musimy wykorzenić z naszych serc błędne przekonanie, że jesteśmy kimś
ważnym. Nie jesteśmy ważni, to nasze obowiązki są ważne, my sami ważni
jesteśmy tylko na tyle, na ile pozostajemy im wierni.

Zasadniczy błąd współczesnego człowieka polega na tym, że uważa, iż sam z
siebie posiada pewną godność, że z samego faktu że istnieje i jest istotą
ludzką wynika, iż posiada jakieś "prawa" i "godność". Nic dalszego od
prawdy.

Rzeczywistość wygląda tak, że wszyscy rodzimy się z obowiązkami - przede
wszystkim obowiązkiem znalezienia czegoś, co utrzyma nas przy życiu. Nie
jesteśmy samowystarczalni, potrzebujemy innych rzeczy, stąd obowiązek
zdobywania tego, czego potrzebujemy tak pod względem fizycznym jak i
duchowym.

Rodzimy się nie wiedząc nawet, jak trafić do łazienki - nawet tego musimy
nauczyć się od innych. W obliczu tego wszystkiego mówienie o "godności
ludzkiej" jest więc nie tylko absurdalne, ale i po prostu śmieszne. Nie
rodzimy się z prawami, ale przede wszystkim z obowiązkami, prawa są jedynie
konsekwencjami tych obowiązków - każdy z nas posiada prawa właśnie z powodu
tych obowiązków.

Król czy przywódca posiada prawo rządzenia przez fakt, że ma obowiązek
chronić i promować wspólne dobro. Rodzice mają prawo do posłuszeństwa
dlatego, że przyjęli na siebie obowiązek wychowania swych dzieci.

Każdy ma prawo do praktykowania prawdziwej religii, ponieważ każdy ma
obowiązek dążenia do swego ostatecznego celu, którym jest Bóg. Nikt
natomiast nie ma prawa do praktykowania błędu, gdyż nikt nie ma obowiązku do
czynienia czegoś, co jest złe czy błędne.

Chorobą współczesnego świata jest zasadniczo grzech pychy. Wiara, że jest
się wartym czegokolwiek kończy się zniszczeniem wszystkiego. Czy to nie
ironia, że minione stulecie było świadkiem zamordowania ponad 100 milionów
istnień w imię "praw człowieka"?

Jest to potworne, ale jest to jedynie logiczna konsekwencja poszukiwania
niezależności od Boga, uważania, że osiągnęło się już doskonałość i to bez
pomocy Tego, który przyszedł wyzwolić nas z naszych grzechów.

Tak więc, Drodzy Wierni, bądźmy posłuszni radzie, jaką daje nam dziś
Zbawiciel: szukajmy ostatniego miejsca. Innymi słowy: ćwiczmy się w pokorze.
Starajmy się zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy, odrzućmy fałszywe wyobrażenia
o sobie samych.

Pokora nie oznacza braku pragnienia czynienia rzeczy wielkich, przeciwnie -
jest jedynym środkiem, przy pomocy którego możemy je czynić.

By drzewo rosło, musi najpierw głęboko zapuścić korzenie. Również dusza,
która pragnie być szlachetna i dobra musi zacząć od uznania swojej
zależności. Dusza, która pragnie wznieść się wysoko, musi być pokorna.
Chwała, która wypływa jedynie od nas samych jest próżna i pusta, jednak
chwała płynąca z dobrych uczynków, z wypełniania naszych obowiązków, trwa
wiecznie.

A więc, Drodzy Przyjaciele, módlmy się dziś zwłaszcza do Matki Bożej,
prosząc o Ja o cnotę pokory, która jest tak droga Jej sercu. W hymnie
Magnificat mówi Ona: "Bo wejrzał na niskość służebnicy swojej i wywyższył
pokornych, łaknących nasyca hojnie dobrami, a z niczym odprawia bogaczy".

To właśnie ta cnota pokory przyciągnęła Ducha Świętego, ta cnota pokory
uczyniła Ją Matką Boga i dała Jej prawo panować jako Królowa Nieba i Ziemi.
Módlmy się więc do Niej, byśmy i my mogli mieć udział tej pokorze, a stąd
również we chwale, we chwale i szczęśliwości, w której trwa Ona ze swym
Synem na wieki wieków. Amen.

x. Jan Jenkins, FSSPX

Kazanie na XVI Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona